O blogu.

Co to za historia?

Jest to opowieść o młodej artystce (przez większość ludzi znanej jako Naranja), która w jednym z programów telewizyjnych poznaje Michała Kubiaka. Wraz z tym wydarzeniem zaczyna się jej walka z przeszłością, chęć zapomnienia o nieszczęśliwej miłości i szalona przygoda z siatkówką... A raczej, mówiąc dosadnie - z licznymi siatkarzami.

Początkowo obcy dla niej świat sportu dzięki kontaktowi z Kubiakiem zaczyna niebezpiecznie porywać ją w wir dosyć nieprzemyślanych kontaktów. Przysporzą jej one niemałe problemy.

Krótko mówiąc "Naranja. Jak zakochałam się w siatkówce." to zabawa w poszukiwanie miłości, która tak naprawdę cały czas jest tuż obok i walka o przyjaźń, w której nigdy nie należy się poddawać.

Poznaj opinie o Naranji u dołu strony i oceń sama! :)

11 marca 2013

Rozdział 13 - I want to die, but really... I am already dead

       Zjechałam na pobocze. Czułam się tak, jakby ktoś właśnie jakimś potwornie ciężkim narzędziem uderzył mnie w tył głowy. Szok, niedowierzanie, może żal, smutek? Wszelkiego rodzaju negatywne odczucia krążyły we mnie, w moim ciele. Czułam, jak odbijały się wewnątrz, co rusz raniąc, sprawiając okropny ból. Do końca byłam przekonana, że to był tylko sen. Okropny sen.
- Patrycja? Halo? Coś się stało? Jesteś tam? – słyszałam tylko jak ktoś nawoływał ze słuchawki.
- Tak… jestem… - odpowiedziałam ledwo słyszalnym głosem.
- Co to było? Pisk opon?  Miałaś wypadek? Wszystko w porządku? – znów znalazłam się pod gradobiciem pytań.
- W porządku. Muszę kończyć – rozłączyłam się. Słyszałam, że głos ten chciał jeszcze coś powiedzieć, ale po prostu nie zdążył. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Musiałam dojść do siebie.


Patryśka. Uspokój się. Wdech, wydech. Zawsze to pomagało…


 - Teraz nie pomaga… - powtórzyłam już na głos. Nie potrafiłam powstrzymać łez, same napływały do moich oczu. Z łzami powróciły wspomnienia, bo tych małych, słonych i bolesnych kropelek wylałam przez mojego byłego chłopaka wiele. Ciągłe kłótnie, wyrzuty, ograniczanie się, kontrole, brak zaufania. Nasz koniec był koszmarem.


Pamiętam jak go poznałam. Przystojny brunet o dużych, czekoladowych oczach. Nie był zbyt wysoki, był mojego wzrostu. Drobnej postury, skromny, normalny chłopak. Do tego potwornie nieśmiały. Sporo czasu zajęło nam złapanie kontaktu. Po przełamaniu pierwszych lodów spotykaliśmy się codziennie, pisaliśmy codziennie, dzwoniliśmy codziennie.
Pamiętam, jak kiedyś powiedział mi, że jego marzeniem jest wspólne życie ze mną. Zaczęliśmy być parą.
Pamiętam, jak po namiętnym pocałunku spojrzeliśmy sobie w oczy. Wtedy powiedział, jak bardzo mnie kocha. Radowaliśmy się z wzajemnej miłości.
Pamiętam, jak po pierwszej wspólnie spędzonej nocy zasnęliśmy wtuleni w siebie, nieprzerwanie będąc jednością.
Pamiętam, jak później ten czar prysnął…


        Włączyłam silnik chcąc ruszyć z miejsca. Chciałam być jak najszybciej w domu, chciałam zasnąć, zapomnieć, przestać się martwić. Gnałam przed siebie z prędkością spływających po policzku łez. I myślałam…


Przypominam sobie, jak musieliśmy przełożyć spotkanie przez jego ‘zjazd rodzinny’. Jak było naprawdę? Spotkał się z inną. Przespali się.
Przypominam sobie, jak zapewniał mnie, że zerwał wszelkie kontakty z kobietami z przeszłości. Zerwał? Nie. Co jakiś czas spotykał się z nimi.
Przypominam sobie, jak pierwszy raz uderzył mnie w twarz. Wszystko przez imprezę w gronie znajomych.. Dlaczego? Bo dowiedział się o tym po fakcie. Ode mnie, ale po fakcie.
Przypominam sobie, jak z każdą kolejną kłótnią wychodziło na to, że to ja byłam wszystkiemu winna, 

jak przepraszałam, nie wiedząc za co, 
jak kiedyś powiedział, że nie wie, czy mu na mnie zależy, 
jak nie chciał ze mną rozmawiać, 
jak znikał na jakiś czas.
 
