O blogu.

Co to za historia?

Jest to opowieść o młodej artystce (przez większość ludzi znanej jako Naranja), która w jednym z programów telewizyjnych poznaje Michała Kubiaka. Wraz z tym wydarzeniem zaczyna się jej walka z przeszłością, chęć zapomnienia o nieszczęśliwej miłości i szalona przygoda z siatkówką... A raczej, mówiąc dosadnie - z licznymi siatkarzami.

Początkowo obcy dla niej świat sportu dzięki kontaktowi z Kubiakiem zaczyna niebezpiecznie porywać ją w wir dosyć nieprzemyślanych kontaktów. Przysporzą jej one niemałe problemy.

Krótko mówiąc "Naranja. Jak zakochałam się w siatkówce." to zabawa w poszukiwanie miłości, która tak naprawdę cały czas jest tuż obok i walka o przyjaźń, w której nigdy nie należy się poddawać.

Poznaj opinie o Naranji u dołu strony i oceń sama! :)

27 czerwca 2013

Rozdział 34 - Dziś wieczorem powinniśmy być więcej niż przyjaciółmi...

- Gramy w półfinałach! - ledwo otworzyłam drzwi wejściowe, kiedy Michał rzucając w progu walizki uwiesił mi się na szyi, wgniatając mnie tym samym w podłogę. Starając się utrzymać na prostych nogach, przyjęłam na klatę ogrom tej "miłości i tęsknoty", którą przekazał w jednym, szczelnym i mocnym uścisku.
- Gratuluje wygranej z Kielcami. - wysapałam, resztkami sił zrzucając z siebie jego opasłe cielsko. Zdołał mnie jeszcze uścisnąć pięć razy nim zorientowałam się, że jest już w środku pomieszczenia. Przyglądałam mu się z podziwem, ocierając siarczyście wycałowane policzki - Słyszałam, że mieliście w planach rozprawienie się w trzech meczach, nie w pięciu.
- To plotki... - momentalnie spoważniał, omiatając mnie zawadiackim spojrzeniem - Przeciągnęło się tylko dlatego, że chcieliśmy im dać trochę nadziei.
- Uważaj, bo mój tatuś zbeszta cię za te słowa! - pokiwałam złowrogo palcem, wskazując jednocześnie na miejsce pozostawienia kurtki.
- Ten sławny kibic Effectora? - zacisnęłam mocno piąstki słysząc tę małą dawkę złośliwości.
- Te, wielki i sławny siatkarzyku! - przedrzeźniałam go - Masz z tym jakiś problem?
- Z tym nie. - jęknął niepewnie widząc moją waleczną postawę - Miałem mały problem przez ten tydzień. Nie widzieliśmy się taki szmat czasu... Wiesz, że tęskniłem za tobą wredoto?
- Hmmm... Czyli celibaciki wam służą. - stwierdziłam zadowolona, widząc jak równocześnie rośnie radość na jego twarzy. Wywrócił jedynie oczami siląc się na jakiś trafny komentarz.
- Ani trochę!
- W takim razie już się ciebie obawiam. Niewyżyty facet to zły facet! - prychnęłam, podając jeden z wolnych wieszaków, który jakimś cudem umknął uwadze wcześniej szarżującego w szafie Kubiaka.
- Cała noc przed nami... - zamruczał, odwieszając kurtkę - Drżyj.
- Jaaasne. - przeciągnęłam, przejmując jedną z jego walizek - Tak patrzę po bagażach i... Mam nadzieję, że zabrałeś garniak ze sobą?
- Jaki garniak? - spojrzał na mnie rozczarowany otwierając szeroko usta ze zdziwienia.
- Misiek, mówiłam ci, że garnitur się dziś przyda... - jęknęłam, po chwili widząc jego na siłę ukrywane zadowolenie z tak wybitnego żartu - Menda! Czyli zabrałeś go?
- Wisi w samochodzie. - odpowiedział spokojnie, mrugając do mnie oczkiem - W torbie jeszcze by się pomiął...
- Mam coś takiego jak żelazko. - syknęłam.
- Inna sprawa, czy umiesz się nim posługiwać... - nim zdążył dokończyć zdanie zaliczył mocny cios między żebra. Mała szamotanina i wielka dyskusja przy wejściu zdawała się nie mieć końca...
- Długo będziecie rozmawiać w tym korytarzu? - niósł głos z sąsiedniego pomieszczenia - Patrycjo, zaproś gościa do środka.
- Nie wiem, czy gość sobie zasłużył... - wymamrotałam pod nosem, uśmiechając się w stronę Michała - Proszę kierować się na wprost. Za drzwiami skręć w prawo.
                  Przetoczyliśmy się z wolna we wskazanym kierunku. Misiek cały czas rozglądał się po domu, podziwiając jego najmniejsze szczegóły. Pierwszy raz miał okazję gościć w moim podkieleckim królestwie. Przeskakując z kąta w kąt, z przedmiotu na przedmiot w końcu jego wzrok spotkał się ze spojrzeniem mojej rodzicielki.
- Witam panią. - podbiegł, szarmancko całując ją w dłoń - W zasadzie to powinienem się przywitać w pierwszej kolejności...
- Znoś bagaże, starą matką się nie przejmuj.
- Mamo... - wywróciłam oczami dając znak Miśkowi, żeby kierował się za mną. Ten ani drgnie. Dał się wciągnąć w wir rozmowy.
- Starą?! - rzucił z pretensjami - Dałbym pani maksymalnie 18 lat.
- Niestety trochę rocznic osiemnastek mam już za sobą.- rodzicielka zaśmiała się serdecznie, międzyczasie nastawiając wodę do zagotowania.
- Nie zgadłbym, tak pięknie i młodo pani wygląda.

 Jak się podlizuje. Też coś!
Zaraz... Czy ja jestem zazdrosna?

- Dobra, dobra, nie flirtuj młodzieńcze, ja mam męża. - z wiadomym sobie wdziękiem kontynuowała gadkę.

Tak, jestem!

