- Patrycja? Halo? Coś się stało? Jesteś tam? – słyszałam tylko jak ktoś nawoływał ze słuchawki.
- Tak… jestem… - odpowiedziałam ledwo słyszalnym głosem.
- Co to było? Pisk opon? Miałaś wypadek? Wszystko w porządku? – znów znalazłam się pod gradobiciem pytań.
- W porządku. Muszę kończyć – rozłączyłam się. Słyszałam, że głos ten chciał jeszcze coś powiedzieć, ale po prostu nie zdążył. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Musiałam dojść do siebie.
- Teraz nie pomaga… - powtórzyłam już na głos. Nie potrafiłam powstrzymać łez, same napływały do moich oczu. Z łzami powróciły wspomnienia, bo tych małych, słonych i bolesnych kropelek wylałam przez mojego byłego chłopaka wiele. Ciągłe kłótnie, wyrzuty, ograniczanie się, kontrole, brak zaufania. Nasz koniec był koszmarem.
Włączyłam silnik chcąc ruszyć z miejsca. Chciałam być jak najszybciej w domu, chciałam zasnąć, zapomnieć, przestać się martwić. Gnałam przed siebie z prędkością spływających po policzku łez. I myślałam…
Przypominam sobie, jak zapewniał mnie, że zerwał wszelkie kontakty z kobietami z przeszłości. Zerwał? Nie. Co jakiś czas spotykał się z nimi.
Przypominam sobie, jak pierwszy raz uderzył mnie w twarz. Wszystko przez imprezę w gronie znajomych.. Dlaczego? Bo dowiedział się o tym po fakcie. Ode mnie, ale po fakcie.
Przypominam sobie, jak z każdą kolejną kłótnią wychodziło na to, że to ja byłam wszystkiemu winna,
jak przepraszałam, nie wiedząc za co,
jak kiedyś powiedział, że nie wie, czy mu na mnie zależy,
jak nie chciał ze mną rozmawiać,
jak znikał na jakiś czas.
Będąc w Krakowie pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było skierowanie się w stronę sklepu monopolowego. odkąd tylko pamiętam to był jedyny skuteczny sposób żeby zapomnieć. Kupiłam to, co trzeba...czego mi było trzeba.
Wchodzę do pokoju, kurtkę rzucam na ziemie. Pierwsze co robię – odkręcam butelkę wódki. Biorąc pierwszy potężny łyk krzywię się niemiłosiernie. Siadam na nieopodal stojącej mnie szafce, leniwie ściągam buty.
Nawet nie wiem kiedy przemierzyłam drogę z korytarza do mojego pokoju. Zadzwonił telefon. Rzuciłam go w kąt łóżka nie chcąc z nikim rozmawiać. Chcę tę noc spędzić sama.
Obudziłam się rano ze łzami w oczach. Znowu? Starłam je całym czarnym od tuszu do rzęs rękawem. Kolejna butelka wódki poszła w ruch. Picie z gwinta nie jest już dla mnie żadną przeszkodą.
Znów dzwoni telefon, znów ktoś niecierpliwie próbuje się ze mną skontaktować. Kto? Ledwo odczytuję z ekranu telefonu, że to znajomi z uczelni. No tak, dziś był egzamin z socjologii! Walić to, napijmy się za ten egzamin.
Poczułam, że potrzebna jest mi rozmowa z kimś bliskim, najlepiej z facetem. Może wtedy uświadomiłabym sobie, że nie są oni tacy źli. Wykręciłam numer do Kubiaka. Dzwoniłam kilkanaście razy. Nie odbierał. Pewnie ma trening. Nie chcę zawracać mu głowy. Nie chcę…
Ledwo utrzymując telefon w ręce dzwonię do Angeliki - nie odbiera. Do Dominiki – jest zajęta. Znowu do Kubiaka – jest poza zasięgiem. Szlag by to trafił.
