O blogu.

Co to za historia?

Jest to opowieść o młodej artystce (przez większość ludzi znanej jako Naranja), która w jednym z programów telewizyjnych poznaje Michała Kubiaka. Wraz z tym wydarzeniem zaczyna się jej walka z przeszłością, chęć zapomnienia o nieszczęśliwej miłości i szalona przygoda z siatkówką... A raczej, mówiąc dosadnie - z licznymi siatkarzami.

Początkowo obcy dla niej świat sportu dzięki kontaktowi z Kubiakiem zaczyna niebezpiecznie porywać ją w wir dosyć nieprzemyślanych kontaktów. Przysporzą jej one niemałe problemy.

Krótko mówiąc "Naranja. Jak zakochałam się w siatkówce." to zabawa w poszukiwanie miłości, która tak naprawdę cały czas jest tuż obok i walka o przyjaźń, w której nigdy nie należy się poddawać.

Poznaj opinie o Naranji u dołu strony i oceń sama! :)

11 czerwca 2013

Rozdział 33 - Michałowe uległości.

- Misiek, musimy pogadać.
-Teraz?
- Tak, teraz. Ta sprawa czekała już zbyt długo. Choć... Nie do końca byłam jej świadoma. Teraz już wiem na pewno. Przemyślałam wszystko i...
- Patiś...
- Hm?
- Jeżeli to jest to, co myślę to...  ja ciebie też.
- Co mnie też? Nawet nie wiesz o co mi chodzi.
- Patryś... Kocham cię.
Taaaa, jasne. 

- Jesteś nienormalna... - skarciłam się za układanie w głowie bajecznych i ułatwiających sprawę historyjek. Były one poniekąd ucieczką od wszelkich obaw, które szargały mną w momencie powrotu na trybuny. Uciekając wzrokiem od ciekawskich i zapatrzonych we mnie kibiców spacerowałam między krzesełkami, ocierając zmarznięte dłonie. Mroźna pogoda dała mi się we znaki. Ukradkiem zerknęłam na tablicę wyników, która wskazywała remis 2:2. Na boisku zacięty tie-break chylił się ku końcowi. Nim zdołałam dotrzeć na miejsce kielczanie pokonali Jastrzębie do dwunastu, radośnie świętując zwycięstwo na swojej hali.
- Córa, wygrana! - nie wiedzieć kiedy uradowany tatuś rzucił się zakleszczając mnie w mocnym uścisku.
- Tato, błagam...
- Aaa, no tak! Ty z obozu wroga! - poklepał mnie krzepiąco po ramieniu, po czym skinął głową w stronę zawodników - Powinnaś teraz pocieszyć swoją ukochaną drużynę.
W tym samym momencie spojrzałam na opadający z sił rządek czarno-pomarańczowych koszulek. Stali przy brzegu boiska, odwróceni plecami, każdy ze spuszczoną głową i dzierżonym w rękach ręcznikiem. Jak skazańcy. Smutny widok.
- Chyba ma pan racje. - wtrąciła Dominika, która chwytając mnie pod rękę wyrywała mnie z zadumy - Idziemy, nie? 

Teraz? Ledwo zdążyłam obmyślić plan działania, ledwo się z nim oswoiłam, a tu już zaciągają mnie do jego wykonania... 

Przytaknęłam nieznacznie z wolna kierując się w stronę barierek. Po uprzedniej prośbie Miśka Łasko ochroniarze wpuścili nas na parkiet. Nie rzucając się w oczy przystanęłyśmy z boku: Dominika rozmawiając ze swoim Michałem, a ja w pełni strachu czekając na swojego. Serce waliło mi jak oszalałe, zapewne z nerwów. Przed chwilą obiecałam sobie, że porozmawiam z nim na temat naszych relacji i wyjaśnimy sobie co leży nam na sercu... A przynajmniej wszystko, co leży mnie. Dostrzegłam go, jak kierował się w moją stronę. Ciśnienie momentalnie uderzyło mi do głowy. Zlana potem oczekiwałam jego przyjścia...
- Błagam, nic nie mów - z wielkim grymasem na twarzy zarzucił ręcznik na swe ramię sięgając po stojącą na ziemi wodę.
- Przecież nie przyszłam tu żeby ci wytykać błędy - zaplotłam ręce na piersiach mając pretensję o tak oschłe powitanie - Misiek, nie marudź, było dobrze.
- Zajebiście 'dobrze'... - burknął - Dobrze byłoby, jakbyśmy wygrali tego pierdolonego tie-breaka. - wzdrygnął ramionami wnikliwie mi się przyglądając - Z resztą skąd wiesz, jak połowę meczu przesiedziałaś poza halą? 

