O blogu.

Co to za historia?

Jest to opowieść o młodej artystce (przez większość ludzi znanej jako Naranja), która w jednym z programów telewizyjnych poznaje Michała Kubiaka. Wraz z tym wydarzeniem zaczyna się jej walka z przeszłością, chęć zapomnienia o nieszczęśliwej miłości i szalona przygoda z siatkówką... A raczej, mówiąc dosadnie - z licznymi siatkarzami.

Początkowo obcy dla niej świat sportu dzięki kontaktowi z Kubiakiem zaczyna niebezpiecznie porywać ją w wir dosyć nieprzemyślanych kontaktów. Przysporzą jej one niemałe problemy.

Krótko mówiąc "Naranja. Jak zakochałam się w siatkówce." to zabawa w poszukiwanie miłości, która tak naprawdę cały czas jest tuż obok i walka o przyjaźń, w której nigdy nie należy się poddawać.

Poznaj opinie o Naranji u dołu strony i oceń sama! :)

03 sierpnia 2013

Rozdział 40 - Na ratunek serbskiej miłości.

- Misiek, schrzaniłam wszystko... - wyłkałam do słuchawki telefonu, zatapiając się w fotelu kierowcy. Nie bardzo wiedziałam co ze sobą zrobić, dlatego po całym zdarzeniu udałam się na parking do swojego samochodu. Miałam dość natrętnych spojrzeń ludzi przebywających dookoła. Tam mogłam się wyciszyć.
- Płaczesz? - zapytał zaniepokojony Kubiak z nutką niedowierzania w głosie - Co się stało?
- Karolina nas przyłapała... - ryknęłam głośnym płaczem, nie mogąc powstrzymać rozszalałych emocji.
- Na czym? - jęknął niepewnie, niezbyt udanie kryjąc swoje zdenerwowanie.
- Jak zakładał mi pierścionek, jak trzymał mnie za rękę... - pociągnęłam nosem - A to nie było tak!
- Czekaj, chyba czegoś nie rozumiem... - westchnął ociężale, powoli zbierając swoje myśli - Między wami do czegoś doszło?
- Proszę cię, Misiek! Jak mogłeś tak pomyśleć! - syknęłam z pretensjami - Wiesz, jak się głupio złożyło?
Opisałam mu przebieg naszej rozmowy w kawiarni, z najmniejszymi szczegółami. Przypominając sobie wszystko zrozumiałam, jak głupia i dwuznaczna sytuacja zaszła między mną a Aleksem. Dziwiła mnie tylko zbyt pochopna ocena całego zajścia przez Karolinę... Ale rozpamiętywanie tego nie ma sensu. W tamtym momencie wszystko było w rękach Serba. Musiał jej spokojnie wytłumaczyć o co chodziło i być może podjąć już jakieś kroki w kierunku zaręczyn. Musiał dać jej do zrozumienia, że nasze spotkanie nic nie znaczyło. Musiał załagodzić całą tę sytuację.
                    Całe szczęście Michał nie robił mi żadnych wyrzutów, wręcz przeciwnie. Chciał przyjechać choćby zaraz, żeby pogadać twarzą w twarz z Karoliną. Twierdził, że jego relacja z wcześniejszych zaręczynowych rozmów i potwierdzenie naszego związku zakopałoby topór wojenny między niedoszłymi narzeczonymi i oczyściłoby mnie z zarzutów. Poniekąd miał trochę racji, ale nie chciałam, żeby znów przejmował się moimi sprawami.
- Masz jutro mecz, nie pozwolę ci na to! - krzyknęłam, nie mogąc w inny sposób przemówić mu do rozsądku.
- Przecież zdążylibyśmy wrócić przez ten czas do domu... Daj sobie pomóc.
- Już parę meczy zawaliłeś przez moje problemy, dlatego z łaski swojej zajmij się grą a nie mną. - warknęłam przez zęby.
- Pragnę ci przypomnieć, że teraz ty jesteś na pierwszym miejscu. - tym razem to on rzucił obrażony.
- W takim razie licz się z moim zdaniem! - wychrypiałam, nieudolnie wycierając załzawione policzki. Nie dość, że obarczałam się winą za konflikt Aleksa z Karoliną, to jeszcze Misiek nieświadomie próbował mi grać na nerwach.
- To jak chcesz to załatwić? - westchnął, zniżając ton głosu. Mam wrażenie, że gdyby dalej krzyczał - nie wytrzymałabym tego napięcia.
- Misiek, nie wiem... - wzdrygnęłam ramionami, opuszczając głowę. Nie tylko z bezradności, ale i na widok przechodzących, natarczywie wlepiających we mnie wzrok przechodniów.
                    Zerwałam się z miejsca, gdy nagle, ni stąd ni zowąd drzwi pasażera otworzyły się i zatrzasnęły z hukiem. Z przerażeniem omiatałam wzrokiem zdyszanego Aleksa, który wymachiwał panicznie rękami.
- Jedź!
- Gdzie mam jechać? - uniosłam brew do góry, na chwilę ignorując paplającego w słuchawce Kubiaka.
- Do naszego mieszkania! - przełknął szybko ślinę, żeby kontynuować - Chcę przyjechać przed nią!
- Dobrze, spokojnie... - siliłam się na delikatność, by po chwili znów zwracać się do Michała - Wybacz kocie, ale szykuje mi się wyścig z czasem. Pogadamy jak wszystko naprawię, ok? - w odpowiedzi usłyszałam, jak Kubiak delikatnie prychnął śmiechem.
- Tylko uważaj na siebie... - dodał równie spokojnie - Czekam na jakiś znak.
                    Nie minęła chwila, gdy z piskiem opon ruszyliśmy z podziemnego parkingu w kierunku Bełchatowa. Większość drogi  przebyliśmy w milczeniu. Od czasu do czasu podłamany Loczek bez zbędnych komentarzy zarzucił pojedynczym słówkiem, które sugerowało kierunek naszej jazdy, to wszystko. Odburkiwałam na to pod nosem, cały czas bijąc się z myślami.
- Tak w ogóle... - rzuciłam zastanawiająco pod koniec podróży - Pogadałeś z nią choć chwilę w tej galerii?
- Ta... - skrzywił się, odpowiadając smętnie - Dogoniłem ją. Zaproponowałem rozmowę na co jedynie uderzyła mnie w twarz i zakazała powrotu do domu. - pomasował delikatnie zaróżowiony policzek - Czy wy, baby, zawsze musicie stawiać na swoim?
Na to pytanie zmarszczyłam jedynie czoło. Nie odpowiedziałam nic, chciałam mu oszczędzić kolejnej kłótni. Wolałam skoncentrować się na wjeździe na parking. Szybko znalazłam jedyne wolne miejsce... Niestety tuż obok samochodu Karoliny. Nie zdążyliśmy przyjechać przed nią. Gdy tylko zatrzymałam się, roztrzęsiony Aleks wybiegł z ledwo co zgszonego pojazdu zostawiając mnie samą. Zaczęłam zastanawiać się co powinnam zrobić w tej sytuacji. Pobiec za nim i pomóc mu w tłumaczeniu, czy schować głowę w piasek?
- Aleks! - krzyknęłam, wychylając się zza ślicznotkowych drzwi. Młody Serb momentalnie zatrzymał się w miejscu, posyłając mi pytające spojrzenie - Jak będę potrzebna to zadzwoń. Cały czas czekam na dole.
Odpowiedział niemym skinieniem głowy, przy okazji doszukując się kluczyków w jednej z kieszeni.

Jasne, wybrałaś najbardziej banalną opcję, idiotko.

