- Witam serdecznie! - z uradowaniem krzyknął znajomy, męski głos - Mam pytanie odnośnie funkcji socjologicznej teorii strukturalno-funkcjonalnej. Kto był jej autorem?
- Komuś się do cholery nudzi... - wymamrotałam pod nosem, leniwie podnosząc powieki. Na moment oderwałam telefon od ucha, tępo spoglądając na wyświetlone na nim zdjęcie - Czy Angela nie potrafi trzymać telefonu przy sobie?
- Zła odpowiedź!
- Kosa... - zaśmiałam się pod nosem - Z historycznej męczarni przerzucasz się na socjologiczną?
- Poniekąd jest to ze sobą powiązane... - filozofował - Ale pytanie z innej beczki!
- Tak, zdałam ten egzamin. - wybełkotałam, uprzedzając jego myśli.
- Co?! - krzyknął w radosnym tonie - Zdała! Chłopaki, czujecie to?!
- Jest was tam więcej? - jęknęłam, od niechcenia podnosząc się na łóżku - Dzięki za pokładaną we mnie wiarę... Nie wiem, co bym bez was zrobiła.
- Posilij jej całuśnika! - usłyszałam w tle. Mimowolnie moje kąciki ust powędrowały ku górze.
- Co mam jej posłać?! - prychnął Grzesiek, jakby zapominając, że jestem po drugiej stronie telefonu - Tichy, jak ty coś palniesz...
- Też wam posyłam całusy, ale błagam, nie róbcie mi więcej takich pobudek. - delikatnie ziewając zaczęłam błądzić zaspanym wzrokiem po sypialni.
- Uuuu, ciężka noc? - na jego słowa reszta słuchaczy zawyła z podziwem - Jest już godzina 12, liczyliśmy na to, że nie śpisz...
- Oddawaj ten telefon, teraz moja kolej! - wtrącił Zbyszek, po którego głosie usłyszałam jedynie dziwny szelest i donośny śmiech pozostałej bandy - Cześć rudzielcu! Widzę, że upojnie mijają ci dni u boku mojego przyjaciela.
- Nie dobijaj mnie i ty... - warknęłam, tracąc cały dobry humor.
- Kolejna kłótnia? Spokojnie, zdarza się nawet najlepszym!
- Ych... - westchnęłam żałośnie - Mamy wielki come back Moniki.
- Czekaj, czekaj. - zaśmiał się, najwyraźniej odchodząc od reszty grupy. Rozmowy Resoviaków w tle delikatnie ucichły - Chyba źle usłyszałem.
- Przeliterować?
Po drugiej stronie nastała bardzo wymowna cisza. Zatracając się w każdej jej sekundzie po raz kolejny zagłębiałam się w tych głupich, krążących wokół mnie problemach. Bezwładnie opuściłam głowę, podziwiając jaskrawą biel pościeli, która z sekundy na sekundę zdawała się rozmazywać pod napływem łez. W mgnieniu oka przywrócił mnie na ziemię 'treściwy' przekaz Bartmana.
- Ja pierdole.
- Zibi... - prychnęłam wymuszonym śmiechem - Twoje odpowiedzi za każdym razem mnie powalają.
- No, ale... czy on mi robi na złość?! - krzyknął żałośnie.
- Nie tylko tobie. - wymamrotałam łamiącym się głosem, po czym za wszelką cenę chcąc uniknąć niekontrolowanego wybuchu płaczu zacisnęłam mocno wargi.
- Nie rycz, laska! Nie teraz... - wtrącił wyraźnie poddenerwowany - Musisz działać.
- Zbyszek, co ja w tej chwili mogę zdziałać... - wyjęczałam do słuchawki, kompletnie się rozklejając.
- Powiedz wprost, że cię rani. Albo nie! Powiedz, że mu Bartman przemówi do rozsądku, jak jej nie zostawi. Nie daruję mu, jak do niej wróci. Przez nią wszystko wzięło dupę. Nawet jak stoimy pod siatką, to nie obejdzie się bez pretensji... Jaki to jest czub!
- Miło, że przejmujesz się tylko sobą...
- Jak to sobą?! - wydarł się do słuchawki, po chwili uspokajając swój głośny oddech - Przepraszam, kurwa... Przepraszam. Wiesz, że ta kłótnia powstała przez nią. Jak teraz wróci, to...
- Spoko, nie gniewam się. - wymamrotałam beznamiętnie.
- Ale nie wierzę... - westchnął - Nie wierzę, że mimo, że miał cię na oku zdecydował się do niej wrócić.
- Zibi, nie kopie się leżącego. - zaśmiałam się od niechcenia.
- Na rzęsach stanę, żeby z tobą był! - dopowiedział pewnie - Zobaczysz...
- Zbigniewie, z jakiej racji rozmawiasz przez mój telefon?! - na końcu jego podniosłego wywodu pojawił się znajomy głos Angeliki.
- Twoja siostra wraca, już ci ją przekażę.
- Znowu do ciebie dzwonił? - wyraźnie rozbawiona Angela przejęła od niego telefon - Zacznę was o coś podejrzewać...
- Nie masz powodu, młoda. - starałam się uspokoić swój głos - Następnym razem pilnuj tego sprzętu, bo widzę, że w Rzeszowie tradycją są zabawy cudzymi telefonami.
- Jestem pewna, że to sprawka Bartmana... - warknęła groźnie, zakładam, że w stronę Zbyszka - Jak żyjesz siostrzyczko?