Budzę się. Staram się przeczołgać z pokoju do łazienki. Z niedowierzaniem przyglądam się sobie w lustrze.
Niezauważalnie mijały kolejne dni wypełnione bólem. Nie ma przy mnie nikogo. Jestem sama. Wszyscy o mnie zapomnieli. Może to i lepiej… Ja też chcę zapomnieć.
Niech on już zamknie za sobą drzwi! Niech już mnie nie nęka! Nie chcę o nim słyszeć! – takie myśli kłębiły się we mnie, lecz z każdym kolejnym łykiem alkoholu - gasły. Stąd łyków było jeszcze więcej. Znów słyszę telefon, znów ktoś chce ze mną porozmawiać. Znów nie odbieram. Mam dość ludzi, mam dość otaczającego mnie świata. Nich wszyscy znikną.
Po wielu próbach wstałam z łóżka. Nie byłam w stanie podnieść się za pierwszym razem, świat kręcił się zbyt szybko, abym mogła utrzymać się na prostych nogach. Upadłam. Próbowałam się podnieść – ani drgnie. Próbowałam ruszyć ręką, lecz ta mnie nie słuchała. Powieki bezwładnie przesłoniły mi świat. Powoli cichło tętniące za oknem życie, ból powoli odchodził. Mimo braku kontroli nad sobą czułam się dobrze. Nareszcie upragniony spokój.
Jak z oddali słyszałam otwierające się drzwi, słyszałam pełną emocji rozmowę dwóch osób – kobiety i mężczyzny.
- Otwieraj to szybciej! Jak tu jej nie będzie, to chyba sobie coś zrobię…
- Nie tylko ty nawaliłeś! Uspokój się. Też jestem zła, że jak nie ona, to ja nie odbierałam telefonu.
- Oby nic jej nie było… Masz klucze?
- Już, szukam. Nie poganiaj mnie, przecież nic nie mogło się stać!
Ten ostatni głos rozpoznawałam. To była prawdopodobnie Angelika. Męski głos był póki co nie do zidentyfikowania.
Słyszę kroki, ktoś podbiega pode mnie, podnosi mnie.
- Cholera. Angelika, tutaj!
- Jezu, co się jej stało? – usłyszałam przeraźliwy krzyk siostry. Chciałam ją uspokoić, ale nie miałam siły. Moje ciało się mnie nie słuchało.
- Oddycha? – ktoś przyłożył swą głowę do mojej klatki piersiowej. Czułam to, lecz nie mogłam zareagować – Dzięki Bogu, oddycha. Patryśka, słyszysz mnie? Proszę, odezwij się – czyjaś dłoń gładziła mój policzek. Druga znajdowała się przy mojej dłoni. W końcu podnieśli moją powiekę. Przez mgłę ujrzałam mężczyznę. Kubi, to ty?
- Źrenica reaguje na światło. Jest dobrze, będzie dobrze… - Tak, teraz zdołałam go poznać. Ten głos, ta twarz.
- Dzwoń po karetkę! Szybko!
- Nie widzisz, że dzwonię!? Halo? Pogotowie… - głos siostry oddalił się, zniknął za ścianą. Cały czas czułam, jak ktoś przy mnie siedzi. Jak ktoś czule głaszcze mnie po głowie. Słyszałam ciepły głos. Wypowiadał piękne słowa, na które nie mogłam odpowiedzieć.
- Będzie dobrze, kochanie. Trzymaj się. Obiecaj mi, że z tego wyjdziesz. I wybacz… Wybacz, że milczałem… – przerywał głęboko oddychając. Czułam ten ciepły oddech, bo wtulał się w moją dłoń. Chciałam go pogładzić po policzku, uspokoić. Nie miałam takiej możliwości…
- Już jadą! – krzyknął ledwo słyszalny już dla mnie głos Angeliki.