- Kawy? - dopytała, sięgając po kubki do jednej z szafek.
- Zrób dwie. - wyprzedziłam jego odpowiedź, usilnie pociągając go za sobą - Bierz te walizy i na górę!
                 Targając na piętro jego rzeczy nie obeszło się bez kilku przymusowych przystanków. Jak na złość wyłapał wszystkie zdjęcia z mojego dzieciństwa, obszernie komentując każde z nich. Szczególnie upodobał sobie fotografię z jednej z wycieczek szkolnych, na której jako szczerbata pierwszoklasistka z dumą odgrywałam rolę pani profesor na jednym z małych, obozowych przedstawień organizowanych na szybko. Po żmudnej przeprawie niemalże na siłę wepchnęłam go do pierwszego z brzegu pomieszczenia.
- Uroczy pokoik. - poruszał ze zdumieniem brwiami - Taki... Słodziuśki.
- Angeli. - syknęłam - Tutaj kimasz, o ile w ogóle będziemy dzisiaj spać.
- Brzmi kusząco...- zaśmiał się, zrzucając torbę ze ramienia. Od pierwszej chwili czuł się jak u siebie w domu. Bez pytania usiadł na łóżku momentalnie "testując" jego poziom miękkości - To dziś mamy wielki melanż! - ożywił się, sięgając po leżącą na biurku ulotkę - Scyzoryki Festiwal... Na to idziemy?
- Dokładnie. - usiadłam obok niego, przyglądając się widniejącemu na folderze zdjęciu.
- Powiedz mi mój scyzoryku... - przygryzł wargę zaglądając do środka - ...jak to będzie wyglądało? Bo Dominika niewiele nam ostatnio powiedziała na ten temat.
- Przyjdzie kilka kapel, zaśpiewają, ja je ocenie, najlepsi dostaną nagrodę, a na koniec będzie bankiecik... - wzdrygnęłam ramionami odpowiadając tym samym na jego nieustannie wnikliwe spojrzenie - To chyba typowe dla takich festiwalików.
- Czyli ty jesteś gościem specjalnym? - uniósł jedną brew - A ja obok ciebie?
- Ty jesteś gwiazdą wieczoru, Misiu - wytknęłam mu język - Gości będzie sporo. Krzysztof Skiba ma być, Blue Cafe, KASA, Mietek Szcześniak... - wymieniałam, po chwili niespodziewanie uderzając go poduszką - Z resztą co cię to interesuje! Dla ciebie to ja jestem główną atrakcją!
- Nie zaprzeczam... - puścił mi oczko, na co zerwałam wzrok ze skrępowania.

Chciałaś, to masz! Zmień temat, zanim zrobisz się czerwona jak burak...

- Jeszcze będzieee... Piotr Kupicha! - podskoczyłam w miejscu w geście triumfu - Czujesz to? Siedzi razem ze mną w komisji od hard rockowych zespołów. Ręce opadają!
- Może się zna. - wzdrygnął ramionami zaciskając mocno usta.
- Ty słyszałeś jego piosenki?! - posłałam mu litościwe spojrzenie - To jest hard rock?!
- Czyli się nie zna?
- Nie osłabiaj mnie... - wywróciłam oczami.
- W takim wypadku Laureczka ocenia metal, czy disco polo? - zaczął wertować wzory kart komisji - Bo nie bardzo ogarniam...
- Oddawaj! - wyrwałam mu plik papierków, szukając jej nazwiska - Laureczka ocenia pop. Na szczęście siedzi z dala ode mnie. Przynajmniej tak wynika z kolejności tych kart...
- Wiesz co oznacza jej obecność? - oparł głowę o moje ramie, nieśmiało zerkając w moją stronę - To oznacza, że udajemy parę. Jak na meczu.
- Żebyś się znowu za bardzo nie wczuł... - poczochrałam go po głowie zadziornie.

Albo i się wczuj...

- Patrycja, Michał! Kawa! - przerwał nam docierający z parteru głos mamy.
- Zbieraj się - szturchnęłam go, na co w ramach niemego protestu opadł bezwładnie na łóżko - Wypijemy kawę, zjemy coś i szykujemy się na konkursik!

*  *  *

                  Spokojne popołudnie przerwało nieoczekiwane przybycie kosmetyczki, która tłumacząc się małymi zawirowaniami rodzinnymi musiała wcześniej załatwić sprawę związaną z przywracaniem u mnie wyglądu człowieka... Po szybkim prysznicu, jej nie małej walce z moimi niedoskonałościami i sowitej zapłacie za usługę, krążyłam po domu w poszukiwaniu niezbędnych kosmetyków do późniejszych, ostatnich poprawek.
- Misiek, znajdź mi czarną kredkę do oczu! - wołałam z łazienki, zakręcając kolejne pasmo włosów.
- Czemu ja? - jęknął.
- Bo ja siedzę gdzie siedzę, a koszyki z kosmetykami są w pokoju, w którym aktualnie znajdujesz się ty!
- To nie jest usprawiedliwienie, mendo...
- Słyszałam! - ryknęłam z pretensjami, podczas gdy w tle słychać było szelest przekładanych i co rusz sylabizowanych nazw kosmetyków.
- Dobra, mam!
- Świetnie! - krzyknęłam z uznaniem - To znajdź jeszcze podkład, krem nawilżający, bazę pod cień do powiek i tusz do rzęs.
- Eeee... - momentalnie pojawił się w łazience z otwartą buzią, załamanym spojrzeniem i kredką do oczu w łapskach. Podrapał się po głowie z bezradności, cały czas stojąc za moimi plecami. Doskonale widziałam jego poczynania w lustrzanym odbiciu - A jak to wszystko wygląda?
- Nie dobijaj mnie. - wywróciłam oczami, z niemocy upuszczając niedawno schwytane pasmo włosów.
- Przepraszam - wzdrygnął niewinnie ramionami - Dawno tuszu nie używałem, zapomniałem, jak wygląda...
- To przynieś wszystkie koszyki, sama znajdę... - warknęłam - I ubieraj się, ja za godzinę będę gotowa!
- Za godzinę zdążę się ubrać kilkanaście razy... - westchnął gdzieś w sąsiednim pokoju.
- No żebym tylko na ciebie nie czekała!
                   Widząc marne skutki swojej pracy zaklęłam siarczyście, rzucając lokówką w kąt. Misiek już dawno nie zawitał w łazience (pewnie miał dość moich humorków), a mnie zaczęło się piekielnie nudzić nieustannie spoglądając w swoje marne lustrzane odbicie. Szybko mierzwiąc swoje włosy i spinając je w luźnego kucyka skierowałam się do tymczasowego, kubiakowego lokum.
- A gdzie masz czarny krawat? - szturchnęłam go, gdy ten zapinał guziki przy rękawach śnieżnobiałej koszuli.
- Mówiłaś, żebym wziął krwistoczerwony. - zmrużył schowane za okularami oczka, dokładnie lustrując mnie wzrokiem.
- Ale teraz mi się ładna, czarna sukienka nawinęła... - westchnęłam. Widząc jego markotniejący wyraz twarzy wtuliłam się w jedną rękę - Misiek, no, przepraszam.
- Nawet mnie nie dobijaj... Wiesz, ile latałem za "krwistoczerwonym"? - wskazał na dwa paski spoczywającego na barkach krawata, na co spojrzałam na niego smutnym wzrokiem - Widzę, że wiesz.
- Domyślam się. - wzdrygnęłam ramionami i nim się obejrzałam, po raz kolejny usłyszałam historię horroru mężczyzny na zakupach.
- Wchodzę do sklepu, mówię, że chcę czerwony, a kobieta wyciąga mi dwadzieścia różnych krawatów dopytując, który odcień czerwieni mnie ewentualnie interesuje. Próbowałem jej wyperswadować, że czerwony to czerwony, a nie "mglisty zachód słońca nad rozlewiskiem"...
- Zaczynam nabierać wątpliwości, czy kupowałeś ten krawat w sklepie z ciuchami. - rzuciłam żartobliwie, delikatnie dźgając go w bok.
- Dlaczego? - chwycił moje dłonie nie podzielając tego entuzjazmu.
- Takie nazwy kojarzą mi się z farbami w sklepie budowlanym. - wskazałam na jedną ze ścian - Wyobraź sobie, że ten kolor to "śpiąca Chinka".
- A, ja to znam! - zaśmiał się w głos podłapując temat - Pewien kumpel kiedyś kupił "przemarzniętą szynszylę" i "opasłe pszenżyto"!
- Są takie kolory? - zmierzyłam go wzrokiem, wybuchając gromkim śmiechem - W takim razie muszę poszukać jakiegoś "zagłodzonego chomika" albo "emerytowanego zaskrońca".
- Może "wściekłego dzika"?
- Najlepiej kupującego krwistoczerwony krawat... - poklepałam go po brzuchu z uznaniem - Pewnie! Swoją drogą... - zatrzymałam się na chwilę, przejmując jego nieudane zapinanie guzików na swoje barki - ...zacnie się prezentujesz w galowym stroju.
- Czyli na ślubie wstydu nie będzie? - poprawił kołnierzyk jedną ręką, przyjmując pozy początkującego modela na pokazie w jakimś Bździszewie Dolnym...
- Będziesz wspaniałym dodatkiem do panny młodej.
- Zaszczytny tytuł... - prychnął obrażony - Dobra, wskakuj w tą krwistoczerwoną kiecę, zobaczymy czy warto było ściągać zastępy siatkarzynowych żon do zakupienia tego cudeńka... - bawiąc się końcówkami krawata delikatnie zmarkotniał - W ogóle umiesz może to zawiązać?
- Guziczki zapiąć, krawacik zawiązać... może jeszcze buciki zasznurować? - wytargałam go za policzki.
- Nie. - jego usta zamieniły się w podkówkę - Tylko krawacik Misiowi wystarczy...