                    Kilka chwil, cztery smętne piosenki sączące się z głośników. W samotności spędziłam niecałe dwadzieścia minut. Po tym czasie obok mnie, zamiast zdyszanego i przejętego człowieka usiadł wyzbyty z emocji facet, kurczowo trzymający w swoim ręku niewielką, acz wypchaną torbę. Patrzyłam na niego w milczeniu, nie bardzo rozumiejąc co to wszystko znaczy. Najwyraźniej poczuł na sobie ciężar mojego spojrzenia i zaczął niewesoło je odwzajemniać. Uśmiechnął się na siłę, by po chwili opuścić wzrok na bagaż i wzdrygnąć bezradnie ramionami.
- Kazała dać sobie czas... - westchnął, po chwili zamykając mocno usta. Przytaknęłam na to bezgłośnie, powoli uruchamiając samochód.
- Aleks, ja przepraszam. - wymamrotałam, czując, jak łzy ponownie napływają mi do oczu.
- Nie twoja wina... - odwrócił się w stronę szyby, dając mi delikatnie do zrozumienia, że ma troszeczkę pretensji - ...jeżeli jutro wygramy z Politechniką to kończymy przygodę z PlusLigą.
Nie bardzo rozumiałam do czego w tym momencie nawiązuje. Spoglądałam na niego ukradkiem, co rusz wracając do wodzenia wzrokiem po zatłoczonej ulicy. Nie chciałam mówić nic więcej. I tak zawaliłam. Nieświadomie, ale jednak.
- Jeżeli zakończymy, to oznacza dłuższą przerwę w naszym związku. Nie zobaczę jej zbyt prędko. Chociaż mecze byłyby okazją do odnowienia relacji... - westchnął ociężale - Co będzie, jak nie zobaczę jej nigdy więcej?
- Błagam cie... - wywróciłam oczami - Nawet tak nie mów. Przecież jesteśmy niewinni, tak? Nie możecie zakończyć związku przez coś, czego de facto nie było.
- Jutro zobaczę ją ostatni raz... - powtórzył pod nosem jak zahipnotyzowany, przez co zaczął mi powoli grać na nerwach.
- Weź się, kurwa, w garść! - warknęłam, marszcząc brwi - Masz zamiar zachować się jak ciota i odpuścić?
W jednej chwili spojrzał na mnie z pretensjami, przygryzając wargę. Zerknęłam na niego równie nerwowo i osłupiałam. Pierwszy raz widziałam faceta, który płacze.
- Zostań ze mną do jutra. - rzucił smętnie w ramach podsumowania - Załatwimy to z nią po meczu, jak ludzie.
- Nie mogę zostać. - odpowiedziałam oschle, starając się zachować resztki stanowczości - Obiecałam Michałowi, że będę na jego meczu.
- Proszę... - chwycił mnie za trzymającą drążek do zmiany biegów rękę, na co spojrzałam na niego żałośnie.

A może powinnam zostać? Jestem częścią jego problemów... Nie powinnam mu pomóc?

- Aleks, mam ci przeliterować? - walczyłam z myślami, nie będąc do końca pewną swoich słów.
- Kimniemy się u Bąkiewicza...
- Jeszcze kimania u Bąkiewicza mi brakowało! - wycedziłam przez zęby, wyrywając szybko swoją dłoń. Po kilku głębokich oddechach postanowiłam się uspokoić i na chłodno przekalkulować całą tę sytuację. Doszłam do wniosku, że sumienie nie dałoby mi spokoju, gdybym uciekła bez słowa do Jastrzębia i zostawiała Aleksa samemu sobie...
- Dobra, odwiozę cię do Mikiego, a ja śpię w hotelu.
- Czyli zostaniesz do jutra? - zapytał pełen nadziei, na co skrzywiona potwierdziłam swoje zamiary - W takim razie dziękuję.
- Nie ma sprawy. - wywróciłam minimalnie oczami, niezbyt chętnie kierując się doskonale znanymi mi ulicami Bełchatowa.
                    Wspinając się na piętro Bąkiewicza czułam się niezręcznie. Nie dość, że trapiły mnie wyrzuty sumienia względem artykułu, to jeszcze męczyła mnie dziwna świadomość, że po naszej intymnej rozmowie ośmielam się wkroczyć na jego włości, spowiadając się ze swoich problemów i błagając o pomoc. Co prawda zapewnił mnie co do wzajemnego wsparcia i definitywnego zakończenia łączącego go ze mną uczucia, nie mniej sama wiedza o jego nastawieniu krępowała mnie pod każdym względem. Nawet, gdy musiałam zapukać do jego drzwi.
- Cześć Miki! - rzuciłam nieśmiało, podnosząc jedną rękę do góry i szczerząc się jak idiotka. Szybko spostrzegłam swoje dziwne zachowanie, momentalnie poważniejąc - Nie przeszkadzamy?
- Nie... - przewiercał nas zdziwionym spojrzeniem, po chwili otwierając szerzej drzwi - Proszę, wejdźcie. Coś się stało?
- Skądże... - rzuciłam szybko, wzdrygając infantylnie ramionami - Podrzuciłam ci tylko Aleksa, a sama zaraz uciekam do hotelu.
- Co zamierzasz tam robić przez cały dzień? - warknął wyraźnie niezadowolony Serb - Może pomożesz mi wszystko wytłumaczyć, zamiast chować tyłek po kątach?
- Nie brzmi to zbyt wesoło... - wtrącił zmieszany Michał, na co Aleksandar zaczął panicznie przeczesywać swoje włosy.
- Bo strasznie poknociliśmy... Wszystko się spieprzyło. Wszystko!

Chyba się potnę przez to głupie poczucie winy!

- Zaraz wszystkiego się dowiesz... - poklepałam Mikiego po ramieniu, od niechcenia kierując się w stronę kuchni - Usiądź z Aleksem w salonie, a ja zrobię nam herbatę.
- Ty? - uniósł brwi ze zdziwienia, po chwili uśmiechając się nikle - Z resztą... Czuj się jak u siebie. Przecież często u mnie bywałaś.

Matko, jaszcze ty przypominaj mi o naszych schadzkach. Jakby Kubiak wiedział, że tu siedzę rozszarpałby mnie na strzępy...

- Przepraszam, że tak bez skrępowania... - wzdrygnęłam ramionami uciekając od niego wzrokiem - To mogę się trochę porządzić?
- Pewnie, Patryś. Rób co uważasz za stosowne. - puścił mi oczko, po chwili dosiadając się do przyjaciela.
                    Szybko dołączyłam do spoczywających w salonie chłopaków. Siadając na kanapie wiedziałam, że Bąkiewicz zna już całą sytuację. Raz, że jego mina mówiła sama za siebie, a dwa, że Aleks zmarkotniał jeszcze bardziej niż przedtem.

To było w ogóle możliwe?

- Nie mogę w to uwierzyć... - Miki rzucił po chwili zadumy, wodząc wzrokiem za rozstawianymi przeze mnie filiżankami - Głupie kupowanie pierścionka zakończyło się małą separacją?!
- Zajebiście śmieszne, nie? - wycedziłam przez zęby, widząc jego mały, irytujący uśmieszek.
- Po prostu nie wiem w czym widzicie problem. - wzdrygnął ramionami, przy okazji przejmując gorący napój.
- Pewnie, kurwa... - po raz kolejny zacisnęłam nerwowo szczęki, mówiąc ironicznie - Przecież nie ma najmniejszego problemu!
- Myślę, że Aleks powinien zrobić to, co zrobiłem ja. - dodał moralizatorsko, kiwając przy tym głową na znak powagi.
- To znaczy?
- Czując, że coś traci powinien postawić wszystko na jedna kartę. - uśmiechnął się pod nosem, po chwili patrząc mi w oczy - Pamiętasz naszą rozmowę?
- Miki... - prychnęłam, na co wszedł mi w słowo.
- Wyznałem, że cię kocham. I tak nie miałbym innej możliwości, żeby zatrzymać cie przy sobie...

Chcesz wzbudzić we mnie poczucie winy? Kolejne dzisiejszego dnia?

