O blogu.

Co to za historia?

Jest to opowieść o młodej artystce (przez większość ludzi znanej jako Naranja), która w jednym z programów telewizyjnych poznaje Michała Kubiaka. Wraz z tym wydarzeniem zaczyna się jej walka z przeszłością, chęć zapomnienia o nieszczęśliwej miłości i szalona przygoda z siatkówką... A raczej, mówiąc dosadnie - z licznymi siatkarzami.

Początkowo obcy dla niej świat sportu dzięki kontaktowi z Kubiakiem zaczyna niebezpiecznie porywać ją w wir dosyć nieprzemyślanych kontaktów. Przysporzą jej one niemałe problemy.

Krótko mówiąc "Naranja. Jak zakochałam się w siatkówce." to zabawa w poszukiwanie miłości, która tak naprawdę cały czas jest tuż obok i walka o przyjaźń, w której nigdy nie należy się poddawać.

Poznaj opinie o Naranji u dołu strony i oceń sama! :)

03 lipca 2013

Rozdział 35 - Tak się kocha we Włoszech?

- Nie rozumiem dlaczego się tak spinasz... - prychnęło Kubiaczysko, które szczerząc się przygłupawo mierzyło mnie wzrokiem z siedzenia kierowcy.
- Ja się spinam? - bąknęłam - Wydaje ci się... Po prostu obmyślam sprytną mowę. Nie mogę go spławić zbyt infantylnie.

Misiek, serio myślisz, że przejęłabym się w ten sposób tylko głupimi telefonami?

- Powiedz, że masz już faceta i jest on strasznie zazdrosny - poruszał brwiami, szturchając mnie piąstką w kolano - Nie bój się, Martino nie jest taki zły. To, że ma kupę mięśni nie oznacza, że bije wszystkich dookoła, łącznie z kobietami i dziećmi...
- Skąd ta pewność? - wtrąciłam, siląc się na wymuszony uśmiech.
- W sumie to nie mamy takiej pewności... - udał zamyślonego, na co prychnęłam z zażenowania -  Oj, nie fukaj, tylko szoruj na górę. Ja czekam w samochodzie. Jakby się coś działo to jeden sygnał i jestem na górze.
- "Idź na górę, wszystko wyjaśnij"...pewnie. Genialny plan, sama bym lepszego nie wymyśliła. - ironizowałam, mówiąc bardziej do siebie niż do Michała - W ogóle mówisz tak, jakby twoje bohaterskie przybycie pod jego drzwi miało w czymś pomóc... - mruknęłam po raz kolejny, spotykając się z jego na przekór wesołym i ciepłym spojrzeniem. Po raz kolejny wymusiło to na mnie idiotyczne suszenie zębów - A mogę mieć pytanie? - uśmiechnął się szerzej, kiwając twierdząco głową.
- Dlaczego tak strasznie zależy ci, żebym zakończyła tę sprawę?
- Bo jak zakończysz to... - westchnął, śmiejąc się pod nosem - Obiecuję ci szczerą rozmowę w której wszystko ci wyjaśnię.
- Za dużo tych szczerych rozmów... - wywróciłam oczami, powoli otwierając drzwi samochodu - Jestem za pięć minut.
- Jak będziesz dłużej to od razu interweniuję!

*  *  *

                  Jak na złość droga prowadząca do mieszkania Matteo minęła szybciej, niż mrugnięcie powieką. Z ciężkim oddechem, bardziej z nerwów niźli fizycznego zmęczenia, stanęłam pod jego drzwiami walcząc jednocześnie z szalejącymi w mej głowie myślami. Trochę bałam się tej rozmowy. Już nie dlatego, że ogromna rzesza fanów poznałaby historię moich przelotnych "romansów", które choć są tematami starymi jak świat, to nadal najbardziej interesują opinię publiczną. Uroki życia celebrytów... W tym momencie najbardziej bałam się reakcji Kubiego, tego jak wypadnę w jego oczach. Obawiałam się opinii i osądu osoby, z którą nie będę w związku, a na której okropnie mi zależy. To chore. Wszystko jest chore. Każde moje poprzednie zachowanie i każda moja najświeższa myśl. Do tej pory nie odczuwałam żadnych nerwowych objawów... Właśnie. Do tej pory. Trzymając palec na dzwonku ręka delikatnie mi zadrżała. Chcąc nie chcąc spowodowało to rozbrzmienie głośnej i nadzwyczaj drażniącej uszy melodii. Jeszcze słyszałam dźwięk odchylanej przykrywki od judasza, zauważalne mignięcie światła i czułam na sobie jego zapewne uszczęśliwiony wzrok.
- Miło cię widzieć. - wymruczał, otwierając szeroko drzwi - Skąd ja wiedziałem, że przyjdziesz?
- Niezawodna, włoska intuicja? - ironizowałam, starając się zachować większą pewność siebie.
- Coś w tym rodzaju - puścił mi oczko, przymierzając się do przejęcia ode mnie płaszcza - Rozgość się.
- To będzie zbędne. - gestem dłoni powstrzymałam go od jakichkolwiek poczynań - Przyszłam tylko oznajmić, że mam gdzieś te twoje groźby. Możesz je sobie wsadzić w nos.
- Czemu tak agresywnie, kochana? - zaśmiał się denerwująco. Albo to tylko moje uprzedzenie? - Nie możemy po prostu, na spokojnie porozmawiać? Póki co nie zamierzam wyjawiać nikomu naszych sekretów...
- Naszych sekretów?! - jęknęłam z niedowierzaniem - Ty siebie słyszysz?
- A ktoś oprócz nas wie o Bąkiewiczu? - spojrzał badawczo, na co jedynie spuściłam głowę w poddańczym geście - Tak myślałem. - wyręczył mnie z odpowiedzi, kierując się jednocześnie w stronę kuchni - Życzysz sobie kawy, herbaty, wina? Zostań, nie daj się prosić...
- Herbatę poproszę... - wyszeptałam, przepraszająco wycofując się do toalety - ...w takim razie pozwól, że pójdę się odświeżyć.
                   Wpadłam do łazienki, jak poparzona szukając telefonu. Działając w niemałym popłochu wrzuciłam do umywalki całą zawartość torebki, chcąc jak najprędzej odwlec działanie czekającego na mnie Kubiaczka. Skrzebnęłam do niego szybkiego smsa, w którym wyjaśniłam całe zajście... i przedłużyłam swój pobyt o pół godziny.

