O blogu.

Co to za historia?

Jest to opowieść o młodej artystce (przez większość ludzi znanej jako Naranja), która w jednym z programów telewizyjnych poznaje Michała Kubiaka. Wraz z tym wydarzeniem zaczyna się jej walka z przeszłością, chęć zapomnienia o nieszczęśliwej miłości i szalona przygoda z siatkówką... A raczej, mówiąc dosadnie - z licznymi siatkarzami.

Początkowo obcy dla niej świat sportu dzięki kontaktowi z Kubiakiem zaczyna niebezpiecznie porywać ją w wir dosyć nieprzemyślanych kontaktów. Przysporzą jej one niemałe problemy.

Krótko mówiąc "Naranja. Jak zakochałam się w siatkówce." to zabawa w poszukiwanie miłości, która tak naprawdę cały czas jest tuż obok i walka o przyjaźń, w której nigdy nie należy się poddawać.

Poznaj opinie o Naranji u dołu strony i oceń sama! :)

24 maja 2013

Rozdział 30 - Czuję to w sercu, duszy, umyśle, w żyłach, skórze i kościach - tracę Cię...


 WŁĄCZ:

The Cranberries - Zombie


             Moje od dawien dawna ukochane gitarowe brzmienie mimowolnie przyprawiło mnie o dreszcze ekscytacji, które skutecznie przerwały mój sen. Nawet nie wiedziałam, że w stanie hibernacji, gdy nie do końca kontroluję świat dookoła mnie otaczający, potrafię wyłapać tę charakterystyczną melodię. Z niemałym zdziwieniem przyglądałam się oślepiającemu mnie ekranowi telefonu, chcąc przyciszyć muzykę, która rozbrzmiewała w granicach swoich możliwości. Nie wiem, jak możliwym jest zaśnięcie przy takiej ilości decybeli, ale podziwiam swój wymęczony organizm za walkę z tym niekiedy drastycznym łomotem. Odruchowo zerknęłam też na godzinę....

Zbliża się szósta, wprost genialnie!

Leniwie się przeciągając klęłam w myślach na szwankujący zegar biologiczny. Jak to jest, że gdy mogę spokojnie wypocząć, budzę się o świcie pełna energii i na słowo "drzemka" dostaję drastycznych skoków ciśnienia, a innym razem rzucam mięsem na tradycyjną pobudkę o 9 rano?
             Podniosłam się z łóżka cały czas słysząc melodię dochodzącą ze słuchawek, które zginęły gdzieś w odsuniętej pościeli. Siedziałam bezmyślnie i gapiąc się w ścianę starałam się poskładać myśli. Sama nie do końca widziałam z jakim nastawieniem rozpoczynam ten dzień. O dziwo nie męczył mnie już wczorajszy problem...

Jestem obojętna?

Prychnęłam jedynie pod nosem, nie rozumiejąc samej siebie. W duchu cieszyłam się z mojej postawy: mniej emocji, to mniej problemów. Mniej problemów, to mniej myśli.

Możemy z siebie już się tylko śmiać, los nie rozpieszcza nas od lat...

Przecież to logiczne, że zawsze mam pod górkę, a w moim świecie nic nie mogłoby być poukładane. Jak nie ląduję w szpitalu z powodu zawodu miłosnego...

No dobra, nie zawodu, a własnej, kretyńskiej bezradności. Już wiem, że nigdy więcej!

...to porykuję na myśl o zmarnowanej szansie, która bez wątpienia przekreśliłaby tę czarną kartę w mojej własnej, małej historii.

...wczorajszej biedzie nową suknię dał.

Miałam wszystko, paradoksalnie nic nie zauważając. Przekreśliłam związek. Teraz muszę walczyć.
Walczyć? 
Tylko o co? O przyjaźń, czy uczucie?

Zamykam oczy, widzę przestrzeń, co w nieskończoności znika gdzieś...

Kołysząc się z boku na bok, pod zamkniętymi powiekami przetaczałam obrazki, którym poświęciłam całą noc. Co rusz uśmiechałam się, czy krzywiłam na myśl o wszystkim, co wydarzyło się z udziałem Michała. Po chwili doszłam do wniosku, że czas przestać odwracać się w tył, czas żyć teraźniejszością.
             Wzdrygnęłam ramionami i nie znajdując już nawet cienia szansy na zaśnięcie, zerwałam się z łóżka jak poparzona, zrzucając pościel na podłogę. Dopadłam włącznik światła, w wyniku czego ze złością mrużyłam maltretowane oczy, po czym w popłochu oddałam się poszukiwaniom świeżej bielizny, przegrzebując przy tym całą szufladę, później ręczników - wywalając kilka poukładanych wdzianek do góry nogami...

Koszula niewyprasowana, spódnica pomięta... Chyba dobrze się złożyło, że zwlekłam się trochę wcześniej.

Zamknęłam jedno skrzydło szafy, zauważając w nim swoje lustrzane odbicie. Parę razy mrugnęłam powiekami, nie wierząc w to co widzę...

Ja pierdole, wyglądam jak zombie!

Opuszkami palców badałam swe opuchnięte powieki, po chwili ścierając rozmazany tusz do rzęs. Po doprowadzeniu się do porządku, w pośpiechu wybiegłam z pokoju. Jeszcze w jego progu zreflektowałam się, że czas na chwilę odpoczynku dla niewątpliwie zasłużonego, stojącego na całonocnej straży telefonu. Jeszcze raz, żwawo podeszłam pod urządzenie i jednym ruchem palca sprawiłam, że w pokoju nastała martwa cisza. W przypływie energii biegiem opuściłam pomieszczenie, dosyć mocno trzaskając drzwiami.

WYŁĄCZ MUZYKĘ.

Moje przebojowe opuszczenie pokoju uwieńczone zostało równie hucznym, charakterystycznym dźwiękiem paneli. Teoretycznie rzecz biorąc coś dosyć sporych gabarytów spadło na nie, obijając się przy tym niemiłosiernie...
- No żesz kurwa!
...dobra, nawet praktycznie rzecz biorąc coś na nie spadło.
- Epitecik z rana jak śmietana? - spokojnym krokiem skierowałam się w stronę bluzgów, zauważając leżącego obok kanapy Kubiaka - Co ty tu robisz?
- Wygodnie sobie poleguję... - uśmiechając się do mnie cwaniacko, podparł ręce pod głowę, radośnie podrygując stopami - A raczej polegiwałem do czasu, aż nie raczyłaś zaatakować mnie drzwiami.
- Zaatakowałam cię drzwiami? - prychnęłam pod nosem z żałością spoglądając w jego stronę - Jakim cudem można spaść z kanapy słysząc drobny huk?
- Ta, drobny... - odpowiedział drwiąco - Obudziła byś tym niedźwiedzia ze snu zimowego...
- Właśnie widzę, że obudziłam - wytknęłam mu język, podając rękę do pomocy - Wstawaj, ofiaro!
- Ha-ha-ha. Sam dam sobie radę. - syknął, powoli zbierając się z podłogi - Humorek się trzyma o tak wczesnej porze?
- W przeciwieństwie do ciebie... - przytaknęłam, zajmując miejsce u jego boku - Wytłumaczysz mi ten fenomen upadku? Fale dźwiękowe cię zniosły?
- Coś ty taka uszczypliwa?! - wzdrygnął się, zaczynając atakować mnie pojedynczymi 'dźgami'.

Sielanka, sielaneczka, mój drogi kumplu... Za niedługo nawet mnie nie dotkniesz.

