O blogu.

Co to za historia?

Jest to opowieść o młodej artystce (przez większość ludzi znanej jako Naranja), która w jednym z programów telewizyjnych poznaje Michała Kubiaka. Wraz z tym wydarzeniem zaczyna się jej walka z przeszłością, chęć zapomnienia o nieszczęśliwej miłości i szalona przygoda z siatkówką... A raczej, mówiąc dosadnie - z licznymi siatkarzami.

Początkowo obcy dla niej świat sportu dzięki kontaktowi z Kubiakiem zaczyna niebezpiecznie porywać ją w wir dosyć nieprzemyślanych kontaktów. Przysporzą jej one niemałe problemy.

Krótko mówiąc "Naranja. Jak zakochałam się w siatkówce." to zabawa w poszukiwanie miłości, która tak naprawdę cały czas jest tuż obok i walka o przyjaźń, w której nigdy nie należy się poddawać.

Poznaj opinie o Naranji u dołu strony i oceń sama! :)

20 lipca 2013

Rozdział 38 - Ciężkich rozmów część druga: niecny plan, Maleńka!

                   Były wybuchy płaczu, był lament i niepewność, momentami pojawiał się strach, wplątał się nawet element niepohamowanej radości, ale w żadnym wypadku nie można było mówić o spokoju. Do tej chwili. W pomieszczeniu jak nigdy wcześniej panowała względna cisza. Poczułam na swej dłoni, jak uścisk Michała powoli tracił na sile, zauważyłam, jak za wszelką cenę stronił od spojrzeń w stronę przyjaciela, do tego wlepiał swój morderczy wzrok w oparcie kanapy, wystukiwał na niej bliżej nieokreślony rytm i nerwowo zaciskał zęby... Ocho, pan Kubiak czuje się niekomfortowo i zaraz wybuchnie! A co ma powiedzieć Bartman? Przeniosłam wzrok na największą ofiarę wieczoru zauważając jego niemałe zakłopotanie. Nie dziwię się - wszyscy byli nastawieni przeciwko niemu. Nawet ja ledwo trzymałam ręce przy sobie i język za zębami widząc jego skrzywioną twarzyczkę. Zasłużył sobie opierdol od każdego, kto przebywał w tym pomieszczeniu: zarówno Miśka, mnie, jak i Angeli. Właśnie Angela! Chowając się za plecami siatkarza zaczęła wymachiwać jakieś dziwne ruchy rękoma. Spojrzałam na nią z zażenowaniem po chwili ciągnąc Kubiaka za rękaw.
- Wstawaj, idziemy do sypialni. - rzuciłam stanowczym tonem, na co Zibi ośmielił się zarechotać pod nosem. Momentalnie zgromiłam go wzrokiem.
- Nie! - wysyczała przez zęby Angelika - Ja idę z tobą do sypialni!
- Ty masz poważny temat do mówienia ze Zbyszkiem. - warknęłam, po chwili ponownie zauważając, jak gestami rozkazuje mi przejść do pokoju obok - Nie skacz jak małpa i nie odkładaj tej rozmowy na później! Co, porozmawiasz dopiero jak urodzisz?
- Urodzisz? - jęknął zdziwiony Bartman, momentalnie spoglądając na Angelę. Ta od razu pacnęła się w czoło.
- Idziesz czy nie?! - zapytała ponownie, niemal wybuchając płaczem z bezsilności.
- Dobra, uspokój się, idę... - syknęłam na odczepne, szybko mijając Zbyszka i spoglądając na niego zza ściągniętych brwi.
                   Rzuciłam się na wygodne łóżko Angeliki, momentalnie zatapiając swą wymęczoną przez niewygodne, kanapowe posłanie głowę w mięciutkiej puchowej podusi. W tym błogim stanie trwałam do momentu aż usłyszałam dźwięk zamykanego zamka. Gdyby nie to, zapewne odpłynęłabym do krainy snu na dobre. Szybko podniosłam się, podciągając kolana pod brodę i spod ledwo otwartych oczu spoglądałam na siedzącą pod drzwiami siostrę.
- Tak naprawdę to my musimy poważnie porozmawiać... - westchnęła ciężko, przecierając twarz dłońmi.
- Mam się bać?- uniosłam jedną brew, nerwowo przygryzając wargę.
- Masz się na mnie nie rzucać, ok? - wywróciła oczami, na co niepewnie przytaknęłam - Przeczytałam artukuł...
- A ty znowu o jednym!
- Daj mi dokończyć! - warknęła, wskutek czego z lekkim przerażeniem pozwoliłam jej mówić dalej - Przeczytałam artykuł i wiedziałam... Po prostu wiedziałam, że pokłócisz się o to z Michałem. 
- I co w związku z tym? - wzdrygnęłam ramionami.
- Wiedziałam, że jeżeli jakimś cudem pojawiłabyś się u mnie to Michał przyjechałby za tobą...
Po jej słowach zaczął mi świtać prawdopodobny scenariusz całego zajścia. Nie wybiegając przed szereg oczekiwałam, aż sama opowie mi tę historię.
- Wcześniej jeszcze myślałam, jak pomóc Zbyszkowi w pogodzeniu się z Michałem. Sama wiesz jak z nim jest: jego nie da się namówić na spokojną rozmowę z Bartmanem. Połączyłam wszystkie fakty...
- ...i przytargałaś mnie z drugiego końca Polski, żeby jakimś cudem sprowadzić do Rzeszowa Kubiaka? - kiedy przytaknęła głową na moje spekulacje, kontynuowałam od niechcenia - Nie rozumiem tylko pod jakim pretekstem ich ściągnęłaś.
