- Daj spokój... - ziewnęłam jak smok przymykając dłonią usta. Nieprzespana noc w Bełchatowie daje mi się we znaki, tym bardziej, że nie zdążyłam nawet wpaść do domu tylko prosto gnałam na uniwersytet - Nie zanosi się, żebym prędko wyjechała do Jastrzębia.
- Siedzisz na uczelni?
- Tak. Rozbiłam namiot, rozpaliłam ognisko i czekam pod salą na kobietę od socjologii.
- Bo ja jestem pod naszym mieszkaniem...
- Jak to? - aż się przebudziłam - Czyżbyś dołączyła do mojego autorskiego klubu wojowania z Michałami?
- Nieeeee - ryknęła - Nie byliśmy pewni, czy zdecydujesz się przyjechać na trening. Służę ci za eskortę.
- Nie ufacie mi? - odpowiedziałam z przekąsem.
- Za dobrze cię znam. Dobra, jadę do ciebie. Która sala?
- Różowy namiot pod Collegium Novum...
- Serio pytam - przerwała mi.
- Pierwsze piętro, 129.
- Zaraz będę.
- Czekaj. Kawusi! Przywieź mi...Cholera - spojrzałam na ekran telefonu - Rozłączyła się.
Akurat w tym momencie przed moimi oczyma przemknęła pani psor doktor habilitowana nauk socjologicznych... Ych. Nienawidziłam tej kobiety od czasu, kiedy pisałam u niej egzamin i była dla mnie okropnie niemiła tylko dlatego, że wybuchła w okół mojej osoby afera z wylądowaniem w szpitalu.
- Zapraszam po pięć osób - wypiszczała swoim cieniutkim głosem z tupetem zamykając za sobą drzwi. Jako jedyna zerwałam się z miejsca, żeby jak najszybciej załatwić sprawę związaną z ocenami. Miałam już dość siedzenia na korytarzu. Widząc, że nikt się nie pali do wejścia stanęłam przy drzwiach spoglądając na ludzi błagalnym wzrokiem.
- No bez jaj, nie wygłupiajcie się - wywróciłam oczyma do znajomych - To tylko odbiór wyników, nie egzamin. Chodźcie! - wszyscy popatrzyli na mnie z politowaniem kręcąc głowami.
- Jakie "nie", co "nie"?! Dawid - wskazałam na jednego z kolegów, którego kojarzyłam - Idziesz ze mną.
- A co mi kurwa szkodzi... - machnął ręką podnosząc się ochoczo.
- Marzenka? Ewelina? - posłałam im pytające spojrzenie.
- Jeszcze ty Iza - jedna z nich chwyciła trzecią koleżankę do kompletu. No i mamy piątkę. Zawsze miałam jakiś dar przekonywania... No, ale żarty na bok. Czas stawić się w komnacie śmierci i zniszczenia, oko w oko z krwiożerczym wykładowcą. Nawet klamkę musiałam nacisnąć pierwsza. To jest ta przyszła odważna elita prawnicza? To oni będą stali na straży sprawiedliwości w naszym kraju? No trzymajcie mnie! Nieśmiało dygnęliśmy w progu, przyglądając się socjolożce. Spojrzała na nas żałośnie i dała nam znak zezwalający na wejście.
- Nazwiska proszę - warknęła. Stojąc w rządku po kolei podawaliśmy swoje dane.
- ... zaliczone na 3, zaliczone, zaliczone ledwo... - wskazywała po kolei palcem, aż doszła do mnie - Pani to zdawała w innym terminie niż wszyscy - zaczęła przyglądać mi się zza okularów.
- No niestety tak wyszło - wzdrygnęłam ramionami.
- Taaak... - zamyśliła się - Pani wyników nie mam. To oznacza, że albo zgubiłam pani test, albo pani nie zdała. Wychodzi na jedno, czyli zapraszam w poniedziałek, popytamy się co nie co - uśmiechnęła się szyderczo.
- Jasne... - starałam się opanować nerwy.
- Kto zaliczył to proszę o podanie indeksów. Kto nie, temu dziękuję za wizytę - skinęła głową i znów zaczytała się w papierkach. Zacisnęłam usta w cienką linię i wyszłam jako jedna z pierwszych, czytaj: ta "oblana". Ledwo powstrzymując się od trzaskania drzwiami, wykonałam parę dziwnych ruchów w stronę zamkniętych drzwi. Zaciśnięte pięści, pokazywanie zębów, klniecie pod nosem... Przyglądając się temu z boku można było wywnioskować, że jestem nienormalna. Cóż, nerwy robią swoje. Energicznie odwracając się w stronę wyjścia wpadłam na Dominikę.
- Co jest? - przerażone spojrzenie przyjaciółki przeszyło mnie na wskroś. Machnęłam jedynie ręką i skierowałam się w stronę wyjścia. Zdezorientowana poczłapała za mną.
- Wyobraź sobie, kurwa - zaczęłam krzyczeć na fotelu pasażera w samochodzie - że to wredne babsko kazało mi przyjść jeszcze raz, bo rzekomo zgubiła mój test. No ja pierdolę!
- Uspokój się...
- Jak mam się uspokoić?! Dalej muszę ślęczeć nad tymi jebanymi Giddensami, Durkcheimami i innymi "wielkimi myślicielami" - wywróciłam oczami podkreślając ostatnie słowa.
- Posiedzisz i zdasz. W czym problem? - kontynuowała spokojnie.
- Bo ja już oswoiłam się z myślą o dwutygodniowym wolnym...
- Osłabiasz mnie - wybuchnęła śmiechem.
- Ty byś się nie wkurzyła, nie?
- A no wkurzyłabym się, wkurzyła. Do tego siała zniszczenie...
- Nooo - pokręciłam głową - Ja też jestem w stanie zabijać.
- Napisz o tym piosenkę...
- A żebyś wiedziała! - zerwałam się po torebkę leżącą na tylnym siedzeniu. Dominika tylko ukradkiem spoglądała na moje poczynania.
- Skoro się za to zabierasz, to ja to widzę tak: krwawa rzeź, mrok, pustka, twoje darcie mordki, które kocham nad życie...
- Cicho - szturchnęłam ją w ramię - Mrok, pustka i darcie mordki będzie na treningu. Z tym, że to ostatnie nie w moim wykonaniu.
