Wpadam na mieszkanie jak szalona, pakuję swoje manatki, po czym biegiem wkraczam do królestwa Dominiki (czytaj: jej pokoju) i szukając rzeczy z listy, którą zostawiła na stoliku w kuchni wypełniam jej szarą, sporych gabarytów walizkę. Lista ciągnie się jak guma do żucia, wygląda tak, jakby wyjeżdżała na co najmniej miesiąc, nie na tydzień. Co chwile wywracając oczami (po przeczytaniu kilku bezsensownych pozycji) truchtam między łazienką a jej pokojem w poszukiwaniu to szczoteczki do zębów, to kosmetyków, a to granatowej bluzeczki z koronką, bielizny...
Torba już pełna. Ostatkiem sił zamknęłam ją skacząc, przysiadając, siłując się z zamkiem... Uch, zgarniam wszystkie rzeczy, z trudnością donoszę je do samochodu, pakuję do ślicznotkowego bagażnika i ciężko oddychając zmierzam w kierunku Dworca Głównego - stamtąd muszę odebrać Dominiczkę. Dotarłam na czas, a nawet czekałam 15 minut na jej pociąg z Warszawy. Ciekawe, jak jej poszedł ostatni egzamin...
- Wiesz, jaki przejebany był sprawdzian z architektury?! - krzyknęła na powitanie. Chyba faktycznie był trudny, skoro musi uciekać się do przekleństw.
- Ale dałaś radę?
- Dałam. Napisałam go na +4...
- I ty masz jeszcze czelność narzekać? - pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- Ej, gdybyś ty wiedziała, jak się spięłam po zobaczeniu pytań. Więcej mam szczęscia niż rozumu... Z resztą, mniejsza z tym - machnęła ręką - Mam dla ciebie prezencik.
- Prezencik? - zaskoczyła mnie - Mam spodziewać się konstytucji, kodeksu prawa karnego, czy togi prokuratorskiej?
- Nie no, niestety skromniej moja droga. Nie wzięłam do Warszawki, aż tyle pieniędzy - mówiąc to wyciągała niewielki, aczkolwiek elegancki zeszycik.
- Po co mi to? - uniosłam do góry jedną brew - Motywujesz mnie do chodzenia na wykłady?
- A tam wykłady od razu - wywróciła oczami - Tutaj masz zapisywać wszystkie myśli, uczucia, refleksje z dnia codziennego. Też się w to pobawię.
- Pamiętniczek?
- Tak jakby. Później wybierzemy z tego tematy piosenek, teksty. Najlepiej jest się inspirować własnymi doświadczeniami. Niebawem zaczynamy! - krzyknęła entuzjastycznie.
- Czyli mój cały świat w jednym zeszyciku? Genialne.
- Nie, to ja jestem genialna - odpowiedziała pewnym głosem - Co więcej: mój geniusz ci się udziela. Już wymyśliłaś początek. Zapiszmy to...
- Tak? Tylko ładnie proszę, muszę się później odczytać z tych hieroglifów - machałam łapką nad zeszycikiem, kreśląc jakieś szlaczki.
- To czekaj - dodała trzymając w ustach zatyczkę od długopisu - Co mam skrzebnąć? "Oto mój cały świat?"
- Nie, coś bardziej wymyślnego. To jest zbyt proste - na te słowa pokiwała głową twierdząco, po czym postawiła pierwsze literki w moim niewielkim szkicowniku tekstowym:
- Brzmi tak kościelnie - skrzywiłam się.Oto mam moja wielka ziemie...
- Zobaczysz, że wpasuje się w klimat. Najwyżej to przerobimy - zamknęła kajecik, po czym wrzuciła go do schowka samochodowego. Nawet nieźle to wykombinowała. Wiedziała, że wolę taką metodę tworzenia tekstów, niż walkę z notatnikami na netbooku. Pisząc coś muszę kreślić, rysować coś na marginesie, kolorować kratki... Nie wiedzieć czemu łatwiej mi jest się wtedy skupić. A co za tym idzie - szybciej potrafię wymyślić coś sensownego. Wspaniałomyślna Pani Manager.
Całą drogę intensywnie rozmawiałyśmy na różne, nie do końca poważne tematy. Tradycyjnie oddałyśmy się przebojom Frontside`u, którego ponad wszystko kochałyśmy jeszcze z czasów liceum. Nie wiedzieć kiedy powitała nas informacja o przekroczeniu granic Jastrzębia. Migusiem podrzuciłam Dominiczkę do Łasko, a sama pognałam do Kubiaka. Jak na dżentelmena przystało koczował na mnie pod blokiem, chcąc zabrać moje rzeczy. Po wyjęciu skromnego bagażu i pożegnaniu się ze Ślicznotką, ile sił w nogach pobiegliśmy do klatki schodowej. Było tak cholernie zimno!
- Coś mało rzeczy zabrałaś - spoglądał na moją walizeczkę szukając kluczy od mieszkania.
- Po co mi więcej na jeden dzień?
- Jeden dzień? - jego usta zamieniły się w podkówkę - Myślałem, że zostaniesz dłużej.
- Jutro jadę po wyniki z egzaminów, to przy okazji skoczę po więcej rzeczy. Póki co tyle mi wystarczy.
- Huhuuu, partiami będziesz się sprowadzać, podoba mi się - poruszał brwiami, przepuszczając mnie w drzwiach.
- Sprowadzać? - minęłam go, bacznie mu się przyglądając.
- W sumie samemu mi już tak głupio mieszkać...
- Czekaj, czekaj. Czy ty mi proponujesz przeprowadzkę?
- No cóż... - podrapał się po głowie - Pamiętaj, że mój dom zawsze stoi dla ciebie otworem.
- Dyplomatyczna odpowiedź - zaśmiałam się pod nosem.
- W tym nie ma nic śmiesznego - zawołał z sypialni, do której zaniósł moje rzeczy. Po rozpłaszczeniu się i zdjęciu butów podążyłam za nim.
- Dlaczego otwierasz moją walizkę?
- Pomogę ci się rozpakować - przygryzał język trudząc się z zamkiem błyskawicznym - Pogniotą ci się ubrania w tym pudle.
