- Wejdź na Onet i sprawdź co zmajstrowała – odpowiedziała.
- Nie możesz mi tego powiedzieć przez telefon?
- Tego słowa nie opiszą – zaśmiała się.
O co może chodzić? Skąd Laureczka w portalach informacyjnych? Rozpoczyna karierę? Przecież ta informacja wcale nie byłaby straszna. Ma do tego takie samo prawo jak i ja. Plus posiada równie wielki talent. To musi być coś spektakularnego, skoro Angelika raczyła mnie o tym poinformować. Pozostaje mi żyć w niepewności do momentu, aż dotrę do hotelu i sprawdzę to na swoim laptopie.
Usiadłam zdezorientowana na ławeczce, zapomniałam się przebrać. Cały czas myślałam… myślałam, mając jednocześnie kompletną pustkę w głowie. Nagle usłyszałam pukanie.
- Mogę? – zapytał nieśmiało Kubi.
- Właź, co się głupio pytasz.
- Nie chciałem zastać cię w pół nagiej. Znaczy nie, że nie chciałem, ale… - zatrzymał się spoglądając na mnie ze zdziwieniem – siedzisz tu od 20 minut i nawet się nie przebrałaś?
Spojrzałam w dół. Faktycznie, cały czas siedziałam w jego koszulce. Przysiadł się koło mnie w milczeniu. Odłożył telefon, który akurat trzymałam w dłoniach.
- Mów mi tu jak na spowiedzi – co się dzieje?
- Spijemy się dzisiaj? – popatrzyłam na niego wzrokiem kota ze Shreka. Zaśmiał się spoglądając na mnie równie litościwie.
- Skoro tego wymaga sytuacja – objął mnie swoim ramieniem.
- Ale tak, żebyś dotarł na jutrzejszy trening.
- Jutro to ja mam dzień wolny. Zawsze przed meczem mamy czas tylko dla siebie – zaczął głaskać mnie po ramieniu.
- To wyjdź, zaraz się przebiorę.
- A nie mogę zostać? – przycisnął mnie do siebie jeszcze mocniej.
- Wyjdź! – krzyknęłam z delikatnym uśmiechem, próbując podnieść go z ławki. Ani drgnie.
- No nie wygłupiaj się! Chcesz ze mną spędzić romantyczny wieczór przy lampce wina?
- Zawsze o tym marzyłem – rozmarzonym wzrokiem błądził po suficie. Machnęłam mu ręką przed nosem, aby przywrócić go na ziemię.
- To wypad! – uśmiechnęłam się wskazując mu drogę do drzwi. Wstał posłusznie i popatrzył na mnie podejrzliwie mrużąc oczy.
- Ostraaaa, lubię takie…
- A idź! – wypchnęłam go za drzwi.
Podbiegłam do torby szukając swoich ubrań. 5 minut i byłam gotowa. Po spakowaniu wszystkich rzeczy próbowałam się wydostać z tą ogromnie ciężką torbą. Na korytarzu nie było już nikogo poza Bontje. Rzucił mi się z pomocą.
- Gdzie ty się wybierasz z tym tobołkiem! – krzyknął radośnie odbierając mi go z rąk. Przy nim nie dało się zachować powagi, musiałam zacząć się śmiać.
- Jeju, dziękuję ci za pomoc. Jak ja ci się odwdzięczę… - rzuciłam bezmyślnie.
- Wymianą numerów? – palnął z nutką niepewności w głosie. Nie wiedziałam jak wybrnąć z tej sytuacji. Chyba się nie dało.
- A obiecujesz, że nie będziesz mnie nękał późnymi nocami?
- Obiecuję, że będę dzwonił tylko w dzień. I tylko z propozycją wspólnego wypadu na kawę – mrugnął do mnie porozumiewawczo.
- Jeszcze nie wiesz czy się zgodzę…
- Jestem bardzo ugodowym człowiekiem, myślę, że się jakoś dogadamy.
