- Daruj sobie te docinki - zmierzyłam ją wzrokiem, gdy wracając do mnie mijała kanapę na której siedziałam - Wtedy za mną pobiegli?
- No co ty, to dopiero początek - jak dziecko wskoczyła na wielkie, workowate siedzisko, usadawiając się po turecku i bujając z boku na bok - Oczywiście Łasek korzystając z twojej nieobecności pierwsze co, to chciał obgadać tego twojego byłego. Chciał ci oszczędzić nerwów, w końcu widział jak reagujesz na każde słowo o nim. No i wtedy Kubi zorientował się, że Mateusza też nie ma na trybunach. Mało tego Laureczka prawie sobie głowę ukręciła rozglądając się za swoim karłowatym fotomodelem. Jak się Kubi wtedy spiął...
- I wtedy pobiegli? - spojrzałam na nią, odrywając wzrok od opatrywanej stopy.
- A gdzie tam! Póki co analizowaliśmy jej poczynania. Widocznie chciała się ulotnić, ale nie chciała się z nim minąć. W tym tłumie ciężko go dostrzec... Nie zabijaj mnie wzrokiem, taka prawda! - wzdrygnęła ramionami - Trybuny pustoszały, ta się spinała, aż w końcu chwyciła za telefon i dreptała w tę i z powrotem, mamrocząc coś pod nosem. Jakiś dziennikarz do niej podszedł, ale pomachała rękami i zbyła go bardzo "profesjonalnie" - wywróciła oczyma, wypuszczając z płuc sporą ilość powietrza - Usiadła obrażona na swoim miejscu i jakoś odruchowo zerknęła na nas. No to zerwaliśmy wzrok, chichrając się już tak, żeby nas nie widziała. Wtedy twój tatusiek podszedł i zapytał, czy już wróciłaś z toalety, bo cię nie ma spory kawał czasu. Łasko zażartował, że w tej sytuacji Misiek powinien panikować jak Laura. Twój tatuś dopowiedział, że zabawna sytuacja z tego powstała: narzeczeni czekają na swoje drugie połówki, które pomknęły do toalety w tajemniczych okolicznościach. Kubi zaczął dociekać co tata miał na myśli, ten się wygadał, że "tajemnicze okoliczności" to wasze wieloznaczne zniknięcie w tym samym momencie. Angela to jeszcze potwierdziła i... w sumie tyle ich widzieli. Olali ćwiczenia rozciągające i oboje, jak na znak pobiegli do toalety. To taka męska intuicja?
- Jest coś takiego?
- W sumie... Może jest, w końcu mięli nosa - podrapała się po głowie, po czym zarzuciła sporą czarną grzywę do tyłu - Ej, jak widzę, jak się rozczulasz nad tą stopą to już wiem, że cię więcej nie namówię na glany... - zrobiła małą podkówkę z ust - Wyciąć ci platerek w kształcie serduszka?
- Damy radę to przykleić?
- Damy! - zerwała się jak poparzona, po raz setny wpadając do łazienki po apteczkę - Tak w ogóle to postanawiam uroczyście, że już nie będę kierować się twoim wyglądem. Stawiam zdrowie na pierwszym miejscu...
- Mówisz tak, jakbym miała zaraz umrzeć - przerwałam jej marszcząc brwi - Spoko, nie obwiniaj się. Po prostu poprzednia rana się nieco... powiększyła. Będę żyć. - skrzywiona spojrzałam na spore zakrwawione obtarcie w okolicy kostki i na pięcie.
- Ale wracając do tematu łazienkowego bicia mordy: czemu w ogóle o to pytasz? Przecież masz lepszą akcje do opowiedzenia!
- Nie ma o czym mówić - nieprzyjemnie burknęłam w jej stronę. W głębi duszy nadal czułam, jak ciąży mi ta okropna sprawa, dlatego za wszelką cenę unikałam kontaktu wzrokowego. Wiem, że wyczułaby, że jest coś na rzeczy. Z resztą... i tak pewnie wyczuje.
- No jak nie ma! W życiu nie widziałam tak rozjuszonego Łasko. Musiało się tam zdarzyć coś niezwykłego!
- Niezwykłego... - powtórzyłam pod nosem. Dominika widząc, że nie palę się do opowiadania całej akcji przysiadła tuż obok. Zaczęła gładzić ręką po moim przedramieniu, które kurczowo trzymało się przysuniętej pod brodę nogi.
- Tylko nie mów mi, że ci coś do niego wróciło...
- Nic mi nie wraca, tylko... - zacisnęłam mocno usta, ciężko oddychając - Patrz: tęskniłam za nim. Tak do bólu uśmierzanego litrową butelką wina. Przez niego skończyłam w szpitalu i miałam sporo szczęścia, że śpiączka nie trwała długo. No ok, wylądowałam tam przez niego, jak i przez Laurę. Starałam się o nim zapomnieć i kiedy już prawie osiągnęłam sukces to pojawił się przy mnie. Przeprzona ironia losu...
...do tego próbował namówić mnie na spotkanie.Nie mogę uciec od ciebie tylko wracam z powrotem.
- Chciał się spotkać?! Po co?
- Ja nawet nie wiem po co za mną poszedł... - zaczęłam mówić łamiącym się głosem - Stanął za mną, zarzucił tym charakterystycznym "Pati", które cie tak drażniło, a ja jak sparaliżowana modliłam się w duchu, żeby to był tylko głupi wytwór mojej wyobraźni...
...Odwróciłam się szybko, a ten przeszył mnie wzrokiem i cieszył się jak głupi do sera, że mnie w ogóle zobaczył. Ja wręcz przeciwnie: od razu zaczęłam dygotać z nerwów i instynktownie dusić się z nadmiaru emocji. Dookoła żywej duszy. Byłam skazana na rozmowę z nim...Wypowiadasz moje imię, lecz to nie to samo.
...przypomniało mi się wszystko. Wszystko, co tobie opowiadałam, Karolinie, nawet kiedyś Miśkowi, ale to fragmentarycznie. Całość złożona ze złych wspomnień przez jedno jego głupie spojrzenie zniknęła...Patrzysz mi w oczy, a ja jestem obdarty z dumy.
...Zastanawiałam się, czy to możliwe, żeby to wszystko wróciło, żeby było jak dawniej. Zastanawiałam się co wybrałabym, gdybym miała możliwość powrotu do przeszłości: wróciłabym, czy została.Wiem, że jest to złe, ale zarazem dobre...
- I co wybrałaś? - zapytała niepewnie Dominika.Jestem rozdarty, tak trudno wybrać pomiędzy przyjemnością, a bólem.
- Starałam się nie złamać i zostać przy tym co jest... - drżący głos wypełniła żałość cieknących z wolna łez. Cholera, znów płaczę przez tego pacana. W duszy jednak czuję jego malejący wpływ na moją osobę.
- Jeju, Patiś - przyjaciółka zarzuciła mi ręce na szyję przytulając mocno do siebie - Nie wiem co ja mam w tym momencie zrobić. Czuje się taka bezradna...