Oho, o wszystko ma pretensje... Lepiej nie poruszać dzisiaj tego tematu... 

- Widziałeś? - uniosłam do góry brwi, na co przyssany do butelki przytaknął bezgłośnie głową.
- Ciężko żeby nie. A z resztą... - machnął ręką.
- Masz pretensje?
- Tak, do siebie. To było do wygrania... - po raz kolejny zacisnął nerwowo szczęki - Aż mam ochotę skopać wszystkie butelki dookoła, później połowę z nich wcisnąć do gardła Dangerowi, a resztę wsadzić Penchevowi w... ych!
- Daj spokój... - wywróciłam oczami, wtulając się nieśmiało w jego tors - Kupię ci meliskę na urodziny. Wtedy będziesz przyjmował porażki na spokojnie.
- Meliskę... - przychnął, po chwili czochrając mnie po głowie - Dobra, przepraszam za to marudzenie. Ponosi mnie trochę...
- Chłopaki! Koniec dąsów! - zaapelował Bernardi wchodząc każdemu w pół słowa - Rozciągamy się, później jedziemy do hotelu i regenerujemy siły. Mam dwa warunki: albo jutro łapiemy zwycięstwo, albo macie celibat do piątego meczu!
- Celibat? - uniosłam jedną brew, spoglądając pytającym wzrokiem na Kubiaka - Ładne określenie.
- Nie licz na to. Nie odpoczniesz ode mnie. - puścił mi wymuszone oczko ponownie kierując się na środek parkietu.
                 Szybkie pożegnanie, szybki powrót do domu i na przekór wszystkiemu - bardzo długa noc. Leżąc w łóżku przewracałam się tylko z boku na bok. Nie wiem, jak po takiej dawce wrażeń można mieć problemy ze snem. Ciężko wzdychając usiadłam na łóżku i rozglądałam się w poszukiwaniu jakiegokolwiek zajęcia. Pozornie o godzinie trzeciej nad ranem ciężko o coś kreatywnego. Właśnie, pozornie. Zapaliłam małą lampkę postanawiając przejrzeć swoją radosną tekstową twórczość schowaną w przyłóżkowej szafce. Większość z moich wypocin była już dopracowana - w całości, czy też fragmentarycznie czekała aż wraz ze mną zawita w studiu nagraniowym. Wertując kartki przypomniałam sobie jak to jest stać przed mikrofonem, wczuwać się w wyrażane głosem emocje, jak to jest czerpać radość z każdej melodii, z każdego gitarowego dźwięku, każdego słowa...

"Kiedy odsunął swoje usta..." Matko kochana! Wyznania level hard! Życzę powodzenia w śpiewaniu tego tekstu.

Natrafiłam na notatki z nocy z Mikim Bąkiewiczem. Sumienie bardzo boleśnie bodnęło mą podświadomość przypominając o sprawie, którą zamierza rozdmuchać mój włoski "przyjaciel".

Podwójne życie, które prowadziłaś wyżera Cię od środka...

Coś dało mi znak, że nie powinnam tego tak zostawić. Coś zasygnalizowało, że skoro nie potrafiłam załatwić tej sytuacji z Kubim - powinnam porozmawiać z Bąkiem. Nerwowo przygryzając długopis patrzyłam na telefon zastanawiając się co zrobić w tej sytuacji. Nie czekałam. Szybko wklepałam krótką wiadomość z prośbą o spotkanie. W końcu nawet w Rzeszowie obiecaliśmy sobie poważną rozmowę. Zapisałam ją w wersjach roboczych i oczekiwałam ranka. Nie będę mu zawracać głowy o niebotycznych porach...

