O blogu.

Co to za historia?

Jest to opowieść o młodej artystce (przez większość ludzi znanej jako Naranja), która w jednym z programów telewizyjnych poznaje Michała Kubiaka. Wraz z tym wydarzeniem zaczyna się jej walka z przeszłością, chęć zapomnienia o nieszczęśliwej miłości i szalona przygoda z siatkówką... A raczej, mówiąc dosadnie - z licznymi siatkarzami.

Początkowo obcy dla niej świat sportu dzięki kontaktowi z Kubiakiem zaczyna niebezpiecznie porywać ją w wir dosyć nieprzemyślanych kontaktów. Przysporzą jej one niemałe problemy.

Krótko mówiąc "Naranja. Jak zakochałam się w siatkówce." to zabawa w poszukiwanie miłości, która tak naprawdę cały czas jest tuż obok i walka o przyjaźń, w której nigdy nie należy się poddawać.

Poznaj opinie o Naranji u dołu strony i oceń sama! :)

16 kwietnia 2013

Rozdział 24 - Aktorstwo masz we krwi, Michale...

- To więc tak się wozisz, drogi kawalerze? - mój ojczulek zarzucił na wstępie pytaniem retorycznym, gramoląc się na tyły Kubiakowego samochodu. Chwilę przed nim wskoczyła Angela wyraźnie niezadowolona z przymusowego siedzenia na środku.
- Dzień dobry, tato - syknęłam w jego stronę, sygnalizując resztki przyzwoitości - Na wstępie wypadałoby się przywitać, prawda?
- Pfff. Pan się nie przejmuje uszczypliwą córką. Baba w życiu nie zrozumie tego nagłego przypływu endorfin, spowodowanego magiczną mocą motoryzacji. Już nie mówię o subtelnym wychwyceniu wdzięku każdego pojazdu! Dla nich większość samochodów to złom...
- Przepraszam - przerwał Majewski senior - a ten pan to kto? Widywałem go czasami, ale w sumie nigdy mi się nie przedstawił...
- To przygłup z Jastrzębia.
- Mnie też masz za przygłupa? - Kubiak skierował się w moją stronę z wdziękiem wycierając wyimaginowaną łzę.
- A nie jesteś przygłupem?
- Odchodzimy od tematu, a ja dalej nie wiem kto to! - tatusiek nie dawał za wygraną - Michasiu, bądź tak łaskaw i przedstaw pana, skoro ta moja szkodnica nie chce się przyznać do znajomego...
- Michasiu?! - z oburzenia podniosłam się na siedzeniu, słysząc zdrobnienie skierowane do Kubiaka.
- Szkodnica?! - Dzik natomiast nieomal nie wybuchł śmiechem.
- Znajomego?! Proszę pana! Ja jestem ich najlepszym przyjacielem! - dumnie wypiął pierś - Sam się przedstawię: Michał Łasko.
- Od razu mi się spodobałeś chłopcze - mój tatusiek zdał się go mocno ścisnąć za rękę, bo mina Michała wyrażała ogromny grymas niezadowolenia - Nikt tak pięknie nie obrał w słowa męskiej fascynacji motoryzacyjnej.
- Bo mężczyzna mężczyznę zrozumie... Nie tak jak te babska.
- Teee, hamuj! Ciekawe co Dominika powie na te słowa - odwróciłam się do tyłu, ścinając go wzrokiem - Dobrze wiesz jak reaguje na krytykę płci pięknej...
- A Dominika też tu jest? - dopytał ojczulek.
- Tak, siedzi u tego wariata w mieszkaniu. Z resztą - machnęłam ręką odwracając się w stronę jezdni - są już parą.
- Zawsze muszę dowiadywać się o takich rzeczach ostatni? - mimo jego uśmiechu, czuć było odrobinę pretensji - A ty córcia nie masz już pierścionka zaręczynowego, potajemnego ślubu nie wzięłaś?
- Tatooo!
- Spokojnie panie Majewski, wszystko jest pod kontrolą - Kubiak wyszczerzył się do lusterka wstecznego, zapewne znajdując w nim tatuśka.
- Kontrolą?!
- Mała misja, no...
- Pan detektyw ostatnio za dużo misji ma na głowie - skrzywiłam się - Może teraz dowiem się o co chodziło?
- Nie musisz kochanie wszystkiego wiedzieć, to męskie sprawy.
- Męskie? - zawyłam, powtarzając słowa ojca.
- Skoro o męskich sprawach i wielkich misjach mowa: człowieka najlepiej poznaje się przyyy... ? - zarzucił "rozluźniającą" zagadką Łasko, uderzając otwartą dłonią w tętnice.
- Coraz bardziej mi się chłopie podobasz!
- Tato, przypominam, że ty nie możesz dużo pić... - do rozmowy wtrąciła się Angelika.
- Skarbie, twojemu kawalerowi już zrobiłem test, nie pamiętasz? W takich chwilach nie patrzę na zalecenia lekarza - tatuś objął ją czułym ramieniem - Chorego zięcia w rodzinie mi nie trzeba! Zda egzamin pomyślnie, to...zastanowię się nad jego losem.
- Tylko czemu musisz testować nawet chłopaka Dominiki?
- Dominika to prawie jak rodzina - uśmiechnął się i... miał trochę racji - a oba Michały to przesympatyczne chłopaki. Jestem z was dumny moje drogie dzieci, że nie szlajacie się z dawnymi znajomymi.
- Nawiązując do dawnych znajomych... - wtrąciłam po cichu - Będzie o jednego scyzoryka więcej, niż ty.
- Przyjedzie ktoś kogo znam?
- Zobaczysz Laureczke z Mateuszem - spuściłam wzrok, nerwowo uderzając palcami o kolano.
- Żartujesz sobie?! - podskoczyła Angelika.
- Zapytaj Łasko...
- Doszły mnie słuchy, że odbierała bilety w kasie - przytaknął z poważną miną.
- Czyli będzie ciekawy meczyk!
- Bardzo ciekawy... - moje nerwowe ruchy, które nie ustawały, ostudziła pewna dłoń Kubiaka. Spojrzał na mnie ukradkiem wyrywając się z transu prowadzenia samochodu. Uśmiechnął się ciepło pod nosem i próbując się przebić przez nieustającą na tyłach dyskusję wyszeptał, że wszystko będzie dobrze.
- Michał, nie będzie dobrze... - równie cicho jak on powtórzyłam pod nosem.
- Przejmujesz się nimi?
- Na pewno będą odstawiać jakąś szopkę, a ja będę musiała udawać, że mnie to nie obchodzi.

Całe moje życie szukać w sobie muszę bohatera...