- Nie zawracaj sobie tym głowy. Jakoś się pozbieram - po tych słowach po raz kolejny zawyłam z rozpaczy, jeszcze mocniej obejmując Dominikę.
- Właśnie widzę - odsunęła mnie od siebie, podając paczkę chusteczek, które znalazła w nieopodal leżącej torebce - Już więcej go nie zobaczysz, chłopcy zbyt porządnie się nim zajęli. Może chcesz teraz pojechać do Michała, pogadać z nim? Poczujesz się pewniej...
- Nie! - przerwałam jej mocno chrypiącym głosem.
- Dlaczego?
- Muszę wszystko przemyśleć... - strzepując chusteczkę starałam się zagłuszyć krążące w mojej głowie myśli. Jeszcze Misiek tak dowalił na końcu...
- W jego towarzystwie będzie ci łatwiej.
- Wątpię - powoli wycierając oczy, poczułam się...co najmniej dziwnie. Wcześniej pobiegłabym do niego w podskokach, byleby wypłakać się w przyjacielski rękaw zrzucając z serca ciążące brzemię. Teraz owy rękaw był jednym z powodów roztrojenia myśli.
- Rzuciłaś na niego fochem, bo sprał mordę temu idiocie? - spojrzała na mnie krzywiąc się nieznacznie.
- Nie... - ciężko łapałam powietrze co rusz wypuszczając je przerywanym oddechem.
- To o co chodzi? - oparła dłoń na moim kolanie, wypowiadając się spokojnym głosem - Masz do niego jakieś wąty, a ja znowu nie wiem o co...
- Bo mnie pocałował - przerwałam wlepiając wzrok w podłogę.
- Co?! - automatycznie podskoczyła w miejscu, robiąc wielkie oczy z niedowierzania - Czekaj, nie ogarniam. Wypracował sobie w tym zamieszaniu taką okazję? Niezły kombinator...
- Zrobił to tylko dlatego, że Mateusz zarzucił mu brak czułości w stosunku do mnie - wycedziłam przez zęby spoglądając już w oczy Dominiki - Wkurzony Misiek złapał mnie za rękę i chciał jak najszybciej wyjść z tego kibla. Mateusz się rzucił, że traktuje mnie jak popychadło i dodał coś w stylu "jak ci źle to wrócić do mnie". Kubiak to usłyszał, pocałował mnie i udowodnił mu, jaki to z niego czuły "partner" - prychnęłam z żałością - Urażone męskie ego potrafi spierdolić wszystko. Jak on definiuje przyjaźń? Dzisiaj to, a jutro łóżko, bo w gazecie napisali, że jest słabym kochankiem?! Myślałam, że jest inny, kiedyś mnie nie wykorzystał, choć miał ku temu zajebistą okazję...
- Jakby to zrobił wydrapałabyś mu oczy - wtrąciła Domi obserwując mnie z zaplecionymi na piersiach rękami.
- A może nie?! - wyrwałam się, po czym ugryzłam w język - No dobra, masz rację. Ale teraz co ja mam zrobić? Udać, że jest wszystko ok? "Przelizaliśmy się, ale nie zwracajmy na to uwagi, kumplu. Przecież to normalne wśród przyjaciół."- pokręciłam głową z niedowierzaniem, po raz kolejny zaciskając usta w cienką linię.
- Przesadzasz...
- Nie, to on przesadził! - wzdrygnęłam nerwowo ramionami - Pocałował mnie tylko dlatego, że Mateusz wytknął mu takie a nie inne traktowanie mnie. W konsekwencji potraktował mnie przedmiotowo, byleby nie wyjść na świnie w oczach mego ex - wywróciłam oczami przegryzając wargi. Nie rozklej się znowu, Patka, proszę...
- Wiesz co? - Dominika zmarszczyła brwi - Nie wiem co o tym myśleć.
- Ja też. Dlatego dam sobie spokój. Muszę odpocząć od Miśka, od Mateusza, od facetów, od wszystkiego...- wyliczając wymachiwałam rękami - Domi, kurwa. Czemu ja muszę mieć pod górkę. Zapomniałam o Matim - pojawił się. Jakby tego było mało zapewniał, że dalej coś do mnie czuje... Nie mógł tego powiedzieć wcześniej? Ok, wyleczyłam się z niego, ale wątpliwości zostają. Do tego Kubiak, no ja pierdole! Mógł sobie oszczędzić tej szopki. Po co ja się na to zgadzałam...
- Ciii, nie marudź rudzielcu, musimy być twarde - delikatnie pokierowała moją głowę na swoje kolana, gładząc ją aksamitnymi dłońmi - Jutro odpuścimy sobie mecz, pójdziemy na ciacho, zwiedzimy Jastrzębie...
- Traktujesz mnie jak dziecko - klepnęłam ją w kolano, uśmiechając się na siłę.
- Słodycze to najlepszy sposób na poprawę humoru, czyż nie? - nachyliła się nade mną, przez co dostała pstryczka w nos.
- Pójdzie mi w biodra i nikt mnie nie zechce.
- Miałaś odpoczywać od facetów! - dźgnęła mnie w bok, przez co automatycznie przyjęłam pozycję obronną. Chichrając się jak wariatki nie usłyszałyśmy pukania do drzwi, dlatego ignorowany gość wprosił się sam.
- Siostra! - krzyknęła Angelika, po czym stając jak wryta zmierzyła nas wzrokiem - Przeszkadzam?
- Nie, właź - podniosłam się z kolan Dominiki, regulując oddech - Co się stało?
- Dzwonił Zibi i... kurcze - zmieszała się, cichutko mlaskając - Zawieziesz mnie w poniedziałek do Rzeszowa, prawda?
- Za dwa dni dopiero? - uniosłam jedną brew do góry - To może jutro zamiast tego spacerku po Jastrzębiu zrobimy sobie przejażdżkę do Rzeszowa? - skierowałam pytające spojrzenie w stronę Dominiki. Ta jedynie przytaknęła bez słowa.
- A mecz?! - zdziwiona Angelika uniosła jeden kącik ust ku górze.
- Ja nie idę.
- Czemu? - jej zdziwienie przybierało na sile. Kolejny napływ zbędnych pytań zatrzymała Dominika, dźgając ją mocno w brzuch - No tak, wiem, przepraszam... Ale zostawimy tu tatę?
- Damy mu wolną rękę: będzie chciał to wróci z nami, nie to zostanie - pociągnęłam pospiesznie nosem, przecierając zmęczone od płaczu oczy.
- Trochę wkurzył się na Matiego za te akcję, chyba lepiej jak pojedzie z nami. Nie chcę, żeby rzucił się na niego na drugim meczu...
- Jak na mój gust to i Mateusz się jutro nie pojawi - wtrąciła się Dominika, energicznie wstając z kanapy na której siedziałyśmy - Dobra, zbieram się do mojego ćwoka. To widzimy się jutro? - pospiesznie zakładała skórzaną kurtkę.
- Na pewno chcesz zostawić Michała samego na meczu? - dopytałam z grzeczności.
