O blogu.

Co to za historia?

Jest to opowieść o młodej artystce (przez większość ludzi znanej jako Naranja), która w jednym z programów telewizyjnych poznaje Michała Kubiaka. Wraz z tym wydarzeniem zaczyna się jej walka z przeszłością, chęć zapomnienia o nieszczęśliwej miłości i szalona przygoda z siatkówką... A raczej, mówiąc dosadnie - z licznymi siatkarzami.

Początkowo obcy dla niej świat sportu dzięki kontaktowi z Kubiakiem zaczyna niebezpiecznie porywać ją w wir dosyć nieprzemyślanych kontaktów. Przysporzą jej one niemałe problemy.

Krótko mówiąc "Naranja. Jak zakochałam się w siatkówce." to zabawa w poszukiwanie miłości, która tak naprawdę cały czas jest tuż obok i walka o przyjaźń, w której nigdy nie należy się poddawać.

Poznaj opinie o Naranji u dołu strony i oceń sama! :)

15 marca 2013

Rozdział 14 - Bełchatowski lek na całe zło.

        Czuję, jak rześkie powietrze napływa do mych płuc. Od razu przypominają mi się wyjazdy w góry z rodziną, to szusowanie na nartach na stoku… O, albo z innej beczki! Myślami przenoszę się na wielką piaszczystą plażę, gdzie lekki podmuch wiatru owiewa moją twarz. Nabieram go w usta, chwytam tak jak to tylko możliwe. Wspaniałe uczucie. Oddycham pełną piersią ciesząc się z tego wszystkiego jak dziecko. Nic pilnego mnie nie goni, nic ważnego nie wzywa. Mogę tak robić w nieskończoność.
        Spokój ten mąci jakiś hałas. Jakby szum odsuwanego krzesła, później jakby ktoś zatłukł się jakimś naczyniem. Nie pasuje mi to do tego morskiego otoczenia. Uświadamiam sobie, że to był tylko sen. Próbuję podnieść powieki, ale są nadzwyczaj ciężkie, siłuje się z nimi. Chcę ruszyć rękoma, ale stawiają opór. Po chwili męczarni udaje mi się. Znów mogę podziwiać świat. Nie rozumiem tylko dlaczego jest on taki niewyraźny…
        Widzę kontury łóżka na którym leżę, widzę odrażającą szpitalną zieleń, którą pogłębia blask docierającego przez okno słońca. Odwróciłam głowę na bok chcąc dać odpocząć moim oczom… Na ten gest kontury siedzącej obok mnie postaci poruszyły się. Znów słyszę nerwowo odsuwające się krzesło, świst jakichś papierków, które wylądowały na ledwo widzialnych przeze mnie konturach szafki. Później widziałam tylko jak postać ta oddala się w szybkim tempie.
- Pani Doktor, Siostro! Obudziła się – słyszałam głos Angeliki. Jak dobrze go znów słyszeć…
         Wpatrywałam się tępo w biały sufit, który zdawał się przybierać nieco zielonkawego koloru. Nie bardzo wiedziałam o co chodzi, skąd się tu wzięłam i dlaczego Angelika tak zerwała się z miejsca. Znów słyszałam jakieś potężne, posuwiste ruchy, a w zasadzie szybki szelest pantofli, które ledwo odrywały się od kafelkowej posadzki. Spoglądając w prawo ujrzałam postać o krągłych, zielonych kształtach, która przemówiła do mnie ochrypniętym głosem.
- Pani Patrycjo, proszę uścisnąć moją rękę – posłusznie zrobiłam to, co mi rozkazano, choć wbrew pozorom nie było to łatwe zadanie.
- A… ale… - próbowałam coś powiedzieć, lecz przeszkodziła mi w tym jakaś plastikowa rurka, którą miałam w ustach. I już wiem skąd ten „rześki podmuch wiatru” o którym myślałam na początku…
- Spokojnie, niech pani nic nie mówi. Za chwilę pojawi się przy pani lekarz.
        Jaki znowu lekarz, po cholerę mi lekarz? Mój wzrok się wyostrzał, a wraz z nim wracały zdrowe zmysły i trzeźwe myślenie. Faktycznie, jestem w szpitalu.
- Witamy panią wśród żywych. Ja nazywam się doktor Milewska i przez ostatnie 3 dni była pani pod moją opieką – przedstawiła się postać w tym razem niebieskim, lekarskim wdzianku, która skrzętnie notowała coś na tabliczce znajdującej się przy końcu łóżka. Uniosłam brwi słysząc jej słowa. Wśród żywych? Huh, nie spodziewałam się tak entuzjastycznego powitania. Do tego trzy dni wyrwane z życiorysu? Pięknie.
        Po jakimś czasie nabrałam sił, a pani doktor uwolniła mnie z plątaniny kabelków, które mnie otaczały. Kilka denerwujących mnie sprzętów zostało wyłączonych, a ja mogłam już swobodnie rozmawiać.
- Patka, ale napędziłaś nam stracha. Nie rób tego więcej – zagaiła siostra, gdy pani doktor opuściła już pomieszczenie. Ilość czasu, jaki minął od momentu przebudzenia do tej chwili była wystarczająca do tego, żebym przypomniała sobie o moim piciu do lustra. W zasadzie to o problemie, który mnie do tego skłonił.