* * *

                  - Dzięki za wsparcie... - warknął po raz kolejny zdenerwowany Kubiak.
- Misiek, nie miej do mnie pretensji. Muszę załatwić jedną sprawę, a moja obecność na meczu nic nie zmienia. Pojawię się na następnym, obiecuję z ręką na sercu.
- Skąd możesz wiedzieć czy zmienia czy nie zmienia?! - odsunęłam słuchawkę od ucha, ratując go od dużej ilości decybeli - Grałaś kiedyś?!
- Teeee, nie pozwalaj sobie na darcie ryja... - ugryzłam się w język nie chcąc rozpętywać kolejnej wojenki - Dobra, wyżywaj się na Łasko, Wojtaszku, nawet możesz na Bontje. Wybaczy mi wystawianie go na ostrzał.... Ale nawet mnie nie drażnij!
- Drażnię cię? Dobrze wiedzieć!
Głośno westchnęłam słysząc jego infantylne odpowiedzi. Wiedziałam, że jest nieznośny kiedy coś nie idzie po myśli jego drużyny, ale że aż tak...
- Zadzwonię po meczu. - syknęłam, nie słysząc od niego żadnej odpowiedzi - Wygranym meczu, mam nadzieję. Powodzenia.
- Dzięki. Cześć.
Po drugiej stronie zastał mnie sygnał zakończonego połączenia. Zmarszczyłam jedynie czoło nerwowo włączając samochód. Zaczekałam z tą sprawą na sam koniec i słusznie... W innym wypadku zepsułabym sobie większość dnia.
                  Kiedy czekałam pod blokiem Mikiego, ten wracał z meczu z Bełchatowa. Smsem pochwalił się wygraną z Resovią, ciesząc się jak dziecko z zachowania szansy do gry o złoty medal Mistrzostw Polski. Mnie tymczasem zżerały nerwy, nawet większe, niż w przypadku Kubiego. Tym bardziej serce stanęło mi, gdy zobaczyłam jego samochód, jego posturę zmierzającą w moją stronę...
- Cześć Patiś - przytulił mnie mocno, gładząc delikatnie po plecach.
- Coś ty taki odwalony? - zmierzyłam wzrokiem przelotnie wystającą spod ciepłej kurtki białą koszulę - Czuję się przy tobie jak wieśniak. Mam tylko zwykły sweterek...
- Ładnemu we wszystkim ładnie - puścił mi oczko - Zapraszam do mieszkanka, nie będziemy stać na mrozie. Z resztą... Mam ci duuuużo do powiedzenia.
- Jasne. - uśmiechnęłam się na siłę.

Nawet nie wiesz, co ja mam ci do powiedzenia...


WŁĄCZ:

Sarah Connor - From Sarah with love.


                 W mieszkaniu nieśmiało usiadłam obok przepięknie zastawionego stołu, którego oświetlał jedynie blask czerwonych świec. Wokół białej zastawy rozrzucone były delikatne płatki czerwonych róż, ustawione dwa kieliszki do wina, w blasku małych płomyczków srebrne sztućce mieniły się metalicznym blaskiem, subtelna muzyka nadawała intymny nastrój, a w powietrzu czuć było słodką, truskawkową woń. Sceneria jak z bajki, romantyzm jak z filmu...

Całe... serce... Całego siebie włożył w coś, co za chwilę okaże się wielką pomyłką...

Przełknęłam głośno ślinę niedowierzając, a za razem podziwiając jego zaangażowanie. Za sprawą tej wyjątkowej oprawy banalna dotychczas sprawa przerodziła się w koszmar...
                 Nawet nie wiem kiedy pojawił się przy mnie, przynosząc schłodzone, czerwone wino. Romantyczny wystrój przyprawił mnie jedynie o dreszcze. Nie zachwytu. Strachu. Poczułam, że sprawy potoczyły się za daleko. Żałowałam, że nie skończyłam tego wcześniej, że dałam mu nadzieję...

Już za późno - to nie jest odpowiedź.

Przyglądałam się efektowi jego pracy czując, jak w środku kroi mi się serce. To było ponad moje siły. Nie wytrzymałam i przerwałam te wewnętrzne katusze.
- Miki, musimy pogadać...
- Pozwól, że ja zacznę. - przysiadł się chwytając moją dłoń. Z wielką obawą śledziłam każdy jego delikatny ruch.

To się skończy źle... Natychmiast mu przerwij, Patka!

- Dokładnie przemyślałem to, co ostatnio omówiliśmy w Rzeszowie. Już wiem, czemu krępowałaś się przy chłopakach. Ludzie mają różne podejście, a ja byłem nadzwyczaj głupi odnosząc się z nami bez oficjalnej rozmowy. Byłem zbyt bezpośredni, to do mnie nie podobne... - w przypływie odwagi z uśmiechem na twarzy przysłonił me usta palcem, uciszając mnie skutecznie - Zaraz się dowiesz, skąd te reakcje chłopaków. Wiesz czemu się tak zmieniłem? Sam nie mogłem w to uwierzyć, dopóki nie przemyślałem kilku spraw. Mówią, że miłość odmienia człowieka i...

Miałaś mu przerwać, idiotko!

