Obok mnie stała szafka nocna, na niej był zegarek, który wskazywał godzinę 11. Późna pora, czas wstawać. Leżałam na boku, zwinięta w kłębek. Pozycja, którą przyjęłam wydawała się okropnie niekomfortowa. Odwróciłam się na plecy. Po rozprostowaniu wszystkich kończyn nie poczułam ulgi. Mój kręgosłup wyraźnie dawał o sobie znać. Niewygodnie, okropnie niewygodnie mi się spało. Ale tak już mam, kocham tylko własne łóżko. I tylko ono kocha mnie.
O dziwo nie odczuwałam żadnego bólu głowy po wczorajszej dawce alkoholu. Co jeszcze dziwniejsze: czułam się dobrze. Ucieszyłam się, bo zawsze po każdej większej imprezie męczył mnie potworny kac. Może w końcu będzie inaczej?
Usiadłam na łóżku i czar prysnął. Miałam wrażenie, że ciśnienie za moment rozsadzi mi czaszkę. Do tego ciągle czułam posmak alkoholu w ustach. Miałam tego serdecznie dość. Zakładam, że samo spoglądanie na butelki po winie powodowałoby u mnie odruchy wymiotne. Próbując rozmasować pulsujące skronie rozglądałam się po sypialni. Spojrzałam w prawą stronę. Widziałam, że ktoś najprawdopodobniej spał ze mną. Poduszka była wygnieciona, prześcieradło delikatnie pomięte. ”Ocho, widzę, że doszliśmy z Michałem do porozumienia w kwestii spania na kanapie…” pomyślałam.
Po drugiej stronie łóżka leżał mój telefon. Schyliłam się po niego. Właściwie, to przeczołgałam się resztkami sił. Zobaczyłam porozrzucane na ziemi ubrania Miśka.
- Jakieś tornado przeszło przez pokój? – przecierałam zaspane oczy ze zdumienia. Zaczęłam szukać własnych ubrań. O dziwo leżały poukładane na krześle, niedaleko mnie. ”Bałaganiarz” powiedziałam w duchu i postanowiłam wstać z łóżka. Zrobiło mi się naprawdę zimno. Próbowałam rozgrzać się przez pocieranie ramion swoimi dłońmi. Dlaczego one są nagie? Spojrzałam w dół.
- Spałam w bieliźnie?! – moje zdziwienie było uzasadnione, nie byłam do tego przyzwyczajona. Od zawsze wolałam swoją słodką piżamkę w owieczki. Tak, w owieczki. W dodatku różowe. Taki ostatni element dzieciństwa, który pozostał mi na stare lata. Nie żebym od lat spała w jednej piżamie, ale… z tym motywem po prostu mam miłe wspomnienia. Mniejsza o owieczki (słodkie owieczki). Zaczęłam zastanawiać się dlaczego spałam prawie naga. Czyżbym wczorajszej nocy nie miała siły na wyciągnięcie piżamki z torby? Czy może… - i w tym momencie osłupiałam – do czegoś doszło?
Zarzuciłam na siebie wczorajsze ubrania, byleby jak najszybciej dotrzeć do łazienki. Nie dość, że czułam się wypruta, wymemłana i nieogarnięta, to jeszcze miałam wrażenie, że wszelkie brudy tego świata spoczywają na mojej skórze. Prysznic, słodki prysznic. Tylko on mógł mnie uratować. Niestety nie był on takim zbawieniem, za jakiego go miałam. Każda spływająca po kafelkach kropla zdawała się niemiłosiernie drażnić moje uszy. A co za tym idzie – ból głowy zdawał się być nie do zniesienia. Nigdy więcej! Nie będę już piła! Tak… zawsze to sobie powtarzam. Bardziej adekwatne będzie „do następnego razu ani razu…”
Ciągle dręczyła mnie myśl co działo się wczorajszej nocy. Nie wiedziałam przez to jak podejść do Michała, co mam zrobić, jak się do niego zwrócić… Niestety, muszę przyznać, bijąc się w pierś - z wczorajszej nocy nie pamiętam nic. No może do momentu kiedy zapierałam spodnie Miśkowi Łasko. Później wiem, że Dziku przyniósł ostatnie pozostałe wino i… totalna, czarna, głęboka dziura. Wielka wyrwa tkwiąca w mej pamięci. Co się działo, co mówiłam, a przede wszystkim jak znaleźliśmy się w jednym łóżku – nie mam pojęcia. Było mi głupio, że mogę nie pamiętać naszego zbliżenia. Ale będzie co ma być…
Rozciągając swoje zastane kości i co chwilę ziewając przeszłam do kuchni. Tam uradowany Kubi ‘tańcował’ wśród garnków.