- Wyjaśniliśmy sobie wszystko. - ucięłam nerwowo temat - Jaki jest sens, żebyś do tego wracał?
- Chcę mu uświadomić, że nie ma na co czekać. Musi ją zapewnić o uczuciu, musi...
- Słucham?! - zawyłam, pospiesznie przerywając jego wywód - Nie, sorry, Miki. Nie pozwolę mu oświadczyć się na meczu.
- Dlaczego nie pozwolisz? - zmarszczył nerwowo czoło, wystukując palcami rytm na stojącym nieopodal stoliku.
- Bo to nie jest odpowiedni moment! - krzyknęłam, szybko gryząc się w język i uspokajając skołatane nerwy - Poza tym widziałeś, żeby ta twoja metoda przyniosła jakiś pozytywny skutek?
- Tak... - odpowiedział pewnie, co spowodowało u mnie niemałe zdziwienie - ...pozwoliła mi na wyleczenie się z chorej miłości.
- W sumie masz rację. - zmrużyłam oczy, chcąc prędko odpowiedzieć złośliwością na złośliwość - Przynajmniej dzięki temu ja znalazłam tą odwzajemnioną.
- Pragnę przypomnieć ci, że nikt cię tutaj nie ściągał na siłę.
- Cóż za złośliwości... - mlasnęłam z pozornym uznaniem - Czyżby zabolały moje słowa?
- Jeżeli macie ochotę się żreć, to ja wychodzę. - wtrącił zniesmaczony Aleks, podnosząc się z miejsca. Miał trochę racji. Zamiast szukać rozwiązania sytuacji, kopaliśmy pod sobą kolejne dołki.
- Zostań. - chwyciłam go za dłoń, z pretensjami spoglądając na Bąkiewicza - Lepiej ja wyjdę...
                    Korzystając z chwili spokoju udałam się na balkon, by zaczerpnąć choć trochę świeżego powietrza. Atmosfera w michałowym mieszkaniu zdecydowanie za bardzo się zagęściła. Mały balkonik nie był przystosowany do tego typu schadzek, dlatego wahając się między powrotem do chłopaków, a pozostaniem na zewnątrz wybrałam usadowienie się na przeraźliwie zimnych płytkach. Podczas, gdy z wielkim grymasem na twarzy starałam się oswoić moje siedzenie z niską temperaturą usłyszałam, jak dzwoni telefon. Sięgając do kieszeni zauważyłam zdjęcie uśmiechniętego Kubiaka. Momentalnie odwzajemniłam jego wyraz twarzy, po chwili niezbyt pewnie odbierając połączenie. Modliłam się w duchu, by akurat podczas rozmowy z Miśkiem wspaniałomyślny Bąku nie zechciał usilnie przepraszać mnie za swoje dziwne zachowanie.
- Wracasz już do mnie? - rzucił wesoło Kubi, tłukąc się jakimiś naczyniami w tle.
- Misiu, muszę zostać w Bełchatowie do jutra. - odpowiedziałam niepewnie, przygryzając jedną wargę.
- Dlaczego musisz? - momentalnie zmarkotniał, jęcząc z zawodu.
- Bo jutro może być ostatnia szansa na wytłumaczenie całego zajścia Karolinie. - rzuciłam niezbyt chętnie - Dzisiaj powiedziała, że nie chce mnie widzieć na oczy...
- Może jednak zadzwonię do niej i wszystko wyjaśnię?
- Sama się w to wkopałam to sama z tego wyjdę. - westchnęłam głośno, między czasie bawiąc się jakimiś przemarzniętymi kwiatkami w doniczce - Ale dziękuję za troskę, skarbie.
- A masz chociaż gdzie spać? - zaśmiałam się w głos, słysząc troskliwy ton Michała.
- Spokojnie, nie będę spała pod mostem.
- To trzymaj za nas jutro kciuki. - dodał smutno - Szkoda, że na odlełość...
- Kochany, myślami cały czas będę przy tobie. - odpowiedziałam posyłając mu całusa przez słuchawkę. W tym samym momencie zauważyłam otwierające się drzwi balkonowe, a w nich nikle uśmiechniętego Serba. Skinęłam głową, żeby dołączył do mnie, szybko zwracając się do Michała - Muszę kończyć, Misiu. Buziaki.
- Do usłyszenia... - westchnął, momentalnie ocieplając ton swojego głosu - Kocham cię, Pat.
- Ja ciebie też. - zachichotałam cichutko czując, jak poprawia mi się humor. Gdy zamiast głosu Kubiaka, usłyszałam dźwięk zakończonego połączenia, schowałam telefon do kieszeni, jednocześnie wodząc wzrokiem za przysiadającym się do mnie Aleksem.
- Gadałaś z Michałem? - uśmiechnął się krzepiąco, krzyżując nogi.
- Tak... - kiwnęłam twierdząco głową, chwilowo oddając się zadumie - Jakoś przełknął to, że zostaje.
- Dzięki wielkie jeszcze raz. - szturchnął mnie w kolano, na co mimowolnie, jak na znak prychnęliśmy pod nosem - I przepraszam za swoje zachowanie w samochodzie.
- Nic się nie stało. Wszystko rozumiem. - wzdrygnęłam ramionami, uciekając od niego wzrokiem.
- Nic mnie nie usprawiedliwia...
- Daj już spokój! - ucięłam temat, spoglądając na Serba z pretensjami. Od razu rzucił mi się w oczy dzierżony w jego wielkich dłoniach notatnik - Skąd masz mój tekstowy zeszycik?
- Pozwoliliśmy sobie z Bąkiem zajrzeć do niego...
- Ale on leżał w torebce. Był schowany... - wtrąciłam z udawaną złością, mierząc go podejrzliwym spojrzeniem.
- W otwartej torebce. - zaczął się tłumaczyć, po chwili machając ręką z zrezygnowania - No dobra, przepraszam za wtykanie nosa w nieswoje sprawy... - puścił mi oczko, uśmiechając się krzepiąco - Dzięki temu zauważyliśmy, że piszesz ładne teksty. To twoje przyszłe przeboje?
- Z całą pewnością. - prychnęłam ironicznie, szczerząc się na siłę.
- Dlaczego śmiesz w to wątpić?! - trajkotał w typowo aleksowym stylu, po chwili wertując kartki i otwierając go na konkretnie zaznaczonej stronie - Ten tekst mi się podoba! - zaczął wodzić palcem za ciągiem literek.
- Pokaż... - przysunęłam się bliżej, czytając na głos swoje wypociny.

- Czy jesteś tym podróżnikiem w czasie, który przybył by uleczyć me rany i poprowadzić mnie ku słońcu?

- Zakładam, że pisałaś to niedawno. - dźgnął mnie w boczek zawadiacko, wymownie poruszając brwiami.
- Został stworzony w przypływie chwili... - uśmiechnęłam się pod nosem, wspominając wszystkie rzeszowskie wydarzenia. Na ziemię sprowadziły mnie kolejne słowa Serba.
- Kubiak powinien być z ciebie dumny.
- Nie czytał tego... - zmarszczyłam brwi, wyrywając notatki z jego rąk - Zostaw to i idź lepiej spać. Jutro masz ciężki dzień.
- Bardzo ciężki.. - westchnął, opuszczając głowę.
- Ej, ale nikt nie powiedział, że z góry skazany na porażkę! - dźgnęłam go w boczek, na co zaśmiał się pokrzepiająco.
- Damy radę. - rzucił pewnie, po chwili zrywając się na równe nogi i wyciągając dłoń w moim kierunku - Wstawaj, tyłek ci odmarznie!
Uśmiechnęłam się pod nosem, szybko przystając na jego propozycję. Choć niezbyt chętnie, to jednak powróciłam do mieszkania Michała, który powitał mnie smętnym wyrazem twarzy. Zakładam, że jego niezbyt przychylne nastawienie to wynik naszej małej utarczki słownej... Chcąc oszczędzić wszystkim nerwów nie pozostało mi nic innego, jak znaleźć jakiś przyzwoity hotel i tam spędzić resztę wieczoru i następnego dnia.
                    Bez problemu dotarłam w polecane przez siatkarzy miejsce. Miła obsługa szybko pozwoliła mi zadomowić się w swoich progach. Gdy tylko weszłam do pokoju, rzuciłam się na łóżko oddychając z pozorną ulgą. Podziwiając biel sufitu, zaczęłam wodzić palcami po jedwabiście miękkiej pościeli. Wtedy też poczułam, że przedmiot naszego utrapienia w dalszym ciągu spoczywa na mym ręku. Ściągając pierścionek nie spoglądałam w jego stronę. Prawie na oślep trafiłam w otwór pudełeczka, za pamięci chowając go w torebce.

Jutro go oddam... Mam nadzieję, że jeszcze się mu przyda.

                    Nazajutrz miałam sporo czasu wolnego. Mecz zaczynał się dopiero o godzinie 19, a mocne promienie słońca zakłócały mój sen już od godziny 9. Nie chcąc tracić ani chwili na głupie wylegiwanie się, po szybkim prysznicu obrałam kierunek - Łódź. Ponieważ wczoraj nie zaopatrzyłam się nawet w głupią bieliznę, znalazłam idealny pretekst do pojawienia się w dawno nieodwiedzanych przeze mnie sklepach z ciuchami. Chciałam zakupić jedynie świeże, nadające się na dzień dzisiejszy ubranie, ale naciągnęłam planowany limit o dodatkową parę spodni, kilka zmyślnych bluzeczek, niezbędne kosmetyki i niestety zbędną biżuterie. Uradowana i obładowana po całodniowym shoppingu ponownie zjawiłam się w hotelu. Tym razem nie pozostało mi zbyt wiele czasu: musiałam odświeżyć się, doprowadzić do przyzwoitego wyglądu i szybciej pojawić w hali - w kasie czekały na mnie cudem zdobyte przez chłopaków bilety.
                    Mimo, że absolutnie tego nie planowałam - godnie reprezentowałam barwy Skry, plątając się po ich rodzimej hali. Podczas wcześniej wspomnianych zakupów dorwałam żółtą bluzkę i trampki, które z ciemnymi spodniami dały dosyć ciekawy efekt końcowy... Ale mniejsza z tym. Szwendałam się po niezbyt długim korytarzu, ponieważ nie chciałam wcześniej zasiąść na swoim miejscu. Aleks zdał mi szczegółową relację, jak wspaniałą miejscówkę zdołali mi załatwić: "Super widok na boisko. Ba! Idealny na cały zespół i siatkarzy! Na pewno zejdziemy się wzrokiem!"