- Jak dobrze! Słyszysz Pati, zaraz będzie po…
Mam nadzieję, że dobrze oddzieliłam to, co Naranja myśli od tego, co robi.
Chciałam, żeby w miarę czytelny sposób ukazany został natłok myśli, walka z nimi, bezradność wobec nich. Jak się to udało? Ciężko mi ocenić. Czytałam ten rozdział chyba milion razy i znam go na pamięć. Dlatego oddaję go do Waszej oceny.
Warto jeszcze podkreślić, że to właśnie w tym momencie życie Naranji nieco się zmieni.
Domyślacie się w jaki sposób?
PS.
dziękuję za skok adrenaliny, za kolejną palpitację serca, za emocje, które graniczyły z dawką śmiertelną... ale przede wszystkim za ZWYCIĘSTWO <3 !
Gdybyście widziały moją reakcję, gdy Grzesiu Kosok wylądował na ziemi i nie mógł złapać oddechu. Prawie zemdlałam. Nigdy więcej nam tego nie rób, Kosa!
Za to Wy, chłopaki - róbcie tak zawsze. I do finału biegiem MARSZ! :)
2. Tym razem zostałam nominowana do zabawy The Versatile Blogger przez blogowiczkę Zuzz. Bardzo serdecznie dziękuję i dokonam wszelkich formalności niebawem, w zakładce Liebster Aword.
Jestem dozgonnie wdzięczna i ślę całusy w podzięce :*
3. Nie było mnie tylko chwilę, a już mam u Was wielkie zaległości. Zrobię co w mojej mocy, aby nadrobić wszystko dzisiaj. Mam nadzieję, że mi wybaczycie :)
Pozdrawiam i dziękuję za przeczytanie notki :*
Do zobaczenia za 3-4 dni <3 !
JEEEEEEEJCIU! Ale emocje! Boże,żeby tylko było wszystko okej! Obiecaj mi to! <3
OdpowiedzUsuńWięc u mnie nowy rozdział,ale u Ciebie ciekawszy! Jejjejeje! :D <3
Pozdrawiam serdecznie,Ola :D
Hm... Może kiedyś będzie ok, może nie ;>
UsuńOkaże się z czasem! :)
Pozdrawiam :*
Boże, ale nastrój był. Jak czytałam o przeszłości z Mateuszem popłynęło mi kilka łez. Czy coś jest ze mną nie tak? Poza tym wszystko dopracowane do perfekcji, jak zwykle mi wszystko gra, śpiewa i tańczy.. chociaż może przy takim rozdziale to złe określenie. Trudno, wybacz. Wiesz, że kocham to, co piszesz. I jeszcze tak końcówka, Kubi i to co powiedział "- ... kochanie (...)". To już całkiem mnie rozwaliło, rozpłynęłam się. Dziękuję Ci za to :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam od razu do siebie na siódemkę ;*
Nawet nie wiesz, jak mi miło ;)
UsuńNie mogę w to uwierzyć, że byłam w stanie pobudzić takie emocje w kimkolwiek :) aż strzeliłam cegiełkę ;D
Dziękuję, że zechciałaś to przeczytać :*
Łojeju jaki rozdział :O Świetny, świetny, świetny! Ten własnie natłok myśli i uczuć naprawdę dobry, przemawiający! Cholera no! Jeszcze Kruszyna z tym "kochanie" i już się rozkleiłam :C
OdpowiedzUsuńTeż miałam mini zawał przy upadku Kosy, aż z krzesła wstałam i stałam jak wryta przed telewizorem D:
Czekam, żeby się dowiedzieć, co z Patrycją i pozdrawiam ;)
Dziękuję, dziękuje, dziękuję ;) Robiłam co mogłam. Czapki z głów dla tych, którzy zawsze piszą tego typu rozdziały. Nie wiem, czy bym potrafiła ;)
UsuńPozdrawiam :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFe-no-me-na-lny rozdział! Tak czekałam, czekałam, czekałam no to się wkońcu doczekałam :D Dziękuję ci bardzo i chylę czołaprzed twym kunsztem :)
OdpowiedzUsuńA przez Grześka moja reakcja wyglądała tak:
- Jezu, kto to? Żyje,kostka, noga? Kosa?! Matko Boska za co!? Wstawaj człowieku! O wstał i żyje, widziałeś żyje!