- Kocham cię. Kocham i chciałbym, żebyśmy byli parą. Jeżeli tylko pozwolisz chciałbym być przy tobie nieustannie, a jeżeli tylko zechcesz to w przyszłości założyć rodzinę. Nie przeraź się tym wybieganiem wprzód... Nie spędziliśmy ze sobą wiele czasu, ale każda minuta była dla mnie złotem. Z nikim nie było mi tak dobrze, jak z tobą... - uklęknął przede mną, obejmując i całując obie moje dłonie - To nie są oświadczyny, absolutnie. Po prostu ten cały wystrój to odzwierciedlenie tego, jak mocnym darzę cię uczuciem. Zrobie dla ciebie wszystko... - rozejrzał się, podziwiając swoje dzieło, po chwili ponownie pochłaniając mnie wzrokiem - Czy zgodzisz się być moja i tylko moja?

Jest już za późno, by powstrzymać ten proces.

                 Poczułam, jak wraz z tym pytaniem jakaś cząstka mnie umarła. Stoję oko w oko z człowiekiem, któremu nie tak dawno miałam odwagę wyznać, że musimy zakończyć tę znajomości i wyjaśnić wcześniejszą, problematyczną sytuację. Od tego momentu rozmowa ta nie okazała się być tak banalna.
- Miki, ja...

Ja nie chcę cię ranić, ale byłeś przygodą. Jednorazowym aktem. Pozwoliłeś mi zapomnieć o problemach, ale nie ustrzegłeś mnie przed pojawieniem się kolejnych. Boże, co ja mówię... Byłam pieprzoną egoistką nastawioną tylko i wyłącznie na własne przyjemności, nieświadomie raniąc przy tym ciebie. Nie potrafiłabym z tobą żyć. Musimy spojrzeć prawdzie prosto w oczy. Nie kocham cię tak, jak ty mnie...

Dlaczego te wszystkie słowa duszę w sobie, zamiast powiedzieć mu w twarz! 
No wykrztuś to z siebie!

- Kocham cię. - powtórzył, na opak odczytując moje gesty. Brak możliwości wyrażenia w pełni swoich emocji i zaszklone oczy mogły być zarówno efektem wielkiej radości, jak i wielkiego rozczarowania... Jak w amoku przyglądałam się jego poczynaniom. Spojrzałam na trzymane w ręku, przed chwilą przyniesione kwiaty, na jego powoli markotniejący uśmiech, na błękitne oczy pełne nadziei. Nadziei, która w każdej sekundzie mojego milczenia gasła. Sparaliżowana uświadomiłam sobie, że wszystkie noce u jego boku, jego łóżko, do którego byłam już przyzwyczajona... było niczym. Ja byłam nikim.
- Kocham... - przytaknął jeszcze bardziej wiarygodnie.

Nie powtarzaj tego, błagam. Przcież...

...nie mogę wciąż jednoczyć Twego serca z moim samotnym głosem.

Przygryzłam wargi, jak tchórz uciekając od niego wzrokiem.
- To nie miało być tak... - wydukałam łamiącym się głosem mocno przymykając usta.
- Obiecuję, że zrobię wszystko, żeby uczynić cię szczęśliwą... - powoli tracąc nadzieję, oparł się brodą o moje kolana. Po chwili, która była dla mnie wiecznością zerwał się na równe nogi, panicznie gestykulując - Patrz. Przygotowałem to dla ciebie. Te kwiaty, kolacja, miałem zamiar... - cisnął bukietem o podłogę. Cierpiał. Tak samo jak ja cierpiałam. - ...nie uwierzę, póki nie powiesz mi tego wprost. Nie kochasz mnie?
Po raz kolejny znalazł się przy moich kolanach, tym razem z zebranymi w oczach, słonymi łzami.
- Daj mi się wytłumaczyć...
- Odpowiedz mi na to pytanie. - mocniej ścisnął nasze dłonie, oczekując na wydanie wyroku.
- Nie kocham cię.
                 Idealny przykład, jak jednym słowem można uśmiercić człowieka. Jak oddając się bez reszty można zostać całkowicie odrzuconym. Nigdy nie widziałam cudzej agonii, nigdy też nie chcę doświadczyć takich widoków, ale... w tym momencie czułam, że zabrałam komuś dusze. Uśmierciłam kogoś wewnętrznie, odbierając mu maleńką nadzieję na szczęśliwe życie.

Upadlałam się dla przyjemności i pociągnęłam go na dno. Nienawidzę siebie...