*  *  *

- Czerwona, czarna, czerwona, czarna... - stojąc przed lusterkiem i przykładając do siebie sukienki, kątem oka widziałam, jak zrezygnowany Michał chowa twarz w dłonie.
- Czerwoną ubierz, kurde!
- Ale popatrz Misiek, jaka ta czarna jest boska... - westchnęłam, po raz kolejny rozciągając jej rękaw na ręce - A ta koronka jest cudowna!
- Patrz, jaki ten krawat jest boski! - syknął w ramach odpowiedzi - Dlatego ubierasz czerwoną!
- Tak, czerwoną. - zacisnęłam niepewnie usta, odkładając czarną sukienkę do szafy - Niech będzie czerwona...
- Chwała bogom!
- A jakbym ubrała czarną z czerwonymi dodatkami?
- Nie osłabiaj mnie! - zerwał się z miejsca, z delikatnym uśmieszkiem prowadząc mnie do łazienki - Za maksymalnie 20 minut mam cię tu widzieć! Ubraną!
                   Widząc, jak strasznie cierpi z powodu krwistoczerwonego krawata, zgodziłam się ostatecznie na planowaną od początku sukienkę, mimo że całym sercem byłam już nastawiona na kolor czarny. Zamykając drzwi na klucz postanowiłam przez naglący czas przygotować się już ostatecznie. Szybka poprawa makijażu, "dokręcenie" delikatnie falowanych włosów, wciśnięcie się w sukienkę, która prezentowała się idealnie... Efekt końcowy mimo wcześniejszych obaw był oszałamiający. Na lusterku czekała już czerwona szminka, która była ostatnim punktem programu, uwieńczeniem mojej zmyślnej kreacji. Pewnym ruchem pociągnęłam nią usta, parę razy poprawiając intensywność koloru. Kiedy wszystko zostało dopięte na ostatni guzik...

Cholera, nie do końca na ostatni!

- Misiek!
- Coś się stało? - widziałam jego głowę w łazienkowej, przyciemnianej szybce.
- Wchodź, nie czaj się. - zaśmiałam się w głos jedną ręką przekręcając zamek w drzwiach.
- Nie chcę cię zastać w jakiejś niedogodnej pozie... - cały czas wodząc wzrokiem po podłodze doczłapał do miejsca, gdzie oboje mogliśmy przeglądać się w lustrze - O matko.
- Aż tak źle? - zachichotałam, sięgając po leżące na półeczce perfumy.
- Nie wiem co powiedzieć... Albo wiem! - krzyknął, na co podskoczyłam w miejscu z przerażenia - Przychodź tak ubrana na mecze. I tytułuj się od razu moją żoną.
- Na tytuły przyjdzie czas...

Hahaha, co ty mówisz?!

- Zapnij mi, proszę, sukienkę. - podnosząc luźno opadające na ramiona kosmki rudych włosów, odsłoniłam zamek widniejący na plecach. Przyjrzał mu się uważnie i z nadspodziewaną delikatnością uczynił swoją powinność. Ostatni raz wodząc po nim palcem, w przypływie uczucia owinął swoje długaśne ręce wokół moich barków, wtulając się romantycznie - Ekhem. Dziękuję. Możesz już wyjść. - poczochrałam go po głowie, delikatnie od siebie odpychając.
- Jak włożysz do tego szpilki, to słowo daję: nie wytrzymam przy tobie...
- Właśnie! - krzyknęłam - Mógłbyś mi przynieść jeszcze szpilki, były rzucone gdzieś w kącie... Prooooszę. - trzepocząc rzęsami ubłagałam go o gest litości. Dosyć ochoczo poczłapał do pokoju, po chwili dzierżąc w ręce pudełko z butami. Szybko przejęłam obuwie, po chwili wznosząc się na jedenastocentymetrowych cudeńkach - Patrz, jak urosłam!
- A jak wypiękniałaś... - zmierzył mnie od góry do dołu, zatrzymując się na moim złowrogim, lecz zadziornym spojrzeniu - Znaczy zawsze byłaś piękna, ale teraz to...
- Język ci się plącze Misiaczku. Myśli nie umiesz pozbierać... - wywróciłam oczami pociągając go za rękaw - Idziemy! ...albo stój! - zatrzymałam go na chwilę, stając ramię w ramię przy tym samym lusterku, które towarzyszyło nam od początku przygotowań - Patrz, krawat dobierany na odległość, a jak pięknie pasuje do sukienki... - wskazałam kolejno na jego i na siebie, nie mogąc wyjść z podziwu - Muszę kiedyś te żonki zabrać na jakąś imprezkę w ramach podziękowania... Dobra, już serio idziemy!

*  *  *

                   Sala, na której miał się odbywać kielecki festiwal nie powalała wielkością. Dominowały w niej ciemne kolory, a moja czerwona sukienka idealnie wpasowała się w ogólny, czarno - bordowy wystrój. Można powiedzieć, że razem z Kubiakiem trafiliśmy w dziesiątkę ubierając się w ten sposób. Uprzejmy organizator festiwalu wskazał nam miejsce do siedzenia. Był to jeden z wielu pięknie zastawionych stolików. Pech chciał, że dokładnie naprzeciwko nas usadowiona została Laureczka ze swoim cudnym partnerem, który przyprawiał mnie o dziwne odruchy złości. Starając się nie zwracać na nich uwagi przyglądałam się scenie, na której pojawiać się będą nominowane do konkursu zespoły, miejsce dla piątki jury, która w odpowiednim czasie będzie oceniać swoją kategorię muzyczną, miejsce dla prowadzących festiwal, w końcu odnosząc dziwne wrażenie obserwowania natrafiłam na wzrok Miśka.
- Nie patrz tak na mnie. - szturchnęłam go w kolano, rumieniąc się nieznacznie.
- Tylko mnie się czepiasz, a wszyscy patrzą... - wyszeptał mi do ucha, delikatnie łaskocząc moją szyję wydychanym powietrzem.
- To ciebie podziwiają, nie mnie.
- Dobry żarcik. - prychnął, jednym ruchem ręki przyciągając mnie do siebie - W ogóle chciałbym się tobą pochwalić... Dlatego cię obejmę.