- Kubiaka? - zaśmiała się.
- A kogóż by innego? - wzdrygnęłam ramionami.
- Przyznaj, boisz się spotkania z nim?
- Nie - zmarszczyłam brwi - Bardziej nie wiem, czego się spodziewać... - zamilkłam, by chwilę później, aż podskoczyć na fotelu - Dobra, mam pomysł! Socjolożka będzie robić w tej piosence za potwora!
- Ja piernicze - Dominika wywróciła oczami - Faktycznie twórczość inspirowana życiem.Słyszę jak się zbliża, jej wycie przyprawia mnie o dreszcze...
- Chciałaś coś strasznego? To masz! Nienawidzę babska... - pokazałam jej język.
- Nie ma to jak zemsta przez piosenkę. Prawie jak Laureczka.
- Nie wkurwiaj mnie i tym! - zaczęłam energicznie stawiać litery w zeszycie, przebijając się tym samym na parę kartek.
- Taaak jest! Wyżyj się na tym zeszyciku!
- Po angielsku: kiedy zaczniemy zabijać? - wycelowałam w nią długopisem.
- Dobra poliglotko, mamy coś do refrenu... - po zapisaniu słów spojrzałam na nią żałośnie - Wczuj się kurde w klimat, a nie chichrasz się jak głupia. Udajmy, że jesteśmy teraz na jakimś pustkowiu i zaraz zaatakują nas jakieś dziwne stworzonka... Na przykład na hali jastrzębskiego...- When we start killing?
- O tak! - tym razem wybuchła niepohamowanym śmiechem - Niech cię humor nie opuszcza. Widzę, że Jastrzębiu będzie wesoło!
Będąc na miejscu odebrałyśmy Michała Łasko z mieszkania. Wielkość torby jaką ze sobą tachał była powalająca. Niech mi tylko ktoś powie, że baby wynoszą całą szafę podczas wyjazdu na wakacje to uduszę! Uśmiechnięty przywitał się z nami, wskakując na tylne siedzenia.
- Dominisiu moja kochana, złotko ty moje...
- Czego chcesz Łasko? - posłała mu złowieszcze spojrzenie przez lusterko.
- Nie miej mi za złe jak dziś przymilę się trochę do Patrycji.
- Jak to "przymilę"? - odwróciłam się w jego stronę.
- No wiesz... robimy jak najwięcej szumu, żeby Misiek nas zauważył!
- Musimy? - skrzywiłam się.
- Już dawno biedaczyna nie był wkurzony...
- A może go po prostu przeproszę?
- Za co?! - wtrąciła z wyrzutem Dominika - Stare nawyki po Mateuszku ci wracają?
- Nie - wzięłam głęboki oddech - Nie wiem za co... Nie chcę wojny.
- Przypominam ci kochana, że przyjechałyśmy siać popłoch i zniszczenie - szturchnęła mnie w ramię.
- Zabijanko? - uśmiechnęłam się cwaniacko.
- Baby, uspokójcie się. Zabijanko od razu... - pokręcił głową niczego nieświadomy Michał, na co my zaczęłyśmy się śmiać. Fakt, nastrój z podróży z Krakowa jeszcze się nas trzymał.
Stojąc pod halą nabrałam trochę wątpliwości. Nieprzewidywalność reakcji Michała na mój widok skutecznie zablokowała wszystkie mechanizmy śmiałości, o których była mowa w samochodzie. Widać, że Łasko trochę się nakręcił na odstawianie żartów, Dominika natomiast nie odczuwała żadnej presji, w końcu nic nie miała do stracenia. A ja? Ja się bałam nawet iść po korytarzu prowadzącym do szatni. Nie dlatego, że było przyciemnawo i mrocznie, jak we wcześniej opracowywanej piosence, po prostu w głębi duszy wolałam nie natknąć się na Michała.
- Ciiiii! - Dominika złapała nas za ręce - Słyszcie? ONI się zbliżają.
- Kto się zbliża? - Łasko zrobił duże oczy.
- Racja - szeptem wtórowałam Dominice. Po chwili razem cytowałyśmy słowa zapisane jeszcze w samochodzie:
- Słychać jedynie szczęk łamanych o skały paznokci...- dodałam.Czas teraz ucieka, a oni schodzą od tyłu ze wzgórz...
- Wy się dobrze czujecie?
- Odbiło wam? - Michał kontynuował zadawanie pytań.Jednak nie można odnaleźć żadnego tropu tak jakby wszyscy po prostu zniknęli. Ale my wiemy, że są dookoła...
- Wena mój drogi, wena... - Domi delikatnie wtuliła się w jego tors.
- Przybyłyśmy na batalię z wrogiem. Dzisiaj będziemy zabijać - zmrużyłam oczka.
- Ja pierdole - uniósł do góry brwi - Dajcie mi namiary na tego dilera.
- Siatkarze to zło... - wysyczała Dominika.
- Tak jak Jastrzębski Węgiel...
- Patrysia! - zawołał ktoś za mną, podbiegając szybkim krokiem. Początkowo myślałam, że to Kubiak, ale nie pasował mi głos tego osobnika. Już nie mówiąc o tym huraoptymizmie. Nawet nie zdążyłam się odwrócić, kiedy poszybowałam w powietrzu. Tak, to typowe dla Bontje.
- Widzisz, to oni zaatakowali pierwsi - Dominika szepcząc do Michała pokręciła moralizatorsko głową.
- Jesteście popierdzielone.
- Robuś, ja cię podziwiam za te entuzjastyczne powitania - stojąc już na ziemi wtuliłam się w niego, nie zwracając uwagi na ludzi dookoła. Akurat przechodziła zgraja chłopaków: Wojtaszek, Holmes, Tischer i Violas, którzy podawali nam na przemian ręce w geście powitania.
- Cześć - machnął od niechcenia Kubiak, który szedł wśród nich ostatni. Zmierzył nas wzrokiem zaciskając usta. No tak, dalej stałam obejmując Bontje. Popatrzyłam tylko porozumiewawczo w stronę Łasków, na co Michał znacząco poruszął brwiami.
- Punkt dla nas - wyczytałam z ruchu jego warg. Usatysfakcjonowany tym faktem wbiegł do szatni tuż za Kubiakiem i zamknął za sobą drzwi. Zdezorientowany Bonjte jedynie uśmiechał się przygłupawo, drapiąc się po głowie.
