- Dzień dobry, tato - syknęłam w jego stronę, sygnalizując resztki przyzwoitości - Na wstępie wypadałoby się przywitać, prawda?
- Pfff. Pan się nie przejmuje uszczypliwą córką. Baba w życiu nie zrozumie tego nagłego przypływu endorfin, spowodowanego magiczną mocą motoryzacji. Już nie mówię o subtelnym wychwyceniu wdzięku każdego pojazdu! Dla nich większość samochodów to złom...
- Przepraszam - przerwał Majewski senior - a ten pan to kto? Widywałem go czasami, ale w sumie nigdy mi się nie przedstawił...
- To przygłup z Jastrzębia.
- Mnie też masz za przygłupa? - Kubiak skierował się w moją stronę z wdziękiem wycierając wyimaginowaną łzę.
- A nie jesteś przygłupem?
- Odchodzimy od tematu, a ja dalej nie wiem kto to! - tatusiek nie dawał za wygraną - Michasiu, bądź tak łaskaw i przedstaw pana, skoro ta moja szkodnica nie chce się przyznać do znajomego...
- Michasiu?! - z oburzenia podniosłam się na siedzeniu, słysząc zdrobnienie skierowane do Kubiaka.
- Szkodnica?! - Dzik natomiast nieomal nie wybuchł śmiechem.
- Znajomego?! Proszę pana! Ja jestem ich najlepszym przyjacielem! - dumnie wypiął pierś - Sam się przedstawię: Michał Łasko.
- Od razu mi się spodobałeś chłopcze - mój tatusiek zdał się go mocno ścisnąć za rękę, bo mina Michała wyrażała ogromny grymas niezadowolenia - Nikt tak pięknie nie obrał w słowa męskiej fascynacji motoryzacyjnej.
- Bo mężczyzna mężczyznę zrozumie... Nie tak jak te babska.
- Teee, hamuj! Ciekawe co Dominika powie na te słowa - odwróciłam się do tyłu, ścinając go wzrokiem - Dobrze wiesz jak reaguje na krytykę płci pięknej...
- A Dominika też tu jest? - dopytał ojczulek.
- Tak, siedzi u tego wariata w mieszkaniu. Z resztą - machnęłam ręką odwracając się w stronę jezdni - są już parą.
- Zawsze muszę dowiadywać się o takich rzeczach ostatni? - mimo jego uśmiechu, czuć było odrobinę pretensji - A ty córcia nie masz już pierścionka zaręczynowego, potajemnego ślubu nie wzięłaś?
- Tatooo!
- Spokojnie panie Majewski, wszystko jest pod kontrolą - Kubiak wyszczerzył się do lusterka wstecznego, zapewne znajdując w nim tatuśka.
- Kontrolą?!
- Mała misja, no...
- Pan detektyw ostatnio za dużo misji ma na głowie - skrzywiłam się - Może teraz dowiem się o co chodziło?
- Nie musisz kochanie wszystkiego wiedzieć, to męskie sprawy.
- Męskie? - zawyłam, powtarzając słowa ojca.
- Skoro o męskich sprawach i wielkich misjach mowa: człowieka najlepiej poznaje się przyyy... ? - zarzucił "rozluźniającą" zagadką Łasko, uderzając otwartą dłonią w tętnice.
- Coraz bardziej mi się chłopie podobasz!
- Tato, przypominam, że ty nie możesz dużo pić... - do rozmowy wtrąciła się Angelika.
- Skarbie, twojemu kawalerowi już zrobiłem test, nie pamiętasz? W takich chwilach nie patrzę na zalecenia lekarza - tatuś objął ją czułym ramieniem - Chorego zięcia w rodzinie mi nie trzeba! Zda egzamin pomyślnie, to...zastanowię się nad jego losem.
- Tylko czemu musisz testować nawet chłopaka Dominiki?
- Dominika to prawie jak rodzina - uśmiechnął się i... miał trochę racji - a oba Michały to przesympatyczne chłopaki. Jestem z was dumny moje drogie dzieci, że nie szlajacie się z dawnymi znajomymi.
- Nawiązując do dawnych znajomych... - wtrąciłam po cichu - Będzie o jednego scyzoryka więcej, niż ty.
- Przyjedzie ktoś kogo znam?
- Zobaczysz Laureczke z Mateuszem - spuściłam wzrok, nerwowo uderzając palcami o kolano.
- Żartujesz sobie?! - podskoczyła Angelika.
- Zapytaj Łasko...
- Doszły mnie słuchy, że odbierała bilety w kasie - przytaknął z poważną miną.
- Czyli będzie ciekawy meczyk!
- Bardzo ciekawy... - moje nerwowe ruchy, które nie ustawały, ostudziła pewna dłoń Kubiaka. Spojrzał na mnie ukradkiem wyrywając się z transu prowadzenia samochodu. Uśmiechnął się ciepło pod nosem i próbując się przebić przez nieustającą na tyłach dyskusję wyszeptał, że wszystko będzie dobrze.
- Michał, nie będzie dobrze... - równie cicho jak on powtórzyłam pod nosem.
- Przejmujesz się nimi?
- Na pewno będą odstawiać jakąś szopkę, a ja będę musiała udawać, że mnie to nie obchodzi.
- To też odstawmy - wzdrygnął ramionami, cały czas gładząc kciukiem moją dłoń. Swoją drogą... wygodnie mu się prowadziło jedną ręką przy tych zakrętach?Całe moje życie szukać w sobie muszę bohatera...
