- Kochanie, ratuj! - ciężko oddychając oparł brodę o moją głowę, ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- Nie ma tak! Nie zasłaniaj się nią! - tupnął nogą Kosok, po chwili marszcząc brwi ze zdziwienia - Ale, że "kochanie"?
- Właśnie! - syknęłam, kompletnie nie zwracając uwagi na jego pytanie. Cały czas próbowałam zrzucić z siebie kubiakowe łapska - Nie zasłaniaj się mną!
- Ale, że "kochanie"?
- Nie gryź mnie! - prychnął Michał, obserwując moje niezbyt udane próby ucieczki. Już posunęłam się do ostateczności: gryzienie oplecionych w okół barków rąk zazwyczaj pomagało...
- Ale wy sobie tak słodzicie?
- A właśnie, że będę gryźć! - warknęłam, ponownie przerywając szepczącemu Kosokowi.
- Przestańcie! - krzyknął wkurzony, w końcu wywalczając dla siebie chwilę ciszy - Nie gryźcie się! Widziałaś, żebym kiedyś gryzł Cichego?! Nie! Bo przyjaciele się nie gryzą!
- Przyjaciele mówisz? - Michał poruszał wymownie brwiami, po chwili dając mi soczystego całusa w policzek. Nie musiał robić nic więcej, by oczy zdziwionego Grześka powiększyły się do granic możliwości.
- Dobra, ponowie pytanie... - wymruczał zastanawiająco - Czy wy mówiliście do siebie "kochanie", czy mi się zdawało?
- Co się tu kurna dzieje?! - tym razem to Zbych pozwolił sobie wejść w słowo Grzegorza, wylatując z pokoju Angeli jak z procy - A, to Grzeniu sieje spustoszenie. Nic nowego. - machnął ręką.
- Kubiak cię jeszcze nie udusił, Zbyniu? - jęknął środkowy, który i tym razem został niezauważony.
- Dobra, jak ta menda się już tu przywlekła to muszę uciekać. - Bartman wzruszył ramionami, żegnając się z każdym po kolei - Trzymta się.
- Ale, że wy się już normalnie żegnacie?! - specjalista od pytań wszelakich złapał się za głowę - Ja was nie ogarniam! Was i waszych zmian! - Grzegorz omiatał wszystkich wzrokiem - Angela, u ciebie też zdarzyło się coś przełomowego?
- Była w ciąży... - wyszeptałam do niego ukradkiem, na co Zbyszek ledwo powstrzymywał się od śmiechu.
- Boże... - wywrócił oczami Kosina - To tylko w moim życiu tak wieje nudą?!
- Pochwal się może zakopaniem toporu wojennego z Schopsem. - szturchnął go Bartman, który po chwili zajął się zamkiem w drzwiach.
- Z rodziną się wojen nie prowadzi. Z resztą... Nie gadam z wami, bo i tak mnie nikt nie słucha. On w przeciwieństwie do was robi to z miłą chęcią! - zamienił swe usta w podkówkę, po chwili przystając w progu i grożąc Zibiemu palcem - Masz chwilę i zwijaj się, bo mi dzieci w domu płaczą!
- Rozmawiają chyba o okupacji niemieckiej... - wyszeptałam, gdy sam zainteresowany zniknął w czeluściach klatki schodowej - Ale, że Jochena uważa za rodzinę? Nie ciśnie mu już, że jest Niemcem?
- Tak skutecznie mu dogadałaś o poniemieckich Katowicach, że dniami i nocami rozmyślał, czy czasem jego babka lub prababka nie dorwała tam jakiegoś esesmana. - prychnął wyraźnie rozbawiony Zibi - A że nic nie wymyślił to... Przezornie nabrał do Jochena szacunku i tytułuje go rodziną.
- Żartujesz sobie ze mnie? - otworzyłam usta ze zdziwienia.
- Absolutnie. Łagodzisz konflikty maleńka. - pozwolił sobie na komplement w typowo zbychowym stylu, na co nieco zazdrosny Kubiak chrząknął do niego znacząco - Dobra, dobra, Misiek! Nie było tego "maleńka". - podniósł ręce w pokojowym geście, po chwili ponownie się z nami żegnając i zbiegając w dół klatki schodowej.
- Cześć Zibi... - wyszeptał Michał stojąc w drzwiach. Z niedowierzaniem podziwiałam jego dosyć sentymentalne pożegnanie. To nie był już ten sam Misiek, co na początku rozmowy: pełen pretensji, żalu i goryczy. Wyraźnie się rozchmurzył. Nawet uśmiechał się pod nosem na samą myśl o przyjacielu. Tak bardzo cieszyłam się, że dał sobie pomóc...