Jednym gestem chwyciłam jego dłonie, zaprzestając wszystkich wygłupów. Spoglądałam na niego w milczeniu, w środku czując złość przemieszaną ze zmartwieniem.
- Wszystko w porządku? - odwzajemnił spojrzenie, marszcząc przy tym brwi - Jeżeli jesteś zła o łaskotki to przepraszam...
- Nie, coś ty... - zerwałam wzrok - Chyba zbyt wczesna pora, nie ogarniam wszystkiego...
- Złośliwości ogarniasz wspaniale - pogładził mnie po policzku, po chwili przyciągając do siebie i zamykając w mocnym uścisku - Patryś, jak coś cię dręczy to mów. Umawialiśmy się chyba, że sobie pomagamy, nie? W związku z tym zamieniam się w słuch.
- Czemu tutaj spałeś? - rzuciłam bez namysłu, jeszcze bardziej wtulając się w jego ciepły tors.
- To cię tak dręczy? - zaśmiał się w głos - To mi powiedz gdzie miałem spać, jak nie tu?
- Na materacu? - spojrzałam w górę, doszukując się jego oczu. Cały czas spoglądały w moją stronę.
- A materac był gdzie? - uśmiechnął się szeroko, gładząc dłonią moje plecy.

Będzie mi brakować tego uśmiechu... Bardzo będzie mi brakować.

- No tak, tak, dobrze kombinujesz - pokręcił głową, uprzedzając moją odpowiedź - Był w twoim pokoju, który zamknęłaś na 10 spustów. Dobijaliśmy się do drzwi, ale najwyraźniej nie słyszałaś.
- Miałam... - spoglądałam na niego jak zaczarowana, powoli przypominając sobie zeszło nocne rozmyślania - ...słuchawki na uszach. To dlatego.
- I płakałaś w rytm wzruszającej piosenki?
- Co robiłam? - delikatnym ruchem głowy przywróciłam się do rzeczywistości.
- Słyszałem, że płakałaś Pat... - powiedział, głęboko wzdychając - Mów mi tu jak na spowiedzi: co jest?
- Nic nie jest. - wstałam z kanapy, wyrywając się z uścisku - Mam parę spraw na głowie, muszę sobie wszystko poukładać... - wychrypiałam nerwowo zbierając leżące obok niego ubrania - ...jak sobie z tym nie poradzę, to do ciebie przyjdę. Tymczasem pozwolisz, że pójdę się przyszykować na egzamin.
              Nie zwracając uwagi na jego słowa udałam się w stronę toalety. Rzuciłam gdzieś nerwowo ubrania, po chwili oddając się w ręce kojącego strumienia wody. Stojąc pod prysznicem cały czas karciłam się w myślach z ten swój niekontrolowany wybuch złości.

Czy jest jakiś sens w robieniu mu wyrzutów? Żadnego. 
Słyszałam Patrysiu, że chcesz zawalczyć o resztki tego, co ci z niego zostało? W takim razie gratuluję podejścia.

Nie wiedzieć kiedy zakończyłam tuszowanie oznak po nieprzespanej nocy. Prostując ostatnie kosmki włosów w myślach powtarzałam wszystkie tematy, których nie dane mi było powtórzyć wczorajszej nocy. Ponowne, nerwowe rozmyślanie o kwestiach życia społecznego człowieka przyprawiało mnie jedynie o mdłości. Miałam dość tego wszystkiego. Zrezygnowana i wymęczona po długim socjologiczno - łazienkowym maratonie, opuściłam przesiąknięte parą pomieszczenie kończąc tym samym wywód o swojej uczelni. 

Jak ja się cieszę, że od następnego semestru będę widywać tych ludzi co dwa tygodnie! 

              Wychodząc z łazienki moje nozdrza zostały zaatakowane przez intensywny zapach kawy. Kubiaka nie było już w salonie, dlatego poczłapałam w stronę kuchni.
- Zamawiała pani kawę? - Michał spojrzał na mnie ponętnym wzrokiem, gestem przywołując w swoją stronę.
- Jesteś moim pasterzem... Jak ci się chciało? - jak na skrzydłach skierowałam się w stronę kubka z gorącą cieczą, obejmując go szczelnie obiema dłońmi.
- Żeby nie było: przygotowałem ją tylko dlatego, że obudziłaś mnie tak wcześnie i bez tego nie potrafiłbym normalnie funkcjonować. Nie myśl, że masz u mnie jakieś specjalne względy - dał mi pstryczka w nos, opierając się przy mnie o blat.
- Nie no, skąd - zaśmiałam się na siłę, próbując wykrztusić z siebie zdanie, które w tym momencie przyszło mi na myśl - Od dziś ustępuję miejsca... - upiłam łyk kawy krzywiąc się niemiłosiernie - ...Monice.
- Ta mina wyraża wszystko - uśmiechnął się szeroko. Mnie niestety nie było tak wesoło.
- Nie, spokojnie, to nie z powodu myślenia o niej, wręcz przeciwnie nawet! - uniosłam rękę w pokojowym geście.

Akurat...

- Po prostu dalej nie przepadam za smakiem kawy. - wzdrygnęłam ramionami - Piję ją tylko dlatego, żeby trzymać się na nogach.
- Uważaj, bo ci uwierzę.
- No tak jest! - szukałam w głowie kolejnego usprawiedliwienia - Ja ją bardzo chętnie poznam!

Co ty pierdolisz, Patrycja?!

- Naprawdę? - przeszył mnie zdziwionym wzrokiem - Szczerze mówiąc to sam nie zdecydowałem się jeszcze na spotkanie z nią... Nie wiem, czy jestem na to gotowy. W każdym razie przemyślę to - puścił mi oczko, cały czas nie tracąc humoru - A co, jak wasze spotkanie skończy się podobnie do mojego z Mateuszem?
- Myślisz, że złamię jej nos, a później rzucę się na ciebie z pocałunkiem? - zmrużyłam oczka.
- No... - przytaknął niepewnie - Na przykład.
- Zapomnij! W przeciwieństwie do tamtej sytuacji mnie zależy na waszym szczęściu.
- Rozumiem... - odpowiedział wpatrując się w podłogę - Czyli temat, którego wczoraj nie omówiliśmy już mam z głowy...
- Temat drugiej kobiety, której nie umiesz pojąć? - zaśmiałam się, wskakując na blat.

Tak, dobij mnie, proszę bardzo.

- Dokładnie - skrzywił się, mrucząc pod nosem - W dodatku myślałem, że płakałaś przeze mnie.
- Misiek, proszę cię... - przyciągnęłam go do siebie za rękawek koszulki, po czym mocno przytuliłam - Jak mogłabym płakać przez ciebie? Cieszę się, że ci się układa. Poza tym chcę dla ciebie jak najlepiej. Wiem, że podejmiesz jedną z najbardziej słusznych decyzji...

Tylko nie płacz głupia, tylko nie płacz!

- To co... - wyszeptałam, odsuwając go od siebie - ...robimy śniadanko?
- A co proponujesz?
- Naleśniczki... - zmrużyłam oczka - ...ze słodziuśką nutellą.
- Mmmmm... - wczuł się Kubiak, spoglądając na mnie równie zawadiacko - Śniadanie mistrzów. Lubię to.
- To się przesuń - dźgnęłam go w bok, otwierając sobie tym samym możliwość jakiegokolwiek ruchu - Czas na moje popisowe danie.
- Miałaś na myśli MOJE popisowe danie - zaczął się droczyć, szukając miksera w jednej z szafek - To jest typowe, kubiakowe śniadanko.
- Widzę, że już nawet wiesz co gdzie trzymamy... - przekazałam mu fartuszek, uśmiechając się szeroko - ...w takim razie mistrzuniu, do dzieła.

Ostatnie wspólne śniadanie? Być może...