- Dobrze. - na to słowo, aż przygryzłam wargi. Było dobrze? Absolutnie nie. Biorąc głęboki oddech postanowiłam zatuszować przed siostrą swoje zakłopotanie - Jakoś leci. Skarbie, pogadamy później, ok? Muszę się ogarnąć, obudzić... Ej, ty nie powinnaś być w szkole?!
- Eeee... Mówiłaś, że uciekasz się szykować. - wtrąciła szybko - Ja też zmykam.
- Zobaczysz łajzo! Jak przyjadę to od razu kieruję się do twojej szkoły! - zaśmiałam się pod nosem, z niedowierzaniem poruszając głową - Buziak.
Dźwięk rzuconego na poduszkę telefonu niósł się po całym mieszkaniu. Zdziwił mnie brak reakcji Michała na te rozmowy, brak dźwięku chociażby telewizora, czy obijania garnków w kuchni. Dołująca, potworna cisza była nie do zniesienia. Miałam wrażenie, że nawet ona jest w stanie rozsadzić mi głowę. Rozmasowując pulsujące od bólu skronie spacerowałam po mieszkaniu w poszukiwaniu jego właściciela. Zamiast niego na blacie w kuchni znalazłam lek na całe, kacowe zło. Na widok dwóch butelek wody niegazowanej, jak niesiona na skrzydłach znalazłam się przy wysepce. Pijąc do utraty tchu zauważyłam małą karteczkę przy której leżały tabletki przeciwbólowe.
- "Przygotowałem ci zestaw alkoholika. Podziękujesz mi w Kielcach. Michał." ...Michał?
Powtórzyłam do siebie nie bardzo rozumiejąc jego gest dobroci. Wczorajszej nocy nie dość, że nie mógł się porządnie wyspać przed wyjazdem na play-off do świętokrzyskiego, to jeszcze musiał się użerać z pijaną ofiarą włoskiej namiętności. Pamiętam, że był wściekły za to, że piłam. Jeszcze bardziej zdenerwował go fakt, że nie pisnęłam słowem na temat tego co się działo w mieszkaniu Martino.
Wiem, żyję, ale jak kamień spadam na dno...
Znowu podniosłam się na siedzeniu, głęboko oddychając.
- Włącz radio, na pewno nie zasnę. - oparłam głowę o zimną szybę.
- Bez obaw, ciocia ma przy sobie woreczki! Jestem w pogotowiu.
- Dziękuję. - zaśmiałam się w głos - Mam nadzieję, że jednak się nie przydadzą.
Przez resztę dnia pozwoliłam się nacieszyć moim rodzicom ze swojej obecności. Na każdym kroku narzekali, że ich dwie kochane córeczki wyleciały z rodzinnego gniazdka, nie pozostawiając po sobie najmniejszego śladu. A i mnie samej było jakoś dziwnie spacerując po naszym domu. Mój pokój wydawał mi się zupełnie obcy, mimo, że nic się w nim nie zmieniło. Jakaś wredna łezka zakręciła mi się w oku na myśl o tych wszystkich chwilach tu spędzonych. O nowej nadziei, która wyrosła wraz z tym domem, wraz z rozwojem mojej kariery.
W jednym rogu pokoju stało pianino. Przy nim niegdyś przygotowywałyśmy się z Laurą do występu w programie. Kto by wtedy pomyślał, że po tym wszystkim będziemy wrogo wobec siebie nastawione...
Nazajutrz nadszedł dzień meczu. Jak wcześniej miałam mieszane uczucia, tak teraz po długich rozmowach z rodzicami naładowałam się dawką pozytywnej energii. Z takim nastawieniem, w dodatku bez śladu wczorajszego kaca wraz z całą rodzinką udałam się do kieleckiej Hali Legionów. Mamuśka przeżywała ten wyjazd jak mała dziewczynka. Cały czas zastanawiała się, czy "takiej starej babie wypada iść na mecz w koszulce klubowej". Momentami nie mogłam wytrzymać ze śmiechu, słuchając jej w ogóle nieuzasadnionego lamentu. Do tego miała wątpliwości, czyją koszulkę założyć. Nacisk ze strony mojej, jak i taty troszeczkę ją przytłoczył. Ostatecznie dałam wygrać ojczulkowi, zgadzając się na barwy Effectora. Ciotka natomiast czuła się odrobinę nieswojo, kiedy jako jedyna z seniorów reprezentowała barwy swojego śląskiego miasta. Po długich obserwacjach w lusterku wstecznym ośmieliłam się ją pochwalić, że w koszulce Miśka Łasko prezentuje się całkiem przyzwoicie. Niestety Dominika ubiegła mnie z tą propozycją i będzie o jedną trzynastkę mniej...
- No, jaka wspaniała rodzinka kibiców! - aż klasnęłam w dłonie widząc ich wszystkich w całej okazałości. Na terenie hali, bez kurtek, wyglądali jak wycieczka krajoznawcza - Łapcie bilety, zaraz do was dojdę.
- A ty, córciu, czekasz na spotkanie z Michałem? - zapytał wyraźnie zadowolony tata.
- Niestety nie. - zaśmiałam się od niechcenia, szukając telefonu w torebce - Śmigajcie.
Gdy zniknęli za drzwiami sali wybrałam numer do Martino. Nie wiedzieć kiedy ktoś dotknął mojego ramienia, powodując u mnie nagły skok ciśnienia.
- Nie dzwoń, Patrycjo. Czekam tu na ciebie.
- Nie uważasz, że to co wyprawiasz, jest odrobinę chore? - warknęłam pomijając wszelkiego rodzaju sentymenty.
- Dlaczego? To, że chcę się z tobą spotkać nie jest niczym chorym, skarbie.