Szymon Wydra & Carpe Diem - Teraz.
Było trochę po godzinie 22. Puste ulice i cicha muzyka tworzyły dosyć usypiający klimat. Musiałam toczyć walkę z samą sobą i jakby tego było mało - z jadącym tuż za mną Kubiakiem, który skutecznie uprzykrzał mi życie zabawą światłami. Za każde przełączenie z "krótkich" na "długie", miałam ochotę stanąć i mu przyłożyć.
Właśnie: "masz faceta". Jedyna myśl, która nie pozwalała mi zasnąć. Całą drogę przedumałam nad naszym losem i swoją radością. Nie dowierzałam, że tak dramatyczne chwile, mogły przeistoczyć się w piękny sen.
Wszystkie problemy zwalczałam mając potworne poczucie samotności. Przez ową samotność pogubiłam się w uczuciach. Brakowało mi tego męskiego i stanowczego ramienia, które sprawowałoby nade mną kontrolę. Wiem, że wiele się może jeszcze zdarzyć, że moje spotkania z innymi siatkarzami będą odbijać się echem przez dłuższy czas. Wiem, że może mu być ciężko zaufać mi po tych wszystkich wybrykach, ale zrobię wszystko, aby tego zaufania nie nadużyć. By ofiarować mu się w całości.Jak dotąd było tak, że wciąż musiałam iść pod wiatr...
Wiem też, że tylko dzięki niemu będę miała siłę, by stawić temu wszystkiemu czoła. Spadł mi z nieba. Dosłownie.Teraz, gdy los siebie nam dał - zmienia się światło w moim sercu.
Początki związków są cudowne. Używasz delikatnych słów, by przekonać do siebie partnera. Boisz się urazić drugą osobę swoim gestem, a jednocześnie przyzwyczajasz ją do tego zachowania, bo to dla ciebie naturalne. Boisz się zbyt pośpiesznych kroków przez was podejmowanych... Dlatego właśnie początkowo z lekkim skrępowaniem przemknęłam do sypialni, kładąc się z nim do jednego łóżka.Teraz, gdy los siebie nam dał - będę żyć!
- Idziesz już spać? - wyszeptał, kładąc się w moją stronę.
- Z tego co wiem to rano masz trening, więc też musisz się w miarę wyspać. - wymamrotałam niemal w poduszkę - Poza tym ja już oczy podpierałam zapałkami, parkując pod blokiem.
- Słodko mruczysz... - przysunął się jeszcze bliżej, zarzucając na mnie swą dłoń.
- Bierz rękę z mojego tyłka i idź spać, napaleńcu. - zachichotałam, koślawo pstrykając go w nos.
- Coś mi się jeszcze od życia należy, nie?
- Mhm... - wymruczałam, nim skończył zadawać pytanie.
- Dlatego: dobranoc. - pocałował mnie czule, mocno do siebie przytulając. Prosta wymiana zdań, a ile dała mi radości.
Daj mi swoją dłoń, daj uwierzyć w to co już mam.
Leżysz w objęciach mężczyzny, którego kochasz. Delikatnie gładzisz jego dłoń, co odwzajemnia czule całując cię w czoło. Łaskocząc twoje ramiona przyprawia cię o przyjemne dreszcze, a swoim regularnym oddechem, który czujesz na twarzy daje ci poczucie bezpieczeństwa. Dzięki niemu zasypiasz szczęśliwa...
Przytulasz go bez skrępowania. Kiedy tylko zechcesz możesz sięgnąć jego ust, by poczuć ich smak - odkąd masz go przy sobie robisz to nieustannie. Nie możesz się nacieszyć jego obecnością. Twoje pojedyncze muśnięcia warg spotykają się z jego zachłanną czułością. Przytrzymuje cię przy sobie zupełnie tak, jakby bał się, że za chwilę cię straci.
Teraz, gdy los siebie nam dał Wenus i Mars się łączą w jedno.
- Kochanie, nie śpij, zaraz trening. - łaskotałam go po brzuchu, na co momentalnie się uśmiechnął.
- A może nie pójdę nigdzie?
- Ty byś cały dzień w łóżku przesiedział!
- Z tobą jak najbardziej... - pocałował mnie czule, mocno obejmując dłońmi moją twarz. Chwilo trwaj wiecznie! Już wiem, że nie jest facetem, który chciał mnie tylko zaliczyć. Już wiem, że darzy mnie dużo większym uczuciem...
- Podaj mi telefon. - machnęłam ręką, na co zniesmaczony zawył jeszcze głośniej. - No nie wygłupiaj się! - przetoczyłam się po całym łóżku, siadając na jego kolanach. Mimo, że cały czas odsuwał ode mnie urządzenie, udało mi się w końcu odebrać połączenie.
