Próg siostrzanego mieszkania przekroczyłam niby z wielką ulgą: dotarłam do celu, widziałam ją całą, zdrową, bez szwanku... Mimo wszystko czułam niepokój. Nie wiedziałam co mam mówić, jak reagować, jak jej pomóc. Byłam całkowicie bezradna w obliczu problemów i bezbronna pod ich naciskiem - jak dziecko. Wiedziałam, że gorzej być nie może.
- To nie przez ciebie... - prychnęłam od niechcenia, szybko ocierając policzki - ...za dużo problemów spadło na mnie w jednym momencie. Jestem zbyt słaba, nie daje rady, mam dość.
Rozkleiłam się, szybko wpadając w ramiona siostry. Brakowało mi jej towarzystwa, jej bliskości, naszych dawnych zwierzeń. Odkąd tylko pamiętam byłyśmy przy sobie, znając wzajemnie swoje problemy. Miałam ją i miałam Dominikę. Teraz pierwsza rozwija się sportowo na drugim końcu polski, a druga czerpie radość z udanej miłości. Absolutnie nie chciałam im psuć błogiego nastroju. Dlatego swoje sprawy egoistycznie zachowałam dla siebie... Do czasu, do teraz. Gdybym tylko dowiedziała się, że któraś z nich ukrywała za moimi plecami wszystkie swoje rozterki, zapewne ziałabym ogniem i prawiła im siarczyste reprymendy. W końcu od czego mnie mają?
- Jak to nic? - nachyliła się nade mną, głaszcząc czule po głowie - Rzuciłaś wszystko, przyjechałaś, jesteś tutaj... Dziękuję.
- Widzę, że już nie jesteś tak zdruzgotana, jak przed moim przyjazdem... - nieśmiało zerknęłam w jej stronę, pociągając nosem.
- Do wszystkiego można przywyknąć.
- Kiedyś muszę się z tym pogodzić. - wzdrygnęła ramionami, beznamiętnie sięgając po leżące na stoliku... kieliszki?! - A teraz pijemy.
- Oszalałaś!? - zerwałam się, szybko odbierając z jej rąk palące trunki - Alkohol w ciąży!?
Widząc moją agresywną reakcję nie odezwała się ani słowem. Wodziła wzrokiem za odstawianą wódką, bezradnie zaciskając usta. Wyglądała tak, jakby za moment miała się rozpłakać.
- Przepraszam... - wydukałam, przecierając twarz dłońmi na ostudzenie emocji - ...nie powinnam była się unosić, ale teraz musisz o siebie dbać. O was dbać.
- Masz rację... - syknęła, nie mogąc uspokoić drżących warg - Jak ja sobie dam radę z dzieckiem? Jestem nieodpowiedzialna.
- Masz mnie, razem nie zginiemy. - chwyciłam jej dłoń pocierając ją z wierzchu kciukiem, na co nikle się uśmiechnęła. Trwałyśmy w kompletnej ciszy nie wiedząc co powiedzieć. Cały czas przyglądałam się jej badawczo z nadzieją, że sama zacznie opowiadać o tym całym zajściu, o tym mężczyźnie, któremu się oddała... Lecz widząc brak zapału westchnęłam jedynie głośno, przymykając bezradnie oczy.
- Chcesz wiedzieć z kim? - wyszeptała po chwili, przez co aż wzdrygnęłam się z przerażenia. Kiwnęłam nieznacznie głową chcąc dać jej do zrozumienia, że to sprawa, która może zaczekać. Jeżeli rozmowa miałaby rozdrapywać świeże rany to nie warto o tym dyskutować.
- Patka... - westchnęła żałośnie - Dobrze wiesz z kim.
Momentalnie poczułam, jak podnosi mi się ciśnienie. Już nie chciałam płakać, już nie chciałam chować się przed światem w czyichś ramionach. Chciałam niszczyć wszystko dookoła.
- Wytargam go za te ciemne kudły! - warknęłam przez zęby, od razu sięgając po leżący na stoliku telefon. Teraz, w tym momencie chciałam mu wygarnąć, co po tej całej sytuacji o nim myślę.
- Ale to nie tak... - przestraszona Angela próbowała mi wyrwać urządzenie z rąk.
- A jak?! - schowałam telefon za plecami, marszcząc brwi - Zibi cię wykorzystał, młoda! Przecież on ma dziewczynę!
- Zauważ, że gdybym nie chciała to nie doszłoby do tego. - odpowiedziała spokojnie, zamykając piekące od łez oczy. Widząc jak nie kryje się z bólem, z zabrudzonym sumieniem momentalnie uspokoiłam skołatane nerwy. Kiedy ośmieliła się na mnie spojrzeć pozwoliłam jej mówić dalej.
- Była impreza po jakimś meczu. Postawili na uczczenie sukcesu w domowym zaciszu, więc musiałam im udostępnić salon. Wypili trochę, później zaczęli mnie częstować... - zacisnęła mocno wargi jakby walcząc z tym, co chce powiedzieć - A już sama wiesz, jak to po alkoholu bywa.
- Nie musisz mi tego wypominać. - wymruczałam, uciekając wzrokiem na podłogę.
- Widziałam co o tobie wypisywali...
- I co z tego?! - ryknęłam po raz kolejny - Nie wchodź na ten temat, bo jestem w tym momencie tykającą bombą zegarową!
- Nie było rozmowy... - podniosła ręce w poddańczym geście, po chwili kontynuując relację z tamtego wieczoru - ...zostałam sama ze Zbyszkiem. Nie myślałam, że będzie chciał.
- Facet by nie chciał... - prychnęłam, kręcąc z niedowierzaniem głową - Zabezpieczaliście się chociaż?
- Tak, ale... - zaśmiała się pod nosem - No poniosło nas.
- Nic więcej nie mów. - widząc jej reakcje wywróciłam jedynie oczami - Choćby nie wiem jak było ci z nim dobrze i tak ma już u mnie przejebane - syknęłam, sięgając po przed chwilą odstawione kieliszki. Nie potrafiłam tego na spokojnie znieść, pragnęłam zapomnieć. Wiedziałam, że tylko one są mi w stanie pomóc. Przyjrzałam się im uważnie, przysuwając jeden z nich do ust - A miałam nie pić...
- Gdy pijesz wśród ludzi wszystko jest ok... - Angela wzdrygnęła ramionami, uważnie mnie obserwując - Problem pojawia się, jak pijesz sama.
Wsłuchując się w jej wywód poczułam, jak moc wódki przepalała mi gardło. Był to zbawienny sposób, o którym zdążyłam już zapomnieć.
- Młoda, idź spać. - skwitowałam, krzywiąc się niemiłosiernie.
- Idę... Dobranoc. - westchnęła, szybko porywając ze sobą jedną z małych poduszek. Gdy już miała zamykać za sobą drzwi do sypialni zatrzymała się na chwilę - A... Mogę jutro nie iść do szkoły?
- Młoda, błagam, życie nam się wali, a ty o szkole... - odpowiedziałam beznamiętnie, momentalnie pochłaniając drugą, pozostawioną przez siostrę kolejkę.
- To chowaj tę wódkę do lodówki i dobranoc.
- Dobranoc... - odpowiedziałam pod nosem, szybko chwytając butelkę Finlandii, która stała na stole. Miałam zamiar wykonać polecenie siostry, ale... Pewnym ruchem otworzyłam ją i nalałam po raz kolejny podwójną kolejkę. Ostatnią. - "Problem pojawia się, jak pijesz sama.", eche... - wyszeptałam, z zafascynowaniem spoglądając na przezroczystą ciecz coraz prędzej przybliżaną do ust - A ja przecież mam problem...