I Zostałam uznana za wariatkę, ale cóż, mówi się trudno :D
Ja się już osobiście nie moge doczekac na nowy rozdział! :D
pozdrawiam :*
Jejku, dziękuję za takie pokrzepiające słowa ;*
Usuńnie mogę w to uwierzyć :)
haha moja mamuśka już się trochę krzywo na mnie patrzy, jak wariuję podczas meczów -czy to w emocjonujących końcówkach, czy podczas takich akcji. Ale to chyba normalne. Razem z siatkarzami przeżywamy te naprawdę wielkie emocje. Tym większy szacunek dla nich, że jeszcze potrafią walczyć (i wygrywać ;D!) w tym stresie :)
Pozdrawiam :*
Natłok myśli, cudowny. Jej, świetnie to ukazałaś. Nadal nie mogę dość do siebie. To takie przenikanie w przeszłość, cudowne. Jakby cofnąć się w czasie. Teleportacja ?
OdpowiedzUsuńKurde, nie mogę nadal poskładać myśli. Takie właśnie emocje wywarł na mnie Twój rozdział. Jak Kubiak mówi : "Kochanie". Urocze. To chyba tez rozwaliło mnie na łopatki. Mam nadzieję, ze ten zwrot akcji będzie w roli głównej z Michałem. Ale z drugiej strony mam też nadzieję, że Pati nie będzie tylko chciała zapomnieć o Mateuszu.
Miałam zawał serca jak Kosok nie mógł oddychać. Moje serce na chwilę przestało być. Patrzyłam na telewizor i czekałam, aż wstanie. Ale wstał i jest już dobrze.
Ciesze się, że Sovia wygrała. Mój wymarzony finał to oczywiście Jastrzębski vs. Resovia. :)
Pozdrawiam Paula :)
Zapraszam do mnie : http://fly-bird-is-free.blogspot.com/
Właśnie brakowało mi tego słowa :)! O taki efekt 'teleportacji' mi chodziło. Cieszę się, że udało mi się go uzyskać :)
UsuńI dziękuję za słowa uznania, nie spodziewałam się, że mogę aż tak oddziaływać na innych ;D
Pozdrawiam :*
Sorry, ze tak truje. Ale właśnie pojawiła się u mnie 30. Serdecznie Zapraszam : http://fly-bird-is-free.blogspot.com/
UsuńPozdrawiam Paula.
Nie masz za co przepraszać, już do Ciebie mykam ;*!