- Po pierwsze: nie mów tak do mnie. - syknęłam przez zęby - Po drugie: doskonale pamiętam, co chciałeś ze mną zrobić...
- Nie stawiałaś oporu. - wzdrygnął ramionami, uśmiechając się szyderczo.
- Bo byłam pijana. - zacisnęłam pięści z nerwów - Nie zauważyłeś?
- Zachowania pijanych ludzi są zazwyczaj bardziej szczere...
- Nie zapominaj też, że są bezmyślne. - wywróciłam oczami słysząc ten banalny argument - Nie chcę, żeby nasze relacje zaczynały się i kończyły w łóżku.
- Z Bąkiewiczem nie narzekałaś. - uniósł jedną brew do góry, bacznie mi się przyglądając. Ja natomiast poczułam nagły odpływ sił: kolana ugięły się bezwładnie, oddech stał się płytki, a usta delikatnie rozchyliły się - No nie patrz tak, sama mi o tym powiedziałaś. Po pijaku twój piękny języczek się troszkę rozwiązuje...
- Jesteś obrzydliwy. - przełknęłam głośno ślinę, uciekając wzrokiem na podłogę.
- Ooo, czyżbym teraz wiedział więcej, niż inni? - zadrwił, podnosząc mój podbródek. Byłam skazana na spoglądanie mu prosto w szyderczo roześmiane oczy.
- Zrobię ci przysługę. Nie chcesz, żeby wszyscy o tym wiedzieli, to... - przygryzł wargę - ...wpadniesz do mnie od czasu do czasu. Już na trzeźwo, bez oporów...
- Nikt ci nie uwierzy, więc daruj sobie to szantażowanie. - pokręciłam głową z niedowierzaniem, powoli wycofując się w stronę wejścia na halę.
- Oj, z tego co wiem, to brukowce złapią taką okazję z pocałowaniem ręki. A Michałek już chyba słyszał o moim przesiadywaniu bez koszulki... Zawsze może dowiedzieć się więcej...
- Jak myślisz... Jak się poczuje dowiadując się o tym z mediów? Chyba tak jak ty w przypadku zdrady Mateusza, nie?
Każde jego słowo przeszywało mnie na wskroś. Jak można być do tego stopnia perfidnym...
- Nie płacz Myszko. Nie będziesz żałowała. Ba! Jestem pewny, że będziesz mi dziękować.Nie jestem następnym kłamcą. Chciałam tylko być sobą… sobą.
- Jesteś śmieszny. - odwróciłam się na pięcie, chcąc jak najszybciej zakończyć tą rozmowę.
- Widzimy się w Jastrzębiu, kocie. Pamiętaj, że w przeciwnym wypadku możesz już tam więcej nie przyjechać... Kubiaczek się obrazi, Łaskowie przez to mogą się odwrócić, ja też będę zły, że mnie odrzuciłaś...
- Nie chcę cię znać. - rzuciłam, zatrzymując się przy ochroniarzach sprawdzających bilety.
- Jestem w stanie się założyć, że wpadniesz. - posłał mi buziaka w powietrzu.
- Do zobaczenia na meczu!
Nie zwracałam już uwagi na żadne z jego słów. Jak w amoku skierowałam się do swojego sektora, wypatrując Dominiki. Po odnalezieniu jej wśród tłumu poczułam dziwną ulgę. Do tego śmieszne poczucie bezpieczeństwa. Byle z dala od bezwzględnego Włocha...
- Coś się stało? - zapytała z troską - Jeżeli czekałaś na Michała, to on sie cały czas tutaj rozgrzewa...
- Nie czekałam na Michała. - syknęłam cała w nerwach.
- Dziennikarze?
- Musisz wiedzieć wszystko?! - wykrzyczałam w jej stronę powoli powstrzymując się od kolejnego, pochopnego uwalniania emocji przez płacz.
- Cześć. - niespodziewanie rzucił jakiś damski głos przechadzający koło nas.
- Cześć. - odpowiedziałam od niechcenia, nie spoglądając nawet w stronę tej osoby. Kontynuowałam swój żałosny wywód.
- Zrozum, że jak zacznę to wszystko rozgrzebywać to poryczę się na nowo. Tego chcesz?
- Ciii - przyłożyła palec do ust, uspokajając mnie na moment.
- Co "ciii"?! Właśnie, że nie będę cicho!
- Laura... - wyczytałam z jej ruchu warg. Wskazywała palcem w moją stronę, przez co przysiadłam w miejscu jak słup soli. Powoli się odwracając zauważyłam moją byłą przyjaciółkę siedzącą o dwa miejsca dalej.
- Cóż za piękny widok! - niósł się kolejny, tym razem męski głos. Akurat ten poznam nawet w najgorszym koszmarze - Dwie piękne panie obok siebie? Proszę słonko, twoja woda. - przekazał Laurze butelkę, po chwili z uśmiechem wyciągając rękę w moją stronę. Spoglądałam na nią jak otępiała. - Cześć Pati.
Zamykając oczy starałam się uzmysłowić co tu się w tym momencie dzieje.
- Skarbeńku, jak się czujesz? Nie duszo ci? - z przesadną słodkością zwrócił się w stronę Laury.
- Mateusz, to nie choroba.
- Po prostu troszczę się o moje dwie najważniejsze damy.
- To będzie chłopczyk, słodziaku. - uszczypnęła go w policzek.
- Nie ma mowy, dziewczynka, kochanie.