- Pamiętasz jak rano szukałaś telefonu? Kiedy spałaś zalana w trzy dupy zabrałam go i przepisałam sobie numer Michała, później szybko zasnęłam i zapomniałam go odnieść... Rano usłyszałam, jak przegrzebujesz całe mieszkanie. Wiedziałam o co może chodzić, więc przyszłam i wykorzystałam twoją nieuwagę. Siadając na brzegu kanapy wrzuciłam go za poduchę... - wzdrygnęła ramionami, jakby to była najprostsza i najbardziej logiczna rzecz na świecie - A co do Miśka to... Zadzwoniłam do niego i powiedziałam, że jest z tobą naprawdę źle. Dodałam jeszcze bajeczki, typu: "jeżeli ci choć trochę na niej zależy to powinieneś tu przyjechać i pomóc wyjść z tego dołka, a nie dobijać ją kłótniami." Później tylko wkręcałam, że nie chcesz ze mną rozmawiać i że to on jest ostatnią twoją nadzieją. Jak widać poskutkowało.
- A Bartmana jak sprowadziłaś? - skrzywiłam się nieznacznie - Przecież krzyczał, że "ta sprawa dotyczy was obojga". Też nagadałaś mu o ciąży?
- Nagadałam mu, że po szkole chodzą ploty o naszych potajemnych schadzkach. - zmarszczyłam brwi poznając coraz to bardziej "genialne" pomysły siostry - A wszystko wzięło się od tego, że zabierał mnie stamtąd parę razy samochodem na treningi. Nie umknęło to uwadze uczniów przesiadujących przed szkołą, a wiadomo: życzliwe koleżanki zaraz stworzą swoją wersję wydarzeń. - zaśmiała się pod nosem - Ten trik zadziałał, bo boi się o związek z Asią. Laska jest strasznie zazdrosna. Aż strach pomyśleć co by było, gdyby taka sprawa wyszła poza mury szkoły...
- Jesteś pojebana. - prychnęłam - Wiesz ile nam napsułaś nerwów? Ile ja przez ciebie ryczałam?!
- Sprawiłam ci nowego chłopaka w ramach podziękowania! - wytknęła język, po chwili przysiadając się na łóżko.
- Wariatka... - uśmiechnęłam się nikle, mocno przytulając ją do siebie - Jak dobrze, że nie jesteś w ciąży.
- Ciąża to mój wymysł na szybko. - wymamrotała w mych ramionach - Wiem, jak nienawidziłaś Zibiego za podchody do mnie. A on po prostu taki jest... Nie zrobiłby mi krzywdy. Poza tym kocha Asie, co zdążyłam już przełknąć... Ale mniejsza z tym. - machnęła ręką - Pomyślałam, że jak usłyszysz o ciąży to w twoich oczach pojawi się jeden obraz: Zbyszek. No może poza morderczymi wizjami, ale to też z nim w roli głównej.
- Nawet o tym nie myślałam, szczerze mówiąc... - westchnęłam, gładząc młodszą siostrę po ramieniu - Jedynie chciałam tu dotrzeć, dowiedzieć się wszystkiego, znaleźć rozwiązanie problemu i w końcu mieć święty spokój...
- Z tym spokojem, to trochę ci pomogłam...wódką. - dźgnęłam mnie w boczek, na co momentalnie odsunęłam ją od siebie.
- Za to akurat mam największa pretensję, gówniarzu. - zaczęłam wymachiwać palcem przed jej nosem.
- Wszyscy wybaczą ci ten jeden wyskok... Chciałam cię trochę wstawić, żeby podebrać ci telefon i spisać ten numer Kubiaka... - zacisnęła usta delikatnie się uśmiechając - Najlepsze jest to, że planowałam pić z tobą. Na śmierć zapomniałam, że nie pija się alkoholu w czasie ciąży. Nawet nie wiesz, jak bałam się, że mnie wtedy przejrzysz.
- A ja naiwna myślałam, że nie myślisz racjonalnie pod wpływem nowej sytuacji... - burknęłam zniesmaczona - Już wiem czemu tak nie chciałaś iść do lekarza!
- Oj taaam... - wywróciła oczami, siadając naprzeciw mnie - Chyba najważniejsze, że się wszystko wyjaśniło, nie?
- Zmarnowanego na zrzędzenie dnia nic mi nie zwróci! - poczochrałam ją po głowie zadziornie - Za to Zibi powinien cię całować po rękach za konfrontacje z Miśkiem. Ja nawet nie wiedziałam jak się za to zabrać.
- Albo mnie wyściska, albo opierdzieli. Zależy jak potoczy się ich rozmowa... - spojrzała na mnie z niepokojem - Coś u nich za cicho, nie?
- Myślisz, że po wszystkim będziemy musiały zbierać resztki ciał? - zaśmiałam się, luzacko opierając łokieć na jej ramieniu - Spoko, są dorośli, nie muszą wykłócać się przez bicie i darcie japy...
- Co, kurwa?! - zdołałyśmy usłyszeć za ścianą. O dziwo nie był to głos rozwścieczonego Michała, a Zbyszka. Tego pierwszego wcale a wcale nie słyszałyśmy. Nie wiem, jakim cudem Kubiaczysko dało się poskromić, ale dało to wyraźny i nadspodziewany rezultat.
- Dobra, nie są dorośli...
- Ja pierdole! - przerwał mi kolejny okrzyk atakującego.
- Rozmowa na poziomie. - Angela uniosła brwi ze zdziwienia.
- Zaraz się kurwa dowiesz, czyja to sprawka! - ryknął, coraz mniej nad sobą panując. Zaśmiałyśmy się w głos, kompletnie nie zauważając kiedy rozwścieczony Zbyszek pojawił się przy naszych drzwiach i tłukł się jak oszalały - Patrycja, otwieraj drzwi!