21 marca 2013, 19:16
Misiek Kubiak:
Jeżeli tego wymaga sytuacja to zaczekam. W zamian podrzucisz mnie na chwilę do Moniki. Mam z nią małą sprawę do załatwienia. :)

- Zajebiście... - mruknęłam do siebie, nerwowo ściskając w dłoni telefon - Jeszcze mi Moni do tego brakowało.
- Coś mówiłaś? - z miejsca zerwał mnie nieco cichy głos Mattteo, który niósł się z sąsiedniego pomieszczenia. Najwyraźniej oczekiwał mojego wyjścia. Niewiele myśląc otworzyłam drzwi, niemal wpadając na niego w małym korytarzyku.
- Nie, nie do ciebie. - zmierzyłam go złowrogim spojrzeniem - I nie podsłuchuj, nie mam zamiaru knuć jakichś intryg przeciwko tobie. Mógłbyś wziąć ze mnie przykład.
- Ooooj, kochana... - zawył przedrzeźniająco - Widzę, że dzisiaj nie jesteś w sosie. 
- Nie mam dziś łatwego zadania, chyba sam rozumiesz.- wzdrygnęłam ramionami, z tupetem kierując się w stronę kuchni.

Uspokój się Pat, bez nerwów!

- W takim razie czas umilić klimat! - ochoczo klasnął w dłonie szybkim krokiem mnie wyprzedzając, przez co podskoczyłam w miejscu z przerażenia - Nie mam tu zbyt wielu atrakcji, więc ubarwię nasze spotkanie nieco inaczej, niż ostatnio.
- Czyżbyś siebie już nie nazywał atrakcją? - prychnęłam, odprowadzając go wzrokiem.
- Jestem atrakcją... - zastanowił się chwilę przytakując niepewnie, po czym puścił mi oczko -...atrakcją dla wybranych. Na przykład dla ciebie myszko.
- Nie nazywaj mnie tak... - syknęłam przez zęby, nie zauważając, że moje groźby zagłuszył głośny łomot płynący z głośników z kina domowego - A na imprezę się nie napalaj! Tylko to dopije i znikam!
- Nastrój robię, nie narzekaj! - momentalnie pojawił się przy mnie klepiąc w ramię i prowadząc w stronę kuchni.
- Nastrój do "Ona tańczy dla mnie"? Geniusz... - uniosłam do góry jedną brew, zasiadając przy stole i upijając nieco herbaty... którą jak szybko łyknęłam, tak szybko wyplułam - Pfu! Co to jest?
- Herbatka z prądem. - odpowiedział dumnie.
- Stary, ja tego nie piję. Musimy pogadać na trzeźwo. - odstawiłam podejrzany trunek, krzywiąc się niemiłosiernie.
- Nie upijesz się jedną herbatą, ej!
- Ciekawe ile w tym jest herbaty... - mlasnęłam niesmacznie, po czym badałam wzrokowo zawartość dziwnie czerwonawej cieczy. Kolor pochodził zapewne od barwy wiśniówki.
- Strzelaj... - oparł się ochoczo o blat stołu, lustrując mnie przeszywającym spojrzeniem.
- Pół herbaty na pół alkoholu?
- Pudło. - pstryknął palcami - Kieliszek.
- Chyba spirytusu... - zacisnęłam usta, by po chwili przemówić do niego stanowczym głosem - Dobra, nie zagaduj mnie. Przejdźmy do rzeczy...
- A wiesz, że Twoja obecność oznacza, że przegrałem zakład? - po raz kolejny wszedł mi w słowo, co spowodowało u mnie głęboki oddech bezsilności.
- Super.

Już przez jeden głupi zakład mam cię na głowie...