- O co tym facetom chodzi?
- Nie przejmuj się nimi - skinęłam głową w stronę szatni - Lepiej szykuj wymówkę dlaczego się nie odzywałeś ostatnimi czasy.
- Nadmiar obowiązków w domu moja kochana - pogładził mnie po ramieniu.
- Ale mam nadzieję, że kawa nadal aktualna?
- Proszę cię - radośnie wywrócił oczami - Takiej okazji do rozmowy bym nie przepuścił!
- Rob, do szatni. Nie będę znowu na ciebie czekał! - w oddali rysowała się postać Bernardiego, który wymachując rękami krzyczał z końca korytarza.
- O cholera... - przymknął ręką usta - Lorciu mnie ukatrupi.
- Dalej się spóźniasz? - przypomniałam sobie o mojej ostatniej obecności na treningu, gdzie również wpadł jako ostatni.
- To jest moja największa wada - zarzucił swoją torbę na plecy i pospiesznie zaczął otwierać drzwi, oceniając odległość jaka dzieli go od trenera - Do zobaczenia na hali.
Lorenzo widząc jego przyspieszone, sarnie ruchy jedynie pokręcił głową uśmiechając się pod nosem. Zwykle nie lubił spóźnialskich, ale Roba nie dało się z tego uleczyć. Robił wszystko na ostatnią chwilę. Przechodząc koło nas zatrzymał się na chwilę.
- Witam ponownie na treningu. A to nowy jastrzębski nabytek? - wskazywał palcem w stronę Dominiki.
- Idealnie pan trafił - wyszczerzyłam się, trącając Domi w ramię - Pan pozwoli, że przedstawię: to jest Dominika, moja przyjaciółka. No i od niedawna dziewczyna Michasia Łasko.
- Taaaaak? Siatkarska rodzina nam się powiększa. Czuj się jak u siebie - podał jej dłoń - Zaczekajcie, aż chłopcy wyjdą z szatni, przebierzcie się i biegiem na salę.
- Panie trenerze, pan wie, że nie chcemy się narzucać. Jeżeli sytuacja tego wymaga to możemy być tylko obserwatorami - puściłam mu oczko.
- Do pierwszego meczu z Effectorem jeszcze daleko - machnął ręką - Jeżeli tylko macie się w co przebrać to zagrajcie.
- Naprawdę? - Dominika otworzyła usta ze zdziwienia, a trener zwrócił się do mnie.
- Nie chwaliłaś się przyjaciółce, że już miałaś przyjemność grać?
- Chwaliła! - wyrwała się Dominika - Nawet oglądałam to w telewizji... Ale, że ja będę mogła?! - zaczęła popiskiwać z radości, po czym rzuciła się Bernardiemu na szyję - Jejku, dziękuję!
- No, już dosyć tych czułości - zaczęłam ją odciągnąć od wyraźnie zadowolonego trenera. W tym samym momencie szatnię zaczęli opuszczać siatkarze. Zauważyłam Martino, który szybko śmignął mi przed oczami. Znowu mnie nie zauważył...
- Mati! - marszcząc brwi odwrócił się w moją stronę. Na jego kamiennej i posępnej twarzy od razu pojawił się uśmiech.
- A co ty tu robisz? - zmierzył mnie wzrokiem kierując się w moją stronę.
- Trenuję z wami. Po raz kolejny z resztą...
- Ostatnio cię nie widziałem - wzdrygnął ramionami.
- No tak, koncentracja - z uśmiechem na twarzy zatrzymaliśmy się na chwilę, aby się przywitać. Ktoś za nami najwyraźniej się zagapił i nie zdążył wyhamować, bo wpadł na naszą uściśniętą dwójkę.
- Nie przeszkadzajcie sobie, przepraszam - zabrzmiał głos speszonego Kubiaka, który przepchnął się pomiędzy nami przyspieszając kroku. No tak, mogłam przypuszczać, że trafię akurat na niego. Druga mimowolna wpadka za mną... Spojrzałam w tym momencie na Matteo. Po raz kolejny milczał spoglądając na podłogę.
- Teraz też koncentracja przed treningiem? - zagadałam.
- Nie. To znaczy... trochę.
- Już nie wybijam cię z rytmu. Biegnij do kolegów - mrugnęłam okiem i zniknęłam za szatniowymi drzwiami.
Po przebraniu się truchtem pognałyśmy na salę. Trening jeszcze się nie rozpoczął, podobno czekali na nas z ustaleniem całego działania.
- Jesteście, świetnie. Ogłoszenia parafialne: dzisiaj nasi goście dostają taki sam wycisk jak cała drużyna - uśmiechnął się podstępnie Bernardi.
- Już to widzę - rozbawiony Tischer pchnął w ramię Holmesa, który również nam dogryzał.
- Nie dacie rady!
- Nie bądź taki pewny Russelku...
- Tak, dzisiaj "nie bądź taki pewny", a jutro oba Michały będą się trudnić masażem swoich obolałych kobiet - cała sala prychnęła śmiechem na słowa Gierczyńskiego. Siatkarze wyraźnie nastawieni byli na droczenie się z nami.
- Niestety obie panie są teraz tylko i wyłącznie w moich rękach - Łasko dźgnął Krzyśka w żebra. Niechcący popchnął stojącego obok siebie Kubiaka, który aż kipiał ze złości.
- Nie zapędzasz się?
- Uuuuu - cała sala zawyła z wrażenia na tę reakcję.
- Przyjaciele walczą o kobiety! - skakał podekscytowany Wojtaszek.
- Ty też się zamknij - Kubiak z wyraźną złością zwrócił się w jego stronę.
- Chyba nie my będziemy zabijać... - wyszeptałam ukradkiem do Dominiki, chwytając ją za rękę z przerażenia. Tymczasem ona starała się przerwać tę napiętą sytuację.
- Skoro chodzą głosy, że możemy tego nie przetrwać to... możemy mieć ostatnie życzenie? - wtrąciła nieśmiało w stronę Bernardiego.
- Słucham.
- Możemy skombinować muzykę na trening?
- No bez przesady kochanie, to nie jest aerobik - wywrócił oczyma Łasko.