- Ty chyba chciałeś zostać aktorem i minąłeś się z powołaniem... - zaśmiałam się od niechcenia.
- Co nam szkodzi?
- W takim razie co proponujesz?
- Udajmy parę - rozpromieniał, uśmiechając się do przedniej szyby.
- Zwariowałeś?! - wyszeptałam teatralnie.
- A co wy tam tak spiskujecie? Kto zwariował? - wszystkiego ciekawski tatuś wtrącił się do naszej rozmowy. Odruchowo odrzuciłam dłoń Michała krzywiąc się pod nosem.
- Już skończyliście swoją dyskusję?
- Tak, doszli do wniosku, że jednak będą pić - z wyrzutem oznajmiła Angelika.
- Ale co wy omawialiście?!
- Nic takiego... Zorientowaliśmy się, że jako jedyny z naszej bandy będziesz kibicował Effectorowi, tato - wywróciłam oczami.
- Co w tym złego?! - rzucił się Łasko - Siatkówka jednoczy... - uniósł jedną dłoń do góry, nie zmieniając podniosłego tonu swojego głosu - ...a nie dzieli!
- Następny aktor...
- Ostatni raz swoje zdolności aktorskie uruchamiałem w przedszkolu, jak grałem w przedstawieniu wiewiórkę.
- Michale, uwielbiam cię - przerwał mu mój ojciec.
- Nie przesadzajmy, nie chcę Kubiaka pozbawić pierwszego miejsca na pańskiej liście.
- Łasko! - syknął przez zęby sam zainteresowany, przez co ten pierwszy zaczął się tłumaczyć.
- No co, ta lista wcale nie jest jakaś... tajna.
- Chcesz tu wysiąść?!
- Daleko do domu nie ma... Skręć w prawo to podrzucisz nas do ciotki - zasugerowałam, wtrącając się w rozmowę.
W mieszkaniu cioci skazana byłam na towarzystwo mojej rodzinki. W sumie słowo "skazana" jest zbyt ostre. Jakby nie patrzeć stęskniłam się za moim ciekawskim tatuśkiem, za walniętą siostrą, już nie mówiąc o ciotce, która mieszkała na drugim końcu Jastrzębia, a do której nie miałam nawet chwili, żeby zajrzeć. Dopiero teraz, siedząc razem z nimi przy stole uświadomiłam sobie, że zatraciłam się w tym spotykaniu z chłopakami, w meczach, w ich treningach... Dzięki temu też nabrałam trochę więcej wprawy co do tej całej terminologii siatkarskiej, czy zwykłych nazwisk graczy, nie tylko z kręgu Jastrzębskiego Węgla, ale co ważniejsze - zyskałam przyjaciół. Ciągle jednak miałam wyrzuty sumienia, czy aby nie oddaliłam się od rodziny? Poruszyłam tę kwestię przy kolacji i szczerze mówiąc nie żałuję. Wszyscy zapewnili mnie, że bardzo cieszą się z takiego przebiegu sytuacji. Dzięki temu mogą spać spokojnie, wiedząc, że nie grozi mi kolejne pijaństwo w samotności.
Po wspólnej i wesołej kolacji pomknęłyśmy z Angeliką do pokoju, w którym miałyśmy spędzić dwie noce. Z uśmiechem wodziłam za nią wzrokiem, gdy ta prowadziła mnie na miejsce. Kurczę, nawet nie wiem, jak układa się siostrze w szkole, jak idzie jej gra w siatkówkę, zapomniałam kiedy wyjeżdża do Rzeszowa... Właśnie!
- Siostra, jakim cudem Bartman do nas zawitał?
- Bo przekonywał rodziców, że powinnam wyjechać...
- Wiem - przerwałam jej, z grymasem przekładając ubrania do ciocinej szafy - Bardziej chodziło mi o to, czyj to był pomysł.
- Mój - odpowiedziała niepewnie.
- Mhm - mruknęłam pod nosem - Tylko?
- Oj no, przyjechał, bo usłyszał, że mamuśka nie chciała się zgodzić na mieszkanie w Rzeszowie.
- Nie dziwię się jej - wzdrygnęłam ramionami - I jak ich przekonał?
- Mamę rozmową, kwiatami...
- I niech zgadnę: "urokiem osobistym" - przyjmując dziwną pozę, próbowałam powtórzyć ton głosu Zibiego, który zdążył nas przyzwyczaić do tego typu wypowiedzi na swój temat.
- Dokładnie - Angelika ledwo łapiąc oddech, podniosła się z kanapy na której leżała... tak się dziewczyna roześmiała!
- A tatę?
- No tatę... skrzynką piwa.
- Już nie mógł pokusić się o bardziej szarmancki gest... - opadły mi ręce - Czyli jak mówił o tym "kawalerze", to miał na myśli Zibiego?
- Tak, jego - uśmiechnęła się pod nosem - Tak go spił, że biedaczyna na następny dzień nie mogła się zebrać do kupy... Z resztą, nie o tym miałam mówić! Zibi ma pełno Okocimia w domu, a wiesz, że tatuś lubi od czasu do czasu...
- To ty mu zaproponowałaś ten prezent?
- No tak... - na te słowa wzięłam jedynie głośny, głęboki oddech.
- Dziwi mnie tylko, czemu tak bardzo chce żebyś tam zamieszkała...
- Musisz już szukać jakichś teorii spiskowych?
- Od tego jestem - wytknęłam jej język.
- Możesz zapomnieć o jakiejś aferce z moim udziałem - wywróciła oczami - Sprawdzą mnie, przyjmą, przeniosę się do Rzeszowskiego liceum i będzie pięknie.