                 Świadoma swego okrucieństwa zaczęłam zbierać swoje rzeczy, kierując się w stronę wyjścia. Czułam, że nie jestem w tym momencie mile widziana.
- Zaczekaj. - burknął podnosząc się i kierując w moją stronę. Tym razem to ja czekałam na gorzkie słowa prawdy. Na sprawiedliwą ocenę moich okropnych poczynań...
                 Jednym ruchem przytulił mnie mocno do siebie rozklejając się jak mała dziewczynka. Staliśmy po środku pokoju bez słowa kołysząc się z boku na bok.
- Nie zostawiaj mnie teraz samego...

Mówi mi to dwumetrowy, potężny chłop, który ni jak nie wygląda na osobę delikatną. Pozory mylą, a każdy, nawet najbardziej hardy człowiek, może okazać się słaby. Każdy może bać się samotności. 

- Przepraszam - objęłam go w pasie - Nie potrafię nic więcej zrobić...
- Możemy jeszcze pogadać?
Przytaknęłam nieśmiało głową zgadzając się na tę propozycję. Byłam mu to winna... Przystanęłam przy kanapie wlepiając w niego wzrok pełen współczucia.
- Chcę, żebyś wiedziała, że nie mam ci tego za złe... - usiadł i ocierając czoło poklepał miejsce obok siebie - Po co miałbym dalej brnąć po grząskim gruncie, nie?
- Chyba ja powinnam się tłumaczyć... - skrzywiłam się, wzrokiem tkwiąc w podłodze.
- Nie masz z czego - zaśmiał się serdecznie zachęcając do zajęcia miejsca obok niego. Uległam. - Pewnie minie trochę czasu, zanim zdołam zapomnieć o tych naszych spotkaniach, o tym, że miałem cię tak blisko... Chcę, żebyś wiedziała, że uszanuję każdą twoją decyzję.
- Dziękuję. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy... - uśmiechnęłam się do niego smutno - Bałam się, że mnie zganisz, ale... należy mi się.
- Nie wyobrażam sobie innego potraktowania cię. - wzdrygnął ramionami - Miałbym cię teraz zwyzywać od najgorszych? Mimo wszystko chcę, żebyśmy zapamiętali się pozytywnie. - wyszeptał delikatnie łamiącym się głosem - Mogę na to liczyć?
                 Ryknęłam płaczem, tym razem szczęścia. Nie wiem, jak potrafił potraktować mnie tak łagodnie po wszystkich przejściach...

Nie zasłużyłam na to.

- Jesteś wspaniałym chłopakiem, wiesz? - puściłam mu oczko, na co uśmiechnął się nieśmiało, hardo ocierając zebrane w oczach łzy.

Możliwe, że jeżeli mnie zabraknie, powrócisz do tego piękna, które miałeś przede mną...

- Dzięki... Czyli kumple? - wyciągnął w moją stronę dłoń. Spojrzałam na nią z niewielkim uśmiechem, po chwili mocno ją ściskając.
- Kumple!
                  Wybiegłam z jego mieszkania i w radosnych podskokach wsiadłam do Ślicznotki. Szybko pocierając zmarznięte dłonie i bawiąc się przy tym wypuszczaną parą z ust, załączyłam ogrzewanie. Powoli uruchomiłam samochód i pogłośniałm ulubione radio. W tym samym momencie w mojej torebce rozbrzmiał dźwięk połączenia. Dzwonił Kubi. Odebrałam, w pełni radości witając go.
- Patrysia... - zamruczał w słuchawce - Przepraszam.
- Za co? - prychnęłam.
- Za to rano...
Kolejna odpowiedź, która sprowokowała u mnie salwę śmiechu.

Czy ten dzień mógł się lepiej skończyć?

- Spoko, nie gniewam się, Misiu. - odpowiedziałam z troską - A jak mecz?
- Mecz? - burknął niechętnie - 3:0 w dupę. Mamy 6 dni celibatu.
- Oj, oj... Już tęsknisz? - ironizowałam, słysząc z jego strony głośne westchnięcia - Dobra, teraz jestem całkiem poważna. Kontynuujemy grę w Jastrzębiu?
- Tak. Ostatni, decydujący mecz... Bądź na nim, bo bardziej mnie motywujesz.
- Będę. - stwierdziłam zdecydowanie - Nooooo, przynajmniej się postaram. A teraz kończę, bo wracam do domu i chcę dojechać o ludzkiej porze. Ściskam cię Misiu.
- Już uciekasz? - jęknął jak dziecko - No dobra, ale ściskasz tak, jak ostatnio? Po meczu?
- Jak po meczu. - znów prychnęłam śmiechem - Dobra, dobra, nie popadajmy w romantyczne nastroje, tylko śmigaj do spania i jutro na treningu proszę dać z siebie wszystko!
- Ale będziesz tęsknić?
- Powiedzmy... - wywróciłam oczami - Spadaj już!
- Bez nerwów, bo podzielę się tą meliską! - pierwszy raz zaśmiał się w głos, co ponownie udzieliło się i mnie - Trzymaj się, Patryś.
- Cześć Misiu. - ze zdecydowanie lepszym humorem, wodząc palcem po ekranie telefonu zakończyłam połączenie.
- Kocham cię, mendo... - wyszeptałam. Po chwili ciszy wzdrygnęłam ramionami i uruchamiając silnik samochodu ruszyłam w drogę powrotną do Kielc.