- Czego on od ciebie chce? - wyszeptała z przerażeniem w głosie Angelika.
- Kurwa, wiem, że tam ślęczycie! Otwierajcie!
- Mam wrażenie, że chce mi wpierdolić... - zasugerowałam niezbyt poważnie.
- Klimat ci się udziela?! - szturchnęła mnie w ramie - Nie klnij!
- Słysze was! - w mgnieniu oka zareagował na podniesiony głos mojej siostry. Nie ustępował, wręcz przeciwnie. Coraz głośniej uderzał pięściami w drzwi - Otwierać!
                   Wywróciłam oczami z wolna podnosząc się z łóżka. Z zewnątrz wyglądało to dosyć arogancko, w środku zaś byłam lekko zaniepokojona. Kto wie, co taka rozwścieczona bestia może zrobić człowiekowi...
- Czego? - syknęłam, spoglądając na niego zza lekko przymkniętych powiek.
- Wyjaśnij mu, że to nie ja go tutaj ściągałem, bo zaraz kurwa nie wytrzymam! - wymachiwał chaotycznie rękami, jęcząc przy tym jak mały chłopczyk.
- Kłócicie się kto kogo przyprowadził, zamiast przejść do godzenia się? Jak dzieci... - westchnęłam, szybko wymijając go w drzwiach. Będąc już w salonie zauważyłam, że Michał ani na chwilę nie zmienił swojej pozycji. Dalej z wściekłością skubał oparcie kanapy. Usiadłam tuż obok miejsca jego nadzwyczajnego zainteresowania, czule gładząc go po głowie. - Miałam być szczera, to będę szczera. To Zibi chciał cię tu ściągnąć.
- Ja pierdole, wychodzę! - zawył Bartman.
- Zostań! - rzuciłam oschle, po chwili skupiając się już na Kubiaku - Misiek, nie widzisz, że mu zależy? Facet od początku znajomości męczy, żeby mu pomóc cię odzyskać. Dla niego to nie jest kłótnia jakich wiele... On stracił przez nią najlepszego przyjaciela. - wymruczałam łagodnym tonem - Daj mu to wyjaśnić. Tylko jego wersji nie znasz. Jeżeli uznasz ją za bezsensowną to dalej będziesz obrażony, ale... Pozwól mu. Dla czystego sumienia.
- Pogadałabyś w ten sposób z Laurą? - Michał poruszył się, wlepiając we mnie niebieskie tęczówki.
- Tak, z nią jak najbardziej. - zaśmiałam się życzliwie - Wszystko dlatego, że kiedyś kochałam ją jak siostrę. Nie wybaczyłabym tylko Mateuszowi. - zsunęłam się na kubiakowe kolana, przyciskając go mocniej do siebie. Zastosowałam tę samą metodę, która zawsze pozwalała mi się uspokoić. Jego metodę. Delikatnie bujając nas z boku na bok, kontynuowałam - Nie zauważasz w tym jakiejś logiki? Zarówno w twoim jak i moim przypadku kłótnię spowodowali byli partnerzy. Oni zniknęli, zapomnieliśmy o nich. Teraz liczą się nowi ludzie, kolejne miłości... Przyjaźń nie przychodzi tak łatwo. Porozmawiajcie. Może warto?
- Co ma do tego Monika? - odsunął się, spoglądając w moją stronę badawczo.
- Monika akurat ma tu dużo wspólnego.. - wtrącił zrezygnowany Zbyszek, który już szykował się do wyjścia w korytarzu. Najwyraźniej stracił nadzieję na normalną rozmowę.
- Widzisz. - pogładziłam Michała po policzku - Nie wiedziałeś o tym. Dlatego warto...
- Dobra, pogadam z nim. - rzucił beznamiętnie, na co oczy Zbyszka wyraźnie nabrały blasku.
- Cieszę się. I wiem, że dasz radę. - ucałowałam go w czoło, nieznacznie odwracając się do stojącego za nami Zibiego. Widząc, jak bardzo raduje się z powodu połowicznie załatwionej sprawy, mrugnęłam do niego okiem - Oboje z pewnością dacie radę.
Ostatni raz poczochrałam głowę Miśka i szybko wstałam z kanapy, chcąc zostawić ich samych. Nawet nie zauważyłam, jak dłoń Kubiaka oplotła mój nadgarstek. 
- Ale ty tutaj z nami zostajesz, moja droga!
                   Słyszałam dokładnie to, co podczas pierwszej poważnej rozmowy w Rzeszowie. Różniła się ona jedynie tym, że było nas o jedną, kluczową postać więcej. Owa postać z początku starała się nie wchodzić w słowo Zbyszkowi, cały czas nerwowo zaciskając zęby i moją dłoń. Z każdym kolejnym zdaniem Bartmana czułam, że zmiażdży mi ją doszczętnie. Złość rosła, klimat się zagęszczał, zapewne ilość argumentów obalających tezę Zbyszka również...
                   A Zibi wspomniał wszystko: złą kondycję Michała po rozstaniu z Moniką, jego grzanie ławy za wspólnych czasów w Jastrzębskim Węglu, które wcale nie było spowodowane nagadywaniem trenera, jego chęć powrotu do ex, jej zemstę za odrzucenie zalotów, która poskutkowała ich kłótnią... No i się zaczęło. Zbyniu tak się nakręcił, że zaczął w każdym zdaniu nawoływać do znienawidzenia wszechobecnie siejącej zło i spustoszenie Moniki.
Pierwszy argument: jest osobą złą do szpiku kości...