Wiem, że to może jest niestosowne porównanie, ale słuchając ich rozmów przeniosłam się do krainy różu i puchu, gdzie bez skrępowania mogłam rzygać tęczą i brokatem. W pewnym momencie, po kolejnej przesadnej dawce słodkości zaczęłam nerwowo wbijać paznokcie w swoje udo, nie czując najmniejszego bólu. Nie umknęło to uwadze Dominiki, która od czasu ich przybycia starała się chociaż gestami podtrzymywać mnie na duchu.
- Zamienić się z tobą miejscem?
- Chyba w ogóle stąd wyjdę. - wzięłam głęboki oddech, sięgając po swoją torebkę.
- Nigdzie nie idziesz. - przytrzymała mnie za rękę na co wywróciłam jedynie oczami.
- Muszę się przewietrzyć...
Na oślep stąpałam po hali, po chwili trafiając na jedną z toalet. Szybko znikając za jej drzwiami rzuciłam się w stronę lusterka, załamując ręce nad swoim widokiem. Jednym ruchem ręki sięgnęłam po papierowy ręcznik, delikatnie wycierając nim twarz. Po chwili w drzwiach pojawiła się sylwetka zatroskanej Dominiki.
- Cały czas za mną leziesz?
- Już raz przeszłaś się sama i skutki spotkania z Mateuszem opłakiwałaś dobry tydzień. Z resztą... - objęła mnie ramieniem, cały czas obserwując przez odbicie w lustrze - Teraz też opłakujesz...
- Ona jest w ciąży, słyszałaś? - prychnęłam, czyszcząc rozmazane oczy.
- Laura? Żartujesz... Może ktoś inny rozmawiał o dziecku, coś sobie uroiłaś w nerwach...
- Niczego sobie nie uroiłam! Debatowali na tym, czy to będzie chłopiec czy dziewczynka. Jestem pewna, że mówili specjalnie głośno... - wzięłam głęboki oddech opierając się o umywalkę, by chwilę później wybuchnąć płaczem - Dlaczego wszyscy robią mi na złość?! Mam się naprawić? Omówić jakąś pieprzoną pokutę, żeby to wszystko się skończyło? Dominika, ja już zwyczajnie nie mam siły!
- Patiś, uspokój się. - przytuliła mnie mocno - Nie opłakuj tego pacana.
- Nie o niego chodzi! Najpierw on zdradza. Z tego powodu mieszam się w bagno z wszystkimi romansami, a kiedy nijak nie potrafię się z nich wygrzebać doznaję olśnienia, że miłość cały czas była przy mnie. Akurat w tym samym momencie przychodzi kobieta, która bezproblemowo mi ją dobiera.
- O czym ty mówisz? - podniosła moją głowę, żądając wyjaśnień.
- Mateusz, Bąku, Martino, Michał i Monika. Mówi ci coś to zestawienie imion? - pokręciła przecząco głową - Tak się nazywają moje problemy.
- Chodź... - westchnęła wyprowadzając mnie z toalety - ...zapalimy, uspokoisz się i wszystko mi opowiesz.
Siarczysty mróz trzaskał przed halą, co absolutnie nie przeszkadzało nam w przebywaniu poza budynkiem. Szybki papieros na otrzeźwienie umysłu i poprawę samopoczucia był nawet wskazany...
- Myślałam, że życie w rytm przygodnego seksu, alkoholu i od czasu do czasu papierosów mi wystarczy. - wzdrygnęłam ramionami zdawkowo wyrzucając z siebie co mi leżało na sercu - Zawiodłam się. Nie wystarczyło.
- Poszłaś moim śladem? - zdziwiona Dominika omiatała mnie wzrokiem - Pat, zawsze ci powtarzałam, że to nie jest tryb życia dla osób delikatnych.
- Ale widzisz, jak ten "tryb życia' cię wyprostował? Masz kochanego faceta, masz miłość, ciepło, wsparcie... Liczyłam na to samo.
- Nigdy więcej tego nie rób. - wywróciła oczami - A w ogóle najlepiej zachowaj wstrzemięźliwość od facetów. Mała przerwa dobrze ci zrobi...
- Za późno... - zaśmiałam się pod nosem.
- Jak to za późno?
- Niedawno uświadomiłam sobie, że kocham Miśka. - na to beznamiętne wyznanie z wrażenia aż oparła się o barierkę - Spoko, pocierpię chwilę i się wyleczę.
- Mówisz to z takim spokojem, że cię nie poznaję...
- Pogodziłam się z własną głupotą.
- Jaką głupotą?! - rzuciła się na mnie w przypływie radości - Nawet nie wiesz ile czekałam na te słowa!
- Uważaj, bo ci włosy przypalę. - odsunęłam ją uśmiechając się od niechcenia - Nie masz się z czego cieszyć. Teraz jest z Moniką...
- Uwzięłaś się na tę Monikę. Olej ją do cholery!
- Mam jej odbijać faceta?
- Michał do niej nie wrócił!
- Tego obie nie wiemy. - skrzywiłam się, po kolejnym zaciągnięciu dymem.
- Ja wiem. On ciebie kocha tak samo jak ty jego. Z tą małą różnicą, że o wiele dłużej.
- Nie pocieszaj mnie. Jeżeli by mnie kochał nie latałby za tą czarnulką jak poparzony. Nie przyprowadzałby jej do domu na rozmowy, nie pocieszał... Nie dawałby jej nadziei. - nie mając już ochoty na więcej nikotyny zgasiłam papierosa - Co więcej: nie odbierałby tej nadziei mnie.
- Jesteś pewna, że rozmawiali o powrocie do siebie?
- Tak. - odpowiedziałam z nadspodziewaną pewnością.
- To jesteś głupia. - wyrzucając niedopałek wskazała na wielkie, szklane drzwi - A teraz wypad na halę, wracamy na mecz.