- A kto tu mówi o aerobiku?! - tupnęła nóżką, na co nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
- Błagam, skombinujmy! - zażenowanym głosem wtórował Kubiak, co nieco zdezorientowało wszystkich obecnych na sali. Zwykle stronił od tego typu metod uznając je za zbyt dekoncentrujące - Przynajmniej nie będę was wszystkich słyszał.
- Dobrze. Mateusz! - Lorenzo wskazał na Malinowskiego - Załatw radio. Ale zanim się rozproszymy mam jeszcze jedną prośbę. Proszę tylko, aby Łasko nie rozgrzewał się z Dominiką, a tym bardziej Kubiak z Naranją...
- Dlaczego?
- Macie mi się skupić na grze, nie na romansowaniu!
- W takim razie zapraszam cię Patrycjo - uśmiechnięty Bontje wyciągnął rękę w moją stronę.
- Ej, spadaj! - Łasko uderzył w nią przybijając mu "piątkę" - Ja chciałem z nią być!
- Łasko, aż takiego szumu to ty robić nie musisz - wycedziłam przez zęby.
- Uspokój się - wymamrotał ledwo otwierając usta - Rob, poszukaj sobie kogoś innego do rozgrzewki!
- Ale dlaczego?! - wypiszczał Bontje.
- Nie masz do niej dostępu - aktorsko zarzucił swoją wyimaginowaną grzywę.
- W takim razie wybieram Dominikę - wzdrygnął ramionami.
- Ej, czekaj! Dogadamy się...
- Łasko! - przerwał trener - Widzę, że masz ochotę na więcej ćwiczeń niż wszyscy!
- To może... - po raz pierwszy w to całe zamieszanie nieśmiało wtrącił się Martino - Ja będę z Naranją?
Zuch chłopak!
- Dobrze Mat - odpowiedział spokojnie Bernardi wymachując ręką w geście przyzwolenia - Tak będzie najlepiej. Dominika dołącza do Gierczyńskiego, a reszta kompletuje się jak chce!
W tym samym czasie za plecami trenera zauważyłam małą szarpaninę pomiędzy dwoma Michałami. Kubiak chwycił Łasko za koszulkę mocno przyciągając go do siebie.
- Staram się traktować ją jak powietrze, a ty mi wcale tego nie ułatwiasz!
- Misiek! - entuzjastycznie zawołał Łasko klepiąc go po policzku - A już myślałem, że odpuściłeś!
Na te słowa zdziwiony Kubiak rozluźnił delikatnie pięści i mierząc go wzrokiem wysyłał pytające spojrzenie.
- No co robisz takie duże ślepka? Traktujesz ją jak powietrze, a bez powietrza nie można żyć! - Kubiak momentalnie odepchnął Łasko i pokręcił głową z niedowierzania mówiąc coś pod nosem. Odwracając się zauważył, że przyglądam się całej tej sytuacji. Zatrzymał się na moment. Spuszczając głowę na dół przeszedł na drugą stronę siatki. Agresja przeniosła się w tej chwili na niewłaściwą osobę. Przeze mnie napięcie rośnie miedzy dwoma przyjaciółmi... Czuję się winna za tę całą akcję.
Z natłoku myśli wyrwał mnie Matteo. Objął mnie i pokierował pod bandy reklamowe, gdzie mieliśmy się rozgrzewać. Zauważyłam, że nie lubił ćwiczeń na środku sali, wolał ukrywać się po jej brzegach. W pewnym momencie w hali rozbrzmiały znane wszystkim dźwięki. No tak, Malinowski przyniósł już upragnione radio...Z koszmaru, który razem stworzyliśmy, chcę zostać jakoś obudzona...
- No niieeeee! - zawyłam z rozpaczy - Jeszcze raz usłyszę, że 'Ona tańczy dla mnie' to będę niszczyć i zabijać, ale tak naprawdę... - spojrzałam na Dominikę, która powstrzymywała się od śmiechu. Tylko ona rozumiała w tej chwili moje słowa. Tymczasem Mat energicznie odwrócił się w moją stronę i chwycił mnie za rękę.
- A co ci się w tej piosence nie podoba? - zaczął ponętnie ruszać biodrami, wczuwając się w każdy swój ruch. Wybuchłam śmiechem.
- Jak tak teraz patrzę to nawet zaczynam ją lubić - przygryzłam wargi.
- Nie marudź! - pociągnął mnie i przybliżył do siebie. Opierając ręce na jego falującym ciele zaczęłam energicznie wymachiwać głową i wywijać w rytm muzyki. Czułam każdy, dokładnie wyrzeźbiony kawałek jego ciała. Chwilo trwaj wiecznie! Nie przeszkadzał nam nawet szum odbijanych piłek, które nieco zagłuszały "naszą" piosenkę. W pewnym momencie odwróciłam się tyłem do niego, on natomiast chwycił mnie w talii. Nie spodziewałam się, że mógłby być tak delikatny...
- Matteo, kurwa! - krzyknął zdenerwowany trener - Dosyć tych popisów!
- Faktycznie, lepiej zajmijcie się grą - nie wiedzieć kiedy Kubiak pojawił się przy nas, podając nam piłkę. W przeciwieństwie do trenera mówił spokojnie. Szybko zerwał wzrok i odwrócił się na pięcie wracając do Wojtaszka. Smutny widok.
- No to górny, jeszcze raz - Matteo ledwo powstrzymując się od śmiechu wyrwał mi piłkę z rąk. W życiu nie przypuszczałam, że człowiek ten potrafi się uśmiechnąć, a co dopiero śmiać do rozpuku. Gdy się uspokoił, rozpoczęliśmy wymianę podobną do tej z meczu z Częstochową...
- Panie i panowie, starczy tego dobrego. Teraz zagrywki!
- To ja tylko szybko zmienię piosenkę - miałam dość zapętlonego hitu Weekendu, dlatego podbiegłam pod nasz sprzęt grający.
- Swojego rocka tam nie znajdziesz - krzyknął Wojtaszek.
- To chociaż innym disco polo się poratuję... - westchnęłam. Majstrując przy tym urządzeniu co chwila wywracałam oczami słysząc skoczne, przepełnione basem melodie. Dobra, trzecia piosenka będzie ostateczna. Zaciskałam kciuki chcąc trafić na coś przyzwoitego. Raz, dwa, trzy. Trafiłam jeszcze gorzej...
- Majteczki w kropeczki! Na bogato! - Łasko poruszał brwiami.