W tym tkwi pewien paradoks. Kiedy było już po wszystkim pragnęłam, żeby te złe rzeczy powróciły. Miałam wrażenie, że razem z nimi przyjdą też dobre.


       Będąc w Krakowie pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było skierowanie się w stronę sklepu monopolowego. odkąd tylko pamiętam to był jedyny skuteczny sposób żeby zapomnieć. Kupiłam to, co trzeba...czego mi było trzeba.


Przypominam sobie, jak zaczęła się moja kariera. Spokorniał. Wrócił ten dawny Mateusz, ten chłopak, którego poznałam na początku. Słodki, niewinny, nieśmiały Mateusz.


       Wchodzę do pokoju, kurtkę rzucam na ziemie. Pierwsze co robię – odkręcam butelkę wódki. Biorąc pierwszy potężny łyk krzywię się niemiłosiernie. Siadam na nieopodal stojącej mnie szafce, leniwie ściągam buty.


Wiele ludzi zadawało mi pytanie dlaczego z nim jestem. Był szarą myszką, po zawodówce, mieszkał w małej miejscowości zabitej dechami. Miał liczne rodzeństwo… Bieda z nędzą. Jak to się stało, że osoba tego pokroju, osoba, która rozpoczyna światową karierę jest z nieudacznikiem, prostakiem. Potwornie burzyłam się słysząc takie wypowiedzi na jego temat, broniłam go, zmieniałam jego wizerunek w oczach mediów. Odpowiadałam, że w życiu nie liczą się tylko pieniądze, stan majątkowy. Liczy się miłość. Miłość, którą darzymy się wzajemnie. 

Później  zmężniał, wydoroślał. Trzeba przyznać, że praca nad jego wizerunkiem nie poszła na marne. Media zaczęły się nim interesować, często brał udział w sesjach zdjęciowych, w różnych wywiadach. Pytali go głównie o to, jak mu się żyje u boku gwiazdy. Rzadko kiedy to on był głównym tematem tych rozmów. Chyba powoli go to denerwowało...


       Nawet nie wiem kiedy przemierzyłam drogę z korytarza do mojego pokoju. Zadzwonił telefon. Rzuciłam go w kąt łóżka nie chcąc z nikim rozmawiać. Chcę tę noc spędzić sama.


Bo bardzo go kochałam. Kochałam? Czy może dalej kocham? Nie wiem. Szargają mną skrajne emocje. Niby tak, niby nie. Sama nie potrafię odpowiedzieć sobie na to pytanie. On odszedł tak dawno, bo pokochał kogoś innego. A ja udaję, że go za to nienawidzę. Z tego wszystkiego nienawidzę też siebie.

Boję się zasnąć. Strach przed kolejnymi snami z nim w roli głównej przerodził się w chorobę.


       Obudziłam się rano ze łzami w oczach. Znowu? Starłam je całym czarnym od tuszu do rzęs rękawem. Kolejna butelka wódki poszła w ruch. Picie z gwinta nie jest już dla mnie żadną przeszkodą.


Dlaczego wraz z nowym dniem budzą się we mnie rany z przeszłości, dlaczego muszę walczyć z tym co było, dlaczego to boli tak, jak dawniej? Czas leczy rany? Totalna bzdura! Nic mnie tak nie przerasta jak życie w samotności. Jak życie z pieprzoną świadomością, że ktoś mnie zdradził.

Bo pewnego dnia zdradził. Zdradził i zostawił. Nie wiedziałam z kim, nie wiedziałam jak. Co gorsza o całej sytuacji nie dowiedziałam się od niego. Dowiedziałam się z mediów.