- To też odstawmy - wzdrygnął ramionami, cały czas gładząc kciukiem moją dłoń. Swoją drogą... wygodnie mu się prowadziło jedną ręką przy tych zakrętach?
- Ty chyba chciałeś zostać aktorem i minąłeś się z powołaniem... - zaśmiałam się od niechcenia.
- Co nam szkodzi?
- W takim razie co proponujesz?
- Udajmy parę - rozpromieniał, uśmiechając się do przedniej szyby.
- Zwariowałeś?! - wyszeptałam teatralnie.
- A co wy tam tak spiskujecie? Kto zwariował? - wszystkiego ciekawski tatuś wtrącił się do naszej rozmowy. Odruchowo odrzuciłam dłoń Michała krzywiąc się pod nosem.
- Już skończyliście swoją dyskusję?
- Tak, doszli do wniosku, że jednak będą pić - z wyrzutem oznajmiła Angelika.
- Ale co wy omawialiście?!
- Nic takiego... Zorientowaliśmy się, że jako jedyny z naszej bandy będziesz kibicował Effectorowi, tato - wywróciłam oczami.
- Co w tym złego?! - rzucił się Łasko - Siatkówka jednoczy... - uniósł jedną dłoń do góry, nie zmieniając podniosłego tonu swojego głosu - ...a nie dzieli!
- Następny aktor...
- Ostatni raz swoje zdolności aktorskie uruchamiałem w przedszkolu, jak grałem w przedstawieniu wiewiórkę.
- Michale, uwielbiam cię - przerwał mu mój ojciec.
- Nie przesadzajmy, nie chcę Kubiaka pozbawić pierwszego miejsca na pańskiej liście.
- Łasko! - syknął przez zęby sam zainteresowany, przez co ten pierwszy zaczął się tłumaczyć.
- No co, ta lista wcale nie jest jakaś... tajna.
- Chcesz tu wysiąść?!
- Daleko do domu nie ma... Skręć w prawo to podrzucisz nas do ciotki - zasugerowałam, wtrącając się w rozmowę.
           W mieszkaniu cioci skazana byłam na towarzystwo mojej rodzinki. W sumie słowo "skazana" jest zbyt ostre. Jakby nie patrzeć stęskniłam się za moim ciekawskim tatuśkiem, za walniętą siostrą, już nie mówiąc o ciotce, która mieszkała na drugim końcu Jastrzębia, a do której nie miałam nawet chwili, żeby zajrzeć. Dopiero teraz, siedząc razem z nimi przy stole uświadomiłam sobie, że zatraciłam się w tym spotykaniu z chłopakami, w meczach, w ich treningach... Dzięki temu też nabrałam trochę więcej wprawy co do tej całej terminologii siatkarskiej, czy zwykłych nazwisk graczy, nie tylko z kręgu Jastrzębskiego Węgla, ale co ważniejsze - zyskałam przyjaciół. Ciągle jednak miałam wyrzuty sumienia, czy aby nie oddaliłam się od rodziny? Poruszyłam tę kwestię przy kolacji i szczerze mówiąc nie żałuję. Wszyscy zapewnili mnie, że bardzo cieszą się z takiego przebiegu sytuacji. Dzięki temu mogą spać spokojnie, wiedząc, że nie grozi mi kolejne pijaństwo w samotności.
         Po wspólnej i wesołej kolacji pomknęłyśmy z Angeliką do pokoju, w którym miałyśmy spędzić dwie noce. Z uśmiechem wodziłam za nią wzrokiem, gdy ta prowadziła mnie na miejsce. Kurczę, nawet nie wiem, jak układa się siostrze w szkole, jak idzie jej gra w siatkówkę, zapomniałam kiedy wyjeżdża do Rzeszowa... Właśnie!
- Siostra, jakim cudem Bartman do nas zawitał?
- Bo przekonywał rodziców, że powinnam wyjechać...
- Wiem - przerwałam jej, z grymasem przekładając ubrania do ciocinej szafy - Bardziej chodziło mi o to, czyj to był pomysł.
- Mój - odpowiedziała niepewnie.
- Mhm - mruknęłam pod nosem - Tylko?
- Oj no, przyjechał, bo usłyszał, że mamuśka nie chciała się zgodzić na mieszkanie w Rzeszowie.
- Nie dziwię się jej - wzdrygnęłam ramionami - I jak ich przekonał?
- Mamę rozmową, kwiatami...
- I niech zgadnę: "urokiem osobistym" - przyjmując dziwną pozę, próbowałam powtórzyć ton głosu Zibiego, który zdążył nas przyzwyczaić do tego typu wypowiedzi na swój temat.
- Dokładnie - Angelika ledwo łapiąc oddech, podniosła się z kanapy na której leżała... tak się dziewczyna roześmiała!
- A tatę?
- No tatę... skrzynką piwa.
- Już nie mógł pokusić się o bardziej szarmancki gest... - opadły mi ręce - Czyli jak mówił o tym "kawalerze", to miał na myśli Zibiego?
- Tak, jego - uśmiechnęła się pod nosem - Tak go spił, że biedaczyna na następny dzień nie mogła się zebrać do kupy... Z resztą, nie o tym miałam mówić! Zibi ma pełno Okocimia w domu, a wiesz, że tatuś lubi od czasu do czasu...
- To ty mu zaproponowałaś ten prezent?
- No tak... - na te słowa wzięłam jedynie głośny, głęboki oddech.
- Dziwi mnie tylko, czemu tak bardzo chce żebyś tam zamieszkała...
- Musisz już szukać jakichś teorii spiskowych?
- Od tego jestem - wytknęłam jej język.
- Możesz zapomnieć o jakiejś aferce z moim udziałem - wywróciła oczami - Sprawdzą mnie, przyjmą, przeniosę się do Rzeszowskiego liceum i będzie pięknie.
- Z Bartmanem u boku? - przeszyłam ją podejrzliwym spojrzeniem.
- I Asią... - dodała cicho.
- I chcesz się przyglądać ich związkowi?
- Musimy o tym gadać? - z grymasem na twarzy chciała wstać z kanapy. Przytrzymałam ją za rękę - Zazdrościsz mi tego, tak?
- Młoda, nie o to chodzi. Po prostu nie chcę, żebyś cierpiała.
- Czemu mam cierpieć? Zibi powiedział, że się z nią dogadam...
- Wiesz, że nie o tym mówię - przerwałam jej - Czujesz coś do Zibiego... I nawet nie zaprzeczaj! - dokończyłam szybko, zanim zdążyła otworzyć usta - Boję się, że możesz na początku ciężko to znieść... Tym bardziej w samotności.
- Sama nie będę, spokojnie... Igła oferował swoją pomoc, kiedy tylko będę czegoś potrzebowała. Nawet, jeśli będę chciała dorobić, to proponował mi zajmowanie się jego dzieciakami. Poza tym, dzięki tej współpracy dostanę wskazówki od najlepszego libero w kraju, na świcie... czujesz to?! - podskoczyła podekscytowana - Chyba nieźle się zapowiada, prawda?
- A ktoś spoza siatkarzy?
- Oj no, przecież poznam kogoś w szkole - wywróciła oczami.
- Racja... - westchnęłam - Ale wiesz, że masz dzwonić codziennie?
- Ty też! Jak się znowu czegoś napijesz to...
- Cicho! Nie będę pić - puściłam jej oczko, wyciągając rękę - Chodź, pomożemy ciotce pozmywać po kolacji.

            W dzień meczu czułam się jak przed spotkaniem z Matteo. No może z tą subtelną różnicą, że kilka babsk (czytaj: "fryzjerka" Dominika i dwie "kosmetyczki" - Angelika i ciocia) ubzdurało sobie, że powinnam zrobić się na bóstwo. Wszystko po to, żeby zawstydzić Laureczkę i jak to w kółko powtarzały: "powalić ją na kolana". Od popołudnia biegały dookoła mnie, walcząc o mój piękny wygląd.
- Masz ubrać glany - rzuciła Dominika, męcząc się z rozczesywaniem moich długich włosów.
- Może ciasny gorset do tego?
- Nie żartuj sobie. Masz pokazać, że zostajesz przy starym stylu!
- Liczysz na to, że wybiję się na tle jej różowych sukieneczek? - wywróciłam oczami - Dziewczyno, kto tam będzie patrzył na glany! Lubię je, ale nie mogę się ubrać bardziej na luzie? Akurat ostatnio bardzo boleśnie obtarły mnie przy kostce...
- Nie! - zawyła w duecie z Angeliką.
- Masz się wybić, masz pokazać, że jesteś lepsza!
- Wyznacznikiem wyższości w dzisiejszych czasach są Najeczki, czy Adidaski, a nie glany - zacisnęłam usta w linię - Tak w ogóle to wolę się wybić ilością sprzedanych płyt...
- Teraz się wyróżnisz, to i ilość płyt podskoczy - Dominika energicznie szarpnęła ręką, nie zwracając uwagi na moje włosy. Zasyczałam głośno z bólu, co przywróciło ją na ziemię - Przepraszam.
- Mam już dość waszych wygłupów, sama chce się wyszykować!
- Pociągnęłam cię dopiero piąty raz...
- O pięć razy za dużo! Dawaj do cholery ten grzebień! - wyrwałam jej z ręki kawałek plastiku - Wszyscy mają mi oddać kosmetyki! - tupnęłam nóżką.
- Daj nam ostatnią szansę... - błagała Angela, przekazując mi koszyczek z wszystkimi specyfikami.
- Nie! - wyrwałam go, biegnąc w stronę łazienki. W drzwiach sprawdziłam tylko, czy zamek sprawnie funkcjonuje, po czym prychnęłam zamykając za sobą drzwi - Żegnam ozięble.
           Wyszłam z łazienki usatysfakcjonowana ze swojego wyglądu. Użyłam tradycyjnie eye-linera, trochę różu i delikatny podkład. Zostawiłam proste, zaczesane na tyłu włosy, z którymi walczyła Dominika. Analizując każdy kosmyk doszłam do wniosku, że nie miałabym szans z rozczesaniem tego tapiru. Musiałabym ponownie myć głowę, a na to nie było już czasu. Odziana w czarną bokserkę z pomarańczowym motywem, z zawiązaną w okropnych bólach również pomarańczową bandanką na nadgarstku, oraz wciśnięta w ciemne rurki, zabrałam się za ubieranie zasugerowanych przez Dominikę glanów. Może nie będzie wielkiego rozlewu krwi... Jest charakterystycznie? Jest! I przede wszystkim po mojemu.

