O blogu.

Co to za historia?

Jest to opowieść o młodej artystce (przez większość ludzi znanej jako Naranja), która w jednym z programów telewizyjnych poznaje Michała Kubiaka. Wraz z tym wydarzeniem zaczyna się jej walka z przeszłością, chęć zapomnienia o nieszczęśliwej miłości i szalona przygoda z siatkówką... A raczej, mówiąc dosadnie - z licznymi siatkarzami.

Początkowo obcy dla niej świat sportu dzięki kontaktowi z Kubiakiem zaczyna niebezpiecznie porywać ją w wir dosyć nieprzemyślanych kontaktów. Przysporzą jej one niemałe problemy.

Krótko mówiąc "Naranja. Jak zakochałam się w siatkówce." to zabawa w poszukiwanie miłości, która tak naprawdę cały czas jest tuż obok i walka o przyjaźń, w której nigdy nie należy się poddawać.

Poznaj opinie o Naranji u dołu strony i oceń sama! :)

09 marca 2013

Rozdział 12 - Jastrzębski Węgiel kontra Skra Bełchatów: Mam Cię dość, Bąkiewicz!

        Jechaliśmy samochodem na mecz. Po raz kolejny spełniałam się w roli szaleńczego króla szos podczas, gdy na siedzeniu obok rozgrywała się zacięta walka myśli. Przynajmniej domyślam się, że tak było. Wskazywała to postawa mojego pasażera. Siedział po mej prawicy kurczowo trzymając się torby treningowej. W życiu nie widziałam Miśka tak skoncentrowanego i za razem tak zestresowanego jak dzisiaj.
- Nie chcesz tego rzucić na tylne siedzenia?
- Nie, już nie daleko. Nie ma sensu.
       Nie chciałam go wytrącać z tego stanu skupienia, więc nie mówiłam już nic. Był jakby nieobecny. Nawet nie zwracał mi uwagi na to, że wymijam samochody na trzeciego. Normalnie dostałabym już kilkanaście razy przez głowę. A, niech siedzi, niech myśli tylko o zwycięstwie. Pozostałą drogę przesiedzieliśmy w ciszy. Dotarliśmy pod halę.
- Widzimy się na miejscu. Trzymaj kciuki! – pocałował mnie w policzek na odchodne i trzaskając drzwiami biegiem pognał do szatni. Ał! Za każdym razem, gdy ktoś tak robił, ranił nie tylko moją ślicznotkę (samochód) - ranił i mnie. Taki tam nadopiekuńczy, macierzyński, ale jakże znany wszystkim kochającym swoje samochody odruch. Bilet - jest, torebka - jest, przypudrować nosek póki jestem w samochodzie - zrobione. Niewiele myśląc poszłam zając swoje miejsce.
       Czułam się trochę osamotniona. O wiele przyjemniej przemierzało się tę halę w towarzystwie moich dziewczyn, jak ostatnio. Ludzi już było pełno, nie sposób przemknąć się niezauważonym. Była niesamowita wrzawa. Kolory czarno-zielono-pomarańczowe mieniły się na przemian z żółto-czarnymi. Jedynymi osobami, które kojarzyłam byli siatkarze Jastrzębskiego Węgla, trener Bernardi i pan z telewizji sportowej, ale oni stali dosyć daleko mnie, przy boisku. Poza tym mieli przed sobą kawał roboty do zrobienia. Moja obecność przy kimkolwiek byłaby w tym momencie zbędna. Skry natomiast nie kojarzyłam kompletnie.
       Ych, daleko jeszcze? Zaczęłam rozglądać się nerwowo chcąc, aby mecz jak najszybciej się rozpoczął.
- Witam panią, pani Patrycjo – rozbrzmiał głos dochodzący z mojej prawej strony. Odezwała się jakaś sympatyczna dziewczyna, na oko w moim wieku. Ubrana była w żółto-czarne barwy Skry. Trochę zdziwiło mnie, że posługiwała się moim imieniem. Z reguły fani znają tylko moją ksywę artystyczną
– Dalej trzyma pani kciuki za Jastrzębski? – do tego jaka poinformowana co do moich preferencji siatkarskich…
- Tak, stale i niezmiennie – odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy mając nadzieję, że sprawę z autografami załatwimy szybko i ‘bezboleśnie’.
- Nooo, musze panią zmartwić, ale statystyki bardziej sprzyjają mojej drużynie.
- Najpiękniejsze jest to, że często statystyki mijają się z rzeczywistością. Każdy mecz jest inny. Nie byłabym taka pewna zwycięstwa Skry – dziwiłam się sobie, że potrafię w ten sposób rozmawiać o siatkówce. Ale chyba troszeczkę przesadziłam z tą pewnością siebie. Obawiam się, że mogłam ją do siebie zrazić. Nic nie poradzę, że emocje tak na mnie działają. Przez chwile siedziałyśmy w ciszy. To jedną fankę mam z głowy…
       Znów mi się nudzi, znów spoglądam niecierpliwie na kibiców, którzy przybili na mecz. Ciebie znam? Nie. Tamtą panią? Ani trochę. O, a tego pana już kojarzę. Zaszliśmy się wzrokiem, po czym skierował się w moją stronę. Ale ja już wolę siedzieć sama, niech on zostanie na miejscu, błagam... No tak, to dziennikarz... Nawet przystojny dziennikarz. Z mikrofonem? Super... Znowu wzbudzam sensację? Znowu będą mnie męczyć pytaniami na temat, na który nie mam bladego pojęcia?  
- Pani Naranjo, zgodzi się pani udzielić krótkiego wywiadu przed meczem?