Jesteśmy sobie coraz bliżsi... To dobrze?

Spojrzałam na niego z politowaniem unosząc jedną brew do góry.
- Przyznaj, robisz to tylko dlatego, że chcesz wkurzyć tych niemiłych gości naprzeciwko nas?
- A widzisz, żeby tam siedzieli? - wskazał na puste miejsca - Nie. Nie tylko dlatego...
Zaczął wodzić palcem po moim policzku, łapczywie patrząc mi w oczy. Delikatnie się uśmiechając trwał w słodkim milczeniu, które absolutnie nie powodowało u nas nawet chwili skrępowania...
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam? - wtrącił jakiś męski głos, odsuwając nieznacznie krzesło obok nas.
- Skąd... - syknął Misiek, chowając za siebie delikatnie muskającą moją twarz rękę. Wróciliśmy do dawnej pozycji zauważając tym samym Mateusza, który obejmował u swego boku Laurę. Kubi tuszując jakiekolwiek oznaki niezadowolenia z uśmiechem na twarzy wskazał na wolne miejsca. - Zapraszamy, siadajcie.
- Nie przypuszczałem, że się znowu spotkamy! - były rzucił wesoło, ostentacyjne mlaskając gumą do żucia. Po dosunięciu krzesełka Laury z wielką dozą energii dosiadł się do naszego stolika. Zmierzyłam go jedynie złowieszczym spojrzeniem, unosząc jedną brew do góry.
- Ja niestety od początku miałam tego świadomość.
- Tak? - zaśmiał się luzacko - A skąd?
- Czytanie listy gości nie boli. - zacisnęłam mocno usta cały czas obserwując nieschodzący z jego twarzy, prymitywny uśmieszek - Choć w twoim przypadku chyba sylabizowanie...
- No tak... - westchnął, szybko marszcząc czoło - Znaczy Mysia coś tam kiedyś wspominała, że możemy cię spotkać, ale... - rozłożył ręce - Wiadomo, życie jest nieprzewidywalne, nie? Dzisiaj jesteś, jutro cię nie ma...
- Wiadomo... - burknął Misiek, z zażenowaniem wysłuchując jego wywodu.
- Tematy egzystencjalne chyba nie są twoją domeną, Mateuszu. - do uniesionej, prawej brwi, dołączyła lewa.
- Jakie tematy? - zmierzył wszystkich wzrokiem szukając wytłumaczenia.
- Nie ważne.
- Tak w ogóle to... - mój towarzysz próbował ratować krępującą sytuację - Michał jestem. Michał Kubiak. Nie było jeszcze okazji do przywitania się. Przynajmniej na spokojnie...
- Mat...
- Kobiety pierwsze! - przerwał mu Misiek, podając dłoń mojej byłej przyjaciółce - ...jeśli pozwolisz.
- Cześć - uśmiechnęła się na siłę, odwzajemniając gest - Laura.
- Teraz możesz podać dłoń - Kubiaczek mrugnął do mnie okiem przywrednawo, na co były burknął z niezadowoleniem.
- Mateusz.
                   Pierwsza krępująca i długa cisza. O czym z nimi rozmawiać?

Dlaczego mam w ogóle z nimi rozmawiać? Akurat pierwsze na co w tym momencie mam ochotę to uduszenie ich gołymi rękoma. No... Może dla Laury zastosowałabym jakąś taryfę ulgową, może nawet w przyszłości chciałabym odbudować ten stracony kontakt... Ale on?

Kompletnie go ignorując, zagadałam do byłej przyjaciółki.
- Ładnie się rozwijasz. - rzuciłam nieśmiało, na co jej ciemne, lodowate oczy zaczęły spoglądać w moim kierunku - Nowa płyta, hit szalejący w radio...
- Dziękuję, staram się. - rzuciła oschle - Płyta jest, koncerty ruszyły, pracuję nad kolejnym teledyskiem. A ty? - wskazała na mnie palcem, uśmiechając się cwaniacko - Też się wyrobiłaś zagranicą. Kto by pomyślał, że czeka cię taka kariera. W ogóle...że tak schudniesz.

Dalej uderzasz w ten czuły punkt?!

Ryczałam w myślach nie mogąc zrozumieć, jak można mieć tak wielkiego bzika na punkcie wyglądu. Przy tej dziewczynie wszelkie zasady dotyczące piękna duszy, czy wielkości talentu można schować do kieszeni. Zawsze, ZAWSZE odkąd tylko pamiętam wypominała mi to, że byłam od niej grubsza. Nie zwracałam na to uwagi, człowiek był jaki był. Między czasie robiłam co mogłam, żeby to zmienić, a i tak za jakiś czas uderzała podobnym argumentem. Kto wie, może to przez nią nabawiłam się tak niskiej samooceny?

Teraz zaczyna do mnie docierać, że z przyjaźnią niewiele to miało wspólnego. Co najwyżej kumplostwo.

- Dziękuję. - warknęłam przez zęby - Za to tobie troszeczkę się przybrało...
- Mnie?! - zawyła, ze sztuczną czułością obejmując Mateusza - To jest akurat ciąża.
- A, to jednak tematyka egzystencjalna nie jest obca Mateuszkowi... - ironizowałam, na co delikatnie rozbawiony Misiek, zaczął mnie uspokajać - Chyba musicie już wracać na miejsce. - zasugerowałam niegrzecznie.
- Tak, tak. Za chwilę zacznie się imprezka! - mój eks zaczął przecierać ręce z zadowolenia.
- Festiwal wieśniaku, nie "imprezka"... - burknęłam pod nosem.
- Słucham?
- Do zobaczenia. - uśmiechnęłam się sztucznie, gestem odprowadzając ich na swoje miejsce. Laura, wyraźnie niezadowolona z pomylenia ciąży z przybraniem na wadze czym prędzej oddaliła się, zajmując swoje miejsce. Mateusz natomiast z przygłupawym uśmieszkiem żegnał się z nami, cały czas później maltretując nas spojrzeniami.
- Nieźle ci grają na nerwach... - szepnął Kubiak widząc moją nieustającą złość.
- Nie denerwuj mnie i ty!