- Czyli widzimy - wytknęła mi język - Jestem u was z rana i obieramy kierunek na Rzeszów.
- Kielce! - zasygnalizowała Angela unosząc do góry palec wskazujący - Muszę zabrać rzeczy, które spakowałam.
- To już jesteś gotowa? - przeszyłam ją zdziwionym wzrokiem.
- Niestety we własnym domu byłam skazana na spanie na walizkach. Wiadomość o testach mogła pojawić się w każdej chwili - wzdrygnęła ramionami.
- Przynajmniej szybko się zabierzemy. To do jutra! - Domi ucałowała każdą z nas, po czym poszła się pożegnać z moim tatą i ciotką.
Pobudka wczesnym rankiem, szybki prysznic, niedbałe spięcie koka i zmycie resztek rozmazanego makijażu, założenie świeżego ubrania, które przygotowałam wieczorem, szybka kawa i...
- Siema wszystkim! - uradowana Dominika rzuciła głośno w drzwiach, chwytając za postawione w korytarzu walizki.
- Zamknij się - machnęłam ręką, cedząc przez zęby każde słowo - ciotka z wujkiem jeszcze śpią. Jest 6 rano, nieludzka pora!
- O cholera, sorry. Już wychodzę, już mnie nie ma - dźwignęła jedną walizeczkę, po czym skrzywiła się delikatnie - Co wy tam macie?
- Kazał ci to ktoś brać? - trzepnęłam ją przez głowę zmierzając w stronę kurtki - Angel, jak tata wyjdzie z łazienki to go pospiesz. My już czekamy w samochodzie.
- Jasne, nie ma sprawy. Domi, chcesz kanapkę na drogę? - zapytała stojąc w drzwiach z nożem w ręku.
- Jedną z serem poproszę - puściła jej oczko, przepuszczając mnie przy wyjściu. Mijając ją z pretensjonalnym spojrzeniem wyrwałam jedną z walizek, którą trzymała w ręku. Biegusiem pomknęłyśmy do cieplutkiego samochodu. W dalszym ciągu trwała sroga zima, padał śnieg, a temperatura o tej porze sięgała - 10 stopni. Droga w takich warunkach nie zleci nam zbyt szybko... Rozkoszując się szybkim ogrzaniem samochodu dostrzegłyśmy w oknie machającą w naszą stronę ciotkę. Po chwili z klatki schodowej wyszła reszta naszej rodzinki i zwarci i gotowi mogliśmy ruszać w podróż.
- O tej porze uśmiech na twarzy? Twoja ciocia jest niezłomna. Podziwiam ją - skomentowała Dominika ruszając z parkingu.
- Ciesz się, że przynajmniej udaje zadowoloną z tej twojej genialnej pobudki - prychnęłam odwijając pierwszą przyrządzoną przez Angelę kanapkę.Ja muszę jeść zawsze i wszędzie!
- Tylko mi tapicerki nie zapaćkaj - uśmiechnęła się zawadiacko Dominika, przez co dostała kuksańca w bok.
Cel pierwszy: Kielce. Po 4,5 godzinnej podróży każdy marzył jedynie o rozprostowaniu kości. Niestety nie było nam dane szarżowanie po drodze, gdyż pogoda przez niemal całą trasę płatała figle. Na miejscu mamusia za wszelką cenę chciała wiedzieć, czemu tak szybko wróciłyśmy do domu, lecz nie było czasu na żmudne tłumaczenie tej całej kłopotliwej sytuacji. Zostawiłam to na głowie taty. Po spakowaniu rzeczy Angeli i przymusowym wciśnięciu przez moją mamuśkę śniadania nr 2 pomknęłyśmy do Rzeszowa. Dominika miała po dziurki w nosie jazdy w takich warunkach, więc tym razem ja zasiadłam za sterami jej zgrabnego Renalut. Na ile to było możliwe starałam się ukrócić tę żmudną jazdę i po upływie 3 godzin byłyśmy na miejscu.
Szybko zameldowałyśmy się w hotelu marząc o błogiej drzemce. Po otwarciu drzwi ostatkiem sił przemknęłyśmy na łóżko, po czym padłyśmy na nie trupem, wydając ze swoich gardeł odgłos przyjemnego mruczenia. Tak, razem z Dominiką jesteśmy nienormalne. Za nami radośnie świergocząca Angelika przytargała jedną, potrzebną na ten czas walizkę.
- Zibi właśnie zaczął trening, ale około godziny 17 musimy wpaść po niego pod halę.
- Po co... - wymamrotałam w poduszkę.
- Chyba miałyśmy obejrzeć mieszkanie, które mi załatwił, nie? - trzepnęła mnie w tyłek chowając coś do szafki nocnej, która dzieliła nasze łóżka.
- A to mieszkanie nie może poczekać do jutra? - leniwie przesunęłam ręką telefon, na którym właśnie sprawdziłam godzinę. Była 15, więc za godzinę musiałabym wstać, żeby się ogarnąć.
- Jutro mają mecz, jak to sobie wyobrażasz?! - krzyknęła Angela.
- Nie wiem, ale chcę spać... - nie wiem co było dalej, najzwyczajniej w świecie odpłynęłam. Obudził mnie radosny śmiech dziewcząt... ale na korytarzu. Spoglądając na zegarek dostrzegłam godzinę 15:50. Spoko, w godzinę i 10 minut na pewno się ogarnę.
Leniwie podniosłam się z łóżka, ziewając jak smok i przeciągając się na wszystkie strony. Zasłonięte rolety skutecznie imitowały już ciemną aurę na zewnątrz co w ogóle nie motywowało do wstania z łóżka, ale... mus to mus. Ostatkiem sił podniosłam się i posuwistym krokiem skierowałam do łazienki, która znajdowała się tuż przy drzwiach wejściowych. Akurat ktoś energicznie otworzył je, przez co boleśnie oberwałam w głowę.
- Kurwa mać, jeszcze raz wejdziecie tutaj bez ostrzeżenia, to wam nogi z...- ledwo otwierając oczy przez niemal kaleczące mnie światło z korytarza, dostrzegłam posturę jakiegoś wysokiego mężczyzny. Nawet mi nie mów, że ta resoviacka banda już się tutaj zleciała...
- Patka, to ja!
- "To ja". Super... - wymamrotałam z beznadzieją w głosie.
- Pobudka, śpichu! - rozczochrał mój i tak już wielki nieład na głowie. Specyficzny głos, łamana polszczyzna, wysoka postura, loczki... - Swojego Aleksa nie poznajesz?! - objął mnie przyjaźnie, przez co zrozumiałam, że to co się tu teraz wyprawia to wcale nie jest sen.
- Co ty tu do cholery robisz? - dźgnęłam go w boczek, przez co odsunął się ode mnie.
- Jak to co?! - rozłożył ręce - Skra jutro gra z Rzeszowem! Play-offy są! - wykrzyczał radośnie - Akurat się śmiesznie złożyło, że jesteśmy w tym samym hotelu.