Skrzywiłam się pod nosem widząc, że już tak niewiele mi potrzeba, żeby się upić na umór. No dobra, niewiele, jak niewiele, ale kondycja którą niegdyś posiadałam znacznie odbiegała od tej, którą posiadam w tej chwili. Albo brakuje mi praktyk, albo się starzeję...
Wybrałam oczywiście drugą opcję. W związku z lamentem o swój wiek, od razu pojawił się szereg wspominek, które na przemian wzbudzały we mnie i negatywne i pozytywne emocje. Taki pieprzony łańcuszek bez końca... Nie sposób było wtedy pominąć pijackich telefonicznych wybryków. W tym momencie w mojej głowie pojawiła się czerwona lampka. Na wszelki wypadek postanowiłam sprawdzić, czy aby nigdzie nie dzwoniłam. Brak obecności telefonu u mego boku nie wróżył nic dobrego. Kieszenie w spodniach - puste, kurtka - pusta, torebka, której cała zawartość wylądowała na stoliku - pusta...
- Co ty się tak do cholery tłuczesz?! - wymruczała zaspana Angela, która jak zjawa pojawiła się w sypialnianych drzwiach.
- Nie twój interes. - wymamrotałam, dla pewności przegrzebując wszystkie najmniejsze kieszenie.
- Telefonu szukasz? - usiadła na oparciu kanapy, uważnie mi się przyglądając.
- Noooo...
- A tu co leży? - z zażenowaniem w głosie wskazała na miejsce pod poduszką.
- No, telefon... - odpowiedziałam z ulgą, rzucając się po niego jak długa - Nie było go tu przed chwilą.
- Szerzej oczka otwieraj! - prychnęła, czochrając mnie po głowie. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie próbowała jej od siebie odepchnąć zaczynając walkę na łaskotki. Chwilę szamotaniny uwieńczył szybki oddech każdej z nas, ucieczka do dwóch różnych zakamarków kanapy i słanianie się poduszkami.
- Zostaw mnie zwyrodnialcu! - wysapała - Idę nam śniadanie zrobić!
- Idź lepiej spać... - rzuciłam, zdmuchując ze swojej twarzy denerwująco opadające kosmki włosów - Ja na przykład idę.
- Na kacu nie zaśniesz, już ja cię znam! - wystawiła mi język, po chwili znikając za ścianą kuchni.
- Zobaczymy! - jak dziecko wskoczyłam pod kołderkę, zakrywając się nią po sam czubek nosa. Choć wcale nie chciałam tego przyznać, to... Angela miała rację. Po jakimś czasie zrobiło mi się tak nie dobrze, że żadna z przybieranych pozycji nie gwarantowała mi spokojnego snu. Nie wiem, czy to dlatego, że kanapa nie była zbyt wygodna, czy może dlatego, że z każdym obrotem czułam przelewający się w sobie alkohol? Klnąc pod nosem wstałam, narzucając na siebie ciepłą kołdrę i truchcikiem podążyłam do kuchni. Angela na mój widok zaczęła zanosić się ze śmiechu.
- Ła ha ha ha... Może zamiast się chichrać porozmawiałabyś ze mną poważnie.
- Słucham cię, kochana. - odpowiedziała, wesoło podrygując w rytm usłyszanej w radiu muzyki. Przy okazji wymachiwała jakieś dziwne ruchy nożem, którym przed chwilą smarowała przyrządzane dla nas kanapki.
- Tak się zastanawiałam... Może pójdziemy do lekarza, który w stu procentach potwierdzi, czy jesteś w ciąży?
- Ale... Po co. - spojrzała na mnie z przerażeniem, zaprzestając wcześniej wykonywanych czynności - Test wykazał, że jestem.
- Ale testy się lubią mylić. - wywróciłam oczami - Nie chcesz mieć pewności?
- Nie.
- Nie wygłupiaj się... - spojrzałam na nią z niedowierzaniem - To chociaż kupmy drugi test.
- Możesz mi dać spokój? - warknęła, momentalnie rzucając trzymane w ręku narzędzia.
- Nie krzycz, ok? - odpowiedziałam w równie zaczepnym tonie zachowując resztki cierpliwości - Chyba nie trzeba nic sprawdzać. Humorki już masz, jeden symptom jest.
- A ty masz kaca. - zaczęła pyskować, nerwowo zaciskając usta - O ile dobrze pamiętam ktoś tu się zarzekał, że nie będzie pić...
Spojrzałam na nią z pretensjami po chwili uzmysławiając sobie, że ma trochę racji. Obiecałam, zarzekałam się, broniłam... i zawiodłam.
- Wypiłam za ciebie i malucha, na zdrowie. - wzdrygnęłam ramionami, usprawiedliwiając się głupio.
- No raczej nie na twoje zdrowie...
- Mogłaś nie podstawiać mi flaszki pod nos! - tym razem to ja nie wytrzymałam, ledwo powstrzymując się od wybuchu płaczu. Ręce zaczęły mi nerwowo drżeć, w ich rytm - broda, do tego nie mogłam uspokoić głosu...
- Kurwa, znowu zawodzę. - wychrypiałam, chowając twarz w dłoniach.
- Pat... - westchnęła, powoli zbliżając się i nieśmiało zamykając mnie w ramionach - Wiesz, że nie chciałam.
- Ja też nie chciałam... - wyszeptałam - Nigdy nie chciałam zawieść ludzi, których kocham. Teraz robię to nagminnie.
- Nikogo nie zawiodłaś, ciiii... - uspokajała mnie, bujając z boku na bok, jak dziecko.
- A Misiek? - spojrzałam do góry szukając jej oczu - Przecież go straciłam. Straciłam go razem z pojawieniem się tego artykułu, razem z tymi spotkaniami z innymi facetami.
- Nie straciłaś...
- Przestań mi wkręcać, że nic się nie stało! - krzyknęłam i tym razem nie mogąc opanować nerwów.
- Nie pogadałaś z nim o tym do końca, a może warto...
- Skąd niby możesz o tym wiedzieć?! - odepchnęłam ją, szybko uciekając wzrokiem od jej przepraszającego spojrzenia.
- Oddałabym chyba wszystko, żeby móc to wyjaśnić. - westchnęłam, beznamiętnie zbierając swoje rzeczy z kuchni. Nie zwracałam wtedy uwagi na późniejsze słowa Angeliki. Jak zahipnotyzowana, wolnym krokiem podążyłam na kanapę, na której spałam tej nocy. W duchu cały czas miałam pretensję do siostry, że w taki sposób udowodniła mi, że nie warto mi zaufać...Śnie o miejscu gdzie spotkałabym cię znów...
Zakryłam się od stóp do głów, mimowolnie zalewając się łzami. Nie potrafiłam powstrzymać tych cieknących po policzkach słonych grochów. Toczyły się po mojej twarzy nieubłaganie, ciągle zadając ból, który uwidaczniałam pojedynczymi pomrukami bezsilności. Zaniepokoiłam tym młodą, która kilkukrotnie błagała mnie, żebym w końcu się uspokoiła i dała ze sobą porozmawiać. Nie chciałam jej nawet słuchać. Było mi tak potwornie wstyd i żal. Czułam się jak nikomu nie potrzebny, stwarzający problemy śmieć.
Kiedy byłam pewna, że nie ma jej w pobliżu zdołałam wyściubić choć kawałek nosa spod swojej kryjówki, by zaczerpnąć odrobinę świeżego powietrza. Nie chciałam na nikogo patrzeć. Nie chciałam też swoim widokiem uprzykrzać życia innym. Nie potrafiłam wytłumaczyć skąd u mnie takie załamanie. Łzy ciekły nieustannie, brakło mi sił do normalnego egzystowania, brakło mi motywacji do czegokolwiek...