Nie, błagam. Nie chcę więcej myśleć o Mateuszu, o Laurze...nie!

        Tempo powrotu wszystkich wcześniejszych myśli było gigantyczne. Znów uderzały we mnie z prędkością światła. Nawet nie wiem kiedy wydałam z siebie pełen żalu okrzyk, ściskając ile sił rękę Angeliki.
- Angel! - aż podskoczyła w miejscu, gdy zawyłam niczym syrena strażacka- Ja nie chcę żeby to wszystko wróciło. Nie czuję się na siłach. Mam tego dość – kolejna łza spłynęła po moim policzku. Mój oddech zgoła przyspieszył. Czułam, że cała dygotałam. Bo i wewnątrz aż się we mnie gotowało.
- Kochana, nie martw się. Przejdziemy przez to razem. Nie zostawimy cię samej. Nikt cię nie zostawi... - ocierała spływające po mojej twarzy łzy. Mam wrażenie, że wcale nie myślała o problemie z Laureczką i Mateuszem. Raczej myślała o alkoholizmie, z którym już wcześniej miałam do czynienia. Tak, wstyd się przyznać, że w tak młodym wieku mam, a raczej miałam problemy z alkoholem. Zaczęło się niewinnie – od jednego piwka, dwóch dziennie. Później zakręciłam się wokół wódki, bo wcześniejsza praktyka była już zbyt słaba… 

A wszystko dlatego, że w domu rodzinnym pojawiły się problemy. Ojciec stracił pracę, wcześniej zaciągnięte długi przez zatrzymanie w spłacie – rosły. Ledwo starczało nam do pierwszego. Jakby tego było mało z powodu tych długów rodzice chcieli się rozwieść. Ostatni rok przed rozpoczęciem mojej kariery nie należał do lekkich. Wracając każdego dnia ze szkoły wdawałam się w kłótnie czy to z matką, czy z ojcem, którzy nieco wcześniej skakali sobie do gardeł. Ich zły humor wyładowywał się na mnie. Dlatego wolałam przejść się do knajpki ze znajomymi (przez co podobnie jak rodzice - narobiłam sobie niebagatelnych długów), wracać nad ranem, byleby ominęła mnie rozmowa z nimi, byleby zapomnieć o problemach. Stąd wiem, że alkohol jest mi w stanie pomóc. Zapamiętałam ‘przygodę’ z nim jako ucieczkę od kłopotów…

         Znów myślę, znów za dużo myślę. Powracają wszelkiego rodzaju retrospekcje. Wraz z nimi pojawia się wrażenie, że czas się zatrzymał.

Pewnego dnia natrafiła się możliwość kariery. Uratowała nas ona od całkowitego upadku. Długi spłaciliśmy, zbudowałam rodzicom dom, dzięki mnie nie musieli obawiać się o pracę. Gdy mogli już spokojnie żyć - wszystkie kłótnie ucichły. Byłam w stanie zapewnić im wszystko, czego oni nie dali mnie… Mimo wszystko kocham ich całym sercem, wiem, że to nie ich wina. Chociaż tak mogę odwdzięczyć się za to, że mnie wychowali. Wraz z przypływem pieniędzy pojawiła się możliwość nabycia jeszcze większych zasobów alkoholu. W tym przypadku też piłam, tym razem ze szczęścia. Ale jakoś z tego wyszłam. 

No, dobra. Przesadziłam twierdząc, że całkowicie z tego wyszłam. Przyznaje - nie do końca. Piłam z umiarem, albo w ogóle. Nie borykałam się z większymi problemami, więc i alkohol nie wchodził w rachubę. Jak się okazało do czasu. 

W sumie... Słusznie Angelika mogła powiązać sytuację z alkoholem i z tą zdradą.
 
- Tym razem zapewnimy ci porządną opiekę. Nawet nie spojrzysz na to świństwo – z myśli wyrwała mnie pogodna twarz Angeliki, która zdawała się mówić przez ten cały czas kiedy oddałam się zadumie. Pociągnęłam kilka razy nosem, przy powoli ustającym szlochu.
- Jesteście mi teraz potrzebni jak nikt inny - uśmiechnęłam się, chcąc dać jej znak, że jestem silna. Odwzajemniła to, przez co jej twarzyczka jeszcze bardziej rozpromieniała. 

Tak, bądźcie! Przy was nie będę, aż tak pić... Aż tyle myśleć.

- Teraz jesteś naszym oczkiem w głowie - mrugnęła gładząc mnie po dłoni. 

Kiedy miałam z tym problemy ona była jeszcze mała, ale doskonale pamięta ten horror. Zamiast wspominać siostrę, jako współtowarzyszkę zabaw, pamięta, jako dobrą kumpelę wódki, z którą się nie rozstawała. 