- Zaraz dojdę. - kiwnęłam głową sięgając po kolejnego papierosa - Zajmij moje miejsce, nie chcę siedzieć koło przyszłych rodziców.
- Oddawaj te pety, nie będziesz palić jednego za drugim. - z widoczną złością wyrwała paczkę z moich rąk - Masz być za 5 minut.
- Jasne... - podziwiając jej nadopiekuńczość prychnęłam delikatnym śmiechem. Gdy w końcu zniknęła za drzwiami postanowiłam w samotności przemyśleć swoją sytuację. Beznadziejną sytuację.
Jeszcze inaczej: powoli zbierało się na opady śniegu. Do tego minusowa temperatura dawała o sobie znać. Gdy kolejny zimny płatek wylądował na moim nosie, spojrzałam w górę, widząc następną aluzję do swojego problematycznego życia, podobną z resztą do samochodów. Wszystkie na raz spadały na mnie, przytłaczały mnie...
Patrząc w niebo szukam odpowiedzi.
Otarłam szybko pojedynczo spływające łzy. Sięgając po chusteczki zauważyłam grupkę kilku niezadowolonych kibiców Jastrzębskiego, którzy z lekka klnąc na wynik meczu pragnęli oddać się podobnemu, nikotynowemu zajęciu. Uśmiechając się do nich na siłę uświadomiłam sobie, co muszę zrobić. Wyjść do ludzi. Wyjść i zakończyć to, co nieświadomie zaczęłam. I przeprosić. Już wiem, że...
Teraz jest inaczej. Jakieś resztki uczuć powróciły do mnie i pozwoliły mi zrozumieć, co zrobiłam źle. Jeżeli tego nie naprawię - może być tylko gorzej....nigdy nie miałam jakiegokolwiek uczucia w sobie.
Naranjowa twórczość numer 14:
Lacuna Coil - Falling Again.
Porządnie skupiłam się nad losem Naranji, uporządkowałam jej historię zapisując wszystkie wydarzenia na kartce, rozpisałam rozdziały... Nie powiem, czy daleko jeszcze do końca, czy nie. :))
Miałam trzy drogi do zakończenia tego opowiadania, wybrałam... wszystkie. Stąd troszeczkę się to rozciągnie w czasie ;D
W najbliższej wolnej chwili (od teraz do jutra) nadrabiam Wasze historie, proszę o cierpliwość ;*
PS 1. Kiedy nowy rozdział ? -> patrz: tablica informacyjna u dołu strony.
PS 2. Za tydzień mecz w Łodzi. Z kim łączę się w gorącym dopingu :)?
(In My Head - nie wiem, czy to możliwe, ale za Tobą to już tęsknię! ;3 haha ;D)
Super! Wreszcie wszystko dociera do Patrycji. Teraz musi tylko zawalczyć o Miśka! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess :*
Świetny ! Jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńNiech się zejdą :p
Pozdrawiam, i zapraszam do mnie :*
Kurde, przed chwilą skomentowałam poprzedni rozdział, a tu już się nowy pojawił! Mam wyczucie, nie ma co ;>
OdpowiedzUsuńNo, ale od początku...
uwielbiam Kosoka w Twoim opowiadaniu :D Po prostu wielbię te wszystkie jego filozoficzne teksty :D
Mam nadzieję, że Monika nie zniszczy kolejnej przyjaźni Miśka, tym razem z Pat. Nie lubię jej, oj nie lubię.
A Martino się zmienił nie od poznania ;o Nie wierzę, że jest zdolny do takiego szantażu, aż mam ochotę mu porządnie przyłożyć. Niby był taki miły i przyjemny, a ty wyszło szydło z worka. Oj, żałosne, bardzo żałosne.
"Kraina różu i puchu". Prawdziwe! Nie cierpię takich słodkich słówek, z całego serca! Wnerwia to niesamowicie, naprawdę D:
O, ci kibice Jastrzębian na końcu, to chyba ja dzisiaj! :D 5:0 z Legią boli, baaardzo boli :C
Może i jest długaśny, ale bardzo ciekawy, więc tej całej długości się nie czuje :D Ja nawet miałam wrażenie, że jakoś krótko, tak szybko przeczytałam ;D
Pozdrawiam ;*
volleyball-journalist.blogspot.com/
gorzka-prawda-rozczarowan.blogspot.com/
Powoli wszystko zaczyna wkraczać na dobry tor. Tylko znając już trochę Ciebie i Twoje opowiadanie pewno jeszcze namieszasz :D
OdpowiedzUsuńJeżeli Misiek serio ją kocha, a Patka się o tym dowiedziała- powinna porozmawiać z nim po meczu! Może gdyby powiedziała mu CAŁĄ prawdę o wszystkim i wszyskich byłoby dla niej lepiej? Misiek pomógłby jej z Martino, z Laurą... przecież ją kocha! :(
Laura? Nie wiem jakim trzebe być człowiekiem, żeby do tego stopnia 'prześladować' Patkę i specjalnie tak się przy niej zachowywać...
Mieszasz i dajesz mi dużo do myślenia. Już wiem, że moje życie wcale nie jest głupie i bez sensu. Patka ma gorzej :P
Historia będzie ciągnęła się dłużej? Im dłużej, tym lepiej! :)
Buziaki :*
Świetny,świetny!!