- W twoim wypadku to chyba w komary - zaśmiałam się wypominając mu wpadkę z bokserkowym "ugryź mnie" podczas pijackiego wieczoru u Kubiaka.
- Skąd ona wie o twoim komarze? Wy się serio dzielicie tymi laskami? - rozmyślania Wojtaszka stłumione zostały przez kubiakowe trzepnięcie w głowę.
- Jeszcze raz coś powiesz to cię...
- No gdzie są zagrywki do cholery?! - trener Bernardi coraz bardziej przestawał nad sobą panować - Naranja, tylko ciebie nie ma na środku!
- Już idę! - niewiele myśląc wbiegłam na pustą stronę boiska. Dopiero po chwili dostrzegłam, że wszyscy jak jeden mąż stali naprzeciwko mnie uzbrojeni w Mikasy.
- Ruchomy cel już mamy... No to jazda panowie! - krzyknął Łasko wykonując pierwszy serw.
- Zaczekajcie, ja może zejd...- nie zdążyłam dokończyć, gdy milion piłek ruszyło w moją stronę. Skuliłam się chowając twarz w dłonie. Nie zerwę, ominą mnie, nie trafią...
- Ała, kurde! - energicznie podniosłam się, gdy jakaś mocna piłka trafiła mnie w plecy. Przez ten ruch ostatnia z nadlatujących piłek, jakby tego było mało, zakończyła swój lot na mojej głowie - Które to chciało mnie uszkodzić?!
- Ja - nieśmiało podniosła rękę Dominika - We start killing w końcu, nie? - pokazała mi język. Wybuchłam śmiechem. To hasło nas dziś nie opuszcza. Chyba faktycznie spiszemy tę piosenkę.
Cały trening upłynął na wygłupianiu się, dokuczaniu, dogryzaniu... Wszystko w jak najlepszym, przyjacielskim porządku. Szkoda tylko, że Kubi nie odezwał się później ani słowem. No może raz, gdy Wojtaszek po raz setny wyrażał podziw co do michałowego "dzielenia" się kobietami. Akurat wtedy dostał niezłą reprymendę od Kubiaka, za co muszę go pochwalić. Też mnie już zaczął tym wkurzać.
Dopiero dwie godziny po treningu dotarliśmy do domu. Dlaczego tak późno? Chłopcy zarządzili wspólne, integracyjne picie piwa. Integrowali się wszyscy: Bontje zapewnił mnie o spotkaniu, Martino zgodził się na mały wypad na miasto, przez co Łasko musi obejść się smakiem wygranej i z pokorą przyznać mi zwycięstwo w naszym zakładzie. Nawet Wojtaszka byłam w stanie zdzierżyć, mimo iż wcale nie zaprzestał tych swoich "śmiesznych" docinek w typowo damiankowym stylu... Albo się już do nich przyzwyczaiłam i nie zwracałam uwagi? Nie wiem. W każdym razie rozmawiałam ze wszystkimi, tylko nie z Kubiakiem. Cały wieczór siedzieliśmy naprzeciwko siebie posyłając złowieszcze spojrzenia. Trzeba przyznać, że więcej w tym było aktorzenia niż faktycznej złości, ale żadne z nas nie zamierzało się poddać. Trudno, chce brnąć w to dalej - proszę bardzo. Ja nie mam za co przepraszać. A nawet jeśli bym to zrobiła to zginęłabym z rąk Dominiki.
Była już dosyć późna pora, dlatego nie miałam zamiaru długo zalegać u Łasków.
- Nooo, to teraz byczymy się tydzień w Jastrzębiu.
- Wy się byczycie. Ja posiedzę z wami chwilę, później uciekam do ciotki, kimnę się i biegusiem do Krakowa - pomachałam palcem w stronę Dominiki i Michała.
- Autobusem pojedziesz?
- Ta, autobusem - prychnęłam - Oczywiście, że... - chwila zastanowienia, głęboki oddech, wzrok skierowany na Dominikę... przecież przyjechałam jej samochodem - Ty mendo, wywiozłaś mnie specjalnie!
- Do tej pory nie mogę uwierzyć, że rozstałaś się ze Ślicznotką i nawet tego nie zauważyłaś - chichrała się pod nosem.
- Jestem bez samochodu, cholera! Czuję się naga! - zaczęłam wymachiwać rękami.
- Jesteśmy moim samochodem. W każdej chwili mogę ci go pożyczyć do ciotki.
- A jak pojadę na egzamin?!
- Wszyscy z tobą pojedziemy, akurat będzie po meczu.
- No to jest ostatni, maleńki szczególik - zmrużyłam oczka - Nie mam notatek.
- Znajomi prześlą ci mailem - wywróciła oczami - Kawy?
- Na wszystko masz odpowiedź? - przeszyłam ją wzrokiem - Poproszę, bo coś czuję, że zaraz padnę.
- A co to się robiło przez całą ubiegłą noc? - Łasko posłał mi pytające spojrzenie. Szczerze mówiąc zagiął mnie tym pytaniem. Na pewno nie opowiem mu o Bełchatowie...
- A co cię to obchodzi?! - w tym samym momencie zabrzmiał dzwonek do drzwi.
- Misiek, idź mu otwórz - machnęła głową Dominika, na co Łasko ochoczo potruchtał do korytarza.
- MU?! Jak to jest ten o kim myślę...- wymachiwałam nożem stronę Dominiki, gdy usłyszałam głos Kubiaka w korytarzu.
- Dobra, dawaj mi te głupie przepisy od Bernardiego, bo zaraz... - zdezorientowany stanął w drzwiach. Spojrzeliśmy na siebie wywracając jedynie oczyma - Kurwa, wiedziałem, że to podpucha.
- A ja chyba faktycznie zacznę zabijać!
Naranjowa twórczość numer 3:
Within Temptation - The Howling.
Raptem dwudniowy powrót na uczelnie i tyle załatwień na mej głowie! Przepraszam, że zaniedbałam Wasze blogi, ale dzisiaj zrobię wszystko, aby te straty nadrobić :)
Rozdział wyszedł mi jakiś dziwny, być może dlatego, że sama mam dziwny nastrój. Nie wiem, czy jest do ogarnięcia, ale robiłam co w mojej mocy, aby był czytelny :)
Ktoś wybiera się do Katowic na Ligę Światową? Z kimś ponownie się zobaczę ;)?