- Jak ja się tu znalazłam? Skąd wiedzieliście, że coś się może ze mną dziać?
- Jak osoba, która normalnie telefonuje co 3 godziny nie daje znaku życia przez 4 dni to chyba coś musi być nie tak…
- Nawet mi nie mów, że 4 dni piłam… - chwyciłam się za głowę z niedowierzania. Czyli jednak tydzień zmarnowałam…4 dni picia, 3 dni wegetowania w szpitalu... Niewiarygodne.
- Nie wiem ile piłaś, ale znaleźliśmy cię z Kubiakiem nieprzytomną w pokoju na podłodze.
- Misiek też tam był? Ale wstyd…
- Taaa, gdyby nie on to nie wiem, czy bym się tobą zainteresowała – pokazała mi język.
- Jak zwykle kochająca siostra – wzięłam głęboki oddech – Chociaż tyle, że przespałam kaca…- Wybuchłyśmy śmiechem. Ja trochę wymuszonym.
- Ciekawa jestem miny Kubiaka jak dowie się, że już się przebudziłaś – dodała pisząc szybko smsa.
- Daj spokój, nie zawracaj mu głowy. Niech zajmie się swoimi sprawami…
- Właśnie się zajął. Skopałam mu porządnie tyłek i pojechał na mecz.
- Jak to?
- Cały czas był przy tobie. Może raz spał u ciebie na mieszkaniu, tak to całe dnie przesiedział na tym krześle – skazała na drewniane, szkolne krzesełko, na którym w tym momencie siedziała.

Misiek tak się mną przejął? W sumie... Pamiętam jak przez mgłę, że był w moim mieszkaniu razem z Angelą, że podniósł mnie, że trzymał moją rękę... i mówił. Ale, że to on zorganizował nalot na mieszkanie?

- Nawet rodziców już poznał. Mama go sobie chwali – mówiła z szerokim uśmiechem Angelika.
- Nie żartuj… To kiedy oni grają z Zaksą? – przypomniałam sobie, że byliśmy umówieni i z Karoliną i z Aleksem… i ogólnie – ze sobą.
- Skończyli jakieś dwie godziny temu, przegrali 3:0. Widzisz, zabrakło ciebie to i szczęścia im zabrakło – mrugnęła okiem – A Misiek już jest w drodze
- Nieźle nawaliłam…
- Przecież żartowałam z tym szczęściem… - spojrzała na mnie z politowaniem.
- Nie o tym głupku mówię. Miałam tam się spotkać ze znajomymi…
- Wybaczą ci, jestem pewna. Ale gdybyś ty widziała, jak ta cała sytuacja z twoim wylądowaniem w szpitalu wpłynęła na Kubiego... Wiesz, jak on reagował na Bontje?! Rob go klepie po plecach, ten marszczy brwi i drze się na niego, a przecież przed chwilą Robcio zdobył punkt dla ich drużyny. Źle przyjmował, ataki mu nie wychodziły, był jakiś nieobecny… – wyliczała Angelika. 

Nie, to już są jakieś żarty. Rozumiem, że mógł spanikować widząc nieprzytomną osobę, która leży na środku pokoju, że mógł twierdzić, że to od niego zależy jej życie...ale tak mógł myśleć do momentu, gdy czekał na karetkę. Po wyjściu ze szpitala, po pojawieniu się w Jastrzębiu, czy podczas gry na boisku nie powinien tak reagować...

– Ale na temat Roba  musisz z nim porozmawiać… Przecież nie może wiecznie się na niego wkurzać! A tak nawiązując do rozmów - jak wam poszła pogaducha o Zbyszku?
         Wtem w pokoju pojawiła się Dominika. Trzymała w ręce wielką siatę owoców i słodyczy. W sumie dobrze, że nam przerwała.
- Cześć mój alkoholiku! – krzyknęła z radością w drzwiach.
Jak miło... - Wiesz jak mnie pocieszyć – gdybym tylko mogła dźgnęłabym ją z całej siły w żebra.
- Dobrze wiesz, że żartuję. Masz tu żarcie – mówiła wskazując na wcześniej wspomnianą reklamówkę - Posil się biedaku, bo cztery dni o samej, czystej wodzie na pewno zwaliły cię z nóg.
- Nie mów nic, bo zaraz cię walnę – mówiłam przez zaciśnięte zęby.
- Spokojnie, bez nerwów. Wydobrzejesz to będziesz mnie bić. Póki co jestem tu służbowo – odpowiedziała.
- Słucham panią, pani menager.
- Dwie sprawy. Wytwórnia i media. Co wybierasz pierwsze?
- Zawsze musisz wybrać takie zestawienie, gdzie żadna z opcji nie brzmi pozytywnie? Wybieram media.
- Jesteś już na topie. Wiadomość o twoim pobycie w szpitalu przyćmiła nawet ogólnokrajową debatę o wprowadzeniu związków partnerskich.
- Mam się z tego cieszyć?
- Myślę, że tak – odpowiedziała z przekonaniem w głosie – Bo mam co do tego pewien plan.
- Czy zawsze z ciebie trzeba wszystko wyciągać na siłę? – zdenerwowała się siedząca obok Angelika.
- Młoda, spokojnie - zaczęłam się śmiać z ich obydwu. Jedna roztrzepana, druga w gorącej wodzie kompana...
- Za niedługo podpiszesz umowę z nową wytwórnią, daję jej góra miesiąc na rozwinięcie – spojrzała na mnie mrużąc oczy. Otworzyłam usta ze zdziwienia – Ruszam z tym biznesem już na dobre. I stawiam ci jeden warunek. Jest on zupełnie odwrotny niż w przypadku poprzedniej wytwórni: żadnych zasad. Pasuje? – odjęło mi mowę. Wpatrywałam się w nią nie mogąc wydusić ani słowa. Zerwałam się tylko z miejsca żeby ją przytulić, ale zastane kości w połączeniu z podłączoną kroplówką blokowały moje ruchy.
- Ej, ej. Uważaj na takie zrywy, tak mogłaś szaleć przed piciem – odpowiedziała. Wywróciłam jedynie oczami.
         Wreszcie jakiś pozytywny aspekt wieczoru. Wytwórnia, nowy wizerunek, nowe plany… W końcu ruszę z miejsca! Nawet nie przejęłam się tą informacją o medialnej nagonce na moje wylądowanie w szpitalu. Pomoże mi to tylko w rozgłosie. Zaplanowałyśmy mniej więcej plan działania. Teraz ukażemy moją bardziej buntowniczą twarz.