Nie boję się być sobą, myśleć bardziej osobowo

- Zbierać się, czekam w samochodzie - zgarnęłam z kurtki Dominiki kluczyki od jej samochodu. Chciałam jak najszybciej opuścić mieszkanie, w którym trwało nie małe zamieszanie. W końcu jeszcze dwie baby były w rozsypce...
           Po jakimś czasie, gdy zdążyłam przesłuchać kilka piosenek, dołączył do mnie tata. Pewnie też nie mógł wytrzymać jazgotu spanikowanych brakiem czasu kobiet.
- Wymiękłeś?
- Proszę cię - złapał się za głowę - Miałem dość gonitwy od pokoju, do łazienki. Ile można...  - machnął ręką - Ale wiesz co? Przyjrzałem ci się podczas tego szykowania... Wyrosłaś, nawet nie wiem kiedy - uśmiechnął się ciepło. Z reguły nie lubiłam tego typu rozmów, bo każdy zaczynał wtedy włazić do tyłka komplementami, aż mdliło. Niestety z ust seniora Majewskiego słyszałam to bardzo rzadko.
- Oj tato - zaśmiałam się pod nosem - W końcu trochę lat minęło. Już nie babram się w pampersach, nie drę japy, jak jestem głodna i nie grymaszę, że chcę zabawkę...
- Tęsknię za tym, wiesz? - przeszył mnie wzrokiem, przez co... cholera, co tu dużo mówić: wzruszyłam się! - Kiedyś byłaś cały czas. Robiłaś hałas, rozrabiałaś... A teraz? Teraz muszę czekać, aż od święta zawitasz do swojego domu.
- Dlatego czasami mam ochotę skończyć z tym całym pieprzonym show biznesem...
- Ani mi się waż! - krzyknął, wyciągając z mojej torebki chusteczki - Dzięki temu zmieniłaś też swoje postępowanie.
- Ze złego na jeszcze gorsze? - uśmiechałam się ocierając ostrożnie policzki z dwóch małych łezek. I cały make up trafił szlag!
- Tego nie powiedziałem. Jesteś ostrą babką i o to chodzi - odrywając się od lusterka spojrzałam pytająco w stronę ojca. On to serio powiedział? - Jestem z ciebie dumny. Naprawdę dumny. Przecież taka ciapa, na jaką kreowali cię na początku, nie wiele jest w stanie osiągnąć na scenie. Już nie mówiąc o życiu codziennym...

Czy dokonam wielkich zmian? Spróbuj zrobić to co ja! 

- Czyli... popierasz moje działania? - dopytałam z nutką niedowierzania w głosie.
- Pewnie, zamknij ten stary rozdział! Z mojej strony masz pełne poparcie - chwycił moją dłoń, szarmancko całując w palce. To zabawne, ale nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłam tak blisko niego... W przypływie emocji rzuciłam mu się na szyję.

Tu i teraz, moja deklaracja płonie!

- Dzięki tato.
- Jakim musiałbym być wyrodnym ojcem, żeby nie pozwolić ci się rozwijać - pocałował mnie we włosy, gładząc po nich swoją delikatnie zmarszczoną ręką. Muszę przyznać, że tego typu zapewnienia dały mi pozytywnego kopa...

Nadszedł mój czas! (właśnie tak!)

Ej, zaraz, moje włosy!
- Tato, ostrożnie! - oderwałam się od niego, szybko spoglądając w lusterko - Fryzura!
- No tak, przepraszam. To w zamian otwórz mi bagażnik, bo muszę wyciągnąć zestaw kibica, a widzę, że nasze babska zakończyły już przygotowania i idą w naszą stonę.
- Zestaw kibica? Tato, tylko błagam, nie zrób mi siary... - schyliłam się do przycisku w tapicerce.
- Czy kiedykolwiek musiałaś się za mnie wstydzić? - zapytał, powoli wysiadając z samochodu.
-  Nie... - wzruszyłam ramionami - Ale przezorny zawsze ubezpieczony.
- Kochana córunia - posłał mi szeroki uśmiech, zamykając drzwi pasażera.
            Przyjazna atmosfera nie opuszczała nas, aż do momentu pojawienia się w hali Jastrzębskiego Węgla. Bardzo się cieszę, że takie nastroje panowały w naszej grupce. Może dzięki temu nie będę zwracała uwagi na byłą przyjaciółkę, która nie wiedzieć czemu pojawiła się na tego typu imprezie sportowej. Czy ona ma o tym jakiekowliek pojęcie? Wątpię. Po prostu chciała mi zrobić na złość, nic więcej.
           Na miejscu biegiem udaliśmy się w stronę drzwi. Byliśmy już delikatnie spóźnieni, na co wskazywał koniec rozgrzewki chłopaków. W ostatnich minutach do rozpoczęcia meczu Michały postanowiły nam potowarzyszyć. Staliśmy w wesołym kręgu tuż przy płycie boiska, cały czas śmiejąc się i rozmawiając. Przy okazji nerwowo rozglądałam się za tatą, który zniknął gdzieś w czeluściach jastrzębskiej toalety.
- Patrz kto przyszedł... - Angelika szturchnęła mnie delikatnie w ramię wskazując palcem w stronę wejścia na halę. Wszyscy jak jeden mąż odwrócili się, by wypatrzeć mojego tatę, lecz ich oczom ukazał się zupełnie inny widok: Laury i Mateusza.
- To ona? - zapytał Łasko, robiąc przy tym skwaszoną minę - W telewizji wyglądała na chudszą.
- Przecież telewizja pogrubia Michasiu - Dominika pogładziła go po głowie.
- Ale w TV miała mniejszy ryj...
- Dobra, bez takich - posłałam mu żenujące spojrzenie.
- A to jest ten twój były? - dopytał podekscytowany Kubiak.
- Ej, przecież on jest twojego wzrostu...
- Nie obrażaj mnie! - pogroziłam Łaskowi palcem - Teraz jestem od niego wyższa, bo mam obcasy.
- Pamiętam jak płakałaś przy rozdaniu nagród w Esce, że musisz iść w balerinach, żeby go nie przerosnąć...
- Zamknij się - trzepnęłam Angelikę w głowę.
- Dlatego dalej będę uparcie twierdzić, że prawdziwy facet zaczyna się od 2 metrów wzrostu - Dominika wtuliła się w tors swojego chłopaka.
- Ej, 190 cm chociaż, żebym mieścił się w tym kanonie męskości! - zawył Kubiak, wyraźnie dotknięty jego dyskryminacją.
- No dobra, w drodze wyjątku...
           Nie słuchałam ich głupich wywodów, po prostu skierowałam się w stronę swojego miejsca. Ostrożnie siadając, cały czas tkwiłam z wzrokiem zawieszonym na moich byłych przyjaciołach. Ona siedziała delikatnie skierowana w jego stronę, on trzymał dłonie na jej kolanach.  