- Cześć, Pat! - usłyszałam radosny okrzyk Aleksa, na który Misiek jedynie zmarszczył brwi - Masz czas dzisiaj wpaść do Bełchatowa?
- Czemu akurat dzisiaj? - przybrałam podobny wyraz twarzy, co siedzący naprzeciwko mnie siatkarz.
- Bo mam pretekst, żeby wyrwać się z domu i pobuszować za pierścionkami zaręczynowymi.- na śmierć zapomniałam o zaręczynach pani psycholog i Serba! Prychnęłam w głos, zauważając swoje gapiostwo.
- A zakosiłeś jej jakiś pierścionek?
- Tak, już drugi dzień przegrzebuje półki, bo nie może go znaleźć... - odpowiedział poważnie, na co ośmieliłam się wejść mu w słowo.
- Boże, czopku... - chwyciłam się za głowę - Nie mogłeś wziąć takiego, którego nie nosi na co dzień?
- Wziąłem co było pod ręką! - zaśmiał się w głos, chyba rozumiejąc swój błąd - To jak?
- Będę... - spojrzałam na ekran telefonu, szukając godziny - ...około 14.
- Świetnie! - oczyma wyobraźni widziałam, jak podskoczył z radości - Akurat będę po treningu!
- To do zobaczenia. - pożegnałam się z uśmiechem na twarzy, momentalnie spotykając złowrogie spojrzenie Michała. Popatrzyłam na niego marszcząc pytająco brwi.
- Co to za facet? - warknął, przechwytując mój telefon.
- Zapomniałam powiedzieć kochankowi, żeby teraz do mnie nie dzwonił... - odpowiedziałam dosyć poważnie, szybko schodząc z jego kolan i siadając tuż obok, zwinęłam się niewinnie w kulkę. Moje zachowanie nieco zaniepokoiło Kubiaka, który w mgnieniu oka zaczął szukać nazwy właśnie zakończonego kontaktu. Jego mina była wtedy bezcenna.
- Aleks? Z nim?! - spojrzał na mnie rozczarowany, broniąc się przed okazywaniem wyraźnej ulgi - No proszę cię... On ma się hajtać niebawem!
- Właśnie w tej sprawie dzwonił. Jadę mu pomóc. - poklepałam go po ramieniu, szybko zrywając się z miejsca w stronę łazienki.
- Długo ci to zajmie? - słyszałam, jak krzyczy z sypialni.
- Nie martw się, wrócę wieczorem... - odpowiedziałam, po chwili zamykając drzwi i wskakując pod kojący strumień ciepłej wody.
- Dzień dobry. - od progu wykrzyczała do nas wyszczerzona kobieta, schowana za szklaną wystawą.
- Dzień dobry. - oddziałałam nieco bardziej powściągliwie - Szukamy pierścionka zaręczynowego.
- Nasz sklep to idealny wybór pod tym względem! - miałam wrażenie, że już gdzieś słyszałam tę gadkę... - Jaki jest pani rozmiar?
- To nie dla mnie. - prychnęłam nieśmiało, spoglądając na Aleksa - Młody, pokaż ten pierścionek.
- Rozumiem, przepraszam. - rzuciła zawstydzona, obierając z rąk Atanasijevica przedmiot o który prosiła. Po małym zastanowieniu wskazała ręką w kąt sali - Zapraszam do tej gablotki.
W życiu nie powiedziałabym, że wybór przyjdzie nam tak łatwo. Spośród tysięcy pięknie mieniących się pierścionków był jeden, który szczególnie mi się spodobał. Jak nigdy nie zwracałam uwagi na tego typu błyskotki... Ba! Jak nigdy nie przepadałam za tego typu wyświeconą biżuterią, tak tym razem nie pozostawiłam Aleksandarowi innego wyboru. Z radością rzuciłam się na ozdobioną maleńkimi cyrkoniami i wysadzoną pięknym, białym kamieniem obrączkę. Sądząc po reakcji Serba mój wybór przypadł mu do gustu tym bardziej, że został ostatni, odpowiedni rozmiar. Niewiele myśląc kazaliśmy spakować go do równie pięknego, czerwonego opakowania i w pełni radości z dokonanego zakupu udaliśmy się do jednej z kawiarenek.
- Dawno cie u nas nie było... - rzucił smutno, powoli mieszając swoją kawę.
- Obowiązki, przepraszam. - zaśmiałam się pod nosem, wzdrygając ramionami.
- A to nagrywasz już coś? - uśmiechnął się ciepło, radośnie poruszając brwiami.