- A gdzie Łasko? – zapytałam leniwie opadając na krzesło w jadalni, cały czas trzymając obolałą głowę.
- Nad ranem stwierdził, że udaje się z misją.
- Jaką znowu misją?
- Wysłałem go do Milenki w celu ratowania małżeństwa.
- No nie osłabiaj mnie… W takim stanie? Z całą pewnością pijany mąż o godzinie 3 w nocy pod drzwiami załagodzi tę sprawę…
- Żartuje. Holms podrzucił go do domu. Żal mi było tego wielkoluda na kanapie, więc wezwałem posiłki – podszedł i pocałował mnie w policzek, nadrabiając jakby w ten sposób poranne powitanie. Właśnie podawał śniadanie do stołu. Byłam przerażona tym co zrobił. Zachowuje się tak, jakby tamtej nocy faktycznie do czegoś doszło…
- Mogę mieć pytanie?
- Słucham – z uśmiechem na twarzy odpowiedział nakładając jajecznicę.
- Dlaczego nie przebrałeś mnie w piżamkę po tym, jak zezgonowałam? – Kubi wybuchł tylko śmiechem. Sama nie wiem, czemu uczepiłam się tak tej piżamki...
- Nie chciałem ci grzebać w rzeczach. Tak było wygodniej – puścił mi oczko.
- Grzebać w rzeczach? Ale w tych, co miałam na sobie to już mogłeś?
- Patkaaa… - powiedział z litościwym tonem w głosie.
- No co. Trochę mi było głupio... To znaczy teraz mi jest głupio, jak pomyślę sobie, że spałam koło ciebie prawie naga.
- Ale uwierz, że nie masz powodu. Mi było bardzo przyjemnie – po tych słowach zrobiłam duże oczy. Boże, było mu przyjemnie… Chyba załapał, że zrozumiałam to dosyć jednoznacznie - Oczywiście jeśli chodzi o towarzystwo tak pięknej osoby.
- Misiek, błagam, nie pogrążaj się… - ręce mi opadły.
- Żeby była jasność, bo zabrzmiało to trochę kontrowersyjnie: do niczego nie doszło.
- Nie? – zapytałam ze nutką zawodu w głosie. Spojrzał wtedy na mnie unosząc jedną berw do góry z cwaniackim uśmiechem na twarzy.
- A miało?
- Nie, tylko pytam…
- No przyznam się do jednej małej rzeczy… - na te słowa serce stanęło mi z przerażenia. To w końcu doszło czy nie doszło?! – Świetnie całujesz. Ale tylko tyle zdążyłem sprawdzić. Widziałem, że jesteś wstawiona, więc powstrzymałem się od jakichś spontanicznych ruchów.
Godna podziwu postawa. Pogratulować. Ty jesteś facetem? Bo zaczynam mieć wątpliwości…
- Jak ty mnie od siebie odgoniłeś? – moje zdziwienie przybierało na sile. A on coraz bardziej zaczynał się śmiać.
- Dzisiaj rano obiecałem ci szybki numerek, jak wytrzeźwiejesz.
- Ja pierdole – załamałam tylko ręce na wieść o moich poczynaniach – Przepraszam cie.
- Nie masz za co. Ciekawie było. Niczego nie żałuje – jego uśmieszek coraz bardziej przybierał na sile – Po prostu nie chciałem, żebyś później miała do mnie pretensję, że cię wykorzystałem. Będzie miało do czegoś dojść, dojdzie i bez udziału alkoholu.