 Oby nie...

Zobaczą mnie oni to i zobaczy mnie Karolina, a to jej reakcji obawiałam się najbardziej. Wolałam zaczekać, aż kibice szczelniej zapełnią halę i zniknę niezauważona w szalejącym tłumie. Długo czekać nie musiałam...
                    Po raz kolejny przywitała mnie niesamowita, meczowa atmosfera. Głośna muzyka, głos prowadzącego, rozgrzewka kibiców przed dopingiem i rozgrzewka siatkarzy. Można chcieć czegoś więcej? Absolutnie nie. Wyraźnie zadowolona i spragniona meczowych emocji bez większego skrępowania zajęłam swoje miejsce. Stało się tak, jak przypuszczałam. Widok miałam idealny, przez co zarówno Aleks, jak i speszony Bąku dostrzegli mnie z oddali, machając na powitanie ręką. Ich entuzjazm ostudziło pojawienie się całego sztabu z Karoliną na czele, która zajmując jakieś boczne miejsca bacznie przysłuchiwała się wskazówkom przekazywanym przez starszego psychologa. Zerwałam wzrok. Bałam się, że takim poczynaniem przyciągnę jej spojrzenie. Głupia podświadomość...
                    Przerzuciłam wzrok na boisko. Tam fizjoterapeuta Skry już miał pełne ręce roboty. Przed samym meczem, w trakcie rozgrzewki Miki nabawił się kontuzji. Z wielkim grymasem na twarzy przykuśtykał pod boczne bandy, gdzie po konsultacji z trenerem dowidział się o wykluczeniu z gry. Załamałam ręce widząc jego niezadowolenie. Potwornie zrobiło mi się go żal. Tym bardziej, gdy przypominałam sobie naszą niedawną kłótnię.
                    Ale sentymenty na bok. Właśnie rozpoczęła się pierwsza partia trzeciego spotkania Skry z Politechniką Warszawską. Wrzawa na trybunach rosła, a czerń przemieszana z żółcią radośnie mieniła się w moich oczach. Spodziewałam się wspaniałego widowiska i takie w rzeczywistości otrzymałam. Niespodziewanie początek gry należał do Politechniki. Pierwszy set, jak i drugi padł łupem Warszawiaków. Ubolewałam nad bezradnością bełchatowskich chłopaków, coraz mocniej trzymając kciuki za ich powodzenie.

I udało się!

Szczęśliwie doprowadzili do tie-breaka, który również zakończył się dla nich sukcesem. Dawno nie byłam na tak zaciętym meczu. Do samego końca królowały niesamowite emocje i wielka niepewność co do ostatecznego zwycięscy. Całe szczęście to pszczółki wywalczyły w tym roku piąte miejsce.
                    Wielka radość udzieliła się nie tylko kibicom, ale i wszystkim graczom. Nawet Miki schował urazę do kieszeni, posyłając mi wielki uśmiech ze środka boiska. Uniosłam w jego kierunku kciuk, odwzajemniając przypływ szczęścia. Momentalnie przypomniałam sobie o Aleksie, którego szukałam wzrokiem po parkiecie. Jakież było moje zdziwienie, gdy zauważyłam go tuż przy Karolinie. Nie było w ich relacji żadnego wielkiego spouchwalania się, ale najważniejsze, że mogli choć w najmniejszym stopniu złapać kontakt i porozmawiać ze sobą. To skromne porozumienie dawało im wiele radości, którą okazywali w nikłych i pełnych skrępowania uśmiechach.

Zakopali topór wojenny?

Po raz kolejny zacisnęłam mocno kciuki za powodzenie w ich relacji. Liczyłam na małe przełamanie się, czy gest zrozumienia... Zamiast tego sytuacja jeszcze bardziej pokomplikowała się. Uradowany Aleks dostrzegł mnie wśród tłumu kibiców machając mi pociesznie zza pleców Karoliny. Ta odwróciła się, szukając tak rychłego obiektu zainteresowania Serba. Pech chciał, że dostrzegła mnie momentalnie. Jej oczy zaszły łzami, rzuciła coś na odchodne do Aleksa, a on rzucił się w jej kierunku tłumacząc coś przy asyście ogromnych wymachów dłoni.

Karola dalej uważa, że latam za Aleksem?! Nosz kurwa!

Zaciskając nerwowo szczęki , szybko pobiegłam w stronę nieopodal stojącego Bąkiewicza. W mojej głowie pojawiła się jedna, ostateczna myśl.
- Miki, wiem, że cieszysz się z piątego miejsca, ale muszę cię porwać. - pociągnęłam go panicznie za rękę, przerywając rozmowę z jakimś mężczyzną.
- Tak mnie wczoraj zganiłaś, a dzisiaj ci już przeszło? - rzucił z pretensjami, wyrywając swoją dłoń.
- Chce pomóc Karolinie i Aleksowi. - przygryzłam wargę, próbując powstrzymać się od wybuchu płaczu - Znowu się o mnie pożarli. Chcę zrealizować twój wczorajszy plan. Tylko błagam, szybko zanim ludzie wyjdą z hali!
- Ok... - rozejrzał się dookoła, przytakując głową na znak akceptacji - ...mów co robimy.
                    Najpierw dopadliśmy Konstantina, który przejął pudełeczko zaręczynowe i zgodził się na małą współpracę. Po przekazaniu mu naszego planu działania szybko zniknął w tłumie szkoleniowców doszukując się swojego serbskiego przyjaciela. Później, mimo kontuzji Mikiego sprawnie udaliśmy się na górne sektory w poszukiwaniu zbawiennego dla nas "pana DJa". Nie ma co ukrywać - jego osoba grała w tym małym spektaklu główną rolę. Bez problemów złapaliśmy z nim kontakt, pokrótce tłumacząc nasze zamiary.
- Nie ma problemu. - wzdrygnął ramionami mężczyzna - Macie mikrofon i działajcie.
- Ale... - zająknął się Michał, przejmując czarny przedmiot - ...jak to działajcie?
- No mów coś! - syknęłam przez zęby, szturchając go w ramię - Zatrzymaj tych ludzi!
- Ale co mam mówić?! - zawył drżącym głosem, coraz bardziej obawiając się swojego zadania.
- Niech pan się poczuje jak rasowy DJ - facet poruszał brwiami, uśmiechając się od ucha do ucha.
- Dobra... - wymurczał Miki pod nosem, nieśmiało przysuwając mikrofon do swoich ust. Dwa porządne wdechy i... - Szanowni państwo, prosiłbym jeszcze o chwilę cierpliwości i pozostanie na swoich miejscach. Mimo, że siatkarskie emocje są już za nami mamy w zanadrzu jeszcze jedną, małą atrakcję wieczoru.
- Jaki wodzirej... - zmarszczyłam czoło, w pełni podziwu kiwając w jego stronę głową.
- Spróbuj sama! - uśmiechnął się wyraźnie spokojniejszy Michał, przekazując mi mikrofon - To fajne jest!
- Trzymanie mikrofonu. Wielkie mi halo... - wywróciłam oczami, delikatnie drżąc z nerwów. Chrząknęłam pokrzepiająco, by po chwili przemówić.


WŁĄCZ:

Within Temptation - Are you the one.