- Nie... - prychnęłam zamyślona - Ale za to intensywnie myślę o przeprowadzce do Jastrzębia. Chcemy sprzedać mieszkanie w Krakowie, żeby jakoś ruszyć z miejsca... - podnosząc wzrok z filiżanki, napotkałam się z zakłopotaniem wyrysowanym na twarzy Serba - Coś powiedziałam nie tak?
- Nie, tylko... - skrzywił się nieznacznie - Wykosztowałaś się na ten nasz wyjazd, a teraz nie masz za co otworzyć wytwórni.
- Daj spokój! - machnęłam ręką, śmiejąc się w głos - Zapomnij o tym.
- Nie potrafię. Dlatego... - sięgnął do kieszeni kurtki, wyciągając z niej jakąś kopertę. Przyglądając się uważnie jego ruchom zauważyłam, że po przeliczeniu znacznej sumy pieniędzy, usilnie pragnął wcisnąć ją do moich rąk - ...będę oddawał w ratach.
- Nie wygłupiaj się.
- Masz to wziąć. - pogroził mi palcem - Nawet nie chcę słyszeć, że tego nie przyjmiesz.
- Odkładaj głupku na wesele. - prychnęłam, upijając łyk zamówionej przez siebie herbaty - Zaprosisz mnie na nie, to się zrekompensujesz.
- Jak nie weźmiesz to zostawię to tutaj na stoliku. - prychnął obrażony, kładąc kopertę przy filiżance.
- Założymy się, że nie? - poruszałam wymownie brwiami, na co wywrócił oczami.
- Wariatka...
- Nie zrzędź, tylko pokaż mi ten pierścionek! - klasnęłam w dłonie z wrażenia, po chwili dzierżąc w nich małe pudełeczko. Aż pisnęłam z zachwytu otwierając je. - Jest boski! Ile ja bym dała, żeby...
- Namów Kubiaka. - przerwał mi, zadziornie puszczając oczko.
- A ty skąd wiesz? - uniosłam jedną brew ze zdziwienia. Nie zdążyłam mrugnąć okiem, a informacja o naszym zejściu dotarła nawet do Bełchatowa.
- Winiarski wszystko wie... - odpowiedział , z zakłopotaniem drapiąc się po głowie.
- A skąd niby Winiarski ma takie informacje? - zmarszczyłam brwi.
- Od Ignaczaka...
- A Ignaczak?! - krzyknęłam ze zdziwienia, zwracając na siebie uwagę siedzących dookoła nas ludzi.
- Od Kosoka...
- Matko... - wzięłam głęboki oddech - Ale z niego papla.
- Siatkarska poczta pantoflowa działa sprawnie. - uśmiechnął się, jakby chciał w ten sposób odkupić wszystkie winy kolegów - Karo jak się dowie, to się pewnie zdziwi.
- Ona jeszcze nie wie? - odpowiedziałam smętnie, wpatrując się w obrus leżący na stoliku.
- To świeża informacja. Dzisiejsza! - krzyknął triumfalnie - Ona póki co żyje tym artykułem o siatkarskich romansach.
- Daj spokój... - skrzywiłam się, nie odrywając wzroku od wcześniejszego obiektu zainteresowania.
- Nie martw się, nam też napsuli trochę krwi tymi bredniami. - chwycił pokrzepiająco moją rękę - A Michał jest o to zły?
- Chyba to sobie wyjaśniliśmy. - wzdrygnęłam niepewnie ramionami.
- Pamiętaj, że możesz bić do nas na oślep z problemami. - pogładził moją dłoń, na co nikle się uśmiechnęłam.
- Jasne... - mruknęłam, podnosząc na niego wzrok - Ale nie podziałeś co na to Karolina.
- Jest jeszcze trochę zła na ciebie... - pokręcił niepewnie głową, po chwili znowu radośnie się nakręcając - Najlepsze jest to, że ostatnio powiedziała, że zabiłaby mnie, gdybym się z tobą spotkał. Po waszej ostatniej rozmowie doszła do wniosku, że jesteś zdolna zagrać jej na nosie i gdzieś mnie zwabić. Nawet pytała mnie, czy gdzieś z tobą nie byłem ostatnimi czasy. To jakiś absurd!
- I ni jak nie mogę tego naprawić... - westchnęłam, zaciskając mocno usta.
- Pogodzicie się. - mrugnął do mnie oczkiem - Przemówi do niej argument związku z Michałem.
- Dobra, mniejsza z tym... - machnęłam ręką, siląc się na uśmiech - Ostatni raz pokaż mi ten pierścionek. Na pocieszenie.
Nie wiem czemu, ale ta mała błyskotka sprawiała mi tyle radości.
- Dawaj łapkę! - wyrwał mnie z myśli głos Aleksandara, który poruszał zachęcająco palcami.
