O blogu.

Co to za historia?

Jest to opowieść o młodej artystce (przez większość ludzi znanej jako Naranja), która w jednym z programów telewizyjnych poznaje Michała Kubiaka. Wraz z tym wydarzeniem zaczyna się jej walka z przeszłością, chęć zapomnienia o nieszczęśliwej miłości i szalona przygoda z siatkówką... A raczej, mówiąc dosadnie - z licznymi siatkarzami.

Początkowo obcy dla niej świat sportu dzięki kontaktowi z Kubiakiem zaczyna niebezpiecznie porywać ją w wir dosyć nieprzemyślanych kontaktów. Przysporzą jej one niemałe problemy.

Krótko mówiąc "Naranja. Jak zakochałam się w siatkówce." to zabawa w poszukiwanie miłości, która tak naprawdę cały czas jest tuż obok i walka o przyjaźń, w której nigdy nie należy się poddawać.

Poznaj opinie o Naranji u dołu strony i oceń sama! :)

30 maja 2013

Rozdział 31 - Nigdy nie popełniaj tych samych błędów!



WŁĄCZ:

Alex Hepburn - Under.


                Michałowa postura szybko przemknęła przed moimi oczyma, jedynie zimny podmuch powietrza zdołał owiać moją twarz. Zatracona we własnym, jak zwykle dziwnym świecie nie bardzo wiedziałam, co się dzieje dookoła mnie. Jak zahipnotyzowana wykonałam wcześniejsze polecenie Miśka - weszłam do otwartego na oścież mieszkania, delikatnie przymykając za sobą drzwi. Starałam się robić wszystko z taką precyzją i spokojem, jakbym obawiała się rozbudzenia moich i tak rozszalałych myśli. Mogłoby być gorzej? Zawsze. Ostrożności nigdy za wiele. To chyba efekt tego głupiego otępienia i bezradności...

Nie ma sensu. 
Nie ma sensu zawracać mu głowę, tak samo jak bezsensowne jest moje przebywanie w tym mieszkaniu. Pobiegł się z nią pogodzić, załagodzić sytuację, wytłumaczyć, że nic nas nie łączy... 
Monika uważa mnie za konkurencję, dlatego nie chcę jej niepokoić. 
Pat, wychodzimy.

Jak na zawołanie zerwałam się z miejsca, pospiesznie chwytając za jedną z walizek. W pewnym momencie na przekór rozmyślaniom przystanęłam bez ruchu. Coś jakby uderzyło mnie w tył głowy, narzucając mi zupełnie inny sposób postępowania.

Zaczekaj, głupia!

Jakaś niewidzialna moc strzepnęła moje zaciśnięte na walizkach dłonie. Odezwało się moje sumienie?

Nie ma sensu, zostań. Już raz uciekałaś. Nie rób z siebie idiotki.

Bezgłośnie przytakując odstawiłam na bok bagaże, później przekręcając zamek. Z panicznym oddechem astmatyka oparłam się o drzwi wejściowe. Otępiale spoglądałam na walizki, na salon, gdzie pierwszy raz rozmawialiśmy na osobności, na ramki ze zdjęciami, przy których zachowałam się jak dziecko zakrywając oczy widząc go bez koszulki... Na myśl o tym wszystkim niczym psychopatka zaśmiałam się w głos. Zaraz po tym ryknęłam gorzkim płaczem.

 Wszystko zaczynam od nowa. 
Po raz kolejny cierpię przez faceta, którego kocham, po raz kolejny nie wierzę w to, że jestem cokolwiek warta.

Powoli osuwając się po drzwiach przyciągnęłam pod siebie kolana. Zaczęłam mazać się jak bezradna, mała dziewczynka. Nie potrafiłam przestać. Czułam się tak, jakbym bezpowrotnie utraciła najważniejszą osobę w życiu. Jakbym już nigdy nie miała okazji do jej odzyskania.

Powiedz mi jedynie dlaczego... Powiedz mi jedynie, jak tym razem mogę przetrwać?

Mocno zagryzając wargi karciłam się w myślach za swoje zachowanie. Znowu lamentuję, a to nigdy nie wychodziło mi na dobre. Mało tego - nie chciałam, żeby Misiek widział mnie w takim stanie. Niegdyś, po rozstaniu z Mateuszem, wyglądałam podobnie. Nie chcę go ponownie dobijać i dodawać mu zmartwień. Myśląc bardziej egoistycznie: muszę być twarda. Niezależna. Asertywna...

Pozostaw zmartwienia w drzwiach i odpłyń.

Jak zjawa tułałam się po pustym i cichym mieszkaniu. Cały czas na siłę powstrzymywałam się od płaczu i szukałam sobie miejsca, gdzie choć na chwilę mogłabym odetchnąć. Jak na złość w każdym pomieszczeniu budziły się wspomnienia, a wraz z nimi myśli o tym, że nic więcej się nie wydarzy, że po raz kolejny tracę osobę, którą kocham.

Starałam się zajrzeć w rdzeń, lecz nie potrafiłam szturmować smutku.

Uspokajając oddech po omacku dotarłam do łazienki. Opłukując zimną wodą twarz chciałam przywrócić sobie trzeźwe myślenie. Chciałam zmyć wszystkie problemy. Po delikatnym osuszeniu ręcznikiem mój wzrok mimowolnie pokierował się w stronę tej feralnej, mającej działać jak zaklęcie szczoteczki.

Miałam tu zostać? Miałam tu mieszkać?

Rozkleiłam się do granic możliwości. Jednym, szybkim i desperackim ruchem sprawiłam, że wylądowała w koszu na śmieci, a sama zaczęłam bezradnie mierzwić swoje włosy, bezgłośnie krzycząc z bolesnej bezradności.

Me puste serce krwawiło, aż wyschło i pozostawiło mnie zbłąkaną.