- My się o coś zakładaliśmy? - dopytałam, nie do końca rozumiejąc jego aluzję.
- Tak. O Twój przyjazd. - odpowiedział z powagą, by po chwili zerwać się na równe nogi - Wybieraj mi karę!
- Karą będzie ta rozmowa... - wymamrotałam, kątem oka widząc, że pod wpływem poruszonego tematu nie może usiedzieć w jednym miejscu.
- Ale ja wybieram wyzwanie!
- Matteo błagam, nie zachowuj się jak idiota i nie zatrzymuj mnie takimi pierdołami. - westchnęłam głęboko, po raz kolejny spoglądając na niego z zażenowaniem.
- Ostatni raz, proszę. - zrobił słodkie oczka, korząc się przy tym jak małe dziecko - Przecież wiem, po co tu jesteś, wiem, że to ostatnie spotkanie...
- Dobra, niech będzie. - wywróciłam oczami zgadzając się tylko dlatego, że chęć posiadania świętego spokoju miała w tej chwili moc przeogromną - Ale co ja mogę ci wymyślić?

Rozmowa z Kubiakiem? Tak! Niech zejdzie na dół i z nim pogada! Kubi powie mu, co o nim myśli i... Dobra, nie. Nie będę wysyłać go na śmierć. W takim razie...

Stukając palcami o blat stołu starałam się nie zwracać uwagi na siedzącego naprzeciwko mnie Włocha. Wsłuchując się w słowa piosenki wymyśliłam najbardziej infantylne zadanie z możliwych. Byleby to załatwić i pożegnać się z nim raz na zawsze...
- Puszczaj tę piosenkę jeszcze raz i tańcz - wstałam z miejsca, na szybko dopijając herbatę.
- Słucham? - uśmiechnął się szeroko, dokładnie obserwując ruch odkładanej przeze mnie szklanki.
- Tańcz. Chciałeś rozpowszechnić moje tajemnice, to ja rozpowszechnię twój kompromitujący taniec. - wzdrygnęłam ramionami, zachęcając go do przeniesienia się do salonu - Albo nie! Sam sobie go wrzucisz na facebooka.
- Myślisz, że na to pójdę? - uniósł jedną brew, spoglądając na mnie prześmiewczo.
- Przed chwilą zarzekałeś się na honor, że musisz wykonać zadanie za przegrany zakład... - nic sobie nie czyniąc z jego niezadowolenia, zaczęłam prawic mu małe kazanie... co spowodowało rychłą zmianę jego nastawienia.
                   Zniesmaczony udał się do salonu, by ponownie odtworzyć lecącą w tle piosenkę. Widziałam, że specjalnie przeciągał w czasie jej włączenie, bawiąc się nawet ustawianiem głupiego basu w głośnikach. Nic to nie dało, ja byłam nieugięta. Postarałam się wykazać w tym momencie anielską cierpliwością...
- Nie, nie, nie! - zerwałam się z miejsca widząc, że zaczyna tańczyć bez nagrywania - Dawaj jakąś kamerę, aparat, albo swój telefon! Trzeba to uwiecznić.
- Nie nagrywaj tego, błagam... - ponownie próbował czarować mnie wzrokiem, ale...

Nie, nie! Nie ze mną te numery! 

- Stań tam! Przy telewizorku. - wskazałam mu miejsce, w którym choć trochę było widać jego twarz. Widniejące w tym pokoju światło absolutnie nie sprzyjało tego typu nagraniom.
- Uwaga, uwaga, panie i panowie! - zaczął nagle wypinając dumnie pierś i spoglądając na mnie wzrokiem amanta - Pięknie zaczynam, nie?
- Super. - wywróciłam oczami, przy okazji przestawiając aparat w tryb nagrywania - Tańcz, nie piernicz.
- Przed wami Matteo Martino w trailerze Magic Mike 2!
- Spoko, nie nagrywałam tego... - pokręciłam głowa po raz drugi, przymierzając się do wymierzenia pierwszego, nagraniowego klapsa - No to jazda! Lecimy z tym filmem!
                   Uśmiechnął się szeroko, po czym momentalnie oddał się lecącej w tle muzyce. Dobrze znana każdemu melodia, która była również tłem dla naszego pierwszego, wspólnego treningu  dodawała temu włoskiemu przedstawieniu nieco zabawny urok. A popis taneczny? Niezły kabaret! Przynajmniej ja, będąc tam na miejscu nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. "Profesja" kamerzysty wymagała ode mnie nieco powściągliwości w imię ładnego i przejrzystego obrazu, ale powściągliwość ta okazała się być w tym momencie nie lada wyczynem. Starałam się nie zwracać uwagi na jego pląsy (w których momentami można było wyhaczyć zgrabne ruchy biodrami... nie powiem, byłam w tamtym momencie zachwycona!) spoglądając gdzieś na boki.

Facet "tańczy dla mnie"? W sumie nie jedna chciałaby się teraz znaleźć na moim miejscu...