- Nie no, proszę cię. - zrobiłam duże oczy, ze zdziwieniem obserwując, jak wyciąga pierścionek z opakowania.
- Daj, daj. - uśmiechnął się, powoli wkładając owe cudeńko na mój serdeczny palec - Teraz się lepiej prezentuje, prawda?
- Jest śliczny. - oglądałam dokładnie rękę, którą po chwili przejął równie zadowolony Serb. Śmiejąc się z jego fascynacji kątem oka zauważyłam, jak przez szklaną ścianę mignęła mi znajoma postać. Początkowo nie zwracając na nią uwagi, wróciłam do rozmowy z Aleksem. Po krótkim czasie znów pokusiłam się o zerknięcie na natarczywie przyglądającego nam się osobnika.
- O kurwa. - syknęłam czując, jak ulatuje ze mnie powietrze. Nieco zdezorientowany Atanasijevic zmarszczył brwi, bacznie mi się przyglądając.
- Co się stało? - podążał za moim wzrokiem, zatrzymując się na drobnej postaci, której łzy ciekły strumieniami po policzkach - O kurwa. Skąd ona się...
Nim zdążył dokończyć, Karolina pobiegła wgłąb sali, z impetem ciskając o podłogę papierowe torebki z zakupami.
- Aleks, idź za nią! - jęknęłam łamiącym się głosem - Tłumacz to!
- Ale...
- Nie przejmuj się mną! - przegryzłam panicznie wargę - Biegnij, idioto!
Przewracając stojące z nim krzesło pobiegł za ukochaną, ponownie koncentrując na sobie uwagę otaczających nas ludzi. Starałam się nie zwracać na nich uwagi, panicznie okręcając pierścionek wokół palca.
- Nigdy nie może być spokojnie? - warknęłam, czując na sobie ciężar zaistniałej sytuacji - Tak... Za dobrze być nie może.
Pełna goryczy rzuciłam pieniądze za zamówienie i zbierając pozostawione przez przyjaciół rzeczy, udałam się do swojego samochodu.
Naranjowa twórczość numer 19:
Szymon Wydra & Carpe Diem - Teraz.
Od razu pozdrawiam dziewczęta, które odgadły moje zamiary co do zakłócenia spokoju naszej bohaterki. ;) Powraca wątek zakochanego Serba i nieco skłóconej z Naranją Pani Psycholog. U nich również nie mogło zabraknąć komplikacji, które BYĆ MOŻE wyjaśnią się niebawem...
Ponownie zostałam nominowana do Liebster Award, za co dziękuję bloggerkom: Volleyjodła i Grey Flower. Odpowiedzi (oczywiście w zakładce Nominacje) pojawią się maksymalnie do wieczora dzisiejszego dnia.
Pozdrawiam i mam głęboką nadzieję, że nie zlinczujecie mnie za ponowne komplikacje. :))
Nie,no wiedziałam, że za długo za dobrze nie może być :D Trochę mnie zaskoczyłaś szczerze mówiąc, podczas czytania liczyłam raczej, że zdjęcia Naranji i Alka ukażą się w internecie i w tedy znowu zacznie się zadyma, ale to, że Karolina się tam pojawiła to chyba nawet gorzej dla Patrycji :P Zastanawiam się jak Kubiak zareaguje, ale sądze, że w porównaniu z awanturą jaką pani psycholog może urządzić Naranji, to nic :D
OdpowiedzUsuńAh, ten Kosok dobrze, że pogodził się z Schopsem, no ale pewnie trochę będzie mi brakowało tych ich potyczek :D
Pozdrawiam ;)
Ledwo zdążyłam skomentować poprzedni , a ty już nowy dodajesz, ale bardzo mnie to cieszy :) Fragment z pojednaniem między Kosą a Johenem rozwaliła mnie na łopatki :D A co do Aleksa , to mam nadzieje , że wszystko wyjaśni z Karoliną , a dziewczyny się pogodzą
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
Pozdrawiam , Luna :D