Zakładam, że maca ją tylko dlatego, że chciał ją ogrzać. Tak, zdecydowanie, na pewno: tylko ją ogrzewa... Co ty pierdzielisz, Patka! Przecież są ze sobą! Dlatego się miziają... Ych! Akurat pech chciał, że dostali bilety centralnie naprzeciwko mnie. 

Nie mrugnęłam okiem, a już powitał mnie kolejny, "przeuroczy" widok.

Ej, dlaczego ty ją całujesz?! Oderwij się od niej! Zostaw ją... Matko, pewnie zauważyli mnie na widowni, zauważyli, że wlepiam w nich wzrok i zazdroszczę. Nie mogę zwracać na nich uwagi, przecież to chore.

Moje serce pragnie zmian...

Przez nich mam wrażenie, że jestem sama. Tak po prostu, zwyczajnie SAMA. Jakiś oficjalny związek czas zacząć?

- To co, zaczynamy udawać parkę? - Kubiak przykucnął przede mną, spoglądając uradowanym wzrokiem. Delikatnie odgarnął moją niesforną grzywkę za ucho, pozostawiając jedną rękę przy mojej twarzy. Spojrzałam na niego ukradkiem i wydawał się być słodki w tym co robi: szczery uśmiech, przez który dostrzec można było rząd białych zębów; malutkie oczka wygięte w półksiężyce, w których (paradoksalnie) bez problemu można było dostrzec charakterystyczny błysk w oku; do tego ciepło, wynikające z jego bliskości... No takiego uroczego Kubiego jeszcze nie widziałam.
- Tylko nie rozpędź się za bardzo, Miśku - delikatnie uniosłam jeden kącik ust, imitując tym samym uśmiech. Chwilę przyglądałam się radosnemu Kubiemu i... W sumie cieszę się, że tu jest. Jest, wspiera mnie i pomaga, w przeciwieństwie do dwóch osobników z naprzeciwka... Chcąc ściąć ich nienawistnym spojrzeniem, akurat pech chciał, że zeszłam się z wzrokiem Mateusza. Zdawał się on w tym momencie nie słuchać słów Laury, która intensywnie wymachując rękami, produkowała się zapewne na mój temat. Z pewną dozą oczarowania i zatracenia patrzyliśmy na siebie. Nie słyszałam ludzi dookoła, nie widziałam nikogo innego, poza nim. Klapki na oczach, a na wprost mnie Mateusz... W pewnym momencie zamiast niego, w zasięgu mego wzroku była biało - pomarańczowa trzynastka na koszulce Miśka.
- Nie będziesz się tam patrzeć - opierając ręce na biodrach, skutecznie zasłonił swoim cielskiem widok na rząd z naprzeciwka. Spojrzałam na niego z żałością.
-Nie wygłupiaj się...
- To ty się nie wygłupiaj - wyciągnął w moją stronę ręce. Chyba chciał żebym wstała - Masz o nim zapomnieć.
- Mam, ale on skutecznie o sobie przypomina...
- A tam, wstawaj - poruszał palcami ponownie zachęcając mnie do rozprostowania kości. No ok, skoro tak mu zależy? Podniósł mnie, delikatnie ciągnąc za dłonie, po czym mocno przytulił zaciskając swoje ręce w okolicy moich barków. Wtuleni w siebie, zaczęliśmy się bujać z boku na bok.
- Teraz jesteś z Michałem Kubiakiem, który stanowczo zabrania ci patrzeć w tamtą stronę.
- Jesteś głupi - podniosłam głowę, która dotychczas spoczywała na jego torsie.
- JesteśMY, głupi - wyraźnie zaakcentował końcówkę pierwszego słowa po czym pocałował mnie w czoło. Ależ my się wczuwamy! 
- To co, może... - oparł swój podbródek na mej głowie - ...jakaś motywacja dla najlepszego  chłopaka pod słońcem?
- Słucham? - spojrzałam na niego unosząc jedną brew do góry - Jakiego chłopaka?!
- Najlepszego - jego banan na twarzy przybierał na sile.
- Ach, no tak - odwzajemniłam uśmiech - Kop na szczęście wystarczy?
- Już mnie chcesz bić?! Dopiero zaczynamy... - na te słowa jedynie wzdrygnęłam ramionami - No pocałuj mnie, kochanie!
- Skoro tak sobie życzysz... - bez zastanowienia chwyciłam go delikatnie za podbródek.
- Serio to zrobisz!? Nie mogę w to uwierzyć...
- No i chyba nie wierzyłeś - wywróciłam oczami, przekręcając jego głowę na bok - Nie spodziewałeś się niczego więcej, poza muśnięciem w policzek, prawda?
- Skądże... - podrapał się po głowie - Ale nie uważasz, że to zbyt skromne jak na bycie ze sobą?
- Mówiłam, żebyś się nie zapędzał - przerwałam mu ścinając go wzrokiem.
- Misiu, Misiu! - dotarł do nas radosny świergot Malinowskiego, który jeszcze nie był świadomy tego, że zastanie mnie w objęciach kolegi - O! Witaj Patka. Moi drodzy, nie popadajcie w takie absurdy... Toż to kazirodztwo!
- Co on pierdzieli? - wymamrotałam w stronę Kubiaka - Malinka, uważaj, bo grabisz sobie niemiłosiernie na każdym kroku!
- O cholera, czyli jeszcze jej nie powiedziałeś?
- Młody, kurwa, czego? - wywrócił oczami Michał najprawdopodobniej chcąc uciec od tematu.
- Lorciu wzywa, zaraz zaczynamy...
- Idź, zaraz dojdę - machną ręką w jego stronę, po czym zwrócił się do mnie dotykając nosem mojego nosa - To jak z tą motywacją?
- Spierdzielaj na boisko! - szybko wymachując rękami, odepchnęłam go od siebie. Gdy w radosnych podskokach udał się na parkiet, próbowałam go jeszcze dosięgnąć nogą... bezskutecznie. Zaśmiałam się z jego głupiego szczęścia, po czym postanowiłam zająć swoje miejsce. Taty jak nie było, tak nie ma...
- Zdążyłem na mecz?! - dobiegł znajomy mi głos ojca. Biegł w moją stronę wymachując rękoma.
- Tak, siadaj - wskazałam mu miejsce - Gdzie byłeś tak długo?
- Zgubiłem się...
- W toalecie?! - prychnęłam śmiechem.
- W toalecie, w toalecie... w drodze do toalety - cały czas łapał spore hausty powietrza - Nie śmiej się ze starego ojca!
- Nie śmieję się tatku, nie śmieję - puściłam mu oczko, chwytając go pod rękę. Tak, przez dłuższy czas oglądaliśmy mecz.
           Rozgrywka upłynęła pod znakiem wyśmienitej zabawy. Mój tatuś na tyle nakręcił się na ten sport, że deklarował swoją obecność do końca fazy play off. Postaram się jednak ostudzić trochę jego zapał, w końcu mamuśka się za nim zatęskni, jak będzie tak podróżował po Polsce. Poza tym miałabym dość jego ciągłego dopytywania się o zwracających się w moją stronę facetów.
           Strasznie uparł się na Martino, który uradowany z mojej obecności co chwilę dawał popisy czy to swoich umiejętności tanecznych, czy to siłowych, podczas niektórych ćwiczeń. Raz nawet wyciągnął mnie w okolice parkietu, żeby odprawić nasz tradycyjny, Weekend`owy taniec radości. Oczywiście od razu dostał najwyższe noty za nachalność, przez co stracił w oczach mojego tatusia...