Nie wiedzieć kiedy pojawiłam się w kuchni sącząc gorącą herbatę. Słysząc zamek w drzwiach pospiesznie otarłam samoistnie już wysuszone policzki i dokładnie wygładziłam luźną bluzkę, chcąc doprowadzić się do porządku.
- Ściągaj płaszcz, zrobię nam coś do picia i pogadamy - usłyszałam cichy głos Kubiaka, któremu towarzyszył szelest grubej kurtki i dźwięk rzucanych na podłogę butów. Słysząc zdublowane dźwięki, aż pobladłam z przerażenia. Zacisnęłam mocno szczęki, wiedząc, że nie przyszedł teraz sam.
- Jak masz tę pyszną, owocową, to poproszę - odpowiedział zrezygnowany, damski głos, uderzająco podobny do tego z korytarza - Pogadamy jak za dawnych czasów...

Przyszła z nim? Więc co ja tu robię? Mogłam wyjść. Mogłam nie przeszkadzać. Mogłam...

- O, tu cię wywiało - Michał wyraźnie ucieszył się na mój widok, jak w amoku kierując się w stronę jednej z szafek - Przyprowadziłem Monię, nie będziemy rozmawiać na zewnątrz. Wiesz jak potwornie trzaska mrozem?! - tłumaczył się jak dziecko, podczas gdy z zaciśniętymi ustami ścinałam go nienawistnym wzrokiem. W głębi duszy miałam pretensję, że przyprowadził ją tu, teraz, w mojej obecności. Mimo wcześniejszych moich zapewnień o chęci jej poznania, nie potrafiłam już grać. Chciałam, żeby trzymała się ode mnie z daleka.
- Zaparzysz dwie, jak się zagotuje woda? - wskazał na kubki stojące na blacie - Pójdę ją jakoś ugościć...

Jestem jakąś służką, do cholery!?

- Mnie posłódź jedną, Monice dwie i pół... - oniemiał spoglądając na mą twarz - Patryś, coś się stało?
- Widzę, że Monice dwie i pół - odgryzłam się nieprzyjemnie, wstając od niechcenia od wysepki. Cały czas czułam na sobie jego litościwe spojrzenie.
- Co jest? - zatrzymał mnie przy sobie, mocno zaciskając dłonie na moich ramionach - Mam dwie rozryczane baby w mieszkaniu i jestem kompletnie zbity z tropu. Nie utrudniaj mi niczego.
- Nie zamierzam. - próbowałam wykręcić się z jego uścisku, co rusz krzywiąc się niemiłosiernie.
- Płaczesz przeze mnie? - dopytał, zawzięcie próbując spojrzeć mi w oczy. Nie wytrzymałam. Dosyć silnym ruchem rąk zepchnęłam jego zakleszczone dłonie, kierując się bez słowa w stronę korytarza. Za wszelką cenę chciałam uniknąć spoglądania w stronę salonu. Tam zapewne ujrzałabym równie podirytowaną Monikę.
- Gdzie idziesz? - dopytał Misiek, widząc, że nie palę się do odpowiedzi na poprzednie pytania.
- Wrócę - syknęłam zakładając pospiesznie kurtkę - O ile cię to jeszcze interesuje.
                 Wyszłam, kompletnie nie wiedząc co ze sobą zrobić. Dopiero za kierownicą mojego nieuruchomionego jeszcze samochodu zaczęłam zastanawiać się na tym, co począć. Przegryzając wargi niemalże do krwi, bez jakiegokolwiek uczucia spoglądałam na wcześniej rzucony telefon, który spoczywał na siedzeniu pasażera. Była już dosyć późna pora, nie bardzo chciałam wpadać do czyjegoś mieszkania bez zapowiedzi. Przeglądając listę ostatnich połączeń uważnie studiowałam każdą opcję. Łaskowie zapewne nie mieliby nic przeciwko, ale powoli było mi wstyd, że zawsze zwalam im się na głowę ze swoimi problemami. Ciotka? Ona jeszcze bardziej chciałaby wniknąć w tę sprawę, a nie miałam ochoty na opowiadanie wszystkich wydarzeń po kolei. Chciałam jedynie przeczekać w miłym towarzystwie, do momentu, aż Monika opuści mieszkanie Michała. Wbrew wszelkim obawom szybko znalazłam rozwiązanie.
                 O dziwo nie zgubiłam się po drodze. Pierwszy raz mój GPS zadziałał bez szwanku, doprowadzając mnie dokładnie do celu mojej podróży. Doczołgałam się na trzecie piętro dosyć nowoczesnego blokowiska, po czym czekałam dobrą chwilę, pukając i dzwoniąc do drzwi włosko-żorskiego królestwa.

Nic tu po mnie. Pewnie zaraz po moim telefonie przysnął... 
Przesiedzę ten czas w samochodzie.

Gdy zrezygnowana skierowałam się w stronę schodów, ku mojemu zdziwieniu drzwi momentalnie otworzyły się. Zauważyłam w nich bujną, czarną czuprynę, później resztę nienagannego ciała lokatora.
- Daj mi się wytłumaczyć - z subtelnym uśmieszkiem na twarzy chciał się usprawiedliwić - Dałaś mi za późno znać, a chciałem się ogarnąć.
Zaśmiałam się głośno na widok delikatnie przemokniętej od niewysuszonego ciała koszulki, ręcznika przepasanego w pasie i japonek.
- Spokojnie, to ja się powinnam tłumaczyć dlaczego tu jestem - puściłam mu oczko, gestem dłoni wpraszając się do środka - Mam nadzieję, że nie będę przeszkadzać.
- Skąd! Nawet bardzo się cieszę. Dawno nie rozmawialiśmy. - od razu przystanął za mną, chcąc niczym rasowy dżentelmen przejąć moją kurtkę.
- Nie, Matteo. - pogroziłam mu palcem zanim zdążył cokolwiek zrobić - Lepiej zajmij się swoim ręcznikiem, bo lada moment z niego oblecisz.
Delikatnie uśmiechnął się, posłusznie przytakując głową.
- Daj mi 15 minut. Może 20...
- Ta, góra pół godzinki - wytknęłam mu język - Dam sobie radę sama. Jestem cierpliwa.
                 Z widoczną w jego gestach, w ogóle niespodziewaną radością poczłapał w stronę łazienki. Był to czas, kiedy na spokojnie mogłam się przyjrzeć jego lokum. Było ono nadzwyczaj... nieogarnięte. Jak na faceta przystało nie zwracał uwagi na jakąkolwiek estetykę. Dla niego salon równie dobrze mógłby być jadalnią, co sypialnią. W jej niezagospodarowanym kącie stała suszarka z wypranymi rzeczami, kawałek dalej telewizor z niedaleko postawionym stolikiem, na którym roiło się od szklanek po sokach i kieliszkach po winie. Na kanapie leżał niedokładnie zwinięty koc z pomarszczoną poduszką. Wzdrygnęłam jedynie ramionami przysiadając się na nią ostrożnie. Pewnym ruchem strzepnęłam poduszkę, która od tej pory służyła mi za oparcie. Siadając po turecku, zarzuciłam na siebie jeszcze owy szaro - niebieski kocyk.