- No, noooo, panie Kubiak, jestem pełna podziwu.
- E tam - wzdrygnął ramionami, po czym gestem dłoni wskazał na dużą, lustrzaną szafę obok łóżka - Jest tam kilka pustych półek specjalnie dla ciebie, ułożymy tam twoje wdzianka.
- Miśku, ty coś piłeś? Uderzyłeś się w głowę?
- Dlaczego? - spojrzał na mnie speszonym wzrokiem.
- Organizacja mojego pobytu u ciebie mnie powala - na te słowa uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Już chyba mówiłem, że masz się czuć, jak u siebie w domu? Nie mówiłem? To teraz mówię - prowadził monolog, samemu odpowiadając na swoje pytania. Między czasie próbował ułożyć kilka z moich bluzek. Trochę koślawo się za to zabierał.
- Wiesz co... - usiadłam koło niego - Może ja się tym zajmę? - posłałam mu litościwe spojrzenie przytrzymując jego rękę.
- Nigdy nie byłem dobry w składaniu ubrań - skrzywił się.
- Widzę - wzięłam głęboki oddech - Jeżeli chcesz się do czegoś przydać to zanieś moją kosmetyczkę do łazienki - wetknęłam mu zieloną, średniej wielkości saszetkę.
- A jest tam szczoteczka do zębów?
- A po co ci moja szczoteczka do zębów? - zmarszczyłam brwi.
- Tak pytam... - zaczął grzebać w kosmetykach - Jest! Kładę ją przy lusterku, obok mojej.
- Nie może zostać tam gdzie była? - krzyczałam do niego, bo już opuścił pomieszczenie w którym przebywałam.
- Nie. Szczoteczka do zębów jest taką symboliczną oznaką tego, że ktoś wprowadził się do mieszkania na dobre. Dlatego konfiskuję ją.
- Jesteś głupi - odpowiedziałam z przekąsem próbując powstrzymać się od śmiechu.
- No co... Wolę cię złapać na szczoteczkę, niż na ciążę.
- I to jak głupi - powtórzyłam już pod nosem, kręcąc głową z niedowierzania. Zastanowiłam się wtedy nad sobą. Chyba faktycznie jest na świecie ktoś taki, komu moje towarzystwo odpowiada, mało tego - lubi w nim przebywać. Kurcze, to niesamowicie miłe uczucie. To mój przyjaciel. Prawdziwy, dobry przyjaciel mimo wszystko. Mimo, że widział mnie zachlaną, mimo, że zna moje wady. To facet, któremu nie przeszkadza fakt, że jestem sławna bardziej od niego, który cieszy się ze mną z moich sukcesów, a pomaga znosić porażki. Chwyciłam za zeszyt. Tak, to jest ten czas, kiedy muszę coś skrzebnąć:
Hm. Pięknie ujęłam to zamieszanie ze szczoteczką - uśmiechnęłam się w duchu.Nawet jeden maly gest...
Poetycko, poetycko... Może warto podkreślić to, że gdyby nie głupi przypadek nie było by mnie przy nim? - przygryzłam długopis - Ta... Wywiad u Kuby, zgubiony telefon i poszukiwanie kontaktu na meczu, zjeżdżenie pół Polski... - wyliczałam w myślach chcąc wymyślić coś sensownego - Jak to ująć... Cholera.Nawet jeden maly gest... zeby znalezc w kazdym z nas jeden wspolny wielki raj, ktory da nam skrzydla. I pozwoli dotknac gwiazd.
- Geniusz! - wyszeptałam do siebie. Z tych wszystkich rozmyśleń wyrwały mnie krzyki Kubiaka.To dla Takich chwil - cale zycie wedrowka.
- Matko z córką! Cholera jasna! - lamentował, przez co aż podskoczyłam w miejscu.
- Co się stało?
- Zapomniałem zapytać cię, czy chcesz coś do picia - uśmiechnięty oparł się o futrynę spoglądając na mnie. Już nie mogłam się powstrzymać, wybuchłam śmiechem.
- He, he, herbate poproszę - wydusiłam z siebie ostatnim tchem. Ten tylko przytaknął i biegiem udał się do kuchni. Po złożeniu ubrań i odłożeniu ich na specjalnie przygotowaną dla mnie półkę dołączyłam do Kubiaka. Gnał z jednego końca pomieszczenia na drugi.
- Pali się? - zapytałam niepewnie.
- Cholera! Co się pali?! Woda na herbatę?! - podbiegł pod kuchenkę sprawdzając czy wszystko jest w porządku.
- Nie - odpowiedziałam przerażona - Pytam o powód twojego pośpiechu.
- Aaaaa! - uderzył się w czoło - Ostatni trening mam za pół godziny.
- Żartujesz? W takim razie wypad, szykuj się! - wypchałam go z kuchni.
- A herbatka?
- Mówiłeś, że mam się czuć jak u siebie. Sama ją sobie zrobię. No, sio! - gestem dłoni wyprosiłam go. Ten tylko przytaknął po czym pobiegł pod prysznic, spakował rzeczy i tyle go widzieli. Przyglądałam się temu, jak zamykał za sobą drzwi posyłając mi ostatni uśmiech. Z równie wielkim i mimowolnym bananem na twarzy przekręciłam w nich zamek.
Mieszkając tu byłoby mi dobrze... - otrząsnęłam się z tych myśli razem z poruszaną w geście niedowierzania głową - Nie. Póki trwają tu takie przyjemne chwile nie warto tego niszczyć. Niech będzie jak jest. W końcu mam tu małe niebo... Tak, koniecznie trzeba to zapisać!
Stawiając kropkę po tym zdaniu uśmiechnęłam się sama do siebie. Wariatka.Oto mam moje male niebo.