- Z Bartmanem u boku? - przeszyłam ją podejrzliwym spojrzeniem.
- I Asią... - dodała cicho.
- I chcesz się przyglądać ich związkowi?
- Musimy o tym gadać? - z grymasem na twarzy chciała wstać z kanapy. Przytrzymałam ją za rękę - Zazdrościsz mi tego, tak?
- Młoda, nie o to chodzi. Po prostu nie chcę, żebyś cierpiała.
- Czemu mam cierpieć? Zibi powiedział, że się z nią dogadam...
- Wiesz, że nie o tym mówię - przerwałam jej - Czujesz coś do Zibiego... I nawet nie zaprzeczaj! - dokończyłam szybko, zanim zdążyła otworzyć usta - Boję się, że możesz na początku ciężko to znieść... Tym bardziej w samotności.
- Sama nie będę, spokojnie... Igła oferował swoją pomoc, kiedy tylko będę czegoś potrzebowała. Nawet, jeśli będę chciała dorobić, to proponował mi zajmowanie się jego dzieciakami. Poza tym, dzięki tej współpracy dostanę wskazówki od najlepszego libero w kraju, na świcie... czujesz to?! - podskoczyła podekscytowana - Chyba nieźle się zapowiada, prawda?
- A ktoś spoza siatkarzy?
- Oj no, przecież poznam kogoś w szkole - wywróciła oczami.
- Racja... - westchnęłam - Ale wiesz, że masz dzwonić codziennie?
- Ty też! Jak się znowu czegoś napijesz to...
- Cicho! Nie będę pić - puściłam jej oczko, wyciągając rękę - Chodź, pomożemy ciotce pozmywać po kolacji.
W dzień meczu czułam się jak przed spotkaniem z Matteo. No może z tą subtelną różnicą, że kilka babsk (czytaj: "fryzjerka" Dominika i dwie "kosmetyczki" - Angelika i ciocia) ubzdurało sobie, że powinnam zrobić się na bóstwo. Wszystko po to, żeby zawstydzić Laureczkę i jak to w kółko powtarzały: "powalić ją na kolana". Od popołudnia biegały dookoła mnie, walcząc o mój piękny wygląd.
- Masz ubrać glany - rzuciła Dominika, męcząc się z rozczesywaniem moich długich włosów.
- Może ciasny gorset do tego?
- Nie żartuj sobie. Masz pokazać, że zostajesz przy starym stylu!
- Liczysz na to, że wybiję się na tle jej różowych sukieneczek? - wywróciłam oczami - Dziewczyno, kto tam będzie patrzył na glany! Lubię je, ale nie mogę się ubrać bardziej na luzie? Akurat ostatnio bardzo boleśnie obtarły mnie przy kostce...
- Nie! - zawyła w duecie z Angeliką.
- Masz się wybić, masz pokazać, że jesteś lepsza!
- Wyznacznikiem wyższości w dzisiejszych czasach są Najeczki, czy Adidaski, a nie glany - zacisnęłam usta w linię - Tak w ogóle to wolę się wybić ilością sprzedanych płyt...
- Teraz się wyróżnisz, to i ilość płyt podskoczy - Dominika energicznie szarpnęła ręką, nie zwracając uwagi na moje włosy. Zasyczałam głośno z bólu, co przywróciło ją na ziemię - Przepraszam.
- Mam już dość waszych wygłupów, sama chce się wyszykować!
- Pociągnęłam cię dopiero piąty raz...
- O pięć razy za dużo! Dawaj do cholery ten grzebień! - wyrwałam jej z ręki kawałek plastiku - Wszyscy mają mi oddać kosmetyki! - tupnęłam nóżką.
- Daj nam ostatnią szansę... - błagała Angela, przekazując mi koszyczek z wszystkimi specyfikami.
- Nie! - wyrwałam go, biegnąc w stronę łazienki. W drzwiach sprawdziłam tylko, czy zamek sprawnie funkcjonuje, po czym prychnęłam zamykając za sobą drzwi - Żegnam ozięble.
Wyszłam z łazienki usatysfakcjonowana ze swojego wyglądu. Użyłam tradycyjnie eye-linera, trochę różu i delikatny podkład. Zostawiłam proste, zaczesane na tyłu włosy, z którymi walczyła Dominika. Analizując każdy kosmyk doszłam do wniosku, że nie miałabym szans z rozczesaniem tego tapiru. Musiałabym ponownie myć głowę, a na to nie było już czasu. Odziana w czarną bokserkę z pomarańczowym motywem, z zawiązaną w okropnych bólach również pomarańczową bandanką na nadgarstku, oraz wciśnięta w ciemne rurki, zabrałam się za ubieranie zasugerowanych przez Dominikę glanów. Może nie będzie wielkiego rozlewu krwi... Jest charakterystycznie? Jest! I przede wszystkim po mojemu.
- Zbierać się, czekam w samochodzie - zgarnęłam z kurtki Dominiki kluczyki od jej samochodu. Chciałam jak najszybciej opuścić mieszkanie, w którym trwało nie małe zamieszanie. W końcu jeszcze dwie baby były w rozsypce...Nie boję się być sobą, myśleć bardziej osobowo
Po jakimś czasie, gdy zdążyłam przesłuchać kilka piosenek, dołączył do mnie tata. Pewnie też nie mógł wytrzymać jazgotu spanikowanych brakiem czasu kobiet.
- Wymiękłeś?