Po kilkunastominutowym ustalaniu miejsc, negocjowaniu cen i emocjami związanymi z pośpiechem mogłyśmy się cieszyć cudem zdobytymi biletami :) Co ja bym bez Ciebie zrobiła Moja Droga :*?!
Nie zanudzam, już rozdział Was dostatecznie wymęczył :)
Życzę miłego weekendu ;*
To zacznę od tego, że widzimy się w Spodku! No i w Łodzi również, oczywiście ;) Mi też cudem się udało zdobyć bilety, choć miejsca mam średnie. No ale mówi się trudno...
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału (ów). No, sprawy się troszeczkę pokomplikowały! Dopiero co rano zdążyłam przeczytać o nieziemskim seksie z Bąkiem, wracam z uczelni, a tu Jastrzębie, struty Kubi i oblany egzamin... Szalona Naranjo, przestaję po woli nadążać! ;p
Mimo tego, że Patce jest z Mikim lepiej lub gorzej (co jak co, ale namiętności mu nie brakuje...), to nie podoba mi się taki obrót spraw. Wolę z nią Kubiaka, liczę na to, że chłód i nieporozumienia między nimi szybko zostaną wyjaśnione! Oni mi jakoś bardziej pasują razem ;) Ale tu już wiesz, bo pisałam niejednokrotnie. Niepokoi mnie atmosfera między Dzikiem i Łasko. Cholera, to najlepsi kumple, a żrą się o pierdoły. Niechże się w końcu ogarną, bo to przestaje być śmieszne :(
Naranja tworzy coraz więcej- prawidłowo, niech się dziewczyna rozwija, w końcu kiedyś trzeba robić tę karierę, nie? ;) Nawet pani dinozaurus pospolitus socjologus może być inspiracją ^^
Buziaki, S. ;*
+ zapraszam na nienawiść pierwszą- http://nienawisc-od-kolyski.blogspot.com/
Super. ;3 Na Polska - USA? Nie możesz na Polska- Brazylia? Spotkałybyśmy się. :D
OdpowiedzUsuńSPODEK, KATOWICE, WIDZĘ SIĘ Z TOBĄ <3
OdpowiedzUsuńsię zapytam: jaka sekcja? ;D
A co do rozdziału to świetny, Kubiaczek, który nic nie mówi praktycznie to jakiś ewenement na skalę światową :D A Martino mateczkoooo <3
pozdrawiam, Julka :*
Cały czas się śmieję myśląc o namiocie :D Kurde, nie wiem, może ja jakaś dziwna jestem ;_;
OdpowiedzUsuńAchhh, gubienie testów, skąd ja to znam <3 Były też sprawdziany zalane piwem, nie pytam nawet jak to się stało...
Kubiaczek niby taki obojętny, a coś czuje na pewno. Zazdrość zżera od środka, i co? Trzeba było się tak uruchamiać? Nie!
Taki urok disco polo! ;D Ale mogło być gorzej! Mógł być... Bieber! Ha! Trzeba się cieszyć, że to tylko przaśna, rodzima twórczość! ;D
Konfrontacja, w końcu! Niech schowają dumę do kieszeni i się pogodzą! Nie można tak! ;D
Pozdrawiam ;>
volleyball-journalist.blogspot.com
po przeczytaniu rozdziału śmiało stwierdzam, że faceci to takie duże dzieci, które obrażają się jak tylko coś idzie nie po Ich myśli...i rzecz jasna przykładem jest nie kto inny jak Pan Kubiak;)
OdpowiedzUsuńzżera mnie ciekawość jak będą się zachowywać w mieszkaniu Łasko, czy dojdą po porozumienia, czy wręcz przeciwnie i będą latać talerze:p
osobiście również uwielbiam twórczość Within Temptation:D
mi niestety w tym roku nie uda się zawitać do Katowic:/ czekam nadal na bilety do Wrocławia, na które mam nadzieję uda mi się zapolować;)
pozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Czytałam w takim pośpiechu, ale jestem tym rozdziałęm mega usatysfakcjonowana, nie wiem co Ty od niego chcesz??:)
OdpowiedzUsuńNie będzie mnie w spodku, bo nie ma mnie wtedy w kraju, ale dwa dni później, gramy we Wrocku i mam nadzieję, że zdobędę bilet, bo wracam wtedy i prosto chciałabym ejchać na mecz ale co ROZDZIAŁU a nie o głupotach!:p
Ona ma być z Kubiakiem, no kurde. Nie lubię Matteo, nie pasuje mi tu i mnie wkurza. Niezła podpucha z Kubim i Patką, niech się w końcu cholera dogadają i będzie pięknie! :)
Koczowanie w różowym namiocie, rozwaliło mnie na łopatki. Jak nie połączysz Patki i Kubiaka, oberwiesz na meczu!:P
Pozdrawiam ciepło :*
Rewelacyjny rozdział! Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Ten fragment o "różowym namiocie" był świetny xd Naranja ma wredną socjolożkę -,- Ten Bontje jest taki słodki! ;3 Zawsze i wszędzie przy niej na "doczepkę" xd Bardzo podoba mi się tutaj postać Michała Łasko, który jest taki niezależny. Trochę martwi mnie zachowanie Kubiego, ale mam nadzieję, że w przyszłym rozdziale wszystko się wyjaśni ;) Czekam z niecierpliwością! ;D
OdpowiedzUsuńwww.aloone321.blogspot.com
Uwielbiam Patrycję, uwielbiam Dominikę.
OdpowiedzUsuńa Łasica to w ogole... wymiękam.
Nie lubię Bontje, jakoś wpierdziela się bez potrzeby. :P
Niech Kubiak schowa dumę, Naranja też- pogodzą się, zaczną kopulować i powstaną małe dziczki.
uh piękna historia co nie ? :)
ale na poważnie. Kiedy się pogodzą ? bo smutno mi się robi!
Całuski Wiedźma :*
zapraszam na III część ;)
Usuńpasiaste szczęście.blogspot.com
Całuję Wiedźma ;*
Cholera,niech oni się pogodzą! :c Bo to smutne,no! I Martino,niesamowite! :D
OdpowiedzUsuńJak ja lubię czytać,jak jakiś pohater u Ciebie się z kimś przekomarza! :D
To jest świetne,serio!