- A tak, tak, play-offy... - chciałam udać rozeznaną w tym temacie, powtarzając to co już powiedział - Zapomniałam. W takim razie życzę powodzenia - uniosłam kciuk do góry powoli odwracając się w stronę celu, do którego początkowo zmierzałam. Rozespana nie zwróciłam uwagi na to, że drzwi do łazienki są nadal zamknięte i zderzyłam się z nimi. Aleks wybuchł śmiechem.
- Te, Atanasijevic, nie chichrać mi się tu! - chwyciłam nerwowo za klamkę, przecierając obolałą od podwójnego uderzenia głowę.
- Czekaj, ułatwię ci zadanie i zaświecę światło w pokoju...
- Nie! - momentalnie się przebudziłam, wypychając go za drzwi - Nikt nie będzie oglądał mnie w takim stanie! Zaraz do was dołączę, sio! - zamknęłam za nim drzwi, nie dając mu dojść do słowa. Opierając się o nie usłyszałam jedynie chichot Angeli i Dominiki. Zapewne zauważyły speszonego Aleksa, który został brutalnie przeze mnie wyrzucony. Swoją drogą... Niezłe są. Już się wkręciły w towarzycho Skry? Wzięłam głęboki oddech i po omacku przeszłam do łazienki, w której po chwili zaświeciłam światło. Czas się oswoić z tym dziełem szatana...
Przygotowana, radosna i w końcu pełna życia opuściłam toaletę. W pokoju już gnieździły się dziewczęta, które nerwowo tupiąc nóżkami czekały na swoją kolej w łazience.
- Ile można!? - krzyknęła Angela, szybkim ruchem wyciągając mnie z przejścia w którym stałam i pospiesznie przekręcając zamek w drzwiach.
- Co wy się tak pieklicie? Która jest godzina? - uniosłam brwi do góry.
- W pół do 17! A my jesteśmy w proszku!
- Dobra Domi, nie krzycz - uniosłam ręce w pokojowym geście - Wiesz gdzie ma pokój Aleksandar?
- 256, piętro wyżej - wskazała pacem w górę - Kazał ci przekazać, żebyś do niego wpadła przed treningiem. Chyba wchodzą na Podpromie po Resovii.
- Ok, w takim razie dzwońcie jak będziecie gotowe, zaraz wrócę! - rzuciłam na odchodne, biegiem udając się pod wskazany pokój. Jakież było moje zdziwienie, gdy na zarówno naszym, jak i jego piętrze, kilkunastu chłopa odzianych w ciemne bluzy w popłochu biegało od drzwi do drzwi.
- Kłosu, masz dwie lewe skarpetki! Pytasz skąd wiem? Otóż uprzedzę twe myśli i odpowiem: u siebie w torbie mam same prawe! - przemknął obok mnie jakiś mniejszy od wszystkich facet wymachujący białymi kawałkami materiału.
- Od moich skarpetek wara! - warknął inny, zagradzając mu drogę - Nie moja wina, że pakowałeś się bez pomocy mamusi i nie zabrałeś tego co trzeba.
- Co, Paweł znowu w kawałkach? - w kolejnych drzwiach wyjrzał jakiś roześmiany niebieskooki mężczyzna opierający się o futrynę. W pośpiechu ubierał swoje adidaski.
- Michał, spadaj! - mały fuknął w jego stronę.
- Te, Kłosu! Wiesz, że za taki haniebny czyn spotka cię kara? - krzyknął następny niebieskooki, którego skądś kojarzyłam...
- Mariusz, ja zrozumiem wszystko, ale... że ty przeciwko mnie?
- Chłopaki, cholera jasna! - zawył kolejny, który wybiegając ze swoich drzwi, zderzył się ze mną - Przepraszam panią - chwycił mnie za ramiona uśmiechając się przygłupawo, po czym zastygł w bezruchu - Czy my się nie znamy? - zmierzył mnie wzrokiem, przymykając zawadiacko jedno oko.
- Wątpię... - speszona odpowiedziałam podobnie jak on, po angielsku, wymijając go pospiesznie.
- Naranja? - krzyknął za mną, na co zatrzymałam się uśmiechając się w duchu.
- A, w ten sposób się znamy - wywróciłam oczami, uświadamiając sobie, że chłopakowi najwyraźniej chodziło o znajomość z telewizji - Tak, Naranja - puściłam mu oczko wyciągając do niego dłoń.
- Chłopaki, cholera jasna! - krzyknął radośnie obracając się w okół własnej osi - Czujecie to?! Mamy na pokładzie gwiazdę! - nagle tysiące głów wychyliło się zza drzwi - Jaaaaaa! Nie mogę! - zaczął podskakiwać w miejscu - Miło mi, mam na imię Konstantin i kiedyś też chciałem śpiewać. Moja mama miała ładny głos, tata natomiast wył niemiłosniernie. Z tego połączenia powstało...
- Przestań Cupko - z jednego z pokoi wyłonił się uśmiechnięty Bąkiewicz, który zmierzał w naszą stronę. Boże, totalnie zapomniałam, że gra w Skrze. Jeszcze jego mi tutaj brakowało... - Ta pani wybiera się do mnie, proszę jej nie zatrzymywać.
- Patrzcie no, patrzcie. Nie chwaliłeś się takimi znajomościami - jeden z wielu facetów w czerni zaplótł na swych piersiach ręce - No co stoisz jak dupa! Swojemu najlepszemu przyjacielowi dziewczyny nie przedstawisz?! - zawadiacko przeczesał swe włosy stąpając dumnie jak paw. Unosząc jedną brew do góry szarmancko ucałował moją dłoń. - Kłos. Karol Kłos.
- Sam się jeszcze z nią nie przywitałem! - strzepnął jego dłoń, obejmując mnie w pasie. W tym momencie skrzywiłam się delikatnie. Aż tak się z tą naszą znajomością nie odnośmy...
- Dobra panowie, zakrywamy oczka, Michaś się całuje! - zaalarmował najmniejszy.
- A Pawełek mu zazdrości! - zawył triumfalnie niebieskooki, na co ten pierwszy zaczął wymachiwać rękami.
- Michał, grabisz sobie!
- Dobra chłopaki, miło was było poznać - uniosłam jedną dłoń do góry w geście powitania, powoli wycofując się do tyłu - Ja w zasadzie przyszłam do... - spojrzałam na Bąka zaciskając usta - ...do Aleksa.
- Aleksem sobie głowy nie zawracaj, ma dziewczynę - machnął ręką Kłos.
- Swoją drogą on to ma branie, też tak bym chciał... - usta Pawełka zamieniły się w podkówkę.
- A to nie do mnie przyjechałaś? - Michał schylił się, szepcząc mi do ucha. W ponownie panującym harmidrze nikt nie zdawał się już zwracać na nas uwagi.
- Eee... - zająkałam się - Do ciebie też, jasne... - odwróciłam się na wprost, uśmiechając się na siłę - Ale muszę jeszcze pogadać z Atanasijevicami.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę - widziałam iskierki w jego oczach, które po chwili zniknęły za zamkniętymi powiekami. Nie wiedzieć kiedy pocałował mnie.