- Jasne, teraz? – zapytałam zmieszana odkładając torebkę na bok.
- Za jakieś 10 minut. Teraz poproszę panią, pani Karolino – odpowiedział wskazując mikrofonem na dziewczynę, z którą przed chwilą rozmawiałam. Zakładam, że mina jaką miałam w tym momencie była przekomiczna. Zbierałam szczękę z podłogi, wkładając wybałuszone oczy na swoje miejsce. Czy ja rozmawiałam z kimś znanym? Kto to może być? Chyba posiada jakieś powiązania ze sportem, skoro dziennikarze ją kojarzą. A może to też jakiś „gość specjalny”? Aktorka? Może siatkarka? Ale nieee, nie wygląda na siatkarkę, jest mojego wzrostu, to nie możliwe... Może to ktoś ze sztabu szkoleniowego? Ale nie powinna być teraz przy zawodnikach? W takim zakłopotaniu siedziałam do czasu, aż wróciła na miejsce.
- Niech się pani nie denerwuje. Wystarczy, że powie pani coś od serca, coś, o czym pani tak naprawdę myśli – uśmiechnęła się.
- Skąd ona wie, że się obawiam tego wywiadu?!
- To widać. Poza tym mówi to pani na głos – obdarzyła mnie szczerym uśmiechem. Speszyłam się.
- Bardzo panią przepraszam – spuściłam głowę, jak dziecko żałujące swojego głupiego wybryku.
- Nie musi pani przepraszać. Proszę mi uwierzyć, że o wiele bardziej wyjdzie pani na dobre, jak po prostu z uśmiechem na twarzy, nie przejmując się ewentualnymi wpadkami, zacznie pani opowiadać coś od siebie. Z doświadczenia wiem, że jak ktoś w wywiadzie zaczyna kręcić, to sam prędzej czy później nakręci się na zupełnie inny tok myślenia, jaki posiadał na początku. Tym bardziej, jeżeli na dany temat wie niewiele - wydawała się doskonale wiedzieć o czym mówi - Tak w ogóle: Karolina  – podała mi rękę na przywitanie.
- Patrycja. Skąd takie doświadczenie?
- Studia w połączeniu z praktyką zawodową. Współpracuję ze Skrą  – mrugnęła okiem.
- Ze Skrą? Jako?
- Jako asystentka psychologa. To są bardziej moje praktyki, niźli praca, ale wszystko idzie w dobrym kierunku – uśmiechnęła się przyjaźnie. Byłam pod wrażeniem, że tak szybko zdołała złapać taką pracę.
        W tym samym czasie zostałam poproszona do wywiadu. Skoro dziewczyna zajmuje się zachowaniami ludzkimi, czy jak kto woli „psychologią”, te wcześniejsze wskazówki mogą okazać się cenne. Podeszłam do tej sprawy na luzie.
- Mam zaszczyt powitać w studio Naranję, piosenkarkę. Jak to się stało, że znalazłaś się na tym meczu? Jak długo pasjonujesz się siatkówką? – słysząc te pytania przeklęłam w duchu, zwłaszcza przy ostatnim.
- Witam Państwa. To nie przypadek, że jestem tutaj, dzisiaj. Po raz kolejny trzymam kciuki za Jastrzębski Węgiel, ponieważ bardzo dobrze znam tych chłopaków, wiem jak ciężko pracują każdego dnia i jestem przekonana, że to zwycięstwo się im po prostu należy.
- Sam Michał Kubiak w jednym z wywiadów prowadzonych na szybko, chyba nawet po meczu z Resovią, stwierdził, że jesteś ich ‘talizmanem szczęścia’ – zaśmiał się prowadzący. Ja pierdole, ale Kubiak ma wyobraźnię…
- To bardzo miło z jego strony. Niestety w tym wypadku niewiele zależy ode mnie, a od nich samych. Wracając do wcześniejszego pytania – siatkówka zafascynowała mnie jakiś czas temu. I tu chciałabym pozdrowić Dominikę i Angelikę, jeśli można, za to, że tak pozytywnie nakręciły mnie na ten sport.
- Deklarujesz swoją aktywność w siatkówce? – Co to za pytanie?!
- Jako kibic na pewno. Ostatnio pokazałam na treningu Jastrzębskiego, że lepiej jak zajmą się tym profesjonaliści. Ja jestem specjalistką od zagrzewania ich do walki i niech tak zostanie.
- W takim razie jeszcze jedno pytanie. Niebawem, równolegle rozpocznie się mecz Delecta Bydgoszcz - Asseco Resovia. Za kogo trzymasz kciuki?
- Oczywiście, że za Resovię.
- Oczywiście?
- Pałam równie wielką sympatią do Resovii jak i do Jastrzębskiego Węgla. Wierzę, że dzisiejszy dzień będzie wielkim sukcesem obu tych drużyn.
- Dziękuję ci bardzo za wywiad. Tymczasem przenosimy się do naszych komentatorów.
       Nastała chwila ciszy. Oboje z panem dziennikarzem spoglądaliśmy w stronę kamery.
- Mamy to! – krzyknął pan zza tego ciężkiego sprzętu. W tym czasie młody mężczyzna ożywił się, podał mi rękę w podzięce za rozmowę i polecił się na przyszłość. Na przyszłość? Oby nie, nigdy więcej nerwów związanych z moim brakiem wiedzy na temat siatkówki…
       Wracając na miejsce znów przywitał mnie radosny uśmiech pani psycholog. Miło z jej strony, że zechciała dotrzymać mi towarzystwa. Przez cały mecz wymieniałyśmy się spostrzeżeniami dotyczącymi gry chłopaków. Przyznam się bez bicia, że w większości przypadków nie wiedziałam o co jej chodzi. Komentowała każdą zmianę, każdą zagrywkę… Raz, że nie znam Skry, dwa, że nie kojarzę jeszcze terminologii siatkarskiej. Chciałabym tyle wiedzieć co ona, wtedy wywiady przychodziłyby mi z łatwością.