Czy sprawa, o którą chcesz walczyć do ostatnich sił powinna być brana we własne ręce? Chyba właśnie tak powinno być. Ja natomiast byłam całkowicie bierna. Do końca liczyłam, że zdarzy się jakiś cud. To najgorsza rzecz z możliwych - obojętność. Albo dostanę szansę, albo nie. Nie obchodziło mnie to, że kiedyś mogę tego żałować, że - co gorsza - może nie dojść do naszego ponownego spotkania, gdzie w spokoju wyjaśnilibyśmy sobie wszystkie rozterki i wątpliwości...wraz z uczuciami.Ty nigdy dla mnie nie umrzesz, jesteś całym moim życiem...
Zrzuciłam z siebie całe okrycie, podkładając ręce pod głowę. Bez namysłu patrzyłam na okno, przez które wpadał blask okolicznej latarni. Na zewnątrz było już ciemno, a to oznacza, że cały dzień zmarnowałam na lamentowanie, z którego nic mi nie przyszło. Nic, poza pozorną obojętnością. Rozglądając się niepewnie dookoła zauważyłam, że Angela zostawiła mi nawet obiad pod nosem, który najwyraźniej już zdążył wystygnąć. Chyba zrozumiała, że nic nie wskóra.
W pewnym momencie usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Ktoś natarczywie usiłował dobić się do mieszkania. Angela biegiem wpuściła gościa, szepcząc coś do niego w korytarzu. Dla świętego spokoju znów zaszyłam się pod kołdrą, ponownie modląc się w duchu o szansę...
- Patka...
- Spierdalaj! - ryknęłam, słysząc głos siostry.
- Ale masz gościa... - poczułam, jak położyła rękę na moim ramieniu.
- Nie ma mnie dla nikogo!
- Ale proszę cię... - wyszeptał głos, który zdawał się być jakąś okrutną, dobijającą mnie zjawą. Paradoksalnie był jednocześnie miodem na moje uszy i lekarstwem na całe zło. Momentalnie zrzuciłam z siebie okrycie, chcąc na własne oczy zobaczyć, czy to wszystko dzieje się naprawdę.
Otrzymałam chyba ostatnią szansę, o którą tak bardzo prosiłam. Osoba, której pragnęłam stała teraz przy mnie, nie odbierając mi do końca nadziei na oczyszczenie własnego sumienia. Spoglądał na mnie smutno, jak na ofiarę pijanego chirurga plastycznego. Opuchnięte powieki, przemoknięte policzki i czerwony nos na pewno nie dodawały mi uroku. Dlatego nieco zakrywając się kołdrą szybko zerwałam się z miejsca, wskazując na kawałek kanapy obok siebie. Cała depresja, cały strach, cała niechęć do życia, całe poczucie beznadziejności zniknęło.
- Siadaj.
- Czyli możemy pogadać? - zapytał, nieśmiało przysiadając się u mego boku.
- Musimy. - odpowiedziałam stanowczo, w końcu biorąc się w garść - Angela?
- Tak wiem. - uśmiechnęła się nieznacznie - Jestem w pokoju obok.
- Nie ogarnęłam łóżka... Znaczy kanapy. Przepraszam. - nie wiedząc co powiedzieć, palnęłam pierwszą lepszą głupotę, wzdrygając infantylnie ramionami.
- To ja przepraszam... - westchnął nieśmiało, krzywiąc się nieznacznie.
- Ty?! - prychnęłam, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszę - Żartujesz?!
- Nie. Chciałem...
- Przepraszam cię, ale teraz ja powinnam mówić. - weszłam mu w pół słowa, czując nagły przypływ odwagi. Jeżeli to dzieje się naprawdę, zrobię wszystko, żeby powiedzieć co leży mi na sercu... Teraz, albo nigdy. - I proszę, nie przerywaj mi!
Celine Dion - My heart will go on.
Powoli zbierałam swoje myśli, międzyczasie wodząc wzrokiem po jego bladej i niewesołej twarzy. Widać było, że przez jakiś czas dręczyło go sumienie. Nigdy nie widziałam, żeby był aż tak poważny. Ba! Nigdy nie widziałam go tak podłamanego. Czułam się z tym źle, czułam się winna. Na myśl o tym wszystkim moich oczach zaczęły zbierać się łzy: może to być jedna z ostatnich tak intymnych i tak szczerych rozmów między nami; może to być w ogóle ostatnia rozmowa sam na sam.
- To co było w internecie jest prawdą. - zaczęłam stanowczo, na co przytaknął bez słowa. Dla niego to pewnie sprawa oczywista, ale mnie cały dzień dręczył ten brak kropki nad postawionym przez dziennikarzy "i" - ...przynajmniej jeśli chodzi o Bąkiewicza. Tak, przespałam się z nim kilka razy. To wszystko było moją ucieczką od problemów, od głupiej miłości do Mateusza. Można powiedzieć, że to taki sam wybryk, jak z piciem. Zapędziłam się myśląc, że szukanie uczucia na oślep w czymś mi pomoże... - zatrzymałam się na chwilę, uciekając wzrokiem na podłogę - Ani trochę mi nie pomogło. Wiedz, że wyjaśniłam sobie z nim tę sprawę i wybaczył mi. Wybaczył, że go nie kocham.
Przełknęłam głośno ślinę czując, jak w gardle tworzy mi się wielka gula. Nie byłam pewna, czy opowiem całą historię... A już w ogóle nie miałam pewności, czy będę w stanie przyznać się do swoich uczuć. Po raz kolejny podniosłam wzrok, niepewnie spoglądając w stronę Michała. Nawet nie wiem kiedy zaczął wpatrywać się we mnie zachłannie. Zapewne czekał na kontynuowanie mojej wypowiedzi.
- Chcesz wiedzieć o Martino? - wymamrotałam, widząc, jak zgodnie przytakuje. Po raz kolejny wzięłam głęboki oddech, tym samym zbierając się na odwagę.
- Na początku widziałam w nim coś, co pomogłoby mi zapomnieć. To było działanie podobne do tego z Bąkiem: waliłam na oślep w pogoni za uczuciem. Po tym całym zakładzie z Łasko był nieśmiały, tajemniczy, z resztą sam widziałeś... - zaśmiałam się pod nosem w geście zadumy - Ale kiedy tylko poczuł, że coś mogłoby być między nami stał się nachalny. Choć "nachalny" nie koniecznie oznacza to, co chcę powiedzieć... On po prostu chciał mnie zaliczyć. Wiedział, że w jakiś sposób nie potrafię mu się oprzeć. W przypływie pewności siebie tak potwornie się narzucał, że nie miałam ochoty nawet z nim rozmawiać. - łapczywie wdychając powietrze starałam się powstrzymać szalejący z nerwów głos. Misiek widząc to przesłał mi odrobinę wsparcia chwytając mnie za rękę. Dodał mi tym samym trochę odwagi.
- Kiedy upił mnie za pierwszym razem to wygadałam się o Bąku. Szantażował mnie, że wszyscy się o tym dowidzą, że ty się dowiesz... - przystanęłam, wypatrując jego reakcji. Momentalnie podniósł pełen nadziei wzrok, spoglądając mi w oczy. Nie chciałam się w nich zatracać, nie teraz. Stchórzyłam. Przymknęłam powieki, kontynuując swój wywód.
- W zamian za to żądał spotkania. Misiek, tu też kłamałam. Kłamałam, że tylko chce się spotkać, że tylko wydzwania. On za każdym razem chciał mnie wykorzystać pod pretekstem ujawnienia prawdy. Tylko teraz nie wiem, czy... - znów zatrzymałam się czując, jak po moim policzku popłynęła pojedyncza łza - ...zrobił to?