Ej, Patka! Zauważyłaś, że kiedy przebywasz w dużym gronie ludzi nawet nie myślisz o tych wszystkich złych rzeczach?

          Zaświeciła się w mojej głowie czerwona lampka. Teraz choćbym nie wiem jak była uparta, kiedy będzie mi źle - muszę wyjść do ludzi. Spoglądając na dziewczyny myślałam o tym, jak zbawiennym dla mnie jest ich towarzystwo. Śmiałam się w duchu i dziękowałam Bogu, że są...
         Nagle za ich plecami otworzyły się drzwi. Zauważyłam w nich znajomą głowę, która nieśmiało zaglądała do mojego pokoju. Ani się obejrzałam, a z jednej głowy zrobiły się dwie - jedna pod drugą. Ocho, scena, jak z typowej kreskówki.
         Kto może być takim głupkiem, no kto? Dwa Michały – Łasko i Kubiak. Dwumetrowe wesołki wkroczyły dumnie do mojego pokoju posyłając promienne uśmiechy. Pierwszy z Michałów od razu rzucił się w ramiona Dominiki. Drugi stał w osłupieniu i przyglądał się co rusz to im, to mnie.
- Ekchem! – chrząknęłam chcąc zwrócić na siebie uwagę Łasko. Ten skierował wzrok na mnie i uśmiechnął się szeroko cały czas trzymając w ramionach Dominikę. Widać było, że cieszył się z jej obecności. Dawno się nie widzieli, mogli się stęsknić za sobą.
- W takim razie miło mi was widzieć w moich skromnych, szpitalnych progach. Rozgośćcie się – wskazałam ręką na swoje łóżko, bo niestety moja kanciapa nie była przystosowana do takiej ilości gości. Zauważyłam, że Kubi przygląda mi się nawet nie mrugając powiekami. Odwzajemniłam spojrzenie unosząc do góry jedną brew. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, trochę zabawna sytuacja. Wtem Kubiak ruszył z miejsca i tym razem to on rzucił mi się na szyję.
- Pati, już się bałem, że się nie wybudzisz - uściskał mnie przyjaźnie uderzając po plecach czymś szeleszczącym. Aż się wzdrygnęłam. Po chwili małego 'duszenia' chwycił mnie za ramiona, odsuwając o siebie - Masz, to dla ciebie – z wielkim bananem na twarzy wręczył mi mały bukiecik.Mamy odpowiedź na pytanie, co tam 'szeleściło'.
- Jak romantycznie – spojrzałam na niego mrużąc oczka - Dlaczego miałabym się nie obudzić?
- Bo jesteś uparta? Jak sobie coś ubzdurasz to konsekwentnie do tego dążysz – dźgnęłam go palcem w brzuch na te słowa.
- Myślisz, że celowo przeleżałam tu trzy dni?
- Oj głupku – znowu mnie przytulił. Atmosfera robiła się zbyt przesłodzona.
- No tak, tak. Też cię lubię – wywróciłam oczami w stronę Angeliki, ta tylko zasłoniła ręką usta, żeby nie wybuchnąć śmiechem.

Tak, teraz to 'głupku', a kiedyś było 'kochanie'!
Właśnie... Kochanie? Mam wrażenie, że kiedyś to słyszałam z jego ust...
A, gdzie tam! Nie "kochanie", a "kochana". Przecież traktujemy się jak kumple. A ja już tworzę jakieś wymysły na temat jego zainteresowania mną...