Ten Kosa :D Ale co tam Grzesiek. Tu jest MISIEK! Ile ja bym dała za takie życie z Michałem oczywiście pomijając te wszystkie przeszkody Patrycji, bo zmarnowała na tych problemach tyle nerwów i czasu. Zepsuła sobie krew można tak powiedzieć. A jak ja myślałam, że tu już będzie dobrze, to się pojawił kolejny problem. Coś czuję, że tarapaty uwielbiają Patrycję, a ona bez nich też żyć nie może. Zaczynają być jej przyjaciółmi. Kurcze, szkoda Alka i Karoliny. Że też on musiał wpaść na taki głupi pomysł, żeby zakładać jej ten pierścionek na palec. Nie wiem jak poczułabym się na miejscu Patrycji, a co gorzej na miejscu Karoliny. Przecież ona może stracić do niego zupełne zaufanie. Matko, matko *.* Ja tylko błagam o to, aby może żaden wścibski człowiek nie zrobił im wtedy zdjęcia. Bo potem to może być różnie, oj bardzo różnie. I tego się najbardziej boję. Wtedy to już wszystko runie. I ona z Miśkiem i Aleks z Karoliną. Broń Cię panie Boże, nie rób głupstw, bo tu umrę! I będziesz miała mnie na sumieniu ;) Wiesz o kim dawno nie czytałam? O państwie Łasko. Czyżbyś może miała w planach niedługo ich tutaj jeszcze dołączyć? Czekam na kolejny rozdział, buziaki :*
OdpowiedzUsuńJestem okropna, bo daję Ci jeszcze więcej roboty. Proszę wybacz mi, ale nominuję Cię do Liebster Aword i The Versatile Blogger. Znajdziesz wszystko u mnie w zakładce Nominacje ;3
Usuńśmiać mi się chce z tej 'siatkarskiej poczty', informacje rozchodzą się strasznie szybko u niej :D chociaż następny wątek o Serbie/Naranji/Pani Psycholog nie jest za fajny.. myślę że to się wyjaśni, i będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko :*
uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com
siatkarskielovestory.blogspot.com
Na początku pięknie cud, miód, orzeszki, winogrona i czekolada, a potem. Aleks, jeju, sama ta sytuacja jest mega smutna, ale kurde no. Jakoś słodko mi, Jezu. Tylko niech Aleks wyjaśni sprawę i będzie git. :D
OdpowiedzUsuńzycie-z-siatkowka.blogspot.com
A wszystko zapowiadało się tak dobrze , mam nadzieję że sytuacja się wyjaśni a Karolina nie zrobi jakiegoś głupstwa . ;)
OdpowiedzUsuńO mój boże, ale w ten rozdział jest świetny. Śmiać mi się chciało, prawie przez cały czas, a moment z siatkarską pocztą pantoflaną być zabójczy. No i ja mam nadzieję że Aleks dogoni Karolinę w porę, żeby wyjaśnić jej wszystko, no i oświadczyć bo nie zostało im nic innego..
OdpowiedzUsuńZ NIECIERPLIWOŚCIĄ czekam na nowy rozdział i zapraszam do siebie.
Pozdrawiam gorącoo :*
Laska, zabić to mało! :D
OdpowiedzUsuńCiśnie się na usta klasyk Happysadu: A miało być tak pięknie...
Mam nadzieję, że Karolina da się przekonać co do zaistniałej sytuacji i uwierzy Aleksowi. Może Patka nie jest najlepszym pomysłem na tłumaczenia, ale czuję, że im też przyda się poważna rozmowa...
Znowu komplikacje ;/ teraz na szczęście jest przy niej Misiek, który w razie potrzeby i bez niej chwyci za rękę i podniesie na duchu.
Do następnego! :*
Zapraszam serdecznie na pierwszy rozdział: bezwzględność.
Usuńhttp://tylko-ty-i-twoj-wlasny-swiat.blogspot.com
Jak słodko. *.* No tylko końcówka... no cóż zostaje mi tylko mieć nadzieje, że to wszystko się wyjaśni.
OdpowiedzUsuńWpadnij też do nas na nowy rozdział http://impossible-its-true.blogspot.com/ .
Buźki. ;* ~`Ikaa.
No to namieszalas...ale tak cos mi switalo, ze dawno tu Aleksa nie bylo, ale, ze wroci w takiej roli...no, no..
OdpowiedzUsuńSlodkie Michalowo-Patkowe szczescie...nareszcie!!! Ile ja sie naczekalam na taki obrot spraw, masakra..no ale na szczescie juz jest miod malina, byle teraz ten maly incydent zostal szybko wyjasniony.
Jak ja sie ciesze, ze Misiek i Zbyszek juz normalnie ze soba rozmawiaja.
Ech, jakos nie mam weny..wybacz mi Kochana. Sciskam Cie mocno.