Wrócił szybko. Do tego czasu zdążyłam się rozgościć na tyle, że ugotowałam nam skromny obiad. Moje spaghetti zrobiło na siatkarzu ogromne wrażenie. Nie mieliśmy wiele czasu, niebawem zaczynał się mecz. Szybko skoczyłam do łazienki, aby wyprostować włosy. Później pobiegłam do sypialni, by wyjąć z szafy Kubiakową koszulkę, od której wszystko się zaczęło... Aż zaśmiałam się pod nosem, spoglądając na nią. Sprawdziłam, czy nie jest pognieciona, po czym szybko zarzuciłam ją na siebie. Do tego ubrałam jeansy, botki ze stabilnym obcasem i dokonałam ostatnich poprawek makijażu (czyli eyeliner poszedł w ruch). Oczywiście musiałam wtedy otworzyć japę i robić dziwne miny do lusterka.
- Dlaczego musicie się tak krzywić przy malowaniu? - aż podskoczyłam, gdy Kubiak pojawił się w łazience. Następnym razem zamknę te pieprzone drzwi! Oczywiście musiałam się machnąć tam, gdzie nie trzeba i całe starania co do pięknego wyglądu trafił szlag.
- Cholero jasna, przez ciebie oko sobie wybiję - rzuciłam w jego stronę.
- Trąciłem cię, coś zepsułem?
- Nie, skąd - wzdrygnęłam ramionami, po czym zrezygnowana sięgnęłam po mleczko do demakijażu. Chwilę przyglądał się temu co robię.
- Ale tobie jest ładnie bez tych mazideł... - westchnął - Daj sobie spokój z tymi szatańskimi kreskami!
- Jakimi kreskami? - prychnęłam śmiechem.
- No tymi, takimi... - zaczął kreślić w powietrzu wywijaski przy powiekach.
- Nie mój drogi, jak mnie jakiś wścibski fotoreporter złapie bez makijażu to zginę - pokazałam mu język.
- No ok, ale u mnie w domu będziesz paradować bez tych wszystkich kosmetyków.
- Noooo... Zgoda - chciałam szybko załatwić tę sprawę, bo czas nas naglił - Idź się szykuj, zaraz wyjeżdżamy.
20 minut i razem z Łasko i Dominiką byliśmy już pod halą. Specjalnie przyjechałyśmy wcześniej, żeby podłapać jakąś okazję do realizacji zakładu. Trzeba kusić los, w końcu walka toczy się o nie byle jakie trofeum. Nie, nie chodzi mi o flaszkę. Honor!
Usiadłyśmy na swoich miejscach, podczas gdy chłopcy pognali do szatni. Ludzi było niewielu. Może palce jednej ręki to za mało żeby ich policzyć, ale nie było jeszcze wielkiej wrazawy, która zazwyczaj tutaj panuje.
- Domi, ja się nawet boję do niego podbić.
- Do Martino? - wzięła głęboki oddech - Też bym się bała, że mi kolana zmiękną, jak na mnie spojrzy.
- Już nawet nie o tym mówię. Wątpię, żebym miała okazję żeby z nim pogadać. Prędzej sama muszę jakąś sprowokować...
-To sprowokujemy ją razem - pełna ekscytacji, mocno chwyciła mnie za dłoń. Widać. Widać, że ją do niego ciągnie.
- Ciekawe co na to Łasko... - na te słowa spojrzała na mnie złowrogim wzrokiem - No co! Chyba nie byłby zbyt szczęśliwy.
- Michałem się nie przejmuj - warknęła - Lepiej faktycznie wymyśl sobie jakiś plan działania.
- No właśnie tu jest problem - przygryzłam dolną wargę przyglądając się zawodnikom, którzy nawet nie wiem kiedy pojawili się na boisku i rozpoczęli rozgrzewkę. Podczas, gdy podstawowy skład Jastrzębskiego pobierał wskazówki od trenera, Martino poprosił jakiegoś małego chłopczyka od piłek, żeby poodbijał z nim piłkę. Słodki widok. Po chwili podziękował mu za wszystko i usiadł na ławce.
- Chyba mam pomysł - szepnęłam do Dominiki, po czym skierowałam się w stronę wcześniej wspomnianego chłopca. Stał niedaleko nas - Ej, młody! - chłopczyk tylko rozejrzał się dookoła i z niedowierzaniem wskazał na siebie palcem - Tak, ty. Mam sprawę.
- Słucham - podbiegł, po czym nieśmiało opuścił wzrok i strzelił 'cegiełkę'.
- Masz ochotę na jakieś dobre ciacho w kawiarni? - ochoczo pokręcił główką zgadzając się - W takim razie musisz mi pomóc - podniosłam jego łebek patrząc mu w oczy.
- Jak Martino poprosi ciebie lub jakiegoś twojego kolegę do odbijania piłki, po prostu mnie zawołasz. Muszę z nim pogadać. Dobrze?
- Dobrze - uśmiechnął się od ucha do ucha.
- W takim razie zmykaj, czekam na twój znak - puściłam mu oczko, na co rozanielony pobiegł na swoje miejsce.
- Przekupujesz dzieciaki, mendo - zaśmiała się Dominika - Na początku myślałam, że chcesz się z nim umówić. Ale dobrze kombinujesz.
- Umówić - wywróciłam oczami - Ty się módl, żeby naszła go chęć na odbijanie!
Ostatnie chwile przed meczem. Widać, że wśród chłopców z Jastrzębia nie ma żadnej nerwówki. Podchodzą do tego spotkania na luzie, czego nie można powiedzieć o chłopakach z Częstochowy. W końcu to oni, wedle statystyk, są na przegranej pozycji. Gdy wszystko zostaje dopięte na ostatni guzik, a do rozpoczęcia spotkania dzielą nas minuty, Łasko i Kubiak postanowili jeszcze chwile spędzić z nami. Nie zdążli przy nas stanąć, gdy poczułam, jak Dominika mocno wbija mi łokieć w żebra.
- Ej, młody daje ci znak!
- Jaki młody? - zmarszczył brwi Kubiak, który był całkowicie zdezorientowany tą całą sytuacją.
- Już?! Cholera... - przygryzłam wargę - Domi wam wszystko wyjaśni. Łasko, patrz, jak przegrywasz zakład - puściłam mu oczko, po czym skierowałam się w stronę Matteo.