___________________________________________

 Naranjowa twórczość numer 15:

Apocalyptica - Broken Pieces.

___________________________________________

Tak, wiem, poleciałam po bandzie z tym podkładem. 
Romansidło? Nie wiem, czy nie przesadzone. Pozostawiam to Waszej szczerej ocenie. Etap z Mikim jako gorącym kochankiem został spektakularnie zakończony! :))

Znikam aż do 22 czerwca. Wybywam do Chorwacji/na czas sesji. Postaram się, żeby tego dnia pojawił się jakiś sensowny rozdział. Zaległości - jeżeli znajdę dostęp do Internetu - nadrobię w trakcie wyjazdu. Część może jeszcze dzisiaj w nocy :)

Mecz w Łodzi! Jak wrażenia? Ja mimo wyniku jestem w niebo wzięta! Wspaniały wyjazd, wspaniałe emocje, fartowne wydarzenia (Karooo, dziękuję za wszystko - mówię Ci - szczęście nas nie opuszcza haha <3) i piękne spotkania. Serdecznie, z całego serducha pozdrawiam In My Head i S. Bardzo miło było mi Was poznać. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy! Jesteście cudowne i już za Wami tęsknię! ;)) 
 
PS 1.      Kiedy nowy rozdział ? Kontakt?  -> patrz: tablica informacyjna u dołu strony. 

31 komentarzy:

  1. Ojeju, Kubi.

    Miki, biedny. :D Myślałam, że się nie rozklei. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Eee, jakie tam romansidło. Nawet jeśli to mi się podobało ;D
    Kuurcze! Wreszcie Patka odważyła się wyznać prawdę. W pierwszej chwili, gdy to czytałam myślałam, że nie zdoła powiedzieć całej prawdy i zranić go w taki sposób. Ale na szczęście wszystko poszło jak z płatka, nawet nie robił jej wyrzutów czy coś. Podobało mi się to :))
    Mam nadzieję, że szybko wyzna Kubiakowi co czuje, ale szkoda, że nie był w nastroju. To mogłoby się naprawdę fajnie skończyć.:D
    Jeeej, jak bardzo Ci zazdroszczę, że byłaś na tym meczu. Emocje na pewno musiały być wspaniałe i cała atmosfera. ZAZDROSZCZĘ *_*
    Czekam na kolejny rozdział, a ten cholernie mi się podoba. No i udanej 'wycieczki' oczywiście:))
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu się doczekałam czegoś nowego. ♥ Nowego i jak zwykle cudownego, bo co będę ukrywać. Miki się nareszczie odczepił, Patrycja odzyskała humor i wszystko jest jak w najlepszym porządku! No prawie... Tylko ten Misiek taki jakiś podejrzany, niby się stara, ale jednak nie i ja nie wiem co mam o tym myśleć... ;> :c

    Chorwacja? Uwielbiam! *-* Miłego wyjazdu i odpocznij sobie, wracając do nas z jeszcze większą weną! ♥
    Pozdrawiam cieplutko, z równie fajnego zachodniopomorskiego! :D ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwaga nadrabiam;) Zacznę od Moni, no kurcze niech dziewczyna się odczepi, najpierw sama zjebała sprawę, a teraz się wpiernicza między Pati i Miśka;P A ten Martino, ja go tak lubiłam a okazało się że to zwykły cham i psychopata, masakra. Aczkolwiek zaskoczyłaś niemiłosiernie takim obrotem spraw, gratuluję;) no to przenieśmy się w teraźniejszość, Miki zachował się bardzo wporządku, ale chyba trochę za szybko się poddał. Dalej trzymam kciuki za Pati, niech się zbierze w kupę i wyzna Kruszynie miłość;)
    Po raz kolejny powtarza: piszesz genialnie!;D
    Przykro mi, że na bieżąco nie obserwuję twojego bloga, ale ostatnio czas nie jest moim sprzymierzeńcem;(
    Zapraszam cie serdecznie na nowy rozdział http://lizak4992.blogspot.com/
    Czekam na Twoją opinię;)
    Pozdrawiam Lizak;*