:*
Wybuchłam niepohamowanym śmiechem gdy jak dzieci latali za sobą, a jeszcze większym jak robili sobie z Kosy za przeproszeniem jaja. Biedny Kosina, no i zaskoczył mnie zjednaniem z Jochenem. Relacje Patki i Michała, no rozpływam się no! Co tu dużo mówić, cudeńko :> Ou tak dawno nie było wątku Karoli i Aleksa ,że niemal o nich zapomniałam. Jak zwykle, chcesz człowieku dobrze, a jak zwykle wyjdzie kaszana. Mam nadzieję ,że Aleks wszystko odkręci i mimo wszystko nie zepsuje jakimś cudem Karoli tej niespodzianka, bo ona zapewne jak to kobieta, pomyślała ,że jego i Patkę coś łączy. Siatkarska poczta pantoflowa, no nie mogę XD
OdpowiedzUsuńŚciskam i zapraszam serdeczenie na rozdział dwudziesty na http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com/2013/07/epizod-xx.html :*
Przepraszam za spam :c Zapraszam na urywek dziewiąty na http://oublier-soi.blogspot.com/2013/07/urywek-dziewiaty.html :*
Usuńniby dwa rozdziały do nadrobienia a ile w nich się stało:O po pierwsze cieszę się z dojścia do porozumienia dwójki: Misiek-Bartman:D Patryśka jak zwykle niezastąpiona pokazała chłopakom jak powinni rozmawiać:P po drugie: jak cudownie czytać o sielance na linii Misiek-Patryśka:D po trzecie: cholera jasna oby to głupie nakrycie Karoliny nie zepsuło ich relacji i da wytłumaczyć się Aleksowi...:)
OdpowiedzUsuńSorki, że dwa rozdziały komentuję pod tym rozdziałem:)
pozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
O Mój Boże! Jestem, dotarłam! Można powiedzieć-nareszcie, czas najwyższy! :D Nawet nie wiesz jak tęskniłam za tymi perypetiami-kurde, no wciągnęłam się jak ...
OdpowiedzUsuńAle to dobrze!
Kosa, Kosa, ojjj ..jak ty taki sierotowaty jesteś chłopie, to potem, że sobie z Ciebie mówiąc kolokwialnie jajca robią? :D Akcja z nim powaliła mnie na łopatki! Cytując klasyka 'Dooooooobreee' :D
Wiedziałam, ze tak będzie. Wiedziałam, że sielanka nie potrwa za długo I że będzie tu mieszała to < afuj, fuj> samego końca opowieści :D
Pani psycholog nakryła ... oby dało sie jej wytłumaczyć co i jak, bo skutki moga być brzemienne dla związku ( o Boże, Boże, Bożenko ZWIĄZKU ) Naranji i Miska.
Ale co nas nie zabije to nas wzmocni-akurat Patt wie o tym najlepiej :D
Wybacz zwłokę w nadganianiu rozdziałów, ale strasznie pracowite te wakacje, jak nie wolontariat schroniskowy, to wakacje, to remonty (na samo słowo remont dostaje zimnych potów)Wybacz :D
No po prostu CUDO!! :D Tak przyjemnie się czytało o ich pierwszym oficjalnym dniu bycia razem :) Kurczęę tak piękną parkę tworzą :) Jeszcze te śniadanie, te ich zabawy w łóżku z karmieniem :)...wiesz narobiłaś mi chęci na naleśniki :)
OdpowiedzUsuńNo ale u jednych zaczyna być do dobrze to u drugich coś wali. Sądziłam prędzej,że to jakiś paparazzi który robił im zdjęcia,a tu się okazało,że to sama Karola była.:/ Mam nadzieję,że Aleks ją dogoni i wyjaśni,że ten pierścionek był dla niej.
Pozdrawiam cieplutko kochana ;*
W wolnej chwili jak masz chęć to pojawił się u mnie nowy rozdzialik :) http://zaczac--od--nowa.blogspot.com
Dżinius moja droga;* W końcu znalazłam czas i nadrobiłam zaległości;) Nie obyło się bez klnięcia przy komputerze na głupotę i upór niektórych ludzi (na szczęście nikt koło mnie nie siedział bo pomyślałby, że kompletnie oszalałam;D Może zacznę od początku: brawa dla Angeliki! Genialny pomysł z tą ciążą, chociaż ja na miejscu Patrycji, ani chwili nie zastanawiałabym się tylko zamordowała bałamuta z zimną krwią;) Ma chłopak szczęście, że to była podpucha. Po drugie: po jakże długich oczekiwaniach moi ulubieńcy w końcu są razem;) jednak ten artykuł bardzo im pomógł, bo nie wiem czy inaczej Pati zebrałaby się i wyjaśniła wszystko porządnie;) A siatkarska poczta to już wogóle odpał, oni są gorsi niż baby;D mogli by prowadzić jakiś serwis plotkarski;) Trzymam kciuki za Aleksa, z perspektywy Karoliny napewno wyglądało to okropnie, zwłaszcza po tym artykule, ale mam nadzieję że w najbliższej przyszłości wszystko się wyjaśni. Nie zapomnij o Łaskach, coś ostatnio ich mało;)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i czekam na proglog na Twoim nowym blogu;)
Oby jak najszybciej moja droga;*
Pozdrawiam
Lizak;D
Super , świetnie piszesz!! Czekam na kolejny i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńhttp://eloelotrzyjedendwazero.blogspot.com/
Zostałaś nominowana do nagrody The Versatile Blogger. Szczegóły u mnie : )
OdpowiedzUsuńUwielbiam to, że Pat i Kubi są razem. Czekałam tyle czasu, od marca! ;)
OdpowiedzUsuńDzięki, że w końcu się doczekałam :D
Kosa jak zawsze zabójczy, czuję, że jest moim starszym mentalnym bratem :D
Niech Karo wybaczy Aleksowi, przecież nic złego chłopak nie zrobił! :c
pozdrawiam! :*
Julka
Zapraszam na rozdział dwudziesty pierwszy na http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com/2013/07/epizod-xxi.html ;*
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na nowy rozdział do Michaliny i Michała :)
OdpowiedzUsuńhttp://nuestro-amor-sera-siempre.blogspot.com/
Czytam rozdział, pięknie ładnie, wszystko fajnie. Końcówka? Myślałam, że mi oczy z orbit wyjdą!