- Ten Włoch to kobieciarz - wyszeptał, spoglądając ukradkiem w stronę Martino.
- Myślisz? - przygryzłam wargi, spoglądając w tym samym kierunku.
- To było ostrzeżenie, nie zachęta! - warknął, przez co przywrócił mnie do trzeźwego myślenia. Ej, gadasz z ojcem, nie z koleżanką!
- Dokładnie dlatego trzymam się od niego z daleka - uśmiechnęłam się przygłupawo.
- Mam nadzieję - nerwowo zacisnął pięści - O, a ten siwy czego chce? Czemu macha w naszą stronę?!
- Tato, to że macha nie oznacza, że mnie podrywa... - odwzajemniłam przyjazny gest Bontje, który dopiero w połowie meczu zauważył moją obecność.
- Nie uważasz, że jest dla ciebie za stary?
- A kto powiedział, że mam z nim być?! - aż podskoczyłam na krzesełku zwracając na siebie uwagę ludzi dookoła - Poza tym to, że jest siwy wcale nie oznacza, że ma sto lat...
- Wracając do pierwszego pytania: ja właśnie mówię, że masz z nim NIE być.
- Wyczułam tę aluzję - wywróciłam oczami, mimowolnie śmiejąc się pod nosem.
- A ten młody, co przeszkodził tobie i Michasiowi w rozmowie? Nie daj mu się omamić...
- Ejże! - odwróciłam się w jego stronę - Ja nie zamierzam być z żadnym facetem. Przynajmniej póki co...
- Ale Michaś to chyba dobry chłopak, prawda?
- Michaś i Michaś - zaczęłam wymachiwać rękami - Coś ty się na niego tak uparł? Jakim cudem mogłeś być dla niego miły, podczas gdy masa innych moich chłopaków na wstępie nie przypadła ci do gustu?!
- Bo zachowywali się jak ten siwy, przypakowany i młody razem wzięci - na te słowa wypuściłam tylko sporą ilośc powietrza z płuc. Zabrakło mi słów - Nie wzdychaj tak ciężko, chcę dla ciebie dobrze! A jak facet nawala z robotą, która nieustannie była jego pasją, tylko dlatego, żeby być przy dziewczynie, to wydaje mi się, że nie ma się nad czym zastanawiać, tylko brać towar, póki wolny...
- Towar? - zaśmiałam się - Czemu tak mówisz o facetach?
- Taka prawda! - wzruszył ramionami - Akurat Michasia traktuje jak syna...
-... którego nigdy nie miałeś? - dokończyłam, krzywiąc się delikatnie.
- Nasłuchałaś się opowiastek babki za młodu...
- Powtórzyła tylko twoje słowa. - przerwałam mu.
- Całe życie była przeciwko mnie, nie pamiętasz? To może być nauczka dla ciebie. Pamiętaj: teściowe to przeklęte bestie!
- Całe życie było mi przykro, że nie mogłeś być ze mnie dumny... że nie grałam w nogę jak faceci, a wolałam "pedalskie śpiewanie" - nie zakończyłam poprzedniego wątku, a wręcz przeciwnie.
- Patrysiu, to było dawno i nieprawda. Teraz jestem z ciebie potwornie dumny - objął mnie przez ramię - Byłem głupi, nie wierzyłem w możliwość twojej kariery. Sama wiesz, jakie były szanse - posłał mi pytające spojrzenie, na co jedynie przytaknęłam bez słowa - Żaden syn by mnie tak nie nagrodził. A Misiek... no cóż. Opiekował się tobą jak brat, dlatego zyskał takie a nie inne miano.
- Czekaj, czekaj... - odsunęłam się, chcąc spojrzeć mu w oczy. Teraz uważa Michała za syna, Malinowski wspominał o jakimś głupim 'kazirodztwie' (głupek!)... - Chcesz powiedzieć, że tego dotyczyła ta cała umowa w szpitalu?
- Że ma mnie nie zawieść jak syn ojca? Tak. - uśmiechnął się.
- Matko, ale wy komplikujecie ludziom życie... - wywróciłam oczami - A ja już myślałam, że jakieś umowy przedmałżeńskie zostały podpisane.
- Nie ukrywam, że mógłby awansować na zięcia...
- Tato! - szturchnęłam go w ramię. W tym samym momencie cała sala zerwała się z miejsc, padały bowiem kolejne punkty dla JW. Jastrzębie prowadziło już 2:0 z Effectorem, jednak trzeci set zaczął być grą niemalże punkt za punkt. Kielczanie walczyli do końca.
- Tatuś, idę do toalety, może zdążę przed końcem...
- Wątpię... zostań! - przytrzymał mnie za rękę, gdy wstałam z miejsca.
- Przecież widzę, że Jastrzębie wygra.
- Gdzie twój lokalny patriotyzm!? Gdzie się wychowałaś... - przeszył mnie wzrokiem.
- Kocham Kraków i Jastrzębie - poklepałam się po piersi, sygnalizując swe jakże głębokie uczucie i trwanie w patriotycznych wartościach - W którą stronę do toalety? Bo ty już całą halę zwiedziłeś...
- Się córci na żarty wzięło... Idź ku wyjściu i pierwsza z prawej - nagle zerwał się z miejsca - Tak jest, Danger! - krzyczał, wyrażając swoją radość z kolejnego udanego ataku czarnoskórego zawodnika z Kielc. No nic, ważne, że się świetnie bawi. Uśmiechnęłam się pod nosem spoglądając na tablicę wyników. Już tylko 2 pkt dzieliły Jastrzębie od wygrania trzeciego seta. Trudno, idę do toalety. Nic mnie już nie zaskoczy.
           Stąpając po ciemnym korytarzu, słyszałam czyjeś kroki, które za mną podążały. Nie zwracałam uwagi kto to. Przecież to mógł być każdy.
- Cześć, Pati - usłyszałam za sobą znajomy głos, po którym ciarki przeszyły całe moje ciało. "Pati"? Nie, błagam, niech to nie będzie on. Odwróciłam się i... najczarniejszy scenariusz się ziścił. Moim oczom ukazał się Mateusz z wielkim bananem na twarzy, który zaczął nerwowo przygryzać wargi. Nie wiedziałam co zrobić: zostać tu, czy uciec? Powinnam stchórzyć?

Stanę do walki! Nie poddam się!

- Czego chcesz? - warknęłam, powoli wycofując się w stronę drzwi od toalety.
- Pogadać, przeprosić, wyjaśnić sobie...
- Co ty chcesz wyjaśniać?! - emocje tak wzięły nade mną górę, że nie kontrolowałam tonu swojego głosu - Z resztą... I tak nie interesują mnie twoje wytłumaczenia.
- Nie wydaje ci się, że to bez sensu?
- Ta rozmowa? Owszem!
- Nie rozmowa... - zbliżał się do mnie, wtórując każdy postawiony przeze mnie, koślawy krok - Ta nasza wojna. Laura też cały czas odnosi się do ciebie z nienawiścią, a wszyscy kiedyś byliśmy ze sobą blisko...
- Z nienawiścią? - przerwałam mu, uśmiechając się drwiąco pod nosem - W takim razie możesz być z siebie dumny.
- Nie chciałem, żeby to tak wyszło...
- Nie chciałeś?! To dlaczego mnie z nią zdradziłeś? Dlaczego teraz jesteście razem? Przecież podobno ją kochasz!
- Podobno...
- Podobno?! - jeszcze śmie w to wątpić? W takim razie po co to zrobił? Po co było tyle bólu i krzyku?!  Mam ochotę mu coś zrobić za te słowa!

Ty teraz też rozpalić możesz ogień rewolucji! 