- Nie zdążył. - odpowiedział, wzdychając ociężale.
- Nie zdążył, bo się pojawiłeś?
- Można tak powiedzieć... - uśmiechnął się nieznacznie, zaczynając gładzić moją dłoń.
- Dziękuję. - wyszeptałam, po raz kolejny spoglądając w jego oczy. Mój głos coraz bardziej drżał, coraz bardziej bałam się przejść do sedna sprawy - Dziękuję za to i za jeszcze jedną rzecz. Pomogłeś mi coś zrozumieć...
W pokoju było potwornie cicho. Dodatkową atmosferę wytwarzał panujący w pomieszczeniu półmrok. Siedzieliśmy obok siebie, zwróceni bokiem, stwarzając pozory obojętności. Tylko chwilami odwracaliśmy się, spoglądając na siebie nieśmiało. Wyglądało to tak, jakby para zawstydzonych nastolatków, próbowała rozmawiać o miłości... Owszem, próbowała. Wydawało mi się to być wyzwaniem nie do przejścia, zaczęłam kombinować w myślach, jak odwlec ten proces.
- Ok, teraz sprawa najważniejsza... - odwróciłam się do niego, przysiadając po turecku - Jest coś, co zrozumiałam przez ten długi okres. Coś, co rozwinęło się z czasem, a czego kompletnie nie zauważałam... No dobra, może na początku, jak zaczynałam tę znajomość. Z tym, że to normalne, że człowiek ocenia nowo poznane osoby według swoich ideałów. - zaśmiałam się pod nosem, uciekając wzrokiem na swoje skrzyżowane nogi - Był facet, który od początku chciał się ze mną zaprzyjaźnić. Poznaliśmy się przypadkowo, znajomość kontynuowaliśmy też w dosyć głupi sposób. Nasz kontakt z czasem nasilił się. Nasilił do tego stopnia, że stał się dla mnie osobą, z którą chciałabym spędzać każdą chwilę. W trakcie tego szukania miłości nie wiedziałam, że mam ją cały czas przy sobie... Zrozumiałam, jak ją straciłam. Straciłam ją przez swoje szczeniackie zachowania i przez kobietę, która ponownie stanęła na jego drodze... - przygryzłam jedną wargę, na siłę powstrzymując się od wybuchu płaczu - Dobra, nie będę się już oszukiwać.... i ciebie. - wyszeptałam drżącym głosem, mocniej ściskając dłoń zwróconego już w moją stronę Kubiaka.
- Tak bardzo chciałabym, żeby nasze relacje oprócz głupiej przyjaźni były relacjami od serca. Tak bardzo chciałabym być twoją jedyną kobietą. Jedyną! I wiedzieć, że będę cię miała jutro, w przyszły poniedziałek i od święta. Chciałabym być twoją jedyną i pierwszą na twojej liście. Tylko to. - wydukałam wymijająco, spoglądając na jego zmętnioną pod wpływem moich łez twarz - Moc tego wszystkiego poznałam, kiedy pojawiła się Monika. Kiedy zaistniało zagrożenie, że cię stracę. I w ostateczności straciłam... Nic mnie już nie usprawiedliwi. Nic mnie też nie powstrzyma, żeby przyznać się do swojego uczucia. I tak wszystko przepadło, i tak wystarczająco dużo złego o mnie wiesz. Kocham cię, Misiek. - wychrypiałam niepewnie widząc, jak skołowany pod wpływem całego zajścia Michał nie może z siebie wydusić ani słowa. Czułam, że to co chciałby powiedzieć zraniłoby mnie jeszcze bardziej. Wszystko dlatego, że jego twarz wcale nie zmieniła wyrazu. Wręcz przeciwnie... Zdawało mi się, że jest coraz gorzej. Gdy niepewnie otwierał usta, chciałam jak najprędzej odwlec jego przykre wyznania.
- Kocham cię. Bardzo cię kocham.
Michał dalej milczał. Jego brak odpowiedzi przyprawiał mnie o szaleństwo. Znów płakałam, znów krzyczałam od środka, lecz... w końcu poczułam jakąś ulgę. Poczułam, że ciężar, który dusiłam w sobie, pod wpływem słów uległ zmniejszeniu. Przygryzłam mocno wargi, wracając do wcześniejszej pozycji. Nieustająca cisza sprawiała, że słyszeliśmy tylko swoje nieco przyspieszone oddechy. Dalej trzymał moją dłoń, dalej gładził ją kciukiem. Ja również w dalszym ciągu - płakałam.
Blue Cafe - My road.
Jeden szybki ruch sprawił, że poczułam jego ciepły oddech na moim karku i usłyszałam cichutki szloch. Przytulił mnie, oplatając swoimi silnymi ramionami w okolicy barków. Mogłam poczuć jego zapach, poczuć jego ciepło, poczuć się bezpieczna... Uległam, równie mocno ściskając go w pasie. Dałam tym samym upust swoim emocjom.
Sytuacja przyprawiła mnie o jeszcze większy płacz bezsilności. Błagałam w duchu, by nie pocieszał mnie w ten sposób. Niech raz a dobrze pozbawi mnie nadziei. Nie chcę cierpieć...Płacz kochanie, płacz, bo czas przemija szybko.
- Ja ciebie też. - wyszeptał, wtulając się w moje włosy. Nie byłam pewna tego, co usłyszałam.
- Michał...
- Ja ciebie też kocham, Patka. - nieco drżącym głosem powtórzył dobitnie, tym razem obejmując moją twarz w dłonie. Oparł nasze czoła o siebie, po chwili delikatnie wodząc nosem po moich zapłakanych policzkach. Widziałam, jak i u niego spływały pojedyncze łzy.
- Ale Monika... - wymamrotałam, bezradnie poddając się jego pieszczotom.Pewnego dnia umrzemy... Twoja miłość pozostanie tak długo, jak moja.
- Nie jestem z nią i nie byłem przez ten czas. - ucałował mnie w czubek nosa, mocno przyciskając do siebie. Skulona poddałam mu się całkowicie. - Przyprowadziłem ją do mieszkania, bo chciałem powiedzieć, że istnieje dla mnie ktoś dla kogo gotów jestem poświęcić się tak, jak kiedyś dla niej. Przyprowadziłem, bo chciałem jej dobitnie wytłumaczyć, że nie dam jej drugiej szansy. Wtedy uciekłaś. Pozbawiłaś mnie tego argumentu... - zaczął gładzić mnie po głowie, panicznie trzymając przy sobie. Ani trochę nie przeszkadzał mi ten mocny uścisk. Tak bardzo brakowało mi silnego, męskiego ramienia...
- Nie zauważyłaś, jak od początku byłem o ciebie zazdrosny? Spadłaś mi z nieba. Byłaś moim ideałem, którego podziwiać mogłem tylko na szklanym ekranie. Byłas kobietą marzeń, która prócz pięknego wyglądu zatrzymała mnie charakterem. Kiedy tylko mogłem cię dotknąć skakałem z radości, że to mnie przytrafiła się taka osoba, jak ty. Szalałem ze szczęścia. Może pomyślisz, że to głupie, ale traktowałem cię jak bóstwo. Na każdym kroku starałem się być delikatny, żeby cię nie stracić. - podniosłam się z miejsca, chcąc spojrzeć mu w oczy.Teraz czuję, że jestem na mojej drodze, teraz czuję, że mogę zmienić świat.