UsuńZapraszam na piętnastą perwersję na http://anielska-perwersja.blogspot.com/. Pozdrawiam cieplutko, Caroline. :3
OdpowiedzUsuńZ pewnością zajrzę :)
UsuńPozdrawiam :*
to co Sovia robi z moim sercem to tylko ja wiem :) w niedziele przegrana, wczoraj victoria; emocje sięgające zenitu; Kosok przez którego się popłakałam. Jak tak dalej pójdzie to wyląduje w szpitalu chyba. Ale nie narzekam, bo czymże by była siatkówka bez takich emocji :)
OdpowiedzUsuńco do rozdziału to też tak kiedyś miałam jak Naranja, tylko może nie aż taki stan alkoholowy ;d
pozdrawiam :*
Dokładnie za to kochamy ten sport. Za wielkie emocje, za nieprzewidywalność, za moc akcji... <3
UsuńTroszeczkę akcji w tym rozdziale wzięłam ze swojego, niestety, przykrego doświadczenia. I wcale nie chodzi o ekscesy alkoholowe ;)
Również pozdrawiam cieplutko ;*
Super rozdział. *-* Gdy Kosa upadł to ja zawału dostałam. :D
OdpowiedzUsuńDziękuję ;*
UsuńWidzę, że wszystkim stanęły serca w tym momencie :)
świetny opis uczuć targających Patrycją. Widać, że cała ta sytuacja Ją przerosła, ale top silna dziewczyna i na pewno się podniesie:) czuję jednak, że zmieni swoje zachowanie i teraz będzie hulaj duszą...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Dziękuję bardzo :)
UsuńStarałam się jak mogłam, żeby emocje te przekazać w 100 % ;)
Hm... i tak i nie ;) Na pewno wiele sie zmieni w jej życiu. Co dokładnie? Nie zdradzę ;)
Pozdrawiam ;*
O ja. Nie no po pierwsze to jak dla mnie trochę kiepsko, że Patrycja topi smutki w butelce wódki, to nie wróży za ciekawie... Po drugie powiem Ci że bała się, że nikt jej nie znajdzie i stanie się coś poważnego, ale Kubiak czuwa. I niech czuwa nadal, niech z nią będzie, otoczy ją miłością i opieką, jakiej jej brakuje, bo widać, że ona tego naprawdę mocno, mocno potrzebuje. I kurcze jak Kosa upadł to ja wstałam z łóżka i mruczałam: Kosa no dalej, dawaj. Wielki kamień z serca, że nic mu nie jest!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
In my head :*
Jak się później okaże - nie pierwszy raz tak robi. Niestety... Czas pokaże, czy z tego wybrnie, czy nie ;)
UsuńPozdrowionka ;*
Super blog! ;]
OdpowiedzUsuńJak Kosa upadł to byłam już prawą nogą na oiomie...
Zapraszam do siebie: owocowalandrynaii.blogspot.com & owocowalandryna.blogspot.com
Dziękuję ;) za moment jestem u Ciebie! :)
Usuńjuż mykam :*
OdpowiedzUsuńTo wszystko jest tak przejrzyste. W tym rozdziale cofnęłam się w czasie, to było na prawdę fajne.:) Myślenie Patrycji jest tragiczne. Taki smutaśny ten rozdział, ale genialny. ** Przy upadku Kosoka automatycznie wstałam z fotela, przybliżyłam oczy do telewizora i nie oddychałam. Dopiero jak wstał, to taki wydech.
OdpowiedzUsuńPrzestraszyłam się.:D
Świetny rozdział i powiadamiaj mnie o nowym ii... szybko napisz. :)
Pozdrawiam!!
Jeju, jak dobrze, że udało mi się zachować choć cien przejrzystosci w tym chaosie mysli :)!
UsuńDziękuję, dziekuję za miłe słowa :)
Widzę, że zatkało Cię równie mocno, jak i jego ;D
Postaram sie napisac jak najszybciej, ale zapewne nie będzie już tak dobry, jak ten ;<
Pozdrawiam :*
Dzięki za linka do tojego bloga :) Napewno będę tu częściej wpadała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :3
http://milosc-mimo-wszystko.blogspot.com/
Dziękuję z całego serca, odwdzięczę się tym samym ;)
UsuńZacznę od tego, że nadrobiłam to trzynaście rozdziałów w jeden dzień, ale przez Ciebie nie mam ani jednej notatki z dzisiejszych lekcji! :P Blog świetny, a Ty piszesz przepraszam, ale zajebiście! Widać, ewidentnie, że Kubiak czuje miętę do Patki, ale jest ostrożny i taki jakiś delikatny. Baaaardzo mi się podoba! Dodaję Cię oczywiście do obserwowanych i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! Pozdrawiam! :D
OdpowiedzUsuńHahaha z całego serca przepraszam, że narobiłam Ci takich zaległości ;)
UsuńDziękuję Ci za takie pokrzepiające słowa, w życiu nie powiedziałąbym, ze ktoś może myśleć w ten sposób o moich wypocinach ;)
Pozdrawiam cieplutko i również oczekuję u Ciebie kolejnego rozdziału ;*
Zapraszam na nowy rozdział :) http://zapomniecocalymswiecie.blogspot.com/
UsuńPrzeczytane - skomentowane ;)
UsuńWpadnę jak znajdę czas, obiecuję! :)
OdpowiedzUsuńUdało mi się nadrobić rozdziały :) Przez to o mały włos pani z Wosu nie zabrała mi telefonu przez bawienie się nim na lekcji, a ja po prostu czytałam :p Ale było warto. Świetny rozdział :) Idealnie opisałaś to co czuje. Jak dobrze, że Kubiak przybył.