- Proszę cię - złapał się za głowę - Miałem dość gonitwy od pokoju, do łazienki. Ile można... - machnął ręką - Ale wiesz co? Przyjrzałem ci się podczas tego szykowania... Wyrosłaś, nawet nie wiem kiedy - uśmiechnął się ciepło. Z reguły nie lubiłam tego typu rozmów, bo każdy zaczynał wtedy włazić do tyłka komplementami, aż mdliło. Niestety z ust seniora Majewskiego słyszałam to bardzo rzadko.
- Oj tato - zaśmiałam się pod nosem - W końcu trochę lat minęło. Już nie babram się w pampersach, nie drę japy, jak jestem głodna i nie grymaszę, że chcę zabawkę...
- Tęsknię za tym, wiesz? - przeszył mnie wzrokiem, przez co... cholera, co tu dużo mówić: wzruszyłam się! - Kiedyś byłaś cały czas. Robiłaś hałas, rozrabiałaś... A teraz? Teraz muszę czekać, aż od święta zawitasz do swojego domu.
- Dlatego czasami mam ochotę skończyć z tym całym pieprzonym show biznesem...
- Ani mi się waż! - krzyknął, wyciągając z mojej torebki chusteczki - Dzięki temu zmieniłaś też swoje postępowanie.
- Ze złego na jeszcze gorsze? - uśmiechałam się ocierając ostrożnie policzki z dwóch małych łezek. I cały make up trafił szlag!
- Tego nie powiedziałem. Jesteś ostrą babką i o to chodzi - odrywając się od lusterka spojrzałam pytająco w stronę ojca. On to serio powiedział? - Jestem z ciebie dumny. Naprawdę dumny. Przecież taka ciapa, na jaką kreowali cię na początku, nie wiele jest w stanie osiągnąć na scenie. Już nie mówiąc o życiu codziennym...
- Czyli... popierasz moje działania? - dopytałam z nutką niedowierzania w głosie.Czy dokonam wielkich zmian? Spróbuj zrobić to co ja!
- Pewnie, zamknij ten stary rozdział! Z mojej strony masz pełne poparcie - chwycił moją dłoń, szarmancko całując w palce. To zabawne, ale nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłam tak blisko niego... W przypływie emocji rzuciłam mu się na szyję.
- Dzięki tato.Tu i teraz, moja deklaracja płonie!
- Jakim musiałbym być wyrodnym ojcem, żeby nie pozwolić ci się rozwijać - pocałował mnie we włosy, gładząc po nich swoją delikatnie zmarszczoną ręką. Muszę przyznać, że tego typu zapewnienia dały mi pozytywnego kopa...
Ej, zaraz, moje włosy!Nadszedł mój czas! (właśnie tak!)
- Tato, ostrożnie! - oderwałam się od niego, szybko spoglądając w lusterko - Fryzura!
- No tak, przepraszam. To w zamian otwórz mi bagażnik, bo muszę wyciągnąć zestaw kibica, a widzę, że nasze babska zakończyły już przygotowania i idą w naszą stonę.
Na miejscu biegiem udaliśmy się w stronę drzwi. Byliśmy już delikatnie spóźnieni, na co wskazywał koniec rozgrzewki chłopaków. W ostatnich minutach do rozpoczęcia meczu Michały postanowiły nam potowarzyszyć. Staliśmy w wesołym kręgu tuż przy płycie boiska, cały czas śmiejąc się i rozmawiając. Przy okazji nerwowo rozglądałam się za tatą, który zniknął gdzieś w czeluściach jastrzębskiej toalety.
- Przecież telewizja pogrubia Michasiu - Dominika pogładziła go po głowie.
- Ale w TV miała mniejszy ryj...
- Dobra, bez takich - posłałam mu żenujące spojrzenie.
Moje serce pragnie zmian...
- Już mnie chcesz bić?! Dopiero zaczynamy... - na te słowa jedynie wzdrygnęłam ramionami - No pocałuj mnie, kochanie!
- Skoro tak sobie życzysz... - bez zastanowienia chwyciłam go delikatnie za podbródek.
- Skądże... - podrapał się po głowie - Ale nie uważasz, że to zbyt skromne jak na bycie ze sobą?
- Misiu, Misiu! - dotarł do nas radosny świergot Malinowskiego, który jeszcze nie był świadomy tego, że zastanie mnie w objęciach kolegi - O! Witaj Patka. Moi drodzy, nie popadajcie w takie absurdy... Toż to kazirodztwo!
- Co on pierdzieli? - wymamrotałam w stronę Kubiaka - Malinka, uważaj, bo grabisz sobie niemiłosiernie na każdym kroku!
- O cholera, czyli jeszcze jej nie powiedziałeś?
- Młody, kurwa, czego? - wywrócił oczami Michał najprawdopodobniej chcąc uciec od tematu.
- Lorciu wzywa, zaraz zaczynamy...
- Idź, zaraz dojdę - machną ręką w jego stronę, po czym zwrócił się do mnie dotykając nosem mojego nosa - To jak z tą motywacją?
- Spierdzielaj na boisko! - szybko wymachując rękami, odepchnęłam go od siebie. Gdy w radosnych podskokach udał się na parkiet, próbowałam go jeszcze dosięgnąć nogą... bezskutecznie. Zaśmiałam się z jego głupiego szczęścia, po czym postanowiłam zająć swoje miejsce. Taty jak nie było, tak nie ma...
- Zdążyłem na mecz?! - dobiegł znajomy mi głos ojca. Biegł w moją stronę wymachując rękoma.
- Tak, siadaj - wskazałam mu miejsce - Gdzie byłeś tak długo?