- Uuuuuu! - męski bas niósł się po korytarzu, na co automatycznie odsunęłam od siebie Michała.
- Aleks, Aleks! Bąku odebrał ci fankę! - rozpaczliwie krzyczał koszmarny Karolek. Ych, już widzę, że może dawać w kość.
- Ktoś mnie wołał? - z pokoju 256 wyłoniła się burza loczków - Patka! W końcu jesteś! Wbijaj do nas, Karo już na ciebie czeka.
- Karo też tutaj jest? - uśmiechnęłam się na myśl o ponownym spotkaniu pani psycholog. Tłum wysokich facetów w totalnej ciszy przysłuchiwał się naszej rozmowie.
- Czyżby trójkącik? - czyjś szept niósł się po korytarzu.
- Który to powiedział?! - tym razem to głowa Karoliny wyłoniła się zza drzwi.
- Paweł, Paweł! - Konstantin po raz kolejny podskakiwał w miejscu.
- Kabel... - warknął przez zęby Zator.
- Ciekawe co na to powie trener... - Karolina z aktorskim wdziękiem tupała nóżką, mając nadzieję na rychłe przeprosiny libero. Nie musiała długo czekać.
- Błagam, nie rób mi tego, oszczędź mnie! - Paweł już korzył się przed nią upadając na kolana.
- Nie - trąciła go o głowę, kierując się w moją i Michała stronę - Bąku, oddawaj mi Patkę i śmigaj szykować się na trening. Z resztą... - zmierzyła wzrokiem cały korytarz - Wszystkich się to tyczy! Za dziesięć minut na dole! - chwyciła mnie pod rękę wprowadzając do Aleksowego pokoju. Skrzaty jak jeden mąż zawyły z zawodu, po czym ponownie zaczęły hałasować na piętrze.
- Jak miło cię widzieć! - objęła mnie, zamykając za sobą drzwi - Jaki ten świat jest mały! Opowiadaj, co u ciebie? Co tutaj robisz? - ręką wskazała na łóżka, na których miałyśmy usiąść.
- Moja siostra ma jakieś testy w rzeszowskiej drużynie. Przywiozłam ją i w zasadzie... Nie spodziewałam się, że was spotkam.
- Ale świetnie się złożyło! - chwyciła moją dłoń - Już miałam cię skarcić za brak wizyt w moim bełchatowskim "gabinecie"!
- Masa obowiązków, musisz mi wybaczyć... - nagle przerwał mi dźwięk telefonu - O, chyba moje dziewczęta już się przygotowały do wyjścia, przepraszam - mrugając do niej okiem, skierowałam się w stronę drzwi, chcąc w odosobnieniu odebrać telefon. Zerkając na ekran zauważyłam zdjęcie Miśka. Jedyną moją reakcją w tym momencie było delikatnie poruszanie kciukiem, jakby na gest odebrania telefonu... Jeszcze wczoraj po nim jeździłam, dziś już mam ochotę się złamać?
Nie, jeszcze chwilę potrzymam go w niepewności. Choć to trudne...Nie jestem wystarczająco silny, by trzymać się z daleka.
- No, czemu nie odbierasz? - Karolina rzuciła we mnie poduszką nie widząc żadnych emocji na mej twarzy.
- A... - machnęłam ręką - To nikt ważny.
Po chwili dzwonek ucichł, a ja odetchnęłam z ulgą. Momentalnie wyciszyłam telefon i rzuciłam go na łóżko siadając tuż obok.
- W takim razie opowiadaj, no! Umieram z ciekawości - Karolina, aż podskakiwała z podekscytowania.
- Nie chcesz wiedzieć, co u mnie... - burknęłam krzywiąc się. Po raz kolejny uciekałam wzrokiem, ale niezłomna Karolina znalazła na to sposób. Po prostu przysiadła się obok mnie, podnosząc moją głowę do góry.
- Aż tak źle?
- Karo, beznadziejnie... - przygarbiłam się, powiększając grymas na swej twarzy. Przyjaciółka jedynie położyła dłoń na mym ramieniu, po chwili podskakując z przerażenia. W sumie to obie podskoczyłyśmy. Taka 'transakcja wiązana'.
- Jakie ty masz mordercze wibracje! - krzyknęła uśmiechając się szeroko - Przepraszam, że w ogóle usiadłam na twoim telefonie... - przerwała na moment przyglądając się na ekran - O, Kubiak!
- W takim razie odrzuć połączenie...
- Nie odbierasz? - jej twarz przybrała troskliwy wyraz.
- Nie - wlepiłam wzrok w podłogę.
- O niego chodzi?
- O niego, o Mateusza... - wzięłam głęboki oddech - W wielkim skrócie: Mateusz był wczoraj na meczu, popsztykał się z Kubim, a ten mnie pocałował.
- Słodki Jezu, to wszystko jednego dnia? - zrobiła duże oczy, otwierając usta ze zdziwienia.
- W ciągu 15 minut... - przytaknęłam głową - Przez to nie wiem co robić. Czuję się... - wzdrygnęłam ramionami, po czym schowałam twarz w dłoniach - Karo, ja się w ogóle nie czuję.
- Ale wybór w tym wypadku jest chyba prosty, prawda?
- Właśnie w tym problem, że nie bardzo.
Spokojnie nakreśliłam Karolinie całą swoją sytuację, po raz kolejny popadając w wir emocji. Słuchała mnie cierpliwie i mimo pospieszania przez kolegów z drużyny, wolała zostać ze mną, wyjaśnić tę sprawę do końca i wesprzeć mnie tak, jak to robiła od początku. Nie powiem, rozmowa ta po raz kolejny odrobinę pozwoliła mi odpocząć od kłopotliwego myślenia. Odetchnęłam, ale nadal miałam świadomość, że idę ku niewiadomemu celowi, z niemiłym uczuciem, że kręcę się w kółko. Ale czy nie robię tak przez całe moje życie? Chodzę bez celu, kręcę się w kółko? I czy to właśnie nie jest życie?Chcę odejść, ale też zostać...
Nie podobało mi się to, że cały czas trzymała stronę Kubiego. Ja rozumiem: był dobrym kumplem, wspierał mnie, ale... Ale teraz zachował się jak świnia! Przez to ostatnie wydarzenie, całkowicie zmieniłam o nim zdanie. Choć z drugiej strony zawsze ufałam Karolinie. Mało tego - zawsze miała rację. Jeżeli więc mówi, że nie powinnam tego tak odbierać, a wręcz przeciwnie: uważać to za gest zachęcający do pogłębienia relacji to...
- No, moja droga. Ostatnim elementem naszej rozmowy będzie walka ze słabościami - Karolina chwyciła leżący na łóżku telefon, wsuwając mi go w dłonie. Puściła mi oczko, szturchając delikatnie w ramię - No, zadzwoń do Miśka...A jeżeli spróbuję walczyć, to boję się, że moje serce zawładnie nad umysłem...