Uśmiechając się sama do siebie nawet nie zauważyłam, kiedy Włoch przerwał taniec i skierował się w moją stronę.
- Nie, nie, koniec! - zaczął wymachiwać rękami, na co odpowiedziałam równie stanowczym gestem.
- Wracaj tam i tańcz!
Skrzywił się pod nosem, ponownie starając się ułożyć coś oryginalnego.
- Ale nie mam już pomysłu. - wzdrygnął błagalnie ramionami.
- Daaasz radę! - pokręciłam głowa z uznaniem, tym razem nie spuszczając z niego wzroku. Znów zaczął wymachiwać łapkami, wykonywał jakieś kurczowe obroty i jego bioderka poszły w ruch!
- No i co dalej? - przystanął niemrawo z coraz bardziej widoczną  złością.
- "Co dalej, co dalej"... Co tak krótko?! - zmarszczyłam brwi - Doklej się do kolumny i pląsaj, Magic Mike`u!
 O dziwo posłuchał mojej "rady". Jego coraz bardziej pociągające ruchy przyprawiały mnie o dziwny dreszcz emocji. Między czasie zaczęło się ze mną dziać coś dziwnego. Niezbyt szybko reagowałam na bodźce, coraz bardziej bolała mnie głowa...
- Wymiękam. - Włoch po raz kolejny zaprotestował, na co odpowiedziałam jedynie przygaszonym uśmiechem. Nieco opóźniona zareagowałam też na jego ciche nucenie tekstu piosenki.
- Starczy. - machnął ręką, kierując się w stronę kuchni. Kątem oka zauważył jednak, że nie przestaję nagrywać jego poczynań. Nie zastanawiając się ani na chwilę szybkim krokiem skierował się w moją stronę, przejmując narzędzie zbrodni - Starczy, cholero jedna, dawaj tę kamerę!
                   Chciałam się droczyć? Raczej nie. Mimo to starałam się ukryć za plecami mały aparacik, mając jakby głupią nadzieję, że nie pozwoli to Włochowi na przechwycenie zdobyczy. Niestety pozwoliło mu na więcej. Zamykając mnie w szczelnym uścisku najpierw przejął sprzęt, a następnie wykorzystując okazję szybko wpił się w moje usta. Trwaliśmy tak może chwilę, może kilka minut, kiedy odzyskując resztki uciekającej świadomości odsunęłam go nieznacznie od siebie.
- Matteo, proszę cię, przestań.
- Źle? - mruknął, przyciągając moją twarz do swojej.
- Nie "źle". - westchnęłam, spoglądając mu w oczy - Nie chce tego robić i nie mogę... - nim zdążyłam się usprawiedliwić, po raz kolejny zamknął moje usta namiętnym pocałunkiem.

*  *  *

                   Mój sen przerwał budzik nastawiony jeszcze poprzedniego dnia. Zaczęłam się przeciągać jak gdyby nigdy nic, po chwili orientując się, że całą noc najwyraźniej spędziłam w sypialni Kubiaka. Przecierając oczy ze zdumienia zachodziłam w głowę jak to możliwe, że po rozmowie z Martino trafiłam tutaj. Nie bardzo wiedziałam, co działo się pomiędzy namiętnym pocałunkiem a wylądowaniem u Miśka na mieszkaniu. Po chwili nawet zastanawiałam się, czy wczorajsze wydarzenia naprawdę miały miejsce...

Sen? Głupia wyobraźnia sprawiła, że "załatwiłam" z Matteo sprawę pogróżek?