Chłopie, uzasadnij to, a nie rzucaj pustymi słowami! Tylko szybko, bo z mojej ręki nic nie zostanie...

Kontrargument Miśka: Zbyszek nie znał jej na tyle długo, żeby wyciągać takie wnioski. 
Drugi argument: zdradziła go. Jest szmatą. Nie była warta zachodu.

Tak, mamy pierwsze odwołanie do argumentu numer jeden! 

W tym wypadku Michał nic nie odpowiedział...
Trzy: chciała wrócić do niego, ale dobrze, że nie wróciła. Ględził, że po wszystkim nie potrafiłby ponownie obdarzyć ją zaufaniem.

Akurat z tym się mogę zgodzić... 

Co na to Michał? "Jeżeli kogoś się kocha, to zaufanie przychodzi samo."
Cztery: nie dał jej szansy, to wymyśliła zemstę. Pięć: tylko i wyłącznie przez nią zerwali kontakt. Sześć: zrobiła to z premedytacją. Siedem: niebyła jego warta. Jej głównym celem było wyciąganie kasy na ciuchy i solarium. Osiem: i tak nie potrafiła gotować.

O co chodzi?!

W pewnym momencie miałam wrażenie, że ich rozmowa nie wyjaśnia sporu, który ich dzieli, a omawia wady i zalety życia z Moniką... Zeszli na tak absurdalne tematy, że myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok.


Monika, Monika, Monika... Jeszcze raz usłyszę jej imię, a wybuchnę!