- Witam państwa bardo serdecznie. Z tej strony Naranja... - i w tym momencie w hali rozbrzmiały gromkie brawa, a oczy wszystkich kibiców skierowały się w stronę małego stanowiska komentatorskiego. Reakcja ta zaparła dech w moich piersiach. Mimowolnie zaśmiałam się w głos.
- Nie spodziewałam się takiej reakcji i serdecznie państwu dziękuję. - zaskoczyło mnie tak ciepłe przyjęcie przez kibiców. Brawa nie ustępowały, a gwar panujący na sali powoli przybierał na sile.
- Jeszcze raz dziękuję, ale teraz przejdźmy do rzeczy. - mówiąc to uspokoiłam uradowany tłum. Nastała martwa cisza, podczas której zbierałam się w sobie na szczere wyznania.
- Na naszym skromnym forum publicznym chciałabym bardzo serdecznie przeprosić Karolinę Maślonę, doskonale znaną wszystkim fanom Skry panią psycholog, która w małym zamieszaniu spowodowanym moja osobą zrozumiała pewną sytuację na opak. - wodziłam wzrokiem za drobną sylwetką dziewczyny, która w niemałym osłupieniu stała przy swojej drużynie. Gdy nasze spojrzenia spotkały się, kontynuowałam - Karola, Aleks nie potrafiłby ci zrobić takiego świństwa. Kocha cię. Tym bardziej ja nie potrafiłabym wejść z buciorami w waszą miłość. Wiedz, że wszystkie spotkania do jakich doszło pomiędzy nami były owiane aurą najważniejszego wydarzenia w waszym życiu. Dlatego... - zająknęłam się ze wzruszenia, wyrzucając z siebie ostatnie możliwe słowa - ...Aleks, czyń swoja powinność.
                    Momentalnie przy zdezorientowanym Aleksandarze pojawił się Cupko. Zgodnie z naszymi ustaleniami wręczył mu to samo, czerwone pudełeczko, które zeszłego popołudnia zakupiliśmy razem w sklepie jubilerskim. Oszołomiona Karolina wodziła wzrokiem za ich rękoma, zauważając maleńki prezencik. Chyba zrozumiała, co się święci. Nie wydobyła z siebie ani słowa, gdy wysoka postura przyjaznego Serba zaczęła zmierzać w jej kierunku. W przeciwieństwie do wcześniejszych reakcji zaniechała ucieczki, zaniechała jakichkolwiek ruchów. Tak samo jak przedtem, w jej oczach zebrały się łzy. Mimo skrępowanych ruchów widać było, że pragnie wpaść w ramiona ukochanego i zadurzyć się w nich doszczętnie.
- To oświadczyny? - dopytał szeptem pan DJ, który sprowadził mnie swoim głosem na ziemię.
- Mhm... - odburknęłam, całkowicie wczuwając się w atmosferę panującą na boisku.
- To może chcecie mikrofon dla Aleksa? Będzie bardziej spektakularnie!
- A ma pan?! - wzdrygnęłam się, momentalnie wypychając faceta za drzwi - Na co pan jeszcze czeka! Niech pan leci na dół, migiem!
                     Wróciłam do obserwowania wydarzeń na boisku. Cała sala zamilkła, a wszyscy siatkarze i ich sztaby szkoleniowe usunęły się w kąt. Na środku zostali tylko Aleks i Karolina. Byli wpatrzeni w siebie, jakby świat przestał dla nich istnieć. Ich stan zadumy przerwał DJ, który wręczył mikrofon Aleksandarowi. Ten, dzierżąc go pewnie, jeszcze raz spojrzał w naszą stronę, uśmiechnął się i podziękował za tę akcję delikatnym skinieniem głowy. Po kilku głębokich oddechach po raz pierwszy zwrócił się do stojącej tuż obok niego Karoliny.
- Pamiętasz jak się poznaliśmy? Wtedy nie mogłem oderwać od Ciebie wzroku, nie mogłem nasycić się twoim widokiem. W ten czas poczułem, że samą swoją obecnością mogłabyś ofiarować mi szczęście. Mijały lata, a ja chciałem więcej i więcej. Może to i głupie, ale całkowicie uzależniłem się od ciebie. Nie mogłem zrozumieć dlaczego tak się dzieje, ale teraz już jestem w stu procentach pewny: to po prostu jest miłość. Cały czas jestem zakochany, a ostatnimi czasy jednocześnie przerażony, że mógłbym cię stracić. Naranja po części powiedziała to, co leżało mi na sercu, tłumacząc nasze spotkania. Ale... Tylko po części. Obecna sytuacja zmusiła mnie do przejścia do sedna sprawy. Nie chcę ryzykować ani chwili dłużej...
- Poryczę się... - chlipnął Michał, odwracając moją uwagę od słów Aleksa. Miałam ochotę uderzyć go za tego typu wstawki, tym bardziej, że akcja na dole była dużo bardziej ciekawa.
- Lepiej się zamknij. - syknęłam, odsuwając się od niego i ponownie zerkając na młodych. Miałam głęboką nadzieję, że uchroni mnie to przed kolejnymi, bezsensownymi przerwami.
                     W tym samym czasie Serb spoglądał niepewnie na pudełeczko, które skrywało pierścionek zaręczynowy. Uśmiech pod nosem sugerował, że to coś, na co czekał latami, że to chwila, dla której żył. Mocno przymykając powieki skierował swoją twarz w stronę Karoliny. Otworzył swoje ciemne oczy, podziwiając ją jak najpiękniejszy obrazek. W pełni pożądania chłonął każdy jej fragment ciała. Zrozumiał, że kocha ją bezgranicznie. W końcu zebrał się na odwagę i uklęknął przed nią, chwytając jej dłoń.

- Czy jesteś tą, która przemierzy ze mną gwiaździste ogrody, wszechświat, galaktyki i Marsa?

- Matko, ale to poetycko brzmi... Jak on na to wpadł?! - wzięłam głęboki oddech, po chwili namysłu marszcząc brwi - Chwila! Czy to czasem nie jest mój tekst?!
- Kazałem mu go wczoraj wryć na pamięć. - wtrącił nieśmiało Bąkiewicz, obrywając ode mnie przez głowę.
- Po to był wam potrzebny mój zeszycik?!

- Czy jesteś tą, która dzieliłaby ze mną życie? Która skoczyłaby za mną do morza? Która ma dość cierpienia i nie chce już więcej czuć wstydu?

- Ładnie się wpasował w zaręczyny, nie? - uśmiechnął się przygłupawo, próbując się usprawiedliwić. Mimowolnie odwzajemniłam uśmiech jednocześnie ciesząc się z małego rozłamu w relacjach atakującego i pani psycholog.
- Karolino Maślona, czy zechcesz uczynić mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i zostaniesz moją żoną? - wykrztusił , zapierając dech w piersiach kilkuset kibiców. Ale nie tylko. Przede wszystkim adresatka tych przepięknych słów stała bez ruchu, omiatając wzrokiem klęczącego przed nią Serba. Zacisnęła mocno usta i podniosła wzrok w górę. Przez moment przyglądała się stanowisku DJa, dosięgając nas wzrokiem. Obserwując jej reakcje obawiałam się najgorszego: cały czas biła się z myślami, zaciskała zęby, nie mrugnęła nawet powieką, a jej obojętna mina nie wróżyła szczęśliwego zakończenia. Dopiero, gdy po jej policzku spłynęła pierwsza łza zerwała wzrok, obejmując dłońmi twarz Aleksandara.
- Tak... - wyczytaliśmy z ruchu jej warg. W mgnieniu oka przykucnęła przy Serbie, szczelniej oplatając dłonie przy jego twarzy.
- Tak. - powtórzyła bardziej dosadnie, dosięgając ust ukochanego. Cała sala krzyknęła triumfalnie, podrywając się z miejsc jak przy udanie zakończonych akcjach podczas meczu. Tylko dwójka zakochanych na zabój młodzieniaszków dalej trwała w ciszy, zamykając się w szczelnym uścisku swoich ramion.
- Weź im zaśpiewaj "Sto lat"! - szturchnął mnie Bąku, przekazując włączony mikrofon.
- Dlaczego ja? - zmarszczyłam czoło mając pretensję za przerwaną chwilę słodkiej rozkoszy. Dopiero wtedy poczułam spływające po policzkach łzy wzruszenia.
- Ja nie umiem śpiewać, to nie będę się wyrywał, nie? - ściągnął brwi, po chwili podskakując z radości - Albo lepiej! Zaśpiewaj: "Gorzko, gorzko"!
- Może od razu "A teraz idziemy na jednego"? - wywróciłam oczami - "Gorzko" to ty im wyryczysz.
Uśmiechając się pod nosem przystałam na propozycję Michała. Wzięłam głęboki oddech, podrywając całą salę do śpiewania. Gdy w tle rozbrzmiewała kibicowska wersja najlepszych, nowo narzeczeńskich życzeń, Aleks nałożył pierścionek swoje przyszłej żonie. Gdy mocno przytulił ją do siebie zdołał jeszcze odwrócić się w naszą stronę i podziękować za całe zajście mrugając do nas okiem z którego popłynęła pojedyncza łza.


___________________________________________

 Naranjowa twórczość numer 20:

Within Temptation - Are you the one.

___________________________________________

Witam :))
        A jednak  małą wojenkę zakończyły zaręczyny! :) Jest kilka niedociągnięć w tym rozdziale, ale końcowa akcja rekompensuje (mam nadzieję) wszystkie niedopatrzone błędy. :)
       Pierwsza podstawowa informacja: Znikam do około 20 sierpnia. Od razu przepraszam za zaległości na Waszych blogach. Uczynię co w mojej mocy, żeby chociaż przez telefon docierać do Waszych opowiadań :) Około dnia planowanego powrotu pojawi się kolejny rozdział. Uprzedzam! Wcale nie ostatni ;)
      Druga informacja: Pojawił się prolog na Siedmiu Dniach, na który serdecznie zapraszam! :)
      Trzecia informacja: Dziękuję za kolejną nominację do Liebster Aword i The Versatile Blogger bloggerce Lectis ;* Absolutnie nie mam Ci za złe tej nominacji. :)) Wręcz przeciwnie, Kochana! :) Odpowiedzi, tradycyjnie w zakładce Nominacje, pojawią się do dnia jutrzejszego.
Pozdrawiam i do następnego! :*

47 komentarzy:

  1. Zaręczyny , po prostu genialne *.* Dobrze, że Karolina im uwierzyła. Teraz wszyscy są szcześliwi i niech już tak zostanie
    Czekam na kolejne
    Pozdrawiam, Luna :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Popłakałam się jak małe dziecko czytając ten rozdział ;) ale rozdział jest genialny.