- Ugodowym, wesołym i uroczym – dopowiedziałam szukając w telefonie swojego numeru. Wymieniliśmy się, w końcu czemu nie. Sympatyczny z niego chłopak, ciągle się uśmiecha. Kolejny fajny kumpel z Jastrzębia, a co! Idąc środkiem korytarza minął nas, trącając mnie niechcący Martino. Nawet się nie odwrócił i nie przeprosił. Ślepo gnał przed siebie z torbą w ręku i słuchawkami na uszach. Spojrzałam na niego wzrokiem mordercy, ale cóż… nawet tego nie zauważył.
- A tym to się nie przejmuj – mówił Rob wskazując palcem w stronę Matteo - Tyle razy ile próbowałem do niego zagadać to głowa mała. Odpowiedział jednym słowem i tyle. Zawsze sam, zawsze nijaki, zawsze przypakowany! Człowiek z jedną twarzą. Rasowy poker face. – zaśmiałam się z tych wszystkich rozkmin Roba. Taki tam, dwumetrowy wesołek. W końcu natknęliśmy się na Kubiaka. Jego mina mówiła wiele. A raczej tylko jedno – znowu Bontje…
- Dziękuję za dostarczenie mojej torby – rzucił nieprzyjemnie w jego stronę, poczym zwrócił się do mnie – Trzeba było zaczekać, przecież nie zostawiłbym cię z tym wszystkim samej – pogroził mi palcem.
- Na co miałam czekać. Przebrałam się i wyszłam.
- Szczerze mówiąc myślałem, że zajmie ci to więcej czasu – podrapał się po głowie – to co, zapinaj kurtkę i jedziemy do mnie.
- Po drodze zahaczmy o jakichś hotel, od razu zostawię sobie rzeczy.
- Po co ci hotel? Śpisz u mnie! – zbulwersował się Misiek.
- A masz wygodną kanapę?
- Mnie tam pasuje, więc się wyśpię.
- Chyba sobie żartujesz! Dwie noce chcesz tam spać?!
- Ja mam dwa łóżka na mieszkaniu! – krzyknął zza naszych pleców Michał Łasko, który wyraźnie chciał się dołączyć do rozmowy.
- Twojego łóżka mi nie potrzeba – odpowiedział Kubiak.
- Nie tobie go proponowałem…
- Dobra, chłopaki, nie ważne. Idziemy pić? – już podirytowała mnie ta bezsensowna kłótnia.
- I to mi się podoba! Dziku, takiej dziewczyny ci potrzeba!
- Błagam, kolejny, który bawi się w swatkę… – uśmiechnęłam się.
- E tam w swatkę od razu. Bardziej w przyjaciela rodziny! Jednoosobowej rodziny Kubiak. A że jednoosobowa – to już mnie zaczyna nudzić. Stąd te propozycje. No ale dobra, żarty na bok. Gdzie pijemy? – dopytał Łasko.
- No jak gdzie… u twego przyjaciela!
- Absolutnie nie czuj się zaproszony – dodał Misiek – Patka, miało być romantycznie.
- A kto powiedział, że nie będzie… - Łasko spojrzał ponętnym wzrokiem w stronę Kubiaka obejmując go przy tym. Ten tylko wywrócił oczyma.
– Faktycznie trzeba kupić dużo alkoholu…
Kupiliśmy trzy duże wina. To chyba wystarczająca ilość na odpowiednie wprawienie się do poruszenia wszystkich trudnych tematów. Konkretnie dwóch. Nawet nie wiem, jak zacząć tę rozmowę o Zbyszku. Coś czuję, że tak jak Igła dostanę ostre kazanie na temat mojej niepotrzebnej ingerencji w ich sprawy. Ale dlaczego od razu niepotrzebnej? Prawdopodobnie to jedyna szansa na to, żeby znów zaczęli się do siebie odzywać, żeby znów było jak dawniej. W sumie… co ja mam do stracenia?
Dotarliśmy do mieszkania. Nie było jeszcze z nami Michała Łasko, pojechał się odświeżyć do siebie. Deklarował swoje przybycie za pół godziny. Myślę, że do tego czasu i my się ogarniemy.
- Masz coś ciekawego w lodówce?
- A po co ci lodówka? – zapytał Kubi szukając korkociągu.
- Chciałam przygotować jakieś zakąski do winka…
- Coś tam mam. Plus znajdę paluszki i chipsy w szafce. Spoko, z głodu nie pomrzemy – mrugnął do mnie oczkiem.