      Znów dzwoni telefon, znów ktoś niecierpliwie próbuje się ze mną skontaktować. Kto? Ledwo odczytuję z ekranu telefonu, że to znajomi z uczelni. No tak, dziś był egzamin z socjologii! Walić to, napijmy się za ten egzamin.


       Chcąc wyjaśnić całą tą sytuację ze zdradą pojechałam do niego do domu. Tam, jego matka powiedziała mi, że mam zniknąć z jego życia. Potraktowała mnie jak psa. A to nie ja byłam wszystkiemu winna, to on puścił się z jakąś szmatą. Puścił się z moją przyjaciółką… Pfu! Laura nie zasługuje na to miano. Nigdy nie zasługiwała!


       Poczułam, że potrzebna jest mi rozmowa z kimś bliskim, najlepiej z facetem. Może wtedy uświadomiłabym sobie, że nie są oni tacy źli. Wykręciłam numer do Kubiaka. Dzwoniłam kilkanaście razy. Nie odbierał. Pewnie ma trening. Nie chcę zawracać mu głowy. Nie chcę…


       Z  powodu tej zdrady kiedyś były emocje, po jakimś czasie zniknęły. Wiedziałam, że wtedy nie czuję do niego nic. Ale chyba pozornie. Teraz, kiedy już wiem z kim to zrobił jakieś resztki uczuć wróciły do mnie i niczym odłamki pocisku - rykoszetem wbijały się w moje ciało.


      Ledwo utrzymując telefon w ręce dzwonię do Angeliki - nie odbiera. Do Dominiki – jest zajęta. Znowu do Kubiaka – jest poza zasięgiem. Szlag by to trafił.


Chyba muszę się wyszumieć. Teraz to ja zaczynam bujne życie towarzyskie. Może dzięki temu odnajdę miłość, dzięki której zapomnę o ten starej… 

Jestem zmęczona moim  życiem. Potrzebuję snu. 


      Budzę się. Staram się przeczołgać z pokoju do łazienki. Z niedowierzaniem przyglądam się sobie w lustrze.



Czemu nie potrafię powstrzymać łez? Czemu same napływają do moich oczu? Chciałabym o tym nie myśleć, ale nie mogę.


      Niezauważalnie mijały kolejne dni wypełnione bólem. Nie ma przy mnie nikogo. Jestem sama. Wszyscy o mnie zapomnieli. Może to i lepiej… Ja też chcę zapomnieć.


Niech on już zamknie za sobą drzwi! Niech już mnie nie nęka! Nie chcę o nim słyszeć! – takie myśli kłębiły się we mnie, lecz z każdym kolejnym łykiem alkoholu - gasły. Stąd łyków było jeszcze więcej. Znów słyszę telefon, znów ktoś chce ze mną porozmawiać. Znów nie odbieram. Mam dość ludzi, mam dość otaczającego mnie świata. Nich wszyscy znikną.

       Po wielu próbach wstałam z łóżka. Nie byłam w stanie podnieść się za pierwszym razem, świat kręcił się zbyt szybko, abym mogła utrzymać się na prostych nogach. Upadłam. Próbowałam się podnieść – ani drgnie. Próbowałam ruszyć ręką, lecz ta mnie nie słuchała. Powieki bezwładnie przesłoniły mi świat. Powoli cichło tętniące za oknem życie, ból powoli odchodził. Mimo braku kontroli nad sobą czułam się dobrze. Nareszcie upragniony spokój.
       Jak z oddali słyszałam otwierające się drzwi, słyszałam pełną emocji rozmowę dwóch osób – kobiety i mężczyzny.
- Otwieraj to szybciej! Jak tu jej nie będzie, to chyba sobie coś zrobię…
- Nie tylko ty nawaliłeś! Uspokój się. Też jestem zła, że jak nie ona, to ja nie odbierałam telefonu.
- Oby nic jej nie było… Masz klucze?
- Już, szukam. Nie poganiaj mnie, przecież nic nie mogło się stać!
       Ten ostatni głos rozpoznawałam. To była prawdopodobnie Angelika. Męski głos był póki co nie do zidentyfikowania.
       Słyszę kroki, ktoś podbiega pode mnie, podnosi mnie.
- Cholera. Angelika, tutaj!
- Jezu, co się jej stało? – usłyszałam przeraźliwy krzyk siostry. Chciałam ją uspokoić, ale nie miałam siły. Moje ciało się mnie nie słuchało.
- Oddycha? – ktoś przyłożył swą głowę do mojej klatki piersiowej. Czułam to, lecz nie mogłam zareagować – Dzięki Bogu, oddycha. Patryśka, słyszysz mnie? Proszę, odezwij się – czyjaś dłoń gładziła mój policzek. Druga znajdowała się przy mojej dłoni. W końcu podnieśli moją powiekę. Przez mgłę ujrzałam mężczyznę. Kubi, to ty?
- Źrenica reaguje na światło. Jest dobrze, będzie dobrze… - Tak, teraz zdołałam go poznać. Ten głos, ta twarz.  