         Akurat w tym momencie pojawili się moi rodzice. Świetny moment, kolejni ze znakomitym wyczuciem czasu – akurat kiedy byłam wtulona w Miśka, który wcześniej dzień w dzień siedział przy mnie. Wiedziałam, że uznają go za mojego faceta, ale jeszcze bardziej dobijała mnie myśl, że będę musiała się tłumaczyć z tego picia…
- Cześć mamo, cześć tato. Miło was widzieć – na te słowa Misiek zerwał się z miejsca, stanął na baczność przy moim łóżku. Nawet bał się usiąść koło mnie. Przyciągnęłam go za rękę, żeby spokojnie usiadł sobie na brzegu. Przecież mój tata cię zbije, siadaj mendo… Na tę myśl aż pokiwałam głową z niedowierzaniem, uśmiechając się do siebie.
- Jak się czujesz? – po drugiej stronie usiadła moja mama, która z troską wpatrywała się w moje oczy.
- Już dobrze, tylko denerwują mnie te rurki w nosie – wskazałam na aparat tlenowy, który jeszcze nie został mi odłączony.
- Podobno jutro uwolnią cię od tego – uśmiechnęła się.
- A wiadomo kiedy wyjdę ze szpitala?
- Lekarz mówi, że za dwa dni powinnaś być wolna – odpowiedział tata, który właśnie wykładał jakieś soki na szafkę.
- Tak szybko?
- Też się dziwię – wzruszył ramionami – W końcu to była śpiączka po zatruciu alkoholowym, ale podobno szybko twój organizm się zregenerował – dodał z wyrzutem.
         Byłam w szoku, że doprowadziłam się do takiego stanu. Do stanu śpiączki. Zrozumiałam ile mam szczęścia, że się wybudziłam. Zrozumiałam, jaka byłam głupia, zrozumiałam dlaczego są tacy uradowani, że widzą mnie przytomną. Już wiem dlaczego się tu zlecieli. Mój pokoik był ciasny, a znajdowało się w nim teraz 6 osób. Czułam się, jakby wszyscy przyjechali się ze mną pożegnać w ostatnich chwilach mojego życia… Ale nastrój panował zupełnie inny. Bardziej pozytywny.
- Czemu znowu to zrobiłaś? – zapytała mama głaszcząc mnie po dłoni.
No i pozytywny nastrój poszedł się... - Mamo, nie chcę o tym gadać.
- Zawsze nie chcesz, a potem pijesz – wtrącił tata. Już wiem, że ma do mnie pretensję o to całe zajście. Ale nie chciałam drążyć tego tematu, nie przy Michale. Nie chcę, żeby znał moją przeszłość. Po chwili milczenia tata kontynuował.
- Załatwimy ci psychologa.
- No bez przesady, chcecie mnie zamknąć do wariatkowa? – wzdrygnęłam się na te słowa.
- Bez dyskusji. Nie mam zamiaru po raz kolejny oglądać jak moja córka umiera… - po tych słowach zamknął oczy i wziął głęboki oddech – …jak moja córka się niszczy.
         W życiu nie czułam się gorzej. Czułam, że zawaliłam po całej linii, że zawiodłam wszystkich. A obiecałam, obiecałam, że nigdy więcej nie chwycę się tego świństwa! Znowu w moich oczach zaczęły zbierać się łzy.
- Pati – Michał pogładził mnie po policzku – Rodzice mają rację, psycholog to nie koniec świata. To jego początek. Będzie ci dzięki temu łatwiej – uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.
- Ja nie chcę rozmawiać z kimś kogo nie znam. Nie mam zaufania do takich osób.
- A… Karolina? - popatrzyłam na niego ze zdumieniem. W sumie ma rację. Ona byłaby ostatnią osobą z tych, które nie znam zbyt długo, a której mogłabym zwierzyć się z takich tajemnic. Wzbudziła we mnie pozytywne emocje, nie dało jej się nie ufać. Była spokojna, poukładana i profesjonalna. Taki tajemniczy bełchatowski lek na całe zło. Skinęłam głową, że zgadzam się na tę opcję.
- Co to za Karolina? – dopytał ojciec.
- Nasza wspólna znajoma. Z pewnością jej pomoże. Tym bardziej, że Patka się jej nie boi – odpowiedział Kubiak.
- Chodź, podasz mi do niej numer i załatwimy tę sprawę – ruchem ręki mój tata przywołał go do siebie. Po chwili wyszli na korytarz.
- Fajny chłopak – powiedziała mama, która odprowadziła ich wzrokiem do drzwi.
- Kumpel. Dobry kumpel – zaśmiałam się pod nosem.
- Dobrze wiem, że myślisz co innego – uśmiechnęła się jeszcze bardziej, a stojący za nią Michał Łasko zdawał się potwierdzać jej słowa poprzez pionowe ruchy głowy.
- Jest za wcześnie na taką ocenę.
- A ja ci mogę potwierdzić, że jest coś na rzeczy – dorzucił Misiek.
- Ty zawsze tak mówisz – szturchnęła go Dominika – Namów kolegę, żeby zaczął działać. Bo póki co my tylko słyszymy, że coś jest, ale efektów brak.
- Kochana, obawiam się, że moja pomoc jest tu zbyteczna, już za późno. Ty nie wiesz, co ja widziałem ostatniej nocy przed meczem ze Skrą! – zaśmiał się, a ja strzeliłam cegłę. Acha, czyli całowałam się z nim na oczach Łasko. Świetnie. Te krępujące spojrzenia całego pokoju w moją stronę zakończył powrót Miśka z moim tatą.
- Karolina będzie u ciebie jutro – z uśmiechem na twarzy oznajmił Kubi.
- W takim razie sprawa załatwiona. My z mamą przyjedziemy po ciebie za dwa dni, jak już będziesz wychodzić ze szpitala. Masz tylu przyjaciół, że jesteśmy tu zbędni – tata rozejrzał się po pokoju z uśmiechem na twarzy.
          Pożegnałam się z rodzicami, którzy jak nigdy nakazali opiekować się mną Angelice. Ale chyba nie tylko jej…
- Michał, pamiętaj o tym co ci mówiłem – mrugnął w jego stronę mój tata.
- Bez obaw, nie zawiodę pana – z uśmiechem od ucha to ucha pożegnał się podając mu rękę. Zamurowało mnie. Jakim cudem się dogadali? Mój tatusiek zawsze tępił facetów, którzy pojawiali się obok mnie. Do tego przed chwilą miał do mnie pretensje, a teraz zachowuje się jakby nie było tego problemu. Nieźle…
          Rodzice wyszli, a my jeszcze chwilę przesiedzieliśmy w wesołej gromadce. Widać było, że chłopcy są wykończeni meczem. Cóż, tuż po nim przyjechali do Krakowa, żeby spotkać się z nami w szpitalu. Podziwiam ich za chęci. Zwłaszcza Kubiaka, który w pewnym momencie walczył ze snem. To było słodkie...
- Nie, żebym was wyganiała, ale tu są kluczyki od mojego mieszkania. Traficie?
- Proszę cię! GPS`ik jest, nie zginiemy! - odpowiedział żywo Łasko wskazując na swój nowy telefon.
- No super, gratuluje - co oni widzą w tych wszystkich gadżecikach...
- Misiek - szturchnęłam Kubiaka, który wydawał się być nieobecny przez to zmęczenie - Zmykaj z Łaskiem.
- Gdzie?
- Spać.
- Tutaj? - zapytał zdezorientowany.
- Michał cię zaprowadzi - pogłaskałam go po głowie jak małe dziecko.
- Ale widzimy się jutro? - przetarł swoje zmęczone oczy delikatnie podnosząc do góry okulary.
- Obiecuje. - przysięgałam z ręką na sercu. Chwilę po tym wstał i pocałował mnie w policzek na pożegnanie. Tak samo Łasko. Szybko zniknęli za drzwiami.
- Wyśpijcie się! - krzyknęła jeszcze Dominika, nim zamknęli drzwi.
- A wy nie idziecie?
- Zaraz, zaraz. Może ich jeszcze nawet dogonimy i zaprowadzimy, bo te zaspane ofiary na pewno się zgubią. Jest jeszcze jedna sprawa – przejęła inicjatywę Angelika – Mów co z tym Zbyszkiem, załatwiłaś?
- Nooo… - nie wiedziałam, co jej odpowiedzieć – No nie gadałam jeszcze z Michałem na ten temat – zaczęłam drapać się po głowie.
- Świetnie. A moja sesja w DevelopResie już niebawem. Co ja mu powiem? – zirytowała się.
- Mówicie o tej akcji z ponownym spiknięciem ich? – wtrąciła Dominika.
- Tak, tej spieprzonej akcji.
- Ale po co wy chcecie z nim rozmawiać? – spojrzałyśmy na siebie z Angeliką szukając jakby odpowiedzi na to pytanie.
- Żeby wyczuć jakie są szanse?
- Nic wam to nie da! – odpowiedziała Dominika – Wykorzystamy uwodzicielski charakter Zibiego, uległość Michała i… obecną sytuację. Mam plan.