Znalazłam ser, ogórki kiszone, paprykę, jakieś grzybki w słoiku, oliwki… swoją drogą bardzo urozmaiconą dietę prowadzi Dziku. Nie spodziewałam się tego po nim. Bardziej liczyłam na jakieś schabowe, kiełbachy, golonki… ogólnie sporą ilość okropnego, tłustego mięcha.
- To ja zrobię koreczki. Masz wykałaczki? – zapytałam ledwo utrzymując w rękach te wszystkie składniki.
- Już ci daję… - zaraz znalazł się przy jednej z wielu szuflad znajdując to, o co go proszę.
- No nie powiedziałabym, że jesteś taki wyposażony – uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
- Ha! Lubię sobie czasem pokucharzyć.
- Dobrze gotujesz?
- Zależy co kto lubi. Uwielbiam kuchnię włoską i grecką. Ale tradycyjny obiad też zrobię. Jakoś trzeba było się usamodzielnić. A tobie pewnie gotuje gosposia?
- Co to za pytanie? Proszę cię. To, że mnie znasz z telewizji nie oznacza od razu, że jestem jakimś snobem, który niczego sam nie potrafi zrobić.
- Przepraszam, jeśli to tak zabrzmiało, ale ja bardzo chętnie wynająłbym sobie gosposie na twoim miejscu. Wiesz ile to mniej roboty?
- To będę twoją gosposią – zaśmiałam się pod nosem.
- Proszę cię, taka gosposia to skarb. Nie wypłaciłbym się.
- Jak mnie od czasu do czasu przenocujesz po meczu to w zupełności wystarczy. Dobra, idź się myć, bo wbijam po Tobie. – jak go poprosiłam tak zrobił.
Koreczki zrobione, nawet kanapeczki czekały już gotowe do zjedzenia. Postanowiłam wykorzystać wolny czas na zwiedzenie mieszkania Kubiego. Fajny kącik, w nowym budownictwie, dosyć gustownie urządzony. Zakładam, że to jeszcze sprawka jego byłej. Do tego potrzebna była kobieca ręka, nie wierzę, że nie! Spory salon połączony z kuchnią i jadalnią, sypialnia z dużą, oszkloną szafą, do tego ten niebywały porządek. Aż dziw, że mieszka tutaj samotny mężczyzna. W korytarzu dostrzegłam zdjęcia z wyjazdów reprezentacyjnych. Jest Igła, jest Cichy Pit.. O, Kurek! Może w końcu go poznam. Jest też zdjęcie ze Zbyszkiem…
- Mam jeszcze fajniejsze zdjęcia z olimpiady, ale dopiero za jakiś czas pojawią się na ścianie – dopowiedział zachodząc mnie od tyłu i dźgając mokrymi dłońmi w boczki. Odciągnęłam je od siebie, cały czas stojąc do niego plecami.
- A gdzie sesja z lat młodości?
- Nie chciałabyś widzieć młodego Kubiaka.
- Właśnie, że chciałabym – odwróciłam się chcąc niczym poczciwa ciotka, wytargać go za policzki – O ja piernicze! – zasłoniłam oczy ręką – Już się wycofuję, już nie patrzę! – zastałam go w ręczniku.
- Nie bój się. Nie widziałaś faceta bez koszulki? – zapytał podejrzliwie.
- Widziałam. Ale nie ciebie. Tak mi… dziko.
- Przy Dziku nie da się nie czuć dziko. – zaśmiał się – Łazienka wolna.
Odstawiłam kieliszek i poszłam się umyć. Jak to zwykle ze mną bywa – stałam pod prysznicem dobre 30 minut, wychodziłam kolejne 10 minut, ubierałam się - również 10, plus 20 minut na ogólne ogarnięcie się. Nie wiem, jak Misiek zareaguje na ten mój mały, toaletowy maraton, ale cóż… myślę, że mnie zrozumie. Wychodząc zastałam już Michała Łasko. Już dopili wino do połowy.
- W takim tempie braknie nam tego do 20.
- Słuszne spostrzeżenie. Michałku mój kochany, najulubieńszy z przyjmujących… Skocz no tu za rogiem do monopolowego – przymilał się Łasko.