- Zgubiłem się...
- W toalecie?! - prychnęłam śmiechem.
- W toalecie, w toalecie... w drodze do toalety - cały czas łapał spore hausty powietrza - Nie śmiej się ze starego ojca!
- Nie śmieję się tatku, nie śmieję - puściłam mu oczko, chwytając go pod rękę. Tak, przez dłuższy czas oglądaliśmy mecz.
Rozgrywka upłynęła pod znakiem wyśmienitej zabawy. Mój tatuś na tyle nakręcił się na ten sport, że deklarował swoją obecność do końca fazy play off. Postaram się jednak ostudzić trochę jego zapał, w końcu mamuśka się za nim zatęskni, jak będzie tak podróżował po Polsce. Poza tym miałabym dość jego ciągłego dopytywania się o zwracających się w moją stronę facetów.
Strasznie uparł się na Martino, który uradowany z mojej obecności co chwilę dawał popisy czy to swoich umiejętności tanecznych, czy to siłowych, podczas niektórych ćwiczeń. Raz nawet wyciągnął mnie w okolice parkietu, żeby odprawić nasz tradycyjny, Weekend`owy taniec radości. Oczywiście od razu dostał najwyższe noty za nachalność, przez co stracił w oczach mojego tatusia...
- Ten Włoch to kobieciarz - wyszeptał, spoglądając ukradkiem w stronę Martino.
- Myślisz? - przygryzłam wargi, spoglądając w tym samym kierunku.
- To było ostrzeżenie, nie zachęta! - warknął, przez co przywrócił mnie do trzeźwego myślenia. Ej, gadasz z ojcem, nie z koleżanką!
- Dokładnie dlatego trzymam się od niego z daleka - uśmiechnęłam się przygłupawo.
- Mam nadzieję - nerwowo zacisnął pięści - O, a ten siwy czego chce? Czemu macha w naszą stronę?!
- Tato, to że macha nie oznacza, że mnie podrywa... - odwzajemniłam przyjazny gest Bontje, który dopiero w połowie meczu zauważył moją obecność.
- Nie uważasz, że jest dla ciebie za stary?
- A kto powiedział, że mam z nim być?! - aż podskoczyłam na krzesełku zwracając na siebie uwagę ludzi dookoła - Poza tym to, że jest siwy wcale nie oznacza, że ma sto lat...
- Wracając do pierwszego pytania: ja właśnie mówię, że masz z nim NIE być.
- Wyczułam tę aluzję - wywróciłam oczami, mimowolnie śmiejąc się pod nosem.
- A ten młody, co przeszkodził tobie i Michasiowi w rozmowie? Nie daj mu się omamić...
- Ejże! - odwróciłam się w jego stronę - Ja nie zamierzam być z żadnym facetem. Przynajmniej póki co...
- Ale Michaś to chyba dobry chłopak, prawda?
- Michaś i Michaś - zaczęłam wymachiwać rękami - Coś ty się na niego tak uparł? Jakim cudem mogłeś być dla niego miły, podczas gdy masa innych moich chłopaków na wstępie nie przypadła ci do gustu?!
- Bo zachowywali się jak ten siwy, przypakowany i młody razem wzięci - na te słowa wypuściłam tylko sporą ilośc powietrza z płuc. Zabrakło mi słów - Nie wzdychaj tak ciężko, chcę dla ciebie dobrze! A jak facet nawala z robotą, która nieustannie była jego pasją, tylko dlatego, żeby być przy dziewczynie, to wydaje mi się, że nie ma się nad czym zastanawiać, tylko brać towar, póki wolny...
- Towar? - zaśmiałam się - Czemu tak mówisz o facetach?
- Taka prawda! - wzruszył ramionami - Akurat Michasia traktuje jak syna...
-... którego nigdy nie miałeś? - dokończyłam, krzywiąc się delikatnie.
- Nasłuchałaś się opowiastek babki za młodu...
- Powtórzyła tylko twoje słowa. - przerwałam mu.
- Całe życie była przeciwko mnie, nie pamiętasz? To może być nauczka dla ciebie. Pamiętaj: teściowe to przeklęte bestie!
- Całe życie było mi przykro, że nie mogłeś być ze mnie dumny... że nie grałam w nogę jak faceci, a wolałam "pedalskie śpiewanie" - nie zakończyłam poprzedniego wątku, a wręcz przeciwnie.
- Patrysiu, to było dawno i nieprawda. Teraz jestem z ciebie potwornie dumny - objął mnie przez ramię - Byłem głupi, nie wierzyłem w możliwość twojej kariery. Sama wiesz, jakie były szanse - posłał mi pytające spojrzenie, na co jedynie przytaknęłam bez słowa - Żaden syn by mnie tak nie nagrodził. A Misiek... no cóż. Opiekował się tobą jak brat, dlatego zyskał takie a nie inne miano.
- Czekaj, czekaj... - odsunęłam się, chcąc spojrzeć mu w oczy. Teraz uważa Michała za syna, Malinowski wspominał o jakimś głupim 'kazirodztwie' (głupek!)... - Chcesz powiedzieć, że tego dotyczyła ta cała umowa w szpitalu?
- Że ma mnie nie zawieść jak syn ojca? Tak. - uśmiechnął się.
- Matko, ale wy komplikujecie ludziom życie... - wywróciłam oczami - A ja już myślałam, że jakieś umowy przedmałżeńskie zostały podpisane.
- Nie ukrywam, że mógłby awansować na zięcia...