Potrafisz się rozgościć, Patrysiu...

Z cwaniackim uśmieszkiem sięgnęłam po leżące nieopodal chipsy i pilota. Na widok jakichś wyuzdanych sztuk walki, aż robiło mi się niedobrze. Odważnie chrupiąc tę niezdrową dawkę kalorii i intensywnie ćwicząc prawego kciuka przyglądałam się japońskim kanałom telewizyjnym, przemieszanym z bajkami dla dzieci i arabską erotyką.

Matko, ludzie zapędzający się na ponad pięćsetny kanał muszą być nienormalni...

W końcu trafiłam na jakąś włoską wersję kanału muzycznego. Miałam dość szukania, dlatego zrezygnowana zagrzebałam się w ciepłym kocyku po sam czubek nosa. 
- Weź, przełączyłaś mi Wrestling! - krzyknął Matteo z widocznym na twarzy niezadowoleniem. Aż podskoczyłam w miejscu, nie spodziewając się go tu i teraz.
- Wre... co? - spojrzałam na niego ze zdziwieniem - Znaczy tych skaczących na siebie idiotów?
- To jest fajne - wzdrygnął ramionami wyciągając dłoń w moim kierunku - Daj pilota.
- Nie. Nie będę ich oglądać.
- Boisz się? - spojrzał na mnie, unosząc jeden kącik ust ku górze.
- Nie! - zmarszczyłam złowrogo brwi, po chwili słysząc dochodzące z telewizora, znajome dźwięki - Patrz, Felicita leci!
- To zaśpiewam ci podczas Wrestlingu. - wywracając oczami w dalszym ciągu nalegał do przekazania mu narzędzia władzy.
- Nie przełączysz!
Na mój kolejny, wyraźny protest zerwał ze mnie koc, odsłaniając tym samym dzierżony w mojej dłoni pilot. W przeciwieństwie do niedawnej "agresji" przejął go delikatnie i usiadł koło mnie, przechylając w swoją stronę paczkę chipsów.
- Możesz czuć się jak u siebie, co nie oznacza, że już przestaję tu rządzić.
- Przyzwyczajaj się. - strzepnęłam jego rękę z paczki, chociaż ją przesuwając na swoją stronę - Jak znajdziesz kobietę swojego życia to przewróci twój świat do góry nogami.
- Albo ja jej.
- No, albo ty jej... - skrzywiałam się co rusz spoglądając na telewizor i na Włocha. W totalnej cieszy jak zaczarowany zerkał na szaleńczo walczących zawodników.
- Te, oddawaj to! - wykorzystałam jego chwilę nieuwagi (swoją drogą na widok umięśnionej, tlenionej blondyny w błyszczącym różowym body, aż ślinka ciekła mu po brodzie) i szybkim ruchem przejęłam pilota. Od razu wyłączyłam odbiornik, co sprawiło, że w pokoju nastała kompletna cisza. - Masz kompromis.
- Kompromisem mogłyby być jakieś łagodne sztuki walki. - skrzywił się nieznacznie, spoglądając na mnie spod byka.
- "Łagodne sztuki walki"? Czy to się aby nie wyklucza? - uniosłam jedną brew do góry - Mniejsza z tym. Już wolę te rozbierające się kobiety z turbanami na głowie. - machnęłam ręką, na co zdziwiony Martino zaczął charakterystycznie poruszać brwiami - No nie patrz tak, nawet ich nie będziemy oglądać!
- Ale możemy... - wzdrygnął ramionami, wstając z miejsca. Widząc jego wysoką, umięśnioną postawę, aż zimny dreszcz przeszył moje ciało.
- Idź ty erotomanie!
- To erotoman idzie po jakieś zajęcie... - puścił mi oczko, kierując się w stronę kuchni.
- Zajęcie? - wykrzyczałam, po raz kolejny okrywając się swoim... jego kocykiem.
- Tak. Dobre i włoskie zajęcie.
- Czyli idziesz po pizze z zamrażarki? - prychnęłam pod nosem na myśl o tej małej dawce złośliwości.
- Pizze byś tylko jadła - wywrócił oczyma, sięgając po kieliszki - Chcesz przytyć jeszcze bardziej?
- Dzięki - zacisnęłam usta - Zdemotywowałeś mnie.
- Do usług. - momentalnie zjawił się przy mnie, pewnym ruchem ręki wyciągając korek z jakiegoś włoskiego, nieznanego mi wina.
- Alkoholu mi też nie nalewaj. - złowieszczo zmrużyłam oczy na widok trunku - Ma dużo kalorii.
- Żartowałem z tym tyciem, Skarbie... - zmierzył mnie żałosnym spojrzeniem, przekazując mi kieliszek.

Skarbie? Nie pozwalaj sobie na zbyt wiele...