    OdpowiedzUsuń
  5. aaaaa, jaki ten Miki słodki! no, wszystko układa się pozytywnie. ciekawe tylko, na jak długo...

    zazdroszcze Ci tego wyjazdu na mecz. tyle się o nim naczytałam, znam kilkanaście zabawnych sytuacji i każdemu, kto tam był, zazdroszcze:0 ale odbiję sobie to (mam nadzieję) za rok.
    miłego i udanego pobytu w Chorwacji! pozdrawiam:)


    Kibicowe Love/Buntowniczka (nie chciało mi się logować)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki Baku, aż mi się go troszkę szkoda pod koniec zrobiło, ale dobrze że Pat zakończyła to w ten sposób. niech w końcu pogada szczerze z Muchalem, no bo ile można czekać?
    Udanego wypoczynku w mojej ukochanej Chorwacji! :)
    pozdrawiam, Julka

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział. Cieszę się, że Patka wreszcie wyjaśniła z Bąkiem, co chciała.

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie, no_princess :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda mi trochę Bąka. Ile ja bym dała, żeby kogoś takiego w ogóle mieć. Ale strasznie bałam się jego reakcji. Jestem dumna z Michała, że przyjął to z takim spokojem. Jeden dział Patrycja ma już za sobą.
    A świetny był początek tego rozdziału. Nie zauważyłam kursywy i jak przeleciałam wzrokiem po literkach to aż mnie wcięło. Ale potem odetchnęłam, no bo w końcu to były tylko jej wyobrażenia. A wcale nie przeszkadzałoby mi to, gdyby jednak tak się zdarzyło. MICHALE KUBIAKU, weź się w garść chłopie! Tu kobietka Ci usycha z miłość (nie wątpię, że ty też) a ty nic nie robisz! Niech celibat trafi szlak. Trzymam za nich kciuki.
    Udanego wypoczynku, pozdrawiam. ;)

    Przy okazji zapraszam do mnie na trzynastkę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ou jea, w końcu panna Patrycja ogarnęła sprawę Bąkiewicza - jestem dumna! Chociaż trochę mi go szkoda... Ale zachował się fajnie, bez awantur itp.
    Kubiak, dziadu! Takim fochem rzucać? Ale później zachował się jak prawdziwy Miś.
    Bożebożenko, oni są cudowni oboje. Ja już bym tak strasznie chciała, żeby byli razem ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. baj de łej, to ja Ci nie dałam znać o rozdziale O.o
      no to tego... jak się wygrzejesz w tej Chorwacji to zapraszam na dwa rozdziały, których moja droga nie czytałaś:)

      Usuń
  10. Przeczytałam! No to teraz, uwaga ekhuem ..Zdaje relację :D
    Monika-hm .. najpierw sama, że tak powiem schrzaniła, a teraz .. Ale z drugiej strony co sie jej dziwić? Tak czy inaczej, kobieta upierdliwa :D
    Baku- matko, troche mi go .. szkoda? Ale przyjał to jak mężczyzna bez fochów a'la Moda na sukces. Michał- duma mnie rozpiera! :D
    Dziku- no chłopie, żeś dowalił.. jaki foch no .. Ale dobrze, jest chłopina nam sie ogarnia w miarę-będzie dobrze.
    Patka- noo Zamkneła wszystkie rozdziały, teraz nic ino iść na przód < z Michałem oczywiście :D >

    Życzę miłego odpoczynku, którego ci zazdroszczę ;>
    +zapraszam na stary-nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli znajdziesz czas to zapraszam serdecznie na nowy rozdział --->
      http://siatkowkaczylimarzeniagodnespelnienia.blogspot.com/
      Pozdrawiam, Wiki

      Usuń
  11. dobrze, że Patryśka zdecydowała się zakończyć "związek" z Bąkiem. Szkoda mi się go zrobiło ale swoją droga nigdy nic mu nie obiecywała. Sam Michał zachował się świetnie i "przyjął" na klatę jak mężczyzna:)
    no to teraz czas na szczerą rozmowę z Michałem nr 2;p ale z tym to już chyba będzie trudniej;)

    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Jedna sprawa załatwiona! :D Dobrze, że Bąku zareagował w miarę dobrze :) Przynajmniej Patka nie będzie miała wyrzutów sumienia.