*  *  *


- Wynudziłeś się? - wyraźnie uspokojona, zrelaksowana i zadowolona z zakończenia konkursu przysiadłam się do osamotnionego Kubiego, chwytając go pod rękę.
- Miło słuchało się twoich opinii. - uśmiechnął się pod nosem - Reszta mnie strasznie nudziła.
- Słuchałeś, bo musiałeś - dźgnęłam go w boczek, po chwili wtulając się w jego ciepły tors - Dziękuję, że wytrwałeś ze mną przygotowania, wieczorne fochy, w ogóle... cały wieczór. W ramach nagrody teraz zaczyna się bankiecik. Zaraz pojawi się jedzonko, nawet muzyka już ruszyła... O, zatańczę z tobą nawet, jeśli zechcesz! Może jeden raz...
- Raz? - jęknął, poprawiając pozycję na krzesełku - O jak ja strasznie cierpiałem! Zasłużyłem na więcej!
- Nie graj, nie namówisz mnie - wytknęłam mu język - O ile w ogóle mnie namówisz.


WŁĄCZ:

INNA - More Than Friends. 


- Nie, nie będziesz tu siedzieć jak kołek. Zapraszam. - wyciągnął w moją stronę dłoń, poruszając zachęcająco palcami.
- Żartujesz sobie? - spojrzałam na niego wątpliwie, stukając się w czoło - Mam do tego tańczyć? Teraz? Już? Przecież nikt nie tańczy...
- Jak najbardziej. Przetrzemy szlaki! - poruszał brwiami pląsając niezgrabnie z boku na bok. Wybuchłam śmiechem na ten widok.
- Wyglądasz jak ofiara.
- Zakład, że zmienisz zdanie? - pomógł mi wstać, przyciągając mnie gwałtownie do siebie i zakleszczając w mocnym uścisku. Chyba chciał, żeby początek tego tańca wyglądał w miarę profesjonalnie...
- Bez takich ostrych ruchów. To nie tango, Miśku - wyszeptałam mu do ucha cały czas nie mogąc powstrzymać się od śmiechu - Poza tym chyba nie ogarnę takiego tempa... Pamiętaj, że poruszam się w tym momencie na szczudłach. 
- One tylko dodadzą nam drapieżności...
- Dobra, dobra - parsknęłam, subtelnie unikając spojrzeń Laury za jego ramieniem - Już czuję, że powalisz mnie na kolana. W takim razie proszę za mną, na parkiet.
                 Gdy stanęliśmy w miejscu delikatnie objął mnie w talii, przysuwając do siebie nieznacznie. Stojąc twarzą w twarz, zamieniliśmy wcześniejszy głośny śmiech na nieśmiałe spojrzenia, które przewiercały nas wzajemnie na wylot. Uśmiechając się subtelnie zaczęliśmy wykonywać jakieś nieskoordynowane ruchy, co rusz wpadając na siebie i zadeptując sobie stopy. Z każdym takim krokiem chichraliśmy się pod nosem, posyłając sobie w dalszym ciągu nieśmiałe, lecz przepraszające spojrzenia. Miałam wrażenie, że każdy ruch budził w nas poczucie wstydu, że każde z nas bało się niestosownych gestów... 
                 Przerywając ten taniec skrępowanych paralityków odważnie przekierowałam jego dłonie w okolice pasa, po chwili zaplatając ręce na jego szyi. Dzięki odpowiednim krokom w przód i w tył, nadałam regularny rytm naszym ruchom. Co najdziwniejsze - Michał momentalnie zaczął kopiować moje poczynania. Szybki obrót - stoję do niego tyłem, trzymamy splecione ręce na moich biodrach, jego twarz znajduje się przy mojej twarzy, czuję jego ciepły oddech na mym karku... Momentalny dreszcz przeszył całe moje ciało.

Nikt ze mną tak nie tańczył...

- Czy mnie się wydaje, czy pan zna trochę kroków z salsy? - dźgnęłam go w brzuch cały czas obserwując siedzącą na wprost Laurę.
- Jak zwykle przed panią nic się nie ukryje. - parsknął, szukając mojego obiektu zainteresowania - Też zauważyłaś, że twoja koleżanka nas lustruje?

Prowadź mnie. Niech cały świat mi raz zazdrości!

- Niestety... - westchnęłam, cwaniacko mrużąc oczka w jego stronę - ...dlatego damy mały popis, prawda?
Odpowiedział jedynie szerokim uśmiechem i sprawnym obrotem, który sprawił, że znów staliśmy twarzą w twarz. Zgrabnie poruszając biodrami wykonywaliśmy szybkie, regularne ruchy ubarwiane głośnym śmiechem radości. Z początkowego niezdarstwa nie zostało nic. Co więcej - straciłam kontrolę nad naszym tańcem. Misiek zaczął prowadzić mnie przez całą piosenkę co wychodziło mu dosyć dobrze. Krok za krokiem, biodro w biodro, jego ręce wędrujące po całym moim ciele...

Prowadź mnie. Tak trudno oprzeć się rozkoszy miłości... 

- Te, Kubiak! - momentalnie chwyciłam jego łapska - To, że umiesz tańczyć wcale nie oznacza, że możesz mnie obmacywać!
- Ale Laureczka patrzy...
- Nią się nie zasłaniaj! - uszczypnęłam go w nos, kręcąc głową z niedowierzaniem - Typowy facet, wykorzysta każdą okazję!
- Kochana... Chcąc nie chcąc jestem tym obleśnym stworzeniem płci męskiej. 
- Inaczej bym z tobą nie tańczyła! - wytknęłam mu język, przyciągając jego twarz do mojej twarzy. Oparliśmy o siebie swoje czoła, przez co pierwszy raz tego wieczoru utonęłam w jego niebieskich tęczówkach. 

Nikt na mnie tak nie patrzył...

Całość tego urokliwego widoku uwieńczył nieschodzącym z twarzy uśmiechem... Ta chwila mogłaby trwać wiecznie!

Chcę czuć tak bliskość, by spijać z ust twych słowa...

- Nie śpiewaj mi tak - po chwili milczenia mruknął głosem amanta.
- Jak? - zmarszczyłam czoło nie bardzo rozumiejąc jego aluzję. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że nuciłam lecącą w tle piosenkę.
- Jak to leci? - rozejrzał się dookoła, po czym z cwaniackim uśmieszkiem utkwił na mej twarzy - "Tonight we could be more than friends"? 

Ty? I ja? My? Więcej niż przyjaciele? 
Ja - zakochana, ty... Przecież jest Monika!

- Chciałbyś - wydukałam zaskoczona, szybko uciekając od niego wzrokiem.

Było pięknie, chwile jak z bajki. Jego obecność, jego bliskość. Zapomniałam o jednym, ważnym szczególe, który znacznie nas od siebie oddala...

- Chyba się zagalopowałam z tym wszystkim. - machnęłam ręką i nie zwracając uwagi na przerwany taniec udałam się w stronę zajmowanego przez nas wcześniej miejsca.
- Patryś... - jęknął za moimi plecami, po czym wraz z odgłosem szybkich kroków zostałam odwrócona pewnym ruchem męskiej ręki zaciśniętej na mym nadgarstku - Powiedziałem coś nie tak? Przepraszam.
- Nie... - chlipnęłam - Po prostu wiem, że źle robię.
- O czym ty mówisz, mycha? - nie do końca rozumiejąc moje zachowanie wywrócił jedynie oczami, zamykając mnie w mocnym uścisku - Masz nastroje jak kobieta w ciąży...
- A wiesz, że ostatnio powtarza mi się taki seeeeen... - rozkleiłam się jeszcze bardziej, wyjąc wtulona bezradnie w jego tors.
- Zaczekaj... - westchnął, zbierając moją torebkę z krzesła - Wyjdziemy na zewnątrz, przewietrzymy się i wszystko mi opowiesz.