- Za spotkanie. - uniósł szklany pucharek na znak toastu. Niewiele myśląc przyłączyłam się do niego.
- Za ponowne spotkanie.
- Tak właściwie... - zagaił, po pierwszym łyku wina - ...co cię tu sprowadza?
- Szczerze?
- Jak na spowiedzi.
                 Z małą niechęcią opowiedziałam mu pokrótce, co zdarzyło się chwilę temu w mieszkaniu Michała. Miałam wrażenie, że odbierał to jako scenariusz do taniego romansidła.
- Widziałem tą jego dupcię na początku sezonu. - zmarszczył czoło - Na jego miejscu bym do niej nie wracał.
- Bo ma o parę kilo za dużo? - prychnęłam z pogardą - Przestań. Nie po tym ocenia się człowieka.
- Ja nie o tym. - machnął ręką - Wychujała go i to porządnie. Głównie dlatego kazałbym jej spadać. Poza tym...
- No, co poza tym? - zżerała mnie ciekawość. Miałam nadzieję, że pozwoli mi wyjaśnić fenomen męskiego rozumowania.
- Poza tym... wypijmy za wolność. - po raz kolejny podniósł prawie opróżniony kieliszek. Z delikatnym uśmieszkiem odwzajemniłam jego gest.
- A co, pan Martino był kiedyś ograniczony?
- Nie, ale... związek to taki rodzaj uwięzi. Oboje jesteśmy wolni, więc czemu by nie?

Jesteś wolny by żyć w spokoju, nie masz żadnych ograniczeń.

Wzdrygnęłam ramionami, powoli oswajając się z myślą o ponownym życiu w samotności.
- Coś w tym jest. W takim razie za wolność.
                  Nie wylewaliśmy za kołnierz. Wino skończyło się w ekspresowym tempie, a naszym durnym rozmowom nie było końca. Niestety bardziej z mojej strony. Wymyślałam co rusz to głupsze tematy, kompletnie odlatując pod wpływem procentów. Miałam wrażenie, że moja 'alkoholowa kondycja' wyraźnie się pogorszyła.
- Albo mi się wydaje, albo cały czas słyszę wibrację. - Matteo uniósł do góry palec wskazujący, chcąc uzyskać kompletną ciszę.
- To pewnie mój telefon. Mógłbyś mi przynieść torebkę? - delikatnie plącząc się w słowach zrobiłam maślane oczka - Aaa, a, aa! Torebka leży w kooorytarzu.
- Jasne... - uśmiechnął się pod nosem widząc moje pijackie reakcje. W mgnieniu oka podetknął mi ją pod nos. Podziękowałam mu siarczystym całusem w policzek, po czym momentalnie wyrzuciłam jej całą zawartość na łóżko. W totalnym bałaganie odnalazłam swoją zgubę. Mało tego! Po raz kolejny ktoś próbował się do mnie dodzwonić.
- Ha, halo. - starałam się udawać trzeźwią, co rusz podśmiechując się z miny Włocha, który przeglądał moje kosmetyki.
- No halo, gdzie ty jesteś? - rozbrzmiał głos pełnego pretensji Kubiaka.
- Siedzę sobie właśnie u twojego kumpla i poważnie rozmawiam. - puściłam oczko w stronę Martino, po chwili wpadając na genialny temat do rozmowy - Jak tam Monia?
- Moniki już nie ma.
- Matteo też ją pozdrawia! - zaśmiałam się w głos, całkowicie nie kontrolując już swoich reakcji.
- Mówię, że jej już nie ma... - czuć było nutkę poddenerwowania w głosie Michała - Kurwa, ty jesteś pijana!
- Nawet zajebiście pijana, Kotku. - chcąc się przedrzeźniać, aż zamruczałam do słuchawki. Mina zdezorientowanego Martino po raz kolejny przybrała przekomiczny wyraz.
- Dobra... - odetchnął żałośnie Kubiak - Zaraz będę.
- Gdzie będziesz? - wzdrygnęłam się, po chwili słysząc dźwięk zakończenia połączenia. Wlepiając spojrzenie na ekran telefonu, zamieniłam swe usta w podkówkę - O ja cież pierniczę, już po pierwszej! Kochany Włochu, chyba time to say goodbye...
- Ledwo mówisz... - pokręcił głową Matteo, podnosząc mnie na rękach z kanapy - I ty chcesz jechać do domu? Śpisz u mnie.
- Nie śpię u ciebie, mięśniaku! - delikatnie biłam go po torsie, żądając postawienia na ziemi. Po chwili zaprzestałam tych śmiesznych tortur, tym razem gładząc dłonią po jego klatce piersiowej - Boże, jakie ty masz mięśnie... Ściągaj koszulkę!
- Jak cię zaniosę do łóżka to ściągnę - prychnął, łokciem otwierając drzwi do sypialni.
- A tak to nie róbmy, bo ooooszaleję. - poklepałam go tym razem po ramieniu, wyraźnie sygnalizując, że nie jestem już zainteresowana.
- Nic nie stoi na przeszkodzie.
- A jednak stoi! - zaplotłam ręce na piersi, w oddali widząc już "przystanek docelowy" w postaci sporej wielkości łóżka.
- Co? - uniósł do góry brwi, uśmiechając się nieznacznie.
- Bo wiesz kochany... Choćbym nie wiem jaką miała na ciebie ochotę, czy choćbym nie wiem jak cierpiała to nie popełnię już tego samego błędu, co w wypadku Bąkiewicza. - włączyła mi się opcja gadulstwa, która nie była w tym momencie wskazana.
- Nie wiem o czym mówisz, ale ze mną byś nie żałowała. - delikatnie położył mnie na środku łóżka, pochylając się nieznacznie. Poczułam woń jego rozbrajających perfum i szybki oddech. Spoglądając na mnie ponętnym wzrokiem i muskając moją twarz ustami wydawał się być najbardziej delikatnym i najbardziej zapatrzonym we mnie człowiekiem na świecie. Jego zaangażowanie aż zaczęło mnie bawić.
- Weź przestań! - podniosłam go od siebie, powstrzymując się od śmiechu - Żałowałabym, bo kogoś kocham, a ten ktoś kurwa nie kocha mnie! - w tym samym momencie zdjął z siebie koszulkę, co automatycznie sprawiło, że zmieniłam temat - Jezuuu, daj dotknąć brzucha!
- Proszę bardzo - wzdrygnął ramionami, ponownie opierając się rękami koło mojej głowy. Szybko sprawił, że nie potrafiłam wydusić z siebie słowa - I wiesz co? Ten ktoś jest największym idiotą na ziemi...
Brutalnie wpił się w moje usta, równie brutalnie kończąc pocałunek i uważnie badając wzrokiem każdy centymetr mojej twarzy. Nie wiedziałam co robić. Czułam ekscytację przemieszaną z okropnym strachem.