Analizując wszystkie poczynania, krok po kroku, próbowałam uświadomić sobie co było prawdą, a co zwykłą nocną marą. W tym samym czasie, w trakcie trwania tej okropnej ciszy do pokoju dobiegł trzask talerzy i szczęk wykładanych sztuców. Wiedząc, że nie jestem sama w mieszkaniu postanowiłam zasięgnąć języka u jedynego, rzetelnego źródła - Michała.
- Dzień dobry. - powitał mnie z nieco wymuszoną troską - Jak się czujesz?
- Dobrze. - wzdrygnęłam ramionami, nie do końca rozumiejąc jego nadzwyczajną troskę - To znaczy... Trochę boli mnie głowa, ale da się przeżyć.
- Bardziej pytałem o kondycję psychiczną. - mruknął znad patelni z naleśnikami - Już ok?
- Misiek, czemu miałoby nie być ok? - zmarszczyłam brwi, przyglądając mu się uważnie. Ta cała sytuacja, głupie pytania coraz bardziej przyprawiały mnie o cichy wewnętrzny szloch bezsilności.
- Serio nie wiesz, czy sobie jaja robisz? - spojrzał na mnie lodowatym wzrokiem.
- Serio nie wiem. - patrzyliśmy na siebie, chwilę trwając bez słowa. Widziałam, jak nerwowo zaciskał usta nie bardzo wiedząc, co odpowiedzieć w tej sytuacji.
- No chyba nie bardzo... - po raz kolejny rzucił oschle, gestem dłoni wskazując miejsce spożywania posiłku.
- Kubiak, nie wkurzaj mnie z samego rana, ok? - warknęłam - Wymyślasz jakieś głupie historyjki o mojej złej kondycji psychicznej. Ok, mogłeś zauważyć, że przed rozmową trzęsłam się jak galareta, ale w mieszkaniu byłam już spokojna. Pogadaliśmy i...
- Było ok?! - krzyknął, nerwowo rzucając patelnię na stół - Leżałaś u niego prawie naga i to było ok?!
- Co ty do mnie mówisz, jak leżałam naga? - pobladłam po tych słowach, zaciągając się jedynie powietrzem. Najzwyczajniej w świecie mnie zatkało. Nie bardzo mogłam zrozumieć, czy to jakiś głupi żart, czy się przesłyszałam...
- Salon, fotel, Martino, ty...? - wskazywał na palcach - Mam dalej wyliczać?
- W salonie siedziałam i nagrywałam jego wygłupy. Przegrałam jakiś durny zakład, czy coś... - zaczęłam pospiesznie tłumaczyć całe zajście, momentami wymachując nerwowo rękami - Później fakt, pocałował mnie, ale odepchnęłam go szybko. Następnie... - drapiąc się po głowie usiłowałam sobie przypomnieć kolejne wydarzenia - Cholera jasna, wiesz, że nie mam pojęcia co się później działo?
- Robisz ze mnie idiotę? - odpowiedział już nieco spokojniej, ale cały czas wbijając we mnie lodowaty wzrok.
- Misiek, jak idiotę? To ty mi próbujesz coś wkręcić... - przygryzłam wargę próbując nie wybuchnąć płaczem - Boże. O co tutaj chodzi...
- Jesteś całkiem poważna? - spojrzał na mnie badawczo.
- Tak. - odpowiedziałam drżącym głosem, na co Misiek usadowił mnie na jednym z krzeseł w jadalni. Przykucnął przy mnie, chwytając jedną moją dłoń.
- Opowiedz mi co pamiętasz.
- Na początku wymieniliśmy kilka niemiłych zdań, później zostałam na chwilę, bo mnie ubłagał. Wypiłam z nim herbatę, nagrałam jakiś głupi filmik, później mnie pocałował, odepchnęłam go. Narzucił się po raz kolejny i...nie pamiętam nic. Aż do teraz, do kurewsko mocnej migreny.
-  Nie pamiętasz, jak wszedłem do mieszkania? - zapytał spokojnie, a moje ciało oblał zimny pot.
- Ty byłeś w mieszkaniu? - na to pytanie zacisnął nerwowo szczęki, głęboko oddychając.
- Mówisz, że coś piłaś u niego? - dopytał, na co kiwnęłam twierdząco głową - Powiedz mi, czy to możliwe, żeby podał ci coś do tej herbaty. Miałaś go na oku?
- Nie... Byłam wtedy w toalecie i pisałam ci smsa... - wzdrygnęłam ramionami powoli rozumiejąc jego aluzję - Myślisz, że coś z tą herbatą było nie tak?
Nie odpowiedział nic. Uciekł jedynie wzrokiem, po raz kolejny fucząc po nosem ze złości.
- Ja naprawdę nic nie pamiętam... - mruknęłam, powoli zalewając się łzami. 
- Nie przejmuj się, wierzę ci. - otarł mój policzek, podnosząc się z miejsca - Ale jego tak utłukę, że mnie na całe życie zapamięta... - mrucząc to szybkim krokiem udał się do korytarza, zostawiając mnie samą w jadalni. Nieco oszołomiona po chwili namysłu poczłapałam za nim i nim zdążył wyjść z pomieszczenia, chwyciłam go za rękę.
- Misiek, nie wychodź, proszę. - wychrypiałam - Wyjaśnij mi może najpierw co tam się działo.
- Jak wrócę. - spojrzał na mnie, po raz kolejny gładząc mnie po policzku - Zjedz spokojnie śniadanie.
- Misiek... Jak mam by spokojna?! - rzuciłam na szybko, nim zamknął za sobą drzwi. Gdy zniknął, znów nie mogłam pozbierać żadnych myśli...

Martino, w coś ty mnie wplątał...

 ___________________________________________

Witam serdecznie. :)
Oddaję kolejny rozdział z małym opóźnieniem. Ktoś spodziewał się takiej akcji z udziałem Martino? ;) W każdym razie... Dopiął chłopak swego. 
Kiedyś oglądając ten filmik z jego popisem tanecznym postanowiłam za wszelką cenę umieścić go jakoś w opowiadaniu.... W nieco zmienionej formie, ale jednak - udało się! :)

W ramach Spodkowej przerwy i wakacji w Katowicach kolejny rozdział pojawi się w następnym tygodniu :)

Pozdrawiam i do zobaczenia na meczu! :*

PS. 
-> Niebawem ruszam z nowym blogiem. Co prawda pracuję jeszcze nad szatą graficzną, ale jego ogólny zarys, wygląd i tego typu pierdoły możecie zobaczyć pod tym linkiem -> <klik>
-> Dokładne informacje na temat nowej notki, czy też kontakt ze mną znajdziecie na "tablicy informacyjnej" u dołu strony. :)

29 komentarzy:

  1. O matulu *.* Tylko mówię, że czegoś takiego to się w ogóle nie spodziewałam. Wryłaś mnie w fotel. Chlapałam oczami jak nienormalna, próbując zrozumieć co tu się w ogóle stało. Ale sobie teraz zacznę zwymyślać tego Matteo. Normalnie mu tego nie wybaczę, nigdy! A od samego początku myślałam, że będzie do niej bardziej pokojowo nastawiony, a on... ugh! Normalnie brakuje mi słów. Tylko zeby Michał nie popełnij jakiejś głupoty, żeby nie dał się sprowokować temu Włochowi. Naprawdę kibicuję Patce i Miśkowi. I kolejny raz powtarzam, że powinna mu wszystko powiedzieć, bo zeżrą ją wyrzuty sumienia. Mnie by zeżarło.
    Udanego pobytu w Katowicach. I jeszcze w Spodku. Dziewczyno, jak ja bym chciała prześledzić twoją trasę w tym roku to sobie nawet nie wyobrażasz. ;) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. takiego czegoś w ogóle się nie spodziewałam! :) zaskoczyłaś mnie bardzo :)
    teraz czekam na nastepny, zeby to wszystko było wyjaśnionie i zobaczymy jak bedzie ;))
    http://siatkarskielovestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejuśku, ale się pogmatwało.:(( No co, czekam na następny. :)
    Weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tego to się nie spodziewalam! Masakra. Jak on tak mógł?! Az mnie zatkalo...
    Misiek ma jakieś tajemnicze zamiary. Najpierw chce jechac do Moniki , a potem chce szczerej rozmowy z Patką. Czyżby szykowaly się jakieś wyznania??
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdzial
    Pozdrawiam , Luna :*

    OdpowiedzUsuń
  5. o kurde tego się po Włochu nie spodziewałam:/ ale kawał s*******a z niego:/ pewnie dosypał jej coś do tej nieszczęsnej herbaty i chciał ja wykorzystać:/ na szczęście Misiek wyczuł, że coś jest nie tak i zareagował. Nawet nie chce sobie wyobrażać co Michał mu zrobi...należy mu się!!!

    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Cholera musiałaś w takim momencie? :( Znajdę Cię w tym Spodku i zasadzę kopniaka w tyłek! :P

    A ja głupia myślałam, że Misiek pojedzie skończyć z Moniką i wyzna miłość Patce.
    Martino taki agent? Nie sądziłam, że będzie gotowy do czegoś takiego... ;/

    Tak więc do zobaczenia w Spodku! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Matteo, tak się nie robi łobuzie! :D
    Boże, czekałam na to dwa miesiące aż w końcu nadejdzie ten upragniony piątek i wejdę do Świątyni żeby kibicować naszym :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. No teraz to ja nie wiem jak doczekam do nowego rozdziału :/
    Jak Martino mógł zrobić coś takiego , maskara . Mam nadzieje że Misiek nie popełni jakiegoś błędu przez tego Włocha.
    Rozdział jak zawsze świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaki świetny i wciągający rozdział ! ^^ Swoją drogą, za każdym razem kiedy czytam, żałuję, że tak szybko się kończą, mogłabym czytać i czytać te Twoje bazgrołki. ;]

    Przy okazji zapraszam na mojego bloga, którego piszę wspólnie z siostrą . ;D
    http://kluczemskrobane.blogspot.com/ mam nadzieję,że zainteresuje. Wkrótce dodamy kolejny rozdział . ;)
    Całuję Ania . ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Martino lubię samego w sobie, ale tutaj mnie strasznie wkurza. Chociaż może to i dobrze, że pojawił się ktoś, kto narzuca się Patce, bo teraz ona sama może w końcu zauważy, jak bardzo jest Kubi zazdrosny i jak się o nią troszczy. Jak tylko przeczytałam to zdanie, że się obudziła, to na chwilę dostałam zawału. Już się wystraszyłam, że się okaże, że ona i Martino...że to jego dom, sypialnia...łóżko :O O zgrozo! Bardzo mi się podoba Twoje opowiadania, no kurczę. Nie ukrywam, iż jest to po części spowodowane obesnośią w nim Kubiaka <3
    zapraszam do mnie :) http://carolina-book.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobra, musisz wiedzieć na początek, że siedze teraz z pełnym , soczyście wybitnym roździwiem na twarzy.
    Matteo-ja to Cię, chłopcze nigdy nie lubiłam, ale kurza twarz-takich rzeczy sie nie robi! Skubaniec jej czegoś dosypał pewnie (się ogląda W11-się jest śledczym na każdym kroku)
    Jak można? Matko, wkręciłam się. Jakbym go teraz dorwała to sru, kopniak w ...tyłek i po kłopocie.
    No, ale jak to często bywa pojawia sie super hero bohater w osobie Kubiaka ( turuntuntun) który ratuje nasza niewiastę z objec oprawcy. Tylko, żeby ten nasz bohater nie zrobił czegoś głupiego, bo skutki moga być ...ehkem ..no sikanie w jednej celi, do jednego kibla razem z innymi więźniami może być surową karą za to, że wlał niejakiemu panu M.M w szczkę. Za to życzę miłego siusiania w towarzystwie panu Martino.
    Kurcze, Michał-co ty żeś wymyslił? Najpierw poważna rozmowa z Monią i potem szczera z naszą Patką? (jako nałogowy oglądasz seriali kryminalnych stwierdzam iż Kubi chce, że tak to ujmę delikatnie spławić niejakiego upierdliwca i zająć się już w pełni punktem kulminacyjnym czyli ...Niech się Naranja ładnie ubierze, bo bedzie randka - tak czuje xd)
    Dobra, nie przynudzam, bo mnie palce już bolą- zycze Ci samych magicznych, wyjątkowych i niezapomnianych chwil na Spodku. Żebym dojzała Cie w ti-wu ( hłe hłe) I żebyś zostawiłą tam cząstkę siebie, tak jak ja zostawiłam coś na Ergo :)
    Pozdrawiam, Wika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli masz ochote, to zapraszam serdecznie na nowy rozdział na blogu ;) http://siatkowkaczylimarzeniagodnespelnienia.blogspot.com/
      Pozdrawiam, Wiki