Naranjowa twórczość numer 7:
Apocalyptica - Not strong enough.
Jutro wielki mecz. Nawet nie wiecie, co przeżywam. Skoro mną targają takie emocje, nie wyobrażam sobie co czują siatkarze...
Kurcze, ale jestem z siebie dumna, nie dość ze nie mam żadnych zaległości to jeszcze jestem pierwsza, mhwha! :D Także ten, streszczam się :D
OdpowiedzUsuńRozdzialik świetny, świetny, świetny! Kocham jak piszesz, tak lekko no i piosenka sie świetnie komponuje, no cuudo, cuudo :D A twittera< mimo, ze go nie ogarniam> to bede śledziła xdd
U mnie 21 :)
http://siatkowkaczylimarzeniagodnespelnienia.blogspot.com/
Haha mam ten sam problem :D jeszcze się w nim trochę gubię... :D
UsuńJuż biegnę do Ciebie! :)
No to lec, a ja sie tak zagmatwałam że zapomniałam odpowiedzieć na pytanie < zła ja :D >Kto wygra mecz?! Sovia, Sovia ! :D
UsuńSuper, wyobraziłam sobie Skrzaty, hehe. :3
OdpowiedzUsuń:D Super jest!
OdpowiedzUsuńOk... Więc to niby wszystko jest okay, ale nie napisałaś, czy powiedziała też Karolinie o Mikim. Ja nie wiem, co mam na ten temat sądzić! Kurcze, opn jest taki fajny, ale tutaj kibicuję Kubiemu i Patrycji. Znam ból "glanowy"... Czy glany można zniszczyć w ogóle? Mi się na woodstocku udało ;0
Pozdrawiam!
http://dayracked.blogspot.com/
http://nie-osobiste.blogspot.com/
Moją opinię już znasz ;) Jak zawsze jest pięknie i cudownie. W sumie to bardzo dobrze, że wyjechała z dziewczynami do Rzeszowa. Odpocznie sobie trochę od Jastrzębia, Miśka i drugiego Miśka. xD O Skrzaty, moje Skrzaty ♥ I Bąku znowu na jej drodze. Świetnie, że pojawiła się również Karolina. Rozmowa z nią na pewno bardzo pomogła Patrycji ;D Nie mogę się też doczekać tej jej rozmowy z Kubim. I z niecierpliwością czekam na to aż znowu się zobaczą.
OdpowiedzUsuńPisz szybko, bo już mnie ciekawość zżera co będzie w kolejnym rozdziale. Pozdrawiam ;*
Chryste Panie! Ależ dłuuuugi rozdział, ale bardzo dobrze, miło się czyta to i szybciej leci czas i wgl jest świetnie :D
OdpowiedzUsuńJak czytałam ten rozdział kojarzył mi się z moim, który miałam gdzieś tam na początku, też była wielka afera o jeden pocałunek, tylko troszeczkę inaczej to wyglądało ;))
Do tego znów pojawia się Bąku.. jak dla mnie chyba zbyt mocno okazuje innym więzi między nim a Naranją. A Karolina jak zwykle w moim guście, namawia ją na Kubiego - o ile można to tak określić.. :D ( no ale wiemy o co chodzi ;]] )
Poza tym całokształt jest świetny, wiesz, że ja jestem zadowolona ze wszystkiego co piszesz, więc coby się więcej nie produkować, czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam ;*
Długo mnie tu nie było,a tu takie akcje no! :D Przepraszam za zaniechanie!
OdpowiedzUsuńUwielbiam u Ciebie te długie rozdziały! Nie dziwię się ,że Patka nie wie co zrobić z Kubiakiem, ale przecież kurczę widać ,że ona czuje do niego coś więcej tyle ,że właśnie jak sama powiedziała boi się pewnych rzeczy,ale jak to mówią do odważnych świat należy ;)) Mam nadzieję ,że rozmowa z Karo ja przekona do tego :)
O to followuje (czy jak to się tam pisze) :D
Jak to kto? SOVIA! ♥
pozdrawiam cieplusio :*
i zapraszam na moją nowe dziecko tj, bloga siatkarskie-uniesienie.blogspot.com
UsuńRESOVIA! Bo kto niby? Pff!: D
OdpowiedzUsuńBoże,u Ciebie zawsze jest tyle tych emocji..Niemożliwe! :>
I chłopaki ze Skry,i Michał,i Dziku,i Łasko i ..o matko! :D
Pozdrawiam serdecznie,zapraszam na nowego bloga (wiem,powtarzam się xd)----> http://paniesedzioaut.blogspot.com/
Ola <3
Dobrze, że odpoczną od siebie. Dobrze im to zrobi. Mam nadzieję, ze zadzwoni, umówi się z Miśkiem i wszystko sobie wyjaśnią. Podejmie decyzję o związku? Kurde nie wiem! Teraz będę myślała :P
OdpowiedzUsuńaaaaa i ładne masz oczy :)
kolejny rozdział u mnie, zapraszam serdecznie ;)
Usuńhttp://zapomniecocalymswiecie.blogspot.com/
Czego tak skończyłaś ?
OdpowiedzUsuńOna ma zadzwonić, mają się pogodzić, ożenić i mieć gromadę pięknych dzieci ! :)
Hahah. Sorki poniosło. xd
Zapraszam do mnie i czekam na nowy. :)
http://nuestro-amor-sera-siempre.blogspot.com/
O fuck yea!
OdpowiedzUsuńSą moje Skrzaty, ale jest Bąku,a to źle :c
Skąd ja wiedziałam, że jako pierwszy rozpozna Patkę Cupko, no skąd? :D
Niebieskooki= Winiar i świat przestaje istnieć <3
niech Pat nie szaleje tam za bardzo, proszę :D
SOVIA, SOOVIA NAJLEPSZA JEST!! <3
Karolina to swietna przyjaciolka, no i jeszcze jak ma zawsze racje.. ona powinna jej posluchac! Boi sie stracic cos cennego - przyjazn pomiedzy nia a Kubim. ''No zadzwon do Miska'' :D :> No i sa Skrzaty! Skradlas moje serce! Moge isc spac spelniona! :D Dobranoc :* !
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale przewidziałam to, że pierwszy rozpozna ją Cupko xd
OdpowiedzUsuńCiekawe co dalej z Naranją i Bąkiewiczem...
Chyba powinna zakończyć tą znajomość, ponieważ to jej nie służy ;)
"Patka zadzwoń do Kubiaka"!
Oni muszą, po prostu muszą być razem!
Według mnie jesteś genialna i proszę pisz dalej ;)
www.aloone321.blogspot.com
Zapraszamy na naszego bloga:) http://blogzsiatkowkaprzezzycie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńjak ty to zrobiłaś, że te karty na górze są pomarańczowe i nie wychodzą na post?
OdpowiedzUsuńWszystko znajdziecie w ustawieniach bloggera ;)
UsuńZakładki "szablon" i "układ" ;D
10 u mnie, zapraszam :*
OdpowiedzUsuńhttp://nad-przepasciaa.blogspot.com/
+ MECZ WYGRA SOVIA! ;)
RESOVIA!