Cieszę się, że tu jesteś. Błagam, przytul mnie. Jest mi tak źle… 

- Dzwoń po karetkę! Szybko!
- Nie widzisz, że dzwonię!? Halo? Pogotowie… - głos siostry oddalił się, zniknął za ścianą. Cały czas czułam, jak ktoś przy mnie siedzi. Jak ktoś czule głaszcze mnie po głowie. Słyszałam ciepły głos. Wypowiadał piękne słowa, na które nie mogłam odpowiedzieć.
- Będzie dobrze, kochanie. Trzymaj się. Obiecaj mi, że z tego wyjdziesz. I wybacz… Wybacz, że milczałem… – przerywał głęboko oddychając.  Czułam ten ciepły oddech, bo wtulał się w moją dłoń. Chciałam go pogładzić po policzku, uspokoić. Nie miałam takiej możliwości…
- Już jadą! – krzyknął ledwo słyszalny już dla mnie głos Angeliki.
- Jak dobrze! Słyszysz Pati, zaraz będzie po…


Nie słyszę. Zasnęłam.
____________________________________________ 



No i mamy kolejny rozdział. Powiało tragizmem?
Mam nadzieję, że dobrze oddzieliłam to, co Naranja myśli od tego, co robi.
Chciałam, żeby w miarę czytelny sposób ukazany został natłok myśli, walka z nimi, bezradność wobec nich. Jak się to udało? Ciężko mi ocenić. Czytałam ten rozdział chyba milion razy i znam go na pamięć. Dlatego oddaję go do Waszej oceny.

Warto jeszcze podkreślić, że to właśnie w tym momencie życie Naranji nieco się zmieni.
Domyślacie się w jaki sposób?


PS. 
1. Droga Resovio,
dziękuję za skok adrenaliny, za kolejną palpitację serca, za emocje, które graniczyły z dawką śmiertelną... ale przede wszystkim za ZWYCIĘSTWO <3 !

Gdybyście widziały moją reakcję, gdy Grzesiu Kosok wylądował na ziemi i nie mógł złapać oddechu. Prawie zemdlałam. Nigdy więcej nam tego nie rób, Kosa!
Za to Wy, chłopaki - róbcie tak zawsze. I do finału biegiem MARSZ! :)



2. Tym razem zostałam nominowana do zabawy The Versatile Blogger przez blogowiczkę Zuzz. Bardzo serdecznie dziękuję i dokonam wszelkich formalności niebawem, w zakładce Liebster Aword.
Jestem dozgonnie wdzięczna i ślę całusy w podzięce :*

 


3. Nie było mnie tylko chwilę, a już mam u Was wielkie zaległości. Zrobię co w mojej mocy, aby nadrobić wszystko dzisiaj. Mam nadzieję, że mi wybaczycie :)

Pozdrawiam i dziękuję za przeczytanie notki :*
Do zobaczenia za 3-4 dni <3 !