 *  *  *

- Zauważyłeś chyba, że ostatnio myślę tylko o sobie. Dzwoniłam do ciebie cały czas i błagałam wręcz, żebyś przeszedł się ze mną na te jebane Scyzoryki. Nawet te cholerne setki kilometrów nie przeszkodziły mi w uprzykrzaniu ci życia. Kompletnie zapomniałam o tym, że też masz jakieś obowiązki, że co gorsza masz... zobowiązania...

Imię "Monika" nie przejdzie mi przez gardło.

- ...jeszcze Martino dobija mnie ze swoim "szantażykiem". Nie, Misiek, ja przepraszam.
- Co Martino?! - wrzasnął niekontrolowanie, przeszywając mnie rozwścieczonym wzrokiem.


Ja naprawdę o tym powiedziałam?

- Nie wiem, czy powinnam ci tym zawracać głowę... - burknęłam wymijająco.
- Powinnaś! - krzyknął - Wiedziałem, że ten laluś ma coś za uszami... - stanął przede mną, podnosząc delikatnie moją głowę - Wtedy, ostatnio, też chciał ci coś zrobić?
- Nie no, Misiek, wtedy nic się nie stało, nie ma co tego rozpamiętywać... - wychrypiałam - Mam z nim większy problem.
- Jak mu mordę obije, to mu się wszystkie problemy skończą!
- Tym bardziej mi uprzykrzy życie... - pociągnęłam głośno nosem.

Cholera, co teraz? Mam mu powiedzieć, że się spiłam, że powiedziałam mu o romansie z Bąkiem, że sam chciał mnie wykorzystać? Że moje obawy z tymi snami o ciąży nie są bezpodstawne? 
Wszystko? Teraz? Na raz?

- Chodzi o to, że cały czas wydzwania, robi sobie biedak nadzieje. Nie ma dnia, żebym nie odebrała od niego kilkunastu smsów, czy połączeń. Tak się nie da żyć.
- Masz nachalnego wielbiciela? - zaśmiał się pod nosem od niechcenia.
- Świetny pretekst do strojenia żartów - syknęłam.

Nie grasz fair, Patka. Liczysz, że nic z wcześniejszych spraw nie wyjdzie na jaw? 
Z drugiej strony... Chyba przyjaciel nie musi wiedzieć wszystkiego?
W takim razie po co określam go takim mianem? 
To przyjaciel którego kochasz. Taki mały paradoks. W tym przypadku wskazana jest podwójna szczerość...

- Załatwimy to szybko i bezboleśnie - objął mnie silnym ramieniem przerywając chwilę zadumy - Wiesz jak?
Kiwnęłam głową przecząco, czekając na ujawnienie jego niecnego planu...


___________________________________________

 Naranjowa twórczość numer 16:

Kasia Kowalska - Prowadź mnie.

___________________________________________

Oddaję w Wasze ręce opasły rozdział, który przez jedną z czytelniczek (uzyskała jego 'przedpremierę') został określony mianem opornego do przeczytania.
Nie mniej jednak pierwszy raz od dawien dawna pojawiła się bezpośrenia akcja z Miśkiem. PRZEZ CAŁY ROZDZIAŁ, OD POCZĄTKU DO KOŃCA! Sukces. ;P

Długa przerwa za mną!
Wakacje w Chorwacji były nadzwyczaj udane. Piękne okolice, wspaniałe towarzystwo... Za każdym razem robi mi się ciepło na serduchu, kiedy pomyślę o tym bajecznym czasie. Ale to już było i nie wróci więcej...

CHOĆ! Mam maleńki plan ukazania tego w blogowej rzeczywistości. Z nieco zliftingowaną obsadą (siatkarską, rzecz jasna), ale z podobnymi wydarzeniami. Co z tego wyjdzie? Zobaczymy :)

Od teraz staram się pisać notki co 3 - 4 dni :)
Nadrobię dziś większość zaległości...nawet sobie nie wyobrażacie jak tęskniłam za Waszymi blogami! Zapewne wiele pozmieniało się u Waszych bohaterów, niektóre historie może nawet dobiegają końca... Ja niestety (bądź stety ;D) wciąż tkwię w miejscu.

Na koniec może powiem, że... zostało 8 dni do meczu w Katowicach! 
Do zobaczenia! :)

PS 1.      Kiedy nowy rozdział ? Kontakt?  -> patrz: tablica informacyjna u dołu strony.

31 komentarzy:

  1. nie umiem sklecić nic sensownego poza tym, że JESTEM W NIEBIE. ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde tak bym chciała żeby Patrycja w końcu powiedziała Miśkowi o wszystkim.. I żeby w końcu wyznała mu co czuje, albo przynajmniej żeby się nie broniła, jak On próbuje wyrazić Jej swoje uczucia. Pozdrawiam i do następnego. Zapraszam do mnie na milosc-na-nowo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. kurde, czekałam aż się pocałują czy coś :D a oni jeden krok do przodu, dwa do tyłu.
    do zobaczenia w Spodku :D

    OdpowiedzUsuń
  4. w końcu coś z Miśkiem, I LOVE IT ♥
    tylko czekam dalej aż w końcu powiedzą co do siebie czują i żeby byli razem nooo!;cc
    siatkarskielovestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. jestem w niebie, jezu. Czekam, aż oni zrobia, no wiecie. Pocałują się, czy coś. XDD

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurde ...wybacz, ale jaram się jak pochodnia i nie mogę nic sensownego sklecić oprócz KUŹWA, TO JEST ZA DOBRE! xD
    Patrycjo, moja droga ty-nosz nareszcie jakieś przełamanie :D Congratulations :D
    Misiek- chłopcze, pojawiasz się i znikasz, więc błagam-nie znikaj już teraz tylko weź sie w garść :D
    Kurde no, co mam tu chrzanić-czekałam na to jak ...jak ...(pomóżcie) jak na pierwsze truskawki latem, ooo :D
    Jestem cała w skowronkach, więc nie umiem lepiej skomentowac-wybacz mi :D

    PS: Wpadnij na nowy rozdział, jeśli masz ochotę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku!! Gdybym ja tak pisała... :) Uwielbiam cię po prostu...
    Tylko jeśli mogę, to jest jedna rzecz, która mnie tak trochę denerwuje- chodzi mi o ten strach Patrycji, niech ona się w końcu odważy powiedzieć Miśkowi o wszystkim, o miłości, o romansach itp itd... Tylko to.. A tak pomijając to, to wszystko jest suuuper :D
    Pisałam już kiedyś jak bardzo kocham Kubiaka? Nie? A więc teraz piszę! <3
    No po prostu nie wiem co napisać, kocham tą historię i wgl :P

    Ps. Jeśli byś chciała, to zapraszam na nowe rozdziały http://tojasiatkowkatwojamilosc.blogspot.com/ | http://wezmiloscwreceiprzebij.blogspot.com/ | http://dzis-jutro-wczoraj-zawsze-siatka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaaaaaaaa jak ja się stęskniłam za ich przygodami ♥
    Aj iskrzy między tą dwójką i to co raz baaardziej. Tylko teraz czekać aż któreś wreszcie zrobi ku temu pierwszy poważny krok bo nie uwierzę ,że Misiek nie czuje do niej zupełnie niczego. Ich tak okropnie do siebie ciągnie ,że bardziej się chyba już nie da tylko jakoś nie potrafią się do tego przyznać przed sobą. Po przeczytaniu go tak czy siak jestem zadowolona bo sprawy mają się dobrze i mam nadzieję będzie jeszcze lepiej.