               Sprawnie uporaliśmy się z przygotowaniami. Najedzeni, ale jakże szczęśliwi posprzątaliśmy po sobie, zasypując się znajomymi sucharami dla poprawy humoru. Niby to prymitywne zajęcie, ale jakże podniosło mnie na duchu w tej niemałej egzaminowej nerwówce. Gdy brakło nam pomysłów, postanowiliśmy poszukać świeżych, 'śmiesznych' żarcików. Po kilu wybuchach niekontrolowanego śmiechu i kilku facepalmach spostrzegliśmy się, że dochodziła godzina 9. Szybko przyszykowałam się do wyjścia, zauważając w korytarzu, że Łaskowie ciągle słodko spali. Musiałam zostawić Kubiaka na pastwę mojego laptopa i sterty naleśników, którym nie daliśmy rady. Po solidnym kopniaku na szczęście, migiem pomknęłam na uczelnię.
               Piekielny egzamin z socjologii zaplanowany został, jak się okazało, o godzinie 10. Mały błąd moich znajomych pozwolił mi się usadowić na końcu niewielkiej, bo trzyosobowej kolejki. Nerwowo stąpając po korytarzu doczekałam się przybycia znienawidzonej pani profesor. Na jej widok od razu zrobiło mi się słabo... Dlatego przysiadłam na podłodze z nudów przeczesując swoją torebkę. W pewnym momencie zadzwoniła do mnie Dominika.
- Moja ty dupo kochana, życzę ci powodzenia!
- Dzień dobry się mówi - warknęłam.
- Ochooo, nerwy już cię zżerają - zaśmiała się w głos - Powiedz mi tylko w której sali piszesz, zaraz po ciebie wpadniemy...
- Żadne wpadniemy! - krzyknęłam zwracając na siebie uwagę znajomych - To znaczy... - już zaczęłam szeptać - ...przyjdź bez tych przyczłapów. Nie róbcie mi wstydu!
- Dobreee! - w odpowiedzi otrzymałam salwę śmiechu - I tak już się dostatecznie wstydu nażarłaś przez Mateusza, jak przychodził na miasteczko na imprezy...
- Coś jeszcze chciałaś mi powiedzieć? - przerwałam jej, nerwowo podrygując nogami.
- Chciałam ci powiedzieć "do zobaczenia po egzaminie"!
- Uch... - warknęłam, po chwili zauważając profesorke w drzwiach.
- Pani Majewska, zapraszam.
- Momencik - zwróciłam się w stronę pedagoga, po chwili żegnając się z Dominiką - Trzymaj kciuki, idę walczyć.  Buziak.
              W małym, jasnym gabinecie wbrew pozorom było dosyć przytulnie. Na środku stało duże biurko, przy którym zasiadła owa kobieta, wskazując na miejsce na przeciwko siebie.
- Proszę chwileczkę zaczekać, znajdę pani oblany test i zaczniemy rozmowę.
Zmarszczyłam brwi przyglądając się uważnie jej poczynaniom.

Oblany test? Słyszałam, że przepadł on w niewyjaśnionych dotychczas okolicznościach...

- Pani studiuje prawo, pierwszy rok, zaocznie? - dopytała spoglądając zza okularów.
- Prawo, ale dziennie. - skróciłam swą odpowiedź, zauważając na jej twarzy nie małe zamieszanie.
- Och, w takim razie to nie ta teczka - machnęła ręką, odkładając jakieś papierki do biurka - Proszę chwileczkę zaczekać - podniosła się z miejsca kierując w stronę jednej z szafek. Cały czas wodziłam za nią wzrokiem, przypatrując się każdemu ruchowi. Z każdym dźwiękiem przekładanej przez nią teczki, z każdym ruchem wypiętego w moją stronę tyłka i każdym westchnieniem na widok niewłaściwej sterty papierków moja złość rosła. Zerkając co jakiś czas na zegarek naliczyłam już 15 minut straconego i nerwowego czasu. W pewnej chwili wyprostowała się, kilka razy czytając, czy aby na pewno zabrała ze sobą odpowiednią teczkę. Pokręciła głową z uznaniem, kierując się na swoje miejsce.

Ta, też jestem z ciebie dumna...

Usiadła przede mną, tym razem wertując jakieś małe karteczki. Po wyjęciu jednej z nich, po raz kolejny wręcz parsknęła śmiechem, uwieńczając tym samym swój sukces.
- Pani Majewska Patrycja... - westchnęła przeglądając jakąś wyłowioną spośród wielu kartkę.

Mój test? Cudowne znalezisko?

- Z tego co widzę, ostatnim razem zdała pani na 4,5 - uważnie wlepiała wzrok w odpowiedzi, po chwili przekazując świstek w moje ręce - Nie wiem, po co pani tutaj przyszła, nie wiem w czym problem. Ma pani ambicję na więcej?
Odebrałam ze spokojem swój test, powstrzymując się od wybuchu gniewu. Całe szczęście, że nerwowo zaciśnięte szczęki pozwoliły mi poskromić mój niewyparzony język.
- W takim razie możemy się popytać...
- Nie, dziękuję - wycedziłam przez zęby sztucznie się uśmiechając - Ostatnim razem wspomniała pani, że mój test przepadł, w związku z czym powinnam się stawić w terminie poprawkowym. Tylko dlatego tutaj jestem.
- W takim razie to już nieaktualne. - spoglądała na mnie bez emocji - Test się odnalazł, wynik pani zna... Teraz tylko decyzja: poprawiamy, czy wpisujemy do indeksu?
- Wpisujemy... - westchnęłam ciężko, po czym uświadomiłam sobie, że nie ma co się złościć... W sumie już po wszystkim.
- Gratuluję oceny - odebrała zielony blankiecik otwierając go na właściwej stronie - Jedna z lepszych prac. 

Odwoływać się? Skarżyć do dziekanatu? Po co... 
Sesje niniejszym ogłaszam za zakończoną!

- Do zobaczenia w przyszłym semestrze - uśmiechnęła się słodko, oddając mój dokument. Pełna pretensji ukróciłam swoje słowa do minimum. Dygnęłam na pożegnanie i zaciskając pięści wyszłam za drzwi. Za nimi również starałam się pohamować emocje. Jedynie oddychałam głęboko, przymykając mocno powieki.
- Ocho, chyba nie zdała... - usłyszałam jakiś męski szept po swej prawicy. Doskonale znałam ten głos.
- Łasko, kurwa, nie dobijaj mnie - warknęłam, kierując się w stronę przyjaciół, którzy jak obiecali, tak zrobili. Od jakiegoś czasu czekali na mnie gdzieś na końcu długiego korytarza.
- Spokojnie... - wtrąciła Dominika - Opowiadaj lepiej, czy cię ulała...
- Nie. - wywróciłam oczami, bez skrępowania siadając na kolana Kubiaka - Znalazła mój test.
- To chyba dobrze...
- Nie dobrze! - syknęłam w stronę Miśka, który jak na zawołanie wycofał się z dyskusji.
- Test też oblałaś? - po raz kolejny zapytała Dominika.
- Czy ty choć raz mogłabyś we mnie uwierzyć?!
- Przepraszam... - wtrącił jakiś nieśmiały cichy głosik - ...czy mogę prosić o autograf?

Nosz kurwa, teraz nie autografy mi w głowie!

Zmierzyłam filigranową dziewczynę wzrokiem. Zacisnęłam mocno usta, oddychając głęboko.

No dobra, chociaż na niej się nie wyżyję. Nie mam powodu...