49 komentarzy:

  1. JEEEEEEEJCIU! Ale emocje! Boże,żeby tylko było wszystko okej! Obiecaj mi to! <3
    Więc u mnie nowy rozdział,ale u Ciebie ciekawszy! Jejjejeje! :D <3
    Pozdrawiam serdecznie,Ola :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... Może kiedyś będzie ok, może nie ;>
      Okaże się z czasem! :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Boże, ale nastrój był. Jak czytałam o przeszłości z Mateuszem popłynęło mi kilka łez. Czy coś jest ze mną nie tak? Poza tym wszystko dopracowane do perfekcji, jak zwykle mi wszystko gra, śpiewa i tańczy.. chociaż może przy takim rozdziale to złe określenie. Trudno, wybacz. Wiesz, że kocham to, co piszesz. I jeszcze tak końcówka, Kubi i to co powiedział "- ... kochanie (...)". To już całkiem mnie rozwaliło, rozpłynęłam się. Dziękuję Ci za to :*
    Pozdrawiam i zapraszam od razu do siebie na siódemkę ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak mi miło ;)
      Nie mogę w to uwierzyć, że byłam w stanie pobudzić takie emocje w kimkolwiek :) aż strzeliłam cegiełkę ;D
      Dziękuję, że zechciałaś to przeczytać :*

      Usuń
  3. Łojeju jaki rozdział :O Świetny, świetny, świetny! Ten własnie natłok myśli i uczuć naprawdę dobry, przemawiający! Cholera no! Jeszcze Kruszyna z tym "kochanie" i już się rozkleiłam :C
    Też miałam mini zawał przy upadku Kosy, aż z krzesła wstałam i stałam jak wryta przed telewizorem D:
    Czekam, żeby się dowiedzieć, co z Patrycją i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuje, dziękuję ;) Robiłam co mogłam. Czapki z głów dla tych, którzy zawsze piszą tego typu rozdziały. Nie wiem, czy bym potrafiła ;)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fe-no-me-na-lny rozdział! Tak czekałam, czekałam, czekałam no to się wkońcu doczekałam :D Dziękuję ci bardzo i chylę czołaprzed twym kunsztem :)
    A przez Grześka moja reakcja wyglądała tak:
    - Jezu, kto to? Żyje,kostka, noga? Kosa?! Matko Boska za co!? Wstawaj człowieku! O wstał i żyje, widziałeś żyje!
    I Zostałam uznana za wariatkę, ale cóż, mówi się trudno :D
    Ja się już osobiście nie moge doczekac na nowy rozdział! :D
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, dziękuję za takie pokrzepiające słowa ;*
      nie mogę w to uwierzyć :)

      haha moja mamuśka już się trochę krzywo na mnie patrzy, jak wariuję podczas meczów -czy to w emocjonujących końcówkach, czy podczas takich akcji. Ale to chyba normalne. Razem z siatkarzami przeżywamy te naprawdę wielkie emocje. Tym większy szacunek dla nich, że jeszcze potrafią walczyć (i wygrywać ;D!) w tym stresie :)

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  6. Natłok myśli, cudowny. Jej, świetnie to ukazałaś. Nadal nie mogę dość do siebie. To takie przenikanie w przeszłość, cudowne. Jakby cofnąć się w czasie. Teleportacja ?
    Kurde, nie mogę nadal poskładać myśli. Takie właśnie emocje wywarł na mnie Twój rozdział. Jak Kubiak mówi : "Kochanie". Urocze. To chyba tez rozwaliło mnie na łopatki. Mam nadzieję, ze ten zwrot akcji będzie w roli głównej z Michałem. Ale z drugiej strony mam też nadzieję, że Pati nie będzie tylko chciała zapomnieć o Mateuszu.
    Miałam zawał serca jak Kosok nie mógł oddychać. Moje serce na chwilę przestało być. Patrzyłam na telewizor i czekałam, aż wstanie. Ale wstał i jest już dobrze.
    Ciesze się, że Sovia wygrała. Mój wymarzony finał to oczywiście Jastrzębski vs. Resovia. :)
    Pozdrawiam Paula :)
    Zapraszam do mnie : http://fly-bird-is-free.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie brakowało mi tego słowa :)! O taki efekt 'teleportacji' mi chodziło. Cieszę się, że udało mi się go uzyskać :)
      I dziękuję za słowa uznania, nie spodziewałam się, że mogę aż tak oddziaływać na innych ;D
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Sorry, ze tak truje. Ale właśnie pojawiła się u mnie 30. Serdecznie Zapraszam : http://fly-bird-is-free.blogspot.com/
      Pozdrawiam Paula.

      Usuń
    3. Nie masz za co przepraszać, już do Ciebie mykam ;*!