- Tobie nic nie będę kupował, sam sobie idź.
- Ale to Patryśka chciała…
- Patryśka umie mówić.
- No to ładnie prosimy cię razem – stanęliśmy przed Kubim robiąc do tego słodkie minki. Ten tylko skrzywił się delikatnie.
- Będę za pięć minut.
- Widzisz Pat, tobie zawsze ulegnie! – skwitował Łasko przybijając mi żółwika.
Nie minęła chwila, gdy Dziku zniknął za drzwiami. Zostałam sama z Miśkiem Łasko.
- A co tam słychać u Dominiki? – zapytał ukradkiem na mnie spoglądając.
- Uczy się biedaczyna. Ostatnio załatwiła moją sprawę z wytwórnią.
- Nooo, ona to jest obrotna!
- Tak, bardzo. Załatwiła definitywnie.
- To znaczy?
- To znaczy, że zerwała kontrakt. Mało tego stwierdziła, że otworzy własną wytwórnię, dzięki czemu nie stracę wiele cennego czasu na wydanie płyty. – Misiek Łasko wybuchł śmiechem.
- Uwielbiam ją… - rozmarzył się. Spojrzałam w tym momencie na niego. Wydawał się taki rozanielony… Zakochany Łasko. Coś niesamowitego.
- Macie ze sobą kontakt? – zapytałam z ciekawości.
- Codziennie dzwonimy do siebie – uśmiechnął się pod nosem – myślisz, że byłoby coś z tego?
- Między wami?
- Jak najbardziej. Nie ukrywam, że potwornie mi się podoba. Do tego jest inteligentna. Czuję się przy niej… - wziął głęboki oddech – naprawdę dobrze.
- Utrzymuj ten kontakt, może w końcu zechce się z kimś związać – poklepałam go po ramieniu – a skoro tak się sytuacja układa to będę ją zabierała ze sobą do Jastrzębia.
- W końcu zechce? Czyli… raczej nie chce mieć ze mną zbyt wiele wspólnego?
- Jest specyficzną dziewczyną. Z reguły woli utrzymywać z facetami tylko przyjazne stosunki. Ale to nauczka z przeszłości.
- Ty Łasko też powinieneś wyciągnąć jakieś wnioski z przeszłości – rzucił Kubiak, który właśnie przyszedł ze sklepu.
- Te, paker w ręczniku, nie udzielaj się! – odpowiedział Łasko, chcąc mu się odgryźć w ten sposób – Widziałaś tę jego klatę, ten bicek, te barki… drugi Martino! Tylko 10 cm mniejszy.
- Właśnie, kto to jest ten Martino? – zapytałam.
- No, tak jak mówię. Drugi Kubi. Tylko wyższy, bardziej opalony, bardziej przypakowany…
- Ta, taki sam tylko zupełnie inny.
- Poważnie ci mówię! Jedyna różnica to to, że Matteo w życiu nie zdołałabyś wyrwać. Ale Kubiaka…
- Ekhem – głośno chrząknął Dziku, który właśnie pojawił się w salonie.
- Myślisz, że nie dałabym? Zakład?
- No jeszcze tego by brakowało! – Kubi wyraził swoje niezadowolenie.
- A zakład! – wyciąga swoją rękę Łasko na znak podjęcia wyzwania – Ale trochę ułatwię ci to zadanie. Nie musisz go wyrwać, a po prostu zaprosić na jakiś mały wypad na miasto. I ma się zgodzić!
- Ok., niech będzie – uścisnęłam jego prawicę – Kubiaczku, przetnij.
- Nie.
- No co nie, nie bądź ciota! Podzielę się z tobą wygraną flaszką – zachęcał Łasko.
- Nie chcę flaszki.
- Misiek no, jedno spotkanie – nalegałam. Nawet nie zastanawiałam się co w tym momencie robię, ale jakoś alkohol tak mocno zaszumiał mi w głowie, że byłam w stanie góry zdobywać.
- Dobra, przyjęty – ‘przeciął’ nasze dłonie niezbyt zadowolony.
- Zuch chłopak – poklepałam go po policzku niczym poczciwą, posłuszną psinę i skierowałam się w stronę trzech telefonów leżących na stoliku. Jeden z nich dzwonił. Widoczne na nim było zdjęcie całkiem atrakcyjnej brunetki.