 ____________________________________________ 


Już o wiele mniej tragizmu, więcej pozytywnych aspektów. 
Wybudziła nam się dziewczyna i miała z tym dużo szczęścia. Bezcelowym byłoby jej uśmiercanie ;)
Znów poznałyśmy troszeczkę jej historii i znów trzeba przyznać, że nie miała w życiu lekko. Na szczęście pojawiła nadzieja na rozpoczęcie pracy nad nową płytą, pojawili się przyjaciele, którzy przyćmili ten ból i natłok myśli. Przy okazji poznałyśmy rolę nowo poznanej pani psycholog z Bełchatowa ;)

Co w następnym rozdziale?
Trochę wygłupów w szpitalu oraz wizyta Aleksa z Karoliną, a co się z tym wiąże - kroi się trudna rozmowa z młodą panią psycholog (znów cofniemy się delikatnie do przeszłości, tym razem poznając dokładną historię z Laurą). Jeśli chodzi o spiknięcie na linii Kubiak - Bartman: nie mogę Wam dać o tym zapomnieć ! :) Ale kiedy do tego dojdzie... któż to wie ;>



Dziękuję, z całego serducha dziękuję za wszystkie motywujące mnie komentarze. Jesteście cudowne ;* Nawet nie wiecie, ile sprawiacie mi radości każdym Waszym słowem, każdą pochwałą, czy nawet konstruktywną krytyką, która pozwala mi bardziej trafić w Wasze gusta w kolejnych rozdziałach :)
Jestem wdzięczna.
DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ. <3


PS. Jeżeli mam na którymkolwiek z blogów zaległości - obiecuję, że dziś wszystko nadrobię.

Pozdrawiam, całuję i życzę udanego weekendu ;*

41 komentarzy:

  1. Jejku. Patka w życiu swoim - co prawda dość krótkim - już wiele przeżyła. Ale dobrze, że ma takie wsparcie ze strony przede wszystkim siostry :) Fajnie, że Kubi jest cały czas przy niej i baaaaaardzo mnie ciekawi o co chodzi w tajemniczej sprawie ojca Patki i Dzika :)
    Dzięki za informację ;*
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, niespodziewany sojusz z ojcem Naranji może intrygować ;>
      Dowiemy się niebawem ;)!
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Cudownie czyta się twojego bloga oglądająć mecz Jastrzębia z Zaksą, tyle ci powiem! :)
    Patka nie miała lekko w życiu, współczujęjej z całego serca, dobrze,że znalazła oparcie w rodzinie i przyjaciołach! ;)
    Pozdrawiam i udanego weekendu również! :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecasz takie połączenie ;D? haha :)
      Dziękuję i również pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. Proste, że polecam! :D