OdpowiedzUsuńDo śmiechu doprowadziła mnie ta rozmowa Grzesia z Pati...i ten Tichaczkowy "całuśnik" Do tej pory z tego gniję :D...nie spodziewałam się aż takiej reakcji Bartmana gdy usłyszał o ponownym prawdopodobnym zejściu Kubiaka i Moni. Wierzę,że mimo to on nie pozwoli na to, a Pati ma jego poparcie :)
No i Martino...kurczaki! Tego ja się po nim nie spodziewałam! Szantaż?! Na początku spokojny, tajemniczy,a teraz....teraz ja go już nie lubię. Mam nadzieję,że dziewczyna coś zrobi i nie będzie wykonywać jego poleceń.
Pati!! Domi powiedziała ci coś bardzo ważnego! Słyszysz Misiek też cię kocha! Sądzę,że bohaterka nie do końca wzięła słowa przyjaciółki na poważnie. Pewnie myśli,że powiedziała jej to może by ją pocieszyć. Może po powrocie do domu przeanalizuje na spokojnie tą rozmowę z nią i zacznie się wachać. W końcu my właściwie też nie wiemy czy on rozmawiał z byłą o powrocie. Najpierw pobiegł za nią sprowadzając do domu i gadając,ale nie mamy pojęcia o czym,bo Patka była wtedy (niestety) u Mateo.
I bardzo się cieszę,że rozdziałów będzie więcej :) Dzięki temu jeszcze długo będziemy mogli czytać tą historię ;)
No to do zobaczenia w Łodzi :) Polska biało-czerwoni!! :)
Całuję :* i w wolnej chwili zapraszam do siebie na nowy rozdział:)
Laura ma cos z glowa, czy jak?
OdpowiedzUsuńResoviacy mnie rozbrajają, szczególnie Tichy, jeju.
OdpowiedzUsuńTo się Pati pogubiła. Ona chyba sama siebie nie rozumie, Boże. :D Laura, ale ona mnie wkurza.
Ja będę w hali, ja! XD
no to Włoch pokazał swoje prawdziwe oblicze:/ pajac jeden! Mam nadzieję, że nie da się zastraszyć i nie zrobi tego błędu...
OdpowiedzUsuńPatryśka coś za bardzo jest pewna, że Michał wrócił do Moniki. W końcu nic takiego nie mówił i oby tego nie zrobił:) Mateusz i Laura to na prawdę wiedzą kiedy się pojawić żeby ją dobić:/
pozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Zapraszam na pierwszy rozdział na nowym blogu :)
OdpowiedzUsuńmy-love-volleyball.blogspot.com
Pozdrawiam ;*
A rozdział świetny, świetny pod każdym względem :D
Ty podły nadęty Włochu ty!
OdpowiedzUsuńWynocha z Polski za takie zachowanie, won!
Ja ze swojej strony przebaczam :)
pozdro500, Julka! :)
Matteo sobie zasłużył na porządną sztukę w policzek - tak tylko mówię. Jaki szantażysta - aż mnie to po prostu brzydzi. Takie zachowanie jest okropne *.* A Laura i Mateusz chyba nigdy nie dadzą Patce spokoju. To wszystko robią tak naumyślnie, że jest to aż śmieszne.
OdpowiedzUsuńNo brawo Patrycja! Wreszcie przyznałaś się Dominice, że jednak kochasz tego Miśka. Pierwszy krok, aby to wszystko naprawić. I jestem dumna. A skoro i Michu ją kocha, to chyba powinni sobie naprawdę poważnie porozmawiać. Spokojnie i bez nerwów. Bez obecności osób trzecich i innych wtrącających się w ich relacje. Życzę im, żeby sobie porozmawiali. Z kłótnią czy bez (wolałabym bez, ale raczej tak nie będzie - jeśli w ogóle mieliby już rozmawiać) niech sobie wszystko wytłumaczą. Patrycja będzie wtedy jechała od czystej karty, bez żadnych wyrzutów, że ukrywa wszystko przed Michałem, który się pewnie niczego nie domyśla (choć może tak trochę, trochę?).
Ja sama nie wiem czy dałabym radę egzystować w takim ,,patrycjowym" świecie. Problemy już dawno by mnie pożarły, a poczucie winy rozgniotło jak robaka. Najgorsza prawda jest lepsza od najlepiej wykreowanego kłamstwa. Wierzę, że się jakoś dogadają.
Ciągnij ta historię i tylko się da. Co ja będę czytać jak skończysz? Mam nadzieję, że na stanie masz jeszcze jakąś, bo chyba nie przeżyję, gdyby to była twoja ostatnia historia ;) Buziaki :*
Ja tam błędów nie wyłapałam, ale ja to ja :D Dobra, to teraz korzystam z czasu antenowego i piszę wszystkie moje reakcje, które zapamiętałam :D
OdpowiedzUsuńMatteo- nosz, co za ...idiota? Tak, jestem w tym momencie człowiekiem wielce kulturalnym. Szantażysta za złotówkę -,- No dobra, za grosika .. symbolicznie.
Patka- kobieto, no i tak trzymać! Dumna jestem, że przyznała się głośno co czuje i do kogo :) A przecież Misiek tez ją kocha, więc nic nie może się schrzanić .. znaczy się ten. Monika może. Teraz to tylko dobra, poważna- bądź niepoważna rozmowa, grunt żeby oczyściła wszystkie relacje ;)
Jak to mówią, co nas nie zabije to nas wzmocni. Naranja jest już zahartowana tymi wydarzeniami, więc teraz czekamy na jakiś happy .... nie, nie end- bo masz to opowiadanie pisać długo, długo i jeszcze dłużej :)
3 drogi- znam to, oj nie wiesz jak bardzo xD
A mówili,że Italiani sono molto sympatici! Gówno prawda,dupek jeden się z niego zrobił. ;_;
OdpowiedzUsuńJak mógł ją tak potraktować?Tylko do seksu? Boże,żal o nim czytać.