- O nieobecnych się nie dyskutuje, tak?!- syknął przez zęby wyraźnie rozwścieczony Kubiak, który niemal truchtał po całym salonie.
- Bronisz jej? - wtrąciłam z pretensjami. Nie rozumiałam, jak po tym wszystkim może się jeszcze za nią stawiać. W głębi duszy bolało mnie jego pochlebne zdanie na jej temat.
- Nie no stary,  dobrze wiesz, że trzymała się z Aśką... - Bartman nie zwracał uwagi na moje słowa, po raz setny tłumacząc całe zajście - Mogła tym swobodnie manipulować, nie miała nic do stracenia.
- Jakie to zajebiście proste! - wywrócił oczami Michał - Jaką ja mam kurwa podstawę do tego, żeby ci wierzyć?!
- A może taką, kurwa... - przedrzeźniał go Zibi - ...że nigdy cię nie zawiodłem? Że przyjaźń to zaufanie? Że Monika miała powód żeby palnąć taką głupotę na odchodne?
- Ile można słuchać o tej Monice, ludzie?! - obiecałam sobie i słowa dotrzymałam. Słysząc kolejny raz jej imię, zerwałam się z miejsca, wydzierając się panicznie - Laski nie ma i nie dopuszczę do tego, żeby się przy Was pojawiła!  Sama mnie odrzuca, ale jeszcze wy tak skutecznie mnie do niej zniechęcacie, że mam ochotę wyrwać jej wszystkie kudły za ten cały burdel. I wyrwę w imię waszej kłótni i w imię zamieszania, jakie wywołała między nami. - wskazałam palcem na Miśka, po chwili zwracając się do Bartmana - I nie chichraj się Zbyszek, bo sam pewnie byłeś zazdrosny o Aśkę. I o nie jeden raz! - tracąc resztki głosu wzięlam głęboki oddech, po chwili znowu sie nakręcając - Kurwa! Tak ciężko zrozumieć, że laska chciała się zemścić waszym kosztem?!
                   Obydwaj spojrzeli na mnie spod byka nie odzywając się ani słówkiem. Nawet wielce rozczarowana Angelika wyściubiła nos z pokoju, żeby zobaczyć, jak cała awantura przybiera na sile.
- Do tego dobijają mnie te wasze spory o grę w Jastrzębskim. Wybacz, KOCHANIE... - podkreśliłam wyraźnie ostatnie słowo zwracając się do Michała - ...ale światem nie sterują tylko i wyłącznie układy. Chyba każdemu trenerowi bardziej zależy na tym, żeby sięgnąć po jakiś tytuł, a nie łechtać pojedynczo wytworzone sympatie. Grałeś do dupy, to nie grałeś na boisku. Proste i logiczne. Wcale Zbyszek nie musiał tutaj wtryniać nosa.
- Akurat ty się kurwa na tym znasz najlepiej...
- Misiek, nie wkurwiaj mnie! - zawyłam ponownie - To jest jakaś wyższa filozofia?! Jak grałeś, kiedy byłam w szpitalu?! Podpowiedzieć ci? - zacisnęłam mocno zęby, na co przytaknął drwiąco - Grałeś ciu-lo-wo! Wtedy też Zbysiu poleciał do Bernardiego i nagadał mu, żeby zdjął cię z boiska? Opanuj się!
- Zbysiu? - zainteresowany zrobił duże oczy ze zdziwienia.
- Bartman nie ciesz się ze zdrobnienia, nie jesteś lepszy! - warknęłam w jego stronę, na co momentalnie zrzedła mu mina - Schowałeś dupę w troki, zamiast wytłumaczyć te sprawę do końca! Pokazałeś mu, że może to być faktycznie twoja wina! Nie walczyłeś o przyjaźń, więc miej pretensję tylko do siebie.
                   Krążyłam po pomieszczeniu jak szalona, nie rozumiejąc, jak ten temat mógł wzbudzić we mnie tak negatywne emocje.
- Trochę determinacji, panowie, no! - klasnęłam w dłonie - Żyję z ciotami?!
- Chyba wśród dzieci...
- A ty tej gromadce przewodniczysz, Angelusiu! - rzuciłam sarkastycznie, po chwili wykonując serię szybkich wdechów i wydechów - Mam was dość. Koniec. Daję wam spokój. Wychodzę. - machnęłam ręką, odwracając się na pięcie - Teraz musicie padać na kolana przed Młodą, bo dzięki niej mogłam się na was wydrzeć!
                   Nie zwracając uwagi na niczyje słowa, jak zahipnotyzowana poczłapałam pod łazienkowe drzwi, z wolna się po nich osuwając. Nie chciało mi się płakać, absolutnie. Chciałam tylko i wyłącznie ochłonąć z dala od wszystkich, jednocześnie cały czas trzymając rękę na pulsie. Zza kawałka ściany miałam idealny widok na osłupiałą gromadkę. Widziałam, że spowodowałam w ich głowach niemały harmider. Nie potrafili sami poprowadzić rozmowy, to w dosyć dosadny sposób zrobiłam to za nich.
                   Chwila. Pięć, może dziesięć minut. Angela chowa sie w swoim pokoju, zostawiając chłopaków samych. O dziwo zaczęli normalną, spokojną rozmowę, której mogłam się przysłuchiwać.
- Chyba Patrycja powiedziała wszystko, co chciałem powiedzieć... - Zibi wzdrygnął ramionami, wzdychając ociężale.
- Wybacz stary, ale nie wiem co o tym dalej myśleć. Nie wiem komu ufać. Tobie, czy Monice. - Misiek zatopił dłonie w swoich włosach na znak niepewności - Daj mi czas, przetrawię to na spokojnie...
- Dzięki, że w ogóle zechciałeś pogadać. - uśmiechnął się atakujący, energicznie wstając z kanapy.
- Pogadać, jak pogadać. My tu za wiele nie mieliśmy do powiedzenia. - prychnął Kubiak, na co mimowolnie i ja zaczęłam się uśmiechać.
- Ale najważniejsze, że przełamaliśmy się. - Bartman puścił mu oczko, po chwili wyciągając dłoń na zgodę - Sztama?
                    Kątem oka widziałam, jak Michał nie był zbyt pewny tego, czy zakopać topór wojenny. W duchu kibicowałam, by w końcu poczynił ten znaczący w ich przyjaźni gest.
- Jasne... - podniósł dłoń - Sztama.
Wzruszyłam się. Jak głupia zaczęłam beczeć ze szczęścia. Byłam tak potwornie z nich dumna, że potrafili się przełamać, tak szczęśliwa, że mają szansę na odbudowę przyjaźni, tak bardzo im zazdrościłam, że nie mogę poczynić tego samego względem Laury...
- Idę, bo Grzechu czeka na dole w samochodzie. - Zbyszek podniósł leżacą na fotelu kurtkę, momentalnie ją na siebie zarzucając.
- Pozdrów go. - Kubiak uśmiechnął się pod nosem, przyglądając się przyjacielowi. Już nie było to spojrzenie pełne goryczy. Tym razem był spokojny, był...wesoły.
- Nie ma sprawy. - rzucił Bartman na odchodne, niespodziewanie kierując się w moją stronę. Nie wiem jakim cudem przyuważył mnie w ten małej szczelinie... Tak, dalej jak ofiara siedziałam w kącie, udając obrażoną na cały świat.
- Dzięki, Patryś. Za wszystko. - przykucnął, ocierając spływającą po moim poliku łzę. Uśmiechnęłam się do niego, szepcząc, że nie ma za co, że to i tak nie moja inicjatywa. Wskazałam wtedy drzwi sypialni, dając tym samym znak, że podziękowania należą się Angeli. Po chwili ciszy ponownie zerwał się na równe nogi, krzycząc na całe gardło.  - Młoda! Jeszcze z tobą mam do pogadania!
                   Nawet nie zauważyłam, jak zaraz po nim przyczłapał Kubiak. Stanął nade mną bez słowa, po czym również w milczeniu przysiadał się obok. Siedzieliśmy na ziemi, jak ofiary trwając w totalnej ciszy. Kątem oka widziałam jego błagalne spojrzenie, które przewiercało mnie na wylot. Chciał coś powiedzieć, nie bardzo wiedząc, jak zacząć...
- Jesteś na nas zła? - położył rękę na moim kolanie, na co momentalnie ją odepchnęłam.
- Zostaw mnie.
- Ej, kochana... - pogładził mnie po policzku - ...co się dzieje?
- Nic. - burknęłam, odwracając swoją twarz w przeciwną stronę.
- Widzę, że mamy pogadane... - westchnął, obejmując mnie. Kiedy próbowałam się wyrwać, przyciskał mnie jeszcze mocniej - Przestań się boczyć o przeszłość.
- "Monika nie mogła, Monikę dobrze znam, Monice wolałbym zaufać"... - zaczęłam wyliczać - Ty siebie słyszałeś?
- Później usłyszałem ciebie i zmieniłem zdanie. - delikatnie pstyknął mnie w nos, pocierając krzepiąco po ramionach - Zrozum, że patrzę na to z perspektywy przeszłości. Byliśmy blisko przez wiele lat. Spieprzyła to, spieprzyła jeszcze wiele innych spraw i miałem o wszystko żal. Teraz nie mam ani trochę.
- Bo? - wywróciłam oczami.
- Bo wszystko wraca do normy... - pocałował mnie w czoło - ...i mam ciebie.
- Gadka-szmatka. - prychnęłam - Jakoś nie wierzę, że ci z nią przeszło.
- Proszę cię... - jeknął - Sama dobrze wiesz, jaki jestem głupi... Używałem takich a nie innych argumentów, bo... - podrapał się niepewnie po głowie - No cholera, chciałem za wszelką cenę pokazać mu, że nie ma racji. Przesadziłem, przepraszam.
- Może wybaczę... - syknęłam - Ciekawe jak ty byś zareagował gdybym wychwalała Mateusza...
- Pojechałbym mu obić mordę - rzucił stanowczo, poruszając przy tym radośnie brwiami. Na ten widok mimowolnie zaśmiałam się pod nosem - Zgoda Mycha?
- Zgoda... - objęłam go, fukając cichutko. Niech sobie nie myśli, że udobrucha mnie przez kilka słodkich słów!