      Usuń
  3. Jeeeeeej, żyje :D No ale dużo już w życiu przeżyła, pomimo tego swojego młodego wieku jest juz tak doświadczona :c
    Kurczaki, rozczula mnie ten Kruszyna, no! Ciekawe co tam z tatusiem uknuli ;DD
    Jestem baaaaardzo ciekawa konfrontacji Dziku - Zbysław ;o
    Pozdrawiam i Tobie też udanego weekendu ;DD
    volleyball-journalist.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety los jej nie oszczędzał. Ale nie tylko jej - jej rodziców, Angeli. Wszyscy mieli podgórkę na początku ;< Wielkie, wielkie, wielkie szczęście, że rozpoczęła karierę. To prawie jak wygrać los na loterii.
      Pozdrawiam i czekam na rozdział u Ciebie ;*

      Usuń
  4. Jest dłuugo, zajęłaś mnie przez dobre 30 minut swoja historią < I Like it ! xd > czytałam, czytałam i tak się wkręciłam, że nie usłyszałam sms, który mi przyszedł ; ) A co do rozdziału to jest jak zwykle cudowny, świetny, jest jak taki miód .. < uwaga, wyjaśniam czemu miód xd > taki słodki, ze aż się chce czytac, tak opatruje serce ... Jak widac, mam bardzo filozoficzny nastrój :D
    Pozdrawiam WikaVolleyball
    siatkowkaczylimarzeniagodnespelnienia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha piękny, myślicielski, czy jak to sama ujęłaś 'filozoficzny' nastrój Cię złapał :)

      Uwielbiam ;D!

      Usuń
    2. Czyli tzw. wena twórcza mnie chwyciła- wyczuwam nowy rozdział u mnie ;D

      Usuń
  5. Pozytywny taki :)
    Dzisiaj właśnie przeczytałam dwa ostatnie rozdziały, bo wcześniej nie miałam czasu i przyznam, że nie obstawiałam takiego obrotu spraw.Patrycja i alkohol - zaskoczyło mnie to do tego ta jej niezbyt przyjemna przeszłość...

    Zapraszam do mnie na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaskoczyłam Cię? I bardzo dobrze, o to chodziło ! :)
      Już do Ciebie pomykam, bo już stęskniłam się za Twoim blogiem ;)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  6. Ciężka przeszłość, oj ciężka... Fajnie, że przyjaciele są przy Patrycji na dobre i na złe. I faaaaajnie, że wszyscy wiedzą, że coś się święci między nią, a Kubiakiem! Teraz tylko myślę jaki plan ma Dominika :)

    Studentko gdzie wybierasz się ewentualnie na Ligę Światową? :D

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Planuję wybrać się do Łodzi i Katowic. Nie mogę się doczekać pojawienia się biletów, ale jeszcze bardziej samych meczów <3 (Oczywista oczywistość ;D)

      Czyżbyś też planowała jakiś wypad na LŚ? :)

      Usuń
    2. No to widzimy się w Katowicach :P

      Usuń
  7. Kurde problemy rodzinne miala straszne i w sumie miala szczescie ze udalo jej sie z tego wybrnac dzieki jej talentowi. Zarabia glosem wiec robi to co lubi ale co by bylo gdyby nie dostala takiej szansy? Strach pomyslec.
    Genialny rozdzial czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również serdecznie pozdrawiam i dziękuję za komentarz ;*

      Usuń
  8. Cudowny, tak wiem znowu sie powtarzam. Ale w wypadku Twojego bloga się nie da. Jest wręcz idealny. Te " teleportacje " jak to wcześniej ujęłam są bez zarzutu.
    Przeszłość Patki jest trudna. Ale z pomocą przyjaciół na pewno da radę. Szczególnie z pomocą Kubiaka. Rozmowa z Karolą też nie będzie należała do najłatwiejszych, ale może Patrycja się otworzy, wygada. Będzie jej lepiej.
    Jest wiele wątków, które mnie ciekawią :D O czym rozmawiał Michał K. z tatą ?
    Jak potoczy się wytwórnia Dominiki ?
    I wiele innych. Ale teraz to nie ma sensu. Poczekam na rozwój wydarzeń. Wiem, że mnie zaskoczysz. Zresztą jak zawsze :D .
    Już nie przynudzam.
    Trzymaj się cieplutko, Pozdrawiam Paula. :)
    http://fly-bird-is-free.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, nawet nie wiesz z jaką radością czytam każdy Twój komentarz :) to Ty jesteś cudowna! :*
      Wszelkie sprawy zostaną wyjaśnione, ale... z czasem :)
      Zdaję sobie sprawę, że rozpoczęłam wiele wątków i mam nadzieję, że się w tym sama nie pogubie haha :)

      Pozdrawiam ;*

      Usuń
    2. Serio z radością ? Jeśli tak, to polecam się na przyszłość.
      Twoje komentarze dają mi taką determinację. Dziękuje.
      Właśnie pojawiła się u mnie 31 :)
      Serdecznie zapraszam : http://fly-bird-is-free.blogspot.com/2013/03/rozdzia-31-w-zyciu-trzeba-byc-egoista.html