Trochę drżały mi nogi, nie wiedziałam jak zagadać, co zrobić. Totalna pustka w głowie. Stał do mnie tyłem, mój mały współpracownik natomiast, stojąc z nim twarzą w twarz pomachał w moją stronę. Ten gest sprawił, że Matteo odwrócił się, a ja stanęłam przed nim jak wryta. Był ode mnie sporo wyższy (jak to siatkarz), koszulka jastrzębskiego opinała jego doskonale wyrzeźbioną sylwetkę (przez co moja wyobraźnia za bardzo zaczęła pracować), a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Zapewne wszystkie myśli można było wyczytać z oczu, ale nie chciałam się w nich zatracać. Piękne, ciemne, wyraziste, seksowne... Uwodzicielskie zwierciadło duszy, które porwało zapewne niejedną kobietę. Uniósł do góry jedną brew dając mi w ten sposób znak, że czeka na moją reakcję. Nawet to, że stoi wydawało się być takie... pociągające. Matko, zaraz zemdleję! Właśnie w tym momencie jedna z piłek przetoczyła się pod moje nogi. Spoglądając na nią obmyślałam plan. Nie, jednak nie będzie samej rozmowy. Nie będę oryginalna, ale rozegramy to inaczej. Dosłownie rozeGRAMY. Podniosłam ją z ziemi. Martino cały czas przyglądał się z uwagą moim ruchom, bez słowa.
- Słyszałam, że szukałeś partnera do rozgrzewki - uśmiechnęłam się szeroko, wskazując na trzymaną przeze mnie Mikasę. Spojrzał na mnie tak, jak patrzył od samego początku. Już brakuje mi słów do opisania tego co czułam.
- Racja - odparł swoim równie ponętnym, jak on głosem. Matko, za całokształt bym go schrupała!
- Mam nadzieję, że nie wyśmiejesz mnie za sposób gry.
- Bez obaw - stanął naprzeciwko mnie i ruchem dłoni zasygnalizował, żebym zaczęła.
Kilka odbić i zero jakiejkolwiek reakcji w stosunku do mnie. Ja rozumiem, że siatkarz może zatracić się w swojej miłości jaką niewątpliwie jest siatkówka, ale żeby od razu nie zwracać uwagi na partnera z którym gra? Skupił się na piłce, wpatrzony był w nią jak w obrazek. Ścięłam ją raz na niego, żeby zaprzestać tej monotonnej wymiany. Martino pewnie chwycił ją w dłonie, cały czas sprawiając wrażenie nieobecnego. Nie myślałam, że go zaskoczę, trafię piłką, czy cokolwiek innego, chciałam, żeby w końcu zerwał z niej wzrok i spojrzał na mnie. Przez chwilę mi się to udało. Chciałam zapytać go w tym momencie o cokolwiek, rozpocząć w końcu jakąś rozmowę, ale nim zdążyłam otworzyć usta piłka znów była w powietrzu, znów leciała w moją stronę. Znów skupił się tylko na niej.
Najgorsza była ta cisza. Nie odezwał się ani słowem. Nawet na jego twarzy nie było widać żadnych emocji. Faktycznie, jak to kiedyś powiedział Bontje - rasowy poker face... Ze stanu zadumy wyrwał mnie głos speakera, który sygnalizował rozpoczęcie gry. Tym razem to ja złapałam pędzącą w moją stronę Mikasę. Uświadomiłam sobie, że to ostatnia szansa. Albo teraz się odezwę, albo nigdy.
- Dzięki - puściłam mu oczko na co jedynie wykonał gest głową. Widziałam z oddali, jak Łasko już zaczął cieszyć się z wygranej. Chyba miał rację. Nie widzę sensu dalszej walki. Bezmózgi, milczący, zamknięty w sobie mięśniak. W sumie... nieźle potrafiłam zmienić o nim zdanie. Z wielką złością usiadłam na swoim krzesełku.
- Ych, nienawidzę go! - krzyknęłam do Dominiki, która tylko wybuchła śmiechem.
- Nie przejmuj się - pogładziła mnie po ramieniu - Każdemu zdarzają się porażki.
Spojrzałam na nią wzrokiem mordercy. Zamilkła. Wiedziała, że każde wypowiedziane przez nią w tej chwili słowo może spowodować krwawe zamieszki w naszym sektorze.
Mecz bez żadnych większych niespodzianek zakończył się wynikiem 3:0 dla Jastrzębia. Po wręczeniu nagrody Gierczyńskiemu podeszłyśmy pod chłopaków. Nie miałam ochoty gadać z Łasko, byłam tak cholernie zła. Do tego wiedziałam, że w tym momencie będzie mi dogryzał.
- Pogratuluj mi wygranej - pokazał język.
- Gratuluję wygranego meczu...
- Nie o tym mówię - przerwał mi, szturchając mnie w ramię.
- No, już kupię ci tę flaszkę i daj mi spokój - wycedziłam przez zęby.
- Tak, czy inaczej - zaczął wesoło - Gratuluję podniesienia rękawicy.
- Kubiak, błagam, zabierz mnie od niego!
- Chodź, chodź - objął mnie czułym ramieniem i poprowadził w stronę wyjścia do szatni - Dobrze, że przegrałaś.
- Moje ego bardzo przez to ucierpiało - wywróciłam oczami.
- Ale mnie taki przebieg sytuacji bardzo ucieszył - jeszcze mocniej przysunął mnie do siebie.
- Bo nie będę pić tej flaszki?
- Też - zaśmiał się - Ale chodziło mi o co innego...
- Dziękuję za rozgrzewkę - powiedział ktoś za naszymi plecami przerywając tym samym zwierzenia Miśka. Odwróciłam się i owszem, był to Martino. Przekładając butelkę wody z prawej do lewej dłoni wyciągnął wolną rękę w moim kierunku - Nie za wiele pogadaliśmy, ale przed i podczas meczu staram się skupić wyłącznie na grze. Matteo.
- Patrycja. Miło mi cię poznać - speszyłam się.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Mam nadzieję, że jeszcze będzie okazja do wspólnej... - zatrzymał się na momencik, podnosząc delikatnie kąciki ust ku górze - ...gry.
- Może nawet na najbliższym treningu - odwzajemniłam uśmiech. Przy kamiennej twarzy był seksowny, ale jak się uśmiechnął... Aaaaaaa! Chyba wybaczę mu to milczenie i obojętność podczas meczu.