OdpowiedzUsuńOk, lecimy dalej. :D
Moja reakcja kiedy przeczytałam o biegającym wszędzie Zatim, zazdrosnym Kłosie i BĄKIEWICZU, KTÓRY BYŁ JAKIŚ TAKI NACHALNY WYGLĄDAŁA TAK : http://media.tumblr.com/tumblr_m2yqaas3Mb1qdp9u6.gif
Jak można zapamiętać te wszystkie zwroty, akcje i wydarzenia!? :O Już dawno bym się pogubiła. Pstryk: Mateusz z obitą mordą, PSTRYK #2 zakochany Bąku, który ni stąd ni zowąd pojawił się w Rzeszowie, a wszyscy na śmierć o nim zapomnieli, PSTRYK #3 Pati+Kubi= no ejjjjj! :D
Cupko śpiewak... nie, lepiej niech zostanie przy przytulaniu. : )
I mam pytanko, piszesz wszystko na bieżąco, czy wszystko masz przygotowane już wcześniej, np. w Wordzie? :)
Mistrzostwo!
Pozdrawiam! ;*
rozdział- trzeba przyznać- bardzo długi:) ale bardzo ciekawy- jak zawsze:) dla mnie to dobre urozmaicenie- odpoczynek troszkę od JSW. Ciekawe, może będzie coś z Resoviakami;D
OdpowiedzUsuńw każdym razie jeśli chodzi o mecz... ja komentatorami się nie przejmuję, bo oni zawsze chcą mieć rację, nigdy nie są tylko i jedynie po stronie jednego klubu. pamiętam, jak oglądałam studio przed meczowe przed pierwszym meczem- wszyscy jak jeden mąż byli za Zaksą, bo pierwsze dwa mecze były w KK, a dodatkowo 'trenerzy są o wiele bardziej doświadczeni'. i na co wyszło? :)
kurcze, do meczu zostało już niespełna półtorej godziny, a ja już trzęsę się jak galareta. oby Resovia obroniła MP i pokazała Zaksiakom, jak zwyciężają mistrzowie;D
PS. Zaobserwuję cię na tt, a co ;D
OdpowiedzUsuńi Sovia wygrała, co mnie nie cieszy, ale gratuluję wszystkim kibicom takiej drużyny!:)
OdpowiedzUsuńKochanie, rozdział taki, że siedziałam z otwartą buzią i wgapiałam się w ipada. Niech do Patrycji w końcu dotrze, że Kubiak jest jej przeznaczony. Bąkiewicz mnie tu drażni, normalnie go kocham, uwielbiam i w ogóle a tu działa na mnie jak płachta na byka.
Oczami wyobraźni już widzę Alexa i jego cudne loki wciskające się do pokoju Patki:)
Taki jakiś dziwny ten mój komentarz, wybacz, nie mam serca dzisiaj. Liczę tylko na to, że Mateusz zostawi w spokoju Patrycję i ona w końcu otworzy oczy i będzie z Michałem:)
Ściskam Cię mocno!
In my head:*
Bąku jak odważny, fiu fiu! W ogóle cała Skra - stan umysłu xD
OdpowiedzUsuńDobrze że porozmawiała z Karolą, to jej na pewno pomogło. I wierzę, że zadzwoniła do Miśka. Oni muszą być ze sobą, nie widzę innej opcji! Może do Patki przez ten czas dotrze, że Misiek nie jest tylko przyjacielem.
i znowu ogromny + za piosenkę ;)
ach, no i BRAWO RESOVIO! ;D JW z brązem, Sovia ze złotem, tak to miało być ;) pomijając że Mistrzem i tak jest Skra ;P hłehłehłe.
Zapraszam na R6 u siebie wieczorową porą :*
OdpowiedzUsuńdwunastapiecdziesiatjeden.blogspot.com
PS. Przeczytałam rozdział, dziś padam po meczowo-rodzinnych emocjach, ale jutro coś naskrobię, bo mam ochotę się wypowieeedzieć :D
Pojawił się kolejny epizod, dlatego serdecznie zapraszam do czytania i komentowania:
OdpowiedzUsuńhttp://milosc-mimo-wszystko.blogspot.com/
Pozdrawiam ;*
PS A co do rozdziału, jak zawsze super ;p
Po pierwsze to chciałabym pogratulować kibicom Sovi która została po raz drugi z rzędu mistrzem Polski :) Moje serce jednak tym razem biło dla Zaksy :) No ale cóż takie życie :P Mecz był bardzo niewyrównany :P Coś się działo z oboma drużynami. Jednak po cóż tym razem złoto należy do Resowi, srebro do Zaksy a brąz do JW :)))
OdpowiedzUsuń+ Co do rozdziału to świetny jak zwykle :D nie mogę się doczekać kolejnego wpisu o którym możesz mnie poinformować :D
Tymczasem zapraszam do siebie na nowy :D
http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
http://4volleyball44.blogspot.com/
Mam nadzieję że zostawisz po sobie jakiś znak :D
Pozdrawiam gorąco!! :)
Niech nie odpoczywają od siebie zbyt długo, haha! :)) A tak na serio: dylemat ma dziewczyna uzasadniony, chociaż ja na jej miejscu bym się nie zastanawiała nad niczym, ale to pewnie przez moją wszechobecną miłość do Kubiaka, ćśśś :D Chciałam ci jeszcze napisać, że uwielbiam piosenki, które tu publikujesz i dzięki Tobie w niektórych z nich się zakochałam! Pisz dalej, bo masz świetny sposób tego pisania. Widać, że piszesz z głową, a nie "na odwal się" i za to chwała Bogu! Tymczasem ja zapraszam Cię również do mnie. Nic na siłę, ale dopiero zaczęłam i po prostu - co pewnie rozumiesz - jest trudno. http://carolina-book.blogspot.com/ Jeśli jakoś Cię zachęcę moją historią i mnie odwiedzisz, to proszę również o informowanie mnie o nowościach tu, u Ciebie w komentarzach na przykład (:
OdpowiedzUsuńJeju, mam nadzieję, że Patka zadzwoni do naszej Kruszyny i wszystko sobie wyjaśnią. W końcu dopiero co się pogodzili, a tu znowu mają się do siebie nie odzywać? I po drugie, to kiedy w końcu Naranja zrozumie, co do wyżej wspomnianego czuje? ;c Przecież oni tak do siebie pasują, że aż tego nie pojmuję! :<
OdpowiedzUsuńOmnomnomnomnom, Sovia mistrzem Polski! tytuł obroniony, od wczoraj funkcjonuję z wielkim bananem na twarzy :DD
Pozdrawiam c:
volleyball-journalist.blogspot.com/
Mojego lapsa też najchętniej wywaliłabym przez okno, wiem, co czujesz. -.- Trzeci raz biorę się za komentarz, bo ciągle mi się zacina... Ale na spokojnie.