Pozdrawiam serdecznie!:3
A mi szkoda biednego Miśka K. :* Powinna się koło niego jakas fajna laska zakręcić, co by Naranja swą głupot pojęła :D
OdpowiedzUsuńHA! PRAWIDŁOWO!
OdpowiedzUsuńKurde, nic innego nie przychodzi mi do głowy....... to przez tę pogodę! ;)
Ale ja tam jeszcze bym chciała, żeby się nie godzili.. ;> tak trzyma w napięciu! :D
Pozdrawiam. ;*
Ejejej rozdział jest świetny, z resztą jak zawsze! Gubienie testów, jak ja to dobrze znam :D A ten namiot rozwalił mnie po prostu po całości. Kubiak niby tego za bardzo nie okazuje a zazdrość zżera go od środka wiiidać. A 'zabijanie' Dominiki i Patki jak widać nie dojdzie do skutku chyba bo prędzej oni sami za własne docinki się powybijają. O matko, śmiejący się Martino, właśnie próbuje to sobie wyobrazić :O Pati ma rację bo niby za co ma przepraszać Kubiaka? To on zawalił na całej linii i to on powinien schować swoje męski ego i przeprosić Patkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplusio c: i zapraszam na 30 ;-) http://back-to-love-one-step.blogspot.com/2013/04/rozdzia-xxx.html
A więc zacznę od tego, że nienawidzę długich rozdziałów! Ale ten jest wyjątkowo wyjątkowym wyjątkiem.;)) Babka, która zgubił czyjś egzamin, jaka kretynka. Chyba oplułabym jej twarz, gdybym tam zajrzała. Jakoś widzę Kubiaka i Naranje razem. Ale obok Kubiaka powinna zakręcić się jakaś dziewczyna. Ooo, już sobie wyobrażam sceny zazdrości.:) Dużo by się wtedy wydarzyło w każdym razie. Dziku z Łaskiem się kłócą o byle co..
OdpowiedzUsuńA Naranja bardzo dobrze robi, bo nie ma za co przepraszać Michała. Scena z Martino mnie rozwaliła i w ogóle ta piosenka (której nienawidzę). Ale całość dała fajne efekty.:)
O kurcze, te teksty Naranji są genialne. "Zabijanie" Dominiki i Patrycji mnie rozbawiło.
Bardzo Ci zazdroszczę, że możesz jechać na taki meczyk. Ale przynajmniej Tobie się udało.:)
Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością i zapraszam do mnie na nowy. 169141613.blogspot.com
Pozdrawiam ;♥
Ej no serio ? Musiałaś zakończyć w takim momencie ?
OdpowiedzUsuńNo, no żarciki widzę się dzisiaj trzymały dziewcząt. I bardzo dobrze :)
No to myślę, a raczej jestem troszkę pewna, że spotkamy się w Katowicach, bo ja też wczoraj wywalczyłam bilety ! Z czego jestem niezmiernie dumna ! Hahahha. :D
Pozdrawiam ;3
Na pewno zda. Ta baba jest wredna, prawdziwie wredna. Jędza i tyle. Musi bardzo, ale to bardzo nie lubić Naraji. Po prostu musi jej zazdrościć i tyle. Nie ma innego wytłumaczenia. :D
OdpowiedzUsuńTest Łaski do Kubiaka : " Traktujesz ją jak powietrze, a bez powietrza nie można żyć! " oddaje chyba całe uczucie Miśka do Patrycji. Mam nadzieję, że się pogodzą. Muszą ! :)
Pasują do siebie idealnie.
Dominika jest świetna. Wszystko zaplanowała. Może właśnie ten tydzień coś zmieni. Kto wie ?
Jak dobrze, że piszesz taaakie długie. ( czyt. długi nie równa się nudny ) Na pewno nie w Twoim przypadku. Zniecierpliwiona czekam na następny i następny.
Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni. Musi być dobrze. :)
Nie zanudzam. :D
Pozdrawiam Paaula <3
tymczasem zapraszam do siebie na nowy rozdział : http://fly-bird-is-free.blogspot.com/
Tak to znowu ja. Sorry za spam. Ale opublikowałam niedawno nowy rozdzialik :D
Usuńhttp://fly-bird-is-free.blogspot.com/2013/04 /rozdzia-35-wszedzie-rodzina-atmosfera.html
Pozdrawiam Paaula. <3
Się pokomplikowało trochę :)..... Ale mieli zabawę na treningu. Bez włączenia piosenki domyśliłam się od razu o jaką wchodzi :D Otwieram a tu "Ona tańczy dla mnie". A potem jeszcze taniec Martino i od razu przypomina się taniec ..No po prostu ahhh*-* Ale kolejna piosenka rozbroiła mnie...że majteczki w kropeczki???Hahahaha :D Podoba mi się to co ta trójka zaplanowała,ale potem troszkę szkoda mi się Kubiego zrobiło. Mam nadzieję,że w końcu któreś z nich zmądrzeje i wyciągnie rękę pierwsze. Buziaki ;*
OdpowiedzUsuńSuuper rozdział :) Jak czytałam, to właściwie cały czas miałam banana na twarzy :) Szkoda tylko, że Michał próbuje traktować Patkę jak powietrze :) Ale Łasko słusznie zauważył, że bez powietrza nie da się żyć, więc może....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess :*
Wspolczuje Patrycji starcia z sorka. Trening? Wspanialy! Bontje mnie rozsmieszyl, a Matteo zaintrygowal - znowu. Dobrze, ze nareszcie wygrala zaklad. Ach ten Dziku, przeciez widac ze jest cholernie zazdrosny o Patke! Czekam na kolejny rozdzial :* belchatowska-ulica.blogspot.com i zapraszam na nowy rozdzial
OdpowiedzUsuńNieustanny banan na mojej twarzy jawił się podczas czytania o treningu ;D Oj bieeedny Michaś, taki zbulwersowany. Wpadł po uszy i Łasko miał rację mówiąc, że bez powietrza żyć się nie da ;) I ta końcówka! Cwane to było, bardzo cwane ;D
OdpowiedzUsuńTwój Wojtaszek to też taka mała upierdliwa menda, jak u mnie xD
Kochamy wrednych wykładowców, oj kochamy. Szczególnie tych, którzy gubią nasze testy. Doskonale rozumiem, że się dziewczyna wkurzyła, ja bym chyba nie wytrzymała na jej miejscu.
pani w nagłówku ma jeden z moich ulubionych wokali ;) i do tego genialne włosy. masz kolejnego plusa ;D
Simone była pierwszą moja myślą podczas 'nagłówkowego dylematu' :)
Usuńteż ją uwielbiam :) jest utalentowana, pozytywnie pierdzielnięta i do tego straaasznie śliczna :) można powiedzieć, że jestem fanką jej urody
jakkolwiek to dziwnie nie zabrzmi ;D Epice też lubię...w sumie to drugi zespół po Within Temptation który wkręcił mnie w gothic metal ;D
coś czuje że mamy podobne gusta muzyczne ;D
oj taak i mega sympatyczna - byłam na Epice w Katowicach i mnie oczarowała!