- W takim razie będzie okazja do nadrobienia strat. Do zobaczenia - puścił mi oczko, a moje kolana odmówiły posłuszeństwa. Cholera, myślałam, że to powiedzenie to tylko pic na wodę... Odprowadziłam go wzrokiem wzdłuż korytarza, nawet zapomniałam o obecności moich przyjaciół, którzy dołączyli do mnie i do Kubiaka.
- Chyba jednak mogę przegrać - skrzywił się Łasko.
- Cóż zrobić. Mam jeszcze jedną szansę na rozmowę z nim. Całkiem możliwe, że przegrasz - wyraźnie usatysfakcjonowana takim obrotem spraw uśmiechnęłam się szeroko. Tak, tak, tak! Mam kolejny fragment do zapisania.
- Miałaś mnie z nim poznać! - stojąca dotychczas za moimi plecami Dominika z całej siły uderzyła mnie w żebra.To dla takich chwil - cale zycie w szalenstwie... Yeah!
- Sama muszę się do niego zbliżyć, później ty!
- Ej, bez żadnego zbliżania proszę - skrzywił się Kubiak.
- Właśnie, Dominika. Jak ty sobie to wyobrażasz... - zasmucił się Łasko.
- A my jesteśmy parą, żebyś mnie ograniczał? - pokazała mu język. Na te słowa Łasko zamyślił się.
- Właśnie... Chciałbym, żeby tak było - uśmiechnął się chwytając jej rękę. Obydwoje stali jak wryci, naprzeciwko siebie, jak w typowej scenie z jakiegoś romansidła. Wszystkim w takich momentach przychodzi na myśl, że kobieta odpowie "tak", rzuci się mężczyźnie w ramiona, zacznie go namiętnie całować, po czym zrzucając z siebie ubrania, zaczną się kochać, jakby świat dookoła nie istniał. Ale stop, stop! Jesteśmy w hali jastrzębskiego! Co więcej - stoimy przy szatni chłopaków. Nic z tych rzeczy!
- Pogrzało cie? Na wyznania cię wzięło? - prychnęła - Aleś sobie romantyczną scenerię wymyślił...
- Przecież to nie są oświadczyny, tylko zwykła prośba o oficjalne bycie parą.
- Tak, czy inaczej mogłeś się postarać. Gdzie kwiaty, gdzie jakiś upominek? Jak ty to sobie wyobrażasz?!
- No przepraszam - pokręcił nosem Łasko. My z Kubiakiem natomiast wpatrywaliśmy się w nich z przerażeniem.
- Nie tak wyobrażałam sobie swojego partnera...
- A mnie się nawet nie śniło, że baby mogą być takie wybredne - warknął.
- Na przyszłość zapamiętaj sobie, że kobiety potrzebują odrobiny czułości.
- I ceregieli...
- Żebyś wiedział, że ceregieli. Nie, Patryśka? - zwróciła się do mnie. Popatrzyłam na nią robiąc duże oczy. Nie wiem, jaką minę miał Kubiak, ale chyba równie komiczną, skoro oboje zaczęli się z nas śmiać.
- Dobra, kochanie. Nie przyprawiajmy ich o zawał serca - dodał Łasko, znów chwytając Dominikę za rękę.
- Kochanie? Zawał? Chyba czegoś nie rozumiem - pokręcił głową Kubiak.
- Jaja sobie robiliśmy! - zaśmiał się Łasko wbijając mu łokieć w brzuch.
- Jaja... - powtórzyłam po cichu dalej trwając w osłupieniu. Nie na ręke mi są takie wahania nastrojów.
- Chcieliśmy wam przekazać, że już jesteśmy ze sobą - objęła mnie Dominika.
- W takim razie dziękujemy za tę szopkę - wywrócił oczami Kubiak.
- No co, nie podobało ci się? - na to pytanie obydwoje zmierzyliśmy Łasko złowrogim wzrokiem - Czyli się podobało! - dumny podążył wzdłuż korytarza. Niewiele myśląć podążyliśmy za nim. Czas wszystkich odwieźć do domu.
Wydawać by się mogło, że nic nie zakłóci harmonii dzisiejszego dnia. Udana rozmowa z Matteo, wygrana Jastrzębian, oficjalny związek Dominiki i Michała Łasko... Koniec niedzieli był bliski, czy mogłoby się zdarzyć coś złego? Nie, przynajmniej pozornie. Wracając z moją uroczą gromadką zadzwonił mój telefon. Jako kierowca nie mogłam go odebrać, musiałam posłużyć się zestawem głośnomówiącym. To nic, że wszyscy będą słyszeli moją rozmowę. Przecież to tylko Angelika - jak mogłoby się wydawać po zapisanym kontakcie.
- Cześć Angela, my właśnie wracamy z hali. Oglądałaś mecz? Jak wrażenia? - wyrwałam się nie dając dojść do głosu osobie dzwoniącej.
- Oczywiście, zadzwonię... Cześć. - odpowiedziałam niepewnie, odkładając telefon na półkę w samochodzie.
- Tak w ogóle czemu cię to interesuje?
- Nie rób ze mnie idioty - warknął.
- Nie wiesz o co chodzi, więc z łaski swojej się nie wypowiadaj.
- Czyli wybierasz Bartmana, ok... - pokręcił głową.
- Jakie "wybierasz"? Opanuj się - mnie też zaczęły puszczać nerwy.
- Ja już swoje powiedziałem. Utrzymujesz z nim kontakt - westchnął głośno - Ograniczamy swój.
- Nie masz prawa stawiać mnie przed takim wyborem - powiedziałam przez zaciśnięte zęby - Skoro taka jest twoja wola: widzimy się ostatni raz.
- Następnym razem zastanów się co mówisz - po moim policzku pociekła pierwsza łza. W życiu nie podniósł na mnie głosu, w życiu nie posądziłabym go o obojętność w stosunku do mnie. Tak zachowuje się przyjaciel: jesteś, czy cię nie ma - wszystko mi jedno? Tym bardziej bolało mnie to całe zajście. Na moje nieszczęście byliśmy już pod blokiem Łasko. Razem z Dominiką wysiedli z mojego samochodu. Dołączyłam do nich pomagając im otworzyć bagażnik. Kubiak został w samochodzie.