- Czyj to telefon? Komu podać?
- Mój. Zostaw go tam gdzie był. – odpowiedział Łasko.
- A co żoncia dzwoni? – przedrzeźniał się z nim Kubiak.
- Ty masz żonę?! – zatkało mnie.
- A no tak wyszło… - odpowiedział beznamiętnie dopijając wino. Szczerze mówiąc liczyłam na to, że zaprzeczy.
- To po co ci Dominika? – zapytałam dosyć chamsko – Wiedz, że nie pozwolę ci jej skrzywdzić!
- Po pierwsze: to że jestem, czy też będę rozwodnikiem nie oznacza, że muszę od razu krzywdzić wszystkie laski dookoła – trochę się zirytował – Po drugie: rozwód niekoniecznie musi być z mojej winy. Po trzecie, jak już wspomniałem: Nie jestem z tą laską, a sprawę z nią związaną niebawem zakończę definitywnie. Wiesz... czasem życie sypie się jak domek z kart... – odpowiedział równie beznamiętnie jak na początku.
- Ale… czemu wam się nie ułożyło?
Misiek zamilkł spoglądając na pusty kieliszek, który trzymał w ręce. Poczułam się jak ostatnio, w Rzeszowie. Znów dorosły mężczyzna otwierał przede mną swą duszę. Znów miał zamiar opowiedzieć historię swojego skomplikowanego życia. Znowu kroiła się trudna rozmowa...
Za nami połowa kubiakowej imprezy, z dosyć tajemniczym smaczkiem na końcu.
Kto by pomyślał, że nasz wesołek Łasko może borykać się z takimi problemami?
Ogólnie rzecz biorąc - bardzo problematyczni ci nasi siatkarze ;)
Rozdział ten oczywiście planowałam rozmieścić inaczej. Znów za baaardzo wkręciłam się w pisanie owego opowiadania, co zaowocowało kolejnym, ciągnącym się jak guma do żucia epizodem z życia naszych bohaterów ;) Byłam zmuszona do podzielenia tego na pół. Tym sposobem kolejny rozdział już czeka na dodanie, a ja mogę zająć się kontynuowaniem ich przygód. Cóż... takie są skutki rozpoczęcia nowego semestru na uczelni, którego i tak większość czasu spędzam w domu ;D
Musimy czekać z zapartym tchem na kontynuację :)
A w następnych rozdziałach - mogę obiecać - zadzieje się, oj zadzieje. ;)
Pozdrawiam i życzę miłego weekendu ;*
Jeej. To co ty piszesz jest takie inne. :D
OdpowiedzUsuńŚwietny ten rozdział jest..
czekam na następny, musisz mnie poinformować ;D
Mam nadzieję, że 'inne' w pozytywnym sensie ;)
UsuńMiło mi, że podoba Ci się ten rozdział.
Z całą pewnością poinformuję Cię o nowym :))
Pozdrawiam :*
Kto by pomyślał, że Łasko po takich jakby to ująć 'przejściach'. A zazdrosny Dziku o zakładzik Patki z Łasko już sobie to wyobrażam! :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejny! :>
Misiek - na co dzień radosny facet nie stroniący od żartów, a tu taka tajemnica wychodzi na światło dzienne... ;) Za każdym razem kiedy piszę tego typu rozdziały pokładam się ze śmiechu wyobrażając sobie opisywane sytuacje :D Między innymi te sceny zazdrości :)
UsuńPozdrawiam serdecznie :*
Końcówka strasznie intryguje. Co się stało w życiu Michała? + trochę się martwię, o ten zakład Pati, związany z Matteo. Coś czuję, że nic dobrego z tego nie wyniknie :p
OdpowiedzUsuńNo nic, czekam na wyjaśnienie tego i na nowy rozdział :)
Dodałam rozdział 5 - zapraszam :)
http://nad-przepasciaa.blogspot.com/
Cieszę się, że zaciekawił Cię ten rozdział ;>
UsuńCo wyniknie z zakładu, oraz przede wszystkim o co chodzi z Miśkiem Łasko -> do przeczytania w następnym rozdziale ;)
Już mykam do Ciebie, dziękuję za informację ;)
Pozdrawiam :*
no Kubiaczek jaki zazdrosny o Martino...ciekawa jestem kto wygra ten zakład. No, że Łasko ma żonę to się nie spodziewałam:o
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Wiecznie zazdrosny ;)
UsuńNie zanosiło się na taki obrót spraw w przypadku Łasko, prawda ;)?