- Tato! - szturchnęłam go w ramię. W tym samym momencie cała sala zerwała się z miejsc, padały bowiem kolejne punkty dla JW. Jastrzębie prowadziło już 2:0 z Effectorem, jednak trzeci set zaczął być grą niemalże punkt za punkt. Kielczanie walczyli do końca.
- Tatuś, idę do toalety, może zdążę przed końcem...
- Wątpię... zostań! - przytrzymał mnie za rękę, gdy wstałam z miejsca.
- Przecież widzę, że Jastrzębie wygra.
- Gdzie twój lokalny patriotyzm!? Gdzie się wychowałaś... - przeszył mnie wzrokiem.
- Kocham Kraków i Jastrzębie - poklepałam się po piersi, sygnalizując swe jakże głębokie uczucie i trwanie w patriotycznych wartościach - W którą stronę do toalety? Bo ty już całą halę zwiedziłeś...
- Się córci na żarty wzięło... Idź ku wyjściu i pierwsza z prawej - nagle zerwał się z miejsca - Tak jest, Danger! - krzyczał, wyrażając swoją radość z kolejnego udanego ataku czarnoskórego zawodnika z Kielc. No nic, ważne, że się świetnie bawi. Uśmiechnęłam się pod nosem spoglądając na tablicę wyników. Już tylko 2 pkt dzieliły Jastrzębie od wygrania trzeciego seta. Trudno, idę do toalety. Nic mnie już nie zaskoczy.
Stąpając po ciemnym korytarzu, słyszałam czyjeś kroki, które za mną podążały. Nie zwracałam uwagi kto to. Przecież to mógł być każdy.
- Czego chcesz? - warknęłam, powoli wycofując się w stronę drzwi od toalety.Stanę do walki! Nie poddam się!
- Ty jesteś nienormalny!Ty teraz też rozpalić możesz ogień rewolucji!
To nie może zniszczyć mnie...
- Wypierdalaj do szatni, bo Lorenzo zacznie się domyślać.Całe moje życie chciałem by ktoś wreszcie zrozumiał mnie...
Nawet nie zorientowałam się, gdy Michał mocno przyciągnął moją głowę, obejmując twarz dłońmi. Pocałował mnie. Tak po prostu, namiętnie pocałował, jakby...jakby miało nie być jutra. Chyba tak, nie całował mnie jeszcze nikt...
Naranjowa twórczość numer 6:
Frontside - Moja deklaracja płonie.
Oddaję kolejny skomplikowany rozdział do Waszej oceny. Znów mamy nie małe komplikacje i jak to A. ładnie ujęła - trochę pieprzu. Co więcej - po raz kolejny będę pastwić się nad załamaną Naranją, huehuehue ;>
Możecie sobie pomyśleć: pewnie pojedzie do Bąka! Hohooo, przyzwyczaiła nas do tego, ale to nic pewnego! Zobaczymy... :D Szczegółów nie zdradzam :)
Sovio, moja Sovio... Przegraliście drugi mecz w naszej dotychczas niezłomnej TwieRRdzy. Mam nadzieję, że to tylko po to, abym w Kędzierzynie mogła razem z Wami cieszyć się sukcesem. Kogoś spotkam na meczu finałowym? :)
PS 1. Przepraszam z góry za błędy i ewentualne powtórzenia.
PS 3. Niebawem nadrobię zaległości na blogach. Proszę o wyrozumiałość :)
JEJEJEJEJEJEJEJEEJEJEJEJEJEJEJEEJEJEJEJEJEJEJEJEJE
OdpowiedzUsuńMisiu kozak !
a Łasko super hero ? no ja się cieszę!
Tylko dlaczego Patrycja, taka... taka roztrzęsiona była, czy ona nie widzi jak on się stara, namawia, szczoteczki zostawia, i w ogóle.
Patrycja, nie rań Kubiaczka!
:(
całuję Wiedźma :*
Matko z ojcem, wyobraziłam sobie Łasko, z tym "Jeszcze raz się kurwa zbliżysz" i zaczęłam się śmiać.:o
OdpowiedzUsuńKubiak, matko!
Tato Patrycji nie rozbroił w tym rozdziale szczególnie na początku:)
OdpowiedzUsuńja już nie wiem co musiałby zrobić Kubiak żeby w końcu Patryśka zobaczyła, że Mu na Niej zależy dużo bardziej niż na przyjaciółce:/ Mateusz pieprzony cwaniaczek Miśki mogli Go mocniej obić bo Mu się należy. Zobaczył frajer, że jest Ona szczęśliwa bez Niego to musiał wszystko spierniczyć. Zapewne relacje na linii Kubiak-Patrycja również się pomieszają przez tego idiotę. Miśku ja Ci kubicuję i w końcu dotrze do Niej, że jesteś kimś więcej niż przyjacielem:D
pozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Znowu jedzie na mecz i się znowu dowiaduję tego z internetów? :c Weź zgarnij jakieś autografy i jakiś może jeden dla mnie :D
OdpowiedzUsuńA ja popieram ojca Patki- Misiek to doskonały materiał na męża!
niech nie jedzie do Bąka, no pls! :>
Łasko przekoleś pod każdym względem! :D
pozdrawiam, Julka :*
O MATKO, MATKO, MATKO, MATKO, MATKO, MATKO!
OdpowiedzUsuńDlaczego ten rozdział się już skończył *.*
Ojciec Patrycji mnie powalił. Matko, nie mogłam wytrzymać ze śmiechu - te jego kwestie :)
A potem to już w ogóle, tyle emocji mną targało.