- Patka, ja go dobrze znam - przytulił mnie Łasko - Jak tylko nerwy biorą nad nim góre to nie myśli co mówi. Nie bierz tego do siebie.
- Jasne - odsunęłam go, kierując się w stronę drzwi od samochodu - Muszę już jechać, trzymajcie się - beznamiętnie rzuciłam w ich stronę. Znowu musiałam siedzieć z Kubiakiem ramie w ramie. Nie miałam do tego najmniejszej ochoty.
Ze złości rzuciłam nim na siedzenie, więcej nie dam rady. Pamiętaj, wychodź do ludzi. Nie zostawaj sama z problemami. Nie wyjdzie ci to na dobre... Myśląc to zaczęłam grzebać w telefonie. Natrafiłam na numer Bąkiewicza. Dziś o dziwo nie dzwonił do mnie. Chyba też mieli jakiś mecz, pewnie nie miał czasu. Postanowiłam, że to ja się odezwę.Oto mam moje male pieklo...
- Jesteś w domu?
- Tak, czemu pytasz?
- Bo... - zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech - Będziesz miał gościa. Jadę do ciebie.
Zapewne zauważyłyście, że część tekstu, który uznawany będzie za tekst przyszłych piosenek wyróżnia się przez
charakterystyczna czcionke?
Taka metoda zagości już na dobre ;) Co to za blog o piosenkarce, gdzie nie będzie ani śladu jej twórczości. Teraz, w miarę możliwości, na końcach rozdziałów dodawać będę twórczość teoretycznie należącą do Naranji. Teoretycznie, bo posługiwać się będę piosenkami już istniejącymi. Na górze, w menu pojawi się zakładka "Naranjowa Playlista". Tam natomiast składamy materiał na płytę ;DDobry pomysł?
W tym miejscu kończę tłumaczenie sposobu działania końcowych linków :)
Liczę na opinie w tej sprawie :)
Naranjowa twórczość numer 1:
Hunter - Pomiedzy niebem a pieklem.
___________________________________________Domyślacie się jak potoczy się ta znajomość?
PS. Och Jastrzębie, Jastrzębie ;(...
Czemu muszę czekać, aż do piątego meczu na Wasz awans?! ;D
Wspaniały rozdział! Ciekawy pomysł z tym zeszycikiem.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Kubiakowi wróci trochę rozumu do tego móżdżka i przeprosi Patkę.
Patrycja! Nie jedź do Bąka! Ja się nie zgadzam!
Co do długości rozdziału, to taki jest ok.
Też uważam, że finał będzie wyglądał tak: Resovia vs. JSW... :D
Pozdrawiam, no_princess :*
Ja tam lubię rozdziały gdzie wszystko jest szczegółowo opisane dzięki temu nie ma problemu z wyobrażeniem sobie tego co się dzieje. Ja przynajmniej mam tak. I podoba mi się ten pomysł z zeszycikiem i zapisywaniem myśli,emocji itp. Mam nadzieję,że to Kubiak zmądrzeje i przeprosi ją....Ale żeby ona od razu do Bąka?! No nie... Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńcholera jasna takiego zachowania Miśka się nie spodziewałam:/ wszystko szło tak dobrze i nagle bum klapa. Przegiął po całości oby tylko zrozumiał szybko, że zachował się jak dupek i naprawił swoje relacje z Patryśką. Chyba jednak nie będzie to aż takie proste:(
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Matko z ojcem, Misiek, no co Ty? :o
OdpowiedzUsuńPrzez połowę rozdziału się śmiałam. Jak dobrze, że nie będzie już bezsensownego układu Dominika-Łasko. Nareszcie postąpili jak ludzie, kochająca się para. Oby im się ułożyło.
OdpowiedzUsuńNie no kolejna osoba może popsuć relacje Patki z Kubiakiem. Matteo, mam nadzieję że będzie tylko powiązany z zakładem. Jak dla mnie dziwnym mieszkającym wszystko zakładem.
Ja chyba jako mniejszość Twoich czytelniczek będę próbowała bronić Miśka. Nie dość, ze kocha, może nie kocha ale darzy jakimś uczuciem Patkę widzi jak ona się zachowuje. Traktuje go jak przyjaciela, czasami z nim flirtuje. Miesza mu w głowie. Każdy kiedyś może wybuchnąć. Tak wiem, może nie w taki sposób, ale w jakiś trzeba. Michał ma pewnie jeszcze jakieś dziary w sercu z powodu Bartmana. teraz dojdą jeszcze związane z Patrycją. Nie chce dać po sobie poznać, że coś do niej czuje. Wie, ze musi być tylko przyjacielem. I to chyba właśnie boli go najbardziej.
Powinien za nią pobiec. A moze ... może chciał dać jej czas i sobie przy okazji również ? Nie wiem. Ale uważam, że Kubiak po prostu wybuchł. Niekontrolowanie powiedział o parę słów za dużo. Kazdemu się zdarza. Mam nadzieję, że Naranja mu wybaczy. Tak jak on jej niezobowiązujący pakt z Bąkiewiczem. Mam nadzieję, że wszystko bedzie dobrze.
Znowu się rozpisałam. :)
Na koniec życze Tobie cieplutkich i rodzinnych świat. :*
Pozdrawiam Paula :]
http://fly-bird-is-free.blogspot.com/
Zapraszam na 33 rozdział do mnie : http://fly-bird-is-free.blogspot.com/2013/03/rozdzia-33.html
UsuńŁączę się w bólu w związku przegraną Jw. Mam również nadzieję,że Kubiakowi nic nie jest. Jego kolano na pewno dojdzie do siebie. Módlmy sie. :)
Pozdrawiam Paula :)
matkooo, jakim cudem ja tu DOPIERO dotarłam?
OdpowiedzUsuńNa pewno tu zostanę, świetne opowiadanie.