    OdpowiedzUsuń
  3. oooo jak się cieszę, że z nieporozumienia wyszły zaręczyny, i wszyscy są szczęśliwi :)
    świetny rozdział jak zwykle! :)
    ściskam cieplutko :*

    uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com
    siatkarskielovestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostałaś nominowana do nagrody The Versatile Blogger więcej tutaj :
      uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com
      siatkarskielovestory.blogspot.com w zakładkach na górze "The Versatile blogger" :)

      Usuń
  4. Szczerze mówiąc to nie sądziłam, że skończy się to tak dobrze i szybko. Stawiałam na jakieś kłótnie, rzucanie talerzami itd :D Mam nadzieje, że te oświadczyny raz na zawsze uświadomią Karolinę, że Alek i Naranja są tylko przyjaciółmi. Dobrze jest widzieć, że Bąkiewicz nie ma żalu do Patrycji i normalnie z nią rozmawia.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. O masakra. Podczas mojej nieobecności tyle się podziało, że nawet nie wiem od czego mam zacząć komentować :o
    Może najpierw o mojej ukochanej parze w tym opowiadaniu i chyba najcudowniejszej, jaką spotkałam w blogowym świecie jeśli chodzi o Kubiaka. Nawet nie wiesz jak się cieszę że nareszcie się zeszli. No inaczej być nie mogło, Pati i Misiek są po prostu dla siebie stworzeni :) Po tylu perypetiach i przeszkodach, zarówno ze strony byłych kochanków Naranji jak i Moniczki, wyznali sobie miłość i wybaczyli wszystko co złe, łącznie z puszczeniem w niepamięć artykułu i innych spraw. A już ich poranne igraszki i babranie się czekoladą były miodem na moje serce *.* Więcej takich scen poproszę!
    Potem ta akcja z Aleksem i pierścionkiem. No jacież pierdolę. Już się bałam że znowu ktoś coś opacznie zrozumie, obrazi się, zgotuje kolejne kłopoty (patrz: wybiegająca z płaczek Karolina), ale na szczęście pomeczowy monolog Naranji i szybkie oświadczyny Serba wszystkiemu zaradziły. Przydały się tu cytaty piosenkarki, oj przydały :D Ciekawe tylko jak zareaguje Karo, słysząc teksty swojego ukochanego w radio, w nowych piosenkach hihihi.
    Teraz ślub, huczne wesele i "żyli długo i szczęśliwie"! :)
    Next sprawa- Angela. Ja bym swoją siostrzyczkę ukatrupiła chyba, gdyby mi taki numer wywinęła. Biedna Naranja płacze po nocach, pędzi na złamanie karku do Rzeszowa, te setki kilometrów, a tu się okazuje że Młoda zwyczajnie wszystko zmyśliła żeby ją ściągnąć... Przynajmniej cel był szczytny- pogodzony został najcudowniejszy bromans polskiej siatkówki no i sprawa artykułu została definitywnie zakończona :)
    Przynajmniej Patka może być spokojna o siostrę- Zbyszek nie ma na nią ochoty, kocha Asię i z dziewczyną tylko się przyjaźni (na swój specyficzny sposób).
    Jeszcze do tego Miki i jego zbolała duma, która na koniec podczas meczu poszła się je..na spacer. Cieszę się, że mimo ich przeszłości z Naranją, chociaż to w jakimś stopniu zostało wyprostowane i Bąku nie będzie się wtrącał w jej życie uczuciowe.

    Mam wrażenie że nie napisałam o wszystkim co chciałam, no ale już trudno. Więcej Kubiaczka, prooooszę! <3
    Pozdrawiam cieplutko, S. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przecudowny rozdział ♥
    zapraszamy do siebie: http://kluczemskrobane.blogspot.com/
    NatAn. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oświadczyny na meczu to moje skryte marzenie;) świetny rozdział, mam nadzieję że szybko do nas wrócisz z nowym rozdziałem;D
    Pozdrawiam Lizak;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak czytam i mam łzy w oczach. Kurczę, no zazdroszczę Karolinie. Tak cudowne zaręczyny, tylko u Ciebie w blogu! :D Rozdział jest cudowny, jak zawsze.

    Pozdrawiam, zapraszam do siebie zycie-z-siatkowka.blogspot.com ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy tylko mnie wkurza Bąku? Nic nie poradzę ,że nie trawię gościa tutaj no! Już myślałam ,ze nie uda mu się tego wszystkiego odkręcić. Na szczęście przy małej współpracy wszystko poszło dobrze. A oświadczyny? Maaaaarzenie *.* Aż zazdroszczę mojej imienniczce :P Dobrze ,że Kubi się nie wściekł ,że Patka nie przyjechała po przyznam spodziewałam się tego bo wiadomo jaki jest wybuchowy :D

    Ściskam ♥
    Ps.Zapraszam serdecznie na urywek ostatni na http://oublier-soi.blogspot.com/2013/08/urywek-ostatni.html ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fenomen.! <3 Rozdział naprawde świetny. Już nie mogę doczekać sie kolejnego.
    Buźki. ;* ~`Ikaa.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam serdecznie na nowy rozdział na http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com/2013/08/epizod-xxvii.html :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Już się bałam najgorszego...na szczęście wszystko potoczyło się tak jak powinno:) dobrze, że tak wielka miłość nie skończyła się przez głupie niedopowiedzenie:)

    Pozdrawiam
    niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Uff, jak dobrze, że skończyło się tak, jak się właśnie skończyło. Nie wyobrażam sobie innej ewentualności. Kubi się nie nacieszył Patką. Całe szczęście, że się nie rozjuszył. Grzeczny chłopiec. Wytrzyma wszystko, a nawet jeszcze więcej. Skoro dotąd wytrzymał, to już nic nie jest mu straszne. Wychodzę właśnie z takiego założenia, o! ;) Cudowne zaręczyny, matko. Jak ja bym chciała chociaż widzieć coś takiego, a co dopiero być TĄ. Ale to tylko moje głupoty ;) Cieszę się, że w końcu to się wyjaśniło, bo bym chyba nie przeżyła. I po co ona się pokłóciła z Bąkiewiczem? Szkoda, że tak się ze sobą poprztykali. Lubię Michała, bardzo ;) Zastanawiam się dlaczego u ciebie w komentarzach piszę takie eseje ;) Będziesz musiała się przyzwyczaić, bo nie wyglada na to, że bedę pisała krótsze.

    W każdym razie. Zapraszam na osiemnasty rozdział na grasz-wygrywasz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Póki co:
    Zapraszam serdecznie na drugi rozdział: obojętność.
    http://tylko-ty-i-twoj-wlasny-swiat.blogspot.com
    A zaległości postaram się nadrobić jutro! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bąku mnie wkurzył. A Aleks totalnie rozbroił. Ja to bym jednak chyba faceta zamordowała, gdyby oświadczył mi się przy takiej liczbie ludzi xD (hipotetycznie oczywiście, bo to nigdy nie nastąpi)
    Teraz Karolina chyba nie będzie miała pretensji do Patki. Obyyy!
    Reakcja Miśka mi się spodobała - mądry chłopak, chociaż ja na jego miejscu też chciałabym mieć Patkę z powrotem, już, teraz, natychmiast. ;)

    jestem ofermą, wiem! ale nadrobiłam zaległości :D
    ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Nadrobiłam! :D
    Bąkiewicz mógł nie poruszać w ogóle tego tematu, no ale... W końcu tą Bąkiewicz :P
    Aleks jest przesłodki, a wykorzystanie jej tekstu piosenki, jako słów zaręczyn mnie zagięło! Kreatywne chłopaki, nie ma co! :)
    Krótko, bo niestety padam na twarz po ośmiu godzinach stania, udanych wakacji kochana! :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Jakie cudne zakończenie! Łooo <3
    Bałam się,że Karola mu odmówi,chyba bym z krzesła spadła!
    Cóż-kolejny,fenomenalny rozdział,nie będę pieprzyć od rzeczy-po prostu super :)
    Udanego wyjazdu życzę!Wypocznij i wróć do nas z całą masą przygód Naranji!
    Pozdrawiam i całuję! :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak fajnie że wszystko się tak dobrze skończyło :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Wooooooooo. No. To.dalas niezle czadu. Jak mnie miki tu drazni, zgadzam sie z wingspiker! Baku precz! Oswiadczyny - bajka! Wszystko sie perfekcyjnie udalo, ale ja czuje ze jest za dobrze, wesze jakis podstep, jak zwykle zreszta:D
    Ogolnie to karolina troche mnie wkurzyla tym ze tak potraktowala aleksa, no bo cholera jasna, od razu wysnula tak daleko idace wnioski?? Sorry ale zachowala sie dla mnie w tym momencie jak skonczona idiotka.
    Wyrozumialy Kubiak to najlepsza wersja Dzika jaka mogla powstac w blogowym swiecie! Jest totalnie kochanym misiem i ubostwiam go tutaj maksymalnie.
    Czekam na dalszy rozwoj wydarzen!:***