- Ty jesteś nienormalny!
- Nic nie poradzę, że dalej dla mnie coś znaczysz...
- Coś... - przełknęłam głośno ślinę - ...znaczę?
            Nie wierzę w to, co słyszę. Facet, za którym płakałam pół roku, od którego uwolniłam dopiero jakiś czas temu, pojawia się znikąd i mówi mi, że dalej coś do mnie czuje? Jak to potraktować? Mam się cieszyć, czy płakać?

To nie może zniszczyć mnie...  

Boże, Patka, ale masz mętlik w głowie! Podświadomość przypomina, że cały czas przez niego płakałam, a serce... właśnie, czego chce serce?
- Nie , Mateusz - wymachiwałam rękoma mając nadzieję, że owa mara zniknie - To był pierwszy i ostatni raz, kiedy rozmawialiśmy.
- Proszę, tylko nie płacz - wyciągnął w moją stronę ręce, mówiąc do tego takim spokojnym, łagodnym tonem, który niegdyś kochałam... Ja płaczę? Już nawet tego nie kontroluję.
- Nie odzywaj się do mnie! - wzdrygnęłam się na jego gest - Nigdy więcej!
- Chcę chociaż żyć w zgodzie...
- Proszę, zniknij - wyszeptałam drżącym głosem, patrząc jak się do mnie zbliża.
- Pati...
- Zostaw mnie! - za wszelką cenę chciałam uchronić się przed dotykiem jego dłoni. Nadaremno. - Niewyraźnie mówię?!
- Spotkajmy się.
- Nie widzę takiej możliwości.
- Chłopak nie musi o niczym wiedzieć - podniósł moją głowę, patrząc mi w oczy. Błagam, tylko nie bierz mnie na to spojrzenie...
- Chłopak? - wyszeptałam zatracając się w jego tęczówkach prawie zlanych z czernią źrenic. Kiedyś wpatrywałam się w nie godzinami... - No tak, chłopak.
- Też nie jesteś z nim szczęśliwa?
- Nie twój zasrany interes - szybko otrząsnęłam się z wszystkich myśli, próbując wyswobodzić ręce z jego uścisku - Puść mnie!
- Nie zrobię tego - oparł swe czoło o moje, ciężko oddychając - Proszę o jedno, małe spotkanie...
- A ja proszę, żebyś zniknął z mojego życia! Czy to tak wiele?!- krzycząc to zamknęłam oczy pełne łez, nie chciałam znów przyglądać się jego twarzy, którą znałam na pamięć. Spuściłam bezwładnie głowę mając dość tej rozmowy, tej głupiej sytuacji. W życiu nie przypuszczałabym, że pójdzie za mną, zostawiając tym samym Laurę. Łapiąc łapczywie powietrze jak astmatyk osunęłam się po ścianie, przyciągając do siebie kolana. Nie zwracałam uwagi na nic, zatraciłam się w swoim świecie pełnym bólu, powracających wspomnień... On nadal coś do mnie czuje? Dlaczego? Dlaczego on mi to robi?! Łudziłam się, że nie kocha, a on, że nie zapomniałam... 
           Otworzyłam zapłakane oczy ocierając płynące po policzkach grochy. W tym samym momencie, zorientowałam się, że ręka którą kurczowo trzymał jest wolna. Odpuścił? Powoli wracając do rzeczywistości zauważyłam dwóch mężczyzn schylających się nad leżącym na ziemi osobnikiem. Potrząsając głową z niedowierzania przywróciłam sobie wszystkie zmysły. Usłyszałam wyraźne jęki Mateusza, które niosły się po korytarzu. Ujrzałam 13 i 1, białe odzienie, pomarańczowe rękawki...To Łasko z Kubiakiem?
- Ej, chłopaki, przestańcie! - zerwałam się, próbując odciągnąć ich za koszulki.
- Spierdolił, skrzywdził? To niech cierpi - strzepnął moją rękę Łasko, z powrotem podnosząc pięść do zadania ciosu.
- Stój, kurwa! - Kubiak przytrzymał jego dłoń - Nie widzisz, że Patrycja się boi! - objął mnie silnym ramieniem, na co rozryczałam się jak małe dziecko.

Całe moje życie chciałem by ktoś wreszcie zrozumiał mnie...

- Wypierdalaj do szatni, bo Lorenzo zacznie się domyślać.
- Jeszcze raz się kurwa zbliżysz... - Łasko zaczął wymachiwać Mateuszowi palcem przed nosem.
- Skończ już z tym i wyjdź - Kubiak spokojniejszym głosem skinął głową w stronę wyjścia z toalety, po czym zwrócił się do leżącego na ziemi chłopaka - Rozkwaszony nos to tylko ostrzeżenie. Jeszcze raz się tu pojawisz...
- To co? - Mateusz uśmiechnął się szyderczo, na co nawet ja skierowałam spojrzenie w jego stronę - Taki z ciebie cwaniak, bo z kolegą przyszedłeś? - Kubiak na te słowa tylko zacisnął pięści.
- Misiek, to nie ma sensu, chodź - pociągnęłam go za koszulkę, chcąc jak najszybciej opuścić pomieszczenie.
- Co, boisz się o swojego lalusia? Jeszcze nie raz dostanie, jak taki porywczy...
- Jeszcze nie raz, to ty dostaniesz, jak ją tkniesz - wysyczał przez zęby.
- Michał! - ciągnęłam go za rękę, chcąc ostudzić emocje za drzwiami. Powoli dawał się przekonywać, jednak cały czas stawiał opór i nie odrywał wzroku od mojego ex.
- Sama powiedziała, że się źle przy tobie czuje... - powoli przetarł cieknącą z nosa krew - Jeszcze do mnie wróci.
- Co, kurwa?! - puścił moją rękę, szybkim krokiem kierując się z powrotem w stronę Mateusza. No tego było już za wiele...
- Kubiak, cholera jasna! - wybiegłam przed niego stając mu na drodze - Robi to specjalnie, uspokój się.
- Mam być spokojny, tak? - odpowiedział, nerwowo zaciskając szczęki, po czym i tak odsunął mnie na bok - Tak się składa, cwelu, że swoją szansę już zmarnowałeś. Co... gryzie cię to, że już nie jest twoja? Bo jest moja. Jest i będzie.
- Michał, co ty mówisz? - patrzyłam z przerażaniem na obu panów. Nakręcony Misiek nie ustawał.
- Zbliż się do niej choć jeden raz, to tak ci zmasakruję tę mordkę, że już nikt nie zrobi ci jednego, pierdolonego zdjęcia do gazety. Nikt, kurwa!
- Wystarczy już...
- Czekaj! - zwrócił się w moją stronę, po czym chwytając byłego za koszulkę wysyczał mu prosto w twarz - Nawet cię rodzona matka nie pozna...
- Zobaczymy - z cwaniackim uśmiechem odpowiedział Mateusz, na co Kubiak rzucił nim o ziemie. Szybkim krokiem skierował się w stronę drzwi, pociągając mnie za sobą.
- Szarmancki chłopak - rzucił ex na odchodne - Zamiast pocieszyć swoją dziewczynę targa nią jak workiem ziemniaków. Pati, pamiętaj, że jak brakuje ci czułości to możesz wrócić do mnie...
           Sytuacja ta już mnie przerastała. Bałam się o każdego z nich, bałam się jak to się teraz potoczy, bałam się, że znowu rzucą się na siebie, albo bałam się, że... w przyszłości znowu zacznę myśleć o Matim. Przystając ostatni raz, Kubiak z żałością spojrzał w stronę mojego byłego. Wziął głęboki oddech, mocno się nad czymś zastanawiając. Nie wiem o co chodziło, ale zakładam, że myślał nad jego ostatnimi słowami. Boi się, że wrócę do Mateusza? Nie ma mowy. Ale co do czułości i bliskości innej osoby miał trochę racji...
          Nawet nie zorientowałam się, gdy Michał mocno przyciągnął moją głowę, obejmując twarz dłońmi. Pocałował mnie. Tak po prostu, namiętnie pocałował, jakby...jakby miało nie być jutra. Chyba tak, nie całował mnie jeszcze nikt...
Opanuj się Patka! To przyjaciel, któremu po prostu pomieszały się role! Za bardzo się wczuł w sytuacje. To wszystko... 
Albo mnie się coś pomieszało.
Szybko jednak odepchnęłam go od siebie, spoglądając na jego speszoną twarz.
- Michał, co ty zrobiłeś? - przeszyłam go błędnym wzrokiem. Czułam w środku, że jest we mnie coś, co zaraz spowoduje, że zaleję się łzami. Wybiegłam z łazienki zostawiając ich samych...