- Od kogo? - wskazałam dłonią na naszą czwórkę.
- Od pani - nieśmiało wyciągnęła dłoń z zeszytem. Otworzyłam go na stronie zaznaczonej flamastrem. Zauważyłam tam śliczny portret, przedstawiający moją osobę. Zbierałam szczękę z podłogi.
- To twoje dzieło?
- Tak - kiwnęła głową - Właśnie autograf na tej stronie byłby idealny.
- Dziewczyno, co ty tu robisz?! - popatrzyłam na nią ze zdumieniem, na co delikatnie się speszyła - Akademia Sztuk Pięknych jest kilka ulic stąd!
- Już myślałam, że ganisz mnie za autograf...
- Skąd! Jak ty rysujesz?! Bosko! - zaczęłam podrygiwać na kolanach Kubiaka, który powoli zaczął mnie uspokajać.
- Ej, przestań się wiercić! Masz zbyt kościsty tyłek...
- Przestań czubie! - syknęłam w jego stronę, podtykając mu zeszyt pod nos - Lepiej patrz!
- O, to ja też mogę się podpisać? - wyrwał go rozbawiony.
- Pan? - dziewczyna popatrzyła na niego ze zdziwieniem.
- Chciałbyś - wyrwałam z powrotem jej własność, szybko się podpisując - Musisz się pogodzić z tym, że nie wszędzie cię znają...
- Ależ, nie! - wzbraniała się studentka - Proszę, niech się pan podpisze. Pan też. - wskazała na Łasko - O, i pani!
- Ja? - poruszyła się Dominika, w której stronę został skierowany palec wskazujący.
- Tak! Co jak kiedyś wasze podpisy będą warte miliony?
                Wybuchliśmy śmiechem, po czym każde z nas dumnie dzierżyło w dłoni flamaster. Podpisując się uświadomiliśmy ją, że ma również do czynienia z siatkarzami. Na wieść o tym, dodatkowo zrobiła sobie z nami zdjęcie, zwracając na nas uwagę reszty ludzi obecnych na korytarzu. Nie wiedzieć kiedy zleciał się przy nas tłum wyciągniętych w naszą stronę rąk, czy to z aparatem czy z długopisami i kartkami. Chcąc nie chcąc zostaliśmy na uczelni o godzinę dłużej. Na końcu już ostatkiem sił przecisnęliśmy się do samochodu. Rozsiadając się w jego fotelach odetchnęliśmy z ulgą, zajmując się swoimi sprawami.
- Kochana moja, nie wiem czy wiesz, ale niebawem powinnyśmy wchodzić do studia nagraniowego - zagaiła siedząca na tyłach Dominika - Przeniosłaś się na studia zaoczne, więc większość swojego marnego żywota spędzisz w naszej wyłożonej wytłaczankami klitce.
- Wytłaczankami? - prychnęłam, spoglądając na nią przez lusterko wsteczne - Nie stać cię na oryginalne materiały?
- I w tym oto momencie poruszamy delikatny temat... - nerwowo przygryzła wargę - Teoretycznie mamy już wszystko. Mamy wszelkie formalności za sobą, mamy nawet załatwioną siedzibę, mamy odpowiednich specjalistów...
- Specjalistów? Od czego? - zdziwiłam się.
- Nie przerywaj mi!
- Tak jest pani manager.
- Mamy marzenia, mamy plany, mamy nadzieje...
- Coraz bardziej odchodzisz od tematu, Domi - po raz kolejny pozwoliłam sobie wejść jej w słowo.
- Krótko mówiąc chodzi o to, że nie mamy już pieniędzy.

Więzieniem marzeń wciąż pieniądze są - skrzydła rozwinąć, ale jak?

- To znaczy ja nie mam... - westchnęła żałośnie - Przeliczyłam swoje siły na zamiary.
- W czym ty widzisz problem? - w dalszym ciągu wgapiałam się w nią co jakiś czas.
- No chyba nie powiesz mi, że takiego problemu nie ma? Jedna rzecz, a blokuje wszystko.
- Zapomniałaś, że ja mam pieniądze - wywróciłam oczami.
- Aż tylu nie masz.
- Ile ci potrzeba?
                Chwilkę zbierała się w sobie, bojąc się jakby mojej reakcji. Gdy wymieniła brakującą kwotę, nie powiem, zrobiło mi się słabo.
- Fiuuu... - niósł się gwizd Kubiaka połączony z cichym jękiem Łasko.
- A no to miałaś rację... - skrzywiłam się - Tyle nie mam.
- Ale warto podkreślić, że jeżeli uda nam się zdobyć tą kwotę, zyskamy około drugie tyle.
- Potrzebujesz tych kilkuset tysi, po czym będę musiała jeszcze wpłacić co nie co, żeby praca nad moją płytą poszła w ruch? - zaczęłam na szybko kalkulować wszelkie wydatki.
- Dokładnie tak.
- W takim razie nie wiem, jak rozwiązać ten problem.

Sprzedajmy wszystko, co się sprzedać da, na bilet będzie i na chleb...

- Ja już myślałam co możemy zrobić - wtrąciła nieśmiało - Sprzedać nasze mieszkanie. Ale tu potrzebuję twojej zgody...
- Super pomysł! - odpowiedziałam ironicznie - Słyszałam, że pod Mostem Dębnickim są znakomite warunki mieszkalne.
- Ojjj, ty już musisz brać pod uwagę najczarniejsze scenariusze.
- Przepraszam cię, ale nie uśmiecha mi się powrót do domu rodziców. Tym bardziej, że nie tak dawno temu przeniosłam się do Krakowa na stałe - syknęłam.
- Myślałam o przeprowadzce do Jastrzębia...

Niebieski pociąg niech wywiezie nas za osiem gór i osiem rzek...

- Że co proszę? - zmarszczyłam brwi.
- Chłopcy, nas przenocują na jakiś czas... prawda Miśki?
- Dominika, czopie, to nie jest kwestia dwóch tygodni! - warknęłam - Będziemy koczować u nich parę miesięcy. Jak ty to sobie wyobrażasz?!

O czym ja mówię, przecież oni są parą - wyobrażają sobie wszystko aż nazbyt kolorowo!

 - Dobrze wiesz, że i bez takich ceregieli Łasko pozwoliłby ci się wprowadzić...
- Uważasz, że robię to z premedytacją?! - zerwała się z miejsca, powoli podnosząc mi ciśnienie.
- Dokładnie tak uważam!
- Dziewczyny, spokój! - wtrącił się rozbawiony Kubiak - Prztykać się nie musicie. Przenocujemy was...
- Ciekawe co na to Monika... - wymamrotałam w stronę Dzika, na co Dominika znów się ożywiła.
- Jaka Monika?! - krzyknęła - Nie mów mi Misiek, że do niej wracasz!
- Nie wracam... - wywrócił oczami, z niemałą irytacją spoglądając w moją stronę - Miało to zostać między nami...
- Czy ja coś mówię wprost? - wzdrygnęłam ramionami, próbując się usprawiedliwić - Sama się domyśliła.
- Co ja się z wami mam, Boże - wyjęczała Dominika - Macie mieszkać razem i koniec dyskusji.

A może to nie jest taki głupi pomysł, może powalczymy o faceta...?