Choć jak się uprze, to udobrucha...
Jestem głupia. Albo inaczej! Zakochana.

                   Spojrzałam do góry, by odnaleźć jego oczy. Teraz, w tym momencie pragnęłam spotkać się z nimi i napawać się ich widokiem. Może po raz kolejny chciałam sprawdzić, czy mówi prawdę? Może... Nie wiem. Widząc moje przerażone spojrzenie momentalnie uśmiechnął się krzepiąco. Tak bardzo cieszyłam się, że mam go przy sobie, że dałam radę się przełamać i powiedzieć o uczuciach...

Nie wspomnę już o przeszłości. Sama chcę ją puścić w niepamięć.

                   Zadzwonił dzwonek u drzwi. Słysząc go, jak na zawołanie wywróciliśmy oczyma z zażenowania. Kogo u licha niesie do nas o tej porze?!
- Otworzycie? - rzuciła Angelika z sypialni. Na jej prośbę Misiek od niechcenia wstał z podłogi, podając mi jednocześnie rękę do pomocy. Wzdrygając ramionami przystałam na jego gest. Po chwili zerkałam z daleka na przybyłego gościa.
- Gdzie jest kurwa, Zby... - zapędził się rozbawiony Kosok. Będąc w totalnym szoku ze spotkania z Kubiakiem zamilkł, by po chwili rzucić się na Michała. Zaśmiałam się w głos widząc, jak wyraźnie przejęty klepał go po klacie, jak baba - Boże, Kubiak, zwyrodnialcu! W jednym mieszkaniu ze Zbyniem?! Co mu zrobiłeś, przyznawaj mi się tu i teraz!
- Kosa, pojebie, zostaw mnie!

___________________________________________

            Tak, wiem. To nie jest zbytnio udany rozdział. Cały czas mi w nim coś zgrzyta... :|
Niemniej dziękuję za poświęcony czas. Ciąży nie ma, wszystko się układa, a Zbychiał powoli powraca! :))
           Nadrabiam zaległości u Was! W pierwszej kolejności polecą blogi, na których nie byłam od wieeeeków. Plus dziewczyny, które zostawiły na siebie namiary w poprzedniej notce. Daje sobie na wszystko dwa dni. Proszę o cierpliwość. :))
          Zastanawiam się co z prologiem na moim drugim blogu. Mogłabym go zacząć, ale czy nie jest aby za wcześnie? Wyrobię się z dwoma opowiadaniami?! Od razu odpowiadam: tak, Naranja jeszcze trochę potrwa. Zostało kilka niewyjaśnionych wątków, do których musimy powrócić. :)
          I sprawa ostatnia - wielkie zaskoczenie! W poprzedniej notce zostałam nominowana do zabawy Liebster Award aż 5 razy! Serdecznie dziękuję bloggerkom: WikaVolleyball, Idalia Makowska, kawka, oszukać przeznaczenieGdzie francuz nie może, tam sędzia pomoże :P. Zaraz po dodaniu notki zaczynam odpowiadać na Wasze pytania, które znajdziecie w zakładce Nominacje. ;* 

To chyba wszystko z mojej strony. Przepraszam za nieskładną wypowiedź.
Pozdrawiam serdecznie ;*

PS. Trzymamy kciuki za Włochów. Makaroniarze po złoto Ligi Światowej! :))
PS 2. Nie jestem w stanie określić, kiedy dodam coś nowego. Nie chcę Was po raz kolejny niemile rozczarować nie wyrabiając się w terminie. Jak będzie to będzie. Dam znać na Twitterze, bądź osobiście na Waszych blogach. 
Najprostszym rozwiązaniem jednak jest dodanie się do listy obserwowanych u dołu strony - informacja o nowości przyjdzie sama! :)

24 komentarze:

  1. Ale ty mnie zaskoczyłaś. Ja tu myślałam, że będzie obijanie ryja, płacz, lament i krew. Nie, nie, nie, żartuję oczywiście. Jest pięknie z resztą jak zawsze. Patka i Angel mnie rozbroiły po prostu. Ta mała to ma wyobraźnie i to nie od czapy. Serio. Ja bym w życiu czegoś takiego nie wymyśliła. I Zbyszek, który dobijał się do tych zamkniętych drzwi tez mnie rozbawił, a najbardziej to chyba komentarz Patrycji, że chce jej wpierdolić za przeproszeniem. Cieszę się, że chłopaki doszli do porozumienia. Właściwie nie oni sami, bo Patrycja za nich odwaliła czarną robotę. Ja też bym się wściekła jakby facet cały czas wypominał mi o swojej byłej. Normalnie rozwaliłabym połowę tego świata. Uwielbiam Patrycję i nie mówię tego chyba po raz pierwszy. Jej opis ich zachowania powalił mnie na kolana, a szczególnie to jak oceniała grę Miśka. :D Wielkie dla niej ukłony. I całe szczęście, że wszyscy jak na razie żyją dobrze, bo skoro Naranja się jeszcze nie kończy, a ty masz zamiar tu jeszcze pomieszać, to ja się doczekać już nie mogę. ;)
    I spokojnie, moje wypowiedzi też są nieskładne. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam,że ta ciąża to trochę podejrzana jest. Ale siostra nieźle to wszystko zaplanowała...nawet najmniejszy szczególik. No genialna! :)
    Cieszę się,że Zibi i Kubiak pogodzili się :) Pati i tak była najlepsza kiedy nie owijała w bawełnę i mówiła im to co on bali się powiedzieć.. Aż głupio tej dwójce się zrobiło. :)
    Cała trójka Andżelę to na rękach powinna nosić za to co zrobiła :)
    Świetny rozdzał :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Cię za ten rozdział! :) Jest cudowny!

    Pozdrawiam, no_princess ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. jaki zły, jaki? cudowny. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. NO NARESZCIE, WOOHOOO! Idziemy pić, bo Pati w końcu się przyznała do swoich uczuć, chociaż trochę długo to trwało i było pokręcone... :D Jaki zły? Cud, miód i orzeszki! :*

    Buziaki,
    A.

    OdpowiedzUsuń
  6. cieszę się mocno że nowy rozdział jest już! :D
    szkoda że Włosi nie są w finale, ale o 3 miejsce walczymy, i trzymamy kciuki za nich!
    tymczasem cieszę się że Zibi pogodził się z Michałem, i że wszystko to pokręcone się wyjaśniło :D super rozdział, czekam na ciąg dalszy, pozdrawiam cieplutko :*

    siatkarskievlovestory.blogspot.com
    uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaram sie.! *.* Nareszcie wszystko jest w porządku. ;D oby tak dalej. ; DD wpadaj też do nas http://impossible-its-true.blogspot.com/ . Pozdroo. ~`Ikaa. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Po pierwsze: wiedziałam, że mała coś knuje z tą ciążą ale że aż tak zamataczyła żeby pogodzić zwaśnionych przyjaciół?? Szacuneczek! W ogóle cała akcja zasługuje na oscara, nobla i co tam sobie jeszcze chcesz bo wszystko jest genialnie wymyślone i dopracowane!
    Michał i Zbyszek: no nareszcie chłopaki, nareszcie! Co prawda prawdziwy Zbychiał to jeszcze nie jest, ale to kwestia czasu..
    Co do Patki, to się jej nie dziwię, że się wkurzyła, jak Misiu tak ciągle: Monika to, Monika tamto. Mało brakowało, żeby stwierdził, że chce do niej wrócić.... na szczęście dla siebie wszystko ładnie wyjaśnił.

    Mam nieodparte wrażenie, że za chwilę gdzieś wybuchnie jakaś bomba...obym się myliła.
    Ściskam mocno, In my head. Dziś z anonima bo nie mogę się zalogować na swoje konto..:(

    OdpowiedzUsuń
  9. Zostałaś nominowana przeze mnie do nagrody Liebster Award :) Więcej informacji znajdziesz tu: dziewiec-trzynastek.blogspot.com. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam go jeszcze w dniu dodania, ale nie wiem czemu komentarz mi się nie dodał :c pewnie dlatego ,że z komórki pisałam ehh.

    No to żeś mnie zastrzeliła! A to podstępna bestia z tej Angeli! Ja tuż już przeżywałam jak ona sobie z dzieckiem da radę i w ogóle, a to tylko podpucha. Nieźle wykombinowała, ale najważniejsze ,że tych dwóch udało się zapędzić do jednego pokoju. Za to jej trzeba bić pokłony. Choć z początku myślałam ,ze się tam pozabijają, a do tego Patka wydrapie Kubiaczynie oczy za gadanie o Monice, ale na szczęście obyło się bez rękoczynów. Cieszę się ,że pomogłam im dojść do porozumienia, naprawdę. A jeszcze bardziej się rozpływam nad relacjami Paki i Michała, no cud, miód i orzeszki normalnie.
    Nie wiem, może za dużo opowiadań/książek/filmów, ale mam dziwne przeczucie ,że coś się jeszcze wydarzy, ale mam nadzieję ,że się mylę. Akcja z Kosokiem na końcu bezbłędna, mam nadzieję ,że mu jednak nic nie zrobi :P
    Ściskam :*
    PS.Zapraszam na urywek ósmy na http://oublier-soi.blogspot.com/2013/07/urywek-osmy.html ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na osiemnastkę na http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com/2013/07/epizod-xviii.html :*
      I przepraszam za spam, ale strasznie niezdecydowana ze mnie kobieta co do dodania :c