Szczerze mówiąc przeraziły mnie te słowa. Do tego ten przenikliwy wzrok Michała, jak je wypowiadał. Cieszę się, że do niczego nie doszło, ale czuję się beznadziejnie. Bo i zachowywałam się beznadziejnie. Poza tym nie potrafię sobie odpowiedzieć na pytanie kim on dla mnie jest. Dobrym kumplem? Przyjacielem? Czy tym, za kogo miałam go wczorajszej nocy – kochankiem? Ostatnie raczej odpada, przecież do niczego wielkiego jeszcze między nami nie doszło. Ale nie ukrywam – w jakimś sensie mnie pociąga … i to bardzo.
Gdy Misiek skierował się w stronę kuchni, żeby pozmywać naczynia dopadły mnie skomplikowane myśli. Sącząc herbatę zastanawiałam się, jak rozpocząć temat Zbyszka. Może lepiej było wczoraj się tym zająć? Z drugiej strony – Misiek Łasko troszeczkę komplikował tę sprawę. Wolałam omówić to sam na sam z Kubiakiem. Na trzeźwo chyba nie będę miała odwagi z nim o tym porozmawiać. Trudno, przepadło. Jeszcze będzie okazja.
Kolejny łyk herbaty… Właśnie dotarło do mnie, że Łasko jest żonaty. Boże! Co ja mam z nim zrobić. Z nim i z Dominiką. Bardzo przejęła mnie ta sprawa, nie ukrywam. Pod względem nieprzewidywalności są identyczni. Ale czy przez tą porywczość nie skoczą sobie do gardeł?
Dopijając herbatę do końca – ostatnia sprawa do przemyślenia. Nie mogę uwierzyć w to jakie figle płata mi moja wyobraźnia podczas snu. Przypomniałam sobie o tym, że śniła mi się Laureczka. Była ona z moim byłym chłopakiem i oznajmiła, że planują wspólną przyszłość. Aż zaśmiałam się pod nosem wspominając te nocne mary.
- Z czego się tak chichrasz?
- Ja? Z niczego, coś mi się tylko przypomniało… Jak ci idzie zmywanie? – zmieniałam temat i skierowałam się w stronę Michała. Nie chciałam go niepokoić, że ciągle myślę o sytuacji z Laurą. Myślę i zastanawiam się do tego stopnia, że nęka mnie ona w snach. Do tego ta wieść, że jest z moim byłym. Nonsens.
Spędziliśmy z Michałem spokojny i leniwy dzień w jego mieszkaniu. Krzątaliśmy się tylko z kąta w kąt leżąc czy to na kanapie, czy to na łóżku w sypialni. Ale taki też był nasz plan. Odpocząć na maksa. Miałam jeszcze w planach naukę do egzaminu, ale jakoś nie miałam na to ochoty. Wolałam oddać się rozmowie z Michałem. Już mi nawet powoli przechodził wstyd spowodowany tą całą wczorajszą sytuacją.
Nazajutrz – wielki mecz ze Skrą…
Wielka tajemnica wspólnie spędzonej nocy wyjaśniona... do niczego nie doszło :)
Zaskakuje taki obrót spraw?
Troszeczkę Naranja rozszalała nam się po pijaku narzucając się Kruszynie. Mogę tylko napomknąć, że to nie pierwszy i nie ostatni raz. Co gorsza nie tylko w stosunku do Miśka. Łatwo się domyślić, że nie odbije się to na niej korzystnie.