      Usuń
    2. Jeśli masz ochote, to zapraszam serdecznie na nowy rozdział na blogu ;) http://siatkowkaczylimarzeniagodnespelnienia.blogspot.com/
      Pozdrawiam, Wiki

      Usuń
  13. Jaki cham! : o MARTINO, ILE JESZCZE BĘDZIESZ W STANIE TUTAJ NAMODZIĆ?! Mam nadzieję, że niewiele, bo Kubiak tak Ci mordę obije, że Twoja własna kolumna Cię nie pozna i już nie będziesz się tak beztrosko plątał! O! ( ale miło było znów popatrzeć sobie na jego zgrabne ruchy. ^_^ + to "NIE!" które ktoś krzyczy w tle, to nasz Misiek? o.O )
    Jestem mega ciekawa tej drugiej historii! *-* Łaaa, Zagumny ♥ masz mnie! :D
    W ogóle wiesz, że obojętnie co byś napisała, to ja przeczytam to ze ślinotokiem w ustach! :D
    Pozdrawiam serdecznie i kibicuj tam naszym w Spodku! ;***

    OdpowiedzUsuń
  14. Mieszasz z tym Matteo, oj mieszasz! :p Kurcze, myślałam, że to serio był sen.. jednak myliłam się. Nawet nie wiesz jak się uśmiałam, kiedy zdałam sobie sprawę, że wplączesz tutaj ten filmik z Martino hahahhaa :) Wielki szacuneczek! No i Michał.. Wydaje mi się być troszeczke nieobliczalny o.O
    No ale co tam! Koniec tych wywodów. Życzę Ci wspaniałej zabawy w Spodku, byście wszyscy tam zgromadzeni odlecieli i ogólnie, by było zajebiście :)
    Pozdrawiam i ściskam ;*
    volleyballinmyheart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Co za świr! O mój Boże, jak to dobrze że Kubiak na nią czekał bo nie wiadomo co ten psychol by jej zrobił. Ostra akcja, nie ma co. Genialny rozdział;) pozdrawiam Lizak;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Co mi ten Matteo tu odwala ja się pytam do cholery jasnej?!
    Kiedyś go lubiłam, ale popsuł wszystko w pizdu ;/
    Kubi jest forever the best dla Patrycji i niech Monia wypierdala w podskokach lepiej, bo wbije do JSW :D
    pozdrawiam i do zobaczenia niedługo! :33

    OdpowiedzUsuń
  17. Kurczę!! Szok! Szok normalnie! Takiego czegoś ja się nie spodziewałam. Że Martino dosypie jej czegoś?! Grrr... Ale przyznam,że ten filmik to lubie, a szczególnie te jego "jest tego warta" :D Fajnie pomyślane z tym zakładem.
    Ty wiesz,że ja serio pomyślałam,że to wszystko był tylko sen...ale potem zaczęło się już układać.
    No ja mam nadzieję,że Kubiak chce porozmawiać o nich, bo strasznie chciałabym zobaczyć ich jako parę :)
    To tam dopinguj ich w tym Spodku :) Mi niestety nie udało się kupić biletu :( Ale za to Wrocław na mnie czeka w niedzielę ;)

    Buziaki ;*

    Nowy blog? Już mnie masz. Ciekawi bohaterowie. Nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  18. O cholera! ;o Tego się nie spodziewałam, naprawdę. Tym bardziej po Martino. Wprawdzie szantażował Naranję, ale nie pomyślałabym, że jest w stanie posunąć się do czegoś takiego. Szok, ogromny szok.
    Dobrze, że Kubiak postanowił wkroczyć, gdyby nie on, to wszystko mogłoby się skończyć jeszcze gorzej :( Całe szczęście, że czuwa i martwi się o Patkę ;>
    A teraz chyba Matteo musi się przygotować na niezbyt przyjemną konfrontację. Już się boję kolejnego...
    O jeju, zazdroszczę Spodka *.* Taka atmosfera to jest chyba tylko tam ;>
    Pozdrawiam :*
    gorzka-prawda-rozczarowan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/ , zapraszam na 22 rozdział :) życzę udanego popołudnia i zajebistego wieczoru! :D

    A z komentarzem wpadnę jutro :) :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Martino, Ty ksyagjgdgjhksfanvmcsfgjl! Co za... No nie mam słów.
    Zły Dziku, ajjj, nie dobrze. Tzn dobrze, pozbędzie się tęgo ćwoka raz na zawsze (mam nadzieję), ale z drugiej strony facet w nerwach może mu zrobić coś na prawdę głupiego. Cholera, będę teraz siedzieć i się stresować, bo nie wiem co dalej! :D Nie przerywa się w takim momencie!

    pozdrawiam i do zobaczenia na piwie w Kato ;D ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. Co ten Włoch nawymyślał?! Aż barak mi słów... A ten Misiek, to mógłby się ogarnąc! Sorry, ale z tą Monią to on przesadza... masz Patkę człowieku, zrozum wreszcie!!!
    Dobra, nie nudzę. Zapraszam jeszcze do mnie i Iki: http://impossible-its-true.blogspot.com/
    Opowieśc o Kubim i... Karolu Kłosie! Nietypowe połaczenie, ale... może okaże się fajne, szczególnie przy takich bohaterkah?
    Okej, pozdrawiam ~Ann
    P.S. Niech w końcu będą razem!!! Tylko na to czekam...