Na szczęście jest jeszcze Misiek,który poswięci dla Patki wszystko.Oby olał Monikę,bo to by było najstraszniejsze zakończenie EVER,nie zrobisz mi tego,prawda?
Oni do siebie z Patką tak pasuuują! :3
Powinna schować swój silny charakter,podejść do Kubiaka i powiedzieć głośno i wyraźnie ''kocham Cię!''
No cóż,wiem,że i tak masz swój genialny pomysł już przygotowany,więc czekam niecierpliwie!
Pozdrawiam! <3
Kurde, Kurde cudo ! <3
OdpowiedzUsuńWkurwił mnie Martino, głupek jeden !
Misiek i Patyśka - ohh jak będzie bosko :)
Już chce przeczytać kolejny, a tu aż 4 dni trzeba czekać ! :(
A kiedy pojawi się znów wątek na linii Kubiak-Bartman ? Czy oni w końcu się pogodzą ?
Czekam, czekam :)
Zapraszam na kolejny rozdział :)
http://nuestro-amor-sera-siempre.blogspot.com/
Zapraszam ! :)
Usuńhttp://nuestro-amor-sera-siempre.blogspot.com/
I jeśli chcesz zajrzeć na coś nowego co planuję zacząć bliżej wakacji to o tutaj : http://amor-nunca-muere.blogspot.com/
Pozdrawiam :)))
Ja wiedziałam, wiedziałam, że to tak się skończy ta cała znajomość z Martino. Jaki kretyn z niego! Mam tylko wielką nadzieję, że Patka nie da się tym wszystkim szantażom i NIE spotka się z tym Włochem? Mogłaby jeszcze bardziej pogorszyć sprawę, wrr. ;d
OdpowiedzUsuńA skoro Patka przyznała się, że kocha Michała to coś musi z tego być, nieprawdaż? :)) No wreszcie coś do niej dociera ;)
Jest na dobrej drodze i mam nadzieję, że ta Monika tego nie zepsuje. Już czekam na kolejny rozdział :))
Pozdrawiam. :)))
Rozdział świetny! Cieszy mnie to, że Patrycja uporządkowała sobie to wszystko. Mam nadzieję, że jeszcze z Michałem będą szczęśliwą parą!
OdpowiedzUsuńJa też będę na meczu w Łodzi! ;) Odliczam dni już od kilku tygodni! Nie mogę się doczekać! :D
Pozdrawiam!
Mam ochotę zadźgać Laurę i Mateuszka. Autentycznie. Matteo przy okazji również, co za buc!
OdpowiedzUsuńDominika wie coś więcej, czy tylko ja coś sobie ubzdurałam czytając między wierszami? :D
Zibi! Uwielbiam go!
A Patu... Szkoda mi jej. Chciałaby, a boi się, przynajmniej ja to tak widzę. Nie dotarło do niej, co powiedziała Domi, chociaż mam nadzieję, że to kwestia czasu. I prędzej czy później wpadną sobie z Dzikiem w ramiona, ja to wiem, ja tak czuję i tak będzie. Prawda? :D
14 rozdział na http://nad-przepasciaa.blogspot.com/, zapraszam :*
OdpowiedzUsuńto trochę pogmatwane było na początku. wczułam się w to życie bohaterki... i w ogóle.
OdpowiedzUsuńtak naprawdę to nie mam pojęcia, co tu napisać. nie ma słów, które opisałyby mój podziw. no właśnie: podziw. piszesz strasznie... dziwnie. wiem, że to dziwnie zabrzmi, gdy to przeczytasz, ale tak szczerze napiszę: ja też tak chcę! no i tyle:)) czekam na następny.
Pojawił się nowy rozdził, więc gorąco zapraszam :)
OdpowiedzUsuńmilosc-mimo-wszystko.blogspot.com
Pozdrawiam ;*
Tak jak nie lubiłam Matteo, tak teraz go nienawidze!!!
OdpowiedzUsuńTak samo Laura i Mateusz, nosz cholera jasna, już to widzę jak ona jest w ciąży, tja. Rodzice - niezły klub kibica:P z takim dopingiem hala Legionów mogłaby zatrząść się w posadach, ale dobrze, że Patka spędziła z nimi trochę czasu. No właśnie. Patka.
Ech. Cieszę się, że powoli się ogarnia, no i że przyznała się że kocha Michała, pogadała z Dominiką, tylko dobrze by było do cholery, gdyby ruszyła dupę i zaczęła działać!!:P Wtedy to już w ogóle byłabym MEGA zadowolona:)
Kosa na początku mnie rozwalił, kocham tego gościa!:D
Moja Kochana, gdybym wiedziała, że tu takie wyznania, komentowałabym szybciej. Kurde dlaczego doba jest taka krótka??!! Ja po prostu tak czekam na tę niedzielę, że to jest obłęd! POLSKA!!! POLSKA!!! Ale będzie doping, uhuhuuuu:D
ściskam moooocno!!:*
Mogłabym czytać codziennie twoje rozdziały. :D Coś wspaniałego z wyczuciem stylu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Hik
No, w końcu po masakrycznym tygodniu mam czas i mogę się zagłębić w losach Naranji. I powiem Ci, że jestem zaskoczona! Bo chyba jeszcze nie było takiego rozdziału, gdzie Patka nareszcie chwilę zastanowiła się nad sobą, wybrała właściwą drogę i nareszcie zdecydowała co chce zrobić ze swoim życiem.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie, że nie uległa szantażowi Matteo, bo wcześniej, mogłoby być różnie. A teraz postawiła się i olała jego chory pomysł. Wiedziałam, że Włoch tego tak nie zostawi i wykorzysta przeciwko Patce swoją wiedzę o Bąku, o jej pijackiej wizycie... Nie lubię go, chociaż wcześniej był zdecydowanie korzystną postacią. Teraz to może co najwyżej spadać na drzewo, ot co!