      Usuń
  11. To jest świetne!!!
    Zapraszam także do mnie na nowy epizod :)
    http://kazdapasjapokonakatastrofe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Było ciężko, cholernie ciężko. Wyszło na prostą, powoli bo powoli, ale wyszło. Zastanawiam się jeszcze nad kilkoma wątkami fakt i mam nadzieję, że wszystkie je nam wyjaśnisz :)

    Sama zapomniałam co napisać, bo mój telefon nie ogarnął bloggera po raz enty! ;/
    Cieszę się, że ciąża okazała się blefem. Będzie miała jeszcze czas dziewczyna :P
    Męska duma urażona, ale było warto! Chłopaki się wreszcie dogadali, ufff. Dobrze, że Patka i Angela to jednak mają na nich wpływ :D
    Do następnego! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na prolog mojej nowej historii http://tylko-ty-i-twoj-wlasny-swiat.blogspot.com/

      Usuń
  13. Angela jest genialna ! To trzeba być geniuszem, aby stworzyć tak chytry plan ! hahah :D
    Zbychu z Miśkiem pogodzeni - jest cudownie !
    U Miśka i Patki jest dobrze - jest cudownie !
    Jestem baardzo zadowolona ! :D I mam nadzieję, że ich szczęścia nie zepsujesz.:)
    Podobał mi się moment zazdrości Patki ! Jeszcze chwila gadania i pojechałby do Moniki i wygryzła jej gałki oczne !:P
    Pozdrawiam :d

    P.S
    Zapraszam na nowy rozdział
    http://nuestro-amor-sera-siempre.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. I wszystko na dobrej drodze. :D Swoją drogą to trzeba mieć(że tak powiem) łeb, żeby wpaść na tak genialny pomysł, jak Angela.
    I żyli długo i szczęśliwie. (oby) ;)

    Ps.
    Zostałaś nominowana do nagrody Liebster Award! Po resztę informacji zapraszam Cię na mojego bloga: http://volleyball-my-lifee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. No no jak Ty piszesz:D Bardzo fajne!
    Gdybym nie wlazła na Twój profil na TT by do Ciebie napisać to bym tu pewnie nie trafiła (sierota jestem:P).
    Muszę nadrobić! A by pamiętać dodaję Cię u siebie do listy.
    Wpadaj;)
    Pozdroski!

    OdpowiedzUsuń
  16. A to Angela wszystkich zaskoczyła :D Już się serio nastawiłam na to, że Naranja będzie małego Zbychała niańczyć, a tu taka niespodzianka :D No, ale najważniejsze, że udało się choćby w małym stopniu załagodzić spór między Zbyszkiem, a Michałem. Teraz mam nadzieje, że to tylko kwestia czasu, aż z powrotem będą najlepszymi przyjaciółmi ;)
    Pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń
  17. KOCHAMKOCHAMKOCHAM! *__*
    Nareszcie wszystko się ułożyło.
    Angela - niezły z ciebie pieronek xd
    No i znowu powrócił Zbychiał ;3 Nawet nie wiesz jak na to czekałam ;>
    Tylko żeby teraz nic się nie schrzaniło, ma być tak jak jest!
    "I będą żyli długo i szczęśliwie...".
    Choć znając ciebie, to jeszcze niejedno namieszasz xd Oczywiście w pozytywnym znaczeniu ;)
    Czekam z niecierpliwością na następne ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Angela! Kurde, nieźle sobie to wykombinowała, dumna jestem z dziewczyny :D Całe szczęście jej plan wypalił i wszystko zmierza ku dobremu ^^
    Nawet nie wiesz, jak mnie uszczęśliwiłaś zgodą pomiędzy chłopakami :D Spodziewałam się jakichś dzikich bójek, wzajemnego wydrapywania sobie oczu, a tutaj wszystko przebiegło w miarę humanitarnie :D
    I wielbię Cię za Kosę na końcu <3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Zapraszam na dziewiętnasty epizod na http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com/2013/07/epizod-xix.html :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Zapraszam do mnie na nowe epizody :)
    http://kazdapasjapokonakatastrofe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Tak myślałam , że Angela nie jest w ciąży :) Strasznie fajnie , że Misiek i Zbyszek się pogodzili. A Kosa na końcu rozwalił system
    Czekam na kolejny rozdział
    Pizdrawiam , Luna :D

    OdpowiedzUsuń
  22. No ja wiedziałam, ja to po prostu wiedziałam! Angela genialnie to wymyśliła, chociaż nie powiem - trochę mnie przeraziła tą ciążą. Chwała niebiosom, że to jednak nie to :D
    Borze zielony, jacy oni obaj są niedotentegowani! Chwała niebiosom po raz drugi, że Patka była w pobliżu i przeliterowała im pewne rzeczy. Wątpię, że Zibi i Misiek by się pogodzili gdyby nie zareagowała.
    Kosa jak zwykle kradnie show xD

    nadraaaabiam, lecę do następnego :3

    OdpowiedzUsuń

Podziel się wrażeniami; powiedz, co chciałabyś przeczytać; daj znać, co jest nie tak; pochwal się swoim blogiem; SKOMENTUJ! :)

Zachęcam.

Co na temat Naranji myślą inni? Przeczytaj! :)

Źródło: http://kibicowelove.blogspot.com/2013/08/konkurs-najlepsze-opowiadanie-2013-roku.html