Oj Misiek, Misiek :3 Z tą motywacją to wyskoczył.
A potem dwóch bohaterów. Łasko był niemożliwy, chciałabym to w sumie zobaczyć. A Michał to już w ogóle. Super hero!
Trafiłaś do mnie z tym końcowym incydentem ;) Mam nadzieję, że nic się między nimi nie popsuje, bo Misiek to niezły egzemplarz na męża, czemuż by nie?
Także ten, czekam z niecierpliwością. Pozdrawiam ;)
9 u mnie, zapraszam :*
OdpowiedzUsuńhttp://nad-przepasciaa.blogspot.com/
u mnie nigdy nie masz zaległości,co doceniam i jest mi cholernie miło :)
OdpowiedzUsuńBoże,ale się u Ciebie dzieje,uhuhu! Wkurzony Dziku,powrót Mateusza..:c
Jak to się potoczy?! Chętnie się dowiem!
Pozdrawiam serdecznie,Ola <3
Tyle co dzieje się u Ciebie, u siebie musiałabym opisać w pięciu rozdziałach! : o Dlaczego ja nie mam takiego talentu ubierania w słowa krytycznych sytuacji jak Ty... :c
OdpowiedzUsuńA Misiu mi zaimponował. I to baaardzo, bardzo!
Nie mam siły napisać nic więcej, padam na twarz. :<
Pozdrawiam serdecznie! ;)))
No to się porobiło.. Widać, że Miśkowi bardzo zależy na Patce. I jeszcze ta scena z Mateuszem. Serio zachowywał się tak, jakby na prawdę on i Patka byli razem :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess :*
Mamuniu, ale się dzieje!
OdpowiedzUsuńMateusz - co za dupek, cwel, cham, nie mam słów! Zranił Patkę i teraz jeszcze urządza jakieś chore akcje, gnojek pieprzony. Niech spada do swojej Laury, a nie zawraca głowę Patrycji, której serce rozdarte ciągle.
Kubiak - kocham Cię chłopie, cudnyś przyjaciel i zajebiście udajesz faceta swojej przyjaciółki, no właśnie - UDAJESZ...Kurde weź ich połącz, niechże będą together, bo normalnie serce mi pęka, jak patrzę jak ta Patrycja się miota.
Niech nawet nie myśli tym, żeby do Bąka jechać!!!!
Się rozpisałam.
Chętnie bym pojechała na mecz finałowy, ale studia wzywają. Ech. Jak Ty cudnie piszesz, kobieto puchu marny! :)
Jestem oczarowana.
Ściskam :*
In my head :*
Ejj, bo on ją kocha! A ona co? Ona przecież czuje się przy nim bezpieczna... Kurcze! Tylko ma go za przyjaciela :( Kazirodztwo... Tak, niestety właśnie Patka ma go tylko za brata, ale mam nadzieję, że to się zmieni...
OdpowiedzUsuńKurcze, mieszasz mi w głowie!
Niby wiem, że powinno się skończyć na zwiąsku Kubi + Patka, ale ty na prawdę tworzysz majstersztyk!
http://dayracked.blogspot.com/
Kurczę tyle emocji jest w tym rozdziale,że nie mogę. Zmieniało się wszystko jak w kalejdoskopie. Wpierw radość,potem smutek,zazdrość,zdziwienie. Zrobione to po mistrzowsku :) Uwielbiam cię za to,że tworzysz dla nas. A rozdział cudo *-* Fajny ten pomysł z udawaniem pary. Chociaż trochę utarła nosa byłemu i Laurze. Ale Kubi...no nareszcie się pocałowali. Krótko,potem ta jej reakcja,ale to nic. Najważniejsze,że zrobił Michaś jakiś krok do przodu. Mimo iż Pati tak zareagowała to zapewne ciągle analizować będzie tą sytuację i mieć ją w pamięci....i na końcu uzmysłowić sobie,że tak naprawdę bardzo jej się podobało i chce więcej....No proszę jaki kozak z tego Mateusza. Jednak Michały poradzili sobie z nim. :) Teraz pewnie przez jakiś czas nie będzie jej nachodzić, ale zapewne to jeszcze nie koniec z jego strony.
OdpowiedzUsuńNo niestety przegrali,ale w sobotę jest kolejny mecz. I patrząc tak zazwyczaj ZAKSA w niedzielę wygrywa, a Resovia w pon i sobotę więc i tym razem też tak będzie :) Sobota jest nasza :D
Druga dobra wiadomość to taka,że Jastrzębski Węgiel ma brąz :)
No niestety trzeba się trochę pouczyć :( Chwila pożądnej nauki,potem maturka i wolne :)
Zapraszam na nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńWięc, czekam na opinię. ;p
http://milosc-mimo-wszystko.blogspot.com/
Pozdrawiam ;*
A co do rozdziału, to super ;p I ja jestem rówież za Sovią <3
zapraszam na kolejny rozdział:)
OdpowiedzUsuńhttp://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Przepraszam za długa nieobecność;) dziś nadrabiam zaległości;) rozdział jak zawsze fantastyczny. Akcja szpiegowska była obłędna;D uśmiałam się jak nigdy. Kubi się trochę zapędził z tym pocałunkiem, ale może Naranja w końcu zobaczy kogo ma po nosem;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lizak;*
Kubiak! ulubieniec! ♥
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać, aż ta dwójka będzie razem ;) czekam na kolejny, a wolnej chwili zapraszam do siebie na nowe opowiadanie ;) pozdrawiam
http://misja-miloscempuse.blogspot.com/
zapraszam na VII część:)
OdpowiedzUsuńCałuję Wiedźma :*
pasiaste-szczescie.blogspot.com
Mateusz to jeden wielki dupek i tyle. Chciał sie rozerwać czy co ? Nie gra się na czyiś uczuciach. Kubiak bardzo dobrze zareagował. Tak trzymać. Chyba Patka zauważyła czym darzy ją Kruszyna. Może nareszcie się ogarnie. Ten pocałunek był tak pełen uczuć. Przepełniony adrenaliną. A chyba przede wszystkim zaangażowaniem.