    OdpowiedzUsuń
  20. Zapraszam serdecznie na perwersję trzecią na http://perversionvolleystory.blogspot.com/2013/08/perwersja-trzecia.html :*

    OdpowiedzUsuń
  21. http://kochaj-mnie-mimo-wszystko.blogspot.com/ , zapraszam na trójeczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Szczerze powiedziawszy nie mam już słów, by opisać zachwyt, który towarzyszy mi przy czytaniu każdego z Twoich rozdziałów. Muszę się przyznać, iż myślałam, że z tą parą wszystko pójdzie szybko, bez żadnych zawirowań i komplikacji. No ale cóż.. jestem u Naranji. Tutaj nie ma spokoju! Hahahha :D Ale oczywiście efekt końcowy strasznie mnie cieszy, zarówno jak i szczęście Patrycji z Miśkiem ;))
    Póki co, nie mogę zaprosić do siebie, bo sama wiesz co się teraz dzieje. Na Twój nowy blog wpadnę niebawem i sądzę, że będzie równie świetny jak ten!
    PS Podziwiam Cię, serio. By udźwignąć dwie historie potrzeba wytrzymałości i wyobraźni! Jak widać.., dajesz sobie radę ;) Samo zdecydowanie na drugą historię coś mówi.
    No dobra, kończę ten bezsensowny wywód. Pozdrawiam i całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  23. Zapraszam serdecznie na nowy epizod na http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com/2013/08/epizod-xxx.html :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Cieszę się, że skończyło się to tak jak się skończyło i doszło do tych zaręczyn ;) Patrycja tak namieszała, że mogło się to różnie skończyć... Przez chwilę się bałam, że Bąkiewicz będzie znowu do niej startował, a ona z poczucia winy zrobi coś głupiego, ale na szczęście tak się nie stało. Liczę, że w następnym rozdziale będą Misiek z Patką w chwilach szczęśliwego zakochania ;D

    Niestety twój następny rozdział przeczytam dopiero po powrocie z wakacji, także tym bardziej czekam niecierpliwie. Pozdrawiam :)

    Zapraszam też na swoje opowiadanie, które dopiero zaczęłam prowadzić i z pewnością przyda mi się twoja opinia :) http://painandtroublebutafterislove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. Hej. Nominowałam cię do The Versatile Blogger . Szczegóły tutaj.http://moimnarkotykiemsiatkowka.blogspot.com/2013/08/the-versatile-blogger-3.html Z niecierpliwością czekam na rozdział 41 :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  26. uff dobrnęłam do tego 40 rozdziału...
    od wczoraj czytam to opowiadanie od początku, znalazłam je całkiem przypadkiem, ale muszę przyznać, że jest GENIALNE !
    czekam na kolejny rozdział...

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  27. Zapraszam serdecznie na nowy epizod na http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com/2013/08/epizod-xxxi.html :*

    OdpowiedzUsuń
  28. Zapraszam na http://perversionvolleystory.blogspot.com/2013/08/perwersja-czwarta.html :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Między Kubiakiem i Patrycją jest wszystko w porządku i to jest miłe, bo w końcu tak się stać musiało. Nie mogli w kółko przeżywać dramatów. Jednak jak mam być szczera to w tym opowiadaniu większe walory mają postacie poboczne niż główna bohaterka. Naranja jest bardzo denerwującą osobą. Niby te jej problemy z przeszłości powinny wyjaśniać jej zachowanie, a tak naprawdę to wcale jej nie usprawiedliwiaja. Bez sensu rozpamiętuje ciągle tego Mateusza. Mam nadzieję, że jak już jest z Miśkiem to przestanie to robić. W ogóle Patrycja ciągle tylko miesza w zyciu każdego, a oni i tak mimo to ją wielce uwielbiają, co jest moim zdaniem przesadzone. W prawdziwym życiu ludzie tak ślepo nie kochają osoby niszczącej ich życie, mają do niej żal i to okazują. Tymczasem Michał Bąkiewicz jest potulny, mimo iż się ponoć wyleczył z uczucia do niej, i jest gotowy jej pomóc w czym tylko zapragnie. Poza tym współczuję Kubiemu, bo Patrycja po raz kolejny go wystawiła. Dla niej zawsze problemy innych i jej własne są ważniejsze od niego. Oby się opamiętała, bo to się może źle skończyć.

    Cóż, mam nadzieję, że cię niczym nie uraziłam. Wyraziłam tylko swoje zdanie.
    Pozdrawiam, Paula ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Zapraszam na dwunasty rozdział do siebie, co do zaległości - obiecuję poprawę niebawem ;)

    Buziaki,
    A.

    http://dwunastapiecdziesiatjeden.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  31. http://kochaj-mnie-mimo-wszystko.blogspot.com/, zapraszam na czwarty rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  32. 23 rozdział: http://nad-przepasciaa.blogspot.com/, zapraszam :*

    OdpowiedzUsuń
  33. coraz bardziej zaczynam żałować że Aleksa nie bedzie w Skrze:C
    Kiedy czytałam, jak głupia się cieszyłam, każdy rozdział przedstawia coś w co już nie wierzę. Cudownie że Patrycja jest z Kubiakiem!
    mordka mi się cieszyła jak głupiej, ale to wspaniałe musi być!
    Tylko ten Bąku...
    chciałabym Cię przeprosić za naganną postawię fana, ale wszystko wyjaśniłam w adnotacji pod 4 rozdziałem :*
    zapraszam serdecznie na popsuty-aparat.blogspot.com :)
    całuję Wiedźma

    OdpowiedzUsuń
  34. Muszę się przyznać mam zaległości z 30 rozdziałów ale nadrobię obiecuję :) Zapraszam do siebie i liczę na opinie historie-via-lactea.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  35. super rodział ! strasznie fajnie ze sie Aleks z Karoliną dogadali :) szkoda, że Karolina nie chciała ich najpierw wysluchac, ale przynajmniej Aleks ma z głowy już zaręczyny, w sumie fajny pomysł, na meczu sie oswiadczyc. :) pozdrawiam i czekam na nastepny. zapraszam do siebie milosc-na-nowo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  36. Zapraszam na nowy rozdział : zycie-z-siatkowka.blogspot.com
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  37. Genialny rozdział !
    Jak dobrze, że się wszystko wyjaśniło. :)
    Mega fajnie wymyśliłaś z tymi zaręczynami :P Już teraz będziesz wszytko dobrze czy dalej będzie podkładać im kłody ? :P Nie mogę się doczekać następnego i co w nim wymyślisz. :D

    P.S
    Zapraszam serdecznie na nowy rozdział :)
    http://nuestro-amor-sera-siempre.blogspot.com/
    Możliwe, że nie czytałaś rozdziału nr 29, bo o nim nie informowałam. :D

    OdpowiedzUsuń
  38. Nominujemy Cię, do nagrody The Versatile Blogger. Więcej informacji u nas w zakładce The Versatile Blogger. Zapraszam do zabawy.!
    ~Ann

    OdpowiedzUsuń
  39. Zapraszam serdecznie na nowy epizod na http://perversionvolleystory.blogspot.com/2013/08/perwersja-piata.html :*