Ale ciiii, za dużo już powiedziałam :)
Następny rozdzialik za 2-3 dni. Mecz 14 kolejki: Skra - Jastrzębski ;)
W nim wystąpi parę nowych postaci, które na jakiś czas zagoszczą w moim opowiadaniu. Niektóre znajdą się w nim już na dobre :)
Dziękuję za liczne komentarze, dają mi niezłego kopa. Jesteście cudowne! :*
Buziaki ;*
PS. SOVIA na MISTRZA! Brawo chłopaki. :)
jestem zaskoczona, że jednak "prawie" do niczego nie doszło ;) ale zachowanie Miśka mi się podoba, że nie wykorzystał okazji...obietnica szybkiego numerku aby poszła spać...haha
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Racja, "prawie". Jakby nie patrzeć i tak zaszli dość daleko jak na tę krótką znajomość. ;)
UsuńSzybki numerek - drastyczna metoda, ale podziałała! :)
pozdrawiam :*
Hm, no rzeczywiście takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Byłam pewna że spędzili razem noc. No ale cóż, trzeba będzie nam dłużej na to poczekać ;) I słowa uznania dla Miśka- tak powinien zachować się dojrzały facet- widząc, że dziewczyna jest pijana, odsunąć ją od siebie i ułożyć spać. Brawo, nie każdy by się tak zachował na jego miejscu ;) Miłe popołudnie na kanapie- to lubię. Oby więcej takich. A egzamin nie zając, nie ucieknie. Sovia <3
OdpowiedzUsuńBuziaki, S. ;*
haha lubię zaskakiwać, lubię! :)
UsuńPozdrowionka :*
Chyba to i dobrze, że do niczego nie doszło ;) Bo po pijaku wszyscy wiemy jak jest. A może to byłoby po prostu za wcześnie? Powiem Ci, że zaintrygowałaś mnie tymi nowymi postaciami. W ogóle, nie wiem czy pamiętasz, ale po przeczytaniu chyba 5 pierwszych rozdziałów napisałam, że jest to jeden z najlepszych blogów jakie kiedykolwiek czytałam.. teraz się to zmieniło, jestem numer 1! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
PS. Czekasz, czekasz na ten 6 rozdział, ale nie wiem kiedy się pojawi. Chyba zacznę w ogóle inną historię :c
volleyballinmyheart.blogspot.com
Ojeeeej, nawet nie wiesz jak mi się ciepło na sercu zrobiło czytając Twój komentarz :)
UsuńDajesz mi kopa, dziewczyno! ;)
Trzymam kciuki za kontynuację Twojego bloga, według mnie jest bez zarzutów. Super! :)
Ale wszystko zależy od Ciebie. Jeżeli wolisz zacząć wszystko od początku - również bardzo chętnie do Ciebie zajrzę ;)
Pozdrowionka :*
a ja już myślałam, że spędzili razem noc...cholera :P ale wiesz co, pisałam Ci komentarz że masz do mnie zajrzeć..ostatnio coś szwankuje mi blogspot, PRZEPRASZAM, to tak a' propo Twojego komentarza u mnie ;) co do bloga, no nachwalić się nie mogę. Ogólnie to Brawa dla Miśka za dżentelmeńską postawę, że nie wykorzystał dziewczyny :D I po tym wszystkim miłe popołudnie w przyjemnym towarzystwie - like it!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
In my head :*
Jestem nieobliczalna! haha :)
UsuńWybaczam, wybacza, wybaczam, nie potrafiłabym nie :) Też miewam ostatnimi czasy problemy z blogspotem, ale mam nadzieję, że to wszystko prędko minie ;)
Twój blog też się chwali! ;)
Buziaki ;*
No to się zdziwiłam, myślałam, że jednak do czegoś doszło ;O
OdpowiedzUsuńAle jestem dumna z Kubiego, że tak się zachował, bo tak też być powinno ;)
Teraz marzy mi się tylko finał Sovia-JSW *-* Byłoby idealnie :> No ale oczywiście Rzeszów na mistrza, potwierdzam Twoje słowa ;D
Pozdrawiam :33
volleyball-journalist.blogspot.com
Finał marzeń? Mam podobnie! :)
UsuńTrzymajmy mocno kciuki! ;D
Jestem dumna z Kruszyny, że nie wykorzystał sytuacji, taki facet to skarb :D
OdpowiedzUsuńCiągle męczy mnie to jak Kubiak zareaguje na to, że chcą go "zeswatać" ponownie z Zibim, mam nadzieje, że się na nikogo nie wkurzy ;)
Racja, problem ponownego połączenia chłopaków to bardzo delikatna sprawa ;> Zobaczymy co na to Kubi, zobaczymy... ;)
UsuńPozdrawiam ;*
Ależ on jest cudowny. Taki facet często się nie zdarza. Dobrze, że do niczego nie doszło. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Zbyszek z Michałem sobie wszystko wyjaśnią.
Pozdrawiam Paulaa.
U mnie nowy rozdział : http://fly-bird-is-free.blogspot.com/2013/03/rozdzia-27.html
Usuń:]
Już zaglądam! :)
UsuńSorry, że zawracam głowę. Znowu. :)
UsuńZapraszam na 28 rozdział u mnie : http://fly-bird-is-free.blogspot.com/2013/03/rozdzia-28.html
Kurczę jaki dżentelmen z tego Dzika:) Jestem bardzo ciekawa co będzie z Łasko i Dominiką;)
OdpowiedzUsuńNooo, masz rację. Czas rozruszać tę parkę! :)
UsuńA ja wcale jakoś zaskoczona nie byłam ;D
OdpowiedzUsuńWiedziałam że do niczego nie dojdzie, ale rozdział jest na prawdę genialny!