Laura mamą? Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić. Może rzeczywiście Patce tylko się zdawało? Albo próbowali ją wkręcić? Nie wiem. Chociaż Mateusz nie wygląda na takiego, który byłby aż tak mściwy.
Rodzinny dom musiał przysporzyć Patce wiele wspomnieć sprzed jej "kariery". Pianino na którym grywała z Laurą, to już mniej wesołe...
Mama która bała się, że będzie źle wyglądać w koszulce kibica- mistrz. Jakbym swoją widziała :)
Dla mnie i tak mistrzem tego odcinka jest Kosa- nawet nie wiesz jak się uśmiałam po tej rozmowie ze skacowaną Patką! Nie ma to jak przesłuchania z rana. A do tego Zbysiu... Mimo jego nieogara i egozimu, jest cudowny. No i popiera Naranję w związku z Miśkiem, a to nasz priorytet.
Dobra, kończę, nie zanudzam dłużej. Niedziela już... za 2 dni!!! ^^ A dziś zaczynamy emocje związane z Ligą tak na poważnie, nie mogę się doczekać <3
Całuję, S. :*
+ zapraszam na 18 na http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/ , nie wiem czy nie znikło powiadomienie pod ostatnim rozdziałem :(
Buźka!
zapraszam na 19 rozdział, http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/
Usuńcałuski, S. ;*
Jak mnie ten Martino denerwuje, zakichany makaroniarz!
OdpowiedzUsuńA Kubiak, no co głupi jest. Monia wek!!!
Nawet... no smutno mi się zrobiło:(
Wszystko pod górkę. caaaaaaaaaaaaałe życie :(
zapraszam na nowość http://popsuty-aparat.blogspot.com/
Całuję i liczę na opamiętanie Miśka!
Wiedźma :*
Martino-moja zmora.
OdpowiedzUsuńJakbyś mogła mnie informować na poniższego bloga, na który serdecznie zapraszam, byłabym wdzięczna :D
Od razu zaznaczam, że nie jest to historia dwóch zakochanych osób. Jest dramaturgia, nie ma co :D Po krótkim prologu ocenisz, czy watro czytać :)
http://przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com/
pozdrawiam, camilla. ;*
Nowy rozdział, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńhttp://siatkowkaczylimarzeniagodnespelnienia.blogspot.com/
I jakim cudem ja nie widziałam tego rozdziału? Już się sama zganiłam za to haniebne zaniedbanie, więc do rzeczy. Zacznę od dupy strony, czyli od końca. Matkozojcem jak mnie niemiłosiernie wkur.. wkurza Martino! Jeszcze teraz dupek skończony będzie szantażował Patryśkę i jeszcze wymuszając na niej takie rzeczy, nosz ja pierdzieleż! Złamas skończony! Nie wspomnę o zachowaniu Laury i Mateusz, no tych też to udusić. Dobrze ,że ma tą Dominikę, która ją wspiera i myślę ,że ma racje z tym ,że Michał jest w niej zakochany i to od dawna, trzeba tylko uczynić ku temu kroki i nie dać komuś sprzątnąć sprzed nosa miłość swojego życia no! Mam ogromną nadzieję ,że piperzony szantażysta Martino się odwali, a Pti wyjaśni sobie wszystko z Dzikiem i któreś zbierze się na odwagę i powie co czuje.
OdpowiedzUsuńŚciskaaam i zapraszam na nowy epizod na http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com :*
Zapraszam na nowy rodział :)
OdpowiedzUsuńmilosc-mimo-wszystko.blogspot.com
Pozdrawiam ;*
Wrrr... Martino, no! -,-
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaję, że Laura tylko blefuje z tą ciązą, aby zdenerwować Naranję...
Patka i Kubiak, to musi być para, no!
I nie próbuj robić inaczej! Tak, to groźba xd
Nie mam słów, aby to opisać, po prostu cię uwielbiam ;>
----------------------
Pamiętasz moje dawne opowiadanie "Z siatkówką nad życie"?
Otóż skończyłam pracę z tamtym blogiem i rozpoczęłam nową historie ;)
Zapraszam tu: www.siatkarskie-sny.blogspot.com
Ściskam i zapraszam na nowy rozdział na http://oublier-soi.blogspot.com/ ;*
OdpowiedzUsuńhttp://siatkarskielovestory.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzapraszam! nowy blog :)
i czekam na nowy rozdział :)
Zapraszam na na 39 na http://back-to-love-one-step.blogspot.com/ ;*
OdpowiedzUsuńMartino- podły facet nie ma co.
OdpowiedzUsuńPatka ciut sie pogubiła, ale na pewno sie juz odnajdzie w tym wszystkim i będzie dobrze.
Zapraszam na nowy rozdział, po przerwie dwóch tygodni :/ Za tą przerwe oczywiscie przepraszam
http://lovevolleyballintheleadrolewithyou.blogspot.com/2013/06/rozdzia-9.html
Pozdrawiam :*
Zaległości nadrobię, jak tylko pozaliczam, co mam do zaliczenia, mam nadzieję, że przed wyjazdem, a tymczasem zapraszam do siebie na dziesiąty (przełomowy chyba!) rozdział :))
OdpowiedzUsuńBuziaki,
A.