Nie, nie potrafię skrzywdzić osoby, którą kocham! Albo Michał, albo nikt!

Zamykając na siłę oczy myślałam, jak zakończyć tę farsę.

Idź! Ja będę decydować kto może przyjść i leczyć moją chorobę!

- Ale to mój ukochany idiota. Spadaj. - odsuwając swoją twarz, delikatnie zepchnęłam go na bok. Wbrew pozorom nie stawiał oporu. I dobrze. W przeciwnym razie nie wiem, co bym zrobiła...
- Naranja, nie utrudniaj niczego. - jęknął, nie odrywając ode mnie wzroku. Starałam się nie zwracać na niego uwagi. Slalomem skierowałam się w stronę drzwi.
- Naranja chce cię przeprosić, bo udaje się do łazienki... - delikatnie zwróciłam się w jego stronę, przez co nie zauważyłam, że coś stało na mojej drodze. Odbijając się od muru zaklęłam siarczyście. - Dlaczego ta ściana stoi na środku! Tak... - zamyśliłam się widząc w oddali drzwi do toalety - ...zdecydowanie na środku.
                 Gdy tylko do niej dotarłam, od razu przekręciłam zamek w drzwiach. Zrezygnowana usiadłam na wannie, chowając twarz w dłoniach.

Co ja zrobiłam?
Co on zrobił?
Dobrze zrobiłam? 
Chyba dobrze. Nie chcę mu robić nadziei. Tym bardziej nie chcę zranić Michała...

Podciągnęłam się do pobliskiej umywalki, przyglądając się swemu odbiciu.

Ale co mi kurwa po Michale, skoro on ma Monikę!?

Z impetem uderzyłam o porcelanową misę, decydując się na wyjście z toalety. Po co znowu się męczyć, po co tyle myśleć...
- Misiu? - zaskoczył mnie widok, stojącego w korytarzu, skupionego na kluczykach od samochodu Kubiaka. Momentalnie podniósł wzrok, mierząc mnie od stóp do głów.
- No Misiu, Misiu... - odpowiedział pogardliwie - Dlaczego piłaś? Znowu? Nigdy się tego nie oduczysz?! - spojrzałam na niego ze zdziwieniem w duchu nie chcąc odpowiadać na te pytania. Dlatego też bezmyślnie zwróciłam się na Matteo.
- A ty czemu masz na sobie koszulkę?
- Co to za pytanie?! - Michał momentalnie się ożywił. Podszedł pode mnie i przyglądając mi się uważnie, objął silnym ramieniem - Namawiał cię do czegoś?
                  Opuściłam głowę bez słowa. Spojrzałam na Matteo spod byka, absolutnie nie chcąc się przyznać do tego, co między nami zaszło. Szczerze mówiąc bardziej miałam pretensję, że zaproponował mi wino, niż że mnie pocałował.
- Nosz kurwa! - Kubiak uważał to za moją odpowiedź. Twierdzącą odpowiedź. Szybkim krokiem podszedł do Matteo i zacisnął pięści na jego koszulce. Szczerze mówiąc trochę zabawnie to wyglądało. Przy postawnym Martino wyglądał jak prawdziwa Kruszyna... - Słuchaj, koksu! Jeszcze raz ją spijesz i będziesz...
- Ty, kubiakowaty! - po raz kolejny zareagowałam na aluzję co do mojego stanu trzeźwości - Nie lamentuj z tym piciem, bo nie zachlałam się na śmierć!
Misiek słysząc moją przygłupawą gadkę jedynie wywrócił oczami, odstępując od zniesmaczonego Martino. Zakładam, że nie chciał niczego oceniać pochopnie. Po pijaku mogłam zmyślać różne niestworzone historie...
- Idziemy stąd. - syknął, kierując się w moją stronę - Pogadamy rano, jak będziesz trzeźwa...
- Ja nie piłam! - tupnęłam nóżką udając obrażoną. Kubiak nie zwracał na to uwagi, dlatego też zarzucił mnie na plecy, chcąc zaprowadzić do samochodu.
- Z tobą też pogadam, jak dowiem się wszystkiego. - warknął do Matteo na odchodne - Nie chcę ci sprać buźki bez powodu.
- Ej, czy ja ci piorę Monikę?! - słysząc jego kąśliwe uwagi, uderzyłam go mocno po plecach.
- Z pijanymi nie rozmawiam. - rzucił za siebie równie niemiło, kierując się w stronę drzwi.
- Spierdalaj, kurde.
- Teraz "spierdalaj". - przytaknął, niepewnie naciskając klamkę - Przed chwilą mówiłaś do mnie "Misiu".
- Spierdalaj po raz drugi. - znów zaplotłam ręce na piersiach, w dalszym ciągu zwisając głową w dół. Musiałam wyglądać komicznie... - A ja... Ja z trzeźwymi nie rozmawiam!
- Domyślam się... - wymamrotał, ostatni raz odwracając się do Włocha - Jak masz coś na sumieniu, to lepiej bój się tego wyjazdu do Kielc.

___________________________________________

 Naranjowa twórczość numer 13:

Epica - Storm The Sorrow.