       Mecz rozpoczął się w najlepsze, Jastrzębie przegrywało 4:1. Zagrywki Wlazłego oraz skuteczny blok Skry delikatnie przestraszył śląskich chłopaków, a statystyki, o których wspomniała Karolina powoli zaczęły się sprawdzać.
- Każdy mecz jest może i inny, ale skuteczność zawsze taka sama – puściła oczko. Nie powiem, zrobiło mi się głupio. Zacisnęłam zęby, ale jeszcze bardziej zacisnęłam kciuki, które trzymałam za Jastrzębian. Trzy piękne akcje: atak Łasko po przejęciu piłki i dwa punkty z zagrywki zdobyte przez Gierczyńskiego – o jego mocy zdołałam się już przekonać na treningu, kiedy skierował swój atak na mnie. Niesamowite! Do pierwszej przerwy technicznej to Jastrzębie osiągnęło prowadzenie. Gdy każdy z trenerów zagrzewał swoich chłopaków do walki, jeden z na oko młodszych siatkarzy Skry podbiegł do Karoliny. „Czyżby przyszedł po motywację u pięknej pani psycholog?” zaśmiałam się w duchu. Można pozazdrościć jej pracy z takimi przystojniakami. Gdy kończyli rozmowę młodzieniaszek pocałował ją w policzek i pobiegł uradowany do swej drużyny. Ocho, podwójna motywacja… I  w jej i w jego przypadku.
        Po przerwie świetnymi zagrywkami popisali się Kubiak z Czarnowskim. Moja radość wzrastała wraz z rosnącą przewagą jarząbków. Kątem oka widziałam, że Karolina powoli traciła entuzjazm. Ze stoickim spokojem przyglądała się rywalizacji na boisku. Dobili do pułapu 16:12 i nagle czar prysnął. Skra rozpoczęła odrabianie strat. Strasznie nierówny mecz. Drużyny na przemian zdobywały przewagę, co rusz ją tracąc. Ciężko było wyłonić pewnego zwycięzcę. W końcu w Skrze coś pękło, coś zniknęło, oczywiście na korzyść Jastrzębia. Ogromna ilość błędów własnych i świetne zagrywki Malinowskiego sprawiły, że przegrali ten set do 20.
- Póki co statystyki poszły w las – teraz to ja mrugnęłam do niej okiem.
- Jeszcze mecz się nie skończył – zaśmiała się ochoczo. Pierwszy raz zaczęłam z kimś ‘rywalizować’ na meczu. Taki mini zakład. Zaczęło mi się to podobać.
- A tak z ciekawości… o co pytali panią dziennikarze?
- Jaką „panią”, przejdźmy na ty – popatrzyła na mnie litościwym wzrokiem – O powrót Winiarskiego do gry, miał małą kontuzję. Chcieli porozmawiać z kimś ze sztabu. Nawrocki wskazał na mnie, bo fizjoterapeuta był zajęty. Cóż, mogę też pracować jako ich ‘rzecznik prasowy’, czemu nie – zaśmiałyśmy się w raz.
       Drugi set. Zwycięstwo w pierwszej partii wyraźnie podbudowało naszych chłopaków, rozszaleli się niemiłosiernie na zagrywce, od początku budując przewagę nad Skrzatami. Skra co prawda próbowała kilkukrotnie zatrzymać ich blokiem, ale nie było to w stanie zagwarantować im wyrównania wyniku.
- Kurde, chłopaki, ruszcie się… - szeptała pod nosem Karolina. W duchu cieszyłam się, że utarłam jej nosa. A raczej, że chłopcy zdołali utrzeć.
       W końcówce bełchatowianie zupełnie się pogubili. Najpierw trener Nawrocki chciał przeprowadzić niedozwoloną zmianę. Później prosili o kolejny challenge.
- Cholera, co ten Jacek robi. Przecież wykorzystali już wszystko!
- Ale co im się stanie jak poprosi jeszcze raz? - zdziwiłam się delikatnie.
- Żółtą kartkę dostaną…
- Żółtą kartkę? Jak w piłce nożnej? – czułam się jak blondynka, nie ogarniałam. Wtem Karolina, aż podskoczyła na krzesełku. Stało się tak jak mówiła – za podwójny błąd opóźniania gry otrzymali żółtą kartkę, co zakończyło rywalizację w tej partii. Znów set dla Jastrzębskiego Węgla.
- No załamię się zaraz…
- Pani psycholog? Pani musi wytrwać do końca – uśmiechnęła się na te słowa.
- Racja, wszystko przed nami. Chyba mecz potrwa do pięciu setów – no cóż, nadzieja umiera ostatnia…
       W przerwie między setem drugim a trzecim jakiś mężczyzna przywołał ją do siebie.
- Wybacz, obowiązki wzywają – biegiem zerwała się do zawodników. Razem z drugim psychologiem pobudzali chłopaków ze Skry do walki rozmawiając z każdym po kolei. Ja natomiast zaczęłam się przyglądać drużynie z Jastrzębia. Widać było, że wrzucili na luz, że już byli spokojniejsi o wynik tego spotkania. Potrafili jednak zachować przy tym koncentrację. Podziwiam ich. Unosiło się nad nimi widmo sportowego ducha walki.
       Trzeci set. Karolina została przy Nawrockim razem ze swym ‘starszym psychologiem’. Ich rady najwyraźniej pomogły chłopakom, gdyż zabrali się ostro do roboty. Szli łeb w łeb. Dzięki zagrywkom Bąkiewicza uzyskali upragnioną przewagę. Podczas drugiej przerwy technicznej prowadzili 16:13.  Podobnie jednak jak w pierwszym secie, Jastrzębski Węgiel zniwelował stratę do rywala. Losy tej partii i całego meczu, rozstrzygały się więc w zaciętej końcówce.