- Pamiętasz, jak pocałowaliśmy się po raz pierwszy? Jak bałaś się, że się przespaliśmy? Właśnie tej nocy przyrzekłem sobie, że tego nie zrobimy. Przyrzekłem, że jeżeli będzie miało do czegoś dojść, to dojdzie innym razem. Dobrze pamiętam, że tamtej nocy miałem cię podaną na tacy. Bałem się, że ten szybki ruch pozbawi mnie ciebie na zawsze. Bo co by było, gdybyś miała o to żal? Zakończylibyśmy znajomość... - westchnął, czule gładząc mnie po policzku - Szlag mnie trafiał, gdy za każdym razem jakiś nachalny dupek kręcił sie koło ciebie bez jakiegokolwiek taktu, czy delikatności. Dlatego też Martino dostał za swoje...
- Słucham? - przerwałam mu, podrywając się z miejsca.
- Spokojnie nic mu nie będzie. Z resztą widzisz... - wskazał na małą rankę w kącie wargi. Wcześniej nie byłam w stanie tego dojrzeć - Też coś od niego dostałem.
- Uderzył cię? - przyklęknęłam przy nim, delikatnie dotykając opuchnięte miejsce - To wszystko przeze mnie?!
- Nieee... - zaśmiał się, przyciągając mnie mocno do siebie - To wszystko dla ciebie.
Nawet nie zauważyłam, jak nasze usta zbliżyły się do siebie łącząc w delikatnym pocałunku. Wplatając palce w jego miękkie włosy czułam, jak w moim brzuchu szaleją miliony malutkich motylków. Zupełnie tak, jak to bywało niegdyś w liceum, czy gimnazjum... Tak. To znak, że jestem szczęśliwa, że zaznałam ukojenia w ramionach największej miłości, to znak, że jest ona odwzajemniona.
Miałam wrażenie, że tak nie całował mnie jeszcze nikt. Był delikatny, był romantyczny, subtelny. Z każdym muśnięciem warg czułam, jak wiele ciepła i uczucia bije z jego ciała. W dalszym ciągu nie wierzyłam, że to dzieje się naprawdę, że ten tragiczny dzień mógł się skończyć w tak przemiły sposób. Oddając się coraz większej namiętności zaczęłam delikatnie przygryzać jego usta. Po chwili przyjemnego pomrukiwania usłyszałam, jak cichutko syczy z bólu. Kompletnie zapomniałam, że całuję waleczną kalekę po spotkaniu z Martino.
- Jeju, przepraszam! - wzdrygnęłam się momentalnie, przepraszająco muskając obolałe miejsce.
- Słodka jesteś, jak się peszysz... - zaśmiał się, łaskocząc mnie moje plecy.
- Bo chyba nie powinnam... Boże. - odsunęłam go od siebie przysiadając obok. Na przekór pozytywnym emocjom bezradnie schowałam twarz w dłoniach. Misiek widząc to niepewnie przysunął się do mnie, obejmując w pasie.
- Co jest mycha?
- Nie dociera to do mnie... - wyprostowałam się, patrząc mu w oczy - Ty mnie kochasz? Chcesz być ze mną? Chcesz, czy już jesteś?
Na te pytania zaśmiał się pod nosem, momentalnie przykucając przede mną. Przyprawił mnie tym w osłupienie. Delikatnie objął moje dłonie, całując każdą z osobna. Po chwili słodkiego milczenia zaczął mówić nie do końca poważnym głosem.
- Patrycjo Majewska! - chrząknął nieznacznie, szczerząc się przygłupawo - Może zabrzmi to trochę szczeniacko, ale... chcesz ze mną chodzić?
Przytakując wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Było to na tyle zabawne, że zapewne każdy, kto obserwowałby z boku tę sytuację nie zaniechałby zrobić to samo. I tak też się stało. Usłyszeliśmy, jak ktoś za naszymi plecami zaczyna się śmiać. Szybko się odwracając dostrzegliśmy chichrającą się Angelikę.
- Ta menda nas obserwowała! - rzuciłam w nią poduszką, na co wykonała szybki unik - Cholero jedna! Czy ja ci właziłam pod łóżko!?
- E, e, e! Hamuj siostra! - pogroziła mi palcem.
- Hamuj piętą? - prychnął Misiek, puszczając młodej oczko.
- Cytujesz klasyka, dziku! - wytknęła mu język, jednocześnie podskakując w miejscu na niespodziewany dźwięk dzwonka u drzwi.
- Otwórz młoda, pewnie ktoś do ciebie... - syknęłam, z wielkim fochem rozsiadając na kanapie. Angela również fuknęła pod nosem, wykonując wydane przeze mnie polecenie.
- Pewnie, teraz się jeszcze na nas obraź... - Kubiak dźgnął mnie palcem w boczek, na co odwdzięczyłam się mocnym ubiciem jego łapska - Ej, kochanie!
- Kochanie? Nawet nie wiesz, jak to ładnie brzmi... - uśmiechnęłam się szeroko, po chwili już pełnoprawnie muskając jego usta.
Nasz spokój nie trwał długo, a radość jak szybko się pojawiła, tak szybko zniknęła. Usłyszeliśmy, jak ktoś mocno trzasnął drzwiami, pośpiesznie ściągał szeleszczącą kurtkę i zaczął się awanturować w korytarzu.
- Jak mogłaś się teraz nie odzywać?! - niósł męski głos.
- Uspokój się i przejdź do salonu, nie będziemy rozmawiać w drzwiach.
- Nie będę spokojny! - po raz kolejny warknął - Dobrze wiesz, że ta sprawa dotyczy nas obojga!
Wymiana zdań wcale nie ustępowała, a owa dwójka wyraźnie podnosiła swoje głosy. Po krótkiej chwili gość prowadzony przez Angelę stanął jak wryty przed salonową kanapą.
- Patrycja? - jęknął, z zakłopotaniem drapiąc się po głowie.
- Zibi? - odpowiedziałam tym samym.
- Jest jeszcze Michał... - wtrąciła, popychając go ku nam Angelika.
Naranjowa twórczość numer 18:
Klepię<3
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam to mogę komentować;* Uwielbiam Cię za tą końcówkę. Czekałam tyle rozdziałów i się doczekałam. W końcu Pati powiedziała co czuje a Misiek to odwzajemnił. Teraz tylko czekać na następny rozdział i jak mi się wydaje mniej sympatyczne wytłumaczenia;)
UsuńPozdrawiam;D
Taki obrót sprawy mnie bardzo zadowala. Oj bardzo! I jak ja się cieszę, że te głupi wreszcie wszystko sobie powiedziały, bo sama ględziłam o tym w kółko i w kółko. Prawie w każdym komentarzu pod rozdziałem. No i jak zaczęłam to czytać to się rozpłynęłam. No, znalazłaś dobry wyciskacz łez. Jeden i drugi też. Ciekawe jakby mi się czytało bez podkładu. Spróbuję jutro. Zdajesz sobie sprawę z tego, że niekiedy czytam twoje rozdziały po kilka razy? I nabijam Ci licznik odwiedzin, bo mimo że nic nie ma, to ja i tak zawsze tu wchodzę. Taki mój codzienny rytuał. No i Angel. Troszkę się wkopała z tym Bartmanem, a gdyby była na miejscu Patrycji to wytargałabym go za te kudły i nawet nie zaważała na protesty jej siostry. W ogóle. Wyszłabym, zabiła i wróciła z powrotem. No i jak się ten bohater pojawił w tym mieszkaniu to sama nie wiem, ale zaczęłam się śmiać. Wiem, że powinnam być poważna, bo tu zaczyna się robić coraz ciekawiej, ale jak pomyślałam o konfrontacji Zibi vs. Michał i Pati to aż się roześmiałam. Jestem ciekawa czy oni też sobie wszystko wytłumaczą. I przewiduję, że tak, oczywiście ;D Jeju, aż się boję kiedy zakończysz tego bloga. Ponoć epilog miał być niespodziewany, więc jak się pojawi to umrę. Na szczęście już mamy namiary na twojego drugiego bloga z czego jestem niezmiernie szczęśliwa. So, tam też będę odwiedzała Cię codziennie - spokojna głowa. To buziaki :*
OdpowiedzUsuńI jakby co to zapraszam na Amę i Grześka na siedemnastkę, o której nie wiem co myśleć. ;)
Genialny rozdział! Nawet nie wiem co napisać z tej radosci :) Nareszcie się zebrali na odwagę i wszystko sobie powiedzieli. No bo ile można udawać , że są tylko przyjaciólmi??