    OdpowiedzUsuń
  22. 16 i 17 rozdział na http://nad-przepasciaa.blogspot.com/, zapraszam :*

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo podoba mi się Twój blog, dlatego nominowałam Cię do Liebster Awards ;) Więcej informacji --> http://all-you-need-is-love-and-volleyball.blogspot.com/p/libster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  24. Wiesz co Ci powiem? mimo gigantycznych zaległości cieszę się, że dopiero teraz "łyknęłam" wszystko na raz, bo dało mi to niesamowitego kopa do pisania, którego rezultatem będzie rozdział, mam nadzieję, że jeszcze dziś! :D
    Wydaje mi się, że Kubi rozmawiał z Pati po tym, jak przywiózł ją do domu, a ona tego nie pamięta... ale to tylko domysły :P
    Nienawidzę Martino, to taki skończony dupek, który nawet nie potrafi potraktować odpowiednio kobiety, zachować się jak facet. Całkowite przeciwieństwo troskliwego Miśka, który już drugi raz zabierał Patrycję z urwanym filmem. Czekam tylko, aż Matteo dostanie za swoje...
    DZIKU! <3 Tyle w temacie, na więcej mnie nie stać, za dużo emocji :D
    Trochę szkoda, że powoli zbliżasz się do końca z Naranją (tak wywnioskowałam po założeniu nowego bloga, btw to oczywiście będę czytać, szczególnie, że zapowiada się coś innego od wszystkich opowiadań ;P), ale jednocześnie nie mogę się doczekać startu kolejnej historii w Twoim wykonaniu :) Mam nadzieję, że czas i wena Ci na to pozwolą :D

    Buziaki,
    A.

    OdpowiedzUsuń
  25. SZLAG MNIE TRAFI, bo dodałam Ci mega długi i w ogóle komentarz, a skasowało... więc postaram się streszczać, bo zaraz wybywam z domu :/
    Po nadrobieniu tych zaległości u Ciebie naszło mnie na pisanie, wiesz? :) Czego owocem jest nowy rozdział! :D
    Martino to ostatnia dupa wołowa, a nie facet, nie potrafi nawet uszanować kobiety, idiota jeden. Nie-lu-bi-my.
    DZIKU! <3 Jaki on kochany, drugi raz zabiera i opiekuje się Pati... jakie to słodkie ;D Tylko te wspomnienie o Monice, nosz, popsuło mi humor na krótką chwilę.
    Genialnie się bawiłam czytając poprzedni (?) rozdział, cały ten festyn... no wiesz :D I te tańce, ach! :))
    Także tego, od dzisiaj komentarze piszę najpierw w Wordzie, żeby później tutaj tylko wklejać... innej opcji nie ma :/
    Jakbym czegoś zapomniała, dopiszę jeszcze. I oczywiście zapraszam na wyczekiwaną jedenastkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Kobieto mącisz oj mącisz. Martino to bym udusiła własnymi rękami, normalnie.. Dzika zresztą też. :P Niech spina tyłek i weźmie się za Naranję, a nie sceny zazdrości robi.
    Długo nie wspominałaś o Aleksie i Karolinie (chyba, tak się pani psycholog nazywała).
    Tymczasem zapraszam do siebie na szóstkę http://with-you-my-love.blogspot.com
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Jestem w końcu z komentarzem.
    I szczerze nie wiem co powiedzieć. Matteo był u mnie już dawno pod kreską, ale teraz przegiął na całej linii. Musiał poza spirolem dolać bądź dosypać coś biednej Patce do herbaty i widać nieźle ją urządził, skoro nic nie pamięta. Do tego wszystko widział Kubiak... Przynajmniej on jej wierzy. Ale mam wrażenie że Martino teraz wykorzysta okazję i nagada Miśkowi na Naranję same bzdury. Nie chcę byś w skórze Patki. Bo Michał powinien usłyszeć wszystko od niej, a nie od Włocha. I nawet ten boski filmik go nie oczyszcza w moich oczach. Na stos z nim!

    Całuję, S. ;*
    + zapraszam na 22 http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Podziel się wrażeniami; powiedz, co chciałabyś przeczytać; daj znać, co jest nie tak; pochwal się swoim blogiem; SKOMENTUJ! :)

Zachęcam.

Co na temat Naranji myślą inni? Przeczytaj! :)

Źródło: http://kibicowelove.blogspot.com/2013/08/konkurs-najlepsze-opowiadanie-2013-roku.html