___________________________________________

 Naranjowa twórczość numer 6:

Frontside - Moja deklaracja płonie.

___________________________________________

Witam ! :)

Oddaję kolejny skomplikowany rozdział do Waszej oceny. Znów mamy nie małe komplikacje i jak to A. ładnie ujęła - trochę pieprzu. Co więcej - po raz kolejny będę pastwić się nad załamaną Naranją, huehuehue ;>
Możecie sobie pomyśleć: pewnie pojedzie do Bąka! Hohooo,  przyzwyczaiła nas do tego, ale to nic pewnego! Zobaczymy... :D Szczegółów nie zdradzam :)

Sovio, moja Sovio... Przegraliście drugi mecz w naszej dotychczas niezłomnej TwieRRdzy. Mam nadzieję, że to tylko po to, abym w Kędzierzynie mogła razem z Wami cieszyć się sukcesem. Kogoś spotkam na meczu finałowym? :)
Nie poddajemy się, trzymamy kciuki jeszcze mocniej niż poprzednio! :)

Pozdrawiam serdecznie. ;*

PS 1. Przepraszam z góry za błędy i ewentualne powtórzenia.
PS 2. Dziękuję za ciepłe słowa od osób, które po jakimś czasie ujawniają swoją obecność na mym skromnym blogu. Jestem wdzięczna za piękne komentarze i proszę o więcej. Chciałabym wiedzieć, że to co od czasu do czasu skrzebnę jest warte przeczytania :) Każda opinia jest dla mnie bardzo ważna! :*
PS 3. Niebawem nadrobię zaległości na blogach. Proszę o wyrozumiałość :)

29 komentarzy:

  1. JEJEJEJEJEJEJEJEEJEJEJEJEJEJEJEEJEJEJEJEJEJEJEJEJE
    Misiu kozak !
    a Łasko super hero ? no ja się cieszę!
    Tylko dlaczego Patrycja, taka... taka roztrzęsiona była, czy ona nie widzi jak on się stara, namawia, szczoteczki zostawia, i w ogóle.
    Patrycja, nie rań Kubiaczka!
    :(
    całuję Wiedźma :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko z ojcem, wyobraziłam sobie Łasko, z tym "Jeszcze raz się kurwa zbliżysz" i zaczęłam się śmiać.:o

    Kubiak, matko!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tato Patrycji nie rozbroił w tym rozdziale szczególnie na początku:)
    ja już nie wiem co musiałby zrobić Kubiak żeby w końcu Patryśka zobaczyła, że Mu na Niej zależy dużo bardziej niż na przyjaciółce:/ Mateusz pieprzony cwaniaczek Miśki mogli Go mocniej obić bo Mu się należy. Zobaczył frajer, że jest Ona szczęśliwa bez Niego to musiał wszystko spierniczyć. Zapewne relacje na linii Kubiak-Patrycja również się pomieszają przez tego idiotę. Miśku ja Ci kubicuję i w końcu dotrze do Niej, że jesteś kimś więcej niż przyjacielem:D

    pozdrawiam
    http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Znowu jedzie na mecz i się znowu dowiaduję tego z internetów? :c Weź zgarnij jakieś autografy i jakiś może jeden dla mnie :D
    A ja popieram ojca Patki- Misiek to doskonały materiał na męża!
    niech nie jedzie do Bąka, no pls! :>
    Łasko przekoleś pod każdym względem! :D
    pozdrawiam, Julka :*

    OdpowiedzUsuń
  5. O MATKO, MATKO, MATKO, MATKO, MATKO, MATKO!
    Dlaczego ten rozdział się już skończył *.*
    Ojciec Patrycji mnie powalił. Matko, nie mogłam wytrzymać ze śmiechu - te jego kwestie :)
    A potem to już w ogóle, tyle emocji mną targało.
    Oj Misiek, Misiek :3 Z tą motywacją to wyskoczył.
    A potem dwóch bohaterów. Łasko był niemożliwy, chciałabym to w sumie zobaczyć. A Michał to już w ogóle. Super hero!
    Trafiłaś do mnie z tym końcowym incydentem ;) Mam nadzieję, że nic się między nimi nie popsuje, bo Misiek to niezły egzemplarz na męża, czemuż by nie?
    Także ten, czekam z niecierpliwością. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. 9 u mnie, zapraszam :*
    http://nad-przepasciaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. u mnie nigdy nie masz zaległości,co doceniam i jest mi cholernie miło :)
    Boże,ale się u Ciebie dzieje,uhuhu! Wkurzony Dziku,powrót Mateusza..:c
    Jak to się potoczy?! Chętnie się dowiem!
    Pozdrawiam serdecznie,Ola <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Tyle co dzieje się u Ciebie, u siebie musiałabym opisać w pięciu rozdziałach! : o Dlaczego ja nie mam takiego talentu ubierania w słowa krytycznych sytuacji jak Ty... :c
    A Misiu mi zaimponował. I to baaardzo, bardzo!
    Nie mam siły napisać nic więcej, padam na twarz. :<
    Pozdrawiam serdecznie! ;)))

    OdpowiedzUsuń
  9. No to się porobiło.. Widać, że Miśkowi bardzo zależy na Patce. I jeszcze ta scena z Mateuszem. Serio zachowywał się tak, jakby na prawdę on i Patka byli razem :D

    Pozdrawiam, no_princess :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Mamuniu, ale się dzieje!
    Mateusz - co za dupek, cwel, cham, nie mam słów! Zranił Patkę i teraz jeszcze urządza jakieś chore akcje, gnojek pieprzony. Niech spada do swojej Laury, a nie zawraca głowę Patrycji, której serce rozdarte ciągle.
    Kubiak - kocham Cię chłopie, cudnyś przyjaciel i zajebiście udajesz faceta swojej przyjaciółki, no właśnie - UDAJESZ...Kurde weź ich połącz, niechże będą together, bo normalnie serce mi pęka, jak patrzę jak ta Patrycja się miota.
    Niech nawet nie myśli tym, żeby do Bąka jechać!!!!
    Się rozpisałam.
    Chętnie bym pojechała na mecz finałowy, ale studia wzywają. Ech. Jak Ty cudnie piszesz, kobieto puchu marny! :)
    Jestem oczarowana.
    Ściskam :*
    In my head :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ejj, bo on ją kocha! A ona co? Ona przecież czuje się przy nim bezpieczna... Kurcze! Tylko ma go za przyjaciela :( Kazirodztwo... Tak, niestety właśnie Patka ma go tylko za brata, ale mam nadzieję, że to się zmieni...
    Kurcze, mieszasz mi w głowie!
    Niby wiem, że powinno się skończyć na zwiąsku Kubi + Patka, ale ty na prawdę tworzysz majstersztyk!

    http://dayracked.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurczę tyle emocji jest w tym rozdziale,że nie mogę. Zmieniało się wszystko jak w kalejdoskopie. Wpierw radość,potem smutek,zazdrość,zdziwienie. Zrobione to po mistrzowsku :) Uwielbiam cię za to,że tworzysz dla nas. A rozdział cudo *-* Fajny ten pomysł z udawaniem pary. Chociaż trochę utarła nosa byłemu i Laurze. Ale Kubi...no nareszcie się pocałowali. Krótko,potem ta jej reakcja,ale to nic. Najważniejsze,że zrobił Michaś jakiś krok do przodu. Mimo iż Pati tak zareagowała to zapewne ciągle analizować będzie tą sytuację i mieć ją w pamięci....i na końcu uzmysłowić sobie,że tak naprawdę bardzo jej się podobało i chce więcej....No proszę jaki kozak z tego Mateusza. Jednak Michały poradzili sobie z nim. :) Teraz pewnie przez jakiś czas nie będzie jej nachodzić, ale zapewne to jeszcze nie koniec z jego strony.