___________________________________________

Obecna 'Naranjowa Twórczość' to (po raz pierwszy) piosenka Pani z nagłówka bloga ;) 

Drogie Dziewczęta, 
dodaję rozdział z dwudniowym opóźnieniem. Mam nadzieję, że choć troszkę przypadł Wam do gustu. :)
Coraz bardziej komplikuję relacje Naranji i Michała. Relacje, które tak naprawdę są banalnie proste. Przekonacie się o tym niebawem. :)

JUTRO RUSZA LIGA ŚWIATOWA! 
Mocno trzymam kciuki za wygraną Holandii i Portugalii w jutrzejszych meczach z (kolejno) Kanadą i Finlandią... Choć to ciężka sprawa. ;(
Jakieś typy na zwycięzców grupy C?  :)

Pozdrawiam cieplutko ;*

PS 1.     Kiedy nowy rozdział ? -> patrz: tablica informacyjna u dołu strony.

30 komentarzy:

  1. Miałam nadzieję, że Michałowi nie uda się zatrzymać Moniki i wróci do mieszkania sam.. :( No ale mówi się trudno. Wyobraziłam sobie ten obrazek, jak Naranja jest niesiona przez Miśka.. :D
    Zapraszam do siebie na 21 rozdział.

    Pozdrawiam, no_princess :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu Michał przyprowadził Monikę?? Nie rozumiem tego ani trochę. Uwielbiam pijaną Patkę.
    Zapraszam do mnie na kolejny rozdział :D
    Pozdrawiam Luna :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze, aleś mnie psychicznie 'przeszłaś', co podczas jednego rozdziału płakałam i śmiałam się równocześnie to moje :D
    Chyba pierwszy .. tak, na pewno pierwszy raz taka prawdziwa, szczera łza popłynęła mi na fragmencie z początku rozdziału, pięknie to napisałaś. Poczułam ten ból i pustkę swego rodzaju po zrozumieniu, że to czego pragniesz było na wyciągnięcie ręki, a teraz .. a teraz jest Monika. Aż trudno się komentuje, bo szkoda słów. Matteo tzw. 'lovelas co w brudnych gaciach chodzi' ..
    Ale za to co mnie rozbawiła pijana < tylko torszkę oczywiście :D > Patka to moje :D No i rozczulający 'Michał super hero ' wkraczający aby ratować pijaną Naranję od roznegliżowanego Matteo- cuuudo :)
    Mieszasz, oj mieszasz, mistrzynio! :D

    Zapraszam na nowy rozdział na blogu :)
    http://siatkowkaczylimarzeniagodnespelnienia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na coś nowego i innego w moim wykonaniu, mam nadzieję, że się spodoba ;)

      http://niestracswojejepasji.blogspot.com/

      Usuń
  4. Okeej.
    Pijana Patka, to słodka, kochana, jak małe dziecko Patrysia:) Wkurzony Misiek, to cudowny kochany facet, który chroni swoją przyjaciółkę (eccheeee...jaaasne :p ) przed umięśnionymi ramionami Matteo. Już wspominałam, że Włoch działa na mnie dziwnie, jest kołkowaty i go nie lubię, więc won mi z nim :P

    Patka się wypaplała o Bąku i czuję, że Martino to wykorzysta, to raz, dwa, po cholere tam ta Monika w tym mieszkaniu? " Monice dwie i pół?" Kurwa jego mać, pogięło go, czy jak, przepraszam bardzo?

    Relacje Kubiaka i Naranji są proste?? Tak jak moje i ee..no wiesz.
    Umiliłaś mi czas przed pójściem na imprezę. Czeka mnie poważna rozmowa teraz.
    A a a i jeśli chodzi o LŚ, stawiam na Holandię:) <3
    a rozdział jak zwykle genialny, ale to już wiesz bejb!:*
    ściskam mocno :*

    OdpowiedzUsuń
  5. niepotrzebnie Misiek przyprowadził Monikę do domu skoro widział reakcje Patryśki:/
    dobrze, że ona mimo wypitego alkoholu nie dała się ponieść emocjom i nie zrobiła niczego głupiego z Matteo, choć po wyjściu z łazienki gdyby nie Misiek to różnie mogłoby się stać;p
    Michał i Patrycja muszą w końcu przeprowadzić konkretną rozmowę o ich relacjach bo jak widać nie są już czysto przyjacielskie;)

    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ohohoohooooo:D
    Niech oni beda juz razem, proszeeee:((

    Btw, uwielbiam twojego Bloga^^
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Za tą akcję z monikową herbatką, pomiataniem Patrycją, a potem jej rozterkami, to nie wiem co Ci zrobię! Wiadomo, że ich relacje są banalnie proste, tylko że oni oczywiście tego nie widzą - jak to zazwyczaj bywa... Mało co się nie popłakałam ze śmiechu, czytając pijaną Naranję i nieudane próby Matteo :D A wkurzony Misiek, w sam raz na stan Pati! Mam nadzieję, że kac ją wymęczy, podobnie jak Kubiak, który, powinien, według mnie, nieźle ją przemaglować, jak na spowiedzi. ;) I niech się już cokolwiek, troszeczkę, wyklaruje, chociaż odrobinkę, prooooszę! :P
    W wolnej chwili zapraszam do siebie na dziewiąteczkę :D

    Buziaki,
    A.