      Usuń
  7. Zapraszam na piętnastą perwersję na http://anielska-perwersja.blogspot.com/. Pozdrawiam cieplutko, Caroline. :3

    OdpowiedzUsuń
  8. to co Sovia robi z moim sercem to tylko ja wiem :) w niedziele przegrana, wczoraj victoria; emocje sięgające zenitu; Kosok przez którego się popłakałam. Jak tak dalej pójdzie to wyląduje w szpitalu chyba. Ale nie narzekam, bo czymże by była siatkówka bez takich emocji :)
    co do rozdziału to też tak kiedyś miałam jak Naranja, tylko może nie aż taki stan alkoholowy ;d
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie za to kochamy ten sport. Za wielkie emocje, za nieprzewidywalność, za moc akcji... <3

      Troszeczkę akcji w tym rozdziale wzięłam ze swojego, niestety, przykrego doświadczenia. I wcale nie chodzi o ekscesy alkoholowe ;)

      Również pozdrawiam cieplutko ;*

      Usuń
  9. Super rozdział. *-* Gdy Kosa upadł to ja zawału dostałam. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;*

      Widzę, że wszystkim stanęły serca w tym momencie :)

      Usuń
  10. świetny opis uczuć targających Patrycją. Widać, że cała ta sytuacja Ją przerosła, ale top silna dziewczyna i na pewno się podniesie:) czuję jednak, że zmieni swoje zachowanie i teraz będzie hulaj duszą...
    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      Starałam się jak mogłam, żeby emocje te przekazać w 100 % ;)
      Hm... i tak i nie ;) Na pewno wiele sie zmieni w jej życiu. Co dokładnie? Nie zdradzę ;)

      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  11. O ja. Nie no po pierwsze to jak dla mnie trochę kiepsko, że Patrycja topi smutki w butelce wódki, to nie wróży za ciekawie... Po drugie powiem Ci że bała się, że nikt jej nie znajdzie i stanie się coś poważnego, ale Kubiak czuwa. I niech czuwa nadal, niech z nią będzie, otoczy ją miłością i opieką, jakiej jej brakuje, bo widać, że ona tego naprawdę mocno, mocno potrzebuje. I kurcze jak Kosa upadł to ja wstałam z łóżka i mruczałam: Kosa no dalej, dawaj. Wielki kamień z serca, że nic mu nie jest!
    pozdrawiam ciepło
    In my head :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się później okaże - nie pierwszy raz tak robi. Niestety... Czas pokaże, czy z tego wybrnie, czy nie ;)

      Pozdrowionka ;*

      Usuń
  12. Super blog! ;]
    Jak Kosa upadł to byłam już prawą nogą na oiomie...
    Zapraszam do siebie: owocowalandrynaii.blogspot.com & owocowalandryna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. To wszystko jest tak przejrzyste. W tym rozdziale cofnęłam się w czasie, to było na prawdę fajne.:) Myślenie Patrycji jest tragiczne. Taki smutaśny ten rozdział, ale genialny. ** Przy upadku Kosoka automatycznie wstałam z fotela, przybliżyłam oczy do telewizora i nie oddychałam. Dopiero jak wstał, to taki wydech.
    Przestraszyłam się.:D
    Świetny rozdział i powiadamiaj mnie o nowym ii... szybko napisz. :)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, jak dobrze, że udało mi się zachować choć cien przejrzystosci w tym chaosie mysli :)!
      Dziękuję, dziekuję za miłe słowa :)

      Widzę, że zatkało Cię równie mocno, jak i jego ;D

      Postaram sie napisac jak najszybciej, ale zapewne nie będzie już tak dobry, jak ten ;<

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  14. Dzięki za linka do tojego bloga :) Napewno będę tu częściej wpadała.
    Pozdrawiam. :3
    http://milosc-mimo-wszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję z całego serca, odwdzięczę się tym samym ;)

      Usuń
  15. Zacznę od tego, że nadrobiłam to trzynaście rozdziałów w jeden dzień, ale przez Ciebie nie mam ani jednej notatki z dzisiejszych lekcji! :P Blog świetny, a Ty piszesz przepraszam, ale zajebiście! Widać, ewidentnie, że Kubiak czuje miętę do Patki, ale jest ostrożny i taki jakiś delikatny. Baaaardzo mi się podoba! Dodaję Cię oczywiście do obserwowanych i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha z całego serca przepraszam, że narobiłam Ci takich zaległości ;)
      Dziękuję Ci za takie pokrzepiające słowa, w życiu nie powiedziałąbym, ze ktoś może myśleć w ten sposób o moich wypocinach ;)