OdpowiedzUsuńCo do Angeli , to mam jakieś dziwne przeczucie , że ona jednak nie jest w ciązy, ale może to tylko moje wymysły :D
Czekam na kolejny rozdział , bo nie moge się doczekać konfrontacji Zbyszka z Patką i Miśkiem
Pozdrawiam , Luna :*
PS: lubie te trudne sprawy w twoim wykonaniu :D
Japiernicze ! I mam ochotę tylko zawyć ze szczęścia ! Awwww! <3
OdpowiedzUsuńJeju, zachowuję się jak dziesięciolatka na widok jamnika..
Przepraszam, trochę poniosło. hahahah
To było takie piękne ! :)
I chciałoby się powiedzieć nareszcie, więc powiem : NARESZCIE Patka zaznała miłości i chyba zazna szczęścia.
Nareszcie pojawia się wątek, którego nie będę ukrywać nie mogłam się doczekać od początku opowiadania.. Czyli Zibi i Misiek. Coś mi się wydaje, że będzie ciekawie.
Dlatego, błagam wiem że to trudne bo sama piszę i jeśli weny nie ma to po prostu nie ma, ale błagam wykrzesaj ją z siebie, bo tu chyba na zawał zejdę czekając no nowy rozdział. ! No po prostu Cię kocham mendo za ten rozdział ! <3
Pozdrawiam ta która chyba jutro zaspa na trening, bo już powinna spać, a komentuje Twoj rozdział.
P.S
Zapraszam na przejrzenie ( na razie, chyba ) czegoś co pojawi się w przyszłości. :)
http://ayuda-siempre-conduce.blogspot.com/
WOW! :D jakie emocje ^^ Każdy nowy rozdział czytam z zachwytem. Mam nadzieję że w życiu Patrycji wszystko zacznie się układać, a ciąża Angeli będzie tylko pomyłką. Że masz kochany Włoch przyzna się że to foto montaż i przeprosi wszystkich i skończy się happy endem ^^ na to liczę, a co czas przyniesie, zobaczymy :D Jesteś mistrzynią w tym co robisz :D I gdyby była możliwość, zaszczyt by mnie kopnął, jeżeli odwiedzisz moje opowiadanie :D Dopiero zaczynam a Twoje uwagi byłyby dla mnie cenne. Pozdrawiam gorąco :*
OdpowiedzUsuńCóż... to mój pierwszy komentarz na tym blogu. Powiem ci że dawno nie czytałam tak dobrego bloga. Każdy szczegół wydaje się dokładnie przemyślany,każdy dialog ma jakiś sens. Nie jest to pieprzenie trzy po trzy. Strasznie spodobał mi się twój blog. Wciągnął mnie tak, że w ciągu jednej nocy przeczytałam całość. Cieszę sie że piszesz. Powodzenia w dalszej pracy.
OdpowiedzUsuńThemussowa
jak sie ciesze, że są razem już! ;)
OdpowiedzUsuńboże no świetnie prowadzisz tego bloga, wiesz? :)
a ta sprawa z Zibim i z Andżelą. ugh zobaczymy co z tego wyjdzie.
czekam na nowy i całuje :*
siatkarskielovestory.blogspot.com
http://uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com/
pozdrawiam :*
Co myślę o rozdziale.?
OdpowiedzUsuńBoże, Naranja.! Dlaczego Ty się mną tak bawisz.?
Najpierw zaduma, potem trudna rozmowa, jeszcze później pocałunki... A żeby jeszcze bardziej mi namącić zaczęłaś konfrontację Miśka i Zbyszka... no dziękuję bardzo.!
Teraz codziennie po 10 razy będę tu zaglądała, w myślach modląc się, żebyś dodała rozdział.!
Ale cóż... sama świetnie wiem, jak to bywa z dodawaniem rozdziałów. Co tu dużo mówić, po prostu się nie chce, lub nie ma pomysłów. Przynajmniej u mnie tak jest...
Ale świetnie, że wszystko sobie wyjaśnili i między nimi jest już okej, jak sądzę.
Tak więc, czekam ( zarówno ja, jak i Ikaa) na następny rozdział i oczywiście prolog na następnym blogu.
Do zobaczenia tam.!
Buziaki ~Ann
P.S: zajrzyj też do nas:)
Usuńhttp://impossible-its-true.blogspot.com/
Się cieszę jak małe dziecko normalnie :D jak fajnie że są razem , że w końcu powiedzieli co do siebie czują . Teraz jestem ciekawa jak się potoczy sprawa z Zibim , już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału =D
OdpowiedzUsuńTaki obrót spraw zadowala mnie baardzo ;) Szkoda tylko, że poszło na nim tyle chusteczek... :P
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział, czekałam na niego bardzo długo. Szczere wyznanie Patrycji to było coś, czego bardzo potrzebowała. Wreszcie uwolniła się od tych dręczących myśli, niepewności, nadziei na lepsze jutro. Misiek wyznał miłość Patce, coś cudownego. Odebrało mi słowa, przybrało za to słonej cieczy w moich oczach. Kolejny rozdział na którym płaczę. Może ja też jestem w ciąży, że mam takie wahania nastroju? :D
Teraz tylko obawiam się konfrontacji Miśka i Zbyszka. Patka i Angela też Zibiemu tak szybko nie odpuszczą coś czuję...
Ze łzami w oczach, a jednocześnie szczęściem z obrotu spraw pozdrawiam gorąco! :*
19-stka na http://nad-przepasciaa.blogspot.com/ :*
OdpowiedzUsuńCudownie <3
OdpowiedzUsuńWzruszyła się :)
OdpowiedzUsuńJeeeeejku!
OdpowiedzUsuńTen rozdzial wyyymiata <3
Swietnie piszesz i zazdroszcze takiej swietnej weeeny ;>
Czekam na kolejna czesc historii ^^,
Jeeeej! Ale bym się ucieszyła, gdyby powrócił Zbychiał ♥.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że ten rozdział jest jakby ostatnim. Wszystko się wyjaśniło, Patka powiedziała prawdę i wreszcie są ze sobą. (są czy dopiero będą?:D)
Ale... mam nadzieję, że do epilogu jeszcze daleko!
Ale się cieszę, że wreszcie są/będą ze sobą! :D
Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam! :))
Jejuu... Popłakałam się normalnie ;o Jakie to słodkie... Końcówkę jeszcze tak pozostawiłaś .. Teraz będę czekać jeszcze bardziej na następny *.*
OdpowiedzUsuńWchodzę sobie spokojnie na Twojego bloga w nadziei, że jest nowy rozdział. WOHO, JEST! No to czytam.
OdpowiedzUsuńCzytam, czytam, czytam, DAFUQ, MISIEK?! No to teraz już wszystko będzie okej. No i się nie pomyliłam! ♥ Tak genialnie dobierasz muzykę, przez co znowu musiałam się poryczeć jak niemowlak. ;c To wszystko ogólnie jest takie... takie... IDEALNE!
Tylko Zbyszek... Ten to wszędzie musi namieszać. .___.