25:25,
26:25,
26:26,
27:26 – dla Jastrzębia. Emocje sięgały zenitu. Piłka w grze, serwuje Malinowski. Niepewnie przyjmuje Winiarski, przez co piłka przechodzi na stronę przeciwnika. Raz – Wojtaszek, dwa – Tischer, trzy – Kubiak… i jest! Upragniony punkt który przechylił szalę zwycięstwa na stronę Jastrzębia. Chłopcy z radości rzucili się na Kubiego, który unosząc każdego po kolei zdołał jeszcze spoglądać w moją stronę i przekazać porozumiewawczy znak radości. To była trzecia wygrana pod rząd ze Skrą Bełchatów. Tytuł zawodnika meczu powędrował do Wojtaszka. Po oficjalnym zakończeniu meczu Kubi zawołał mnie do siebie.
- Widzisz jak ładnie podszkoliłaś naszego libero na ostatnim treningu? – zażartował, czochrając mnie po głowie.
- Myślisz, że to przez tę moją piękną zagrywkę po której wylądował na ziemi?
- Ej, wcale nie – zaprotestował Wojtaszek – ja po prostu mam talent!
- Ta, talent. Patka, ja twoim  miejscu domagałbym się tej nagrody – kontynuował Kubiak.
- Dokładnie! Damianku, bądź tak łaskaw i przekaż to co dostałeś matce swojego sukcesu! – wyrwał mu z rąk statuetkę Łasko. Wojtaszek tylko spojrzał spode łba jak dzieciak, któremu właśnie odebrano zabawkę
- Ciastem się mogę podzielić, statuetka jest moja!
- A ja myślałem, że ciacho to sprawa oczywista… - dalej droczył się Łasko.
- Wariaci. Wystarczy mi ta słodka świadomość, że przyczyniłam się do takiego… - i w tym momencie przeszkodził mi głos dochodzący z drugiej strony boiska.
- Patrycja! – Odwróciłam się i zobaczyłam Karolinę, która gestem przywoływała mnie do siebie.
- Panowie wybaczą. Kubi, wywalcz kawałek dla mnie – puściłam oczko i zaraz pojawiłam się przy pani psycholog.
- Poznaj pana, który dedykuje wszystkie swoje udane zagrywki właśnie tobie – mówiła, próbując powstrzymać się od śmiechu Karolina – Bąku, poznaję cię z gwiazdą, jak obiecałam.
       Nie bardzo wiedziałam o co chodzi, ale podałam mu swoją rękę chcąc uprzejmie odwzajemnić jego gest. Po co chciał mnie poznać, jakie znowuż dedykacje, do cholery?
- To wielki zaszczyt uścisnąć twoją równie piękną jak ty sama, aksamitną dłoń. Miło mi – spoglądał na mnie uwodzicielskim wzrokiem.
- Nie przesadzajmy z tymi zaszczytami. Ale bardzo mi miło.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Nie codziennie gwiazdy tego formatu przychodzą na mecze siatkówki. Jak się podobała moja gra?
Pf, cóż za skromność. Przecież Ty, koleś, na boisku pojawiłeś się dopiero w trzecim secie i to w połowie…
- Gratuluję zagrywki. Trochę podbudowałeś swój zespół.
- Trochę – zaśmiał się pod nosem – W zespole potrzebni są tacy ludzie jak ja, którzy dają nadzieję drużynie… - miał coraz to większego banana na twarzy. Zamurowała mnie ta postawa. Aż nie wiedziałam co powiedzieć. „Na szczęście” amancik sam kontynuował rozmowę.
- Gdzie koszulka Skry? Liczyłem na bardziej wyraźny doping z twojej strony. Jeżeli jeszcze jej nie posiadasz to proponuję wymianę koszulek – wybuchłam śmiechem słysząc tę propozycję.
- Mam ci przekazać swoją?
- Nie ukrywam, że było by mi bardzo miło. Ale masz rację, lepiej skierować się w bardziej ustronne miejsce – uśmiechnął się szelmowsko. Matko, prawie jak Zibi…
- Mam nadzieję, że będę pierwszym, który ci to proponuje – wydawał się delikatnie ze mną flirtować, cały czas łapczywie mi się przyglądając. Nie spodziewałam się, że ktoś może być aż tak bezpośredni.
- Co do koszulki to… - nie zdążyłam dokończyć bo już pojawił się przy mnie Kubi.
- A co to za kolaboracja z obozem wroga? – objął mnie delikatnie.
- A propo koszulki to ten pan już zdążył mi przekazać swoją – skinęłam głową w stronę Miśka. Pojawił się w porę, już miałam dość tego narzucania się Bąkiewicza.
- Czyli jednak Jastrzębie… – uśmiechnął się spoglądając jeszcze bardziej cwaniacko, niż na początku.
- Tak czy siak gratuluję podjętej walki – odgryzłam się dosyć nieprzyjemnie. Temat ten przerwał Kubi, którego zapłon pozwolił ‘przetrawić’ wcześniejszą wiadomość.
- Jakiej koszulki?
- Sprawa przedawniona – odpowiedział Bąkiewicz – Ale mam nadzieję, że jeszcze będziemy mieli okazję porozmawiać. Nie tylko porozmawiać… - mrugnął do mnie okiem. Na te słowa Kubiak zrobił tylko duże oczy i otworzył usta ze zdziwienia.
- Chyba nie jestem w temacie?
- To sprawa między mną a Patrycją. Mam nadzieję, że niebawem załatwimy ją do końca… 
     Co za bezczel… Na co on liczy? Przygodny romansik z gwiazdą? Te jego tajemnicze zwroty doprowadzały mnie do szału.