OdpowiedzUsuńDziewczyno, jakie Ty masz dla nas jeszcze atrakcje? : o Boję się myśleć... :c
Pozdrawiam cieplutko. ;*
Zapraszam serdecznie na epizod dwudziesty drugi na http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com/2013/07/epizod-xxii.html :*
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na rozdział trzeci na: www.hope-and-faith-love-and-tears.blogspot.com :*
OdpowiedzUsuńJeśli nie skomentowałam poprzedniego rozdziału/rozdziałów obiecuję, że nadrobię to jutro.
Życzę udanych wakacji.:*
Joan.
Zapraszam serdecznie na nowy epizod na http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com/2013/07/epizod-xxiii.html ;))
OdpowiedzUsuńNa http://gdymyslalaszewiesz.blogspot.com pojawił się kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńZapraszam :)
Zapraszam serdecznie na nowy epizod na http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com/2013/07/epizod-xxiv.html :)
OdpowiedzUsuńA ja, naiwna, myślałam, że teraz już będzie dobrze! I na początku było, ale w kocówce znowu się zepsuło, no nie! Mam jedynie nadzieję, ze Karolina zrozumie i uwierzy Patce i Aleksowi, w końcu to ich zna i to im powinna ufać :C
OdpowiedzUsuńA siatkarska poczta działa naprawdę baaardzo sprawnie, aż jestem pod wrażeniem :D
Pozdrawiam :*
Zapraszam serdecznie na perwersję numer dwa na http://perversionvolleystory.blogspot.com/2013/08/perwersja-druga.html ;)
OdpowiedzUsuńA więc przybywam, z małym opóźnieniem, ale jestem!
OdpowiedzUsuńUbóstwiam wręcz Kosoka w tym opowiadaniu. Po prostu błagam cię, ulżyj mej nie doli i sprowadź go do któregoś rozdziału na dłużej! Wyzwala on u mnie łzy radości. Te jego teksty... matko. :D
Oczywiście, trwam w zachwycie, Patrycja i Kubi, no po prostu... ach! :)
No i Zbigniew, w końcu.
Co do spotkania z Aleksem, nie sądziłam, że to się tak skończy... Biedna Naranja, nie ma dnia spokoju.
Ale cóż, liczę, że się ułoży i wraz z Kubiakiem będą bawić się na weselu Atanasijevicia i Pani Psycholog. :)
"- Przestańcie! - krzyknął wkurzony, w końcu wywalczając dla siebie chwilę ciszy - Nie gryźcie się! Widziałaś, żebym kiedyś gryzł Cichego?! Nie! Bo przyjaciele się nie gryzą!" - rozbawiło mnie to do łez! Hahahahaha. :D
Pozdrawiam serdecznie. :*
www.hope-and-faith-love-and-tears.blogspot.com -> nowy rozdział :)
www.usmiechem-zmieniaj-swiat.blogspot.com -> prolog :)
Kosa ♥ Patka i Misiek ♥ Siatkarska poczta pantoflowa ♥ Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńAle heeeej, nie może być tak fajnie non stop, komplikacje muszą być, prawda? Linczować nie będę, ja lubię jak się dużo dzieje :D Ale kurcze, że też Karola akurat wtedy musiała ich zobaczyć. Ufam jednak jej zdrowemu rozsądkowi i wierzę, że pani psycholog da sobie wszystko ładnie wyjaśnić. Jeju, ale jak Misiek na to zareaguje, jak się dowie?