Czekam na następny rozdział tu, jak i na nowym blogu, bo zapowiada się mega ciekawie! *-*
Pozdrawiam cieplutko! ;-*
Nie powiem ile czekałąm na taki obrót spraw, na magiczne "kocham" z ust Patki i Misia, cholera!!! NARESZCIE!!!!
OdpowiedzUsuńJakie to było słodkie, że i on się wzruszył tym wszystkim, jakie męskie że obił mordę temu jebniętemu Martino, jakie wyrozumiałe, dojrzałe, że przyjechał, że chciał z nią wyjaśnić, porozmawiać. Śpiewam zatem z Danutą Rinn - "Gdzie ci mężczyźni, na miarę czasu??" Ech, no właśnie, nie? Znałam takiego jednego. Nevermind.
Wiedziałam, no po prostu wiedziałam, że to będzie Zbyszek, tylko...Kurde tylko ja się zastanawiam, czy Angel go na dziecko nie chce złapać, bo nie chce do ginekologa iść, robić drugiego testu..Coś mi tu śmierdzi, albo wyolbrzymiam i moja wyobraźnia zaczyna płatać już figle.
Czekam na prolog na nowym blogu. Czekam. Ściskam. I mam nadzieję, że wrześniowy Gdańsk jest w zasięgu Twoich myśli. Bilety mają pojawić się w tym tygodniu niby. Najdroższy 120 zł.
ściskam mocno, mocno. I u mnie za chwilę kolejny nowy. Szaleję.
:*
CUdowny rozdział! :D Jak się cieszę, że Michał i Patka wszystko sobie wyjaśnili. Jestem tylko teraz ciekawa, co wydarzy się w następnym rozdziale :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess ;*
W końcuuu Jezuu super rozdział nareszcie są razem już czekam na kolejny .
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://volley-cousin.blogspot.com/
Pozdrawiam Agness ;)
I znowu ryczę, płakałam z każdą chwilą. Zupełnie jak Patka.
OdpowiedzUsuńWreszcie, nareszcie doczekałam się tego. Patrycja i Michał wszystko sobie wyjaśnili. Tak długo na to czekałam. Ale czekanie powoduje, ze gdy coś dostaniemy cieszy nas to jeszcze bardziej.
Zatapiać smutki w wódce? To chyba nie był najlepszy pomysł. Angela i Naranja są dla siebie, prawdziwymi przyjaciółkami. Prawdziwa relacja rodzeństwa.
Czy Angela jest w ciąży? Testy często się mylą. Powinna to sprawdzić.
Pojawienie sie Kubiaka. Czy to na pewno sprawka, Boga czy właśnie siostry? Czy może tym 'Bogiem' była Angela. :D
Bardzo się cieszę, ze wszystko sobie wyjaśnili. I są razem. To musiało się tak skończyć. To piękne. :D :)
Zibi może chce powiedzieć coś ważnego Angeli?
Czekam na następny :D
Pozdrawiam Paaula :D
Zapraszam do siebie na nowy rozdział po sporej przerwie :) http://fly-bird-is-free.blogspot.com/2013/07/rozdzia-49-nie-wroce-do-olki.html
UsuńGeneralnieeeeee. To ja się wzruszyłam. Doczekałam się wyznania miłości z obu stron. Czemu im to jak dużo czasu zajęło, no? To było takie proste :D
OdpowiedzUsuńZbysiu. Znaczy się... Mnie się wydaje, że to jest jakaś podpucha z tą ciążą i plan Angeli na pogodzenie Zbycha z Miśkiem. Ja tutaj węszę podstęp ^^
Teraz tylko pogodzić tych dwóch i będzie idealnie. Tzn nie, bo jak będzie idealnie, to się skończy, a ja nie chcę żeby się skończyło :D
zapraszam na nowy do siebie :3 pis, joł!
Cały rozdział czytałam siedząc jak na szpilkach. Powie mu czy nie powie w końcu?-myślałam. Nareszcie jednak się odważyła i to zrobiła. To było takie piękne i smutne kiedy razem siedzieli na tej kanapie i płakali. Patka w tamtej chwili gdy Michał powiedział,że czuje do niej to samo była chyba najszczęśliwszą kobietą na świecie. :).....no ale ja też jestem szczęśliwa :D
OdpowiedzUsuńNo a Zbychu...no zobaczymy czy będzie próbował uciekać od odpowiedzialności.....chociaż ta siostra coś dla mnie dziwinie podejrzana jest. Zastanawia mnie czemu tak naskoczyła na Pati kiedy ta powiedziała,żeby pójść do lekarza i się upewnić. Albo rzeczywiście takie jej zachowanie spowodowane jest hormonami,albo ona nie jest w ciąży i bała się,że wyjdzie jej kłamstwo. Tylko po co ona by to robiła? Żeby Patka z Miśkiem pogadali i żeby wszyscy się pogodzili?.....no nie wiem. Może szukam problemu tam gdzie go nie ma.
Uwielbiam ten rozdział i tyle :) Jeszcze piosenka Celine Dion...brawo!! :)
I kochana jak masz ochotę to pojawił się u mnie nowy rozdział :) http://zaczac--od--nowa.blogspot.com
Pozdrawiam :*
Tak się cieszę, że powiedziała mu o wszystkim. Jestem szczęśliwa jej szczęściem, to znaczy ich oczywiście. Ale nie będziesz się śmiać, jak powiem, że płakałam? Sądzę, że nie. :) Nadorbiłam wszystko i jestem z tobą do końca! Informuj mnie proszę, na gg, blogu w SPAMIE, gdziekolwiek. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na kolejny rozdział, czyli na www.przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com i od razu zachęcam do skosztowania czegoś nowego, tajemniczego, kryminalnego (?), czyli na www.ponowne-spotkanie.blogspot.com
Całuję, camilla. ♥
http://carolina-book.blogspot.com/ zapraszam na nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaaaa WRESZCIE ♥ Matko, nawet nie wiesz jak się cieszę ,że zarówno Patka jak i Michał wreszcie zebrali się na odwagę i wyznali sobie to co naprawdę czują! Cieszę się ich szczęściem choć to zostało zakłócone przez pewnego atakującego. Co do tej sprawy, obawiałam się ,że tym 'dzieciorobem' będzie Bartman i nie myliłam się. Jestem ciekawa jak ta sprawa się dalej potoczy, jednak nei zmienia to faktu iż okropnie cieszę się ,że ta dwójka wreszcie się zeszła bo przyznaję myślałam ,że do tego znowu z jakichś powodów nie dojdzie :P Teraz już musi być dobrze między nimi, prawda? :) Co do Angeli nie mam nawet pomysłu jak ta sprawa się potoczy i jestem ciekaw postawy Bartmana, czy zachowa się honorowo czy też jak ostatni dupek bo po nim można spodziewać się zupełnie wszystkiego.
OdpowiedzUsuńŚciskam :*
O kurde! *_*
OdpowiedzUsuńNareszcie! <3
Nawet nie wiesz jak długo na to czekałam! Nareszcie zebrali się na odwage!
Przez cały rozdział zastanawiałam się: powie czy nie powie....
Czytając rozkleilam się jak małe dziecko. Bardzo wzruszający, pełen emocji, nie wiem jak to skomentować!
Po prostu jesteś genialna! Misiek jest taki słodki ;3 Rzucił wszystko i do niej przyjechał - zupełnie jak w amerykańskich filmach <3 W życiu Patki nareszcie zacznie się układać. Znaczy mam nadzieję... Ech... Barman, Bartman... Czy on na każdym blogu musi robić komuś dziecko? Xd Oby to było jedną wielką pomyłka. I wydaje mi się że teraz czas, aby Patrycja porozmawiala z Bakiewiczem. Zostawiam to wszystko tobie i twojej wyobraźni. Nie mogę się doczekać! :-*
Co a mówię... Przecież ona już z nim rozmawiała!