       Nie wiedziałam, co robić, więc przywołałam do nas Karolinę, która rozmawiała z tym samym, młodym siatkarzem, co podczas pierwszej przerwy technicznej.
- Słucham cię, Patrysiu – z radością odpowiedziała, wtulając się w niego. Czyli nie bez powodu tak mizdrzyli się do siebie...
- Nie ukrywam, że znasz się na swoim fachu. Chciałabym zachować z tobą kontakt na przyszłość – dziewczyna była w szoku. Pozytywnym szoku.
- Słyszysz Aleks? – zwróciła się do chłopaka stojącego przy niej. Ten tylko obdarzył ją szczerym uśmiechem i pocałował w czoło - Współpraca w takim gronie, wśród gwiazd… A przede wszystkim z tobą - byłaby dla mnie zaszczytem – odpowiedziała co rusz nabierając wielkie hausty powietrza się z uradowania.
- Bardziej możliwością rozwoju niż zaszczytem – uśmiechnęłam się - Nie przesadzajmy, też jestem człowiekiem. Normalnym człowiekiem.
- A ze mną mogłabyś utrzymać kontakt? – wtrącił się, spoglądając na mnie niezmiennie flirciarskim wzrokiem Bąku. Zmierzyłam go tylko od stóp do głów nawet się nie odzywając. Na szczęście Karolina uratowała go z tej kłopotliwej sytuacji.
- Ale… ale muszę wtedy zrezygnować ze sportu? – zmartwiła się. Uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej twarzy. Widziałam, że strasznie zależy jej, aby pozostać u boku młodzieńca.
- Absolutnie nie. Nie potrzebuję psychologa 24 h/ dobę. Czasem się zdarzy, przy koncercie, wydaniu płyty, przy wywiadzie. To wszystko.
       Dziewczyna rzuciła mi się na szyję.
- Karo, spokojnie. W ramach podziękowania możesz mnie poznać ze swoim chłopakiem – Zaczęłam zazdrościć im tego uczucia. Ona chce być przy nim, on ją wspiera, pracują u swego boku... Jak ja bym chciała poznać kogoś takiego.
- Aleksandar, miło mi – podał rękę na powitanie mówiąc przy tym dosyć śmieszną polszczyzną.
- Twojego chłopaka też chciałabym poznać – Karolina wskazała głową Michała, który cały czas mnie obejmował. Fakt, mogło to tak wyglądać, że jesteśmy ze sobą... znowu. Wybuchłam śmiechem.
- Kubiaka? – dźgnęłam go łokciem – Nieee, to nie mój chłopak.
- Jeszcze! – dodał spoglądając na Bąkiewicza.
- Taaaa, jeszcze. Miśku, ukłoń się ładnie – na te słowa Kubi dygnął niczym dystyngowana dama dworu. Widząc to wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- W takim razie obóz z Jastrzębia zaprasza was wszystkich na mały wypad, ku uczczeniu naszego zwycięstwa – dumnie wypiął pierś Kubiak.
- Nie, ja już wymiękam – odpowiedziałam – Przede mną długa droga do Krakowa, a jutro egzamin. Ale mam nadzieję, że nadrobimy tą zaległość – skierowałam się w stronę pary Atanasijeviców.
- Nie wątpię – odpowiedział za nich Bąkiewicz. Uch, mam go dość.
- Może po meczu Zaksy z Jastrzębskim? – zaproponowała Karolina.
- No to już za tydzień. A to… Skra tam będzie? – zdziwił się Dzik.
- Nie. Stamtąd pochodzę. Akurat będę na tym meczu. To jak? – zapytała spoglądając na nas na zmianę.
- Ja… jestem za. – spojrzałam na Dzika chcąc usłyszeć jego odpowiedź.
- Wszystko ustalę z Bernardim. Postaram się załatwić jakiś pomeczowy czas wolny. – uśmiechnął się, jeszcze bardziej przybliżając mnie do siebie.
       Czas mnie gonił nieubłaganie. Pożegnałam się ze wszystkimi, wymieniłam numerami telefonów z Karoliną i pobiegłam do samochodu. Przede mną długa droga, jakieś 4 godziny jazdy. Musiałam robić wszystko, żeby nie zasnąć. A to słuchałam muzyki, a to co jakiś czas otwierałam okno, żeby podmuch chłodnego powietrza orzeźwiał mnie, a to piłam jakiś napój energetyzujący... Fu. Ale wolę to, niż pobudkę w rowie, z zakrwawioną twarzą i nadętą poduszką powietrzną. W końcu postanowiłam zadzwonić do Angeliki.
- Siema siostra, oglądałaś mecz?
- Tak. Pogratuluj Michałowi występu. Nawet Twój wywiad widziałam.
 - Miśka już przy mnie nie ma, ale przekażę, o to się nie martw. A ja jak wypadłam?
- Musiałaś się tak przymilać do Resovii? – zapytała z wyrzutem.
- Ej, przecież tylko powiedziałam, że trzymam za nich kciuki…
- A Bartman za tą wypowiedź kazał ci przekazać całuski.
- Matko, całuski… I ty jesteś o to zazdrosna? – zaśmiałam się.
- Dobra, mniejsza – przerwała mi prędko - Mów mi lepiej co tam działałaś z Kubiakiem przez te dwa dni.
- Co działałam? Daj spokój. Tak się spiłam, że mało co pamiętam. Ale i tak najlepszy był mój sen! – mój humor coraz bardziej poprawiał się.
- No dajesz.
- Śniło mi się, że Laureczka niby jest z Mateuszem, czujesz to? – wybuchał śmiechem.
- Eeee… - tylko tyle zdołałam usłyszeć od Angeli.
- Zatkało, nie?
- Patu... - wydukała cicho - ...ale to nie jest sen.
Słysząc to z wrażenia nacisnęłam mocno po hamulcach...