OdpowiedzUsuńUmowa między Kubiakiem, a szanownym ojczulkiem za pewne wyglądała zupełnie inaczej. Ale skoro tatuś dał " błogosławieństwo " wszystko może być cud miód. :)
Na pewno ramiona Kubiaka staną się oazą spokoju dla Patki. Może się coś ruszy w stronę ich związku. Oby. Módlmy się. hah. :D
Nie możesz ich tak po prostu połączyć ? Bez niepotrzebnego udziału Mateusza, Matteo czy Bąka ? Z góry dziekuję. :)
Tak wiem, wiem. W opowiadaniu ma sie coś dziać. No i się dzieje. Bardzo dobrze, ze oddzielasz myśli Patki od tekstu głównego.
Dobra już się tak nie rozpisuję. :)
Życzę takiej weny jaką masz teraz. A nawet większej. Chociaż nie wiem czy można miec taką w ogóle.
Pozdrawiam Paaula. :) Buziaki. :*
http://fly-bird-is-free.blogspot.com/
Jak ja bardzo pragnę tego, żeby Patka była z Kubiakiem!
OdpowiedzUsuńDaj następny ;3
Przepraszam, że piszę dopiero dzisiaj :)
OdpowiedzUsuńKubiakowi cholernie zależy a Patce! Czy ona jest taka ślepa i nie zauważa tego? Czy ta bójka i pocałunek niczego jej nie wyjaśniły? :< Ciekawa jestem następnego rozdziału!
Ale ostatni akapit piękny! Gdyby nie te emocje nie wiem czy misiek zebrał by się w sobie na pocałunek...
Pozdrawiam!
dwunastka u mnie, zapraszam :)
Usuńzapomniecocalymswiecie.blogspot.com
Kubi chyba troszkę za bardzo wczuł się w swoją rolę, ale przynajmniej uwolnił Pati od tego całego Mateusza c:
OdpowiedzUsuńA jej ojciec chyba postrzega Michała jako bardziej potencjalnego zięcia :D
Jeju, jestem tak wyzuta z energii wszelkiej, że nie wiem co napisać, więc ograniczę się jeszcze tylko do tego, że rozdział świetny, a ja pozdrawiam c:
volleyball-journalist.blogspot.com
Jezu, niedosc, ze tutaj jest tak pieknie(przyznam, aparycja bloga przyciagnela mnie do przeczytania calosci) to blog jest fenomenalny!
OdpowiedzUsuńKubiak to juz na rzesach staje, a Patrycja nic! :D Jest mozliwosc, abys mnie informowala? Na gg, czy blogu - jak wolisz.
[www.opowiemcizycie.blogspot.com]
[www.jednospotkanie.blogspot.com]
zapraszam do siebie na 20-ty rozdział. :)
OdpowiedzUsuńwww.miloscisiatkowka.blogspot.com
+ przepraszam, że brak mojego sensownego komentarza co do opowiadania, obiecuję, że w weekend się zreflektuję :*
hohohh :D
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwyklee.... aa nie będę powtarzała wypowiedzi innych :D
kiedy następnyy ? ;))
Dzisiaj go napiszę, a może jutro dodam. Jak nie jutro, to w sobotę już na 100 pro ;D
UsuńJejku, jak mnie długo tutaj nie było < nad czym ubolewam ! > ale cóż- komputer zastrajkował -,- Ale spokojnie! Nadrobiłam, nadrobiłam i jestem zachwycona! W pełni zgadzam się z poprzednikami, więc nie bede Ci tutaj zaśmiecać :) Jesteś moją mistrzynią :)
OdpowiedzUsuńU mnie nowy, jesli znajdziesz chwilkę( a wiem, że nie bedzie to proste, sama jestem zawalona robotą :D) to zapraszam
siatkowkaczylimarzeniagodnespelnienia.blogspot.com
Ło mamusiu, wpadam a tutaj dwa nowe rozdziały! mam nieogara, wybacz ;)
OdpowiedzUsuńPan tata zwalił mnie z nóg. MISTRZ!
Bogowie, Misiek... Taki kochany, bohater, obrońca i do tego wyraźnie zakochany a baba tego nie widzi, no...
Temu Mateuszowi to sama bym chętnie czaszkę w podłogę wbiła. Teraz mu się odmieniło, pf!
Jak Ty mnie wielbisz, to co ja mam powiedzieć? ;D UBÓSTWIAM! Ołtarzyk Ci wystawię, będę się modlić i śpiewać pieśni pochwalne xD
Przez cały dzień(prawie,bo od wczoraj) czytam to opowiadanie! jest świetne! a piosenka Within Temtation - Lost jest idealnie dobrana do wątków :) Cieszę się, że ktoś w końcu napisał tak 'inne' opowiadanie ;) Inne, nie znaczy gorsze :)) Miałam na myśli, że to opowiadanie jest naprawdę świetne! :) Życzę weny i zostaję stałą czytelniczką :)
OdpowiedzUsuń