- Skoro mamy mieszkać to... Drogi Michale, mogę u ciebie kimać? - zapytałam z cwaniackim uśmiechem, cały czas wpatrując się w uciekającą jezdnię.
- Bezproblemowo - wzdrygnął ramionami.
- Bezproblemowo to pójdziecie razem na galę Muzycznych Scyzoryków i do Mam Talent.
- A po cholerę mam tam się iść? - ponownie zmarszczyłam do niej brwi.
- W przypadku pierwszego będziesz jurorką. Zaplanowany jest mały bankiecik po wszystkim, dlatego zostałaś zaproszona z osoba towarzyszącą - odpowiedziała beznamiętnie - A jeśli chodzi o Mam Talent: postanowili przypomnieć o tobie swojej publiczności, przy okazji pokazując jak się rozwinęłaś muzycznie. Dasz mały występ, porozmawiasz z Prokopem i Hołownią, po czym zejdziesz ze sceny i dosiądziesz się do Miśka. To jest plan na najbliższe dni.
- Laura też będzie? - dopytałam niechętnie.
- Zakładam, że też ją tam zaciągnęli - wzdrygnęła ramionami - Z resztą... zobaczymy.
- Tak samo zobaczymy z tym mieszkaniem... Cholera, to zbyt ryzykowne.
- Bez ryzyka nie ma zabawy, nie?
               Po kilku godzinach dotarliśmy do Jastrzębia. Dumni Łaskowie pożegnali się z nami, tachając ze sobą dwie walizki Dominiki. Czekała nas podobna przeprawa do kubiakowego lokum. Całe szczęście, że mieszka na pierwszym piętrze.
- Pamiętasz, jak mówiłem, że powinnaś się wprowadzić do mnie? - zagaił Misiek wyciągając torby z bagażnika - I proszę! Pozostawiona przez ciebie szczoteczka zdziałała cuda!
- Nie podjęłam jeszcze decyzji, więc nie masz się co cieszyć.  - wytknęłam mu język, delikatnie podrygując z zimna.
- Nie potrafię się nie cieszyć. - wzdrygnął ramionami, domykając klapę bagażnika. Po wszystkim włączyłam alarm i poczłapałam za nim. - Jak tu zamieszkasz to dopiero będzie jazda!
- Z pewnością... - prychnęłam pod nosem - ...zanudzisz się przy mnie jeszcze bardziej.
- Ależ skąd! Jestem nastawiony na sporą dawkę szaleństwa. - wesoło podskakiwał z walizkami - Powiem więcej: zrobię wszystko, żebyś czuła się jak u siebie!

Zamykam oczy, w myślach stawiam dom... Pod słońcem tyle miejsca jest.

- Cóż za deklaracje. Nie kuś, bo jeszcze dzisiaj wystawię to mieszkanie na sprzedaż.
- Bardzo chętnie ci w tym... - na chwilę przystanął w miejscu, przycinając się - ...pomogę.
- Co jest Misiek? - wlepiłam w niego pytający wzrok, po czym kierując się za jego spojrzeniem doszukiwałam się obiektu jego rychłego zainteresowania.
- Nic, wydawało mi się, że widzę znajomy samochód... - potrząsał głową, mocniej zaciskając pięści. Po chwili ruszył w stronę klatki schodowej, zostawiając mnie na tyłach.
- Ten babski, czerwony fiacik? - zaśmiałam się, nie bardzo rozumiejąc o co może chodzić.
- Tak, ten - rzucił za siebie oschle. Ma humorki jak baba w ciąży...
- Oj kolego, nie dobrze, że masz zwidy. Zaraz okaże się, że przez czas mieszkania z tobą będę pełnić rolę niańki - próbowałam nieco rozluźnić atmosferkę, podbiegając i dorównując mu kroku - Dobra, dawaj kluczyki.
               Totalnie ograniczony przez dwie walizki wskazał głową na jedną ze swoich kieszeni. Sięgnęłam do niej po klucze, po chwili otwierając na oścież drzwi wejściowe do klatki schodowej.
- Panie przodem - skinął głową, chcąc mnie przepuścić szarmancko.
- Dlatego idz pierwszy, Miśku - wytknęłam mu język, na co wywrócił jedynie oczami, delikatnie się uśmiechając.
- Super żarcik...


 WŁĄCZ:

Within Temptation - Fire and ice.


               Zrobił co mu kazałam. Trochę wlókł się po schodach, dzielnie tachając ze sobą opasłe bagaże. Męczył się sam tylko dlatego, że kiedy chciałam mu pomóc zasłaniał się męskim honorem. Zrezygnowana i zapatrzona w każdy stopnień, który pokonywaliśmy stąpałam za nim krok w krok. W pewnym momencie będąc już na piętrze przystanął na chwilę. Nie zauważyłam jego poczynania, przez co z impetem wpadłam na jego plecy.
- Co ty kurna robisz, nie taranuj mi drogi! - skarciłam go uderzeniem między łopatki, co rusz prychając niepohamowanym śmiechem. O dziwo on już nie reagował tak wesoło, jak dotychczas. Zaniepokoił mnie brak jakiejkolwiek odzewu z jego strony, dlatego chcąc wybadać sytuację wychyliłam się zza jego cielska. Ujrzałam wtedy siedzącą na schodach brunetkę. Jej wzrok automatycznie z Michała, przekierował się na mnie. Ścięła mnie nim pogardliwie, mocno zaciskając usta. Jej oddech przyspieszył, a twarz z pełni nadziei zaczęła wyrażać wielki zawód. Atmosfera się zagęściła, a oboje momentalnie odrętwieli. Niestety udzieliło się to również mnie. Nie bardzo wiedziałam, jak się w tym momencie zachować, obawiałam się każdego ruchu.

 Błagam, to nie może być ona...

Trwając w niemałym pojedynku spojrzeń nawet nie zauważyłam, gdy Misiek przejął ode mnie klucze, które trzymałam w dłoni. Każdy jego czyn był w tym momencie tłem do jej nienawistnego spojrzenia. W oddali widziałam postać, która odstawiała walizki, później otwierała drzwi, co sugerował szybki i głośny trzask zamków...

Nie powinno cię tu być, Patrycja. Nie powinnaś im wchodzić w drogę...

Patrząc jej w oczy nieustannie czułam zimny dreszcz na plecach. Czułam się jak zwierzyna na celu jakiegoś drapieżnika.
- Patryśka, wchodź, zaraz do ciebie dołączę. - przemówił Michał, który z delikatną złością wskazywał palcem w stronę drzwi.
- Patryśka.... - powtórzyła łamiącym się głosem dziewczyna, mocno ocierając mokre od płaczu policzki - Chyba jestem tu zbędna. - pociągnęła nosem i wstając z miejsca pewnym krokiem udała się w stronę wyjścia. Będąc tuż obok szturchnęła mnie w ramię, popychając tym samym w stronę ściany. Nie zareagowałam na tę zaczepkę.
- Kto to był? - bezgłośnie poruszyłam ustami, cały czas będąc w szoku po tej chorej sytuacji. W duchu modliłam się, żeby moje przypuszczenia nie okazały się słuszne. Cały czas miałam głupią nadzieję, że odsunie moje obawy, że zaprzeczy...

Powiedz, że to nie ona, błagam!

- Właśnie poznałaś Monikę. - prychnął wyraźnie niezadowolony.
Przytaknęłam jedynie głową, po czym zaczęłam nerwowo przygryzać wargi. Czułam, że jest we mnie coś, co za chwile wybuchnie płaczem.

Walczy o niego? Kocha go? Odezwała się, czyli naprawdę chce wrócić... 

Poczułam się niepotrzebna. Paradoksalnie to w tej sytuacji poczułam się jak szmata. Nie wtedy z Mikim, nawet nie z Matteo. Teraz. W tym momencie. 

Co jak im wszystko spieprzyłam? Co jak mu nie wybaczy?
Co z moim uczuciem?!

- Przepraszam cię za...
- Misiek, kurwa, nie przepraszaj tylko leć za nią! - krzyknęłam, powoli gubiąc się w swoich myślach. Pociągając nosem co rusz pobierałam nerwowe hausty powietrza - No nie stój jak dupa, zrób coś!
Jak przez mgłę widziałam, że patrzył na mnie niepewnie, zastanawiając się nad tym co powinien zrobić. Po szybkim wstawieniu walizek do środka, podszedł pode mnie mocno mnie przytulając.

Czuje coś do mnie - to zostanie, kocha ją - to odejdzie...

Delikatnie całując mnie w czoło otarł spływające po policzkach łzy.
- Zaraz wrócę, nie przejmuj się niczym - nawet nie wiem kiedy zniknął. Słyszałam jedynie pospieszne kroki po schodach, zamykające się z nim drzwi i krzyk jak w oddali...
- Monika, zaczekaj!


___________________________________________

Naranjowa twórczość numer 12:

Perfect - Zamykam oczy widzę przestrzeń...