    No niestety przegrali,ale w sobotę jest kolejny mecz. I patrząc tak zazwyczaj ZAKSA w niedzielę wygrywa, a Resovia w pon i sobotę więc i tym razem też tak będzie :) Sobota jest nasza :D
    Druga dobra wiadomość to taka,że Jastrzębski Węgiel ma brąz :)

    No niestety trzeba się trochę pouczyć :( Chwila pożądnej nauki,potem maturka i wolne :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapraszam na nowy rozdział ;)
    Więc, czekam na opinię. ;p
    http://milosc-mimo-wszystko.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;*

    A co do rozdziału, to super ;p I ja jestem rówież za Sovią <3

    OdpowiedzUsuń
  14. zapraszam na kolejny rozdział:)
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Przepraszam za długa nieobecność;) dziś nadrabiam zaległości;) rozdział jak zawsze fantastyczny. Akcja szpiegowska była obłędna;D uśmiałam się jak nigdy. Kubi się trochę zapędził z tym pocałunkiem, ale może Naranja w końcu zobaczy kogo ma po nosem;P
    Pozdrawiam Lizak;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Kubiak! ulubieniec! ♥
    nie mogę się doczekać, aż ta dwójka będzie razem ;) czekam na kolejny, a wolnej chwili zapraszam do siebie na nowe opowiadanie ;) pozdrawiam

    http://misja-miloscempuse.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. zapraszam na VII część:)
    Całuję Wiedźma :*
    pasiaste-szczescie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Mateusz to jeden wielki dupek i tyle. Chciał sie rozerwać czy co ? Nie gra się na czyiś uczuciach. Kubiak bardzo dobrze zareagował. Tak trzymać. Chyba Patka zauważyła czym darzy ją Kruszyna. Może nareszcie się ogarnie. Ten pocałunek był tak pełen uczuć. Przepełniony adrenaliną. A chyba przede wszystkim zaangażowaniem.
    Umowa między Kubiakiem, a szanownym ojczulkiem za pewne wyglądała zupełnie inaczej. Ale skoro tatuś dał " błogosławieństwo " wszystko może być cud miód. :)
    Na pewno ramiona Kubiaka staną się oazą spokoju dla Patki. Może się coś ruszy w stronę ich związku. Oby. Módlmy się. hah. :D
    Nie możesz ich tak po prostu połączyć ? Bez niepotrzebnego udziału Mateusza, Matteo czy Bąka ? Z góry dziekuję. :)
    Tak wiem, wiem. W opowiadaniu ma sie coś dziać. No i się dzieje. Bardzo dobrze, ze oddzielasz myśli Patki od tekstu głównego.
    Dobra już się tak nie rozpisuję. :)
    Życzę takiej weny jaką masz teraz. A nawet większej. Chociaż nie wiem czy można miec taką w ogóle.
    Pozdrawiam Paaula. :) Buziaki. :*
    http://fly-bird-is-free.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak ja bardzo pragnę tego, żeby Patka była z Kubiakiem!

    Daj następny ;3

    OdpowiedzUsuń
  20. Przepraszam, że piszę dopiero dzisiaj :)

    Kubiakowi cholernie zależy a Patce! Czy ona jest taka ślepa i nie zauważa tego? Czy ta bójka i pocałunek niczego jej nie wyjaśniły? :< Ciekawa jestem następnego rozdziału!

    Ale ostatni akapit piękny! Gdyby nie te emocje nie wiem czy misiek zebrał by się w sobie na pocałunek...

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dwunastka u mnie, zapraszam :)

      zapomniecocalymswiecie.blogspot.com

      Usuń
  21. Kubi chyba troszkę za bardzo wczuł się w swoją rolę, ale przynajmniej uwolnił Pati od tego całego Mateusza c:
    A jej ojciec chyba postrzega Michała jako bardziej potencjalnego zięcia :D
    Jeju, jestem tak wyzuta z energii wszelkiej, że nie wiem co napisać, więc ograniczę się jeszcze tylko do tego, że rozdział świetny, a ja pozdrawiam c:
    volleyball-journalist.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Jezu, niedosc, ze tutaj jest tak pieknie(przyznam, aparycja bloga przyciagnela mnie do przeczytania calosci) to blog jest fenomenalny!
    Kubiak to juz na rzesach staje, a Patrycja nic! :D Jest mozliwosc, abys mnie informowala? Na gg, czy blogu - jak wolisz.

    [www.opowiemcizycie.blogspot.com]
    [www.jednospotkanie.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  23. zapraszam do siebie na 20-ty rozdział. :)
    www.miloscisiatkowka.blogspot.com

    + przepraszam, że brak mojego sensownego komentarza co do opowiadania, obiecuję, że w weekend się zreflektuję :*

    OdpowiedzUsuń
  24. hohohh :D
    rozdział jak zwyklee.... aa nie będę powtarzała wypowiedzi innych :D
    kiedy następnyy ? ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj go napiszę, a może jutro dodam. Jak nie jutro, to w sobotę już na 100 pro ;D

      Usuń
  25. Jejku, jak mnie długo tutaj nie było < nad czym ubolewam ! > ale cóż- komputer zastrajkował -,- Ale spokojnie! Nadrobiłam, nadrobiłam i jestem zachwycona! W pełni zgadzam się z poprzednikami, więc nie bede Ci tutaj zaśmiecać :) Jesteś moją mistrzynią :)

    U mnie nowy, jesli znajdziesz chwilkę( a wiem, że nie bedzie to proste, sama jestem zawalona robotą :D) to zapraszam
    siatkowkaczylimarzeniagodnespelnienia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  26. Ło mamusiu, wpadam a tutaj dwa nowe rozdziały! mam nieogara, wybacz ;)

    Pan tata zwalił mnie z nóg. MISTRZ!
    Bogowie, Misiek... Taki kochany, bohater, obrońca i do tego wyraźnie zakochany a baba tego nie widzi, no...
    Temu Mateuszowi to sama bym chętnie czaszkę w podłogę wbiła. Teraz mu się odmieniło, pf!

    Jak Ty mnie wielbisz, to co ja mam powiedzieć? ;D UBÓSTWIAM! Ołtarzyk Ci wystawię, będę się modlić i śpiewać pieśni pochwalne xD

    OdpowiedzUsuń
  27. Przez cały dzień(prawie,bo od wczoraj) czytam to opowiadanie! jest świetne! a piosenka Within Temtation - Lost jest idealnie dobrana do wątków :) Cieszę się, że ktoś w końcu napisał tak 'inne' opowiadanie ;) Inne, nie znaczy gorsze :)) Miałam na myśli, że to opowiadanie jest naprawdę świetne! :) Życzę weny i zostaję stałą czytelniczką :)

    OdpowiedzUsuń

Podziel się wrażeniami; powiedz, co chciałabyś przeczytać; daj znać, co jest nie tak; pochwal się swoim blogiem; SKOMENTUJ! :)

Zachęcam.

Co na temat Naranji myślą inni? Przeczytaj! :)

Źródło: http://kibicowelove.blogspot.com/2013/08/konkurs-najlepsze-opowiadanie-2013-roku.html