      Pozdrawiam cieplutko i również oczekuję u Ciebie kolejnego rozdziału ;*

      Usuń
    2. Zapraszam na nowy rozdział :) http://zapomniecocalymswiecie.blogspot.com/

      Usuń
    3. Przeczytane - skomentowane ;)

      Usuń
  16. Wpadnę jak znajdę czas, obiecuję! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Udało mi się nadrobić rozdziały :) Przez to o mały włos pani z Wosu nie zabrała mi telefonu przez bawienie się nim na lekcji, a ja po prostu czytałam :p Ale było warto. Świetny rozdział :) Idealnie opisałaś to co czuje. Jak dobrze, że Kubiak przybył.

    Tak! Zwycięstwo Sovii coś super. Jak Grzesiu upadł normalnie aż stałam, a serce przeżyło mini zawał i myślałam oby nic mu się nie stało. Na szczęście szybko podniósł się i grał. Jednak moim zdaniem trener chociaż na chwilę powinien go zmienić by chłopak złapał oddech. Ale nasz Kosa dał radę i chwała mu za to! :D Teraz niestety długo czekać trzeba na kolejny mecz. Oby tylko rzeszowianie zakończyli go u siebie, bo nie chcę by wracali do Bydgoszczy. W końcu ich sala i kibice są niezastąpienie i jak żadni inni potrafią zmotywować do gry. :)...Tak samo cieszę się z wygranej Jastrzębskiego. Zła passa z Zaksą została złamana. Na pewno doda to im siły,że są w stanie ją pokonać :)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy rozdział http://zaczac--od--nowa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, podziwiam, za chęci i dziękuję :)!
      Jest mi bardzo miło, że w ogóle tutaj zajrzałaś, już nie mówiąc o takim poświęceniu! haha :)

      Dziękuję za informację, na pewno zajrzę :*
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  18. Świetny ten rozdział! Brak mi słów. Całe szczęście, że Michał i Angelika przyjechali. Boję sioęmyśleć, co by było, gdyby zjawili się później... Dużo później. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział, a u mnie już za kilka minut piątka : http://nawiedzona-deskorolka.blogspot.com/

    Pozdrawiam, no_princess :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Mam nadzieje że się ogarnie dziewczyna, nie ma czego żałować;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Rozpacza i przywołuje chwile, które były tylko koszmarem oraz ludzi, którzy ją zdradzili.
      Ale czy się ogarnie... ;)

      Usuń
  20. Przepraszam, że dopiero teraz ale byłam taaka zalatana że ledwo co ogarniałam swojego bloga ; ) mam nadzieje, że wybaczysz :) A co do bloga, to strasznie mi się ten rozdział spodobał ! Strasznie !
    A u mnie nowy rodział, mam nadzieję że się spodoba ; )
    http://siatkowkaczylimarzeniagodnespelnienia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Cieszę się, że spodobały Ci się moje wypociny ;)
      Juz mykam do Ciebie ;*

      Usuń
  21. Zapraszam na nowy rozdział;)

    OdpowiedzUsuń
  22. super rozdział, nie mogę się doczekać następnego! :))
    pozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili do mnie :)
    http://the-best-is-yet-to-come-xx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuję, że jutro zajrzę, bo teraz czas mnie potwornie nagli :*
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  23. O kurczę, mam nadzieję że nic jej nie będzie, bo z opisu wynika że dziewczyna ostro popłynęła. Te wstawki z jej przemyśleniami - rewelacja!

    jak będziesz miała chwilkę czasu, to zapraszam na nowy rozdział, pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Podziel się wrażeniami; powiedz, co chciałabyś przeczytać; daj znać, co jest nie tak; pochwal się swoim blogiem; SKOMENTUJ! :)

Zachęcam.

Co na temat Naranji myślą inni? Przeczytaj! :)

Źródło: http://kibicowelove.blogspot.com/2013/08/konkurs-najlepsze-opowiadanie-2013-roku.html