___________________________________________

Witam serdecznie :)

Niniejszym oznajmiam, że wchodzimy w magiczną trzydziestkę jeśli chodzi o rozdziały. I tu Was zaskoczę - planowałam ich nieco mniej ;) Na szczęście (lub nie) historia Naranji jeszcze się nie kończy. Póki co małymi kroczkami zbliżamy się do kulminacyjnego momentu ;> To, czy będzie on wyglądał tak, jak tego chcecie (i nie ukrywam - też tak chciałam zrobić na początku) stoi pod wielkim znakiem zapytania. Mam trzy drogi i jeszcze zastanawiam się, którą z nich obrać ;>

Ktoś na Twitterze pytał mnie ile przewiduję rozdziałów. Daję sobie jeszcze jakieś... 10? Maks 15, do tego czasu zakończymy to opowiadanie :) 
Czyli jeszcze trochę się ze mną pomęczycie ;D

Za godzinkę mecz biało-czerwonych, dlatego nie wyobrażam sobie, żeby kogoś nie było przed telewizorem... 
Polska vs. Serbia. 
Trzymajcie kciuki! :)

PS 1.     Dziś nadrabiam Wasze rozdziały, proszę o cierpliwość :)

PS 2.     Na samym dole strony pojawiła się 'tablica informacyjna'. Będę tam pisać najważniejsze newsy, informacje, kiedy planuję dodać następny rozdział itd.
Jeżeli ktoś jeszcze nie dodał się do obserwowanych, a bardzo chciał to uczynić - również znajdzie taką możliwość u dołu strony :)
PS 3.     Do otwarcia Ligi Światowej został tydzień! 16 dni do meczu w Łodzi, 42 dni do meczu w Katowicach! Nie mogę się doczekać <3
PS 4.     Rozdział może posiadać śladowe ilości błędów - był dodawany na szybko. ;)

41 komentarzy:

  1. A więc tak, od samego początku. Wchodząc na ten rozdział od razu zauważyłam moją ulubioną piosenkę(The Cranberries -Zombie), która jeszcze bardziej zachęciła mnie do czytania tego. i było warto. Kolejna, też niczego sobie, mojego ulubionego zespołu również.:))
    Rozmowa rankiem była taka lekka, a zarazem głęboka. Nie powiedziała o co chodzi, jeszcze na koniec kazała mu za nią lecieć. Hmm, pewnie było jej szkoda widoku zapłakanej dziewczyny, której zależy.
    Straaasznie podobają mi się jej 'przemyślenia'. Uzupełniają całą historię w genialny sposób.:))
    Czekam na kolejny rozdział!!
    Pozdrawiam, Rejczellka.:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Misiek, co ty do cholery wyprawiasz?! A Patrycja?
    Dziewczyno, lubisz komplikowac:-D
    Tak czy siak, super Rozdział, czekam niecierpliwie na kolejny:)

    Pozdrawiam^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze, żeś mnie zrobiła .. ja tu cała w euforii bo mecz a tutaj ...
    No rozdział piekny, genialny...nie powiem sliczny, super- bo to za mało.
    Ranna rozmowa niby taka 'leciutka', a w rzeczywistości pod tymi pozorami szczęścia kryją się uczucia, które sa prawdziwe i trudne.
    Co ten Michał wyrabia to sie w pale nie mieści xd Ale ja wiem, że będzie dobrze! :D
    Widze zmiany, zmiany - to na dole, nazwane fachowo tablicą informacyjną jest genialne! Niby proste, a jak ułatwia sprawę! No i jeszcze jedno, ale teraz to sie musze streszczać bo nie wyrobię sie przed meczem :D Jej 'mysli/przemyślenia' są świetne! Takie prawdziwe i ..no nie umiem powiedzieć dlaczego, ale strasznie oddają całe sytuacje, bo przecież wszystko zaczyna sie w głowie :)

    [Jesli znalazłabyś chwile czasu to zapraszam na nowy --> http://siatkowkaczylimarzeniagodnespelnienia.blogspot.com/ ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na nowy rozdział na blogu :)
      http://siatkowkaczylimarzeniagodnespelnienia.blogspot.com/

      Usuń
  4. Jeju, super. Zresztą jak zawsze. Oj, Monia i Michał, jeju. :o

    Ogółem super! ;-))


    P.S Mam nowego tt, @IzydaMaSyna

    OdpowiedzUsuń
  5. Błagam,niech oni będą rzem! BŁAGAM! A nie z jakąś Moniką,fee.
    :)
    Dobrze,że Patka zdała egzamin i to jak!Śpiewajaco!
    Mam nadzieję,że wszystko się ułozy po myśli Patrycji i ułoży jej się związek,z ..kogo ona wybierze?! Trudno mi powiedzieć,mam nadzieję,że Kubi zrozumie,że też ją kocha,to by było piękne,hollywood'zkie,ale piękne! :)
    Pozdrawiam serdecznie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja, na miejscu Michała, nie pobiegłabym za Moniką. On ma być z Partycją!

    Pozdrawiam, no_princess ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet się cieszę, że sobie narobiłam zaległości u Ciebie, było co przeżywać :> W pewnych momentach szczerzyłam się do monitora, by zaraz potem mieć łzy w oczach, wywołujesz skrajne emocje u ostatnio kamiennego serducha, gratuluję! ;)
    Nie lubię Moniki, nie lubię Bąka, Kubi jest dupa wołowa, Dominika i Łasko - hahahahahaha, jedyne co mogę powiedzieć o tej dwójce, bo więcej z siebie nie wykrzeszę, są genialni, kapitalnie dopasowani! :D
    Ja to bym chciała, żeby ta przeprowadzka była punktem kulminacyjnym, ale skoro każesz czekać, to poczekam... ale nie obiecuję cierpliwości! Wiadome, że szczoteczka przyczyniła się do tego, oczywiście :>
    Co jeszcze... a! Sorkę od socjo roztrzaskałabym o podłogę za kłaki! Jajebe, jak tak można -.-
    Jestem w dziwnym nastroju po tych dwóch rozdziałach: trochę smutku, bo Misiek poleciał za tą wredną frędzlowatą okropną idiotyczną zołzą, a z drugiej strony - coś się zaczyna dziać, i mam wrażenie, że to coś przełomowego, wielkie podekscytowanie :D
    Czekam w takim razie na kolejne perypetie Patki i Kubiaka, bo będzie się działo, haha :D

    Buziaki,
    A.
    dwunastapiecdziesiatjeden.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiem krótko: zajebiscie, tylko żeby Dziku nie wracał do Moniki. Pat jest lepsza!
    pozdro500!

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj Pati, by się wzięła w garść i zawalczyła o swoje szczęście. Nie można całe życie troszczyć się tylko o innych;) tym bardziej że Kubiak ją kocha. Błagam niech w końcu wyznają sobie uczucia bo oszaleję;) no ale mimo wszystko jak zawsze podziwiam, twoje opowiadanie jest świetne;)Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy rozdział;)Lizak;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Matko z ojcem! Sielaneczka, sielaneczka i Moniczka. Szczerze powiedziawszy domyślałam się, że niedługo się pojawi. Zastanawia mnie jedna rzecz. Co zrobi Patrycja? Podda się? Będzie walczyć? Czy będzie zamęczać się myślami, gdybaniem? To chyba wszystko zależy od Miśka. Ale ona sama.. Daje mu wolną rękę.., chociażby aby za Monika pobiegł. A później dręczy się. Ciężko. :c Wiesz, że czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    zapraszam do siebie ;) trzynastka się pojawiła ;)) volleyballinmyheart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. super rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Eh...najgorsze, co może się stać, to to, kiedy jedna strona cierpi i próbuje to ukryć przed tą drugą stroną, a ta druga strona zaciekle stara się dowiedzieć, dlaczego jego przyjaciółka/przyjaciel cierpi. Tylko oczywiście nie wie, że chodzi o jego samego i to rani najmocniej. Taki paradoks po prostu. Może to zabrzmi krytycznie, ale oczywiście jest to tylko nazwanie tego, co chcę przekazać, a mianowicie tyle, że "najgłupsze" w tym opowiadaniu jest to, iż oni się kochają, ale nie potrafią tego ujawnić przed sobą. Patrycja chce szczęścia Michała, nawet gdyby miał wrócić do Moniki i stara mu się to okazać, a on odbiera to w ten sposób, że nie zależy jej na nim jako na partnerze życiowym. Kmpletna paranoja, a ja tak bym chciała, żeby oni już byli razem. I błagam cię, wybierz tę ścieżkę na zakońcenie tego opowiadania! :)))
    Ps. Czuję się uzależniona od tej piosenki WT, która leci "w tle" i aż muszę ją pobrać na telefon, haha :D*