    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jest taka sprawa. Dodawać rozdziały będę bo są już gotowe z telefonu, tylko chodzi mi o pomoc przy informowaniu osób, tych ,które się wpisały w zakładkach i tych ,które komentują, a tego nie zrobiły i tu miałabym prośbę by takie informować nawet i z anonima. Bo wiem ,że dużo z nich czyta ogrom blogów ( ja sama tak mam :D) i jak im się podrzuci link prędzej trafią.

      Usuń
    2. A więc stworzyłam takową listę, nie wiem czy ilość informowanych Cię nie przerazi i wcale się nie zdziwię naprawdę! Chodzi o informowanych na dwa blogi, jeśli jednak nie znajdziesz czasu na informowanie na dwóch mam jeszcze alternatywną osobę do informowania jak coś :D
      Informowani do oublier-soi.blogspot.com:
      Jedna osoba z informatora ,+ http://siatkowka-mojamilosc.blogspot.com/, http://wsidlachmilosci.blogspot.com/, http://i-want-to-hold-your-hand.blogspot.com/, http://niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com/, http://jestem-powietrzem.blogspot.com/, http://opowiesc-nieprawdopodobna.blogspot.com/,http://mysle-ze-nie-wiesz-nawet-czego-chcesz.blogspot.com/, http://szczesliwytraf.blogspot.com/, http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/, http://przemoknietesercaa.blogspot.com/, http://volleyball-love-story-zb9.blogspot.com/, http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/, http://gdymyslalaszewiesz.blogspot.com/, http://i-still-believee.blogspot.com/, http://volleyball-always-in-my-head.blogspot.com/
      Wiem troszkę tego jest.
      Do siatkarskie-uniesienie.blogspot.com: standardowo informator, tam jest chyba z 8 osób chętnych, a do tego: http://przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com/, http://mysle-ze-nie-wiesz-nawet-czego-chcesz.blogspot.com/p/spam.html, http://jestespanemswojegolosu.blogspot.com/, http://siatkarskielovestory.blogspot.com/,http://fighting--for--happiness.blogspot.com/, http://kissmeslowley.blogspot.com, http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/, http://escapfromreality.blogspot.com/, http://gdymyslalaszewiesz.blogspot.com/,
      Byłabym okroooooooopnie wdzięczna, naprawdę :) Czekam na odpowiedź c:

      Usuń
    3. *zamiast przekominiesercaa.blogspot.com jest http://www.hope-and-faith-love-and-tears.blogspot.com/ :)

      Usuń
  9. już myślałam, że dojdzie do czegoś więcej podczas tego tańca...ale coś czuję, że to jeszcze nie koniec i coś się wydarzy:D

    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. No, ja również miałam przerwę od wszystkiego, od blogowego życia. I oto jestem! Nadrobiłam wszystko tutaj i chcę Ci powiedzieć, że jestem ósmym cudem świata! To, jak to wszystko opisujesz, to, jaki masz na to wszystko pomysł jest zdumiewające, naprawdę!
    Rozdział jest obszerny, ale strasznie ciekawy. Dobrze, że się tak do siebie zbliżają, nadal poznają, spędzają razem czas. Tylko czy Patrycja aby dobrze robi przejmując się Moniką?
    A jak czytałam to, jak tańczyli, wgl, gdy opisywałaś ten bankiet wyobraziłam sobie to wszystko, wczułam się i poczułam taki fajny klimacik :) Kurczaki, już nawet nie wiem co pisać, jakie słowa obierać, by wyrazić to co czuję po czytaniu Twojego bloga. Jeden wielki szacuneczek, serio. Mało który blog jest tak świetny ;)
    Myślę, że w następnym tygodniu po ponad miesięcznej przerwie pojawi się coś u mnie, wreszcie!
    Pozdrawiam i ściskam mocno ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam ten rozdział na kilka rat, bo co chwila ktoś odrywał mnie od lektury... (nachalniaki jedne, no!) Ale, ale, alee... W ogóle nie stracił on przez to na wartości! :D
    Gołym okiem widać, gołym uchem słychać i gołym nosem czuć, że przecież obydwoje coś do siebie ten teges, a Moniczka to jedna wielka ściema.
    Tutaj niby niewinne zaczepki, tańce i swawole... Ale lubię opowiadania, kiedy nic nie dzieje się mega szybko, a główni bohaterowie się docierają. To wtedy jest takie prawdziwe. :-)
    Dobrze, że wycieczka się podobała. Akumulatorki na pewno naładowane! :D
    Pozdrawiam cieplutko! ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. W końcu nowy rozdział, myślałam że się nie doczekam . Ten ich taniec był świetny , ale uważam że Patrycja powinna mu powiedzieć prawdę . Nie mogę się doczekać kolejnego i pozdrawiam :* .

    OdpowiedzUsuń
  13. Z utęsknieniem czekam na moment, kiedy Patrycja powie Miśkowi o swoich uczuciach. Chyba, że Michałzrobi to prędzej ;)
    Przy okazji zapraszam na 27 rozdział.

    Pozdrawiam, no_princess ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Ta co ma blogaaa ! :D Nareszcie dodałaś nowy post czekałam od ostatniego :P Czekam na kolejne rozdziały, pozdrawiam :*

    PS 1. Oni to mogliby być już razem :D

    OdpowiedzUsuń
  15. A niech on zerwie z tą Moniką wreszcie ! Bo mnie szlak trafi ! I kolejny raz piszę o pewnej rzeczy, której cholernie nie mogę się doczekać. A mianowicie tego jak Zbyś pogodzi się z Michałem :P
    Spodek, Spodek ! Jeje ! <3 Już się nie mogę doczekać :D
    Pozdrawiam ;3
    P.S Zapraszam przy okazji na nowy rozdział i zachęcam do komentowania :)
    http://nuestro-amor-sera-siempre.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Tęskniło mi się za Tobą, Patką i Miśkiem... ;)

    Fajnie, że taniec im wyszedł i się tak zgrali. Wiem, że Miśka mogłoby to zaboleć jak cholera, ale fajnie by było gdyby Patka wyznała mu całą, ale to całą prawdę. Wtedy między nimi wszystko byłoby tak, jak powinno. Mimo tego, że przysporzyłoby im to niemało bólu. Taka powinna być przyjaźń- szczera :)