UsuńDziś jeszcze raz przeczytałam rozdział zwracając uwagę na szczegóły.
Także przepraszam za moje niedopatrzenie ;-)
OMG to moje podsumowanie rozdziału...
OdpowiedzUsuńPatryśka i Misiek, no w końcu:)
ale aż boję się starcia na linii Zbyszek-Michał. No ale jakby nie patrzeć czas najwyższy:D
pozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Kurza stopa z frytkami, czemu to jest takie genialne?! Miotasz mną jak małym dzieciątkiem, kiedy chcesz żebym się wzruszyła-pyk, łzy lecą, kiedy mam sie śmiać-pyk i leżę na podłodze.
OdpowiedzUsuńSpryciaro ty! Wstawiłaś do rozdziału największego wyciskacza łez, ever! No i tradycyjnie, biedna ja-zachlapałam klawiaturę doszczętnie.
Nie wiem co mam pisać, bo jestem kurde w takim szoku i w ekscytacji ( Kuźwa MISIEK i PATI!!! *.*) że aż nie wiem jak to ująć :D
Także na otrzeźwienie zacznę od, ehkuem, kolegi Zbigniewa. Pieprzony lovelasik-wszedzie się wtryni, kurde. No nic, zastanawiające jest jednak dlaczego Angela tak zapiera się przed sprawdzeniem ciąży drugi raz. Może nie chce mieć pewności? Żyć w nadziei, że to jednak pomyłka. Wiem, ze tak łatwiej, jednak kiedyś trzeba będzie przywyknąć do stanu ' bedę mamą', w jej przypadku samotną, bo wątpie, żeby nasz casanova się otrząsnął.
No więc teraz najważnieszje- kurza twarz, stopa, skrzydło, głowa i pazur! Nareszcie jest full romantico! No i na to czekałam :D
Teraz już wszystko bedzie dobrze,bo mają siebie ( słitaśne, ale prawdziwe xd )
Także, jesli to co do góry jest mało czytelne z powodu na mój stan ( jest 10:18, a ja jestem w euforii xD ) To reakcja na rozdział to jedno, wielkie, głośne, soczyste : Ja pierdykam, kuźwa, aaaaaa! *.*.
Dziękuję.
(PS: U mnie nowy, jeśli masz czas i ochote to zapraszam ;))
Zostałaś nominowana do Liebster Award ;) Szczegóły tutaj http://siatkowkaczylimarzeniagodnespelnienia.blogspot.com/p/nominacje.html
UsuńTak, w końcu ♥
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak się cieszę z takiego obrotu spraw, chyba większość czekała na to od bardzo dawna :D Dobrze, że wreszcie się zebrali na takie wyznania, bo pasują do siebie idealnie ;) Mam nadzieję, że teraz już żadni ludzie ich nie rozdzielą, zasługują na to szczęście ;)
Ale Michał już chyba nie uniknie rozmowy ze Zbychem... A jeżeli do niej faktycznie dojdzie, to liczę na to, że będzie dość miła :D Ale mogę się troszeczkę przeliczyć...
Jak się "może pojawi", to czekam :>
Pozdrawiam :*
gorzka-prawda-rozczarowan.blogspot.com/
.
No i wkońcu są razem Jupiii !!
OdpowiedzUsuńTeraz Zibi i Dziku muszą sobie poorozmawiać i dum dum dum grozy może trochę będzie, ale na pewno wyjasnią sobie wszystko nalezycie i bd dobrze.
Czekam do następnego i zapraszam na kolejny do mnie :D
http://lovevolleyballintheleadrolewithyou.blogspot.com/2013/07/rozdzia-10.html
Pozdrawiam :**
Jejciu!! Jak się cieszę, że sobie wszystko powiedzieli ^^ Czekałam na to od dawna i się doczekałam! :D Awww <3
OdpowiedzUsuńZibster psuje chwilę pełną miłości -_- No ale zobaczymy po co przyszedł :P
ZOSTAŁAŚ NOMINOWANA DO LIEBSTER AWARD. Szczegóły --> http://dzis-jutro-wczoraj-zawsze-siatka.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html
Zapraszam serdecznie na 17 epizod na http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuńnoo nareszcie wszystko sie ulozylo :) Jak ja dawno na to czekalam. Kiedy czytalam ten rodzial, a zwlaszcza koncowke, to usmiech nie schodzil mi z twarzy :P Cudne Ci to wyszlo :p a co do ciazy, to cholewka ciezka sprawa, nie powiem jestem ciekawa jak Mloda sobie poradzi i czy Zbyszek wezmie odpowiedzialnosc za dziecko i czy zamierza byc z nia, czy ze swoja dziunia ? A jeszcze bardziej ciekawi mnie konfrontacja Michał vs Zibi i jak Patka naskoczy na Zibiego, bo na pewno naskoczy. do nastepnego :d pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do nagrody Liebster Award. Szczegóły:
OdpowiedzUsuńsiatkarskielovestory.blogspot.com :)
Śmieszne jest to że dopiero teraz trafiłam na twojego bloga, który swoją drogą jest genialny. Całą historię przeczytałam w 2 dni i wprost nie mogłam się oderwać. Piszesz lekko, i przyciągasz czytelnika. Całość naprawdę do siebie pasuje :)
OdpowiedzUsuńCo do tego rozdziału można powiedzieć jedno - co tak późno? Widać było że Michał kocha Patrycję, ale ta uparta starała się tego nie zauważać. Dobrze, że wyjaśnili sobie wszystkie sprawy i nareszcie rozpoczęli swój związek.
Mam tylko nadzieję, że w następnym odcinku Zbychiał powróci!
Pozdrawiam :*
Zostałaś nominowana do nagrody Liebster Award!
OdpowiedzUsuńWięcej informacji u mnie na blogu ;>
Cześć.
OdpowiedzUsuńNa twojego bloga trafiłam już kilka razy, ale chyba dopiero za trzecim podejściem zaczęłam go czytać i wciągnęłam się w tą historię. Po raz pierwszy czytam coś tak przejmującego. Naprawdę :) Ta cała historia z nieszczęśliwą i ślepą? i miłością Patki do Kubiego bardzo mnie ujęła. Momentami zachowują się jak jakieś stare małżeństwo. :) Ale wątki poboczne również są bardzo wciągające. Miłość Dominiki i Miśka Łasko... cóż im na pewno się wszystko szczęśliwie ułoży. :)
I do tego wszystkiego jeszcze ciąża Angeli ;o A i mam nadzieję, że Zbysiu i Misiu w końcu się pogodzą :)
Pozdrawiam ;*
a i jeszcze jakbyś miała ochotę i czas to zapraszam do siebie :)
http://volleyball-my-lifee.blogspot.com/
http://life-is-brutalll.blogspot.com/
Jak cudownie, że Patka i Misiek są razem!;D Ciekawa jestem jak będzie im się razem żyło :) A co do Zbyszka i Angeli... Facet powinien zająć się nią i dzieckiem bez dwóch zdań. Poza tym, może zrodzi się między nimi jakieś piękne uczucie? W końcu dobrego złe początki ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział :)
To jest świetne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
http://kazdapasjapokonakatastrofe.blogspot.com/
Trochę mnie tu nie było, ale wakacje wzywały! :)
OdpowiedzUsuńSkomentuję dwa ostatnie rozdziały. Jezu, Angela w ciąży? Z Zbychem? Naszym Zbychem-macho? Ja nie wyrabiam.
Ale za to słodko u Pati i Miśka. Coś za coś, haha. :D
zapraszam. - zycie-z-siatkowka.blogspot.com