    OdpowiedzUsuń
  13. Michał pobiegł za Moniką. Czy tylko mi się wydaje, że to nie skończy się to dobrze? Nie wiem czemu, oczyma wyobraźni widzę potrącający go samochód. Ale mam nadzieję że to tylko moje chore wymysły. Nie mogę dopuścić do siebie myśli, że wróci do brunetki. Po prostu nie! Powinien być z Patką i tyle w temacie :)
    Widzę że Naranja ma wyrzuty sumienia, zaczyna dostrzegać swoje błędy i niepotrzebne romanse. Tylko czy nie jest za późno na odzyskanie Michała? Ja wierzę że nie :)

    No to dowalili jej z tym egzaminem. Niepotrzebne stresy i nauka, tylko po to, by dowiedzieć się że ma się 4,5. No masakra. Osobiście bym zadźgała tę starą dinozaurzycę! Ale Patka ma dobre serce więc zostawiła sprawę bez odzewu. Może to i lepiej? Po co jej nieprzyjemności i wojna ze starą wygą uczelnianą.
    Kulminacja, mówisz? Błagam, byle nie wypadek. Byle nie Monika. Bo tego nie przeżyję :(

    Wczoraj wygrana! Dziś liczę na powtórkę, ale już w 3 setach, no! :D
    Cudownie jest wrócić do meczy reprezentacji, tak strasznie za tym tęskniłam *.*
    Całuski, S. ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. No nie.... NIENIENIENIENIE!
    Jem sobie spokojnie kanapki (z szynką, nic nadzwyczajnego), czytam, mieląc jeden kęs godzinę, żeby tylko nie oderwać wzroku od tekstu, a tu nagle taki Kubiak. Moja reakcja? KANAPKA ZOSTAŁA ZBESZCZESZCZONA I RZUCONA NA TALERZ CAŁA SIĘ ROZPADŁA, A JA UDERZYŁAM SIĘ W CZOŁO MÓWIĄC PO CICHU "japierdziele". tak właśnie. Załamałam się. (+szkoda mi kanapki. :c )
    Sama nie wiem co bym w takiej sytuacji zrobiła... Dlatego się nie wypowiadam.

    Według mnie możesz pisać jak najdłużej! *-* Cóżem zrobię bez tej historii? :c Na jakiej będę się jeszcze tak wzruszać, jak tu? :c Ale okkk, miejmy nadzieję, że będzie tak jak u mnie. ;> Miałam skończyć 382527 rozdziałów temu, a Zatiś ciągle jest poniewierany. ;>

    Wczoraj mecz genialny! Nie ukrywam, że na hymnie pobeczałam się jak głupia. :D A potem serduszko stopniowo miękło mi przy scenach Zbyszka i Michała oraz ich przyjacielskich gestach♥

    Także tak.
    Pozdrawiam cieplutko! ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Zacznę trochę nietypowo bo od końca. Matkozojcem jacieżpierdzieleż Michał co ty do cholery zrobiłeś?! Dlaczego za nią pobiegłeś?! Przecież dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi! Byłam święcie przekonana ,że zostanie z Patką. Czuję ,że z tego nie będzie nic dobrego... Ale to może tylko moje chore domysły i oby! I dlaczego Patka robi jedno a myśli drugie? Kocha go, widać na kilometr i pozwala mu znowu popełniać błąd, mam ogormną nadzieję ,że to wspólne mieszkanie coś zmieni. Co do pani profesor to po prostu mnie rozwaliła, najpierw narobiła Patce ceregieli ze zgubionym zaliczeniem ,a tu jak gdyby nigdy nic sobie go znajduje no nie mogę, ale mniejsza o to jest dobra ocena.
    Jaaaaakże się stęskniłam za brakiem podziałów wśród kibiców i naszymi chłopcami na biało-czerowno o matulu *.*

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Zacznę od meczu. Co mogę napisać na hymnie beczeliśmy z chłopakami, a potem wlepiałam oczy w każdego po kolei, i cały czas mówiłam, jejuniu nareszcie, jejuniu nareszcie, także tego.

    Jakie biegnij za nią?! Kurde Patka ogarnij się! Michał nie ma biec za Moniką, ale natychmiast Cię utulić, pocałować, postarać się o Twoje względy, uczucia, a Ty go wpychasz w ramiona innej kobiety, w dodatku, tej z którą kiedy,ś był i mu nie wyszło. Cholera jasna, no!
    Jakie kończysz, jakie kończysz? W mailu muszę Ci "tyłek skopać", albo nie, w Łodzi! <3

    Ale cieszę się, że będą razem mieszkać, znaczy liczę na to, że nic tam nie pomieszasz, pobędą ze sobą, zrozumieją, że nie mogą bez siebie żyć i będzie tak cuuuudownie.
    Dobra bo ja już prawie zaczęłam pisać za Ciebie kolejny rozdział...:D

    Ty wiesz, że ja Cię uwielbiam?! Nie wiesz?! to już wiesz! <3
    :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Kubiak, ty mendo jedna! Do Patrycji, a nie!
    Rozczarowana jestem jego zachowaniem. :c Już miałam nadzieję, że nie poleci za tą Monisią...
    No, ale cóż, liczę jedynie, że obierzesz dobrą drogę, czyli taką, na jaką czekają te tysiące osób czytające to opowiadanie :)
    A Dziku to już zawsze będzie mi się kojarzył z tym opowiadaniem.
    Pozdrawiam. :*
    www.przemoknietesercaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie nowy rozdział :) www.przemoknietesercaa.blogspot.com

      Usuń
  18. źle, niedobrze, do dupy! Miał zostać....

    Cholera jasna oni się zachowują jakby byli razem. Niby przyjaciele, ale chociażby taki głupi pocałunek w czoło- który przyjaciel zachowuje się tak zawsze? Te ich docinki, rozmowy, gesty, przytulasy... Oni muszą być razem! Proszę napisz to tak, żeby był happy end! :)

    Szkoda mi i Patki i Miśka :<

    Pozdrawiam i mam nadzieję, że w następnym rozdziale wyjaśni się sytuacja z Moniką ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa i zapomniałam dodać, że uwielbiam Perfect, a pokazy na koncertach dają mega! :)

      Usuń
    2. Dwadzieścia trzy u mnie, zapraszam ;)
      zapomniecocalymswiecie.blogspot.com

      Usuń
  19. Twój rozdział tak na mnie podziałał, że aż wypowiem swoje zdanie (czego nigdy nie robię ;d )
    No tak, trochę się pokomplikowało, ale wszyscy wiemy, że życie nie jest aż tak proste i przyjemne dlatego dobrze, że to nie jest takie "lovestory" , że miłość, ślub, dzieci i żyli długo i szczęśliwie :D chociaż oczekuję takiego zakończenia :D tak wiem jestem paradoksem :D
    no to duuuuuuuuuuuuużo się u Naranji dzieje (nie wiem czy to się tak odmienia) :D
    Miejmy nadzieję, że powrót Miśka do Moniki to tylko chwilowa głupota :D