    OdpowiedzUsuń
  8. Na dole tyle Naranji, o mateczko! :o
    a ja lubię pijaną Pat (bez przesady) :D
    Matteo, czemu pan odszedł z Polski, co? a tam, dobra, jest Kubiaczek :3
    A właśnie, Michał zostaw Monikę gdyż Pat lepsza jest, ot co! :D
    pozdrawiam, Julka :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Co się dzieje? Co się tutaj dzieje? xD
    Kiedy to wszystko się rozwiąże? Pati będzie z Michałem, Łaskowie nadal szczęśliwi i wszyscy będą mieszkać w Żorach czy tam Jastrzębiu. I tak by było najlepiej. No, ale cóż. Z tego co wiem to pewnie ich wszystkich jeszcze raz przemaglujesz, pokłócisz, pogodzisz i wreszcie jakoś to będzie. Na cholerę Michał sprowadzał tą Monikę do domu? Faceci to jednak są ślepi. Oj są. I to strasznie! Ach, ten Matteo :3 Lubię tego pana i to bardzo. Chociaż i tak wolę Kruszynę. Lubię wkurzonego Miśka. Naprawdę. Jeśli chodzi o Patrycję to jest czasem zdenerwowany, ale robi się wtedy taki opiekuńczy. Przynajmniej ja tak czuję. Ale to własnie jest fajne. To czekam na kolejny rozdział, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na kolejny rozdział: http://grasz-wygrywasz.blogspot.com/2013/06/dwanascie.html

      Usuń
  10. Zapraszam na nowy rozdział:
    http://milosc-mimo-wszystko.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. No nie! A jednak przyprowadził Monię do domu :( Szkoda mi było w tym momencie Pati. Michał! Ty też w końcu zdecyduj się,bo widzisz co dziewczyna przeżywa i chyba dobrze zauważyłeś,że przez ciebie.....Dlaczego Pati nie przełączyła na ten wrestling? Mateo zaoferował,że zaśpiewa jej "felicita". Chciałabym o tym przeczytać. :) Ubaw byłby po pachy :D....No co to by było gdyby nasz Misiek nie uratował Patki. Taka słodka wymiana zdań była między nimi :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja pierdole, co za wyobraźnia! Serio? No zaszalała Pati. Ale Dziku też, po co ta Monia? :c Kurczę, Matteo nie kuś nam Pati! XDD

    OdpowiedzUsuń
  13. Szlag by trafił! Jak on mógł ją przyprowadzić do mieszkania? No jak?! Dlaczego faceci są tak niedomyślni? Na miejscu Patki też bym zabrała dupę w troki i stamtąd zniknęła. Nawet trudno wyobrazić sobie jak się musiała czuć w tej sytuacji. Nie spodziewałam się ,że uda się do Martino. Jak widać temu tylko jedno w głowie i bynajmniej nie mam tu na myśli wrestlingu... Typowy facet po prostu. Aż się zdziwiłam ,że Dzik zostawił pannę Monikę i przyjechał po Patkę i z błogim spokojem słuchał niekiedy bluzgów z jej strony. Swoją drogą upita Patka jest straaaaaaasznie rozkoszna :>


    Ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. zapraszam na 12 http://ignasiawresovii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. No nareszcie znalazłam wolną chwilę. !
    Iii.. i mam ochotę zarąbać Kubiaka ! Szuja jedna. Ona mu takie świństwo zrobiła, a on jeszcze chce do niej wrócić. Oj głupiś, ty głupiś Kubiak :P
    A co do Patrysi. Nawet widzę tu powiązanie z moją blogową Michasią, jak one obie kochają tą naszą Kruszynkę ! Aż się miło na serduszku robi, ale jednocześnie i przykro, bo i Patrycji i Michalinie daleko ( chyba ) do jakiegokolwiek związku.
    Pozdrawiam :)
    I zapraszam na moje blogi :)
    http://nuestro-amor-sera-siempre.blogspot.com/
    http://stand-y-conocer-el-sabor-del-amor.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam serdecznie :)
      http://nuestro-amor-sera-siempre.blogspot.com/

      Usuń
  16. Oczywiście znów nie powiadomiłaś mnie o nowym rozdziale, ale ja wspaniałomyślnie (:D) sobie tutaj dzisiaj weszłam i patrzę, a tu 31!
    Jak ta Monisia mnie denerwuje, o matko... Gdyby się nie pojawiła, to wszystko by się szybciej potoczyło, Patka by wyznała Miśkowi, co czuje albo odwrotnie i po sprawie. Chociaż wtedy byłoby nieciekawie, bo zaokńczyłabyś swoje opowiadanie, a ja bardzo chcę je czytać :3 W każdym razie rozdział jest bardzo fajny, jakiś mi się wydaje wyjątkowy, oj nie wiem. Kubiak, mimo mojej nieskończonej miłości do niego, również działa mi na nerwy, bo zamiast porwać w ramiona swoją ukochaną, on bawi się w jakieś podchody i jeszcze sprowadza swoją byłą, która go - jak to trafnie sformułował Metteo - wyhu*** ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam na piątkę :) http://carolina-book.blogspot.com/

      Usuń
  17. Zapraszam na jedenasty epizod na http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na urywek trzeci na http://oublier-soi.blogspot.com/ :)

      Usuń
  18. Bożee, jak ta Monika mnie wkurza! ;( Misiek zresztą też.. Czy on nie widzi, że przed sobą ma miłość swojego życia?
    Mam nadzieję, ze Kubi zrozumie i będą razem! Czekam na następny ;)

    pozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział http://misja-miloscempuse.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. No nie. Martino spił Patkę jak dziecko. Normalnie bym mu przywaliła za to, gdybym była w pobliżu! Idiota. I jeszcze ją całował, liczył na więcej, a żeby było ciekawiej, dowiedział się o Bąku. I czuję przez skórę, że tak tego nie zostawi i wykorzysta to w jakiś sposób. No ale czymże byłoby życie bez takich ciemnych charakterków? Niczem.
    Dobra, rozumiem że Michał chciał sobie wyjaśnić wszystko z Moniką. Ale do jasnej cholery, dlaczego w mieszkaniu, w którym siedziała Patka? Nie ogarniam tego :o Nie przyszło mu do głowy, że to trochę dziwne? Dwie kobiety, na których mu zależy, w jednym pomieszczeniu, z jedną chce prowadzić poważną rozmowę o przeszłości/przyszłości, a druga... Sama już nie wiem. NIE OGARNIAM.
    Wcale się nie dziwię, że Naranja wolała wybyć z mieszkania na czas pobytu w nim Monisi. Świadomość, że facet którego kochasz, właśnie odnawia stosunku ze swoją byłą... z deczka dołujące.
    Tylko uważam że nie powinna pić. To do niczego jej nie doprowadzi, już zapomniała jak skończyła ostatnim razem? Dobrze, że przynajmniej nie wpadła na szalony pomysł jazdy samochodem w tym stanie...
    Misiek, ty niedojdo. Jak cię lubię, tak teraz mnie wkurzasz. I czego się wkurzasz na biedną Patkę? Pogadałeś sobie z Monisią, to czemu masz do niej pretensje że poszła do Matteo? A może miała siedzieć w kuchni i czekać na swoją kolej, aż łaskawie skończysz konwersację? I jeszcze "z pijanymi nie rozmawiam". Nosz cholera jasna, aż mam ochotę go trzasnąć czymś twardym. Kiedy do tego zakutego łba coś dojdzie?!
    Alem się rozeźliła ^^
    Liga, Liga.... <3 Już w niedzielę!
    Całuję, S. ;*