I Kocham ten blog :*
W sumie masz rację... Podpowiedzi dotyczące tytułu w poprzedniej notce mogły nakierować na taki tok myślenia ;> rozgryzłaś mnie! ;D
UsuńDziękuję, widzę, że darzymy się wzajemną, blogową miłością haha ;)
świetny rozdział ! ;) czytam z dużym zaciekawieniem!:)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie serce-oddane-siatkowce.blogspot.com
Olkaa.
Wpadnę wieczorkiem, po teraz czas mnie nagli :)
UsuńPozdrawiam ;*
masz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))
OdpowiedzUsuńOczywiście, zajrzę ;)
UsuńU mnie nowy,zapraszam do komentowania jesli znajdziesz czas:)
OdpowiedzUsuńhttp://siatkowkaczylimarzeniagodnespelnienia.blogspot.com/
A co do twojego bloga, to świetny rozdział jak zawsze :)
Musisz mi wybaczyć ale wpadnę dopiero wieczorkiem - obowiązki wzywają :)
UsuńDo zobaczenia! :*
Kolejny fajny rozdział. Kruszyna to prawdziwy facet wogóle takich brakuje, nie wykorzystał Naranji mimo iż miał ku temu znakomitą okazję, chwała mu za to!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdziały :)
Prawdziwy DOBRY facet :) Każdy inny mógłby to wykorzystać, a on wykazał się godną podziwu postawą ;)
UsuńDziękuje za komentarz i pozdrawiam ;*
Zapraszam na nowy rozdział;)
OdpowiedzUsuńJuż wbijam :*
UsuńŚwietny rozdział +
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na kolejny, już VIII, rozdział na moim blogu ! ♥
siatkowkanaszymzyciem.blogspot.com
oczywiście zajrzę :)
Usuńno i jest 6 rozdział. jest beznadziejny, ale czekaj na 7, będzie lepszy, haha ;*
OdpowiedzUsuńvolleyballinmyheart.blogspot.com
bede czekać na ten i każdy nastepny ;))
UsuńZapraszam na nowy rozdział:D
OdpowiedzUsuńjuż zaglądam :*
UsuńW sumie szkoda,że do niczego nie doszło!hahah :>
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział,miło,że spędzili ze sobą caaały dzień <3
Pozdrawiam serdecznie,Ola <3
http://hopeisdeathless.blogspot.com/
Haha mówisz, że szkoda ;>? Może jeszcze będzie im pisane, może w innych okolicznościach... kto wie ;)!
UsuńDziękuję i pozdrawiam :*
Yeah straty nadrobione :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bloga, no uwielbiam po prostu !!
"- Dzisiaj rano obiecałem ci szybki numerek, jak wytrzeźwiejesz." - Jebłam xD
Czekam na więceeej :)
Informuje, ze wlasnie pojawil sie nowy rozdzial: nawiedzona-deskorolka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam :D
ostałaś nominowana do Liebster Award
OdpowiedzUsuńpytania i nowy rozdział są u mnie na http://chwile-ulotne-jak-ulotki.blogspot.com/
pozdrawiam Wiedźma :*
Świetne zapraszam do mnie na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://spojrzelismynasiebieszukajac.blogspot.com/
oj, jak dobrze, że zostawiłaś u mnie komentarz - pochłonęłam Twoje opowiadanie prawie jednym tchem!
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc to myślałam, że nie skończy się na pocałunkach, ale postawa Miśka - szacun ;) wielu facetów, gdyby byli na jego miejscu, pewnie skorzystało by z okazji.
ech ten Łasko... no i ta sprawa Zibi-Miś. Ciekawi mnie jak to rozwiążesz, i jaki udział w tym będzie miała Patrycja.
do tego Within Temptation! wielbię!
także będę tutaj wpadać, bo się wciągnęłam i jednocześnie proszę, informuj mnie o nowych notkach ;)
pozdrawiam!