OdpowiedzUsuńTak! Zwycięstwo Sovii coś super. Jak Grzesiu upadł normalnie aż stałam, a serce przeżyło mini zawał i myślałam oby nic mu się nie stało. Na szczęście szybko podniósł się i grał. Jednak moim zdaniem trener chociaż na chwilę powinien go zmienić by chłopak złapał oddech. Ale nasz Kosa dał radę i chwała mu za to! :D Teraz niestety długo czekać trzeba na kolejny mecz. Oby tylko rzeszowianie zakończyli go u siebie, bo nie chcę by wracali do Bydgoszczy. W końcu ich sala i kibice są niezastąpienie i jak żadni inni potrafią zmotywować do gry. :)...Tak samo cieszę się z wygranej Jastrzębskiego. Zła passa z Zaksą została złamana. Na pewno doda to im siły,że są w stanie ją pokonać :)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy rozdział http://zaczac--od--nowa.blogspot.com
Ojej, podziwiam, za chęci i dziękuję :)!
UsuńJest mi bardzo miło, że w ogóle tutaj zajrzałaś, już nie mówiąc o takim poświęceniu! haha :)
Dziękuję za informację, na pewno zajrzę :*
Pozdrawiam :)
Świetny ten rozdział! Brak mi słów. Całe szczęście, że Michał i Angelika przyjechali. Boję sioęmyśleć, co by było, gdyby zjawili się później... Dużo później. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział, a u mnie już za kilka minut piątka : http://nawiedzona-deskorolka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess :*
Dziękuję :)
UsuńJuż wpadam do Ciebie ;*
Mam nadzieje że się ogarnie dziewczyna, nie ma czego żałować;)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Rozpacza i przywołuje chwile, które były tylko koszmarem oraz ludzi, którzy ją zdradzili.
UsuńAle czy się ogarnie... ;)
chętnie wpadnę :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz ale byłam taaka zalatana że ledwo co ogarniałam swojego bloga ; ) mam nadzieje, że wybaczysz :) A co do bloga, to strasznie mi się ten rozdział spodobał ! Strasznie !
OdpowiedzUsuńA u mnie nowy rodział, mam nadzieję że się spodoba ; )
http://siatkowkaczylimarzeniagodnespelnienia.blogspot.com/
Dziękuję. Cieszę się, że spodobały Ci się moje wypociny ;)
UsuńJuz mykam do Ciebie ;*
Zapraszam na nowy rozdział;)
OdpowiedzUsuńJuż się u Ciebie melduję :)
Usuńsuper rozdział, nie mogę się doczekać następnego! :))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili do mnie :)
http://the-best-is-yet-to-come-xx.blogspot.com/
Obiecuję, że jutro zajrzę, bo teraz czas mnie potwornie nagli :*
UsuńPozdrawiam :)
O kurczę, mam nadzieję że nic jej nie będzie, bo z opisu wynika że dziewczyna ostro popłynęła. Te wstawki z jej przemyśleniami - rewelacja!
OdpowiedzUsuńjak będziesz miała chwilkę czasu, to zapraszam na nowy rozdział, pozdrawiam ;)