Usuńmetal symfoniczny i gotycki - moja miłość od pierwszego wejrzenia ;D
zapraszam na kolejny rozdział do siebie ;)
W jakim programie robilas ten nowy naglowek?
OdpowiedzUsuńMagia Photoshopa ;D
UsuńJezuniu! Ge-nia-lne!
OdpowiedzUsuńJest 9:15, więc jeszcze nie ogarniam co sie dzieje dlatego jesli cos mamrotam bez sensu to musisz wybaczyc :D
Po pierwsze: jakii świetny nagłówek! Może był już wcześniej, a ja nie zajarzyłam ze jest < z moim opóźnionymi zapłonem to nie trudne > Ale jest świetny!
Po drugie: rozdział mnie .. zaintrygował. Uwielbiam czytac Twojego bloga, jest taki lekki, nawet jak napiszesz dłuugi rozdział, to czyta sie go z przyjemnością < już to pisałam kiedyś, nie? :D >
Po trzecie i najmniej ważne. Kolejny, nowy rozdział u mnie http://siatkowkaczylimarzeniagodnespelnienia.blogspot.com/
W ten śnieżny (przynajmniej u mnie) dzień, zapraszam na nowy rozdział. :-) zycie-z-siatkowka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;3
Reakcja, kiedy Łasko nie ogarniał na korytarzu mnie rozbroiła! :D
OdpowiedzUsuńCzyli Kubiak przyszedł za sprawką Łaska i Dominiki. Ciekawie, ciekawie... :)
Pozdrawiam! :*
No to jadę od początku.
OdpowiedzUsuńRóżowy namiocik mnie rozśmieszył, ale baba od socjo wku*wiła nieziemsko. Sama bym chyba poszła do dziekana, czy cokolwiek, żeby jednak poszukała "zaginionej" pracy. Ale przecież student nie ma żadnych praw. ;)
Uśmiałam się do łez, czytając jak to dziewczyny wpadły na halę, odwalając z tym tekstem piosenki :) Tańce z Matteo utrzymały humor na poziomie, opisy zachowań Miśka... jeju :D W sumie cieszę się, że to koniec zakładu z Łasko, bo nadal jestem ZA Pati i Dzikiem! Nie mogę się doczekać jakiejś akcji na tym froncie. I sądząc po końcówce rozdziału, w kolejnym coś będzie się działo, prawda? :>
I po co zarywała noc z Bąkiem?! Nie lepiej było pojechać do Miśka i się pogodzić?! :P
Wiesz, że lubię czytać tę historię, co się będę więcej rozpisywać no... :D
Co do Twojego komentarza u mnie - póki będzie coś z Karola i Oliwki, to jeszcze trochę, no chyba, że coś mi całkiem się pomiesza. Nie umiem pisać nudnych rozdziałów, ale to wróci, mam nadzieję, bo muszę polać trochę wody, zanim przejdę do konkretów! :D Nie lubię Bartosza, to była raczej wstawka mająca na celu urozmaicenie relacji Kłos-Szmigiel. ;) Historia lubi się powtarzać, a przeszłość często wraca... ale moje opowiadanie nie będzie zwyczajne, to też nie zdradzę, czy Kuba pojawi się kolejny raz. :)
Pozdrawiam cieplutko i czekam na kolejny rozdział,
dwunastapiecdziesiatjeden.blogspot.com
Kurczaki! :D Zacznę od tego, że górny wygląd bloga megamega mi się podoba! :))
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału.. pani psor już na samym początku mnie ostro zdenerwowała ( gładko mówiąc ). A Pati i Dominika w aucie, pisanie piosenki i cały czas przewijający się fragmencik o zabijaniu rozbrajały mnie cały czas :D
Troche smutno, że Michałki się kłócą, ale jakoś muszę przeżyć i czekać na poprawę tego wszystkiego.. chociażby mając nadzieję, że coś ruszy do przodu przy tym spotkaniu u Łasków :)
Pozdrawiam ;*
Rozdział jest super! Bardzo podobała mi się akcja na treningu. Tylko nie Patka z Michałem się w końcu pogodzą! A no i nowy wygląd strony też jest niezły :D Zapraszam jeszcze do mnie na kolejny rozdział http://gdymyslalaszewiesz.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Luna :D
Świetny rozdział :)) czekam na więcej :3 Zapraszam na kolejny rozdział :))))
OdpowiedzUsuńhttp://4volleyball44.blogspot.com/
Pozdrawiam :)
muszę przyznać, że bardzo oryginalna historia! zaciekawiła mnie;>
OdpowiedzUsuńoczywiście dopisuję twoje opowiadanie do mojej listy i bardzo dziękuję, że się postanowiłaś zapisać:) poinformuj mnie o trzecim rozdziale, dobrze? będę wdzięczna:)
Zapraszam na 31 ;-) http://back-to-love-one-step.blogspot.com/2013/04/rozdzia-xxxi.html
OdpowiedzUsuńSuper rozdział.
OdpowiedzUsuńMichał mógłby przeprosić, a nie unosić się honorem.
Pozostało tylko czekać na następny rozdział.
zapraszam do siebie na 2 rozdział. http://volleyball-lovep.blogspot.com/2013/04/rozdzia-2.html
Myślę, ze sie spodoba
Pozdrawiam :**
No hej hej hej hej hej! Wlasnie dodalam nowy nowiutki nowiusienki ozdzial wiec...informuje cie o tym! :D
OdpowiedzUsuńhttp://mikasa-i-gra.blogspot.it/2013/04/rozdzial-8.html
Papaszki i buziaczki!