OdpowiedzUsuńMateuszek-misi-brzuszek. PFF. Nie lubię, nie trawie, ogólnie spaliłabym na stosie najchętniej. Chociaż Kubi też nie jest święty, bo co, jak co, ale Pati trochę wykorzystał. Ale jemu możemy wybaczyć, prawda? :D
Taka rozłąka dla tej naszej dwójki może być kluczowa, coś tak czuję w kościach. Bo zatęsknią, przemyślą, zresztą, Naranja już przemyślała, z tego co wywnioskowałam po przeczytaniu jej przemyśleń i wewnętrznych batalii. Mam nadzieję, że wybierze odpowiednio. Bo ile można czekać, podziwiam Dzika za anielską cierpliwość do naszej płomiennowłosej! :P
Ogółem to jak najbardziej, trzy razy tak, podobała mi się konfrontacja z Bąkiewiczem :) A wiesz, że ja za nim nie przepadam... :D I dobrze, że spotkała Karolę i sobie pogadały! W takich sytuacjach opinia osoby trzeciej jest jak najbardziej wskazana.
Dziewczyno, skąd Ty bierzesz wenę i czas na pisanie?! Bo co wejdę, to nowy rozdział, a u mnie z czasem ostatnio krucho, na dodatek doszły sprawy rodzinne i jak wracam do domu, mam siłę tylko paść na łóżko, ewentualnie rozładować wkurwa ćwiczeniami. No cóż, gratuluję, i mam nadzieję, że nic nie stanie Ci na przeszkodzie w dalszym ZACNYM pisaniu, bo lubię jak piszesz. :)
Buziaki! :D
dwunastapiecdziesiatjeden.blogspot.com
PS. MISTRZ MISTRZ RESOVIA! <3 (wybacz, musiałam :D)
Nareszcie wszystkie zaległości nadrobiłam. A więc...
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jestem za - muszą od siebie odpocząć, zastanowić się nad wszystkim, wziąć wszystko na świeżo. Bąkiewicz... Jeśli chce, aby ułożyło się jej z Kubiakiem - musi z niego zrezygnować, aczkolwiek... Lubię Bąkiewicza tutaj, w tym opowiadaniu, lubię to, że jest pewną odskocznią dla Naranji, ale... chłopak się nam zakochał. Z drugiej strony mam nadzieję, że wybierze Dzika, w końcu... pasują do siebie jak ulał. Rozmowa z przyjaciółką w takiej chwili jest niezbędna.
Więc kochana - czekam na kolejny rozdział i przepraszam za długą nieobecność! :*
jak dobrze, że Patryśka natchnęła się w hotelu na Karolinę, dzięki Niej może przejrzy na oczy i mniej krytyczna będzie dla Miśka:) sytuacja z Bąkiem co najmniej dziwna, chyba i z Nim co nie co powinna sobie wyjaśnić i nie robić Mu złudnych nadziei...tylko czekam aż ktoś wypapla sytuację z korytarza a jak można się domyślić nie każdemu się to spodoba;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Zapraszam na osiemnastą perwersję na http://anielska-perwersja.blogspot.com/. Pozdrawiam serdecznie, Caroline. ^^
OdpowiedzUsuńwszystko pięknie, ładnie, ale kiedy następny ? ;D
OdpowiedzUsuńjuż sie nie mogę doczekać.
Niech Naranja przejrzy na oczy i spostrzeże to co Michał do niej czuje, noo :D
Pozdrawiam ♥ ~Malinaa
nie zastanawiamy się bierzemy Kubiaka z całym asortymentem!
OdpowiedzUsuńZ każdym problemem, ze Zbysiem, z JAstrzębskim, ze wszystkim.
A Patrycji wyjdzie to na dobre :)
przepraszam, za zaległość, ale nie miałam dostępu do neta, co przytłoczyło mnie na prawdę okropnie.
a poza tym wszystkim zapraszam na VIII część !
pasiaste-szczescie.blogspot.com
całuję Wiedźma :*
Dobrze, ze spotkala Karolinę moze wreszcie zobaczy ile dla niej Kubiak znaczy. albo na odwrót.
OdpowiedzUsuńco by tu sie rozpisywać Świetnie jak zawsze :P
Zapraszam do siebie na nowy 5 rozdział
http://volleyball-lovep.blogspot.com/2013/04/rozdzia-5.html
Pozdrawiam :**
Patryśka ma baardzo trudne zadanie. Mam nadzieję, że w końcu spojrzy na Kubiaka jak na mężczyznę. Naprawdę do siebie pasują :)
OdpowiedzUsuńDwunastka - przejściowa nicość na volleyballinmyheart.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZapraszam ;)
Oj no mogli by się już pogodzić :D Ale rozdział jak zwykle świetny! Dzisiaj znalazłam chwile czasu i mogłam przeczytać! No i oczywiście jestem prze szczęśliwa po SOVIA WYGRAŁA!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział
Pozdrawiam Luna :*
11 u mnie, zapraszam! :* - http://nad-przepasciaa.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJeśli znajdziesz troszkę czasu i będzie miała ochotę to zapraszam na nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńhttp://siatkowkaczylimarzeniagodnespelnienia.blogspot.com/
Zapraszam serdecznie na nowy rozdział do mnie ;p
OdpowiedzUsuńZachęcam do czytania, i pozostawienia swojej opinii pod postem. :3
http://milosc-mimo-wszystko.blogspot.com/
Pozdrawiam ;*
Dobrze,że na drodze Pati znów pojawiła się Karola :) Może ta otworzy jej rozum na to jak jest naprawdę czyli to,że gdzieś w głębi serca kocha Miśka,ale nie potrafi przyznać się do tego głośno,bo boi się że straci przyjaciela. A Bąku to tylko takie zastępstwo, by może móc odsunąć od siebie te wszystkie myśli i uczucia w stosunku do Kubiaka....No niech szybko dzwoni! A ty szybko dodaj bo czekam jak ułoży się ta rozmowa :)
OdpowiedzUsuńMówiłam ci już pewnie z milion razy, to powtórzę milion pierwszy,że kocham to jak piszesz. Wszystko tu napisane jest tak realistyczne, a do tego te świetne piosenki wkomponowane w rozdział. Buziaki :*
Zapraszam cię również do mnie na kolejny rozdział. Zrobiłam sobie mały odpoczynek i postanowiłam coś wrzucić. No i pojawił się ;)
http://zaczac--od--nowa.blogspot.com
Zapraszam na czwóreczkę :) http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńznalazałam tego bloga przez przypadek, zaciekawiło mnie zdjęć oraz opis, dlatego zaczełam czytać rozdziały od początku wczoraj siedziałam do 1 i dzisiaj też trochę. Oczy mnie bolą :) spać mi się chce ale nie żałuję!! Poprostu masz dar do pisania ! Czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie może Cie zaciekawii
http://zwyklyczas.blogspot.com/
Pozdrawiam :)
Kolejne spotkanie z Bąkiem;) jak ona to rozegra? No i jest jeszcze Mateusz i Misiek;)
OdpowiedzUsuń