    OdpowiedzUsuń
  40. Przebrnęłam przez całe opowiadanie i teraz chcę to ocenić.
    Nie powiem, że piszesz źle. Styl jest dobry, fabuła się klei a bohaterowie są w miarę czytelni. Jednak mam wiele zastrzeżeń. Przede wszystkim za dużo tu wątków i zawiłości, po co tak mieszać? Nie lepiej skupić się na tym co najważniejsze, czyli Michale i Patrycji?
    Co do stylu. Masz lekkie pióro, ale dodajesz zbyt wiele kolokwializmów, te cytaty czy to jest między wersami doprowadzają po pewnym czasie do szału. Nie pasują, wyprowadzają z czytania i są strasznie zabawne, wręcz groteskowe. Dziwię się, że nikt wcześniej nie zwrócił Ci na to uwagi. Bez nich sto razy lepiej by się czytało.
    Ale ad rem, bo się rozdrabniam.
    Główna bohaterka jest niezmiernie irytująca. Piszesz w opisach bohaterów i u góry bloga iż to niewinna i nieśmiała dziewczyna. Przepraszam, czy wskakiwanie do łóżka coraz to nowym siatkarzom jest oznaką cnoty? Bądź konsekwentna, proszę.
    Skoro jesteśmy już przy cnocie. Życie seksualne Patrycji należy do dość bujnych. Dziwię się, że nie skonsultowała go jeszcze z ginekologiem, bo łatwo jest złapać chorobę weneryczną.
    Następna cecha charakteru która mnie niezmiernie denerwuje- Patrycja dziwnym trafem zjednuje sobie wszystkich mężczyzn wokół, w szczególności siatkarzy. Nie jest ani zastraszająco piękna, ani mądra, wręcz powiedziałabym infantylna, zagubiona i z dużymi problemami osobowościowymi. Laura, która wyłamała się sprzed szeregu jej nadwornych fanów, jest tu przedstawiona od najczarniejszej strony, ma przypisane same negatywne cechy charakteru. Trochę obiektywizmu, dziewczyno!
    Kariera. Skoro piosenkarka jest taka sławna, to skąd ma czas na wszystkie wyjazdy na mecze, uganianie się za kolejnymi facetami, pilnowanie siostry i jeszcze studiowanie? Wybacz, ale to jest tak mało realistyczne że aż śmieszne. Show biznes pochłania 90% życia młodych, znanych artystów. Więc to co się dzieje w tym opowiadaniu raczej nie ma racji bytu.
    Kubiak. Bezgranicznie oddany Naranji, ślepo w nią zapatrzony od samego początku, nie widzi jej żadnych wad, bierze wszystko w ciemno, nie ogląda się na kumpli, nie słucha niczyich rad, skreśla Monikę, swoją największą miłość. Ma wiele męskich cech, ale również jego postać jest bardzo płytka i infantylna. Cóż, przynajmniej pasują do siebie z piosenkareczką.
    Jakoś nie chce mi się wierzyć, że rodzice puścili młodszą córkę samą do Rzeszowa, gdzie mieszka z dorosłymi facetami, siatkarzami, niekontrolowana. Żaden ojciec i matka nie pozwoliliby na coś takiego. Kolejna wtopa.
    Serb i pani psycholog. Oczywiście Aleks to kolejny najlepszy przyjaciel Rudej. A Karolina, która zobaczyła go w sklepie właśnie z Patrycją i wybiegła, od razu zostaje przedstawiona jako niemiła osoba, że ma zastrzeżenia do Naranji, że nigdy jej nie lubiła. To już jest śmieszne. A potem podczas oświadczyn nagle zjednuje sobie przebaczenie. Eh. Tragedia...
    Bąkiewicz jest najbardziej poszkodowanym bohaterem tego opowiadania. Patrycja najpierw wskoczyła mu do łóżka z własnej, nieprzymuszonej woli, kontynuowała ten romans nawet gdy zabiegała o względy Kubiaka i latała za nim jak jakaś nastolatka. A gdy Miki był niewygodny, rzuciła go, opowiadając wszystkim na prawo i lewo jak to jej źle nie potraktował i jaki to on nie jest beznadziejny. Najtrudniej mi właśnie przeżyć jego dyskwalifikację z życia uczuciowego Patrycji, bo może on, jedyny męski pierwiastek w tym opowiadaniu mógłby naprowadzić ją na dobrą drogę.
    Fakt faktem, Narancja potrzebuje według mnie pilnej pomocy psychologa, bo jest zagubiona w samej sobie, ma duże problemy osobowościowe, popadła w nałóg alkoholowy w tak młodym wieku, spowodowała wypadek samochodowy, nie umie poradzić sobie ze sobą i z życiem. Tyle ode mnie.
    Crazy Lady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie było tu tylu wątków i zawiłości to nie była by Naranja, po prostu! ;)Jak dla mnie wszystko ma tu spójność, cel i przede wszystkim sens, no ale każdy może wyrazić swoje zdanie...
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Nie zgadzam się z tym co napisałaś, według mnie właśnie to opowiadanie dzięki takim, a nie innym elementom jest oryginale i jedyne w swoim rodzaju, mi się bardzo podoba styl w jakim pisana jest ta opowieść i cytaty wcale nie są zabawne, masz jakieś dziwne poczucie humoru...Co do siostry jak byś tak uważnie czytała to byś wiedziała, że ma 18 lat, więc jeśli chce się rozwijać to rodzice jej na to pozwalają, chyba zależy im na szczęściu córki, poza tym nie zgodzili się od razu tylko za namowami. A to, że Patrycja twoim zdaniem nie jest piękna, nie znaczy, że wszyscy tak myślą, moim zdaniem główna bohaterka jest ładną, inteligentną dziewczyną, no ale każdy ma swój gust ;) To, że w opowiadaniu jest wiele wątków też dla mnie jest plusem, bo było by nudne gdyby ciągle było tylko o Pati i Michale, chociaż uwielbiam o nich czytać i jest to mój ulubiony wątek ;D
      Szczerze to nie zgadzam się z niczym co napisałaś, skoro masz tyle zastrzeżeń to po co czytałaś 40 rozdziałów, z tego co napisałaś opowiadanie nie spodobało tobie się już na początku.

      Mam nadzieję, że Naranja nie weźmie sobie twoich uwag do serca i dalej będzie pisała w swoim stylu bo właśnie dzięki temu jest to jedne z lepszych opowiadań jakie czytam ;)
      Pozdrawiam;***

      Usuń
  41. Ale ze mnie oferma, żyłam w przekonaniu, że mój komentarz już dawno się tu znajduje! Jego tu nie ma, czyli w moim umyśle już się pokazują spore ubytki... Rozdział przeczytany, a komentarza brak... Brak komentarza to się należy mojej głowie. :P A dałabym sobie rękę uciąć, że komentowałam. XD Dobra, koniec o moich schorzeniach, czas na odpowiedni temat.

    Kubi i Patrycja. No po prostu, kurwa no tak! Przepraszam za bluźnierstwo słowne, ale tyle czekałam na to, żeby było tak wspaniale, żeby ze sobą byli...

    A oświadczyny na hali? Marzenie. Piękne, wspaniałe, wzruszające i niesamowite. Chyba nie odkryję Ameryki, kiedy powiem, że niejedna z nas marzy o takich wyznaniach. :P

    Bąkiewicz trzyma swój poziom, wkurzający jest nadal. :D Ale chyba taki jego urok. Myślę, że on sam nie ogarnia swojej osobowości, więc... musimy się pogodzić z tym, jaki jest. :D Namieszać w życiu Patki już nie może, a przynajmniej tak mi się wydaje.

    Mam nadzieję, że nie masz zamiaru zbliżać się do końca tego opowiadania. Na samą myśl... brrr! To musi trwać długo. :D
    Bo ja nadal czekam na Grześka Kosoka!:D

    Pozdrawiam serdecznie i przepraszam za zwłokę z komentarzem. Trzy razy sprawdzałam i nie mogłam uwierzyć, że jeszcze nie skomentowałam. No po prostu eh. :D Ale nadrobiłam i jest ok, prawda? :>

    Zapraszam na nowe rozdziały:
    www.hope-and-faith-love-and-tears.blogspot.com
    www.usmiechem-zmieniaj-swiat.blogspot.com

    +liczę, że jutro zobaczę tutaj nowy wątek. :D



    Joan

    OdpowiedzUsuń
  42. super, jestem pod wrażeniem:)
    czekam na dalszą część..

    i zapraszam do mnie, co prawda całkiem inna tematyka ale...
    http://caroline-bonjour.blogspot.com/

    pozdrawiam,
    caroline-bonjour.

    OdpowiedzUsuń
  43. 1xBet korean betting sites ✔️ Bet Online Slots
    1xbet korean betting sites. 1xbet korean Play online slots today. 바카라 사이트 Free slots casino games. Free slots games, like blackjack, baccarat, roulette and 샌즈카지노 baccarat.

    OdpowiedzUsuń

Podziel się wrażeniami; powiedz, co chciałabyś przeczytać; daj znać, co jest nie tak; pochwal się swoim blogiem; SKOMENTUJ! :)

Zachęcam.

Co na temat Naranji myślą inni? Przeczytaj! :)

Źródło: http://kibicowelove.blogspot.com/2013/08/konkurs-najlepsze-opowiadanie-2013-roku.html