    + zapraszam na osiemnastkę -> http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Eh Martino, Eh Naranjo, Eh Kubiaczku, Eh Moniczko.... Eh w ogóle wszyscy! Całkowicie zapomniałam, że gdzieś między tymi wszystkimi zawirowaniami stoi sobie niczego winny Matteo. Wtedy jeszcze niewinny, ale teraz prawdziwy... Po prostu przeszkadza! :c
    + uwielbiam pijackie teksty Patrycji. ♥ :D
    Ma się rozumieć, że teraz wszystko będzie tylko i wyłącznie dobrze? ;> :D Obyobyoby!
    Pozdrawiam cieplutko i czekam na następny, na pewno cudoooooowny rozdział! ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  21. Matko boska,nie wiem na jakiej emocji sie zatrzymać,popłakałam się prawie,potem popłakałam się ze śmiechu,a teraz w sumie boję się następnego rozdziału,nie wiem,jak ten wieczór ( w sumie noc) się skończy.. ;)
    Pijana-gadatliwa Patka? -Niedobrz,niedobrz :(
    Boże święty ( coś mnie na religię wzięło-przepraszam XD ) ale mam nadzieję,że dobrze myślę i wiem,jak w końcu ułożom się im te ''proste'' relacje! :)
    Pozdrawiam serdecznie :3

    OdpowiedzUsuń
  22. Niedługo sie o tym przekonacie? Czyli w końcu bedą razem ? A może nie, tylko może na reszcie to sobie uświadomią.
    Martino, ahh Martino. Włoski temperament robi swoje. :D Nowa strona, nowa osobowość została ukazana. Wcześniej nic, aaa teraz jakieś pocałunki. Stooop ! Patka kocha kogoś innego i nie chce go zranić. Tak trzymać. !:D. Do tego pijana Naranja wygadała się o Michale B. Oby Matteo tego jakoś nie wykorzystał.
    Ciekawe co z Moniką ... Oby nie powróciła. Pomysł Kubiego, że dwie kobiety kochającego jednego mężczyznę. To nie jest dobry pomysł. Jeszcze to : Monice dwie i pół. Kurde. A może tak bezmyslnie powiedział. Ciągnie ja do Patki. Martwi się on nią. Czekam na rozwój sytuacji :D Teraz jest Michał i Patrycja :D
    Jak zawsze jest świetnie. :D
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział : http://fly-bird-is-free.blogspot.com/2013/06/rozdzia-43.html
    Pozdrawiam Paaula :) Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  23. http://zapomniecocalymswiecie.blogspot.com dwadzieścia pięć u mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Kurde, Kubiak! Człowieku! Co to ma być w ogóle za przyprowadzanie swojej Moniczki, wysługiwanie się Patką? :C Nieładnie :<
    I smutno mi, kiedy czytam te wszystkie przemyślenia Naranji i targające nią uczucia. Ehhh, przecież tak nie może być! Ona kocha go, on kocha ją (prawda?), oszukują sami siebie... A to bez sensu! :C
    Dobrze, że z Matteo nic więcej się nie stało, na pewno by tego żałowała, po prostu nie warto odreagowywać w taki sposób, kosztem innych ludzi. Za prześwietny przykład może tu posłużyć Bąku. Wiadomo...
    "Banalnie proste"? Czyli, że mam się cieszyć? :D
    Pozdrawiam :*
    volleyball-journalist.blogspot.com/
    gorzka-prawda-rozczarowan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. Monika, kurde, weź się odwal! Jezu, ale mnie wkurzyło jej pojawienie się ;D Misiek też mnie wkurzył z tą herbatą, wrrr, no bez jaj!
    A Patka znowu się schlała, no jak dziecko. Chociaż ja to bym MM chyba też nie umiała odmówić, zwłaszcza będą w takim położeniu jak Patka. Alkohol dobry na wszystko, tyaa... Ale jestem z niej dumna, że do niczego nie doszło! Kurczę, pomyślała i dobrze zrobiła, że go przystopowała. Kolejnemu narobiła by nadziei, a użeranie się z dwoma napaleńcami mogłoby być zadaniem niewykonalnym. Także ogromny plus dla panny Naranji za ogarnięcie się ;)
    Pisałam wcześniej, że mnie Kubiaczyna wkurzył, ale nie umiem się na niego długo gniewać, bo mnie głupek rozczulił tym swoim pojawieniem się w mieszkaniu Włocha. Troszczący się o 'trzeźwą' Patkę jest wybitnie uroczy.
    Gdyby te ich relacje były tak wybitnie proste, to już by się hajtali ;P heheheheszki ;P
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Podziel się wrażeniami; powiedz, co chciałabyś przeczytać; daj znać, co jest nie tak; pochwal się swoim blogiem; SKOMENTUJ! :)

Zachęcam.

Co na temat Naranji myślą inni? Przeczytaj! :)

Źródło: http://kibicowelove.blogspot.com/2013/08/konkurs-najlepsze-opowiadanie-2013-roku.html