____________________________________________ 


Nie wiem, czy nie zanudziłam Was dosyć szczegółowym opisem meczu, ale robiłam co mogłam. ;)
Jastrzębski wygrał ze Skrą... 
Podobnie jak wczoraj z ZAKSĄ! <3
Po raz kolejny szalałam z radości, nie mogąc powstrzymać się od biegania po mieszkaniu. Podobnie jak w wyżej opisanym meczu 14 kolejki - wszelkie statystyki poszły w las. Malutki kroczek w stronę finału marzeń został wykonany: JSW kontra Resovia. Dalej będę mocno trzymać kciuki za tę parę :)



Są nowe postaci. Może na pierwszy rzut oka wyglądają niewinnie, ale wszystko rozwinie się z czasem. Każda z nowych osób przyda się Naranji w jej problemach, które już niedługo wyjdą na światło dzienne. Domyślacie się, jaką rolę będzie pełniła Karolina, a jaką Bąkiewicz? ;>
Co prawda kolejny rozdział bardziej pomoże Wam odpowiedzieć na te pytania, ale możemy w tym momencie troszeczkę po spekulować ;)


Nawiązując do tego, co przed nami: niebawem najtrudniejszy rozdział, jaki kiedykolwiek pisałam na tym blogu. Mam na niego pomysł, ale kompletnie nie wiem, czy uda mi się go zrealizować. Zrobię co w mojej mocy, żeby tego nie zepsuć. Będzie on wielkim powrotem do przeszłości, będzie wielkim rozczarowaniem... a wszystko przez dawną przyjaciółkę i jej wybryk z Mateuszem (byłym chłopakiem Naranji), którzy, jak się teraz okazało - wcale nie przyśnili się Patrycji. Wszystko okazało się być prawdą. I właśnie przez tą prawdę będzie wręcz... tragicznie.

Ale to przed nami, tymczasem oddaję w Wasze ręce świeży rozdział ;)
Liczę na łagodną, acz sprawiedliwą ocenę ;)

Pozdrawiam :*


PS. Zostałam nominowana do zabawy Liebster Award... po raz drugi ;) Odpowiedzi znajdziecie w zakładce na górze. 

Bardzo dziękuję nawiedzonawiedzma :* <3

40 komentarzy:

  1. No tego po Bąkiewiczu to bym się nie spodziewała! Zaskoczyłaś mnie nim i to bardzo! A tak go lubiłam :D
    Co do tej Laury i jej chłopaka, nie moge się doczekać, aż przeczytam co oni tam narozrabiali w życiu Patrycji!
    Aleks i Karolina to na pierwszy rzut oka dwa słodziaki i to jest mega fajne! :)
    I widzę, że nie tylko ja mam napady radości po wygranych meczach Jastrzębia! :D
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie, bo już za kilkanaście minut nowy rozdział! :D
    http://pilemwspale.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, taka inna twarz Bąka ;) a inspiracją były jego zdjęcia z Cosmopolitan, z... piłką :D
      Ma tam taki ponętny wzrok, nie ;>?
      Pomyślałam, że to taka cicha woda :D!

      z przyjemnością nadrabiam zaległości u Ciebie, bo nie przeczytałam jeszcze ostatniego rozdziału ;)
      Mam nadzieję, że mi wybaczysz <3

      Buziaki ;*

      Usuń
    2. No nie wierzę! XD
      Umarłam kiedy zobaczyłam to zdjęcie! :D
      Moja nowa tapeta w telefonie <3

      Oczywiście, że wybaczę :*

      Usuń
    3. Boskie, nie ;D? Już wszystko jasne, skąd z niego taki amancik ;D !