Pozdrawiam :)
i zapraszam do siebie wwww.miloscisiatkowka.blogspot.com
Na początku było bardzo przyjemnie, rozmowa Patki z Kubiakiem, ale później... Nie chcę nic mówić, ale mimo tego, iż Patrycja będzie chciała odreagować z Bąkiem po kłótni z Michałem... czy ona się nie zakocha w Matteo? Tak w ogóle to idealnie go opisałaś, niedostępny, seksowny, rasowy poker face... Mmmm, aż się rozmarzyłam!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :* belchatowska-ulica.blogspot.com
Mówiłam Ci już, że jesteś genialna? Pod każdym względem? :D
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z tym zeszycikiem, tą całą Playlistą.
Początek rozdziału, gdy Patka przyjechała do Miśka strasznie mi się podobał ( jak wszystko, ale jakoś tak bardziej :D ), te wszystki ich dialogi, gościnność Dzika, buźka sama się uśmiechała.
Akcja z Matteo też nieźle wymyślona, później scenka Dominiki i Łasko, mistrzostwo!
No i ta końcówka.. Mam mega mieszane uczucia, zarówno do Patrycji, jak i Michała.
Pozdrawiam ;*
Pomysł z playlistą - genialny! ;)
OdpowiedzUsuńA rozdział wcale nie jest przydługawy. Mi się takie podobają, bo przynajmniej nie są urwane "w połowie". :)
Jedno tylko, ten... wow :D
Specjalna półeczka, i propo herbatki - made my day!
Kubiak zachował się strasznie egoistycznie, przecież nie może ograniczać jej kontaktów z kimkolwiek, nie jest ani jej ojcem, ani mężem, phi! Nerwy nerwami, ale bez przesady. Sama pewnie bym się poryczała i wydarła nieźle na kogoś, kto postawiłby mnie w takim ultimatum...
Matteo "skupiający się na grze" - jeju, no proszę, proszę. Można zaskoczyć czytelnika na pozór nieudaną akcją i porażką bohaterki? Można! Mam cichą nadzieję, że rozwiniesz ten wątek, i że wkurzy to Dzika! *evil laugh*
A co do Bąkiewicza to, tak, no, zmieszało mnie to. Będzie jej ucieczką, gdy zaczyna źle się dziać? Jeszcze coś sobie chłopak pomyśli, że jej zależy, i wtedy dopiero będzie... Nie lubię go. Znaczy, akurat u Ciebie, nie podoba mi się. Wolałabym, żeby szybko zniknął z jej życia, bo czuję, że strasznie jeszcze zdąży namieszać. I niekoniecznie wyjdzie to na dobre Patrycji, a ona i tak wiele już przeszła. Powinna teraz raczej skupić się na próbie wybaczenia karygodnego zachowania Kubiaka i nowej płycie.
Takie tam, moje skromne zdanie.
PS. Takie maile z powiadomieniami o komentarzu, i o nowym poście, mogą przychodzić nawet codziennie! :> A za chwilkę u mnie dwójka, to też zapraszam. :))
xoxo
dwunastapiecdziesiatjeden.blogspot.com
Zapomniałam dodać. No cóż, jak się nie ma w głowie, to się ma w... rękach. :D
UsuńŁączę się w bólu, co do Jastrzębia, bo też liczyłam na ich wygraną. :/
Jeszcze raz ja! :D
UsuńR3 u mnie, zapraszam i liczę, że nie zostanę zlinczowana za takie akcje... :P
dwunastapiecdziesiatjeden.blogspot.com
Pozdrawiam :))
Przez ciebie przypaliłam sobie śniadanie, no dzięki -.-
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiałam kiedy w końcu pojawi się Bartman a ten wpada jak fircyk do burdelu, czyli jak zawsze!
Martino no matko boska, jaki on ma brzuch <3 wiem wiem fajnie wypadł w tym rozdziale! ;)
Kocham Huntera! :D
Niech się Patka pogodzi z Miśkiem i zostawi biednego Bąka, pls!
pozdrawiam,Julka :*
http://lubiszsiatkowke.blogspot.com/
Usuńdrugi, autorki blog :)
zapraszam serdecznie!
O matko, matko co ten Bartman narobił? Od razu wiedziałam, że z tymi tajnymi układami między nim a Patrycją nic dobrego nie wyniknie. No i chyba wykrakałam. Mam nadzieje, że Kubi przemyśli wszystko i znowu między nim a Naranją będzie w porządku. A tak swoją drogą to jestem ciekawa o co się pokłócił z Zibim.
OdpowiedzUsuńMartino, oj Martino. Po pierwszej próbie Patrycji myślałam, że już wszystko stracone, bo wydawał się być totalnie obojętny, a tu okazuje się, że jednak nie, no proszę, ciekawe co z tego wyniknie ;)
Martwie się trochę o Bąkiewicza, no bo nie chce, żeby mu Patryśka robiła złudne nadzieje, no! Niech sobie chłopina przygrucha jakąś miłą dziewczynę i wszyscy będą szczęśliwi, bo dla mnie on i Naranja pasują do siebie tylko jako przyjaciele ;)
Pozdrawiam/ http://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/
No to się porobiło... Powiem Ci, że tego się nie spodziewałam. Myślałam, że to będzie słodki tydzień u Miśka, a tu takie rzeczy :< Widzę, że lubisz komplikować, ale to jest fajne. Intryguje i jakoś tak zmusza mnie do myślenia jak to będzie dalej. Teraz się zastanawiam czy Kubiak będzie przepraszał, czy Patka znowu skończy z Bąkiewiczem w łóżku, jak potoczy się sytuacja z Bartmanem. JESTEM PO PROSTU CIEKAWA! :D Hunter? dobry wybór! :) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział do siebie :) http://zapomniecocalymswiecie.blogspot.com/
UsuńBartman wszędzie coś zepsuje :< Ahh,biedny Dziku,biedna Patka..
OdpowiedzUsuńTylko,żeby juz dałą sobie spokój z Bąkiewiczem!
Cieszę się,że Łasko i Dominika są razem.I to oficjalnie!