      Usuń
  9. no i nareszcie jest nowy :D no to tak, 4 dni picia? Nieźle, Patka wpadła niesamowity ciąg:/ naprawdę miała dużo szczęścia, że ją odratowali. Jakie to miłe, że Kubiak spędził tyle czasu przy jej łóżku, myślę, że to kolejny dowód na to, że myśli o niej poważnie, a ona powinna odegnać demon przeszłości (laura i mateusz) i dać ponieść się teraźniejszości z Michałem, zacząć po prostu żyć! Mam nadzieję, że uda jej się razem z całą ekipą pogodzić chłopaków, bo taka przyjaźń jaka była między Zibim a Miśkiem nie może się skończyć! Mam nadzieję, że mimo iż Karolina nie jeste jakoś super doświadczonym psychologiem, pomoże Patce poukładać całą przeszłość i zamknąć szczelnie w "pudełeczku", żeby nie mąciła więcej w jej przyszłym życiu :) Czekam z niecierpliwością na kolejny i pozdraaaaaawiam ciepło :*
    In my head:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha nie mów, że czekałaś na niego z utęsknieniem ;> Nie wierzę ;P hihi ;) nie no, tak czy siak dziękuję ;*

      Zobaczymy, czy Naranja posłucha Twoich rad ;> Najlepszym rozwiązaniem byłoby pozostawienie przeszłości tam, gdzie się skończyła - czyli za sobą. Ale widać, że dziewczyna ma z tym problemy, za bardzo bierze to do siebie ;( zobaczymy co z tego wyniknie! :)

      I Ty mówisz, że to ja pozostawiam świetne komentarze?
      Nic z tych rzeczy, bywają lepsze ;D
      jako argument potwierdzający moje słowa posłuży mi komentarz powyżej :)!
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  10. Jeeju, kocham to co piszesz.. :) Wiedziałam, że się obudzi. Ciekawa jestem tylko o czym rozmawiał Kubiak z ojcem Patrycji. Świetny, świetny, świetny ten rozdział i czekam na następny. Byle szybko. ;D I pozdrawiam w tę piękną zimową wiosnę. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, a ja kocham Twoje komentarze ;)
      Dziękuję, naprawdę nieźle mnie motywujesz ;D!

      Usuń
  11. Jest świetnie:) już nie mogę się doczekać następnego;) mam nadzieję, że relacje z Kubiakiem się pogłebią

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy, co z tego wyniknie ;> i kiedy ;D
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  12. Miałam małe zaległości, ale już nadrobiłam ;)
    Kubiak jest totalnie słodki jak się tak martwi o Patrycje, mam nadzieje, że ich relacje będą się rozwijać coraz bardziej i bardziej :) Dobrze, że Misiek od razu złapał dobry kontakt z jej rodzicami, a w jej ojcu to chyba ma nawet wsparcie :D
    Czekam na to jak rozwinie się wątek z Zibim ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem wdzięczna, że w ogóle zechciałaś nadrobić zaległości :)
      Dziękuję ;*

      Na wątek z Zibim musimy jescze troszkę poczekać, ale pojawi się, pojawi. Mogę to obiecać ;>

      Usuń
  13. Jezuu. Jak dobrze, że wszystko ok. Kochany Misiek siedział przy Patce... Też jestem ciekawa, jak rozwinie się wątek Zbyszka. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży :D

    Pozdrawiam, no_princess :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy, zobaczymy ;>
      Mam nadzieję, że nie zawiodę Was w momencie, kiedy sprawa ta się rozwinie... ba! zostanie rozwiązana ;>
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  14. Zdecydowanie jest bardziej pozytywny i dzięki temu jest świetny.! :3
    Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do mnie
    http://milosc-mimo-wszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję, dziękuję :*
      Już mykam! :)

      Usuń
  15. Niebawem wpadnę ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Jejciu,jak ja uwielbiam Twojego bloga!
    Ciekawe,jaki ma plan?Będzie się działo,czekam na kolejny rozdział! <3
    Pozdrawiam,Ola :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bardziej, niż ja Twojego ;D
      Pozdrawiam równie gorąco ;*

      Usuń
  17. Zapraszam na nowy rozdział :)
    http://milosc-mimo-wszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam, przeczytałam, skomentowałam :)
      Dziękuję ;)

      Usuń
  18. Lubię, uwielbiam, kocham! ♥
    zapraszam na nowy http://ja-on-my-jednosc.blogspot.com/
    pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Cześć :) Zapraszam na świeżutką ósemkę na volleyballinmyheart.blogspot.com
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  20. suuper czekam z niecierpliwoscia na nastepny rozdzial!

    OdpowiedzUsuń
  21. Wow, dzisiaj dopiero wyszperałam Twój blog i wiesz co Ci powiem ? Że mi się podoba, cholernie podoba, bo nie jest tak bardzo banalny ! :D
    Jednak najbardziej nie mogę się doczekać tej rozmowy na linii Kubiak-Bartman będzie ostra. haha :)
    Chcę następny, kiedy jeśli mogę zapytać ? ;3

    P.S Mam taką prośbę malutką,ale dużą. xd
    Mogłabyś mnie tutaj informować.? :P
    http://nuestro-amor-sera-siempre.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Podziel się wrażeniami; powiedz, co chciałabyś przeczytać; daj znać, co jest nie tak; pochwal się swoim blogiem; SKOMENTUJ! :)

Zachęcam.

Co na temat Naranji myślą inni? Przeczytaj! :)

Źródło: http://kibicowelove.blogspot.com/2013/08/konkurs-najlepsze-opowiadanie-2013-roku.html