      Usuń
    4. Podziwiam Twoją wyobraźnię, sama chciałabym taką mieć! :D
      I czekam na ten twój rozdział rozdziałów! :D

      Usuń
  2. Kubiak jest taki uroczy jak się złości. Zazdrość o Patrycję. Karolina to chyba będzie nową przyjaciółką. :)
    Bąku w tej roli. O tym nawet nie pomyslałam. :) Mam nadzieję, że dużo nie namiesza.
    A co do sprawy z Laurą i Mateuszem, to może strasznie odbić się na Pati. Ale miejmy nadzieję, że Misiek jej pomoże. :)
    Czekam na następny :)

    Zapraszam do mnie na 28 :) : http://fly-bird-is-free.blogspot.com/
    Pozdrawiam Paula :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że nikt nie spodziewał się takiego zachowania Bąkiewicza ;> Zobaczymy, co z tego wszystkiego wyniknie! :)

      Już nadrabiam zaległości u Ciebie, przepraszam za zwłokę <3

      Pozdrawiam ;*

      Usuń
    2. Tak, to znowu ja. Zostałaś nominowana przez mnie do The Versatile Blogger. Więcej informacji u mnie.
      + Właśnie pojawił się nowy rozdział. http://fly-bird-is-free.blogspot.com/

      Usuń
  3. Taaaaaaaaaaaaaaaak! Jak dobrze, że dodałaś ten rozdział, bo już za Tobą tęskniłam :p
    Hm, Karolina - wydaje się być spoko i mam nadzieję, że będzie pomocną dłonią Patki w jej życiu. A co do Bąka - nigdy nie spodziewałabym się, że można go przedstawić w takim świetle i wcale nie mówię, że jest to "złe światło". Intrygująco :D Misiek jak zwykle jest taki słodki, fajny, cudowny :)
    Trzymam kciuki za to, byś dotrwała do końca pisania kolejnego rozdziału i w pełni zrealizowała swój plan ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bąku, Bąku... Bąku będzie takim małym zaskoczeniem, myślę, że dla niejednej z czytelniczek ;> haha :)
      Jeszcze będzie porządnie dawał w kość, będzie brzegi rwał :D!

      Dziękuję za wsparcie, jesteś wspaniała ;)
      Do zobaczenia niebawem ;*!

      Usuń
  4. kurcze Bąkiewcz? nie spodziewałam się pojawienia tej postaci. Proszę, jest i Aleks u boku Karoliny. Czyli wszyscy wolni nagle zostaną...zajęci ;> pozdrawiam i czekam na ten tragiczny rozdzial ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bąkiewicz będzie pełnił tu specyficzną rolę ;>
      Ale zgodną z tym, jak go przedstawiłam :D

      Również pozdrawiam ! :)

      Usuń
  5. Ah ten Bąku..Dobrze,że wygrali!
    ----------------
    Ja też liczę na finał JW vs.Resovia,bo to oznacałoby najlepszy finał w historii ever! <3
    I z każdego wyniku będę zadowolona,choć jestem bardziej za Resovią!
    Ah,ale się u Ciebie dzieje!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I po raz kolejny myslimy podobnie ;) Tylko SOVIA :)!

      Usuń
  6. Rozdział świetny:D
    I ja też liczę na finał Resovia- Jastrzębski Węgiel ;D
    Zapraszam na mój nowy rozdział. http://169141613.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. HEJ U MNIE KOLEJNY - 6 ROZDZIAŁ
    http://wlochy-to-moj-nowy-dom.blogspot.com/
    POZDRAWIAM
    WINIAROWA:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja taki sam finał chciałabym widzieć :D rozdział jak zwykle ciekawy. pojawiła się moja imiennieczka :D akcja z Bąkiem mnie po prostu rozwaliła, zazdrosny Dzik to jest dopiero coś! :D mam nadzieję ,że Patka z Karoliną się zaprzyjaźnią bo widać ,że jest dosyć spokojną osobą. A kogo jak kogo ,ale Bąka bym się nie spodziewała! :D
    naaa pewno ci się uda napisać ten rozdział! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na 22 do mnie :> http://back-to-love-one-step.blogspot.com/2013/03/rozdzia-xxii.html

      Usuń
    2. w takim razie dziś mocno trzymamy kciuki za Resovie <3

      Już lecę czytać! :)

      Usuń
  9. miałam nie zasnąć przy czytaniu?! no weeeeeeeeeż, rozdział super, co Ty adasz za głupoty laska? :P ale skupmy się na treści, zakoczyłaś mnie z Bąkiem tutaj! Nie spodziewałam się po nim takieo zachowania i coś czuje, że może nieźle namieszać :p czekam na dalszy ciąg!
    pozdrawiam ciepło :*
    In my head

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm....brałam taką ewentualność pod uwagę ;) Rozdział był o wszystkim i o niczym - wolałam uprzedzić ;D

      Buziaki ;*

      Usuń
  10. Nie no, takiego "fajnego i wyszukanego" podrywu się po Baku nie spodziewałam XD
    Ee tam, opisem meczu nie zanudziłaś :D
    Ciekawi mnie teraz, co ta przyjaciółeczka wykombinowała. Oby nie zepsuła za dużo ;)
    Też się cieszę z wygranej Jastrzębia, nasz finał marzeń zbliża się malutkimi kroczkami :D Jutro zasiadam do meczu Sovia-Delecta i czekam na dalszy rozwój wydarzeń ;D
    Pozdrawiam z zapraszam do mnie na siódemkę ;>
    http://volleyball-journalist.blogspot.com/2013/03/rozdzia-7.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miki zaskakuje... A to dopiero poczatek zmagan z Bąkiem ;D!