    Fajnie, że naładowałaś akumulatory. Rok temu po dwóch tygodniach w Bułgarii czułam się chyba baaardzo podobnie :D Pozdrawiam i do zobaczenia w Spodku! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ojejciu jak się stęskniłam za tobąi tym opowiadankiem :) Ale już wróciłaś i bardzo się cieszę,że wypoczyne był udany :)

    Nie masz pojęcia jak ja uwielbiam te ich rozmowy. Ahh Misiek i zakupy :D Po prostu nadal mnie policzki bolą od śmiechu jak czytałam o tych odcienich czerwieni i tych nowych kolorach farb :D

    Wiadomo,że ja również chcę,aby w końcu byli razem,ale może to i na razie lepiej. Gołym okiem widać,że obojgu zależy,ale boją się :) Szkoda mi jedynie Patki która biedna męczy się z tym uczuciem :(

    No zobaczymy co teraz chłopak wymyśli. Cóż to będzie za plan :)

    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. nowy rozdział u mnie. zycie-z-siatkowka.blogspot.com pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Założę się,że Misiek pozytywnie zaskoczy Patkę!
    jestem pewna!
    Ah,dobrze,że wróciłaś! <3
    Kocham Chorwację,sama czasami wracam myślami do poprzednich wakacji i sobie leżę na plaży,i takie tam..ah ;D
    Cóż,mam wrażenie,że trochę wyjaśni się w następnym rozdziale,pozdrawiam serdecznie! :3

    OdpowiedzUsuń
  20. Mogliby w koońcu wystartować ;D

    OdpowiedzUsuń
  21. Zapraszam do siebie na nową, tajemniczą i chyba dość ciekawą opowieść. http://passionatevalerie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Ulla la! Robi się naprawdę ciekawie! :)) Hah, szykowanie się na tę imprezę i wszystkie historię z krawatem mnie rozśmieszyły.:)) Widać, Kubiak bardzo wczuł się w odgrywaniu roli. Moim zdaniem w następnym rozdziale da jeszcze lepszy popis i mile zaskoczy Patkę na co liczę.:))
    Czekam na kolejny rozdział!!
    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  23. Wspaniały rozdział, chociaż szkoda, że mimo, iż byli już taaaaak blisko...klapa. Nie doszło między nimi do pocałunku, chociaż pocałunek nie musi być przypieczętowaniem związku, ale by się tu przydał, żeby w końcu wyjawili sobie swoje uczucia. Okej, nie wiem, co ja plotę, ale chyba wiesz, co mam na myśli. Bardzo bym chciała, żeby oni byli razem, bo są tak dobrani...nawet to, co dzieje się w ich przyjaźni, mówi samo za siebie. Fajnie, że będziesz częściej dodawała notki. To czekam do 1 lipca, a teraz zapraszam do mnie, bo chyba rzeczywiście masz jakieś zaległości :) http://carolina-book.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. Dobra, dobra, po cholerę on jest z tą Monisią? Swoją drogą w drodze na mecz mija mnie auto jastrzębskiego węgla, równam się z nim na światłach przed halą w Bydgoszczy, patrzę?? A za kierownicą Monika B. partnerka naszego Dzika:)

    Kurcze ten taniec...Cholera no! Niechże oni sobie w końcu wyznają miłość, bo to są jakieś takie dziwne zaloty między nimi, że powoli nie ogarniam. Ślepy zauważyłby, że czują do siebie coś więcej, a oni jak takie owce we mgle!
    Mam nadzieję tylko, że Dziku, jak usłyszy o całej sytuacji z Bąkiem (tak tak!!! Patka ma mu o WSZYSTKIM powiedzieć, inaczej nie będzie potrafiła stworzyć z nim niczego poważnego) nie zareaguje jakoś nerwowo i nie będzie chciał zabić ani Patki ani tym bardziej Michała, bo takie akcje nam są tu niepotrzebne, o nie!
    No i przede wszystkim mam nadzieję, że Misiu obije mordę Martino, bo gnoja nie cierpię więc może mu solidnie przyłożyć, w tej kwestii nie mam nic przeciwko, absolutnie!!!
    Misia, przepraszam za zwłokę i ściskam Cię mocno. Nie wierzę, że spotkamy się znowu już w czwarteczek!!!!!!:*:*

    OdpowiedzUsuń
  25. Powoli wygrzebuję się z zaległości wszędzie, również i tu. Wybacz tę zwłokę ;*

    Nie rozumiem jednej rzeczy- skoro Kubiak tak bardzo chce Patki, to dlaczego jest z Moniką? Czemu po prostu nie zacznie normalnego związku z Naranją, opartą na szczerości i miłości? Kurde no, przecież gołym okiem widać że nie są sobie obojętni i ciągnie ich do siebie. A Misiaczek rzuca takimi aluzjami, że nic tylko wybucham śmiechem co jakiś czas ^^ I te jego mimowolne dotyki w tańcu, gorący oddech na szyi... Mam nadzieję że szybciutko sobie wszytko wyjaśnią (oboje!), i bez zbędnych balastów zaczną wspólne życie. Właśnie- Patka. Ty musisz w końcu powiedzieć Misiowi o Bąku i Matteo. Nie ogarniam jedynie, czemu znowu kłamiesz i mącisz. Przecież Dziku to najlepsza osoba do powierzenia sekretów no!
    Obecność Laury doprowadza mnie do szału. A już jej słowne szpileczki wywołują frustrację nie tylko Patki ale i moją. Ugh, jak ja nie znoszę takich babsztyli! Mateusz mam wrażenie taki tępawy trochę. Aż dziwne że Naranja kiedyś mogła z nim być. Myślę że sama się nad tym zastanawia.
    Chorwacja...Jak ja Ci zazdroszczę! :D
    Widzimy się w Spodkuuuu <3 I can't wait!
    Całuję, S. ;*

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja już nie mogę, no! Oni się ciągle męczą, a widać na kilometr, że czują coś więcej, aż człowieka boli! Mam szczerą nadzieję, że już niedługo cała ta zawiłą sytuacja między nimi się wyjaśni c:
    Zazdroszczę Chorwacji, ja przez rekrutację do liceów jadę gdzieś dopiero pod koniec przyszłego tygodnia. A wyrwałoby się z miasta, oj tak!
    To ja powiem tutaj, że do meczu w Katowicach już tylko 3 dni :D
    Pozdrawiam :*

    + jeżeli masz ochotę, to zapraszam na pierwszy tutaj -> http://gorzka-prawda-rozczarowan.blogspot.com/ :>

    OdpowiedzUsuń
  27. WOW!!! Mi tam się wcale tak opornie nie czytało;) a najbliższa rozmowa Patki Z Miśkiem napawa mnie hurraoptymizmem bo w końcu ona mu wszystko wyjaśni;D także zaraz zabieram się za następny;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Z jakiej czcionki korzystasz? Podoba mi się <3

    OdpowiedzUsuń

Podziel się wrażeniami; powiedz, co chciałabyś przeczytać; daj znać, co jest nie tak; pochwal się swoim blogiem; SKOMENTUJ! :)

Zachęcam.

Co na temat Naranji myślą inni? Przeczytaj! :)

Źródło: http://kibicowelove.blogspot.com/2013/08/konkurs-najlepsze-opowiadanie-2013-roku.html