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  20. Zapraszam na piąteczkę http://jednostronny-bilet.blogspot.com/ pozdrawiam :* Lula

    OdpowiedzUsuń
  21. Hmmm. Z jednej strony podziwiam Patkę, bo chociaż dotarło do niej że kocha Miśka, to kazała mu biec za Moniką. Chce jego szczęścia, nawet jeśli to szczęście miałoby spotkać go u boku innej. Z drugiej jednak powinna o niego walczyć, bo co jej szkodzi? Lepszy model jej się nie trafi ;P
    Mam nadzieję jednak, że Michał nie wróci do Moniki. Ok, każdy popełnia błędy, ale zdrada... Są rzeczy których się nie wybacza. Piekielnie ciekawi mnie, co on zrobi i powie kiedy wróci do mieszkania.
    W ogóle pomysł wspólnego mieszkania jest super, może to ich do siebie zbliży jeszcze bardziej. Jemu otworzy oczy - że Patka też coś do niego czuje, a Patce uświadomi że to jej jej szansa.
    A panią psor to bym... ugh. Sama takie cyrki przeżyłam, wiem jakie to stresujące i denerwujące. Jak można tak traktować studentów, noo?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nowy rozdział na http://be-my-heartbeat.blogspot.com/
      zapraszam :3

      Usuń
  22. zapraszam na nowe rozdziały na http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/
    http://nienawisc-od-kolyski.blogspot.com/
    buziaki, S. ;*

    i nowy projekt, za jakiś czas-http://kochaj-mnie-mimo-wszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. No i po co on za nią pobiegł?!!! Biedna Patrycja... Kurde czemu oni nie mogą się jakos zgadać i byc razem?? Ale rozdział oczywiście genialny :D Jestem mega ciekawa kolejnygo
    U mnie pojawił się kolejny rozdizał , więc zapraszam
    Pozdrawiam cieplutko Luna ^^

    http://gdymyslalaszewiesz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. Zapraszam na drugi urywek na http://oublier-soi.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. No nie. Wszystko, tylko nie to. Aż nie chcę zgadywać, co teraz wymyślisz, bo się normalnie boję :C
    Aż nie wiem, co o samym rozdziale napisać, tak mi smutno :<
    No, ale tak zmieniając temat (i nastrój), to cieszę się, że LŚ już taaak blisko ♥
    A to, że rozdziałów jeszcze trochę będzie, to bardzo dobrze! I mam jednak nadzieję, iż (jakie to oficjalne:D) ta ilość jeszcze się "w praniu" powiększy :3
    No, w każdym razie pozdrawiam zła na Dzika c:

    OdpowiedzUsuń
  26. mam przeczucie, że właśnie tą druga, o której Misiek wspominał jest właśnie Patrycja...pobiegł za Moniką ale mam nadzieję, że nie po to żeby do niej wrócić;) przecież widać na kim mu zależy i jej reakcja powinna dać mu do myślenia:)))

    pozdrawiam
    http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  27. oni muszą być razem:) widać, że tą drugą, o której Misiek wspominał jest właśnie Patrycja. Mam nadzieję, że pobiegł za Moniką nie po to żeby do niej wrócić:/ widział reakcję Patrycji to powinno dać mu do myślenia:)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  28. nawet nie wiem ile, ale coś trochę mnie tu nie było:c niestety zaległości nie dam rady nadrobić, bo czasu nie mam, ale postaram się czytać następne rozdziały:)
    cóż, a co do rozdziału... tyle tu scen, że już nie wiem, co komentować:) ciekawi mnie ten związek: Kubiak-Monika... coś z tego będzie, czy jednak przyjeciele poczują coś więcej do siebie i zamiast para Misiek-Monika będzię Misiek-Naranja? hmm, hmm...!

    poinformuj mnie o następnym:)

    OdpowiedzUsuń
  29. KUBIAK TY GŁUPKU! Obok siebie masz kobietę swojego życia, a Ty bawisz się jeszcze w Monikę. Daj spokój, chłopie. Wszyscy wiemy, że łączy Cię z nią przeszłość, która była ważna. Ale żyj teraźniejszością. Tu masz Patrycję. Ona usycha z tej miłości do Ciebie, chłopcze. I nie masz normalnie prawa wrócić do tej Moniki.Błagam, nie wracaj do niej. Eh.. tyle emocji się we mnie zebrało.I normalnie nie wyobrażam sobie jak on mógłby zostawić Patrycję. Ta ich relacja niedługo wpędzi mnie do grobu.
    Zapraszam do siebie na jedenastkę: http://grasz-wygrywasz.blogspot.com/2013/05/jedenascie.html

    OdpowiedzUsuń
  30. Zapraszam na nowy rozdział:
    http://milosc-mimo-wszystko.blogspot.com/
    Pozdrawiam ciepło ;*

    OdpowiedzUsuń
  31. tyle wspomnień z the cranberries, aaah! aż nie mogłam się oderwać! piszesz rewelacyjnie! :)

    zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  32. poważnie, nie lubię Cię.
    no jak on może lecieć za Monika, mając osobę... która. uuuuuuuuuuh
    no proszę cię. będą mieszkać razem w 4?
    On, Ona, ŁAsko i Monisia?
    uh, nie zgadzam się. ot co. a jak nie urok rzucę jaki!
    tymczasem, zapraszam na ostatnią część.
    pasiaste-szczescie.blogspot.com.
    Całuję, Wiedźma ;*

    OdpowiedzUsuń
  33. Ja się nie zgadzam! Ja się po prostu nie zgadzam! Jak on mógł pobiec za Monią?! No ja się pytam jak?! Już tak ładnie zaczynało być. Wspólne śniadanko,dokuczanie, a potem jeszcze przeprowadzka do niego :) Ładnie pięknie było,a tu Monia czeka. A niech idzie ona! Wiem jestem okrutna,ale niech nie uda mu się jej dogonić,albo żeby dziewczyna nie chciała go wysłuchać. Myślę,że jednak będzie odwrotnie :/ I Pati....niech zacznie w końcu walczyć. Może potem żałować,że nawet nie spróbowała,bo co by było gdyby okazało się,że Michał czuje do niej to samo? Plułaby sobie w brodę gdy za kilka lat spotkają się i wyznają sobie,że kiedyś tam był w niej zakochany, a ona w nim.
    Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :) Całuję :*

    No i zapraszam do siebie na nowy http://zaczac--od--nowa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  34. Zapraszam do mnie na nowy rozdał :)
    http://nuestro-amor-sera-siempre.blogspot.com/
    Idalia Makowska :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Zapraszam na R9 na dwunastapiecdziesiatjeden.blogspot.com :)

    xoxo,
    A.

    OdpowiedzUsuń
  36. Przed chwilą pojawił się u Ciebie 31 rozdział, przeczytałam, chciałam dodać komentarz, ale nie wiem czy mnie coś nie tak, czy Ty usunęłaś tego posta. W każdym bądź razie zastanawiam się teraz co ten Misiek nagada Patce kiedy wytrzeźwieje oraz czy nasz umięśniony Włoch będzie miał problemy. No i co z Moniką oczywiście? :) Pozdrawiam i zapraszam za chwilkę na nowy rozdział do siebie :*

    OdpowiedzUsuń

Podziel się wrażeniami; powiedz, co chciałabyś przeczytać; daj znać, co jest nie tak; pochwal się swoim blogiem; SKOMENTUJ! :)

Zachęcam.

Co na temat Naranji myślą inni? Przeczytaj! :)

Źródło: http://kibicowelove.blogspot.com/2013/08/konkurs-najlepsze-opowiadanie-2013-roku.html