      Mykam do Ciebie za momencik ;*

      Usuń
  11. Po pierwsze : co ty wymyślasz ? Twój blog nigdy nie jest nudny, więc mi tu nie wydziwiaj xd Po drugie: dodałam Cię do blogów które polecam < ale to tak nawiasem mówiąc :D > A po trzecie i najważniejsze: u mnie kolejny rozdział ! -->
    http://siatkowkaczylimarzeniagodnespelnienia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad 1 - dziekuje bardzo, nie spodziewalam sie takiej opinii ;) ale 'przezorny zawsze ubezpieczony' ;D
      Ad 2 - odwdzieczam sie tym samym
      Ad 3 - zaraz wbijam! :)

      Usuń
  12. Zapraszam na rozdział : http://zycie-z-siatkowka.blogspot.com/2013/03/rozdzia-22.html :-)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Jakie nudne? to jest świetne! Naprawdę świetne. Misiek zazdrosny? Podoba mi się! Czekam na więcej ;D Ciekawe jak potoczy się zprawa z Laurą i Mateuszem. Mam nadzieję, że będzie ok.

    Pozdrawiam, no_princess :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że tak myślisz ;)
      Nie spodziewałam się akurat takich opinii ;)
      Dziekuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  14. http://walcze-bo-warto.blogspot.com/2013/03/jeden.html pojawiła się jedynka, więc zapraszam ;) Czekam na opinie ;D
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. No i cóż ja mogę powiedzieć? Idealny mecz, prawie jak piątkowy z ZAKSĄ! Nie martw się, też zrobiłam z siebie kretynkę, drąc się z radości. Pies patrzył się na mnie cokolwiek dziwnie ;p.
    Rozdział jak zawsze mnie nie zawiódł. Humorystycznie opisywane myśli Naranji, to coś co kocham w Twoim opowiadaniu. Widzę, że jej też zdarza się mówić niektóre przemyślenia na głos… Ale Karolina i tak się nie zraziła. Ba, nawet zaczną współpracę! Ciekawe, co razem zmalują, bo razem tworzą dynamit. Od razu się dogadały, nadają na tych samych falach!
    Aleks strasznie mnie rozczulił. Nieskładna polszczyzna, te ciemne oczki… *.*
    Natomiast Bąka przedstawiłaś zupełnie inaczej niżbym się spodziewała. I zero jąkania- we wszystkich wywiadach wypowiada się raczej nieśmiało i z tą przypadłością (ale jakież to urocze, nie sądzicie?) ;) Także trochę mi nie pasuje ten jego marny podryw na koszulkę i ogólny flirt stulecia -.-.
    No ale to Twoja historia i Twoi bohaterowie, więc już nic nie mówię. Co do Laury i byłego Patki- wiedziałam od początku co się szykuje. Tylko martwi mnie to „depnięcie” po hamulcach. Nie będzie aż tak „tragicznie w skutkach” , jak napisałaś, prawda?!
    A co do finału- jestem jak najbardziej za taką opcją jak Ty- JW + moja ukochana Sovia= finał marzeń!
    Czekam na następny, S. ;*

    + zapraszam na 10 - http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. http://back-to-love-one-step.blogspot.com/ 23 rozdział, zapraszam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wiesz co? Zaczęłam czytać Twojego bloga i stwierdzam, że jest super. *-*
    +
    Jestem dumna, że skomentowałaś mojego bloga. Każdy Twój rozdział ma po 30 komentarzy, więc blog mega popularny. A Ty komentujesz moje wypociny. Uwielbiam Cię. :3

    OdpowiedzUsuń
  18. Zostałaś nominowana : http://zycie-z-siatkowka.blogspot.com/p/the-versatile-blogger-liebster-award.html ;**

    OdpowiedzUsuń
  19. no to Misiek ewidentnie zazdrosny :)
    a Bąkiewicz taki pewny siebie...coś czuję, że będzie próbował namieszać.
    Z niecierpliwością czekam na następny:)
    pozdrawiam
    http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Ale bajerant z Bąkiewicza;) świetny rozdział;D

    OdpowiedzUsuń
  21. A więc dodałam kolejny rozdział!
    Swietny,jak zwykle,rozdział,pisałam to milion razy! XD <3
    Pozdrawiam,Ola!

    OdpowiedzUsuń

Podziel się wrażeniami; powiedz, co chciałabyś przeczytać; daj znać, co jest nie tak; pochwal się swoim blogiem; SKOMENTUJ! :)

Zachęcam.

Co na temat Naranji myślą inni? Przeczytaj! :)

Źródło: http://kibicowelove.blogspot.com/2013/08/konkurs-najlepsze-opowiadanie-2013-roku.html