Również pozdrawiam :*
No, to nie ma na co czekać, tylko dodawać czekający już rozdział :D
OdpowiedzUsuńTaka tam impreza u Kubiaczka :D Coś czuje, że Dziku będzie ostro zazdrosny podczas, gdy Pati będzie realizowała zakład :D A Michaś.. nie wiem co powiedzieć :< Mam tylko nadzieję, że uda mu się z Dominiką ;)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na volleyballinmyheart.blogspot.com
Haha wszystko w swoim czasie! :)
UsuńTa impreza z pewnością będzie najbardziej ciężką imprezą jeśli chodzi o ilość poruszonych 'trudnych spraw'. ;)
Wbrew pozorom - nikomu nie życzę tego typu spotkania ;<
Pozdrawiam :*
Świetny rozdział,no i Łasko <3 Świetnie!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie,kolejny rozdział dodany ;>
http://hopeisdeathless.blogspot.com/
Pozdrawiam :3
Dziękuję bardzo, widzę, że obie go uwielbiamy ;)
UsuńJuż do Ciebie zaglądam :*
No Łasko jest the best <3 Tzn. nie jest moim ulubionym siatkarzem,ale ma facet klasę ;>
UsuńKolejny rozdział dodałam,pozdrawiam i zapraszam!
http://hopeisdeathless.blogspot.com/
Ajjj, ciekawe, co Łasko ma do opowiedzenia :3
OdpowiedzUsuńDziku chyba będzie zazdrosny o Martino, zobaczymy co wyjdzie z tego zakładu :D
Niecierpliwie czekam na rozwój wydarzeń i pozdrawiam :D
http://volleyball-journalist.blogspot.com/
Rozwiązanie zakładu może niebawem nastąpi ;>
UsuńA Łasko... zaskoczy z pewnością swoją postawą ;D
Pozdrawiam i czekam na rozdział u Ciebie! ;)
Super! Dziekuję Ci za link, bo bardzo wciągnęło mnie Twoje opowiadanie. Jestem ciekawa, dalszych losów Patrycji i Michała, dlatego będę czekac z niecierpliwością na nowe rozdziały :) Czy mogłabyś mnie informować, jak wstawisz kolejny post? będę bardzo wdzięczna :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess :D
Z wielką radością czytałam Twój komentarz. Takie opinie dają pozytywnego kopa! :)
UsuńBardzo mi miło, że spodobało Ci się moje opowiadanie. Ale przyznajmy - Twoje jest również genialne, jak nie lepsze ;)!
Z wielką przyjemnością będę Cię informować. Liczę, że i Ty dasz znać jak coś skrobniesz :)
Pozdrawiam :*
http://back-to-love-one-step.blogspot.com/ zapraszam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńJuż czytam ;3
Usuńnie mogę się doczekać kolejnego! :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie na nowy rozdział! http://ja-on-my-jednosc.blogspot.com/ ;))
Dziękuję za informację ;) Już czytam! :)
UsuńŚwietny!!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
http://4volleyball4.blogspot.com/2013/03/rozdzia-ix.html
Pozdrawiam ! ;D
Dziękuję, z chęcią wpadnę :)
UsuńZapraszam na nowy rozdział;) http://lizak4991.blogspot.com/ oraz moje nowe opowiadanie http://lizak4992.blogspot.com/ mam nadzieje że również ci się spodoba;)
OdpowiedzUsuńJuż zaglądam na oba :)!
UsuńZnowu straszne zaległości- przepraszam, przepraszam. Jutro będzie czas, na spokojnie przeczytam i skomentuję jak trzeba a nie "super, fajnie, chcę więcej" ;*
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że wybaczysz tą zwłokę i wpadniesz do mnie na 9- http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/
S. ;*
Wybaczam :) Za momencik jestem u Ciebie ;D
Usuń