    Teraz tylko powiedzieć wszystko Miśkowi... ;)

    Ty wybywasz do Chorwacji, a ja powoli umieram, stresując się weselem brata... 22 się tutaj nie zjawię, ale w poniedziałek powinnam dojść do siebie :P

    Udanego wyjazdu! :*

    OdpowiedzUsuń
  13. świetnie się układa, pozytywnie :) jestem ciekawa, co dalej..

    i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale się dzieje.
    Dobrze, że zakończył się wątek Bąkiewicza. Biedny, naprawdę, teraz mi go szkoda, ale jednak miejsce obok Patryśki jest dla Kubiego. :D

    Miłego wypoczynku. :)

    +zapraszam do siebie na nowy rozdział, www.przemoknietesercaa.blogspot.com
    oraz na coś nowego, co zacznę od wakacji: www.hope-and-faith-love-and-tears.blogspot.com

    Pozdrawiam, Joan.

    OdpowiedzUsuń
  15. Cieszę, się że wątek z Bąkiem już się zakończył. Czekam teraz na to aby wątek Kubiak+Patrycja się na dobre rozpoczął. :)

    Zapraszam :)
    http://nuestro-amor-sera-siempre.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam serdecznie na urywek numer pięć na http://oublier-soi.blogspot.com/2013/06/urywek-piaty.html :*
    Z konkretnym komentarzem pojawię się po zakończeniu wszelakich popraw :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Zapraszam :) http://carolina-book.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. O maaaatko,a ja myślałam,że Kubi też jej to powiedział-ale mi zamąciłaś w głowie! ;)
    Biedny Miki,chłopak się postarał,zależało mu,ale przyjął to z honorem,oj biedny i tak.
    A mam nadzieję,że Pati w końcu odważy się i powie Miśkowi prawdę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałabym!
      Pozdrawiam serdecznie i udanego wypoczynku w Chorwacji! <3

      Usuń
  19. Mam prośbę do wszystkich. Jest świetny blog którego pisarka myśli, że nikt go nie czyta i chce porzucić pisanie go!. http://cmon-we-can-do-it.blogspot.com/ - oto link, jeśli macie czas zajrzyjcie tam i komentujcie. :D

    OdpowiedzUsuń
  20. What the fuck! Czytam Twoj komentarz przypominajacy o nowym ro
    zdziale.i mysle sobie: cholera orzeciez dodawalam dlugasny komentarz, wchodze tu i co????NIC! Nie na mojego komentarza, wcielo cholera jasna! Napisze tylko tyle, ze rozdzial jak zwykle zaspokoil moja ciekawosc, ze jestem mega hiper zadowolona, ze z bakiem wszystko wyjasnione w koncu ze nie moge sie juz doczekac az Patrycja i Misiek wyznaja sobeie jak wielkie uczucie ich laczy, szkoda tylko ze docieraja do siebie kurde mac po omacku..
    Kochanie naewet nie wiesz jak sie ciesze, ze wrocilas. Pzepraszam za ten brak skladu i laadu ale blogspot mnie widocznie nis lubi choler jasna..
    Sciskam Cie najmocniej jak sie da i odliczam dni do Katowic:***
    InMyHead!:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Zapraszam na nowy rozdział na http://back-to-love-one-step.blogspot.com/2013/06/rozdzia-xli.html :)

    OdpowiedzUsuń
  22. super rozdział jak zawsze :) zapraszam do siebie http://siatkowkawmojejglowie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Zapraszam na nowy rozdział na http://back-to-love-one-step.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Teraz byle do przodu, Patka. ♥

    OdpowiedzUsuń
  25. Zapraszam serdecznie na epilog na http://back-to-love-one-step.blogspot.com/2013/06/epilog.html :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Zapraszam do mnie http://escapfromreality.blogspot.com/2013/06/o-historii.html

    OdpowiedzUsuń
  27. Zapraszam na 9 ;)
    Mam nadzieję, że się spodoba ;D
    http://izyciestajesieniebieskozolte.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. Zapraszam na ostatni rozdział na moim blogu :)
    milosc-mimo-wszystko.blogspot.com
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń

Podziel się wrażeniami; powiedz, co chciałabyś przeczytać; daj znać, co jest nie tak; pochwal się swoim blogiem; SKOMENTUJ! :)

Zachęcam.

Co na temat Naranji myślą inni? Przeczytaj! :)

Źródło: http://kibicowelove.blogspot.com/2013/08/konkurs-najlepsze-opowiadanie-2013-roku.html