Ta ich szopka mnie rozbawiła! I Matteo...<3 O matko,niech Patka wygra ten zakład,lubię jak Łasko się wkurza :D
Pozdrawiam serdeznie :3
Trzymamy kciuki za Jastrzębie,nic się nie stał,co nie? :)
:D Zarumieniłam się od tych komplementów na koniec! Nie jestem cudowna, skopię Ci tyłek w Łodzi, zobaczysz! :P Co do rozdziału: jeden wielki szok. Taki zwrot akcji, kurde! Co się Kubiak denerwuje na Patrycję! Powinien się cieszyć, że chce go pogodzić z przyjacielem, bo pewnie w głębi duszy brakuje mu Zbyszka, tylko jest zbyt honorowy żeby to przyznać. Faceci...-_-
OdpowiedzUsuńCieszy mnie fakt, że Dominika jest Z Łasko! Nareszcie normalny związek:)
Ej, no! Znowu do Bąka jedzie? Nie podoba mi się to, niechże już go sobie odpuści i cholernie ciekawi mnie w jaki sposób, raz na zawsze on ją zostawi....Dałaś mi teraz niezłą zagadkę do rozwiązania!:)
Matteo, o Matteo. Nieźle, nieźle. Trzeba przyznać, że jest niesamowicie zbudowany, ale ja go postrzegam trochę jak takiego...kołka...:P Nie wiem dlaczego, nie umiem tego wyjaśnić.
Ciekawi mnie to, czy będzie jakoś szczególnie napierać na znajomość z Patką. Ale emocje, ale zagadek, nieźle, nieźle!! :)
Teraz mam tyyyyle czasu, że mogę ze spokojem czytać wszystkie historie bez wyrzutów sumienia! :)
Pozdrawiam ciepło z obsypanej śniegiem Wielkopolski:(
In my head :*
Stłukłam pisankę z tych emocji xd Rozdział jest jak zawsze świetny, genialny ... ale cholera jasna - co to sie porobiło :o No nic czekam na resztę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy
http://siatkowkaczylimarzeniagodnespelnienia.blogspot.com/
Serdecznie zapraszam na nowy rozdział, który pojawił się na http://zagubiona-zatracona.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńAle sie porobiło.. Patka i Kubiak♥
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie na nowy rozdział ;) ;*
http://ja-on-my-jednosc.blogspot.com/
Zapraszam na nowy rozdział u siebie www.belchatowska-ulica.blogspot.com :*
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie ładnie się zachował, przecież wie w jakim stanie jest Patrycja;( mam nadzieję że wszystko się między nimi ułoży;) pozdrawiam Lizak;)
OdpowiedzUsuńNo i Bartman namieszał co nie zmienia faktu ,że Michał nie powinien tak reagować. Kto pierwszy odpuści? Trudne pytanie, obydwoje mają zadziorne charaktery ,ale myślę ,ze Misiek ulegnie c: no nieeeeee znowu Bąkiewicz? XD No i wreszcie z układu Łasko-Dominika wyszedł związek i bardzo dobrze :) A próby podbijania do Martino genialne :D!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :*
Kurcze, co ten Kubiak zrobił.? Ten Bartman to wszędzie musi się pojawić i zepsuć coś. No i wreszcie związek Łaska i Dominiki.
OdpowiedzUsuńHahah, już sobie wyobrażam tą całą rozmowę z Martino. On jest ładny? Moim zdaniem nie, no ale nie będę wnikać.:D Bąkiewicz, Bąkiewicz wszędzie.;D
Ale i tak z Patrycji i Kubiaka coś musi wyjść, m.in.♥
Pozdrawiam i czekam na następny rozdzialik. ;♥
Zapraszam na nowy rozdział.:)
Usuńhttp://169141613.blogspot.com
Fajny pomysł z tym zeszytem, wiadomo, że, myśli zapisywane na "świeżo" zawsze będą lepsze ;D
OdpowiedzUsuńNie no, Kubi pan domu? Dlaczego nie! Jak to się mówi "Gość w dom, Bóg w dom" ;3
Jak przeczytałam "He, he, herbate poproszę", to od razu pomyślałam o Piotrku Żyle ;o Jakoś tak... no, nieważne ;DD
Ajjj, Martino mnie zaskoczył :3 Niby nic, niby skupiony tylko na grze, nie zwraca uwagi na naszą Patkę, a tu nagle do niej podbija po meczu! No, no, zobaczymy jak się ułoży ;D
Już się nabrałam, że Domi z Łasko serio się trochę pożarli, a tu oni sobie robili takie tam żarciki ;D Cóż za źli ludzie! Btw Łasko, jechałam ostatnio przez miejscowość Łask. I jakoś mi się tak chciało śmiać... Ok, ja już nie wiem, co ja piszę :DD
Jeeezu, Bartman! Ale wtopa ;o Mam tylko nadzieję, że Zbysław nie zaprzepaścił właśnie szansy na pogodzenie z Kruszyną i dobre relacje między Kubim a Pati ;c
No nic, czekam na rozwój wydarzeń i pozdrawiam ;DD
volleyball-journalist.blogspot.com
u mnie nowy rozdział. :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://nuestro-amor-sera-siempre.blogspot.com/
Łasko i Dominika - geniusze zła! *___*
OdpowiedzUsuńKubi... why? Ja rozumiem, że od nadmiaru emocji można eksplodować, ale no takich rzeczy się nie robi. 25 minut na karnym jeżyku.
Matteo, człowiek zagadka. Jestem ciekawa co Pati odwali xD Tylko czemu ona znowu leci do Bąka? Bąku jest spoko, ale jak znowu wyląduje w nim w łóżku, to... nie wiem co.
Playlista świetny pomysł, a na dzień dobry Hunter - uwielbiam ich!
jak znajdziesz chwilę czasu zapraszam na BeMyHeartbeat ;) pozdrawiam!
Zapraszam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńhttp://milosc-mimo-wszystko.blogspot.com/
Pozdrawiam i wesołych! ;)
cudnie piszesz! zakochałam się w Twoim blogu! *.* Serdecznie zapraszam do siebie na: http://fcb-en-mi-corazon.blogspot.com/ pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńhttp://walcze-bo-warto.blogspot.com/2013/04/dziewiec.html gdybyś miała ochotę to zapraszam na nowy epizod ;)
OdpowiedzUsuń